W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Zycie jest piekne...

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • filus123
    Świętoszek
    • Aug 2009
    • 7

    Zycie jest piekne...

    Zycie jest piekne... Tak o nim pisza znani poeci, lecz nie wsyscy sie z tym zgadzaja. Zastanawiasz sie jakie sa najwazniejsze priorytety w Twoim zyciu, jedni odpowiedza kariera, drudzy odpowiedza zabawa, jeszcze inni przywołaja tutaj Motyw Rodziny i Miłosci, chyba kazdy sie z tym zgodzi, weźmy pod uwage taki oto fakt: jesli chcesz do czegos dojsc musisz o to walczyc. Otórz własnie walka mozemy zdziałac duzo. Całe zycie musimy walczyc o to co kochamy, co nam jest potrzebne do zycia, czasem nie zdajac sobie z tego sprawe jak do tego sie przyzwyczajamy. Zastanawiamy sie po co to robimy, dla jakiego dobra, dla jakich morałow, czy to nas uszczesliwia ? Niekiedy tak zalezy co wywalczylismy, całe nasze zycie to jest jedna wielka walka, by byc szczesliwym by osiagnac wkoncu upragnione cele zyciowe. Nie wszystko jest tak kolorowe jak w bajkach czy basniach ze koncza sie szczesliwie, sa pewne przeszkody które musimy pokonac. Mozna nas porównac do mitologicznej postaci Syzyfa, który by wyzwolic sie od kary toczy kule na sam szczyt góry, a gdy jest u celu ona wymyka mu sie z rak i spada na dół. Tak samo jest z nami dzwigamy ta kule by wkoncu cos wywalczyc. A co jesli sie poddamy ? Jest to kontrowersyjna sytuacja, niektórzy powiedza - bo tak trzeba, inni - ze znalezli juz swój upragniony cel w zyciu, jednak bedziemy odczuwac nadal, ze nie jestesmy spelnieni do konca, nie spełnilismy sie jako matka czy ojciec, nie spłnilismy sie w pracy.

    Monotonnosc zycia sprawia, ze stajemy sie obojetni na wszystko, obojetni na swiat. Chciało by sie spróbowac czegos nowego zasmakowac tego sielankowego zycia jak inni maja, ale... No własnie pojawiaja sie dylematy czy robimy dobrze ? Czy wtedy poczujemy sie szczesliwsi, wszystko zalezy od naszego nastawienia, charakteru, odczuc i od otaczajacego nas swiata. Zeby przetrwac musimy sie przystosowywac do nowych sytuacji, które sa normalne w danym regionie, czy nawet panstwie. Niekiedy zastanawiasz sie dlaczego Ja musze walczyc o wszystko? Dlaczego nikt mi nie pomoze w tej walce ? Kazdy ma swój swiat, inaczej spoglada na otaczajacych go ludzi, sam dajesz z siebie duzo, ale nikt tego nie docenia. Nie doceniaja Twoich staran by jakos Ci to wynagrodzic, a nawet niekiedy pomóc. Pewnego dnia dochodzimy do wniosku, ze nie ma co sie tak poswiecac dla innych skoro nikt sie nami nie interesuje, traktuja Cie jak zuzyty przedmiot potem wywalaja lub stajesz sie komus pomocny na dłuzsza mete, a on Ci jakos to odwzajemnia, predzej czy później i tak zapomna co dla niego zrobiłes odstawi Cie na pólke jak przeczytana Ksiazke. Pewnego dnia przypomni sobie Ciebie weźmie ksiazke i ja odkurzy odnowi wasze stosunki, ale czy wtedy bedziecie juz potrzebowac ich pomocy ? Czy nie powiecie im ze juz za puźno na pomoc ? Moze jednak bedziecie potrzebowac pomocy której wam akurat trzeba ? Na te pytania nie da sie odpowiedziec juz w tej chwili, nie jestesmy pewni czy nie zginiemy dzis, czy jutro. Sens naszego zycia sprowadza nas do parteru, gdy sie chcemy wychylic odrazu dostajemy po dupie, bo nie jestesmy jeszcze na to gotowi. Mówimy ze mamy na to czas, lecz gdy nam tego czasu zabraknie co wtedy ? Wtedy bedziemy załowac, ze nie dalismy z siebie wszyskiego nie bylismy tym kim chcielibysmy naprawde byc, nie dalismy miłosci tym na którym nam naprawde zalezało którzy na to zasłuzyli, nie dalismy z siebie wszystkiego, nie pokazalismy jacy naprawde jestesmy. Nie bedziemy miec juz drugiej takiej szansy, czasu nie mozna cofnac, choc kazdy by chciał to zrobic choc raz w Zyciu. Nie bądźmy obojetni wobec tych, którzy walcza o to by zyc dalej, by zyc przedewszystkim dla kogos...


    PS. To jest moja własna interpretacja, nie jest tutaj nic brane z lektur, czy poradników... Prosił bym o wlaczenie sie w dyskusje, oraz ocene tego artykułu Pozdrawiam
    0statnio edytowany przez Hagath; 03-01-10, 17:28.
  • jezebel
    Emerytowany Pornograf

    Zboczucha
    • May 2006
    • 3667

    #2
    Kazdy ma swój swiat, inaczej spoglada na otaczajacych go ludzi, sam dajesz z siebie duzo, ale nikt tego nie docenia. Nie doceniaja Twoich staran by jakos Ci to wynagrodzic, a nawet niekiedy pomóc. Pewnego dnia dochodzimy do wniosku, ze nie ma co sie tak poswiecac dla innych skoro nikt sie nami nie interesuje, traktuja Cie jak zuzyty przedmiot potem wywalaja lub stajesz sie komus pomocny na dłuzsza mete, a on Ci jakos to odwzajemnia, predzej czy później i tak zapomna co dla niego zrobiłes odstawi Cie na pólkejak przeczytana Ksiazke.
    Kiedyś byłam bardzo rozżalona z powyższych powodów. W miarę upływu czasu i doświadczeń, dotarło do mnie, że będąc uwikłana w oczekiwania określonych zachowań wynikających z wzajemnych relacji, nie będę szczęśliwa. Jeśli mam coś dla kogoś zrobić, to robię - nie oczekują, czy mnie odstawi, czy podziękuje, robię i już. Nie oczekując określonych zachowań lub wdzięczności - nie jestem zawiedziona. O wiele bardziej wolę ten rodzaj uczucia szczęścia, niż zacytowany. Takie unieszczęśliwianie się z powodu braku wdzięczności, braku pomocy, wzajemności, powoduje same frustracje Ludzkie dramaty teraz często opierają się na tak trywialnych przykładach jak: "co za niewdzięcznik, nie odpisał na życzenia!" . No paranoja, tragedia się dzieje, kiedy ktoś nie zachowuje się tak, jak my sobie to wymyśliliśmy. Życie bez oczekiwań jest cholernie trudne, a pozbycie się ich całkowicie byłoby sygnałem, że utraciliśmy człowieczeństwo i wszystkie związane z nim emocje, ale wystarczy trochę dystansu i balansu.

    Co do samego szczęścia - przyklasnę, że ważne jest nastawienie, do świata, do ludzi, do sytuacji. Nastawienie bowiem, potrafi przekształcić każdą sytuację w coś pozytywnego, pomaga ignorować nieżyczliwość, łagodzi agresję, dystansuje nas, wyrabia odporność na krytykę, otwiera szeroko oczy na sprawy małe, włącza kontrolkę podczas popełniania błędów, każe szukać co raz to nowych rozwiązań.
    Najbardziej szczęśliwe w moim mniemaniu będą osoby, które mają w sobie sporo samoakceptacji. Pamiętam, że wraz z leczeniem się z kompleksów, z pogodzeniem się z procesami, które zmieniają mnie jako człowieka, kiedy zaakceptowałam fakt przemijania czasu i zdałam sobie sprawę, jak ważne jest spędzanie go pozytywnie - wzrosło poczucie szczęścia. I w momencie, kiedy wzbudzam litość i współczucie, kiedy wychodzę na dziwadło, bo jako samotna trzydziestolatka powinnam czuć tylko smutek, żal i pustkę, to mogę spokojnie powiedzieć o sobie że jestem szczęśliwa a życie jest piękne - tylko trzeba je sobie takim stworzyć Z pewnością sporą barierą w widzeniu świata i życia jako coś pięknego, będzie brak wrażliwości i emocjonalnego podejścia. Bo kiedy bierzemy pod uwagę podszepty serca, potrafimy sercem spoglądać na świat, to on jest bardziej kolorowy - mówiąc o sercu nie mam tu na myśli ani chemicznych procesów, ani organu jako takiego - mowa raczej o uczuciach, namiętności, miłości, przyjaźni, pasji itp.
    Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

    Skomentuj

    • filus123
      Świętoszek
      • Aug 2009
      • 7

      #3
      Napisał jezebel
      Z pewnością sporą barierą w widzeniu świata i życia jako coś pięknego, będzie brak wrażliwości i emocjonalnego podejścia. Bo kiedy bierzemy pod uwagę podszepty serca, potrafimy sercem spoglądać na świat, to on jest bardziej kolorowy - mówiąc o sercu nie mam tu na myśli ani chemicznych procesów, ani organu jako takiego - mowa raczej o uczuciach, namiętności, miłości, przyjaźni, pasji itp.

      Otórz własnie, kazdy mówi idź za głosem serca i zdobywaj to co jest dla Ciebie najwazniejsze. Próbujemy zdobywac najwyzsze wartosci, chcemy byc szczesliwi i patrzec ze szczesciem na szczescie innych. Jednak nie zawsze jest to takie łatwe, czy nie zaboli Cie serce gdy zobaczysz szczesliwa pare, rodzine ? Z samych przezyc jestesmy skłonni do takich odczuc. Jednakze pamietac nalezy, by sie nie poddawac nawet w trudnych chwilach i nadal walczyc, nie juz z otaczajacym nas swiatem, lecz z samym soba by miec nadzieje na leprze jutro. A co gdy, zdamy sobie sprawe z tego ze nie ma juz po co słuchac serca ? Co wtedy jesli serce nas zawiedzie, i zawiedziemy sie na tych co kochamy ? Czy ma to wpływ na nasze nastawienie do zycia ? Bedziemysie wtedy obwiniac ze innym sie jakos udaje, a czemu nie nam. Czemu szczescie omija nas szerokim łukiem i pozostawia nas samych w takich chwilach ?
      0statnio edytowany przez filus123; 03-01-10, 09:30.

      Skomentuj

      • jezebel
        Emerytowany Pornograf

        Zboczucha
        • May 2006
        • 3667

        #4
        czy nie zaboli Cie serce gdy zobaczysz szczesliwa pare, rodzine ?
        Wyjaśnij mi powody, dla których ma mnie boleć widok szczęścia innych, skoro sama to szczęście odczuwam.
        Co wtedy jesli serce nas zawiedzie, i zawiedziemy sie na tych co kochamy ?
        Zawodzą ludzie, nie serce, nie uczucia. Możesz obdarzyć miłością osobę, która tych uczuć nie odwzajemni, lub je zawiedzie, ale czy to Twoja wina, tego co czujesz? Nie, to wina tej osoby - Twoje serce nie ma z tym nic wspólnego.
        Czy ma to wpływ na nasze nastawienie do zycia ? Bedziemysie wtedy obwiniac ze innym sie jakos udaje, a czemu nie nam. Czemu szczescie omija nas szerokim łukiem i pozostawia nas samych w takich chwilach ?
        Jeśli ktoś wierzy w wybiórczy los, to współczuję. Ja wierzę w to, że życie zależy w dużej mierze od nas. Oczywiście nie naszą jest winą, jeśli urodzimy się kaleką, jeśli pochodzimy z biednej rodziny, ale może warto ocenić sytuację i w zgodzie z pewnymi warunkami/niezmiennymi powziąć decyzje o polepszeniu. Co jest alternatywą dla takiego zachowania? użalanie się, które może jedynie pogłębiać negatywny stan. Nie rozumiem też -dlaczego mamy siebie obwiniać za fakt, że innym się powiodło? Możemy się obwiniać za fakt, że to nam się nie powodzi, z różnych powodów - bo jesteśmy słabi, leniwi, brak nam samozaparcia, konsekwencji, realnej oceny otoczenia. Zazdrość o powodzenie innych powinna być pozytywna - czyli nie powodować zawiści i dołka, ale być motywująca i pchać nas do przodu, dopingować. Mało tego - powinna wzbudzać podziw i szacunek dla tych ludzi, że oni dali radę.
        Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

        Skomentuj

        • Nolaan

          #5
          Chwila. Niech mi ktoś po chłopsku wytłumaczy o czym jest ten tema, bo nie bardzo kumam. Mamy tu podawać swoje recepty na szczęśliwe życie? Pisać jak nasze wygląda w odniesieniu do tego co autor napisał?
          Pytam serio, bez ukrytego żądła. Chcę się wypowiedzieć, tylko nie wiem w który ton mam uderzyć, bo post otwierający jest mocno zakręcony i dość 'unaukowiony' że tak powiem. Mam alergię na tego typu rodzaj pisania po studiach, z całym szacunkiem dla autora.

          Skomentuj

          • jezebel
            Emerytowany Pornograf

            Zboczucha
            • May 2006
            • 3667

            #6
            Jacek:
            To jest moja własna interpretacja,
            Jak mniemam, autor prosi o odniesienie się do niego i pokazanie, czym dla nas jest "piękne życie, szczęście".
            Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

            Skomentuj

            • Nolaan

              #7
              Beatko, jesteś nieoceniana :*
              Skoro tak sprawa wygląda to ja się wypocę trochę.
              Powiem w ten sposób - każdy widzi piękno życia w czym innym. Dla jednych będzie ono wtedy git, kiedy będzie miał w pytę odpicowaną gablotę, drugi kiedy będzie mógł co noc zaliczać w klubach panieki. A dla mnie?
              Dla mnie piękno życia zasadza się w bardzo małych rzeczach: w tym, że robię to co lubię, w końcu mam odwagę spełniać swoje marzenia, iść za głosem serca. I choć czasem wątpię, mam dość, zaniedbuję ciągle wiele rzeczy, bo tak mi wygodnie, to poradzę sobie ze wszystkim. Może to potrwa, może nie zrobię wszystkiego od razu, nie pozamiatam całego syfu na raz, ale dam radę. Pomyślicie "co to ma do rzeczy?" Ano ma i to dużo, bo kiedyś tej odwagi nie miałem, bałem się żyć po swojemu, czyli żyć w ogóle. Życie wydawało mi się skakaniem z jednej wpadki i porażki w drugą, bez możliwości zmiany. Teraz, kiedy przekonałem się, że może być inaczej wszystko wygląda zupełnie inaczej, nabrało nowych barw. I to jest cudowne.
              Najbardziej cieszy mnie w końcu wolność podejmowania decyzji samodzielnie. Fakt, to bolesne, bo się można nieźle przejechać, ale przynajmniej jak coś nawali to będę winił o to siebie, nie innych. A z winą w stosunku do samego siebie zawsze sobie poradzę, wiem to, bo nie raz już ten schemat przerabiałem. Wreszcie czuję się przynajmniej trochę swobodniej niż wcześniej, kiedy moje zdanie, poglądy i czyny nie miały kompletnie żadnego znaczenia dla osób dla których powinny. Teraz albo zaczynają mieć, albo ja nauczyłem się olewać to, że oni olewają mnie.
              Piękne w życiu jest to, że mam swój azyl, tylko i wyłącznie moje miejsce, pełne niepowtarzalnego uroku, magii i wspomnień. Wystarczy, że wyłączę telefon, kiedy tam jestem i nikt o mnie nie wie, mogę być sam. A wierzcie, czasem tego mi bardzo potrzeba i kiedy nie miałem tej odskoczni byłem sakramencko sfrustrowany i nieszczęśliwy.
              Piękne życie to takie, kiedy trafia się na swojej drodze na świetnych ludzi, którzy potrafią czegoś nauczyć, zawrócić ze złej ścieżki, pocieszyć i podeprzeć. I ja takie osoby spotkałem. Całkiem niedawno, ale jednak. I dzięki nim odzyskuję powoli wiarę w to, w co powoli przestawałem wierzyć: w miłość, dobroć, przyjaźń.
              Na razie jeszcze nie mogę powiedzieć w pełni, że moje życie jest piękne. Ale powiem to, kiedy z listy powyżej za jakiś czas nic nie ubędzie, a jeszcze będę mógł od siebie coś dołożyć. Choć póki co, mimo kłopotów, jest nieźle.

              Skomentuj

              • filus123
                Świętoszek
                • Aug 2009
                • 7

                #8
                Jak mniemam, autor prosi o odniesienie się do niego i pokazanie, czym dla nas jest "piękne życie, szczęście".
                Nie odnosze sie tutaj do siebie, jednak przesłanie jest dosyc uwarunkowane z waszym zdaniem na ten temat. Raczej chce znalesc takie za i przeciw do tego mojego tematu/artykułu.


                Napisał jezebel
                Wyjaśnij mi powody, dla których ma mnie boleć widok szczęścia innych, skoro sama to szczęście odczuwam.
                Mam tutaj na mysli jedna rzecz: czy byłbys/bylabys szczesliwa, wtedy gdy gdy sie tobie nic nie moze złozyc do kupy i czy podazał/ała bys przez swiat z uniesiona głowa? Mozna tak sobie radzic, wiadome ze w zyciu z czasem sa jakies, trudnosci i przeszkody, jednak niekiedy jest tak, ze nie mozna wszystkiego naraz zniesc. Emocje biora góre, a my ciagniemy je za soba i szukamy swiatła w tunelu...

                Napisał jezebel
                Zawodzą ludzie, nie serce, nie uczucia. Możesz obdarzyć miłością osobę, która tych uczuć nie odwzajemni, lub je zawiedzie, ale czy to Twoja wina, tego co czujesz? Nie, to wina tej osoby - Twoje serce nie ma z tym nic wspólnego.
                Serce moze i nie ma ale ma tez znaczoacy wpływ, ze tesknimy, odczuwamy pustke, brak tej osoby, to ze kochamy kogos bez odwzajemnienia nie jest nasza wina, ale cierpimy i próbujemy z tym walczyc. Jak mówia od miłosci do nienawisci...

                Napisał jezebel
                Jeśli ktoś wierzy w wybiórczy los, to współczuję. Ja wierzę w to, że życie zależy w dużej mierze od nas. Oczywiście nie naszą jest winą, jeśli urodzimy się kaleką, jeśli pochodzimy z biednej rodziny, ale może warto ocenić sytuację i w zgodzie z pewnymi warunkami/niezmiennymi powziąć decyzje o polepszeniu. Co jest alternatywą dla takiego zachowania? użalanie się, które może jedynie pogłębiać negatywny stan. Nie rozumiem też -dlaczego mamy siebie obwiniać za fakt, że innym się powiodło? Możemy się obwiniać za fakt, że to nam się nie powodzi, z różnych powodów - bo jesteśmy słabi, leniwi, brak nam samozaparcia, konsekwencji, realnej oceny otoczenia. Zazdrość o powodzenie innych powinna być pozytywna - czyli nie powodować zawiści i dołka, ale być motywująca i pchać nas do przodu, dopingować. Mało tego - powinna wzbudzać podziw i szacunek dla tych ludzi, że oni dali radę.
                Zycie zalezy w duzym stopniu od nas, mozemy nim manipulowac, i wybierac co jest dla nas dobre a co złe. Uzalanie sie nad soba ma negatywny wpływ, ale tez pozytywny, bez takich odczuc nie mielibysmy siły by dalej walczyc o to co jest nam potrzebne. wyznaczamy sobie pewne cele w zyciu i dazymy do nich. Powody takie jak lenistwo, czy samozaparcie swiadczy tylko o tym ze godzimy sie z naszym losem. A jaki byłby swiat gdyby wszystko było monotonne, codziennie było by to samo te same odczucia. taki swiat to była by tylko dla nas jedna wielka walka z samym soba. I zadawanai sobie pytan dlaczego tak jest.

                Chwila. Niech mi ktoś po chłopsku wytłumaczy o czym jest ten tema, bo nie bardzo kumam. Mamy tu podawać swoje recepty na szczęśliwe życie? Pisać jak nasze wygląda w odniesieniu do tego co autor napisał?
                Pytam serio, bez ukrytego żądła. Chcę się wypowiedzieć, tylko nie wiem w który ton mam uderzyć, bo post otwierający jest mocno zakręcony i dość 'unaukowiony' że tak powiem. Mam alergię na tego typu rodzaj pisania po studiach, z całym szacunkiem dla autora.
                Temat jest scisle zwiazany z "Esencja Zycia" jak my spostrzegamy swiat i jak sobie z nim radzimy.
                0statnio edytowany przez filus123; 03-01-10, 13:12.

                Skomentuj

                • upocone jajka
                  Banned
                  • May 2009
                  • 5151

                  #9
                  życie jest zajebsite i naprawde nie rozumiem wiecznych zgryźliwców którym ciagle coś nie pasuje ale kit z tym, racja najważniejsze priorytety to rodzina, pewnie jakaś kariera a wszytko robić to tak żeby sie przy tym doskonale bawić a czy musimy o to walczyć? wcale nie musimy, zresztą nie żyjemy przecie w Afryce, co najwyżej musimy sie nieco wysilić jakoś poświecić, czesto z czegoś zrezygnować, jaka tam walka. Monotonia? nie mam z tym nic wspólnego i wiem pewno że mieć nigdy nie bede, nie sądze żeby dopadł mnie przypadek gliżdziarza gdzie co rano bede z uśmiechem na gebie zajadał bułe i zapijam syfem z brazylii każdy ma inny wyznacznik szczęścia, jedni mówią na to monotonia a dla drugich to wierzchołek góry, mówisz kolego że trza sie dostosowac do danego regionu co by móc szczęśliwie sie realizować , guzik prawda, można sobie życ z takim samym nastawieniem do świata jak wcześniej praktycznie w każdym cywilizowanym państwie świata..

                  zresztą temat troche z dupy, wole te związkach o stulejkach malych penisach

                  Skomentuj

                  • jezebel
                    Emerytowany Pornograf

                    Zboczucha
                    • May 2006
                    • 3667

                    #10
                    Nie odnosze sie tutaj do siebie, jednak przesłanie jest dosyc uwarunkowane z waszym zdaniem na ten temat. Raczej chce znalesc takie za i przeciw do tego mojego tematu/artykułu.
                    Chcesz zatem powiedzieć, że przeanalizowałeś forum i na podstawie naszych wypowiedzi, stworzyłeś temat podsumowujący koncepcje szczęścia i radości życia? Pogrubiona część cytatu jest po prostu dla mnie nielogiczna stylistycznie, składniowo i w ogóle - przesłanie uwarunkowane z naszym zdaniem. Jakim zdaniem?
                    Mam tutaj na mysli jedna rzecz: czy byłbys/bylabys szczesliwa, wtedy gdy gdy sie tobie nic nie moze złozyc do kupy i czy podazał/ała bys przez swiat z uniesiona głowa? Mozna tak sobie radzic, wiadome ze w zyciu z czasem sa jakies, trudnosci i przeszkody, jednak niekiedy jest tak, ze nie mozna wszystkiego naraz zniesc. Emocje biora góre, a my ciagniemy je za soba i szukamy swiatła w tunelu...
                    Przecież robię to cały czas - zmagam się z życiem, mimo rzucania mi kłód pod nogi. Pewnie, że bywa przytłaczająco, trudno, nawet cholernie ciężko, tyle że od siedzenia bezczynnie sytuacja się nie polepsza.
                    To co napisałeś o miłości i winie, to truizmy, a reszta to bełkot. W tych rozmyślaniach i dywagacjach na temat esencji życia, trochę się pogubiłeś i wygląda mi to na próby filozofowania.
                    Niezależnie od teorii, pięknych słów, ukwiecania w opisach odczuwanych emocji, ja nie widzę innego wyjścia, jak wziąć się za mordy z życiem i szamotać o szczęście.

                    I na marginesie - ja nie widzę niczego pozytywnego w użalaniu się nad sobą. Mogę popłakać, rozzłościć się, uderzyć w stół, ale to służy tylko i wyłącznie oczyszczeniu. Użalanie się to ślepy zaułek, budzi moją niechęć, źle się czuję wśród narzekaczy i permanentnych malkontentów, którzy zamiast szukać wyjścia z sytuacji, szukają co raz to nowych problemów i wad do wewnętrznych analiz i publicznych dyskusji.
                    Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

                    Skomentuj

                    • Yoshua
                      Perwers
                      • Mar 2007
                      • 1374

                      #11
                      oraz ocene tego artykułu
                      nie nazywaj tego co napisales artykulem. nie masz do tego prawa.
                      " - Fajny masz korek od wanny.
                      - Taki tam...
                      - ...Ale gra empetrójki"

                      Skomentuj

                      • jezebel
                        Emerytowany Pornograf

                        Zboczucha
                        • May 2006
                        • 3667

                        #12
                        Yos, myślę, że niepotrzebnie się unosisz - często na forach dyskusyjnych artykułem, nazywa się założony temat. Ten tekst raczej nigdy nawet nie stał przy artykule jako takim.
                        Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

                        Skomentuj

                        • Ćwierćnuta
                          Emerytowany PornoGraf
                          • Feb 2009
                          • 1870

                          #13
                          Jak możesz oczekiwać oceny tak długiego tekstu, skoro nie użyłeś polskich znaków? Następnym razem napisz bez spółgłosek, też będzie fajnie.
                          Ssanie na czekanie.

                          Skomentuj

                          • Yoshua
                            Perwers
                            • Mar 2007
                            • 1374

                            #14
                            Napisał jezebel
                            Yos, myślę, że niepotrzebnie się unosisz - często na forach dyskusyjnych artykułem, nazywa się założony temat. Ten tekst raczej nigdy nawet nie stał przy artykule jako takim.
                            jez nie unoszę się, zdania ktore napisalem byly neutralne w przekazie w moim mniemaniu. Ale:
                            "często na forach dyskusyjnych artykułem, nazywa się założony temat. "

                            tego nie wiedzialem.

                            "Ten tekst raczej nigdy nawet nie stał przy artykule jako takim."

                            no wlasnie. chlopak napisal chaotycznie co mu na sercu lezy, troche sie powyzalal jaki swiat nie jest zly i nazywa to artykulem jak dla mnie nieslusznie i calkowicie blednie. Bo przy mojej nie wiedzy odnosnie tego, ze niektorzy nazywaja temat artykulem - slowo "artykul" mialo dla mnie w tym momencie zupelnie inne konotacje i znaczenie. Stad napisalem to co napisalem, bo juz sama forma odrzuca, a jak dla mnie dzial w jakim ten tekst mamy do czegos zobowiazuje.
                            " - Fajny masz korek od wanny.
                            - Taki tam...
                            - ...Ale gra empetrójki"

                            Skomentuj

                            • jezebel
                              Emerytowany Pornograf

                              Zboczucha
                              • May 2006
                              • 3667

                              #15
                              Chłopak się poużalał, ale sam temat głupi nie jest. Jako taki z resztą, mimo melancholii zawartej w tekście /tak to nazwijmy/, bardzo pozytywny mi się wydaje - a wg mnie te pozytywne są tu pożądane
                              0statnio edytowany przez jezebel; 03-01-10, 17:23.
                              Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

                              Skomentuj

                              Working...