W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Dyskusja: Za i przeciw homoseksualizmowi.

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Hagnos
    Świntuszek
    • Apr 2006
    • 98

    bardzo zabawne, ja homofobka???? hahaha
    mam przyjaciela, ktory jest homo i raczej nie mam co do tego obiekcji.
    co do kobiet to nie sadze, ze gdybym miala sklonnosci do homofobi to dopuscilabym do pieszczot z kobieta

    chodzi o narzucanie mi swoich pogladow.
    nie dotyczy to tylko ludzi homo, takze hetero, bi, wyznawcow innej religii itp.

    zle odebrales moja wypowiedz.

    Skomentuj

    • Paveo
      Ocieracz
      • Feb 2006
      • 139

      Dobra to już wiem, myslałem, że chodzi tylko o sprawy sex'u itp.

      Skomentuj

      • Dobby
        Świętoszek
        • May 2006
        • 10

        (Od autora: piszę głównie "gej", bo to krócej niż "lesbijka", a znacznie krócej niż "gej/lesbijka" i nie trzeba uważać na rodzaje. Ale umówmy się, że "gej" tutaj to osoba homoseksualna płci dowolnej. Przynajmniej tam, gdzie nie odbiera to sensu zdaniu. Dodatkowa przyczyna jest taka, że lesbijki, z różnych przyczyn (także z powodu obleśnych, męskich stereotypów) są jakby bardziej tolerowane. I dla większości, co wolno gejowi, wolno i lesbijce, a w drugą stronę niekoniecznie.)

        WPROWADZENIE

        Jestem hetero. Z Warszawy. Przez 23 pierwsze lata mojego życia nie spotkałem żadnego geja. Żadnego ujawnionego geja. Homoseksualista to był "*****" z "męskich" dowcipów. Takie śmichy-chichy nastolatków. Podejrzewaliśmy paru kolegów, ale raczej w ramach żartów, drażnienia się, bo prawdziwy ***** to była postać mityczna, zboczeniec ze sprośnych kawałów. I nie zrozumcie mnie źle, nie było w nas agresji. ***** był po prostu kimś z innej planety. Trudno nas winić. Nie znaliśmy przecież żadnego geja. Żadnego ujawnionego geja.
        Lubię różnorodność. Zawsze czułem się trochę w mniejszości, tak toczyło się życie, że byłem otoczony ludźmi o innych poglądach. Stąd czułem mimowolną sympatię do różnych odmieńców i ciekawość dla ich świata. ***** z dowcipu stawał się powoli gejem, ale wciąż był kosmitą, mityczną postacią.
        Z nowo poznaną koleżanką byłem w kinie. Spotkaliśmy tam jej kolegów. Byli sympatyczni, wrażliwi, a ja nie od razu się połapałem. Czułem jakąś delikatną różnicę, ale pewności nie miałem. Nie znałem przecież jeszcze żadnego geja. Żadnego ujawnionego geja. Potem zaprosili nas na imprezę. Koleżanka była trochę zmieszana, a ja już wiedziałem. Byłem zachwycony, poznałem gejów, osoby z innej planety. To coś jak spotkanie kosmity. Obawa i ciekawość. Poszliśmy.

        UPADEK MITÓW

        I. Nikt się do mnie nie dobierał. To śmieszne, ale tkwiło we mnie (i we wszystkich moich kolegach) przekonanie, że gej rzuci się na nas, będzie obmacywał, podrywał, itp. Jakie to zabawne. Przecież sami wiemy, że nie podrywamy nieatrakcyjnych koleżanek. Nie podrywamy wszystkich kobiet na imprezie, zwłaszcza jeżeli widzimy, że im nie odpowiadamy. A geje często czują to lepiej, bo są przeważnie wrażliwsi. Co zabawne, w ich towarzystwie poczułem się dla nich po prostu fizycznie nieatrakcyjny. Nie musiałem niczego się obawiać. To był świetny sposób na zniszczenie głupiego stereotypu. Śmieszą mnie teraz i wzbudzają litość zaniedbani, brzydcy faceci, którzy mówią, rechocząc, że do "pedała" się nie zbliżą, bo jeszcze im coś zrobi. Żałośni, nie wiedzą, że gej spojrzy na nich najwyżej tak, jak my, heterycy, patrzymy na brzydką, zaniedbaną, niechlujnie ubraną kobietę.
        II. Wyobrażenie sobie całujących się, czy dotykających facetów było dla mnie dość niemiłe. Działo się tak dlatego, że w wyobraźni widziałem moich kolegów, zwykłych chłopaków jakich znałem. To było odpychające i nie chciałem tego oglądać. A ten *****-zboczeniec w moim wyobrażeniu był opętany seksem. Jak miało być inaczej, skoro był zboczeńcem, z innej planety, a identyfikowała go właśnie jedynie jego seksualność. Nie był normalnym facetem, różniącym się ode mnie tylko wyborem płci partnera. Był pedałem z dowcipów, a dowcipy zawsze związane były z obscenicznym seksem. Trudno mnie winić. Nie znałem przecież żadnego geja. Żadnego ujawnionego geja.
        Mit upadł. Nikt nie kopulował na moich oczach, nie całował się demonstracyjnie. Niby nic dziwnego, na imprezach heteryckich też w końcu nic takiego nie robimy. Geje mieli być inni, a okazali się normalni. A drobne oznaki czułości, jakie sobie okazywali, jakieś dotknięcie dłoni, objęcie, nie raziły. Wyglądały naturalnie.
        Kontakt z koleżanką się urwał i tych gejów nigdy już nie zobaczyłem. Innych też nie widziałem, bo znowu nie było ich w moim świecie. Żadnych ujawnionych. Ale ja już się trochę zmieniłem. Już był raczej gej, nie *****. "Męskie", żarty z "******w" już nie śmieszyły. Była sympatia. I rodzaj dumy, bo ze wszystkich moich znajomych byłem jedynym, który rozmawiał z gejami. Ujawnionymi gejami. Ludźmi z innej planety. Starałem się być trochę ich ambasadorem. Mam porządnych znajomych, sami byli ciekawi. Myślę, że moja relacja też trochę ich odmieniła. Mieli bezpośredni przekaz od tego, który rozmawiał z kosmitą. Ujawnionym kosmitą.
        Następni geje, ujawnieni geje, których poznałem, są przyjaciółmi mojej dziewczyny. Mieszkają w innym mieście, więc widziałem się z nimi parokrotnie. Mili ludzie, podobni trochę do tamtych. Teraz mogłem czuć się swobodnie, widziałem przecież już wcześniej kosmitów. Dla moich przyjaciół stałem się znawcą gejów. Poznałem przecież kilku i parę razy rozmawiałem. Oni wciąż jeszcze nie rozmawiali z gejem. Ujawnionym gejem. Mieszkają w Warszawie, mają po 30 lat.
        Geje próbowali organizować parady w różnych miastach Polski. Zaczęło być o tym głośno. Najpierw usłyszałem o Krakowie. Zakaz parady, jakieś prawne przepychanki. Potem migawki w telewizji, informacje o lecących kamieniach, o kibolach i Młodzieży Wszechpolskiej. "Zboczeńcy", "******", usłyszałem cały ten język z młodości. Te same uprzedzenia, które kiedyś miałem, te same "męskie" dowcipy, ten sam obleśny rechot. I ta myśl. Że może ich też nie można winić. Nie spotkali przecież żadnego geja. Żadnego ujawnionego geja. Ale ja już pogrzebałem dawne stereotypy. Gej już nie był zboczeńcem z innej planety. Był człowiekiem takim jak ja. I leciały na niego kamienie, z powodu płci osób, z którymi sypiał.
        Nie pojechałem do Krakowa. Daleko, mało czasu, znalazłem sobie wymówki. Potem podobne sceny w Poznaniu. Myślałem "w Warszawie byłoby inaczej". Prezydent Kaczyński wydał zakaz. Powiedział "nie, bo nie", z góry uprzedził, że zgody nie da. I znów te same twarze w telewizji i znów "******" i "zboczeńcy" i znów ten sam obleśny rechot i znów, jak zmora, stereotyp pedała z innej planety, stereotyp z młodości. Znów ludzie, którzy nie poznali żadnego geja, żadnego ujawnionego geja.
        Czasy się zmieniły. Na zachodzie geje mają coraz więcej praw. Nawet w Polsce powoli zaczynają być troszkę widoczni. No, przepraszam. W Warszawie i paru dużych miastach. W mniejszych miastach, wsiach i miasteczkach nie ma gejów. Ujawnionych gejów. Doszły też nowe uprzedzania, nowe mity. Teraz ***** z innej planety dodatkowo jest pedofilem. Nekrofilem. Zoofilem. I każdym innym -filem. Bije księży, napada na kościoły. Deprawuje dzieci, nawraca na homoseksualizm, propaguje, eksponuje, demonstruje, reklamuje. Chce naruszać święte prawa rodziny. Jest nienormalny. Zagraża. Każde z tych przekonań jest silnie zakorzenione. Tkwi w podświadomości. Jak się je wyciąga po kolei i artykułuje spokojnie, okazują się tyle warte, co moje dawno pogrzebane mity. Że gej mnie zgwałci. Że będzie chciał kopulować na moich oczach. Że myśli tylko o seksie, itp.
        Niektórzy geje zaczęli domagać się nowych praw. Chcą zawierać związki. Niektórzy mówią o adopcji dzieci. Ale wciąż są z innej planety. Jest ich mało. Są jak delegacja przybyła na Ziemię. Wielu nie wierzy, że na ich planecie jest poza nimi jeszcze ktoś. Nie poznali żadnego geja. Żadnego ujawnionego geja.

        ZWIĄZKI GEJÓW

        Argumenty za: wygodniejsze życie, rozwiązanie prozaicznych problemów (odbieranie paczki na poczcie, wizyty w szpitalach), potrzeba jakiejś legalizacji życia, a może też chęć zerwania z mitem, że wszyscy geje zmieniają co chwila partnerów i nie umieją się ustatkować w stałym związku. Argumenty przeciw: świętość małżeństwa, reprodukcyjna rola rodziny, strach przed gejowską adopcją dzieci. Ale chyba jeszcze bardziej strach przed zalegalizowaniem istnienia kosmitów w społeczeństwie. Bo dając im jakieś prawa, specjalnie dla nich, przyznajemy się, że są, że żyją wśród nas. A przecież większość z nas nie zna żadnego geja. Żadnego ujawnionego geja.
        Rozwiązania:
        I. Zignorowanie bezczelnych żądań garstki emisariuszy. Ich planeta jest bezludna, gejów prawie nie ma, są ważniejsze problemy.
        II. Wprowadzenie związków partnerskich. Umów cywilnoprawnych, podpisywanych w obecności urzędnika, dla homo i dla hetero, dających prawa zbliżone do praw małżeńskich i równie łatwych do zerwania, jak i podpisania.
        III. Zalegalizowanie homoseksualnych małżeństw na równi z het*******ualnymi.
        Punkt II wydaje mi się najlepszy. Zadowoli tych, którzy silnie przywiązali się do słowa "małżeństwo", a geje przecież i tak mogą nazywać swój związek jak chcą. Byłoby to także niezłe rozwiązanie dla par het*******ualnych, które np. w razie czego nie chcą przeżywać "przyjemności" długiego rozwodu. Oczywiście, są ludzie, dla których to właśnie jest argument przeciwko, bo oni uważają, że im bardziej rozwody są utrudnione, tym lepiej. Ci ludzie pewnie łatwiej zaakceptowaliby takie rozwiązanie TYLKO dla gejów. Ale walka o ich przekonanie to juz tylko interes hetero. Jest jeszcze inny argument przeciwko. Mówi się, że gejowska rodzina nie spłodzi potomka, więc nie zasługuje na takie same prawa jak rodzina heterycka. Ten argument ma dwie słabości. Pierwsza, oczywista chyba dla wszystkich: są bezdzietne małżeństwa het*******ualne i korzystają z tych samych praw, co te z dziećmi. Ten argument obala się mówiąc, że istnieje potencjalna szansa, że urodzą dziecko. Wtedy oczywiście można podać przykład par bezpłodnych albo osób starszych, które decydują się na ślub. Najbardziej uczciwe w takim rozumowaniu byłoby uzależnienie przyznania pewnych praw (np. ułatwień podatkowych) tylko parom z dziećmi. Ale to jest dość jałowa dyskusja. Dlatego, że jest inny problem. Gejowskie związki nie muszą być bezdzietne. I zanim zachłyśniecie się z oburzenia, doczytajcie do końca.

        GEJE i DZIECI

        Kiedy już pogrzebałem swoje młodzieńcze mity i przysypałem je warstwą wstydu czułem się w pewnym stopniu ambasadorem z planety gejów. Broniłem ich w dyskusjach, zgadzałem się na przyznanie im praw. I zwykle takie rozmowy dochodziły do momentu, kiedy pytano mnie: "dobrze, a co z adopcją dzieci przez pary homoseksualne?". To pytanie stawiało mnie w trudnej sytuacji. Czułem opór przed powiedzeniem "jestem za". Próbowałem się wymigiwać i w końcu przyznawałem, że to prawo szłoby za daleko. Nie tylko ja miałem ten problem. Wiele dyskusji kończy się tym pytaniem i wiele osób zaczyna się zachowywać tak jak ja wtedy i tak samo odpowiadają.
        Niedawno zacząłem się nad tym głębiej zastanawiać. Co wzbudza we mnie opór, gdy myślę o adopcji dziecka przez pary homoseksualne? Starałem się być ze sobą jak najbardziej uczciwy. I uczciwie chcę to opisać.
        Sempre Viva!

        Skomentuj

        • Dobby
          Świętoszek
          • May 2006
          • 10

          cd. posta

          I. NIE MA ALTERNATYWY "HOMO CZY HETERO"

          Po pierwsze zdałem sobie sprawę, że podświadomie stawiam sobie to pytanie tak: "czy lepiej, żeby dziecko było wychowywane w rodzinie hetero, czy homo?". Czy lepiej, żeby miało i mamusię i tatusia, czy dwóch tatusiów (dwie mamusie). I zauważyłem, że zdumiewająco wiele osób tak stawia ten problem. I odpowiadałem uczciwie: lepiej mieć i mamusię i tatusia. ALE TO JEST FAŁSZYWA ALTERNATYWA. Mówimy o ADOPCJI dziecka. Ja miałem w głowie obraz małej dziewczynki, którą zabierają ze szczęśliwej heteryckiej rodziny i dają rodzinie homoseksualnej. Kiedy sobie to uświadomiłem, zrozumiałem, że to KOMPLETNA BZDURA. Mit rozsypał się. Mówimy o ADOPCJI dziecka. Sieroty, która nie ma nikogo. Ani mamusi, ani tatusia. Jest zamknięta w miejscu, które przyjemne jest tylko z nazwy. To nie jest korczakowski dom dziecka. To nie są kolorowe zabawki, wesoła zabawa, wieczne przedszkole. To jest samotność. To jest brak miłości. To jest choroba sieroca. I nawet pominę aspekt ekonomiczny - biedę i ubóstwo domów dziecka. Dziecko patrzy przez szybę na świat, gdzie inne dzieci mają mamusię, mają tatusia, mają mamusię i tatusia. Ono nie ma NIKOGO. Czy ktoś uczciwy może powiedzieć, że dla takiego dziecka lepiej nie mieć NIKOGO, niż dwóch tatusiów? Dwóch mam? Dzieci w SIEROCIŃCACH jest znacznie więcej, niż par czekających na adopcję (nota bene SKANDALICZNIE długo). Nie ma więc alternatywy "czy dać homo, czy hetero". Starczy dla wszystkich, a dużo jeszcze zostanie. My, heterycy, postaramy się o to. Bo to są nasze, często porzucone, dzieci. O tę zbrodnię gejów nie oskarżymy.

          II. HOMODEPRAWACJA

          Dziecko w gejowskim domu będzie oglądało obrzydliwości, "nienaturalne" zachowania seksualne. Może samo zostanie gejem. To kolejne przekonanie, które wydobyłem ze swojej podświadomości na światło dzienne. Zastanowiłem się przez chwilę. To jest przecież mit nr II z młodości! A zaraz potem pomyślałem o moich rodzicach. I zdałem sobie sprawę, że przecież w normalnych, heteryckich rodzinach dziecko nie widzi seksu rodziców. Nie widziałem rodziców całujących się namiętnie. Migdalących się na kanapie. Przy mnie jest między nimi zwykła czułość, mogą trzymać się za ręce, objąć, pocałować w policzek. Ale przecież tatę też całuję czasem w policzek, wujkowie też się całują, ciocie tym bardziej, to nie jest nic szokującego. Zrozumiałem, że mit opętanego seksem "pedała", "zboczeńca" przetrwał u mnie w tym miejscu. A jak to zrozumiałem, odpuścił. W homoseksualnej rodzinie dziecko nie zobaczy więcej seksu, niż w het*******ualnej. Dla dziecka widok kopulujących rodziców byłby pewnie takim samym wstrząsem, niezależnie od ich płci. Czy zatem należy przypuszczać, że dziecko wychowane przez gejów zostanie gejem? Nie sądzę. Mam praktycznie pewność, że to nie rodzice wychowali mnie do het*******ualizmu. Nie miałem nigdy wątpliwości co do mojej orientacji i rodzice nie mieli nic do tego. Podobnie, jeżeli miałbym homoseksualne ciągoty nie sądzę, żeby ich przykład do czegokolwiek w tej materii mnie przekonał. Zresztą, na zachodzie są już przykłady dzieci wychowanych w gejowskich rodzinach i wcale nie są homoseksualne. Ale załóżmy nawet, że w gejowskiej rodzinie jest trochę większa szansa, że dziecko będzie gejem. Pamiętajmy, że mówimy o SIEROTACH z OCHRONEK. Co jest dla nich lepsze? Nawet nie muszę słuchać tych wszystkich opowieści o fali w domach dziecka, o wykorzystywaniu (także seksualnym) młodszych przez trochę starszych, o biciu i tych wszystkich patologiach, żeby być pewnym odpowiedzi.

          III. GEJ A PEDOFIL

          Geje wezmą sobie małego chłopca i będą z nim baraszkować.
          Od razu nasuwa się złośliwa odpowiedź: to do adopcji dawajmy im dziewczynki. A związkom lesbijskim chłopców. Wykluczymy szansę molestowania lepiej, niż w parach het*******ualnych.
          Ale ja oczywiście nie sądzę, żeby potrzeba było takich rozwiązań. Przekonanie, że gej to pedofil bierze się także w dużej mierze ze młodzieńczego mitu nr II. "*****" = "zboczeniec", a więc również cały brudny seks. Lubi z facetami, to pewnie chce też z chłopcami. Ale czy skoro hetero lubi z kobietami, to czy lubi też z dziewczynkami? Przecież het*******ualna para też może sobie adoptować małego seksualnego niewolnika. Tym się jakoś nie przejmujemy, bo hetero są "normalni", tacy jak my. A geje są obcy, z innej planety. Przecież nikt z nas nie zna żadnego geja. Ujawnionego geja. To, że adoptujący gej jest pedofilem, odpowiedni urzędnik musi wykluczyć tak samo jak to, że adoptujący hetero jest pedofilem. Przecież pary het*******ualne są dokładnie sprawdzane przed adopcją, rozumiem, że pary homoseksualne byłyby sprawdzane pewnie z podwójną pieczołowitością, zwłaszcza na początku. Stawianie sprawy w taki sposób, że każda osoba chcąca adopcji jest potencjalnym pedofilem skazuje wszystkie te OSIEROCONE dzieci na DOŻYWOTNI brak rodziców, stracone dzieciństwo, a najczęściej i stracone życie.

          IV. SPOŁECZNE WYKLUCZENIE

          Te dzieci będą przeżywały koszmar. Będą wytykane palcami, napiętnowane.
          Po pierwsze już przeżywają i już są. Mówimy o SIEROTACH z DOMU DZIECKA. Po drugie to jest oskarżeniem społeczeństwa i argumentem obłudnym („nie możecie dostać dzieci, bo my je zaszczujemy”). Po trzecie, nie demonizujmy. Jasne, że gdyby para gejów z małego miasteczka adoptowała dziecko, nie miałoby ono łatwego życia. Taki obraz miałem w głowie. Jak go wydobyłem, to zrozumiałem. W małych miasteczkach nie ma gejów. Nie ma ujawnionych gejów. Tam geje są "pedałami", są z innej planety. Teraz wyobraziłem sobie zamożnych gejów z Warszawy, mieszkających w ładnym, nowym bloku. Gdzieś koło mnie. Po pierwsze, czy ktoś by się dowiedział? Duże, anonimowe miasto, ludzie zajęci swoimi sprawami, bardziej tolerancyjni. Czy rodzice innych dzieci będą wiedzieli? Nie koniecznie. A jeżeli, to czy się przejmą? Niektórzy, inni wezmą w obronę i nic wielkiego się nie stanie. Dzieci równie chętnie będą wyśmiewać okularnika. A poza tym, co to za sensacja mieć dwóch tatusiów? Wiele dzieci rozwódek powtórnie zamężnych ma. Poza tym dzieci są ciekawskie, lubią odmienności. Jeżeli tatusiowie będą fajni, to będą co najwyżej źródłem zazdrości. A te z rozbitych rodzin zazdrościć będą na pewno.

          PROZA ŻYCIA

          Słyszałem niedawno w telewizji pewnego chłopaka, który mówił: "nie chcę, żeby dziecko za 10 lat zapytało mnie, czemu Wojtuś ma dwóch tatusiów". Towarzyszył temu oczywiście obleśny, rubaszny śmiech jego młodych kolegów. Pomyślałem, że ten chłopak jest z jeszcze innej planety. Po pierwsze, napisałem już, że to i teraz może się zdarzyć i to w heteryckich rodzinach. Po drugie, życie jest bardziej skomplikowane. Mam kuzyna, który mieszka na wsi. Młody nastolatek. Całe życie jest wychowywany z mamą i jej siostrą. Ojca nigdy nie poznał. On ma w zasadzie dwie mamusie. Mamę i ciocię. Co odpowiada w szkole, jak go pytają? Z tego co wiem, nie wzbudza sensacji. Jest lubiany, tańczy "breka", jest normalnym, szczęśliwym chłopakiem. Wychowany przez dwie kobiety. Siostry. Z powodu ciasnoty śpią nawet w jednym łóżku (one, bez niego). A gdyby teraz przyjechali do Warszawy i zamieszkali w bloku. Czy wzbudziliby sensacje? Dwie kobiety i młody chłopak? Nie sądzę. A co z parą homo wychowujących dziecko z poprzedniego małżeństwa jednego z nich (są przecież ludzie biseksualni, są geje, których presja społeczna zmusiła do związku z kobietą i lesbijki, które pod tą presją żyły z mężczyznami)? Mało jest takich przypadków? Kolego z telewizji, obudź się. Czy mój kuzyn czułby się lepiej w domu dziecka? Miałby lepsze warunki? Byłby szczęśliwszy? Czy jest w jakimś sierocińcu dzieciak, który nie zamieniłby się z moim kuzynem? Ten chłopak pytał jeszcze: "kto wyjaśni dziewczynce menstruację i kobiece problemy, jak będzie tylko dwóch tatusiów?". Halo, tu Ziemia. Kolego, fałszywa alternatywa, mit nr I. A kto wyjaśni w SIEROCIŃCU? Pan wychowawca? Pani wychowawczyni? Starsze koleżanki? Geje mają mamy, mają przyjaciółki, bez problemu znajdzie się ktoś, kto wyjaśni. A w SIEROCIŃCU? Kto wyjaśni? Kto się zajmie? Zobacz kolego te dzieci kiwające się w chorobie sierocej i pomyśl: "to lepsze dla Was, niż mieszkanie z dwoma facetami. Z dwoma kobietami. Kochającymi Was". A potem popatrz w lustro. Prosto sobie w oczy.
          Kiedy przyjrzałem się czterem, wyciągniętym z podświadomości uprzedzeniom i obawom, zadziwiłem się. Moim myśleniem kierowały takie oczywiste nonsensy! Przez tyle lat! Dlaczego? Chyba wpojony od dawna stereotyp "pedała" i "zboczeńca" ciężko jest wyplenić. Ale chyba udało się i poczułem ulgę.
          Teraz jestem przekonany, że dziecko z SIEROCIŃCA (dom dziecka brzmi bardziej sielankowo i ma powodować fałszywe wrażenie, że to miłe miejsce) będzie miało u kochającej się, zamożnej, szczęśliwej pary gejów (tak samo, jak z małżeństw het*******ualnych czekających na adopcję wybiera się kochające, zamożne i szczęśliwe) ZNACZNIE, bez porównania, lepsze życie niż w PRZYTUŁKU DLA SIEROT, w którym się nie z własnej winy przecież znalazło.

          UCIEKAJĄCY ŚWIAT

          Najciekawsze jest to, że całe powyższe uzasadnienia prawa par homoseksualnych do adopcji są bardziej dla dobra dzieci, niż dla dobra gejów. Znakomita większość par gejowskich nie skorzysta z prawa do adopcji, podobnie, jak pary het*******ualne bardzo rzadko z tego prawa korzystają (jeżeli ktoś teraz dodaje pod nosem „bo mają własne”, niech czyta uważnie dalej). Zauważyłem u przeciwników praw gejów (że posłużę się takim skrótem myślowym) dziwne przekonanie. W pewnym stopniu tkwiło też we mnie. Niech to będzie mit nr V.

          GEJE MOGĄ SI ROZMNAŻAĆ

          Mówi on, że nie dając gejom prawa do adopcji chronimy przed nimi dzieci, że "zboczeńcy" i "******" nie będą wychowywać nam młodego pokolenia. Jest w tym trochę mściwej satysfakcji, że jesteśmy lepsi, bo możemy mieć dzieci, a oni nie. To się często przewija: homoseksualizm jest nienormalny, bo geje nie mogą mieć potomstwa. Ostatnio czytałem jak ktoś pisał, że geje są chorzy, ułomni, bo nie mogą się rozmnażać. Obalmy mit V. Bardzo łatwo. Homoseksualizm to nie jest bezpłodność. GEJE MOGĄ SI ROZMNAŻAĆ! Nie między sobą, oczywiście, ale jakim problemem jest znalezienie miłej pary zaprzyjaźnionych lesbijek? Do zapłodnienia nie trzeba stosunku, taka oczywista uwaga, ale chyba nie dla wszystkich. Wystarczy pipetka z apteki. I to nie jest science fiction, to rzeczywistość. Nie tylko na zachodzie, w Polsce też.
          Dochodzimy do ciekawego wniosku. Po co gejom to nagłośnione prawo do adopcji? Co osiągną obrońcy, kładący się w pozie Rejtana? Tyle tylko, że będzie więcej dzieci w SIEROCIŃCACH. Więcej dzieci będzie miało zmarnowane życie (przez nas heteryków, pamiętajmy). A geje? Mówiąc prosto z mostu: nie będą brali "cudzych", "zrobią" sobie swoje. I nie da się tego zakazać. A zatem co, dulszczyzna na całego? Prawa do adopcji nie dajecie, krzyczycie: "zboczeńcy precz od dzieci", tarasujecie jezdnię. A tymczasem chodnikiem świat idzie do przodu. Rodzą się gejowskie i lesbijskie dzieci, wychowywane są przez dwóch tatusiów, dwie mamusie, na zmianę przez dwie mamusie, dwóch tatusiów, na raz przez dwie mamusie i dwóch tatusiów. Młodzież Wszechpolska śpi spokojnie z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, a tuż za ścianą, po cichu, bez rozgłosu rośnie nowe pokolenie. A w SIEROCIŃCACH samotne dzieci płaczą, a Młodzież Wszechpolska śpi spokojnie. Obroniła je przed "zboczeńcami", "pedałami", mieszkańcami innej planety. Nie znają przecież żadnego geja. Żadnego ujawnionego geja...
          Sempre Viva!

          Skomentuj

          • gucio5tys
            Perwers
            • Dec 2005
            • 1075

            do diabła! Dobby, skądś ty się urwał? Z świata atomówek czy doliny muminków? Ty powinnieneś być politykiem albo bajkopisarzem bo twój styl pisania to styl populisty Ale, że masz częściwo rację będę samozwańczym ambasadorem planety Ziemia, który spotkał w życiu gejów i lezbijki, tak, tak.. tych ujawnonych. Mam pare pytań i parę stwierdzeń
            Każde z tych przekonań jest silnie zakorzenione. Tkwi w podświadomości.
            Dokładnie. Zakładając, że nawet Kaczyński zazwoli na paradę równości, zezwoli na adopcję dzieci przez homo, zakładając, że geje i lezbijki będą mieli formalnie takie same prawa jak homo z zachodu, co to im da?



            Ruch homoseksualistów przeistacza się w coś w rodzaju islamskich fundamentalistów. Jeśli mówi się o nich nie_dobrze, jest się zacofanym, głupim i nietolerancyjnym homofobem. Dlaczego tak ogłaszają swoją odmienność? Skoro są to >normalni ludzie< jak piszesz to dlaczego tak afiszują się z swoją odmieną orientacją seksualną? A nawet jeśli rząd im na wszystko pozwoli, to ludzie będą to potępiać. Bo homo wolą krzyczeć i wyzywać zamiast zyskiwać sobie sympatię tych, którzy ich nie akceptują. Zauważ jeszcze, że homo są jak głodne psy. Dasz mi kiełbase to odgryzą ci rękę. Jeszcze nie tak dawno na gejów i lezbijki mówiono po prostu "homoseksualista". Nie jest to żadna obelga albo pejoratywne wyrażenie. Ludzi tych najzwyczaj w świecie tolerwano i nie zawadzano im. Ale ktoś sobie wmówił, że to brzydkie określenie i zarządano aby nazywać ich gejami i lezbijakmi. A jaki *heteryk* obraził by się gdyby nazwano go "het*******ualistą"? Dasz im jakieś prawa to chcą więcej, wymyślają i wydziwiają. A skoro są to normalni ludzie to przysługują im takie same prawa jak hetero. Tylko czemu homo ma być lepszy, mieć więcej praw od hetero i czemu należy go określać w jakiś konkretny sposób na jego życzenie?

            Argumenty przeciw: świętość małżeństwa, reprodukcyjna rola rodziny, strach przed gejowską adopcją dzieci. Ale chyba jeszcze bardziej strach przed zalegalizowaniem istnienia kosmitów w społeczeństwie. Bo dając im jakieś prawa, specjalnie dla nich, przyznajemy się, że są, że żyją wśród nas. A przecież większość z nas nie zna żadnego geja. Żadnego ujawnionego geja.
            I. Zignorowanie bezczelnych żądań garstki emisariuszy. Ich planeta jest bezludna, gejów prawie nie ma, są ważniejsze problemy.
            Dokładnie. Ludzie, którzy są w mniejszości zazwyczaj mają ograniczone prawa i sa marginesem. I nie dotyczy to tylko orientacji seksualnej. Np w niemczech, polska mniejszość narodowa nie ma żadnych praw, nie ma nawet 1. % praw jakie mają niemcy. Są traktowani (zazwyczaj) gorzej niż Niemcy, dostają gorsze prace i za gorszą płacę. I się z tym liczą. Takie są prawa, którze rządzą tym światem. Mniejszość nie ma prawa dyktować warunków większości
            Gejowskie związki nie muszą być bezdzietne. I zanim zachłyśniecie się z oburzenia, doczytajcie do końca. (...)Niedawno zacząłem się nad tym głębiej zastanawiać. Co wzbudza we mnie opór, gdy myślę o adopcji dziecka przez pary homoseksualne? Starałem się być ze sobą jak najbardziej uczciwy. I uczciwie chcę to opisać.
            czyli potwierdzasz, że myśląc o tym było w tobie coś co cię odpychało.
            ALE TO JEST FAŁSZYWA ALTERNATYWA. Mówimy o ADOPCJI dziecka. Ja miałem w głowie obraz małej dziewczynki, którą zabierają ze szczęśliwej heteryckiej rodziny i dają rodzinie homoseksualnej. Kiedy sobie to uświadomiłem, zrozumiałem, że to KOMPLETNA BZDURA. Mit rozsypał się. Mówimy o ADOPCJI dziecka. Sieroty, która nie ma nikogo. Ani mamusi, ani tatusia. Jest zamknięta w miejscu, które przyjemne jest tylko z nazwy.
            o_O, ale żeś to zaakcentował. I co mamy przez to rozumieć? zalegalizowanie związków homoseksualnych + adopcja dzieci = pomoc dla biednych sierot?
            Chyba rzeczywiście żyjesz w świecie atomówek... Do domów dziecka zawsze trafiają dzieci, którze straciły rodziców (wypadki, porzucenie), które były bite lub nad którymi się znęcali rodzice (patologie) i takie, które mają problemy fizyczne, psychiczne - mowa o zniekształceniu ciała (brak kończyn) lub o chorobach umysłowych jak np zespół downa, niestety to zawsze wiąże się z porzuceniem dziecka. Dzieci, które przeżyły w/w okropności zazwyczaj nie są adoptowane bo potencjalni rodzice boją się, że dziecko pochodzące z potologicznej rodziny będzie nadpobudliwe i agresywne, zaś dzicko niedorozwinięte wymaga specjalnych nakładów finansowych, sił i pomocy najbliższych. Ludzie po prostu nie chcą pakowac się w kłopoty, czasami też nie chcą dawać dziecią nadzieji (po co adoptować dziecko któremu nie można dać specjalistycznej opieki). Wybierają zazwyczaj małe niemowlai, które można jeszcze kształtować(wychowywać). Inne dzieci są skazane na dorośnięcie w domu dziecka. I ty na prawdę myślisz, że homo po legalizacji adopcji zaczną rzucać się do domów dziecka bo fizjologicznie nie są w stanie spłodzić własnego i zaczną adoptować te dzieci z patologicznych rodzin lub te z chorobami? Na prawdę myślisz, że homo zaadoptuja dorosłego chłopaka (16-18 lat)?

            III. GEJ A PEDOFIL
            inaczej: PEDOFIL = HOMOSEKSUALISTA, chociaż zdajają się przypadki odwrotne (ale to taka sama proporcja jak homo:hetero)

            PROZA ŻYCIA
            (..)z SIEROCIŃCA (dom dziecka brzmi bardziej sielankowo i ma powodować fałszywe wrażenie, że to miłe miejsce)
            A jak mają to nazwać? mają stwierdzić: Byłeś katowany przez ojca i teraz trafisz do sierocińca gdzie tobie podobni spędzicie resztę życia, a odsetek mozliwości, że cię adoptują wyniesie 20%!". Jest jeszcze coś takiego jest otoczenie, które wpływa negatywnie/pozytywnie na dalszy (już cięzki) rozwój dziecka. Po to m.in na komisariatach policji są pokoje z zabawkami i ciepłymi kolorami na ściane aby dziecko miało poczucie "już jest ok" przy rozmowie z psychologiem a nie bało się, że ktoś je może dalej skrzywdzić. Jak myślisz, dziecko bardziej sie uspokoi gdy dowie się, że jedzie do domu dziecka czy sierocińca ?

            Homoseksualizm to nie jest bezpłodność. GEJE MOGĄ SI ROZMNAŻAĆ! Nie między sobą, oczywiście, ale jakim problemem jest znalezienie miłej pary zaprzyjaźnionych lesbijek?
            A czy ktoś kiedyś twierdził, że homo są bezpłodni? Oni po prostu ze względu na swoją orientację nie mogą spłodzić dziecka. A reszta twoich wypocin to stek bzdur. Że niby zaprzyjaźnione lezbijki? A ja myślałem, że każda szanująca się lezbijka nie będzie przyjmowała plemników od faceta. A jak jestem bez kobiety i chcę mieć dziecko to może powinnienem iść do zaprzyjaźnionej sąsiadki?


            I jeszcze mam pytanie co do sprawy świadomości połecznej. Kiedyś, jak jeszcze chodziłem do szkół bywałem w klasach podzielonych. Klasa męska i żeńska. Każdy wie dlaczego tak dzielą facetów i dziewczyny. Jak myślisz, do której klasy powinno się przenosić homo? To samo z szatniami na Wfie. Daczego faceci nie mogą przebierać się z dziewczynami? Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi? A co zrobić z homo, gdzie go umieścić?

            I jeszcze sprawa dziecka. Znakomita większośc psychologów stwierdza, że dziecko powinno mieć ojca i matke aby móc się prawidłowo rozwijać. Potocznie mówi się, że ojciec i matka powinni przekazac pewne cechy i wartości dziecku, i że w przypadku rozowdu jest to zła sytuacja dla dziecka. Ciekawi kto ma rację. Czy twoja teza, że geje mogą wychowywać dziewczynki a jakby co zaprzyjaźniona lezbijka, cicioca, matka powie co i jak czy może własnie matka powinna tłumaczyć takie rzeczy.... Nie wydaje ci się, że ktoś taki może czuć się zażenowany i zawstydzony, że z własnymi problemami musi zwracać się do obcych ludzi a nie do własnej rodziny?

            A homo jak już wcześniej wspomniałem sa jak psy. Są tolerowani a rządają akceptacji co jest wg. mnie niedopomyślenia. Człowiek ma dwie mozliwości i jest świadom konsekwencji. Albo jest hetero albo homo. Wybierając drugą opcję wie z czym musi się liczyć.

            A za to, że bronisz homoseksualistów wykorzystując sytuację w domach dziecka powinnieneś zostać zlinczowany. Równie dobrze można zezwolić boylover'ą na adopcje. No bo to taki zaprzyjaźniony, straszy wujek. Chce się tylko opiekowac biednym dzieckiem, a przecież nie będzie się onanizował na oczach swojego podopiecznego tak samo jak homo nie będzie uprawiać seksu na oczach “swojego dziecka”
            Alkohol - typowy rozluźniacz języka
            "Jestem przeciwny aborcji, bo jak pokazuje życie, wyskrobano nie tych, co trzeba." Janusz Korwin-Mikke
            Przeglądarka internetowa ze słownikiem ortograficznym!!

            Skomentuj

            • maledrach
              Świętoszek
              • May 2006
              • 16

              Przeczytałem większość wypowiedzi...i elaborat gucia5tys na koniec.Z jedną rzeczą musze się stanowczo zgodzić.Im więcej wolności próbują wywalczyć homoseksualiści tym większy opór społeczeństwa napotykają.Kiedyś nie było to tak zauważalne...żyli sobie i nikt nikomu nie przeszkadzał.Tak prawde mówiąc to mi nawet widok miziających się panów nie przeszkadza...jeeez jak chcą to im nie bronie.Są mniejszością i powinni być tego świadomi.Mają miejsce w społeczeństwie jako mniejszość i niech tak już będzie.I prosze nie pisać że to tak po polsku że jak problemu nie widać to go nie ma.Każdy dorosły człowiek zdaje sobie sprawe z istnienia ludzi o odmiennej orientacji...i czy tak na prawde trzeba czegoś więcej?
              Co do adopcji...wypowiedziało się na ten temat tylu psychologów i etyków...było tyle merytorycznych dyskusji że jak dla mnie temat jest zamknięty.Nie ma takiej opcji.Teraz mi przyszła do głowy taka sytuacja:nie neguje że gej nie ma ojcowskich instynktów.Sam słyszałem o gejach którzy przychodząc do swoich znajomych potrafia się genialnie zajmować dziećmi...aż dziecko zapyta:"A gdzie jest żona wujka Zdzisia..a kto to jest ten drugi pan"?Co byście opowiedzieli?

              A tak mniej poważnie teraz...gejów tak na prawde jakoś bardziej lubie niż lesbijki...bo dwóch gejów to dwie dziewczyny więcej dla innych facetów (patrząc statystycznie) a dwie lesbijki...heh no niestety wyłączają się z populacji.
              No i jakby każda mniejszość chciała organizować swoje demonstracje to by było ciężko przez większe miasta przejść...

              A może trzeba właśnie tak
              I nie po kropli, po maluchu
              Sączyć, lecz chlać to życie, chlać
              - A choćby z gwinta!

              Skomentuj

              • rozporek
                Seksualnie Niewyżyty
                • Oct 2005
                • 335

                Nic dodać, nic ująć, podpisuję się pod tym co napisał mój przedmówca (sic).
                <Flora> potrzebuję jakiejś porady dotyczącej mężczyzn... pomożecie?
                <Shadowdean> Połykaj

                Skomentuj

                • gucio5tys
                  Perwers
                  • Dec 2005
                  • 1075

                  Napisał maledrach
                  Przeczytałem większość wypowiedzi...i elaborat gucia5tys na koniec.
                  nie da się z oczywistych faktów zrobic barwnej powieści, a tak przynajmniej nie stwierdzam, że biedne dzieci z sierocińca cierpią bo homoseksualistą nie wolno adoptować dzieci...
                  Alkohol - typowy rozluźniacz języka
                  "Jestem przeciwny aborcji, bo jak pokazuje życie, wyskrobano nie tych, co trzeba." Janusz Korwin-Mikke
                  Przeglądarka internetowa ze słownikiem ortograficznym!!

                  Skomentuj

                  • Dobby
                    Świętoszek
                    • May 2006
                    • 10

                    No cóż Panie gucio5tys. W świecie ludzi jest jak w świecie zwierząt. Zwykłe kundle są w stanie zagryźć psa rasowego tylko dlatego, że jest lepszy. Nie ukrywaj tego, tylko czapka z głowy.
                    Mimo wszystko pozdrawiam, bo "wolno psom szczekać ku słońcu jasnemu..."
                    Sempre Viva!

                    Skomentuj

                    • gucio5tys
                      Perwers
                      • Dec 2005
                      • 1075

                      KrisPL, to ty?

                      bezczelny! a gdzie odp na moje pytania a teraz możesz mnie śmiało nazwać homofobem gdyż stwierdziłem, że geje i lezbijki mają pod górkę z własnego wyboru
                      0statnio edytowany przez gucio5tys; 13-05-06, 17:14.
                      Alkohol - typowy rozluźniacz języka
                      "Jestem przeciwny aborcji, bo jak pokazuje życie, wyskrobano nie tych, co trzeba." Janusz Korwin-Mikke
                      Przeglądarka internetowa ze słownikiem ortograficznym!!

                      Skomentuj

                      • Dobby
                        Świętoszek
                        • May 2006
                        • 10

                        Nie, to nie ja, ale zgadzam się z tym co napisał KrisPL
                        Sempre Viva!

                        Skomentuj

                        • gucio5tys
                          Perwers
                          • Dec 2005
                          • 1075

                          tak się tylko pytam bo odpowiedź jakby skserowana :>
                          ale nadal mi nie odpowiedziałeś na pytania!
                          Alkohol - typowy rozluźniacz języka
                          "Jestem przeciwny aborcji, bo jak pokazuje życie, wyskrobano nie tych, co trzeba." Janusz Korwin-Mikke
                          Przeglądarka internetowa ze słownikiem ortograficznym!!

                          Skomentuj

                          • Dobby
                            Świętoszek
                            • May 2006
                            • 10

                            Dodam na koniec takie dzisiejsze swoje przemyślenie. Kobiety w przeciwieństwie do mężczyzn nie boją się gejów, a wiesz dlaczego? Bo geje nie patrzą na kobietę jako obiekt porządania sexualnego, a mężczyźni tak. Dlatego prawdziwym przyjacielem kobiety jest gej, bo widzi w niej człowieka, kobietę, przyjaciółkę, a nie obiekt sexualnego spełnienia. Jestem pwewny, że Wy Kobiety pragnęłybyście czasem by facet dostrzegł w Was coś innego niż tylko...
                            Kobietom łatwiej zaakceptować jakąkolwiek inność, takie już są, bardziej empatyczne. W koncu są to zachowania wypływające z naszych naturalnych, zwierzęcych instynktów, a przyjaźń kobiety z gejem jest łatwiejsza i nie chodziło mi tylko o kwestie seksualne, ale o tę cechę charakteru, o którą u hetero-mężczyzny trudniej, o estetykę, o delikatność i wrażliwość na piękno. Nie można też uogólniać bo znam mężczyzn z tzw. naturą kobiecą ale o przyjaźń ciężko bo wczęsniej czy później wchodzą relacje damsko-męskie, tym bardziej, że mężczyzna z taką osobowością jest bardziej kochliwy niż ten stuprocentowo męski a być może tylko bardziej otwarty niż ten drugi. Czasem wydaje mi się, że z facetami to jest tak, że oni między sobą rywalizują a kiedy spotykają osobnika innego w ich mniemaniu słabszego nie wiedzą co zrobić, bo nie jest to kobieta ani męźczyzna i jak tu się zachować, co z tym zrobić, Ci prawdziwi mężczyźni poprostu się boją, a najbardziej ośmieszenia. A moi przyjaciele, ale to Ci najbardziej wyjątkowi, traktują gejów, lesbijki jak zranione dzieci, z wielką czułoscią i miłością (nie mylić z seksem ) bo przecież mężczyzna też może okazć miłość i czułość drugiemu mężczyźnie bez podtestów, wystarczy pomyśleć o innych jak o ludziach a nie jak o płci, a człowiek to coś więcej niż organy rozrodcze i to kieruję nie tylko do hetero ale i do homo. Uważam, że ludzie powinni troszczyć się o siebie, a o tych słabszych jeszcze bardziej ale do tego trzeba odwagi i niesamowitej wrażliwości. Dbajmy o siebie nawzajem wtedy ten świat będzie lepszy i tylko od nas zależy jak on bedzie wyglądał.
                            0statnio edytowany przez Dobby; 13-05-06, 18:04.
                            Sempre Viva!

                            Skomentuj

                            • maledrach
                              Świętoszek
                              • May 2006
                              • 16

                              Po pierwsze to sam sobie zaprzeczasz.Piszesz że
                              W koncu są to zachowania wypływające z naszych naturalnych, zwierzęcych instynktów
                              no według mojej wiedzy to naturalne i jak napisałeś zwierzęce są raczej zachowania dyktowane przez hormony.Natura tak to sobie wymyśliła że wtłoczyła facetowi w żyły testosteron po to żeby podtrzymywał gatunek.Ok niektórym dała go nawet za dużo.Patrząc z Twojej perspektywy to jestem maniakiem seksualnym zapewne i szczerze mówiąc mnie Twoja wypowiedź uraziła bo sugerujesz w niej że nie potrafie się zdobyć na coś głębszego w relacjach damsko-męskich niż pół godziny rozmowy zakończone szybkim seksem.Otóż chyba Cie rozczaruje bo już od kilku osób po wielogodzinnych rozmowach usłyszałem że potrafie słuchać a rozmowa ze mną dużo daje(doświadczenia z półtorarocznego związku z bardzo zamkniętą kobietą gdzie każda rozmowa była wyzwaniem).I nie pisze tego żeby się chwalić bo nie uważam tego za jakiś wielki DAR.
                              Hmm i tutaj znowu uraziłeś nie tylko mnie
                              Nie można też uogólniać bo znam mężczyzn z tzw. naturą kobiecą[...] tym bardziej, że mężczyzna z taką osobowością jest bardziej kochliwy niż ten stuprocentowo męski a być może tylko bardziej otwarty niż ten drugi.
                              sugerujesz tutaj że facet obdarzony jakimiś głębszymi uczuciami czy też jak to nazwałeś z "kobiecą naturą" nie jest 100% facetem.No w imieniu wszystkich którzy mogą tak o sobie powiedzieć dziękuje bardzo.
                              Ostatnia sprawa...ktoś już tu na forum napisał coś o tym dlaczego kobiety pokazują się z gejami.Po pierwsze bo nie stanowią dla nich zagrożenia...wiadomo że nie będzie rwał koleżanki na oczach innej...a co ważniejsze to rzeczywiście staje się modne.
                              Musze przyznać że koniec Twojej wypowiedzi już mnie poważnie rozbawił.Wynika z niego że geje i lesbijki są w jacyś sposób ułomni.Jak to się ma do stwierdzenia że są przecież tacy jak my?

                              Reasumując mało przemyślana ta ostatnia wypowiedź.Natury nie zmienisz a już udowodniono że homoseksualizm odstępstwem od natury jest.Nie zmieni tego fakt że gej może być lepszym przyjacielem kobiety niż zwykły facet bo to straszne uogólnienie.
                              Nie uwierze że nigdy nie widziałeś pary ludzi o przeciwnych płciach których łączyłaby czysta przyjaźń..
                              Pozostaje się na wzajem szanować i nie "zagryzać".
                              Ja osobiście szanuje wybór każdego człowieka i nie mam zamiaru nikogo nie siłe zmieniać.Może czas żeby ktoś inny zaakceptował moje prawo do spokojnego życia pozbawionego wszechobecnej walki o wolność...którą przecież homoseksualiści już mają...
                              Z całej wypowiedzi tylko ostatnie zdanie do mnie przemawia bo moge się pod nim spokojnie podpisać
                              Dbajmy o siebie nawzajem wtedy ten świat będzie lepszy i tylko od nas zależy jak on bedzie wyglądał.
                              PS. gucio5tys słowo elaborat użyłem w sensie jak najbardziej pozytywnym
                              0statnio edytowany przez Hagath; 03-02-09, 04:53.

                              A może trzeba właśnie tak
                              I nie po kropli, po maluchu
                              Sączyć, lecz chlać to życie, chlać
                              - A choćby z gwinta!

                              Skomentuj

                              • thomas83
                                Ocieracz
                                • May 2005
                                • 178

                                Jestem zdecydowanie ZA homoseksualistami i za ich związkami, pod warunkiem, że:

                                -- nie zechcą mieć dziecka, bo wychowane przez dwóch tatusiów albo dwie mamusie może mieć problemy z dorastaniem --

                                i to tyle.

                                Przeciwników homoseksualistów odsyłam tu --> http://www.wszechpolacy.pl/ --> naziści ogłosili nabór
                                a licznik postów bije...

                                Skomentuj

                                Working...