jak miałem z 18 lat to pod nieobecność ojca wziąłem jego auto, żeby pojeździć po okolicy i poszaleć troszkę na drodze. A że jechałem przy okazji przez okolicę leśną, to wpadłem na super pomysł, żeby sobie na chwilę zjechać i pobawić się małym - wiadomo adrenalinka skoczyła od razu jeszcze bardzieje. No i było fajnie tylko, że jak wróciłem po zabawie do samochodu to się okazało, że nieźle zaryłem kołami w piasku.
Ledwo stamtąd wyjechałem... tzn. po jakichś 15min walki z maszyną a w międzyczasie nieźle się zestresowałem, bo jakbym się wytłumaczył, że wziąłem samochód bez pytania i jeszcze po cholerę do tego lasu zajeżdżałem. Na szczęście wszystko skończyło się pozytywnie i do tej pory auto jeździ i nikt nic nie wie o tych niecnych występkach
"A potem mój Fidelek zaprowadzi porządek w Twojej niegrzecznej Havance..."
Skomentuj