Paweł , szesnastoletni młodzieniec o czarnych kręconych włosach i szczupłej budowie ciała był normalnym chłopakiem jak na swój wiek. Zainteresowany motoryzacją i militariami podobnie jak inni jego koledzy spędzał czas wolny w jednym z przyszkolnych kółek zainteresowań. Dlatego też tą zimową porą wylądował tu na nocleg. Jutro w tej miejscowości miała się odbyć wystawa modelarska na którą to Paweł przywiózł wyróżniony przez opiekuna model samolotu PZL-23 „Karaś”. Był z niego bardzo dumny, bardzo dbał o drobne szczegóły i zrobił go w kamuflażu rumuńskim z okresu II wojny światowej. Budynek Szkolnego Schroniska Młodzieżowego był na terenie pobliskiego zespołu szkół i praktycznie było to parę pokoi na parterze bursy szkolnej. Bursa świeciła pustkami dlatego że trwały zimowe ferie. Rozlokował się w wieloosobowym pokoju i pościeliwszy sobie łóżko spałaszował przygotowane przez matkę kanapki i położył się spać. Wystawa miała zacząć się dopiero koło trzynastej, pogoda na dworze była mroźna więc postanowił pozostać tu w schronisku do dwunastej. Do MOK-u miał może z trzysta metrów. Usnął , nie mogąc się doczekać wymarzonej wystawy. Nie ustawił sobie budzenia w zegarku, wszak nie musiał się spieszyć.
Obudził go szum odkurzacza gdzieś w oddali. Otworzył oczy i pierwsze co zrobił to spojrzał na zegarek, powoli dochodziła dziewiąta rano. Odetchnął spokojnie, nie było aż tak późno. Miał jeszcze sporo czasu by się ogarnąć i zdążyć na wystawę. Wstał z łóżka i chwycił przewieszony na łóżku ręcznik. Miał zamiar szybko się wykąpać. Grzebnął do swego plecaczka i wyciągnął z niego szczoteczkę do zębów, pastę, mydło i szampon. Chwilę zastanawiał się co zrobić.
- A, co tam, przecież oprócz recepcjonistki nikogo nie ma, a ona pewnie siedzi tam i ogląda telewizję albo sprząta na piętrze – przemyślał, słysząc szum odkurzacza gdzieś na piętrze.
Ściągnął z siebie podkoszulek a następnie slipki. Spojrzał w dół na zwisającego swobodnie ku dołowi swego ptaszka. Ten widok zawsze nie napawał go optymizmem. Jego organ nie był okazem godnym prawdziwego samca. W wzwodzie osiągał nieco ponad 10 cm, a w spoczynku to ……. To było po prostu widać teraz. Na dodatek to z grubością tego organu też nie było za wesoło. Słowem krótki i chudy. Był z tym palącym go problemem u lekarza. Ten odparł że dopiero jak będzie miał 18-19 lat i ten organ nie będzie większy to można coś bliżej powiedzieć. Pocieszał chłopaka również że przecież to nie długość przyrodzenia i jego grubość określają prawdziwego faceta.
- To nie jest jakaś patologia, z tym można żyć, poczekajmy jeszcze te dwa lata, nie skończyłeś jeszcze może urośnie – słyszał jego słowa w głowie opasając się ręcznikiem na biodrach.
Przekręcił klucz w zamku i wyszedł opasany tylko ręcznikiem do łazienki po drugiej stronie korytarza. Tam u góry , zamilkł warkot odkurzacza. Chłopak znalazł się w łazience. Powiesił na wieszaku klucz od pokoju , a następnie ręcznik. Na podłodze przy natrysku położył mydło i szampon, na umywalce nieopodal szczoteczkę do zębów i pastę. Ponownie spojrzał na swe genitalia odkręcając kurki z wodą.
- A co jeśli nie urośnie panie doktorze? – przypominał sobie pytanie zadane lekarzowi.
- Słuchaj, dorosły już prawie jesteś, są pozycje seksualne gdzie Twój organ ma wystarczającą długość i grubość by zaspokoić kobietę, ale na razie nie zawracaj tym sobie jeszcze teraz głowy, dajmy naturze działać – tłukło się mu po głowie to co usłyszał wtedy od doktora.
Woda była tak ciepła i tak miło muskała ciało że z krótkiego prysznica zrobił się dłuuuugi i bardzo fajny ciepły masaż jego ciała. Na zewnątrz był lekki mróz ,a tutaj takie ciepłe strugi wody pieściły jego ciało.
- No, dobrze, już koniec tych przyjemności – powiedział sam do siebie i zamknął kurki doprowadzające wodę.
Wyciągnął dłoń i namacał nią ręcznik. Począł nim wycierać swe ciało. Gdy to zakończył , opasał się nim ponownie i wyszedł z boksu. Zbliżył się do umywalki i zajął się myciem zębów. Ręcznik nie był zbyt duży, ledwo opasał jego biodra, a dolna krawędź sięgała ud. Zakrywał jego strefy intymne, jednakże pozostawione na prawym biodrze rozcięcie odkrywało co nieco z jego biodra.
Spakował swe przybory toaletowe do saszetki i ruszył w kierunku swego pokoju. Przejście od łazienki do pokoju to było doprawdy paręnaście kroków. Wsadził do zamka drzwi klucz i począł go przekręcać.
- Co jest, nie zamknąłem pokoju? – zapytał się sam siebie , zdziwiony że nie może przekręcić zamka.
Był święcie przekonany że to zrobił. Pamiętał o tym od czasu gdy okradziono go na kolonii. Nacisnął klamkę i otworzył drzwi. Śmiało wparował do środka a widok jaki zastał go nieco zaskoczył.
- A co panie tu robią? – zapytał widząc dwie kobiety w swoim pokoju.
- Sprzątamy – usłyszał w odpowiedzi od jednej z nich.
Dwie pary kobiecych oczu omiotły jego sylwetkę. Stał za zamkniętymi z rozpędu drzwiami i był totalnie zaskoczony ich obecnością tutaj. Obie przestały zajmować się swoją pracą i stojąc , przyglądały się młodzieńcowi. Ta, bliżej okien była nieco tęgawa, niewysoka szatynka z krótkimi włosami. Druga z kobiet, nieco wyższa od swej koleżanki była szczuplejsza i miała upięte w koński ogon swe dłuższe włosy w kolorze ciemny blond. Obie ubrane w granatowe , sięgające sporo poniżej kolan zapinane z przodu fartuszki. Co miały pod nimi u góry, trudno było dostrzec, były zapięte do samej góry. Nogi owleczone miały , jedna w cieliste cienkie rajstopy, a druga ta szczuplejsza w czarne. Całość stroju dopełniały białe drewniaki, nijak komponujące się z resztą odzienia. Całą trójka stała tak zaskoczona przez dłuższą chwilę.
- To mój pokój, jeszcze go nie zwolniłem – rzucił Paweł pewnym głosem.
- Był to Twój pokój, jest dziesiąta osiem, a pokoje należy zwolnić do 10:00 – wyprowadziła go z błędu ta grubsza pani.
Obie dobiegały pięćdziesiątki. Ta wyższa i szczuplejsza mogła być od tej drugiej rok, może dwa młodsza.
Zaskoczył go ten fakt. Recepcjonistka z wczoraj nie wspomniała mu nic na ten temat. Zrobił dwa kroki i położył na jednym z nieużywanych łóżek swa saszetkę . Obawiał się że ten krótkawy ręcznik może się niekontrolowanie zsunąć z jego bioder i wtedy….. Przypomniał sobie sytuację na kolonii rok temu kiedy jego koledzy z pokoju gdy mu się zsunął ręcznik po kąpieli nabijali się do końca turnusu z jego jak to nazwali „maluśkiej fujarki”. Teraz chwycił obiema dłońmi górny skraj ręcznika tu na wysokości nieco poniżej pępka i trzymał go pewnie.
-Chcę się przebrać – oznajmił obu kobietom.
- A, kto Ci broni, przebieraj się – odparła ta szczuplejsza baba.
Były bezczelne , nie miał zamiaru tak tego zostawić.
- Żądam by Panie wyszły, mam prawo do intymności – rzucił pewnie od siebie chłopak.
Młodsza odłożyła na ziemię worek ze śmieciami z pokojowego śmietnika, starsza odłożyła na parapet szmatkę, którą przecierała parapet okna.
- Dzieciaku, nie tym tonem do starszych . dobra – rzuciła od siebie ta starsza kobieta.
- Co Ty sobie wyobrażasz smarku jeden, myślisz że nie mamy teraz nic innego do roboty, o dwunastej przejeżdża tu na tydzień grupa z katolickiego liceum, same dziewuchy i trzy zakonnice, mamy przygotować pokoje i jeszcze na dodatek obiad dla tej grupy, więc zamknij się gówniarzu jeden – dosadnie dodała ta młodsza.
Osadziły chłopaka w cuglach. Przeraził się gdy zrobiły parę kroków do przodu w jego kierunku. Gdy się jednak zatrzymały , w chłopaka wrócił duch walki.
- Sprzątaczki cholerne, wydaje im się że im wszystko wolno, już ja im dam – pomyślał i nie miał zamiaru dać za wygraną.
- Chcę się przebrać – oznajmił im ponownie.
- No to się przebieraj, nam to nie przeszkadza – odparła mu szybko ta młodsza.
Widać było że zadarł z nimi. Paweł nadal tkwił okryty tylko kusym ręczniczkiem. Zadziorne sprzątaczki nie miały zamiaru opuścić tego pokoju. Musiał zagrać ostrzej.
- No, na co czekasz, nie będziemy tu tkwić do jutra, przebieraj się jak musisz – dodała ta starsza i uśmiechnęła się znacząco.
- Wyjdźcie! - rzucił rozkazującym tonem mając nadzieję że jego podniesiony głos na nie zadziała.
Te stare babska działały na niego jak płachta na byka. Wlazły tutaj i nie mogły zrozumieć żeby dać mu pięć minut na ogarnięcie się.
Zadziałał, tylko nie tak jak to sobie w głowie ułożył. Ta jego komenda spowodowała że obie kobiety przerwały swą pracę i ruszyły w stronę chłopaka. Cofnął się w kierunku drzwi o te parę kroków , które wykonał wcześniej. Stanęły obie dosłownie trzy, może cztery kroki przed nim.
- Przebieraj się tutaj , smarku Ty jeden albo popamiętasz – zagroziła ta młodsza.
Miała zacięte wargi i nad wyraz poważny wzrok.
- I oddawaj ręcznik no muszę go zabrać do prania a jest własnością schroniska – dodała grubsza.
Sytuacja stawała się nie taka, jak to sobie życzył Paweł. Rozzłościł oba te babsztyle. Zamiast zadziałać po dobroci w momencie gdy wycofał się w bezpieczną odległość postanowił działać dalej tak jak zaczął. Był mężczyzną i nie miał zamiaru ustępować jakimś tam starym babom.
- Nie, ja tego tak nie zostawię, ja to zgłoszę do Dyrekcji schroniska – zagroził, mając nadzieję że to coś da.
Obie kobiety głośno parsknęły śmiechem. Stał zaskoczony ich reakcją. Nie wiedział co się dzieje. Nie takiej reakcji na swe słowa się spodziewał.
- A , zgłaszaj sobie i do samego Pana Boga – usłyszał w odpowiedzi od tej starszej.
- Ty, Kazia, zobacz , ten gnojek nas straszy – dodała ta młodsza i bez żadnego zainteresowania podniosła z podłogi rurę odkurzacza i włączyła urządzenie.
Miały go serdecznie w czterech literach i z jego gróźb nie robiły sobie nic. Ruszył do przodu mając zamiar wyłączyć ten odkurzacz. Jak chciał tak uczynił. Wściekła młodsza sprzątaczka omiotła go wzrokiem.
- Chcę się przebrać – syknął.
- No to już, dawaj ręcznik i się przebieraj – odparła śmiało.
- Co masz małego że tak się wstydzisz? – usłyszał pytanie od tej grubszej.
- Pewnie tak Kaziu, ma małego i dlatego tak się zakrywa – kontynuowały rozmowę.
- Nie…. –rzucił z siebie.
- Jak nie to pokaż, my ocenimy – parsknęła ta młodsza.
- Nie będę się tutaj przy Was rozbierał, nie mam zamiaru i proszę wyjść – zażądał chłopak.
Ta, grubsza Kazia stała i patrzyła się na niego. On nadal zaciskał swe dłonie na ręczniku. Młodsza pochyliła się.
- No już , dawaj ręcznik i pokazuj tego swojego fajfuska – powiedziała i włączyła odkurzacz.
Paweł stał wściekły. Nadal nie robiły sobie nic z tego. Miał zamiar pochylić się ponownie by wyłączyć odkurzacz lecz to co zrobiła to młodsza go totalnie zaskoczyło.
- Zostaw – ryknęła i skierowała rurę zakończoną szczotką na ciało chłopaka.
- Nie słyszałeś co mówiła Kazia, dawaj ten ręcznik i to już – dodała i skierowała tę szczotkę na ręcznik oplatający jego ciało.
Cofnął się do tyłu. Młodsza z kobiet nadal na niego nacierała z odkurzaczem. Poczuł jak ssawka chwyta dół ręcznika i poczyna go wsysać. Mocniej zacisnął dłonie.
- Brawo, Marzenko, brawo, dawaj, dawaj – prychnęła śmiechem ta starsza, widząc działania swej koleżanki.
Paweł cofał się, a ta Marzena nacierała na niego z tym ryczącym urządzeniem. Jedną ręką przytrzymywał ręcznik, drugą odciągał szczotkę odkurzacza od ręcznika. Czuł na swych udach ciąg powietrza.
- Przestań, przestań! – krzyczy Paweł widząc że do ściany pozostały mu jeden, może dwa kroki.
Tą , młodszą najwyraźniej to rajcuje. Gdy tylko chłopiec odtrąca rurę odkurzacza od ręcznika, ponownie kieruje końcówkę urządzenia ku jego udom. Jeszcze krok i poczuł jak opiera się plecami o ścianę. Ta, cała Marzena znów skierowała ssawkę odkurzacza ku jego kroczu. Starsza, pani Kazia stała i rechotała. W pewnej chwili bez żadnego ale, uchyliła okna i wywaliła przez nie plecak i ciuchy chłopca.
- No, dawaj ten ręcznik – usłyszał poprzez szum odkurzacza.
Jedną dłonią trzymał swój ręcznik , drugą zdołał uchwycić końcówkę odkurzacza , która zassała ręcznik na wysokości jego przyrodzenia. Poczuł, jak poprzez materiał ręcznika jego penis, który takimi działaniami został nieco zastymulowany i począł rosnąć. Nakładka na końcu rury odkurzacza go delikatnie pociągnęła.
- Przestań! – krzyknął ponownie widząc jak ręcznik odsłania jego uda.
Pociągnął, mocnym i stanowczym ruchem sztywną końcówkę urządzenia. Mocny i gwałtowny ruch jego dłoni spowodował że sztywna rura zakończona ssawką wysunęła się z giętkiej rury odkurzacza. Ciąg powietrza przestał działać i wciągany ręcznik ponownie wrócił na swe miejsce.
- O, Ty jeden -ryknęła pani Marzena i uzbrojona tylko w giętki wąż odkurzacza, który nadal działał natarła na chłopaka.
- Kazka, pomóż – wezwała na pomoc swą koleżankę i skierowała giętką część odkurzacza na krocze chłopca.
Paweł był zaskoczony tym faktem. Jedną dłonią trzymał poły ręcznika, w drugiej miał zaś końcówkę odkurzacza i sztywny odcinek rury. Ku jego przerażeniu w jego kierunku zmierzała ta druga sprzątaczka. To zaskoczenie wykorzystała ta młodsza. Zbliżyła się bardzo blisko i sprytnym ruchem nakierowała giętki wąż odkurzacza pod ręcznik.
- Jak masz małego to ci zaraz go wyciągnę, będziesz miał takie darmowe naciąganie ptaszka – powiedziała ,a chłopak poczuł jak w giętki wąż odkurzacza wciągana zostaje jego moszna.
Odkurzacz zawył w specyficzny sposób. Był to odgłos maszyny, która zapycha się czymś. Ciąg powietrza zassał jago jedne z jąder i mosznę. Otwór był zbyt mały by je wciągnąć i stąd taki odgłos. By jakoś temu zadziałać Paweł odrzucił na ziemię sztywną rurę z końcówką i w ułamku sekundy wolna dłonią pochwycił dłoń pani Marzeny operującą wężem odkurzacza i odciągnął od swoich genitaliów.
- Ratunku, pomocy – krzyknął, widząc jak zbliża się ta druga z kobiet.
Był w sytuacji beznadziejnej. Jedna dłoń była na wężu od odkurzacza, druga podtrzymywała poły ręcznika na biodrach. Z jedną kobietą dał by sobie radę, z dwoma był skazany na niepowodzenie, które było tylko kwestią czasu. Nie miał opcji by odskoczyć, umknąć gdzieś. Centralnie przed nim z buczącym odkurzaczem tkwiła ta Marzena. Z boku zbliżała się ta druga sprzątaczka. Jedyne miejsce w które mógł się przesunąć to łóżko, a i tam mógłby zrobić co najwyżej jeden , góra dwa kroki.
- Pomocy , to Ty sobie krzycz jak zobaczymy te Twoje skarby – ryknęła z lubieżnym uśmieszkiem na twarzy pani Kazimiera i chwyciła za ręcznik.
Puścił węża odkurzacza i zblokował jej ruch.
- A, masz tu po sutach – zatryumfowała pani Marzenka i skierowała węża odkurzacza na jego tors.
Poczuł mocny ciąg na swym torsie. Dosłownie wsysało jego jeden sutek do środka. Był osaczony, wił się jak w amoku. Nie mógł dwiema dłońmi zblokować ich dłoni. Na razie trzech, ale teraz Marzenka chwyciła za ręcznik z drugiej strony niż jej koleżanka.
- Marzena, dawaj mu tam po dole – usłyszał.
- Już - doszło do jego ust a wąż odkurzacza zsunął się ku dołowi.
Powietrze zasysało teraz jego części torsu, brzucha i kierowało się ku kroczu. Marzena przesuwała, szczelnie przytkany wąż ku dołowi. Urządzenie wydawało dziwne dźwięki, wyło. Zjechała do miejsca w którym odkurzacz zaciągnął ku górze ręcznik. Dół ręcznika począł być zasysany do góry, dokładnie tam na wysokości pępka. Nie mógł już się tak bronić. Miał zamiar gwałtownym ruchem, obiema dłońmi zakryć teraz swe przyrodzenie i stojącego ptaszka. Tego ptaszka, którego tak skrywał i jego rozmiaru tak się wstydził.
- Już – przeszło mu przez myśl i puścił obie dłonie podtrzymujące ręcznik.
Obudził go szum odkurzacza gdzieś w oddali. Otworzył oczy i pierwsze co zrobił to spojrzał na zegarek, powoli dochodziła dziewiąta rano. Odetchnął spokojnie, nie było aż tak późno. Miał jeszcze sporo czasu by się ogarnąć i zdążyć na wystawę. Wstał z łóżka i chwycił przewieszony na łóżku ręcznik. Miał zamiar szybko się wykąpać. Grzebnął do swego plecaczka i wyciągnął z niego szczoteczkę do zębów, pastę, mydło i szampon. Chwilę zastanawiał się co zrobić.
- A, co tam, przecież oprócz recepcjonistki nikogo nie ma, a ona pewnie siedzi tam i ogląda telewizję albo sprząta na piętrze – przemyślał, słysząc szum odkurzacza gdzieś na piętrze.
Ściągnął z siebie podkoszulek a następnie slipki. Spojrzał w dół na zwisającego swobodnie ku dołowi swego ptaszka. Ten widok zawsze nie napawał go optymizmem. Jego organ nie był okazem godnym prawdziwego samca. W wzwodzie osiągał nieco ponad 10 cm, a w spoczynku to ……. To było po prostu widać teraz. Na dodatek to z grubością tego organu też nie było za wesoło. Słowem krótki i chudy. Był z tym palącym go problemem u lekarza. Ten odparł że dopiero jak będzie miał 18-19 lat i ten organ nie będzie większy to można coś bliżej powiedzieć. Pocieszał chłopaka również że przecież to nie długość przyrodzenia i jego grubość określają prawdziwego faceta.
- To nie jest jakaś patologia, z tym można żyć, poczekajmy jeszcze te dwa lata, nie skończyłeś jeszcze może urośnie – słyszał jego słowa w głowie opasając się ręcznikiem na biodrach.
Przekręcił klucz w zamku i wyszedł opasany tylko ręcznikiem do łazienki po drugiej stronie korytarza. Tam u góry , zamilkł warkot odkurzacza. Chłopak znalazł się w łazience. Powiesił na wieszaku klucz od pokoju , a następnie ręcznik. Na podłodze przy natrysku położył mydło i szampon, na umywalce nieopodal szczoteczkę do zębów i pastę. Ponownie spojrzał na swe genitalia odkręcając kurki z wodą.
- A co jeśli nie urośnie panie doktorze? – przypominał sobie pytanie zadane lekarzowi.
- Słuchaj, dorosły już prawie jesteś, są pozycje seksualne gdzie Twój organ ma wystarczającą długość i grubość by zaspokoić kobietę, ale na razie nie zawracaj tym sobie jeszcze teraz głowy, dajmy naturze działać – tłukło się mu po głowie to co usłyszał wtedy od doktora.
Woda była tak ciepła i tak miło muskała ciało że z krótkiego prysznica zrobił się dłuuuugi i bardzo fajny ciepły masaż jego ciała. Na zewnątrz był lekki mróz ,a tutaj takie ciepłe strugi wody pieściły jego ciało.
- No, dobrze, już koniec tych przyjemności – powiedział sam do siebie i zamknął kurki doprowadzające wodę.
Wyciągnął dłoń i namacał nią ręcznik. Począł nim wycierać swe ciało. Gdy to zakończył , opasał się nim ponownie i wyszedł z boksu. Zbliżył się do umywalki i zajął się myciem zębów. Ręcznik nie był zbyt duży, ledwo opasał jego biodra, a dolna krawędź sięgała ud. Zakrywał jego strefy intymne, jednakże pozostawione na prawym biodrze rozcięcie odkrywało co nieco z jego biodra.
Spakował swe przybory toaletowe do saszetki i ruszył w kierunku swego pokoju. Przejście od łazienki do pokoju to było doprawdy paręnaście kroków. Wsadził do zamka drzwi klucz i począł go przekręcać.
- Co jest, nie zamknąłem pokoju? – zapytał się sam siebie , zdziwiony że nie może przekręcić zamka.
Był święcie przekonany że to zrobił. Pamiętał o tym od czasu gdy okradziono go na kolonii. Nacisnął klamkę i otworzył drzwi. Śmiało wparował do środka a widok jaki zastał go nieco zaskoczył.
- A co panie tu robią? – zapytał widząc dwie kobiety w swoim pokoju.
- Sprzątamy – usłyszał w odpowiedzi od jednej z nich.
Dwie pary kobiecych oczu omiotły jego sylwetkę. Stał za zamkniętymi z rozpędu drzwiami i był totalnie zaskoczony ich obecnością tutaj. Obie przestały zajmować się swoją pracą i stojąc , przyglądały się młodzieńcowi. Ta, bliżej okien była nieco tęgawa, niewysoka szatynka z krótkimi włosami. Druga z kobiet, nieco wyższa od swej koleżanki była szczuplejsza i miała upięte w koński ogon swe dłuższe włosy w kolorze ciemny blond. Obie ubrane w granatowe , sięgające sporo poniżej kolan zapinane z przodu fartuszki. Co miały pod nimi u góry, trudno było dostrzec, były zapięte do samej góry. Nogi owleczone miały , jedna w cieliste cienkie rajstopy, a druga ta szczuplejsza w czarne. Całość stroju dopełniały białe drewniaki, nijak komponujące się z resztą odzienia. Całą trójka stała tak zaskoczona przez dłuższą chwilę.
- To mój pokój, jeszcze go nie zwolniłem – rzucił Paweł pewnym głosem.
- Był to Twój pokój, jest dziesiąta osiem, a pokoje należy zwolnić do 10:00 – wyprowadziła go z błędu ta grubsza pani.
Obie dobiegały pięćdziesiątki. Ta wyższa i szczuplejsza mogła być od tej drugiej rok, może dwa młodsza.
Zaskoczył go ten fakt. Recepcjonistka z wczoraj nie wspomniała mu nic na ten temat. Zrobił dwa kroki i położył na jednym z nieużywanych łóżek swa saszetkę . Obawiał się że ten krótkawy ręcznik może się niekontrolowanie zsunąć z jego bioder i wtedy….. Przypomniał sobie sytuację na kolonii rok temu kiedy jego koledzy z pokoju gdy mu się zsunął ręcznik po kąpieli nabijali się do końca turnusu z jego jak to nazwali „maluśkiej fujarki”. Teraz chwycił obiema dłońmi górny skraj ręcznika tu na wysokości nieco poniżej pępka i trzymał go pewnie.
-Chcę się przebrać – oznajmił obu kobietom.
- A, kto Ci broni, przebieraj się – odparła ta szczuplejsza baba.
Były bezczelne , nie miał zamiaru tak tego zostawić.
- Żądam by Panie wyszły, mam prawo do intymności – rzucił pewnie od siebie chłopak.
Młodsza odłożyła na ziemię worek ze śmieciami z pokojowego śmietnika, starsza odłożyła na parapet szmatkę, którą przecierała parapet okna.
- Dzieciaku, nie tym tonem do starszych . dobra – rzuciła od siebie ta starsza kobieta.
- Co Ty sobie wyobrażasz smarku jeden, myślisz że nie mamy teraz nic innego do roboty, o dwunastej przejeżdża tu na tydzień grupa z katolickiego liceum, same dziewuchy i trzy zakonnice, mamy przygotować pokoje i jeszcze na dodatek obiad dla tej grupy, więc zamknij się gówniarzu jeden – dosadnie dodała ta młodsza.
Osadziły chłopaka w cuglach. Przeraził się gdy zrobiły parę kroków do przodu w jego kierunku. Gdy się jednak zatrzymały , w chłopaka wrócił duch walki.
- Sprzątaczki cholerne, wydaje im się że im wszystko wolno, już ja im dam – pomyślał i nie miał zamiaru dać za wygraną.
- Chcę się przebrać – oznajmił im ponownie.
- No to się przebieraj, nam to nie przeszkadza – odparła mu szybko ta młodsza.
Widać było że zadarł z nimi. Paweł nadal tkwił okryty tylko kusym ręczniczkiem. Zadziorne sprzątaczki nie miały zamiaru opuścić tego pokoju. Musiał zagrać ostrzej.
- No, na co czekasz, nie będziemy tu tkwić do jutra, przebieraj się jak musisz – dodała ta starsza i uśmiechnęła się znacząco.
- Wyjdźcie! - rzucił rozkazującym tonem mając nadzieję że jego podniesiony głos na nie zadziała.
Te stare babska działały na niego jak płachta na byka. Wlazły tutaj i nie mogły zrozumieć żeby dać mu pięć minut na ogarnięcie się.
Zadziałał, tylko nie tak jak to sobie w głowie ułożył. Ta jego komenda spowodowała że obie kobiety przerwały swą pracę i ruszyły w stronę chłopaka. Cofnął się w kierunku drzwi o te parę kroków , które wykonał wcześniej. Stanęły obie dosłownie trzy, może cztery kroki przed nim.
- Przebieraj się tutaj , smarku Ty jeden albo popamiętasz – zagroziła ta młodsza.
Miała zacięte wargi i nad wyraz poważny wzrok.
- I oddawaj ręcznik no muszę go zabrać do prania a jest własnością schroniska – dodała grubsza.
Sytuacja stawała się nie taka, jak to sobie życzył Paweł. Rozzłościł oba te babsztyle. Zamiast zadziałać po dobroci w momencie gdy wycofał się w bezpieczną odległość postanowił działać dalej tak jak zaczął. Był mężczyzną i nie miał zamiaru ustępować jakimś tam starym babom.
- Nie, ja tego tak nie zostawię, ja to zgłoszę do Dyrekcji schroniska – zagroził, mając nadzieję że to coś da.
Obie kobiety głośno parsknęły śmiechem. Stał zaskoczony ich reakcją. Nie wiedział co się dzieje. Nie takiej reakcji na swe słowa się spodziewał.
- A , zgłaszaj sobie i do samego Pana Boga – usłyszał w odpowiedzi od tej starszej.
- Ty, Kazia, zobacz , ten gnojek nas straszy – dodała ta młodsza i bez żadnego zainteresowania podniosła z podłogi rurę odkurzacza i włączyła urządzenie.
Miały go serdecznie w czterech literach i z jego gróźb nie robiły sobie nic. Ruszył do przodu mając zamiar wyłączyć ten odkurzacz. Jak chciał tak uczynił. Wściekła młodsza sprzątaczka omiotła go wzrokiem.
- Chcę się przebrać – syknął.
- No to już, dawaj ręcznik i się przebieraj – odparła śmiało.
- Co masz małego że tak się wstydzisz? – usłyszał pytanie od tej grubszej.
- Pewnie tak Kaziu, ma małego i dlatego tak się zakrywa – kontynuowały rozmowę.
- Nie…. –rzucił z siebie.
- Jak nie to pokaż, my ocenimy – parsknęła ta młodsza.
- Nie będę się tutaj przy Was rozbierał, nie mam zamiaru i proszę wyjść – zażądał chłopak.
Ta, grubsza Kazia stała i patrzyła się na niego. On nadal zaciskał swe dłonie na ręczniku. Młodsza pochyliła się.
- No już , dawaj ręcznik i pokazuj tego swojego fajfuska – powiedziała i włączyła odkurzacz.
Paweł stał wściekły. Nadal nie robiły sobie nic z tego. Miał zamiar pochylić się ponownie by wyłączyć odkurzacz lecz to co zrobiła to młodsza go totalnie zaskoczyło.
- Zostaw – ryknęła i skierowała rurę zakończoną szczotką na ciało chłopaka.
- Nie słyszałeś co mówiła Kazia, dawaj ten ręcznik i to już – dodała i skierowała tę szczotkę na ręcznik oplatający jego ciało.
Cofnął się do tyłu. Młodsza z kobiet nadal na niego nacierała z odkurzaczem. Poczuł jak ssawka chwyta dół ręcznika i poczyna go wsysać. Mocniej zacisnął dłonie.
- Brawo, Marzenko, brawo, dawaj, dawaj – prychnęła śmiechem ta starsza, widząc działania swej koleżanki.
Paweł cofał się, a ta Marzena nacierała na niego z tym ryczącym urządzeniem. Jedną ręką przytrzymywał ręcznik, drugą odciągał szczotkę odkurzacza od ręcznika. Czuł na swych udach ciąg powietrza.
- Przestań, przestań! – krzyczy Paweł widząc że do ściany pozostały mu jeden, może dwa kroki.
Tą , młodszą najwyraźniej to rajcuje. Gdy tylko chłopiec odtrąca rurę odkurzacza od ręcznika, ponownie kieruje końcówkę urządzenia ku jego udom. Jeszcze krok i poczuł jak opiera się plecami o ścianę. Ta, cała Marzena znów skierowała ssawkę odkurzacza ku jego kroczu. Starsza, pani Kazia stała i rechotała. W pewnej chwili bez żadnego ale, uchyliła okna i wywaliła przez nie plecak i ciuchy chłopca.
- No, dawaj ten ręcznik – usłyszał poprzez szum odkurzacza.
Jedną dłonią trzymał swój ręcznik , drugą zdołał uchwycić końcówkę odkurzacza , która zassała ręcznik na wysokości jego przyrodzenia. Poczuł, jak poprzez materiał ręcznika jego penis, który takimi działaniami został nieco zastymulowany i począł rosnąć. Nakładka na końcu rury odkurzacza go delikatnie pociągnęła.
- Przestań! – krzyknął ponownie widząc jak ręcznik odsłania jego uda.
Pociągnął, mocnym i stanowczym ruchem sztywną końcówkę urządzenia. Mocny i gwałtowny ruch jego dłoni spowodował że sztywna rura zakończona ssawką wysunęła się z giętkiej rury odkurzacza. Ciąg powietrza przestał działać i wciągany ręcznik ponownie wrócił na swe miejsce.
- O, Ty jeden -ryknęła pani Marzena i uzbrojona tylko w giętki wąż odkurzacza, który nadal działał natarła na chłopaka.
- Kazka, pomóż – wezwała na pomoc swą koleżankę i skierowała giętką część odkurzacza na krocze chłopca.
Paweł był zaskoczony tym faktem. Jedną dłonią trzymał poły ręcznika, w drugiej miał zaś końcówkę odkurzacza i sztywny odcinek rury. Ku jego przerażeniu w jego kierunku zmierzała ta druga sprzątaczka. To zaskoczenie wykorzystała ta młodsza. Zbliżyła się bardzo blisko i sprytnym ruchem nakierowała giętki wąż odkurzacza pod ręcznik.
- Jak masz małego to ci zaraz go wyciągnę, będziesz miał takie darmowe naciąganie ptaszka – powiedziała ,a chłopak poczuł jak w giętki wąż odkurzacza wciągana zostaje jego moszna.
Odkurzacz zawył w specyficzny sposób. Był to odgłos maszyny, która zapycha się czymś. Ciąg powietrza zassał jago jedne z jąder i mosznę. Otwór był zbyt mały by je wciągnąć i stąd taki odgłos. By jakoś temu zadziałać Paweł odrzucił na ziemię sztywną rurę z końcówką i w ułamku sekundy wolna dłonią pochwycił dłoń pani Marzeny operującą wężem odkurzacza i odciągnął od swoich genitaliów.
- Ratunku, pomocy – krzyknął, widząc jak zbliża się ta druga z kobiet.
Był w sytuacji beznadziejnej. Jedna dłoń była na wężu od odkurzacza, druga podtrzymywała poły ręcznika na biodrach. Z jedną kobietą dał by sobie radę, z dwoma był skazany na niepowodzenie, które było tylko kwestią czasu. Nie miał opcji by odskoczyć, umknąć gdzieś. Centralnie przed nim z buczącym odkurzaczem tkwiła ta Marzena. Z boku zbliżała się ta druga sprzątaczka. Jedyne miejsce w które mógł się przesunąć to łóżko, a i tam mógłby zrobić co najwyżej jeden , góra dwa kroki.
- Pomocy , to Ty sobie krzycz jak zobaczymy te Twoje skarby – ryknęła z lubieżnym uśmieszkiem na twarzy pani Kazimiera i chwyciła za ręcznik.
Puścił węża odkurzacza i zblokował jej ruch.
- A, masz tu po sutach – zatryumfowała pani Marzenka i skierowała węża odkurzacza na jego tors.
Poczuł mocny ciąg na swym torsie. Dosłownie wsysało jego jeden sutek do środka. Był osaczony, wił się jak w amoku. Nie mógł dwiema dłońmi zblokować ich dłoni. Na razie trzech, ale teraz Marzenka chwyciła za ręcznik z drugiej strony niż jej koleżanka.
- Marzena, dawaj mu tam po dole – usłyszał.
- Już - doszło do jego ust a wąż odkurzacza zsunął się ku dołowi.
Powietrze zasysało teraz jego części torsu, brzucha i kierowało się ku kroczu. Marzena przesuwała, szczelnie przytkany wąż ku dołowi. Urządzenie wydawało dziwne dźwięki, wyło. Zjechała do miejsca w którym odkurzacz zaciągnął ku górze ręcznik. Dół ręcznika począł być zasysany do góry, dokładnie tam na wysokości pępka. Nie mógł już się tak bronić. Miał zamiar gwałtownym ruchem, obiema dłońmi zakryć teraz swe przyrodzenie i stojącego ptaszka. Tego ptaszka, którego tak skrywał i jego rozmiaru tak się wstydził.
- Już – przeszło mu przez myśl i puścił obie dłonie podtrzymujące ręcznik.
Skomentuj