W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

DDA i problemy w związku

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Rozmarzona
    Seksualnie Niewyżyty
    • May 2012
    • 203

    #16
    Napisał americanos

    Swoją drogą bardzo nie lubię się kłócić, wszelkiego rodzaju spory, kłótnie i nerwowa atmosfera przypomina mi dnie kiedy w domu był taki dym, że musiała przyjeżdżać policja po ojca. Stąd jestem często uległy jej, zgadzam się na coś co bardzo mi się nie podoba tłamsząc w sobie to wszystko. Robię to aby uniknąć sporów z Nią a z drugiej strony pokładam za każdym razem w sobie jakby ciężarek który mi ciąży na duszy.
    Bardzo dobrze że dostrzegasz problem , bardzo dobrze że
    zauważasz związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy swoim dzieciństwem a stanem obecnym . To naprawdę bardzo dobrze,
    bo daje nadzieję na to, że będziesz potrafił wyrwać się z tego
    przeklętego kręgu zależności i sam świadomie pokierujesz swoim losem.Nie bedzie to łatwe ,bo wiele rzeczy dzieje się w podswiadomości ,ale jesteś na dobrej drodze.
    Unikanie konfliktów za wszelka cenę to również ''objaw ''DDA.
    Musisz uswiadomić sobie ,że zwiazek z Tobą to również nie jest proste zadanie.
    Unikanie konfliktów , Twoje wycofywanie się w takiej sytuacji
    może u partnerki powodować wrażenie iż dany problem
    ''olewasz''- ignorujesz ją i jej uczucia.Problemy nierozwiazane tyko będą się nawarstwiać a Twoje ''zamiatanie pod dywan''
    prowadzić bedzie do prawdziwej katastrofy.
    Tak jak radzą poprzednicy- dobrze byś zasięgnął rady specjalisty.Ostatnio czytałam "Skad sie biora dorosli''
    http://www.empik.com/skad-sie-biora-...drkwAsg#review -
    tam tez jest dział poswięcony DDA.

    Skomentuj

    • Maoam
      Erotoman
      • Feb 2009
      • 714

      #17
      DDA wypracowały sobie pewne mechanizmy obronne w dzieciństwie, one wtedy chroniły i były potrzebne, w sytuacji, w której często brak było elementarnego poczucia bezpieczeństwa, doznawało się ciągłego strachu, wstydu, śledziło nawet najdrobniejsze sygnały, które mogły zwiastować jakiś kolejny koszmar, awanturę. Różny jest mechanizm powstawania cech, które teraz posiadasz, ale na danym etapie nie ma to dla Ciebie pewnie znaczenia. Chciałbyś to po prostu zmienić. Pewne cechy stały się już niemal nierozerwalnie związane z Tobą, są elementem Twojej osobowości, a właściwie bardziej - Twojego sposoby przeżywania i postrzegania rzeczywistości. Da się jednak naprawdę coś z tym zrobić, jest to problem na dłuższą terapię. Skąd jesteś? Są ośrodki, poradnie, które się tym zajmują.

      Ważne teraz, żeby Twoja dziewczyna wiedziała, z czym się zmagasz i z czego to wynika, bo jeśli jej na Tobie zależy, będzie starała się zrozumieć Twoje zachowanie, które z boku może się wydawać irracjonalne, a kiedy już będziesz uczestniczył w terapii, będzie mogła Cię wspierać.

      Dodam jeszcze, że naprawdę Twój lęk przed odrzuceniem w tej sytuacji może być naturalny, to znaczy: jeśli doświadczałeś tego kiedyś, teraz w sytuacjach, w których Ci na kimś zależy, czujesz to samo, ale można to spróbować opanować. Spróbuj, w razie czego zawsze możesz zrezygnować z terapii, jeśli uznałbyś, że ta forma nie jest dla Ciebie i nie dasz rady.
      System terapii dla DDA kładzie spory nacisk na terapię grupową. Możesz jednak wybrać indywidualną, ale jako, że wielu DDA taka terapia pomogła, chociaż spróbuj wziąć udział w grupowej.
      Już w ostatni por skóry tak dawno mi wniknąłeś
      Że nie wierzę, iż kiedyś jeszcze nie być tam mogłeś
      I choć nie wierzę by mógł być ktoś bardziej otwarty
      Dla Ciebie niż ja jestem, zrób coś, otwórz mnie, rozbierz...

      Skomentuj

      • zagubionyy
        Świętoszek
        • Oct 2013
        • 14

        #18
        Jestem młody ale swój skromny bagaż doświadczeń mam, postaram się coś mądrego napisać

        Napisał americanos
        Stąd jestem często uległy jej, zgadzam się na coś co bardzo mi się nie podoba tłamsząc w sobie to wszystko. Robię to aby uniknąć sporów z Nią a z drugiej strony pokładam za każdym razem w sobie jakby ciężarek który mi ciąży na duszy.
        Napisał americanos
        Nie chcę się kłócić więc przytakuje, w ten sposób gromadzę bagaż ciężaru na swoim sercu i duszy, który ciąży mi tak, że niedługo upadnę. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić, ciężko jest mojej wybrance zrozumieć mój problem ponieważ pochodzi ona z domu gdzie nie brakowało nigdy na nic oraz rodzina jest jak z obrazka.
        NIE mam doświadczeń z alkoholikami i pewnie nie wiem jak to jest, ale potrafię się wypowiedzieć na zacytowane przeze mnie postawy. Chociaż nie, przepraszam: moja była dziewczyna miała trudne urazy z dzieciństwa i wielokrotnie irytowały mnie jej zachowania, ciężko mi było zrozumieć niektóre przeświadczenia... podstawą jest chęć wzajemnej komunikacji. Zakopywanie rzeczy pod dywan doprowadzi do tego, że w końcu ten utworzony wulkan wybuchnie.

        Zachowywałem się bardzo podobnie do Ciebie i nieumiejętność porozumiewania się w sytuacjach spornych doprowadziła do rozpadu związku.

        Porozmawiaj z nią w odpowiednim momencie, na spokojnie, o swojej przeszłości. Powinna wykazać trochę wyrozumiałości i zrozumienia. Natomiast jeśli w taktowny sposób będziesz poruszał rzeczy, które Ci się nie podobają to partnerka powinna docenić chęć konstruktywnego rozwiązania niejasności zanim te staną się wielkimi problemami. Szczególnie partnerka, której zależy żebyście oboje czuli się zawsze szczęśliwi i nie dusili w sobie takich rzeczy. Kobieta, która Cię kocha także będzie się starać, żeby się między wami dobrze układało. Zastanów się, czy ona pragnie tego, żebyś był ciągłym przytakiwaczem i ulegał jej w każdej sytuacji? Nikt tego nie wytrzyma na dłuższą metę, czego jestem żywym przykładem.

        Napisał americanos
        Zaczynam się w tym gubić, czy związek jest możliwy dla mnie? Jak zmienić to wszystko w sobie i wyzbyć się ciągłego strachu że ona odejdzie.
        Tak, uważam że każdy zasługuje na to, żeby mieć przy sobie ukochaną osobę, która skoczy za nim w ogień i vice a versa.
        Jeśli jesteś facetem, który ją szanuje, chce dla niej dobrze, stara się, a ona wartościową kobietą, która potrafi to docenić i zaakceptować także Twoje wady (wszak sama nie jest perfekcyjna)... to będziecie żyli długo i szczęśliwie.
        Problem zacznie się wtedy, kiedy nie dacie sobie żadnej przestrzeni i oddechu, przerabiałem to boleśnie, zaczną się kłótnie o głupoty, jakieś dziwne komentarze, sugestie... dajcie sobie też żyć swoim życiem.

        Napisał americanos
        Chora zazdrość i obawa przed stratą i tym, że wrócę z jej świata znów do swojego pozbawionego kolorów i słońca przerodziła się w paranoje w mojej głowie.
        Nie postrzegaj swojego świata jakby był szarą, deszczową nocą. Nie możesz gwarancji za całe swoje życiowe szczęście zrzucić na barki drugiej osoby. Jesteśmy ludźmi i nikt nie jest w stanie udźwignąć takiego bagażu odpowiedzialności za życie drugiej osoby. Miej też swoje życie, wyjdź do swoich znajomych, zapisz się na siłownię, znajdź sobie jakieś zajęcia, czytaj książki, nie wiem, coś co Cię kręci. Miej świadomość tego, że jeśli osoba, którą kochasz, odejdzie... to nie staniesz nagle na środku pustyni nie wiedząc co ze sobą zrobić.
        Jeśli będziesz ją postrzegał jako element Twojego życia, a nie będziesz całej rzeczywistości i przyszłości kreował wokół partnerki to ograniczysz strach przed tym, że nagle jej nie będzie i zostaniesz z niczym.

        Znajdź rzeczy w swoim życiu, które są pozytywne, które pozwolą Ci się dowartościować. Jeśli do tej pory nic takiego nie było, to zmień to. Z drugiej strony, nie idealizuj jej świata, który przedstawiasz jako raj na ziemi. Sam mówisz, że ma swoje wady, pomyśl o tym, że każdy boryka się z problemami... wy postarajcie się uzupełniać dziury w tych swoich "światach". Ale nigdy nie dopuść do tego, żeby kobieta była wszystkim wartościowym co masz... bo to może nie zadziałać. To w końcu kogoś wykończy.

        Powodzenia!

        Skomentuj

        • Hurri
          Świntuszek
          • Apr 2012
          • 75

          #19
          Choć u mnie problem dopadł oboje, jedno mniej drugie bardziej to jakoś nie wydaje mi się że DDA jakoś specjalnie mnie dopadło. Dlaczego? Pewnie dlatego że nie wiem jak by to było w całkiem normalnej rodzinie. Poza tym absolutnie nie piję, a czym starszy tym bardziej jestem podobny do ojca, zgroza... A to o czym piszesz, problemy ze sobą ma pewnie każdy i jeżeli Ci to przeszkadza staraj się z tym walczyć. Czy można samemu? Mnie się udało choć trochę to trwało i do dziś miewam odchylenia które mnie drażnią. Ale nie walcząc o swoje prawo do życia napewno nigdy nie będziesz szczęśliwy.

          Skomentuj

          • theend
            Świętoszek
            • Jul 2012
            • 10

            #20
            .....
            0statnio edytowany przez theend; 18-06-15, 09:54.

            Skomentuj

            • SweetChocolatte
              Erotoman
              • Jan 2014
              • 392

              #21
              Zależy jak bardzo zaawansowane jest DDA.

              U mnie na szczęście nie jest to aż taki stopień. Od ponad sześciu lat jestem w szczęśliwym związku. Fakt, że miewam gorsze dni, kiedy to potrafię czuć się tragicznie, siada mi humor, czuję się do niczego, ale jest mężczyzna, który mnie wspiera, przy którym czuję się naprawdę dobrze i bezpiecznie. Nigdy nie pozwolił mi nawet myśleć, że jestem nikim, do niczego etc.

              Fakt, dziś podziwiam go za cierpliwość i wyrozumiałość, gdy uczył mnie otwartości i mówienia o uczuciach, emocjach, a także myślenia przyszłościowego, życia "tu i teraz".
              Choć przyznaję, ciężko było nam przemaglować moją przeszłość, omówić wszystko.

              Wiem, że terapia DDA przyda mi się, żeby uporać się z tym wszystkim definitywnie i dlatego na nią czekam.
              Nie oglądaj si za siebie, bo Ci z przodu ktoś przy****e

              Skomentuj

              • theend
                Świętoszek
                • Jul 2012
                • 10

                #22
                .....
                0statnio edytowany przez theend; 18-06-15, 09:55.

                Skomentuj

                • SweetChocolatte
                  Erotoman
                  • Jan 2014
                  • 392

                  #23
                  Z tego, co piszesz- u niej ten problem miał ogromne rozmiary.
                  Ze mną nie było tak źle. Poza tym, wiedziałam, że mam problem i od początku chciałam z tym walczyć. Co nie znaczy, że ciągle siedziałam z problemami na Jego głowie, absolutnie nie. Trwało, zanim zdążyliśmy wszystko przerobić, a temat powracał tylko wtedy, gdy przychodziło załamanie.
                  Nie oglądaj si za siebie, bo Ci z przodu ktoś przy****e

                  Skomentuj

                  • theend
                    Świętoszek
                    • Jul 2012
                    • 10

                    #24
                    .....
                    0statnio edytowany przez theend; 18-06-15, 09:55.

                    Skomentuj

                    • SweetChocolatte
                      Erotoman
                      • Jan 2014
                      • 392

                      #25
                      Wiesz, jeżeli byłeś z nią miesiąc i cały czas dawała Ci się we znaki, czuła się kimś gorszym i Ciebie tym obarczała, to nie dziwię się Twojemu podejściu.

                      Jak zaczynałam związek, czułam się dobrze ze sobą. Bywały (i bywają) jedynie okresy gorszego samopoczucia, kiedy to samoocena leci na łeb, na szyję, ale i wtedy nie ma tragedii; potrafię to zatrzymać i podnieść się
                      Nie oglądaj si za siebie, bo Ci z przodu ktoś przy****e

                      Skomentuj

                      • theend
                        Świętoszek
                        • Jul 2012
                        • 10

                        #26
                        .....
                        0statnio edytowany przez theend; 18-06-15, 09:55.

                        Skomentuj

                        • SweetChocolatte
                          Erotoman
                          • Jan 2014
                          • 392

                          #27
                          Po prostu musiała naprawdę wiele przejść w życiu. Albo ma słabą psychikę.
                          Nie oglądaj si za siebie, bo Ci z przodu ktoś przy****e

                          Skomentuj

                          • holly
                            Perwers
                            • Feb 2009
                            • 1090

                            #28
                            Napisał theend
                            Wybrałem wolność, przyszłość, a i przyszły sukcesy zawodowe. Nie mam partnerki, ale nie jest to aż tak wielki kłopot, jaki byłby w przypadku braku ciekawej, interesującej i rozwijającej pracy i wszystkich wspaniałych znajomości.
                            Ale to żenująco brzmi. Jakim słabym gościem musisz być, skoro problemy z dzieciństwa partnerki przeszkadzają ci w osiągnięciu sukcesu zawodowego i towarzyskiego... rzuciłeś rozchwianą dupę i od razu splendor...

                            A to była moja pierwsza dziewczyna
                            Mhm, i wszystko jasne


                            Co do tematu... hmmm, "rozmowa, rozmowa, rozmowa". A ze mną np. spróbuj rozmawiać to odgryzę ci głowę. Rozmawianie jest ******kie. Terapia? Dlaczego? Przecież to aż głupio się przyznać, że można być troszkę niestabilnym przez to, że tatuś nie kochał i lubił pokrzyczeć... gorzej ludzie mają i się nie skarżą.
                            Ja to biorę na klatę, zaciskam zęby, staram się żeby było normalnie nawet jeśli mną trzepie, pogodziłam się z demonami, da się z nimi nieźle żyć :] Czasem jakieś negatywne rzeczy wychodzą z ciebie, nawet jeśli nie chcesz, druga połowa się patrzy jak na debila "ale o co ci chodzi", nic nie rozumie, a ty się ciskasz o jakąś głupotę w czym sam przypominasz kogoś kogo przypominać byś nie chciał. Zacisk zębów, ładny uśmiech i duszenie wewnętrznej paniki - takie mam remedium. Podlewam to czasami jakimś procentem, bo wtedy się łatwiej dusi :>
                            C'est la vie.

                            Skomentuj

                            • theend
                              Świętoszek
                              • Jul 2012
                              • 10

                              #29
                              .....
                              0statnio edytowany przez theend; 18-06-15, 09:54.

                              Skomentuj

                              • Rozmarzona
                                Seksualnie Niewyżyty
                                • May 2012
                                • 203

                                #30
                                Napisał theend
                                Wybrałem jednak drogę rozumu i dziś jestem stabilny, chociaż zdarza mi się rozpamiętywać tamte sytuacje i rozkminiać czy dobrze się zachowałem,
                                Napisał theend
                                Nie chciałbym drugi raz przeżywać to samo i mieć potem problemy ze zdrowiem. Schudłem przez stres w miesiąc 10kg.
                                Napisał theend
                                Po roku od rozstaniu nadal nikogo nie mam, bo jeszcze nie wyleczyłem się tak do końca z tego chorego toksycznego pseudo związku,
                                Moim zdaniem nie masz nad czym się zastanawiać a tym bardziej tłumaczyć ze swego zachowania.
                                Nie każdy ma siły i predyspozycje do tego by być terapeutą dla drugiej osoby i przede wszystkim nikt nie ma takiego obowiązku.Związek z nią był ponad Twoje siły i dobrze zrobiłeś
                                ratując swoją ''stabilość''. Po prostu postąpiłeś rozsądnie.

                                Skomentuj

                                Working...