Pochwala zycia w ubostwie

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Eris
    Perwers
    • Feb 2009
    • 851

    Pochwala zycia w ubostwie

    No wlasnie - skad i dlaczego?

    Dlaczego ludzie, ktorym kiedykolwiek przyszlo zyc w biedzie, nigdy sie do tego nie przyznali? Nie przyznali, ze jest im ciezko tylko wychwalali jacy to oni mocarze sa a reszta burzuje, bo za 1200zl miesiecznie to oni cala rodzina zyli i wcale ale to wcale nie dziadowali (a do tego sie kochali - tak jakby bogactwo bylo odwrotnie proporcjonalnie do ilosci milosci rodzinnej).

    Chyba nawet na tym forum dowiedzialam sie, ze oplywam w luksusy, bo pije wode mineralna (nie zrodlana) za 1,70 zl/1,5 l a przeciez przegotowana kranowa jest duzo smaczniejsza i w zasadzie ubrania mozna kupowac tylko w lumpeksie, kosmetyki te najtansze a film sciagnac z internetu.

    Cos jest w tym naszym spoleczenstwie, ze wszyscy przesciagaja sie w tym za ile to miesiecznie udaje im sie przezyc i jakie z tego korzysci moga plynac (mn. ze nie sa tak rozpaskudzeni jak ja pijac mineralke). Polacy jako spoleczenstwo z jednej strony narzekaja a z drugiej gotowi sa przyjac na klate jak najgorsze warunki i wyzywac od burzujow tych, ktorzy maja wieksze aspiracje.

    Ja wiem, ze przyznac sie do biedy nie jest latwo ale nawet na tym, anonimowym forum, gdzie ludzie swobodnie dyskutuja o trojkatach i zdradach malzenskich nikt nigdy nie powiedzial wprost "jest mi ciezko". A nawet ci, ktorzy teraz bogaci niegdys biedni, rowniez nie potrafia sie przyznac, ze kiedys zyli w nedzy.

    Z czego to wynika? Tego chyba nie ma w innych krajach. Zapraszam do dyskusji.
  • Rojza Genendel

    Pani od biologii
    • May 2005
    • 7704

    #2
    No, ja to rozumiem.
    Oszczędność świadczy o zaradności. Zaradność jest jedną z najbardziej podziwianych zalet, nie mówiąc już o tym że przynosi korzyści. Jest to cecha, z której można być dumnym, i uważam że warto się nią chwalić.
    Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

    Skomentuj

    • Eris
      Perwers
      • Feb 2009
      • 851

      #3
      No dobrze ale oszczednosc oznacza madre gospodarowanie pieniedzmi (niezaleznie od ich ilosci) a nie zycie za minimum socjalne.

      Ja rozumiem, ze ktos nie chce sie chwalic tym, ze jest biedny ale podejscia pt. "ah jak cudownie zyje mi sie za 1200" tez nie rozumiem.

      Skomentuj

      • Rojza Genendel

        Pani od biologii
        • May 2005
        • 7704

        #4
        Wyżyć za 1200,- jest trudniej niż za 3000,- stąd większa oszczędność i większa zaradność. Osobiście podziwiam takich ludzi, a jeśli i oni uważają to za zaletę i propagują taką postawę- mogę to tylko pochwalać. Takie podejście jest dość prostym, przyjemnym i nieszkodliwym sposobem, aby osoba o niskich dochodach mogła się choć odrobinę dowartościować.
        Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

        Skomentuj

        • padme
          Erotoman
          • Mar 2006
          • 666

          #5
          A ja nie rozumiem ludzi, którzy się chwalą swoją zaradnością i tym swoim 1200,- a nie ma nawet połowy miesiąca i się zapożyczają wszędzie. No to gdzie ta zaradność? Ja też mogę pożyczać po znajomych i rodzinie i udawać jak wspaniale gospodaruję kasą, ale chyba nie o to chodzi.
          Oczywiście nie mówię, że mają się chwalić i rozgłaszać wszem i wobec, że im nie starcza do pierwszego, ba! do piętnastego. Wiem, że nie łatwo jest mówić o biedzie... pamiętam jakie ściemy musiałam odstawiać kiedy mama wysyłała mnie na żebry (że niby na chleb nie mamy) po znajomych i rodzinie, bo nie miała na papierosy. Nie ma czym się chwalić żyjąc za 1200,-... każdy swoje finansowe wzloty i upadki powinien zachowywać dla siebie...
          "Wyjmij także gałki oczne, bo wybuchną podczas pieczenia - użyj do tego noża do grejpfrutów i nożyczek."

          Skomentuj

          • PabloXM
            Gwiazdka Porno
            • Sep 2009
            • 1746

            #6
            Eris - czy rozróżniasz centusiostwo mimo dużych zarobków (tacy ludzie wbrew pozorom się zdarzają), a umiejętne wydawanie (tzn. unikanie zakupu rzeczy niepotrzebnych, jak czwarta z kolei para butów)? Odnośnie klepania "byle do pierwszego" jest taka kategoria working poor. Mają stały zarobek, a z rozliczeń wynika, że dochód wynosi 60% mediany dochodu dla całej populacji. Łatkę biedy przykleili im ludzie koszący kokosy, mający ukończony tzw. jedyny i właściwy kierunek studiów dlatego, że pogardzają kimś o zarobkach najniższej krajowej. Piszesz właśnie, jak osoba snobująca (ostry atak na coś, co dla Ciebie finansowo jest nie do pomyślenia, bo przecież studia MUSZĄ dawać wysoko płatną pracę, ok. 5000 PLN, oraz "nie jestem niczemu winna, to oni"). Zapamiętaj więc, że wartości rodzinne są tak samo ważne, jak pieniędze. To śmieszne hasełko obrażające takich ludzi - kwestia realizacji miłości dotyczy wzorców wyniesionych z rodziny, niezależnych od zarobków (dla rozsądnych, zdrowo myślacych). No chyba, że co poniektórym w dupach się poprzewracało. Z innej strony, sam darzę szacunkiem takich ludzi - mają siłę, aby nie dać się zgnębić przez nuworyszy (bo ludzie "od zawsze" żyjący w luksusowych warunkach mają często inne podejście). Uzywają tanich kosmetyków, by nie stracić fasonu i nie wylądać jak strach na wróble. Wiążą koniec z końcem, ale dzięki rozsądnemu gospodarowaniu pieniędzmi nie stoją w SKOK-u po chwilówki. Natomiast przyjęcie chwilowo ciężkiej sytuacji na klatę to cnota i sztuka adaptacji, a nie ciągle *******enie o wyższości zarabiających więcej.
            Last edited by PabloXM; 05-01-12, 22:42.
            Stay fresh, no matter where you are.

            Skomentuj

            • Eris
              Perwers
              • Feb 2009
              • 851

              #7
              Napisał PabloXM
              a umiejętne wydawanie (tzn. unikanie zakupu rzeczy niepotrzebnych, jak czwarta z kolei para butów)
              Jak najbardziej rozrozniam.

              Nie wiem jednak do czego pijesz. Ja nigdzie nie napisalam, ze jesli nie masz 4 par butow to dziadujesz.

              Napisał PabloXM
              Odnośnie klepania "byle do pierwszego" jest taka kategoria working poor. Mają stały zarobek, a z rozliczeń wynika, że dochód wynosi 60% mediany dochodu dla całej populacji. Łatkę biedy przykleili im ludzie koszący kokosy, mający ukończony tzw. jedyny i właściwy kierunek studiów dlatego, że pogardzają kimś o zarobkach najniższej krajowej.
              Ja nikim nie pogardzam. Wiem o biednych pracujacych i raczej jest mi ich zal. Bo np. sprzataczka nie musi sie plawic w luksusach. Ale skandalem jest, by czlowiek pracujacy nie mogl spokojnie utrzymac siebie i dziecka.

              Mi chodzi o cos innego. Ze ludzie zyjacy za najnizsza krajowa czesto gesto przechwalaja sie, ze wiecej nie potrzeba bo za 1200zl to ty cala armie ludzi wyzywisz a jak chcesz wiecej to w dupie ci sie poprzewracalo od dobrobytu. A to g prawda. 1200 wystarczy na bardzo skromne zycie dla jednej osoby.

              Napisał PabloXM
              Piszesz właśnie, jak osoba snobująca (ostry atak na coś, co dla Ciebie finansowo jest nie do pomyślenia, bo przecież studia MUSZĄ dawać wysoko płatną pracę, ok. 5000 PLN, oraz "nie jestem niczemu winna, to oni").
              Niby w ktorym miejscu snobuje?

              Nie mam nic przeciw zyciu za 1200 ale wmawianie sobie i innym, ze jest to zycie dostatnie i godne nasladowania to hipokryzja. To tak jakby chory na raka wychwalal swoja chorobe, bo przeciez dzieki niej mozna nabrac szacunek do zycia etc.

              Napisał PabloXM
              Zapamiętaj więc, że wartości rodzinne są ważniejsze od pieniędzy. To śmieszne hasełko obrażające takich ludzi - kwestia realizacji miłości dotyczy wzorców wyniesionych z rodziny, niezależnych od zarobków (dla rozsądnych, zdrowo myślacych).
              To bieda wzmacnia wiezy rodzinne a bogactwo je rozluznia? A ja myslalam, ze bieda dziala destrukcyjnie na rodzine.

              Ja nigdzie nie napisalam, ze wartosci rodzinne nie sa wazne. Sa ale sama miloscia nikogo nie nakarmisz.

              Napisał PabloXM
              No chyba, że co poniektórym w dupach się poprzewracało. Z innej strony, sam darzę szacunkiem takich ludzi - mają siłę, aby nie dać się zgnębić przez nuworyszy (bo ludzie "od zawsze" żyjący w luksusowych warunkach mają często inne podejście). Uzywają tanich kosmetyków, by nie stracić fasonu i nie wylądać jak strach na wróble. Wiążą koniec z końcem, ale dzięki rozsądnemu gospodarowaniu pieniędzmi nie stoją w SKOK-u po chwilówki. Natomiast przyjęcie chwilowo ciężkiej sytuacji na klatę to cnota i sztuka adaptacji, a nie ciągle *******enie o wyższości zarabiających więcej.
              Ja sie zgadzam ale caly czas pije do zupelnie innego problemu.

              Skomentuj

              • PabloXM
                Gwiazdka Porno
                • Sep 2009
                • 1746

                #8
                Człowiek śmiertelnie chory obiektywnie rozlicza się "na łożu" ze swoim życiem. Ale nie o tym temat. Wiesz, widzę tutaj inny problem - również finansowy. Dotyczący życia w ubóstwie. Nie wyzywam ludzi, że zarabiają obrzydliwie dużo. Mogą tyłki podcierać Euro (ostatnio dobrze stoi ), aj dont ker. Róbta, co chceta. Dla mnie godne życie może być ubogie, ale mimo wszystko dostanie na tyle, aby nie brakowało na spełnienie podstawowych potrzeb (dach nad głową i ciepła strawa oraz czyste ubrania). A przede wszystkim takie, kiedy nie będziesz doświadczał ze strony więcej zarabiających upokorzeń, że sobie zasłużyłaś / -eś, bo "coś tam". Każdy to zna (choćby teoretycznie), ale powtórzę - wszyscy mamy takie same prawa. I obowiązki również. Jeszcze raz - nie powiedziałem, że pieniądze zastępują więź rodzinną. Kasa jest z boku. To wzorce wyniesione podczas wychowania decydują o tej kwestii. Można być biednym i nie dbającym o swoje dzieci, lub bardzo bogatym i swoją osobą scalać ognisko domowe. Jednak wg. mnie częstotliwość manifestowania swojej zaradności nie wynika z redukowania dysonansu dot. braku dostępu do dóbr wyższego rzędu, a z tego, że - mnóstwo razy spotkałem się z taką sytuacją - bogatsi (pardon, nowobogaccy) dają popalić biedniejszym od siebie, aby znowu sami poczuli się jeszcze lepiej, bo chwycili Boga za nogi i chcą zapomnieć o swojej poprzedniej sytuacji finansowej. Tyle z mojej strony, dziękuję za uwagę.
                Stay fresh, no matter where you are.

                Skomentuj

                • Eris
                  Perwers
                  • Feb 2009
                  • 851

                  #9
                  Napisał RedJane
                  Sama przez chwilę żyłam za 1200, super nie było, ale dało się jakoś logistycznie rozplanować, żeby nie zdechnąć, chociaż głupie kupno butów na zimę stawało się niekiedy wyzwaniem i dziękowałam bogom, że mi np ząb żaden nie wysiadł, bo dentyście za kanałówkę bym musiała chyba w naturze :]
                  Czyli mowiac brzydko - dziadowalas, bo nie starczylo ci na podstawowe potrzeby jak naprawa zeba czy kupno butow na zime (nie mowiac juz o odrobinie luksusu jak wypad do kina czy skromny wyjazd na urlop).

                  To nie byla komfortowa sytuacja, bo czlowiek caly czas zyje w strachu, ze jesli cos mu sie stanie (ukradna buty, zachoruje etc.), to bedzie w czarnej dupie. To jest zycie na krawedzi. Stad tez gdyby mnie taka sytuacja spotkala, to robilabym wszystko by ja zmienic ( i tak - sralabym ze strachu).

                  Stad tez nie potrafie zrozumiec ludzi zachwalajacych zycie za 1200. Bo brak pieniedzy oznacza brak poczucia bezpieczenstwa. Tego nie da sie zastapic rodzinnymi wiezami.

                  Skomentuj

                  • YoungStallion
                    Perwers
                    • Jul 2005
                    • 1184

                    #10
                    Napisał Rojza Genendel
                    Wyżyć za 1200,- jest trudniej niż za 3000,- stąd większa oszczędność i większa zaradność.
                    Większą zaradnościa jest zarabianie 3000 a nie 1200zł. Ta różnica z czegoś wynika.
                    "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
                    Stanisław Lem

                    Skomentuj

                    • e-rotmantic
                      Perwers
                      • Jun 2005
                      • 1556

                      #11
                      Zazdrość, zawiść, "co to nie ja", "postaw się a zastaw się" - takie jest polskie społeczeństwo. Tyle w temacie i nie ma co tego roztrząsać.

                      Skomentuj

                      • znowuzapilem
                        SeksMistrz
                        • Nov 2010
                        • 3555

                        #12
                        Jako że temat jest niejako o mnie (zarabiam 1300zł) to sie wypowiem.
                        Nie wiem gdzie wy żyjecie i o co chodzi ale nie znam ani jednej osoby chwalącej się że potrafi wyżyć za te 1200zł. Dajcie może jakieś przykłady kto się przechwalał..

                        Co do samego życia za 1300zł to powiem wam że to nie życie tylko wegetacja. Odechciewa się wszystkiego..
                        Synek Ślonski - w barach szeroki, w żici wonski

                        Skomentuj

                        • barmetr
                          Perwers
                          • Feb 2009
                          • 1399

                          #13
                          Przyznawanie się do niezamożności nie jest wstydliwe, ale dopiero gdy pieniążki same procentują.
                          Kilka lat temu nie mogłem samemu zaspokoić swoich potrzeb bytowych. Mieszkałem w paskudnych warunkach, czasami nie jadłem. Nie chodziłem wprawdzie brudny i cuchnący, ale zauważyłem, że bieda budzi odrazę nie tylko u osób ją obserwujących, ale i u samych ludzi na tę biedę cierpiących. Dlatego nie zależało mi na dalszej egzystencji.
                          Dziś mogę popatrzeć na tamten czas spokojnie, z pozycji osoby w miarę zamożnej i szczęśliwej dzięki swoim pieniądzom. Nie czuję już odrazy względem ludzi biednych, jeśli rzecz jasna nie cuchną. Brak mi jednak empatii czy współczucia. Uodporniłem się w trudnych czasach na ludzkie nieszczęście.
                          Pozostała mi z gorszych czasów chorobliwa oszczędność, szczególnie odnośnie zużywanej wody i światła. Przestałem palić papierosy, nawet kierując samochodem staram się nie uzyskiwać zbyt wysokich obrotów. Dlatego uważam, że oszczędność nie ma nic wspólnego z zaradnością. Ja już po prostu nie umiem wydawać pieniędzy.
                          Niemniej radzę wszystkim oszczędzać.
                          Last edited by barmetr; 07-01-12, 21:43.

                          Skomentuj

                          • sister_lu
                            PornoGraf

                            Nadmorska Diablica
                            • Jun 2007
                            • 1491

                            #14
                            Eris, znam ludzi, którym przyszło żyć w biedzie i się z tym obnoszą. Prezentują postawę roszczeniową, polegającą na tym, że ktoś ma im pomagać finansowo. Jednocześnie są oburzeni, gdy proponuje im się np. sprzątanie ulic, a to przecież upokarzająca praca! Jednakże nie widzą niczego upokarzającego w żebraniu i biadoleniu na swój los.
                            Więcej szacunku mam dla tych, którzy sobie radzą, stawiają czoła przeciwnościom i nie skarżą się na niskie zarobki. Na pewno jednak nie szczycą się swoim ubóstwem.

                            Brak pieniędzy jest równoznaczny z brakiem bezpieczeństwa. Z tym się zgadzam w stu procentach.
                            Last edited by sister_lu; 07-01-12, 22:40.

                            Skomentuj

                            • Hal
                              Perwers
                              • Oct 2010
                              • 1366

                              #15
                              Trudno mi jest zabierać głos w tym temacie, karnawałowa sobota również nie jest właściwą chwilą ale dwa poprzednie posty podobają mi się więc dopiszę dwa słowa.
                              Nie wydaje mi się aby ktokolwiek chwalił się swoim ubóstwem, mówienie o ubóstwie wśród Polaków ma raczej charakter narzekania na nie, na los, na życie itp. Narzekanie to chyba nasza cecha narodowa. Zauważam jednak że szczególnie narzekać lubią osoby nieporadne, leniwe, niechętnę pracy i jak słusznie zauważa Sister powyżej ludzie "honorowi" dla których niektóre prace są niehonorne. Tacy narzekacze wolą kiwać się na stołku nic nie robić a przy tym ubolewać nad swoim ubóstwem i zamożnością innych. Wiem że temat jest bardzo trudny, domyślam się jak trudno jest stanąć na własnych nogach szczególnie na tzw obczyźnie gdzie człowiek zdany jest wyłącznie sam na siebie ale właśnie to o czym pisze Barmetr powyżej świadczy że można, pracą, wysiłkiem, oszczędnością, zaradnością a przede wszystkim rozumem i własnymi rękami dojść do w miarę przyzwoitego poziomu życia. Nie ma pracy hańbiącej jest tylko głupota, lenistwo i zawiść.
                              Temat szeroki, zbyt szeroki ...

                              Skomentuj

                              Working...