W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

DDA- dorosłe dzieci alkoholików

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Junona
    Erotoman
    • Aug 2007
    • 468

    #46
    Zapomnialam dodac, ze w konsekwencji mam totalna alergie na alkoholikow. Wyczuwam takiego na kilometr w towarzystwie i od razu mam absmak. DDA, choc moze nie tylko, latwo wyczuwa, czy ktos jest pijany okazjonalnie i przypadkiem i zdecydowanie to kontroluje w zyciu a kto chla w sposob patologiczny. Czestotliwosc niewiele ma tu do rzeczy. Oczywiscie, ze to nie musza byc od razu nieudacznicy. Wsrod lekarzy i prawnikow ponoc alkoholizm jest bardzo powszechny, choc wnosze tylko po artykulach w gazetach, osobiscie nie znam.
    Wczoraj wlasnie znajoma zaproponowala mi udzial w grupie DDA, ktora sama tworzy, bo sama tez jest i jest po terapii w Niemczech. Podobno jest 12 krokow.. Moze sie przejde, z ciekawosci.
    To ja nie wiem - jak moj ojcec zachowywal sie jak nastolatek - tj. ciagle latal na imprezy z ktorych przychodzil narabany pare razy w tygodniu to to alkoholizm czy nie? Jestem DDA czy nie?
    Jesli efektem imprezowania ojca bylo zaniedbanie obowiazkow jako ojciec, maz, pracownik, jesli wynikala z tego przemoc fizyczna lub psychiczna , jesli cierpial budzet domowy i potrzeby innych, bo tatus chlal i nie potrafil sie kontrolowac, jesli inni cierpieli z tego powodu to ja obstawiam, ze jestes. Zwlaszcza jesli taki stan rzeczy utrzymywal sie latami. A byciu DDA I DDD jednoczesnie nic chyba nie staje na drodze.
    0statnio edytowany przez Junona; 16-03-12, 12:41. Powód: To answer Eris
    Pain is an unavoidable side-effect of life.

    Skomentuj

    • Mind's_elation
      Erotoman
      • Feb 2009
      • 485

      #47
      Napisał Soundsleep
      Alkoholik to osobą która pije codziennie, nie potrafi wytrzymać ani jednego dnia bez alkoholu.
      Myślę, że niekoniecznie. Człowiek uzależniony może mieć przecież jakieś życie poza alkoholem. Po kilkudniowym cugu można i 2 dni dochodzić do siebie, a stężenie alkoholu we krwi jest na tyle duże, że nie potrzeba więcej.
      Dyskutowałabym też, czy jak młody osobnik koniecznie w każdy weekend musi się porządnie nawalić na imprezie, to nie jest to uzależnienie.

      Książkowy DDA pasuje do mnie w przeciętnym stopniu, mój chłop po psychologii przeczytał te parę artykułów, na których bazowałam i szyderczo stwierdził, że nie jestem DDA
      Widzę u siebie częste przypływy niskiego poczucia własnej wartości, strach przed autorytetami, w nerwowych sytuacjach parę razy wybiegałam z urzędów, żeby się nie rozryczeć przy ludziach, bo ktoś do mnie się ordynarnie odezwał, oskarżył o kłamstwo itp. Gdzieś tam podskórnie czuję, że takie zachowania są związane z doświadczeniami z dzieciństwa.
      Ale cieszę się, że najtrudniejsze wg.mnie cechy powiązane z DDA - nieufność do ludzi, introwertyzm mnie nie dotyczą.
      "Większość granic przekracza się przecież z powodu prowokacji"
      Janusz Leon Wiśniewski

      Skomentuj

      • dzika kotka
        Seksualnie Niewyżyty
        • Jan 2007
        • 202

        #48
        Napisał Soundsleep
        Błędnie tak pisać. Tu nie chodzi o klimaty. Generalnie gdyby ludzie z DDA mieli inne wyjście to by nie chodzili. Jednakże w takich "klimatach" człowiek potrzebuje z kim pogadać, z kimś kto ma podobne gówniane życie, nie tyle po to by się po żalić, ale żeby uświadomić sobie, że nie jest sam na tym świecie. Tym bardziej, że ludzie którzy nie mieli takich doświadczeń przeważnie się wymądrzają, choć w dupie byli, gówno widzieli, a ludzie z tymi samymi doświadczeniami... hmm... w jakiś sposób jest to budujące, że jednak nie tylko "ja" mam ten problem, mają go inni i łatwiej go pokonywać.
        Tu wlasnie chodzi o klimaty.

        Ja tez zostalam zdefiniowana jako DDA. Nie okreslam sie jednak jako czlonek tej grupy i nie mowie o sobie ,,jestem DDA".
        Nie mam ochoty na opowiadania o mojej sytuacji rodzinnej, zreszta, nie sadze by kogos to interesowalo.
        Dawno temu mialam duze problemy zwiazane wlasnie z syndromem DDA. Zaczelam szukac pomocy: a wiec psycholog, psychiatra ( kilkuletnia bezsennosc) a potem grupa wsparcia DDA.
        Poznalam wielu ludzi, ktorzy tak jak ja mieli podobne doswiadczenia.
        Nie powiem, poczulam nawet ulge, ze ktos przezywa takie same rozterki jak ja, takie same emocje, ma podobne problemy.
        Tylko, ze terapia prawie calkiem zatrzymala sie na tym, na wzajemnym narzekaniu i opowiadaniu jak to ja mam zle.
        Rozumiem, ze oczyszczenie jest potrzebne, ale ja chcialam odnalesc odpowiedz na pytanie JAK MAM Z TYM ZYC? , a nie grzebac ciagle w przeszlosci.
        A niestety, rozgrzebywania ran to tam bylo sporo.

        Nie dokonczylam terapii.
        Nadal szukalam wlasnej drogi i odpowiedzi.

        Ponad rok temu trafilam na kursy rozwoju personalnego, trafilam na dobre ksiazki. Przemyslalam wiele spraw, rozprawilam sie z przeszloscia. Zrozumialam takze lepiej moich rodzicow.
        Uporzadkowalam wiele spraw emocjonalnych. Swoje zycie prywatne i zawodowe. Osiagnelam spokoj.
        Kosztowalo mnie to duzo ciezkiej pracy.
        Ale dzi czuje sie lepiej sama ze soba.
        Jestem spokojna.

        Oczywiscie to nie koniec mojej drogi, caly czas pracuje nad soba.
        W niektorych sferach zycia probklemy pozostaly.
        Ale nadal szukam odpowiedzi, czytam, dyskutuje z sama soba i jest coraz lepiej.
        W nocy spie spokojnie, a dzieki uporzadkowaniu swojego zycia , dzis jestem szczesliwa.

        Powracajac do klimatow, to chodzilo mi o to, ze DDA , maja tendecje do uwazania sie za ofiary. I nadmiernego rozczulania sie nad soba. Malo tego, podciagaja wszystkie wydarzenia negatywne i niepowodzenia, pod to, ze sa DDA. Typu: gdybym nie byl DDA to mialbym lepsza prace, lub skonczylbym studia. To bardzo wygodne.
        Dlatego ja nie lubie definiowac siebie jako DDA i postrzegac swojego zycia przez pryzmat przeszlosci.

        Moi znajomi wlasnie z terapii pozostali w tym samym miejscu. nadal sie lecza, nadal maja takie samo zycie jesli chodzi o prace, uczucia itp. Nie poszli ani o krok do przodu bo sami siebie ograniczaja i nie pozwalaja sobie czegos osiagnac. Byles kiedyc na zjezdzie DDA?

        Moze w duzej mierze zalezy to od tego jaka role przyjelismy w rodzinie dysfunkcyjnej.
        Ja bylam dzieckiem bohaterem , stad moze moja sila i chec przemiany i ciezkiej pracy nad soba. Ale dzieki temu dzis nie zyje juz przeszloscia i moge cieszyc sie zyciem

        A to cytat, ktory zapoczatkowal moja przemiane:


        Mam wybór: mogę być ofiarą losu lub poszukiwaczem przygód wyruszającym po skarb. Wszystko zależy od tego jak będę postrzegała własne życie" Paulo Colho

        Skomentuj

        • Soundsleep
          Erotoman
          • Mar 2011
          • 734

          #49
          Napisał dzika kotka
          Tu wlasnie chodzi o klimaty.

          Powracajac do klimatow, to chodzilo mi o to, ze DDA , maja tendecje do uwazania sie za ofiary. I nadmiernego rozczulania sie nad soba. Malo tego, podciagaja wszystkie wydarzenia negatywne i niepowodzenia, pod to, ze sa DDA. Typu: gdybym nie byl DDA to mialbym lepsza prace, lub skonczylbym studia. To bardzo wygodne.
          Dlatego ja nie lubie definiowac siebie jako DDA i postrzegac swojego zycia przez pryzmat przeszlosci.

          Moi znajomi wlasnie z terapii pozostali w tym samym miejscu. nadal sie lecza, nadal maja takie samo zycie jesli chodzi o prace, uczucia itp. Nie poszli ani o krok do przodu bo sami siebie ograniczaja i nie pozwalaja sobie czegos osiagnac. Byles kiedyc na zjezdzie DDA?
          Coś w tym jest co piszesz. Sam zresztą gdy opowiadałem o swoim życiu na mitingach, ale w sensie takim pozytywnym miał odbiór u innych raczej pozytywny odbiór, do czasu, gdy ktoś zaczął znowu lamentować, że jego życie jest do dupy. Czułem się często tak po wyjściu ze spotkania jakby negatywnie napromieniowany.

          I właśnie uważam, że ciągle głoszenie o sobie, że jestem DDA/DDD każdemu itd, by podkreślić jaką ja jestem życiową ofiarą jest pewną pułapką, którą łatwo wpaść. Bo w ten sposób nie zmuszamy w sobie chęci walki z problemami, tylko stawianie siebie w świetle fleszy. Zresztą momentami miałem wrażenie, że co niektórzy się zagubili w tym, gdy wymawiali "jestem DDA/DDD" odnosiłem wrażenie że mówią to z podnieceniem, że są dumni z tego, bo czują się wyjątkowi.

          Ja miałem podobną wędrówkę jak Ty. W końcu nadszedł dzień, że zrozumiałem, że jeżeli mój świat musi się zmienić, to przede wszystkim muszę zmienić otoczenie, zmienić negatywne spotkania (bo dla mnie wcale nie były budujące, a wręcz miałem poczucie toksyczne do siebie i do wszystkiego) na coś pozytywniejszego. Zacząłem inaczej myśleć, zacząłem pozytywnie patrzeć na świat, a przede wszystkim musiałem wybaczyć mojemu ojcu i zrozumieć. Więc dzisiaj jestem kompletnie innym człowiekiem i nie z powodu mitingów DDA/DDD, ale ciężkiej, nieraz mozolnej, nie łatwej pracy nad sobą. I tu tkwi odpowiedź na sukces. Nie można ciągle utożsamiać się z kimś, kto ma problemy bo nie ma siły/bo nie chce tego zmienić. Każdy ma życie swoje i każdy stara się jak może by był szczęśliwy. Tylko utożsamianie się to takie trochę łatwe rozwiązanie, jak dla mnie zbyt łatwe by tłumaczyć się tym, ze życie jest dupy, że "ja" jestem do dupy, to wina kogoś czy czyjegoś nałogu.

          Skomentuj

          • znowuzapilem
            SeksMistrz
            • Nov 2010
            • 3555

            #50
            Napisał dzika kotka
            Powracajac do klimatow, to chodzilo mi o to, ze DDA , maja tendecje do uwazania sie za ofiary. I nadmiernego rozczulania sie nad soba. Malo tego, podciagaja wszystkie wydarzenia negatywne i niepowodzenia, pod to, ze sa DDA. Typu: gdybym nie byl DDA to mialbym lepsza prace, lub skonczylbym studia. To bardzo wygodne.
            Strasznie mnie to wku...ia. Znam takich co zachowują sie jak pajace, odwalają przypały a jak sie im zwróci uwage to już lament że to przez dzieciństwo. Takie wybielanie chu..owych akcji przeszłością.
            Synek Ślonski - w barach szeroki, w żici wonski

            Skomentuj

            • dzika kotka
              Seksualnie Niewyżyty
              • Jan 2007
              • 202

              #51
              Soundsleep...

              Rozumiem Cie.
              Brawa dla Ciebie, bo wiem jaka przeszedles droge.

              A jesli moge zapytac, zakonczyles terapie?
              Bo ja zrezygnowalam i powiedziano mi, ze nie jestem gotowa w zwiazku z tym skoro uciekam.

              Ja tez uwazam, ze to ciezka praca, i niestety tylko i wylacznie nasza wlasna.

              Mam znajomych , ktorzy tez sa DDA i ciagle narzekaja np. na rodzica alkoholika, a majac 30 lat nadal z nim mieszkaja. Staralam sie podrzucic im troche ksiazek, zarazic ich moim entuzjazmem i pokazac, ze mozna inaczej, ale oni wola terapie i zjazdy DDA. I tak sobie tkwia w tym bagienku. I nie chca nic zmienic, bo to byloby wbrew losowi. Przeciez DDA musi cierpiec i miec spieprzone zycie.

              Co do stawiania siebie w roli ofiary, to tez kiedys mialam takie tendencje. Szczegolnie w zwiazku i pozwalam na rozne zachowania, na ktore np. dzis juz bym sie nie zgodzila. dzis czuje sie innym czlowiekiem, o 100 kg lzejszym. To mile uczucie, wpasowac sie nagle w swoje cialo, poczuc sie dobrze sama ze soba i przespac spokojnie noc Polecam wszystkim.

              A polecisz cos dobrego do czytania?
              Czy raczej nie wspierales sie literatuta.

              Napisał znowuzapilem
              Strasznie mnie to wku...ia. Znam takich co zachowują sie jak pajace, odwalają przypały a jak sie im zwróci uwage to już lament że to przez dzieciństwo. Takie wybielanie chu..owych akcji przeszłością.
              No wlasnie o to mi chodzilo.
              0statnio edytowany przez dzika kotka; 16-03-12, 14:14.

              Skomentuj

              • Soundsleep
                Erotoman
                • Mar 2011
                • 734

                #52
                Napisał dzika kotka
                Soundsleep...
                A jesli moge zapytac, zakonczyles terapie?
                Bo ja zrezygnowalam i powiedziano mi, ze nie jestem gotowa w zwiazku z tym skoro uciekam.
                No właśnie terapii nie zakończyłem. I uwierz, podobnie usłyszałem, jak Ty. Dodatkowo jeszcze mi dokopali, że mają nadzieję, że sobie w życiu poradzę, choć z tego co im opowiadałem, uwazali, że trudno mi będzie. Mieli rację - było trudno. Ale się udało. Cóż - ja siedzę tu, a oni ciągle w środy tam.

                Mam znajomych , ktorzy tez sa DDA i ciagle narzekaja np. na rodzica alkoholika, a majac 30 lat nadal z nim mieszkaja. Staralam sie podrzucic im troche ksiazek, zarazic ich moim entuzjazmem i pokazac, ze mozna inaczej, ale oni wola terapie i zjazdy DDA. I tak sobie tkwia w tym bagienku. I nie chca nic zmienic, bo to byloby wbrew losowi. Przeciez DDA musi cierpiec i miec spieprzone zycie.
                Wiesz, większości ludzi których tam poznałem, było bardzo religijnych. Może uważali, że DDA musi cierpieć na wzgląd jak cierpiał Jezus? Nigdy tego nie rozumiałem. Czemu mi łatwiej było pokonać przeszkody, a im trudno? Jestem pewny, ze wielu także przychodzi, aby przychodzić, choć udało im się wyjść z bagna. Czasami dla tego, że są związani z ludźmi z tych spotkań, a czasami, by dać inspirację. Choć był taki lekarz, który miał tak życie po układane za****ście, jak się na niego patrzyło to było widać tą czystą pozytywną aurę, ale i tak potem ciągle gadał że życie jest do dupy. Może tak jest, że alkoholikiem się jest całe życie, to DDA/DDD wmawia sobie, że jest skrzywdzonym wiecznym dzieckiem i musi do końca życia żyć w negatywnej energii.

                A polecisz cos dobrego do czytania?
                Czy raczej nie wspierales sie literatuta.
                Fakt czytałem literaturę, ale to nie ona była wynikiem moich zmian. Pamiętam, że sporo dobrego dała mi książka "Toksyczni Rodzice" Susan Forward. Pamiętam nawet okładkę z rybką. Wtedy pomyślałem, że moje życie musi być tak abstrakcyjne jak ta rybka. Wtedy zrozumiałem, że to ode mnie zależy wszystko, nie od przeszłości.
                Jeszcze drapnąłem tamtego okresu książkę "Sekret" Rhondy Berne. Mocno mi namieszała w głowie i to pozytywnie. Sam nie mogłem uwierzyć, że to takie łatwe.
                Nie pamiętam tytułu, ale jeszcze dorwałem książkę o wampirach emocjonalnych, wtedy sobie uświadomiłem, że przede wszystkim muszę ograniczać kontakt z ludźmi źle nastawionymi do życia, a zyskiwać kontakty z tymi pozytywniejszymi.
                No i sporo radości dał mi William Wharton - wtedy czytałem jego powieści z wielką przyjemnością i trafiały do mnie i dawały siłę.
                Wiem, że w DDA słynny jest Paulo Coelho i w szczególności jego Alchemik. Ale jakoś koleś do mnie nie trafiał.
                Jak wspomniałem jednak, nie książki były głównym motorem zmian, a sam ja i to, że jestem człowiekiem który swego czasu rywalizował z własnym ojcem. Chciałem za wszelką cenę pokazać, że się nie dam, że to ja jestem silniejszy, nie on.
                Stało się tylko coś dziwnego. Pamiętam, że jak któregoś dnia rzekłem - moje życie może być inne, to nic że pewnych rzeczy się nie zrealizowało, to nic, że wiele spraw zmarnowałem, ale nadal to zycie może być dla mnie dobre, jeżeli się postaram, a wszystko co się nie zrealizowało, można zrealizować teraz. Zacząłem budować swoją pewność siebie - małymi krokami, jednocześnie nie słuchałem innych, że coś robię, bo przede wszystkim trzeba zrozumieć to - że aby do czegoś dojść, trzeba to chcieć, czasami to może być ryzykowne, czasami może się nie udać, ale porażki też uszlachetniają - ale przede wszystkim, nie słuchać innych, którzy próbują ściągnąć cię na dół, a robić wszystko to co serce podpowiada i żyć zgodnie z własnym sumieniem.
                Moja droga była odkryciem siebie od nowa. To trochę jak z motylem który wychodzi na świat.
                Ale da się. Nie jest łatwo, czasami jest pod górkę, ale się da. I nie trzeba wtedy się utożsamiać za wszelką cenę - jestem DDA, moje życie to kanał.

                Skomentuj

                • ankka84
                  Erotoman
                  • Feb 2009
                  • 491

                  #53
                  powinnam zaczac takowa terapie ale nie znosze grup.
                  ukonczylam inna terapie.indywidualna...
                  ogolnei to ogarnia mnie strach :/

                  Skomentuj

                  • Junona
                    Erotoman
                    • Aug 2007
                    • 468

                    #54
                    Dziwnych DDA niektorzy tu spotkali na swojej drodze. Kobiety, ktore znam, ktore sa DDA nigdy nie wykorzystywaly tego do uzalania sie nad soba, podobnie jak ja. Moze to kwestia tego, ze swoj ciagnie do swojego.
                    Doswiadczenia patologii w rodzinie nie powinno sie ani bagatelizowac ani za bardzo demonizowac - w sensie mozna mimo wszystko wyjsc na ludzi,swietnie sobie radzic i skonczyc 5 kierunkow. Gorzej z relacjami miedzyludzkimi. Ja mam ostro popieprzony charakter, ale umiem sie kontrolowac. Najgorsze jest przewrazliwienie, leki - ale nie wiem czy to wynika z bycia DDA.
                    Anka 84 , jak wygladala Twoja terapia? Tez uwazam, ze jesli juz to terapia indywidualna.. Chetnie poszlabym na taka i DDA niekoniecznie byloby tu glownym zagadnieniem..
                    Pain is an unavoidable side-effect of life.

                    Skomentuj

                    • Eris
                      Perwers
                      • Feb 2009
                      • 851

                      #55
                      Jesli DDA to nieudacznicy zyciowi i pipki to ja dziekuje

                      Mam jakies cechy DDA. Ale im jestem starsza tym jest ich mniej. Naleze raczej do typu nieufnego ale egoistycznego. Nigdy nie mialam klopotow z realizacja wlasnych celow czy pragnien.

                      Byc moze dlatego nigdy mnie nie wrzucono do grupy DDA. Byc moze dlatego, ze to nie alko byl u mnie glownym problemem. Podejrzewam, ze gdyby moj ojciec nie pil to i tak niewiele by to w moim zyciu zmienilo z prostej przyczyny - on ma *****ski, nieodpowiedzialny charakter rowniez na trzezwo.


                      To nie ten typ super ojca i pracownika, ktory poza alko jest do rany przyloz.


                      Zauwazylam tez inna, ciekawa rzecz. "Syndrom DDA" maja dzieci z wpadki. Nie wszystkie ale te, ktorych rodzice by odbic sobie stracone na wychowywaniu dziecka lata mlodosci, w wieku 40 lat dziecinnieja i zachowuja sie jak mlodziez. Wtedy takie dziecko tez wchodzi w role doroslego, opiekuje sie nieodpowiedzialnym rodzicem i cierpi.

                      Czy alko czy nie znakomita wiekszosc rodzin jest dysfunkcyjna w mniejszym badz wiekszym stopniu. Dlatego nie obrazcie sie jak to powiem ale wiekszosc z was nie powinna miec dzieci a na ich posiadanie powinno byc wydawane specjalne pozwolenie. Dlatego tak bardzo nie znosze parcia na bobaska i hormonalnego zajobca zwanego potocznie instynktem macierzynskim.

                      Skomentuj

                      • dzika kotka
                        Seksualnie Niewyżyty
                        • Jan 2007
                        • 202

                        #56
                        Nigdzie nie napisalam, ze DDA to pipiki.
                        Prosze nie zmieniac znaczenia.

                        Duza role ma to jako jaka funkcje przyjeliscie w rodzinie.
                        Nie pamietam , sa chyba 4, ja skupilam sie na swojej.
                        Wiec jako dziecko bohater tez nie jestem cipka, bo skonczylam studia, miedzy czasie juz pracowalam, jednoczesnie podrozujac. Znam jezyki obce, mam swoj wlasny biznes. Jestem opiekuncza, odpowiedzialna (nadodpowiedzilana), ludzie zwracaja sie do mnie z problemami itp. od lat sama sie utrzymuje i zarabiam.
                        Patrzac na inne osoby, czasami wydaje mi sie , ze zyje potrojnie))
                        Ale tak lubie.
                        Jestem wulkanem energii i wiele osob pyta mnie jak Ty to robisz.

                        Wiec cipke to ja mam, ale do innych funkcji

                        Juz w dziecinstwie musialam wiele przyjac na barki, wiec stad teraz to sobie odtwarzam. Ale jak dla mnie tp plus. Wystarczylo troche zwolnic tempo i w ten sposob odnalazlam zloty srodek. Ale pracoholikiem bede zawsze.

                        Terapia indywidualna jest taka sama jak grupowa.
                        Terapeuta wyciaga z Ciebie wszystko , co bylo i co nie bylo.
                        Moj znajomy chodzi od roku, i informuje mnie na biezaco.
                        On jest wlasnie DDA ofiara.
                        Fajny z niego facet, ale fakt, ze chodzi na terapie to juz dla niego szczyt aktywnosci, jesli chodzi o prace nad soba...

                        Skomentuj

                        • Sexy_man
                          Perwers
                          • Feb 2007
                          • 1163

                          #57
                          Obserwowałem ten wątek i już myślałem, że stanie się wyłącznie przyznawaniem się forumowiczów do swojej przeszłości i tworzeniem listy DDA.
                          Zadawałem sobie pytanie czemu taki temat ma służyć.

                          Aż na szczęście pojawiła się i wpisała dzika_kotka.
                          Dziękuję Ci dzika_kotko. Twój wpis jest bardzo ciekawy, odkrywczy i pozytywny. Świetnie opisałaś typowe, negatywne zachowania DDA i pokazałaś inny, odważny, trochę nietuzinkowy sposób wyjścia z tego problemu.
                          Dobrze opisałaś zjawisko typów DDA i to, że są DDA-ofiary. Z wielkim zaciekawieniem przeczytałem to jak opisałaś spotkania grupowe. Kurcze, mogę się tylko domyślić jak bardzo masz rację, heh. Faktycznie, niestety są takie DDA-osoby, które wiecznie nakręcają ten mechanizm ofiary.
                          To nie jest prosta sprawa - zjawisko DDA i problemu alkoholowego w rodzinie - jednak dzika_kotko z takim zdrowym podejściem, nietuzinkowym, odważnym jest ogromna szansa wyjścia z demonów przeszłości.
                          Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa.

                          Skomentuj

                          • ankka84
                            Erotoman
                            • Feb 2009
                            • 491

                            #58
                            Junona..moja terapia nie dotyczyla dda tylko nalogu narkotykowego.

                            Skomentuj

                            • brkt
                              Erotoman
                              • Dec 2011
                              • 714

                              #59
                              ehh...

                              co jest do kroćset, łączycie jakieś życiowe cipy, które byłyby życiowymi cipami i bez DDA, z ludźmi z DDA ?

                              Wpisujecie jakieś frazesy z Cohelio - co to ma być? Facet pisze książkę za książką o wartościach widocznych wszędzie i zawsze zapychając czytelnikowi głowę mądrościami wikarego na przyuczeniu.
                              Jaka książka Sekret? - poradnik dla ludzi szukajacych szczęścia w życiu ?
                              Wampiry emocjonalne - co to za mądrości?
                              Wrzucacie to wszystko do DDA jak do worka. Bez definicji, bez wiedzy, jednostkowe przypadki łączycie w łańcuch nic nie wartych teorii.

                              Wpierdzielacie historie własnego sukcesu do jednego worka z pseudonauką i pseudowiedzą popartą pseudocytatami mieszacie z jakimiś nieudolnymi diagnozami vel życiowe cipy i odwołują się do DDA jak im się pali grunt pod nogami...

                              Co to jest do cholery?

                              Mądrości typu "nie ukończyłem/łam terapii bo ciągle tam było drapanie się po nerkach i nigdzie nie dochodziłem/łam" Kim trzeba być żeby osądzać program spłodzony w bólach przez mądrzejszych od siebie a przede wszystkim obiektywniejszych i jeszcze ocenić go jako nieefektywny w swoim własnym przypadku?? A potem jeszcze urocze komentarze, że uczestnicy terapii są tacy, inni, gorsi nie to co ja...Nie bez kozery istnieje sformułowanie "nie powinno się być sędzią we własnej sprawie"

                              Jesteś szczęśliwy, super. Jesteś nieszczęśliwy fatalnie, popraw się, zjedz czekoladę dowiedz się czegoś o sobie (jeśli musisz nawet z Paulo Cohelio pod pachą). Jesteś DDA, nie jesteś DDA idź do specjalisty, zapytaj, sprawdź, zrób sobie test, ale na Teutatesa nie wpisuj że jesteś za silny/słaby na takie historie.

                              Smerfuje mi to, autentycznie. Wachlowanie się dda i podczepianie pod to kolorowanek jak w cyrku, ten usłyszał to, ten zobaczył tamto...no tak wszystko jasne dda i tyle. Gro osób nawet nie wie kim jest alkoholik i wydaje im się, że alkoholik kiedy ma rodzinę pracę i samochód to jest normalny, matko po co to komu?

                              P.S. wyłączam z tego bajzlu Junonę...
                              generator losowych mądrości

                              Skomentuj

                              • lady__in__red
                                Gwiazdka Porno
                                • Oct 2010
                                • 1949

                                #60
                                fakt, troszkę gubię się w tym całym krzyku na temat DDA :O
                                Jeśli jesteś moim ego pozdrów mojego psychiatre.

                                Skomentuj

                                Working...