W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Telefon od ex.

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Ingvarr
    Ocieracz
    • Feb 2015
    • 151

    Telefon od ex.

    Witam, trochę się wahałem czy wrzucać, bo czuję że jest raczej średnie, ale chyba nikomu nie wychodzi idealnie za pierwszym razem. Także liczę na komentarze, zarówno pozytywne jak i negatywne (byle zawierały choć elementy konstruktywności).

    Był dzień jak co dzień, a w zasadzie to już późny wieczór. Siedziałem spokojnie w moim ulubionym fotelu, popijając piwko przed telewizorem, gdy poczułem wibracje w spodniach.
    No tak, znowu ktoś zawraca dupę – pomyślałem, po czym wolno, od niechcenia wyciągnąłem komórkę i odblokowałem ekran. Cholera, czego ona chce? – mruknąłem pod nosem, widząc że to numer mojej ex. Lekko poirytowany ale i ciut ciekawy, odebrałem tymi słowami:


    - No hej Anka, o co chodzi?
    - Hej Igor, słuchaj, wiem że to nie najlepsza pora, ale chciałabym pogadać.
    - O czym?
    -To nie rozmowa na telefon, moglibyśmy się spotkać?
    - Jestem już po paru piwkach, nie dam rady prowadzić.
    - Nie szkodzi, niedaleko Ciebie jest całkiem przyjemny bar, wiesz który, ten z zielonym neonem przy wejściu, możemy się tam spotkać za 20 minut?
    - Ehhh… no dobra, mam tylko nadzieję że to coś ważnego.
    - To do zobaczenia.


    Odłożyłem telefon i pomału podniosłem się z fotela. Czego ona do jasnej cholery chce? – Pytałem się w myślach. Dalej się zastanawiając poszedłem do łazienki opłukać twarz i zacząłem się ubierać. Gdy będąc już na przedpokoju, zakładałem buty, przyszło olśnienie – No tak, o to pewnie chodzi! – krzyknąłem w myślach, przypominając sobie że ostatnio kumpel coś wspominał, że rozstała się ze swoim facetem. – Będzie chciała się wyżalić.


    Zrezygnowany zamknąłem za sobą drzwi i powlokłem się w stronę baru. Gdy dotarłem już na miejsce, jej jeszcze nie było. Zająłem więc stolik w kącie i zamówiłem piwo. Anka pojawiła się pięć minut później. Wyglądała trochę lepiej niż ją zapamiętałem. Jej brązowe, kręcone włosy były teraz dłuższe, sięgały za ramiona, widać też było że trochę schudła, choć nigdy i tak nie miała zbyt wielu nadprogramowych kilogramów.
    Wstałem żeby mnie zauważyła, a gdy tak się stało, szybko podeszła do stolika.


    - Hej, dobrze Cię widzieć. – Powiedziała, całując mnie w policzek.
    - Ciebie też, dobrze wyglądasz.
    - Dziękuję że przyszedłeś, po naszym rozstaniu… zrozumiałabym, gdybyś nie zechciał.
    - Fakt, było dość ostro, ale wcześniej bywały też dobre momenty, byłem Ci winny to spotkanie. I słuchaj, słyszałem że rozstałaś się z kolejnym facetem, i rozumiem że pewnie chcesz…
    - Zupełnie nie o to chodzi. – Przerwała mi w pół zdania – Chciałam się pożegnać.
    - Jak to pożegnać? Wyjeżdżasz?
    - Tak, dostałam pracę w Hiszpanii, w Madrycie. Jutro wylatuję.
    - Cóż… gratuluję. Napijesz się czegoś?
    - A wiesz że…


    Kolejne półtorej godziny minęło nam na opowiadaniu co u nas nowego, wspominaniu starych czasów i pochłanianiu kolejnych dawek alkoholu. W końcu jedno z nas (nie pamiętam nawet które, byłem zbyt pijany), zaproponowało żeby przenieść się do mnie.
    10 minut później otwierałem już drzwi od mieszkania, przepuściłem Ankę w progu i powiedziałem:


    - Rozgość się, ja skoczę na chwilę do łazienki, jak wrócę to otworzę barek.


    Po czym wtoczyłem się do wspomnianego pomieszczenia. Szybko odkręciłem zimną wodę i przemyłem twarz, trochę mnie to otrzeźwiło. Na tyle, by dopadły mnie wątpliwości. – Co ty do jasnej cholery robisz? Przecież wiesz jak to się skończyło ostatnio, idioto! – wyrzucałem sobie w myślach. Ale byliśmy już tu i nie mogłem jej tak po prostu wyrzucić. Postanowiłem że poleję kilka kolejek i zaproponuję jej zamówienie taksówki. Z tym planem w głowie, osuszyłem się ręcznikiem i wyszedłem z łazienki.


    - To czego się napijesz? – zapytałem podchodząc do barku.
    - Przecież wiesz.
    - Czyli dwa razy whisky.


    Nalałem więc dwie szklanki tego trunku i odwróciłem się by na nią spojrzeć. I tak już zostałem. Anka podczas mojej krótkiej nieobecności w salonie, zdążyła rozebrać się niemal do naga. Jej brązowe loki delikatnie opadały na jej kształtne, jędrne piersi a reszta ciała była całkiem odsłonięta, z wyjątkiem dwóch, czarnych, samonośnych pończoch, okrywających jej cudowne nogi.
    Myśli w mojej głowie przybrały nieprawdopodobną wręcz prędkość, chęć odmowy i natychmiastowego odesłania jej do domu, walczyła z jej delikatnym, słodkim zapachem perfum i rozgrzanego, kobiecego ciała. Wiedziałem że jestem zgubiony, gdy tylko zaczęła się powoli do mnie zbliżać, z wyciągniętymi do przodu rękami. Delikatnie wyjęła mi z dłoni szklanki i odstawiła do barku, po drodze muskając moje ramię swoimi włosami. Gdy następnie mnie obróciła i spojrzała mi w oczy, wiedziałem że to jest już koniec mojego oporu.


    - Proszę. Ten jeden, ostatni raz. Potrzebuję tego. – Wyszeptała mi do ucha, stojąc na palcach.
    - Ostatni raz. A po wszystkim dajesz mi komórkę i kasuję mój numer.
    - I tak jutro wylatuję… ale dobrze, mamy umowę.


    Po tej krótkiej wymianie słów, zaczęła szybko rozpinać mi koszulę, a moje dłonie powędrowały do jej talii, której dotyku tak im brakowało. Moje usta momentalnie znalazły się przy jej wargach, a język zaczął je delikatnie muskać.


    Koszula poleciała w kąt, to samo stało się w przeciągu sekund ze spodniami i skarpetami. Przyciągnąłem ją do siebie, po czym całym ciałem pchnąłem nas oboje w kierunku ściany, o którą uderzyła plecami. Moje dłonie wędrowały po jej talii, pośladkach, brzuchu, ramionach i piersiach, a język wirował w jej ustach, tak jak jej języczek w moich. Jedna z dłoni rozchyliła jej uda, i niemal natychmiast usłyszałem jej głośny, gardłowy jęk, gdy dwa palce szybko wsunęły się w wilgotną już cipkę. Bez zbędnych pieszczot, przesadnej gry wstępnej, Anka zawsze lubiła penetrację na wstępie, nieważne czym. Mógł to być mój kutas, moje palce, któraś z jej zabawek, nawet kij od miotły czy ogórek, dla niej najprzyjemniejsze było pierwsze pchnięcie, pieszczoty języka i dłoni mogły poczekać.


    W miarę jak jej oddech stawał się płytszy, moje palce poruszały się szybciej, a całą rękę miałem już właściwie oblepioną jej śluzem.


    - Wsadź go, teraz, błagam. – Wydyszała z trudem.
    - Nie, nie zasłużyłaś jeszcze.
    - Ale…
    - Nie ma żadnego ale, nie zasłużyłaś.


    Po czym przygniotłem przedramieniem jej gardło, by odciąć tlen. Przez chwilę patrzyłem jak próbuje złapać oddech, a jej uda nieskładnie próbują się zacisnąć na mojej, rżnącej ją ręce. Cofnąłem przedramię, a ona zaczęła się krztusić i łapczywie wciągać powietrze, cofnąłem też rękę spomiędzy jej ud.


    Złapałem ją za podbródek i spojrzałem „spod byka”, lekko się uśmiechając. Drugą ręką złapałem jej włosy i zacząłem ją ciągnąć w dół. Nie opierała się, wiedziała co ma robić, jak zwykle zresztą. Złapała więc mojego fiuta tuż u nasady i mocno ścisnęła, kilka razy uderzyła się nim w oba policzki, po czym gwałtownie wepchnęła sobie do ust, najgłębiej jak mogła.


    Wzmocniłem chwyt na jej włosach, ale pozwoliłem się trochę pobawić. Przez chwilę lizała go całego, ssała żołądź i całowała. Jedną ręką masowała mi jądra, a drugą, swoją łechtaczkę. Gdy minęło kilka minut, zdecydowałem że czas podkręcić trochę tempo. Odtrąciłem jej dłoń z moich jąder i złapałem za tył głowy, po czym mocnym pchnięciem wszedłem mocno w jej usta, tylko po to by po chwili powoli się wysunąć, i znów go wepchnąć. Z każdym wejściem przyspieszając, zacząłem wreszcie porządnie rżnąć jej usta. Słyszałem jak się nim dławi i krztusi własną śliną, ale nie były to jedyne dźwięki. Stłumione jęki i postękiwania, informowały mnie że taki stan rzeczy jej odpowiada, a błysk w jej oczach, którego tak dawno nie widziałem, mówił że tylko tego pragnie. Ale mimo wszystko nigdy nie byłem i nadal nie jestem aktorem porno i nigdy nie zażywałem wspomagaczy, więc ten facefuck musiał skończyć się w oczywisty sposób, moim dojściem w jej ustach. Gdy poczułem że ten moment się zbliża, wepchnąłem go tak głęboko jak tylko zdołałem, a po chwili mój kutas wystrzelił wprost w jej gardło potężną dawkę spermy.
    Przez chwilę patrzyłem jak próbuje się nie udusić i jednocześnie nie wypluć nawet kropelki, a gdy jej oddech troszkę się uspokoił, przytknąłem jej do ust odstawioną wcześniej szklankę z whisky.


    - Masz, pij. To Ci troszkę pomoże.

    Gdy już upiła kilka łyków, odstawiłem z powrotem szklankę i pomogłem się Ance podnieść.


    - Wychodzi na to że teraz moja kolej, by popracować ustami. – Powiedziałem cicho, uśmiechając się do niej.
    - Więc na co czekasz?


    Zaprowadziłem ją na skraj biurka i jednym zamachem zrzuciłem wszystkie papiery. Pomogłem jej się podciągnąć i usiąść na skraju, po czym uklęknąłem przed nią i rozchyliłem jej nogi.
    Z całą mocą przypomniałem sobie w tamtym momencie, te niezliczone razy gdy mój język wwiercał się w jej szparkę, samo to wystarczyło, bym podświadomie lekko go wsunął do środka. Jednak szybko się zreflektowałem, na to przecież jeszcze przyjdzie czas. Schowałem więc język i zacząłem się delikatnie ocierać policzkami, pokrytymi delikatnym, kilkudniowym zarostem, o wnętrza jej ud.


    Gdy jej ciało przeszył kolejny dreszcz podniecenia, zacząłem ocierać, również nieogolony podbródek, o jej także lekko już zarośnięty wzgórek. Po kilku chwilach takich pieszczot, moje usta zostawiały już na jej skórze niezliczone pocałunki, nie pominęły nawet skrawka ud, wzgórka czy pachwin. Moment później język wysunął się znów, jakby sam z siebie, i rozpoczął zmysłowy taniec między jej nogami. Na początku drażnił wargi, lekko je masował i zostawiał na nich strużki lepkiej ślinki, by w końcu skupić się na upragnionym punkciku. Łechtaczka Anki była w tym momencie wręcz gorąca i pulsowała z niewiarygodną mocą.



    Najpierw lekko ją przygryzłem, po czym zacząłem ssać, z początku delikatnie, później troszkę mocniej, i mocniej, i mocniej… aż w końcu me usta wciągały ją z mocą porównywalną do odkurzacza. Jej jęki wzmagały się z każdą chwilą, a uda powoli zaciskały się na mojej głowie, zaczynały ją ściskać, było to lekko bolesne, ale także przyjemne, więc nie przerywałem moich pieszczot. Po chwili, gdy widziałem że ssaniem nic więcej nie zdziałam, zacząłem zataczać językiem kółeczka, drażniąc jej nabrzmiały teraz guziczek. Z początku dość duże, okrążające, a następnie minimalne, muskające łechtaczkę kółeczka, przyniosły swój efekt, czułem na brodzie jak wilgotna się zrobiła. To był ten moment, wepchnąłem w jej ciasną szparkę dwa palce, tak jak lubiła, mocno i szybko, i zacząłem ją znów posuwać w ten sposób.


    - Jak przestaniesz to Cię zabiję! – Wykrzyczała.
    - Nie zamierzam – wydyszałem, odrywając się na sekundę od jej łona.
    - Ty skurr…


    Nie miała szansy dokończyć, w tym momencie słowa zamieniły się w przeciągły, głośny jęk rozkoszy, bowiem moje usta zajęły się na powrót jej cipką. Gdy poczułem na palcach delikatne skurcze orgazmu, wiedziałem że czas na kolejny element, palcem wskazującym ręki, która do tej pory ugniatała piersi, zebrałem trochę jej soczków, i zacząłem wmasowywać w drugą dziurkę. Moje ruchy były powolne lecz mocne, i widziałem że jej się to podoba. Zawsze się podobało.


    Nie mogąc się dłużej powstrzymywać, wsunąłem palec w jej tyłeczek, a język (który na łechtaczce natychmiast zastąpiła jej dłoń) dołączył do palców w szparce. Czułem jak jej słodki nektar spływa mi do ust, i pragnąłem więcej. Zacząłem językiem wybierać soczki i łykać porcję za porcją, podczas gdy palce coraz gwałtowniej penetrowały obie dziurki.
    Anka wiła się na biurku niemal w agonii, widać było że przeżywa pierwszy dziś orgazm.


    - To co, druga runda? – Spytałem wysuwając z niej palce i język.
    - Daj… mi… chwilę… - Wysapała, próbując unormować oddech.
    - Nie.


    Po tej krótkiej wymianie słów, złapałem ją za dłonie i ściągnąłem na podłogę. Tam siłą ustawiłem ją na czworaka, splunąłem na dwa palce, potarłem jej szparkę, i wsunąłem nabrzmiałego znów kutasa. Przeżywając wciąż resztki pierwszego orgazmu, nie miała żadnych szans, mogła tylko poddać się mej woli. Wysunąłem go tak by w został w niej tylko żołądź, po czym znów wepchnąłem go z całej siły. Powtórzyłem to jeszcze kilka razy, nie spiesząc się i delektując uczuciem obkurczającej się rytmicznie cipki, na moim sztywnym fiucie.


    - Rżnij mnie. – Wyszeptała.


    Nie chciało mi się nawet odpowiadać, zamiast tego po prostu troszkę przyspieszyłem ruchy.
    Uprzedzając jej błagania, wsunąłem dwa palce w jej dupkę, po jej gardłowym westchnięciu, wiedziałem że dobrze zrobiłem. Pieprzyłem ją tak jeszcze jakieś dziesięć minut, na przemian. Gdy kutas wbijał się w nią najgłębiej, palce się wycofywały. Gdy palce wchodziły głębiej, kutas częściowo wysuwał się ze szparki, a kilka ruchów później, palce i fiut wchodziły jednocześnie, oblepione mieszanką śluzu, śliny i resztek spermy.
    Jej ciało wygięło się w spazmie kolejnego orgazmu, a ja, mi też już wiele nie brakowało. Wysunąłem się więc z niej i kutasa zastąpiłem trzema palcami, tak doprowadziłem ją do kolejnej ekstatycznej eksplozji.


    - Czemu nie skończyłeś we mnie, jak zawsze? – spytała gdy tylko zdołała się odezwać.
    - Za chwilę zobaczysz. – Odpowiedziałem, wciąż starając się nie trysnąć.
    Gdy kilka sekund później oboje złapaliśmy oddech, podniosłem się i pomogłem Ance wstać. Poprowadziłem ją do łóżka, gdzie ułożyliśmy się na łyżeczki.
    - Dlatego jeszcze nie spuściłem się w Tobie. – Szepnąłem jej do ucha.


    Trzymanego mocno w lewej dłoni, wciąż sterczącego fiuta, wsunąłem dość szybko, lecz starając się z początku zachować delikatność, w jej dupkę. W jej jęku brzmiała tylko lekka nutka bólu.


    - Już wiesz czemu?
    - Mhm. Nie wiem jak wysiedzę jutro w samolocie, ale nie przestawaj.
    - Nawet nie brałem pod uwagę takiej możliwości.


    Pocałowałem ją w szyję, kończąc rozmowę i powoli zacząłem wychodzić i wchodzić, póki co do połowy.
    Odruchowo zacisnęła pośladki, ale po chwili je rozluźniła pod wpływem przyjemności. Mimo lekkiego oporu, wsuwałem go centymetr po centymetrze, delektując się tą cudowną ciasnotą.



    Gdy wsunął się już niemal do końca, poczułem jak zaczęła ruszać miednicą w przód i w tył. Jednocześnie lekko napinając mięśnie pośladków, bawiła się tak moim fiutem. Delikatne ruchy w niej, były tym czego potrzebowałem. Anka odchyliła głowę do tyłu, nasze oddechy zlały się w jeden, tak samo nasze ciała.


    Oboje zaczęliśmy odpływać… ale nie był to szczyt naszych możliwości. Żadne z nas nie doszłoby przy takim tempie. Wiedziałem to ja, i wiedziała ona, pierwszy raz tej nocy przejęła inicjatywę. Obróciła się przodem do mnie, i pchnęła na plecy, po czym dosiadła mnie tyłem i nabiła się na mojego twardziela.
    To uczucie było nieporównywalne do żadnego innego. Ciasnota jej dupki w połączeniu z nabrzmiałością mojego wymęczonego już nieźle kutasa musiała zrobić swoje. I zrobiła. Po kolejnych kilku minutach, wypełnionych symfonią naszych wspólnych, coraz bardziej spazmatycznych jęków, jej szybkiego skakania na moim fiucie i mojej ręki drażniącej jej łechtaczkę, było już po wszystkim.



    Gdy zrozumiałem że już tylko sekundy dzielą mnie od skończenia w jej tyłeczku, poczułem jak całe jej ciało zaczęło spazmatycznie drgać, w najsilniejszym chyba orgazmie tej nocy. Trysnąłem, po raz drugi odkąd zaczęliśmy nasze zabawy, ale tym razem wytrysk był o wiele silniejszy i… większy.


    Powoli wysunąłem się z niej, ciągnąc za kutasem strużki spermy, a ona opadła na łóżko tuż obok mnie. Przez chwilę leżeliśmy tak obok siebie, dysząc i przeżywając to co właśnie się wydarzyło. W końcu Ania przełamała milczenie.


    - Dziękuję. To było… świetne. Jak zawsze.
    - Cieszę się że Ci się podobało. Ale to naprawdę był ostatni raz.
    - Był. Hiszpania, pamiętasz?
    - Tak, pamiętam. A teraz daj mi swój telefon.
    - Muszę?!
    - Taka była umowa.
    - No dobrze…


    Powoli się podniosła i podeszła do stolika. Chwilę grzebała w torebce, aż w końcu wyłowiła telefon. Ociężale, jakby wbrew sobie podeszła do łóżka i wyciągnęła go w moją stronę.
    Szybko przejąłem go od niej i zrobiłem swoje.


    - Trzymaj – Powiedziałem oddając jej komórkę.
    - Mogę jeszcze trochę tu zostać? Z Tobą? – Spytała kładąc telefon na szafce obok łóżka.
    - Skoro to już koniec… możesz, ten jeden raz.
    - Dziękuję – Wyszeptała, na powrót kładąc się na łóżku. – A mogę się przytulić?
    - Możesz.


    Po tym położyła mi głowę na torsie i delikatnie przylgnęła swym nagim ciałem do mojego. Okryłem nas oboje kołdrą, i zacząłem rozmyślać o wydarzeniach tej nocy. Przez następne pół godziny konfrontowałem wyrzuty sumienia z radością i zadowoleniem, niemal tak silnymi jak kiedyś, i gładziłem jej piękne długie włosy, słuchając jak oddech Anki się wyrównuje i staje się głęboki. Następnie odpłynąłem…


    Gdy się obudziłem, jej już nie było. Powoli zaczęły docierać do mnie uczucia straty, oraz radości z zakończenia tego dziwnego etapu mojego życia. Nie obyło się też bez bólu głowy i suchości w ustach.
    Gdy byłem w stanie już się podnieść, zauważyłem kopertę leżącą na stole. Powolnym krokiem ruszyłem w jego stronę i wziąłem kopertę do ręki.
    Na froncie widniał wielki napis „Przepraszam.”, wyjąłem delikatnie list. Pachniał nią, zaciągnąłem się więc ostatni raz jej zapachem i zacząłem czytać…
  • Indragor

    #2
    Katastrofa interpunkcyjna. Przecinki są tam gdzie nie trzeba a tam gdzie trzeba to ich nie ma. Przypomnij sobie, kiedy przed „że” stawiamy przecinek.
    Od „ale” raczej nie zaczynamy zdania.
    „Gdy będąc już na przedpokoju”… raczej w przedpokoju, bo „na” to nie potrafię sobie wyobrazić w jaki sposób

    Dobra rada: zanim znowu coś napiszesz zainwestuj w dobry edytor tekstu (szczególnie że jest dostępny darmowy), unikniesz 90% błędów. Podejrzewam, że nikt tu z piszących nie jest ekspertem od języka polskiego, ale przynajmniej trzeba się postarać.

    Skomentuj

    • Ingvarr
      Ocieracz
      • Feb 2015
      • 151

      #3
      Fakt, mea culpa. Mój wewnętrzny leń kazał mi jak na razie pominąć edycję tekstu. Ale jeszcze się za to zabiorę!

      Skomentuj

      Working...