W relacje BDSM nie wchodzi się z przypadkowymi osobami. O takich rzeczach sie rozmawia, wytacza granice. Uległy/a musi ufać swojemu partnerowi, że tych granic nie przekroczy, że ból będzie przyjemnością, a nie cierpieniem. Wiem, że linia jest cienka. Podobnie z bezpieczeństwem. Uległa osoba musi czuć się bezpiecznie, żeby wejść w taką relację. I wbrew pozorom to uległy ma najwięcej do powiedzenia w takim układzie, a wydaje się zupełnie odwrotnie.
Literatury przedmiotu jest wiele. Jednak to relacja z doświadczonym partnerem jest odpowiednią nauką. Jak czytam tu niektóre komentarze odnośnie BDSM to jedyne co bym mogła zrobić z tymi osobami to strzelić im w pysk, a dominą nie jestem
Ten i co najmniej jeszcze jeden Twój wpis z tego wątku Karo: lepiej bym tego nie ujęła. Dzięki tej świadomości wiem dlaczego jestem tego ciekawa i dlaczego nie miałam okazji spróbować. I w zasadzie mowa o obu stronach tej relacji, bo to spora odpowiedzialność również.
Kobiece ciało jest jak skrzypce i tylko prawdziwy wirtuoz potrafi na nim zagrać.
Skomentuj