Inny typ opowiadanka:) SECURITY SERVICE

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • snicker_s
    Świętoszek
    • Nov 2005
    • 44

    Inny typ opowiadanka:) SECURITY SERVICE

    z dedykacja dla rojze , ktora pragnela takich opowiadanek


    Od pewnego czasu pracowałem jako redaktor i korektor w dużym wydawnictwie. Wprowadzało ono na polski rynek najświeższe zagraniczne bestsellery. Najczęściej były to niskiej jakości artystycznej, ale świetnie się sprzedające, "czytadła".
    Właśnie wróciłem, z najważniejszych dla rynku księgarskiego Międzynarodowych Targów Książki we Frankfurcie nad Menem. Przywiozłem stamtąd kilka propozycji książek wartych przetłumaczenia na język polski.
    Tymczasem na moim biurku na adjustację czekała ponad czterystustronicowa "cegła", romansidło dla niegrzecznych panienek. Mimo pikantnych, czasami wręcz wulgarnych opisów, nie wzbudziła ona mojego erotycznego zainteresowania. Po pierwsze dlatego, że czytałem ją ze służbowego obowiązku, a po drugie – ponieważ była przetłumaczona w żenująco słabym stylu. Żeby dobrze ją zadjustować, najpierw musiałem porządnie ją przełożyć.
    Zacząłem nad tym pracować. Nie chcąc siedzieć nad tą książką w pustym domu, zostawałem w pracy po godzinach. Kiedy już byłem bardzo zmęczony, przez na wpół oszkloną ścianę mojego gabinetu na dziesiątym piętrze biurowca obserwowałem życie stolicy po zmierzchu. Oprócz widoku nocnego miasta jedynym moim towarzyszem w tym czasie był niedawno zatrudniony tu pracownik ochrony (każde piętro posiadało własnego ochroniarza). Ten miał na imię Olek. Był wysokim, mocno zbudowanym i ostrzyżonym "na rekruta" blondynem (odcień jego włosów był tak naprawdę delikatnie rudy) o przepięknych zielonych oczach.
    Nasza bliższa znajomość zaczęła się pewnego wieczora pukaniem do drzwi.
    - Kto tam? – zapytałem.
    - To ja, Olek, ochroniarz. Mogę wejść?
    - Tak, proszę.
    Wszedł i zatrzymał się przy regale. W ręku trzymał jakieś zawiniątko.
    - Jest już prawie jedenasta, panie Sebastianie – powiedział. – Na pewno nic pan od dawna nie miał w ustach. Przyniosłem kanapkę i termos z herbatą.
    - Ale to przecież jest twoje. Nie chciałbym cię objadać.
    - Mam więcej, niech się pan nie martwi. A pan powinien coś zjeść i wypić.
    Miał rację. Powinienem. Z głodu już zaczynała mnie boleć głowa. Kanapka z wędliną i herbata – bardzo mi smakowały.
    - Dziękuję – powiedziałem oddając mu termos.
    - Nie ma za co – odrzekł chłopak, serdecznie się uśmiechając. – Jak by co, to proszę zadzwonić do mojej kanciapy.
    - Dobrze. Na pewno – odpowiedziałem. – A teraz wracam do pracy.
    - No to nie przeszkadzam. Dobranoc, panie Sebastianie.
    - Dobranoc.
    Od tej pory Olek często do mnie przychodził z "żywieniowym zestawem ratunkowym".
    Tego wieczora nad nami szalała burza. Byłem wewnętrznie rozbity tą pogodą, jednak zmuszałem się do kontynuacji tłumaczenia. Dotarłem dopiero do połowy "Intymnego dziennika Emily Stewarts", od którego wprost wywracało mi bebechy na lewą stronę. To była czysta pornografia w bardzo kiepskim stylu, ale prezes uważał, że będzie się doskonale sprzedawać.
    Olek przyszedł jak zawsze, bardzo punktualnie – właśnie wybiła dwudziesta trzecia – z kanapką i herbatą w termosie.
    - Przyniosłem wałówkę, panie Sebastianie – powiedział od progu, uśmiechając się.
    - Wejdź, proszę. Bardzo dziękuję.
    Chłopak zatrzasnął za sobą drzwi nogą.
    Zapisałem w laptopie przetłumaczony właśnie fragment i wyłączyłem sprzęt.
    - Mam już dosyć tej *****skiej literatury! – powiedziałem na głos, nie zważając na obecność Olka. Było mi już naprawdę wszystko jedno.
    - Doskonale pana rozumiem. Obserwuję pana i widzę, z jakim obrzydzeniem pan to robi.
    - I na dodatek muszę jeszcze raz to tłumaczyć, bo ktoś to totalnie spieprzył! – robiłem się coraz bardziej wściekły.
    - Chce pan wiedzieć, kto to robił?
    - Kto? – słowa Olka wzbudziły moje zainteresowanie.
    - No, ta Elwira, czy jak jej tam... Daje dupy każdemu, kto ma na to ochotę, bo chce się wkręcić tu na etat. Rżnął ją, kto chciał... Dopóki się nie wydało, że jest kuzynką szefa.
    - Ona? O kur…
    - Tak, dobra ku…
    Olek chyba wyczuł, że powiedział za dużo, bo pokrył się dziwnym rumieńcem. Żartobliwie pogroziłem mu palcem i powiedziałem:
    - Uważaj, bo wyleją cię z tej roboty – zażartowałem.
    - Proszę mi obiecać, że pan niczego nie słyszał.
    - Dobrze, dobrze... Więc to Elwira. Czy ty wiesz, że ona nie tylko nie zna angielskiego, ale i z polskim ma problemy?
    - Przypuszczam, przypuszczam...
    Olek oparł się dupą o moje biurko i zabrał się do jedzenia swojej kanapki, więc ja czym prędzej poszedłem w jego ślady.
    Pomiędzy jednym kęsem a drugim zaproponowałem:
    - Słuchaj: mówmy sobie na ty. Jesteśmy chyba w podobnym wieku.
    - Nie ma sprawy – odrzekł i bezceremonialnie wyciągnął do mnie rękę. Wymieniliśmy uścisk dłoni.
    Po zjedzeniu wspólnej kolacji Olek wyszedł, a ja wziąłem się dalej za robotę. Byłem chyba kompletnie padnięty, bo zdrzemnęło mi się. Zerwałem się, słysząc kroki blisko gabinetu. Spojrzałem na zegarek – była równo pierwsza. No to pospałem!
    Podszedłem do drzwi i zapytałem:
    - To Ty, Olku?
    - Tak…
    - Wejdź.
    Wszedł i po swojemu zatrzasnął drzwi nogą. Stanął oparty o regał z segregatorami i patrzył. Dziwnie na mnie patrzył.
    - Wiesz, która godzina? – spytał.
    - Wiem – odpowiedziałem z lekka zaspany.
    - Nie masz po co wracać do domu i dlatego tu siedzisz?
    - A po co mam wracać…
    - Nie masz kobiety, dziewczyny?
    - Nie mam.
    - A… seks?
    - Seks…? Nie pamiętam już, kiedy miałem – wyznałem szczerze. – A ty? – zaraz odbiłem piłeczkę. – Przecież całe noce tu siedzisz. Też nie masz kiedy.
    - Czy do seksu musi być noc?
    - No, prawda… – przyznałem. – A przy twojej sylwetce, urodzie, walorach… – wzrokiem wskazałem to, co bardzo wyraźnie odciskało się w jego spodniach.
    - Ty też masz walory – powiedział, taksując wzrokiem moje dżinsy.
    - Myślisz, że w tym względzie też jesteśmy podobni? – zaśmiałem się.
    - Myślę, że nie tylko pod tym. Kiedy tak stałeś oparty o biurko i jadłeś kanapkę…
    - To co?
    - To bym cię rozebrał z tych spodni.
    - I… co byś zrobił?
    - To, na co od początku mam ochotę, odkąd tylko cię poznałem. Pytanie tylko, czy ty też byś tego chciał.
    Jego odważne słowa zaskoczyły mnie.
    - W myślach czytasz? – odpowiedziałem po chwili.
    - Zaprzeczysz?
    - Nie zaprzeczę – przyznałem bez wahania. Przecież Olek działał na mnie jak prawdziwy samiec na prawdziwego samca: zaborczo i podniecająco.
    - Jasne... – powiedział, podszedł do mnie, wziął za rękę i wyprowadził zza biurka. Stanęliśmy twarzą w twarz. Olek musnął moje wargi swoimi, bardzo pełnymi i bardzo miękkimi. Rozchyliłem usta, a jego język natychmiast spotkał się z moim językiem.
    - Cudownie całujesz – szepnąłem.
    - Jeszcze?
    - Ale mocniej…
    Olek oparł moją głowę o ramię i przytrzymując ją, zaczął całować mnie coraz namiętniej, nie tylko w usta, ale po całej twarzy. Zamknąłem oczy. W pewnym momencie poczułem, że znów "uruchomił" swój język. Zaczął oblizywać moje powieki, policzki, nos, usta i brodę. Robił to tak delikatnie, jak kotka wylizująca małe. Nagle puścił moją głowę i przesunął ręce niżej.
    Otworzyłem oczy i spytałem:
    - Co teraz?
    - Zdejmę ci koszulę.
    Najpierw wyciągnął ją ze spodni, a następnie zaczął rozpinać, stopniowo obnażając mój tors i brzuch. Podniosłem ręce, by mu to ułatwić. Zdjął.
    - Jesteś super – powiedział. – Lubię owłosionych facetów.
    Namiętnie całował i lizał mój tors i brzuch, delikatnie przygryzał sutki, a w pępek wwiercił się tak, że prawie zrobiło mi się słabo z doznanej przyjemności.
    - Niżej... – powiedziałem.
    Olek w ekspresowym tempie zdjął ze mnie buty, spodnie – przy okazji klamrą paska uderzając w brzuch, co skwitował krótkim „sorry" i kojącym pocałunkiem – oraz bokserki. Zostałem w samych skarpetach.
    - Mmm… – mruknął zadowolony, ściskając mi jaja i miętosząc fiuta, który od razu mi stanął
    Lizanie, ssanie i kontrolowane przygryzanie sutek sprawiało mi taką rozkosz, że mój penis stał pod kątem prostym, a jego dłoń pocierała go szorstkimi ruchami, przywartego do brzucha.
    Wspomagałem go, zacząłem sam pieścić swoje sutki, pępek i jądra, zatopiony w coraz mocniejszych, namiętnych pocałunkach.
    Bardzo szybko poczułem, że zbliżam się do wytrysku. Powiedziałem mu o tym. On momentalnie pochylił się, a mój członek zniknął w jego ustach, by po ułamku sekundy eksplodować ogromnym ładunkiem nasienia, połkniętym przez Olka do ostatniej kropli.
    Gdy skończył, powiedział:
    - Nieźle się przy tobie napociłem, ale chyba nie skończymy na tym?
    - Na pewno – odrzekłem zdziwione, że on jeszcze stoi w ubraniu.
    Olek usiadł na moim biurku i zaczął się rozbierać. Pozbył się ciężkich traperów, czarnych skarpet, spodni ze służbowego munduru i szarych spodenek o sportowym kroju. Następnie zdjął z siebie mundurową bluzę i szary, obcisły podkoszulek.
    Już zupełnie nagi wrócił do mnie. Miał przepięknie rozwinięte mięśnie, bujne owłosienie, a jego sutki i pępek aż prosiły się, by je pieścić. Gruby masywny członek, lekkim łukiem wyprężony w górę, kołysał się przy każdym jego ruchu.
    Postanowiłem wykorzystać sytuację. Złapałem go za barki i przyparłem plecami do drzwi. Jego oczy wyrażały pewne zdziwienie zaistniałą sytuacją, z ciekawością patrzył, co zrobię.
    Bardzo łagodnie powiedziałem:
    - Pragnę zaspokoić cię oralnie.
    - Aaa… Nie ma sprawy.
    Wargami delikatnie z żołędzi zsunąłem napletek i zacząłem połykać Olkowego c***a. Ustami i językiem badałem każdy centymetr, każdą żyłkę jego grubego penisa. Robiłem to bardzo ostrożnie, w sposób przypominający jedzenie kruchego ciastka, które łatwo się rozpada. Taki kąsek rzadko się trafia.
    Przez cały czas obserwowałem twarz mojego towarzysza. Wyrażała pełne oddanie i szczęście.
    Nie chcąc się udławić, przedłużałem pieszczotę penisa w nieskończoność, przesuwając się milimetr po milimetrze. Olek pomagał mi dać sobie rozkosz. Ściskał swoje sutki i pomrukiwał z zadowolenia. Po chwili zaczął coraz szybciej oddychać, a jego pomruki stały się głośniejsze. Jeszcze kilka chwil i prawdziwa powódź spermy zalała mi gardło. Przełknąłem ją do ostatniej kropli, po czym oblizałem całą żołądź. Olek dyszał zadowolony.
    Po krótkim odpoczynku puściłem jego barki i powiedziałem:
    - Odwróć się i wypnij tyłek.
    - Od razu? – spytał, ale gdy zobaczył, że moja pała stoi mi jak poprzednio, uśmiechnął się i posłusznie zrealizował moje życzenie.
    Świetna, piękna dupa!... Najpierw palcami popracowałem nad jego zwieraczami, ale nie musiałem się wiele trudzić, same ustępowały, więc drugi palec, i trzeci… Olek już wyginał się z rozkoszy, no to zaczynamy, pomyślałem, podniecony na maksa. Przymierzyłem, naparłem mocno, Olek tylko syknął, a ja powoli wdzierałem się w jego wnętrze, aż wszedłem.
    Złapałem ochroniarza za barki i coraz szybciej poruszałem biodrami. Jego otwór nie był ciasny, dupę miał dobrze wyrobioną, ale musiałem go dla swoich potrzeb jeszcze bardziej rozluźnić. Olek znów mruczał zadowolony i pomagał mi swoimi ruchami. Teraz mogłem jechać na ful. Całowałem przy tym jego łopatki i ramiona, a on od dołu, przy każdym ruchu, próbował chwytać mój ciężki wór.
    W pewnym momencie poczułem, że już więcej nie wytrzymam. Moje mięśnie niesamowicie się napięły i zanim zdążyłem pomyśleć, że to już jest rozkosz, wytrysnąłem w niego spermą z taką siłą, że gdyby nie jego dłonie, którymi trzymał mnie od tyłu za dupę, pewnie bym stracił równowagę.
    Tym razem on nie miał wytrysku.
    Wychodziłem z niego powoli z niechęcią. Chętnie zostałbym w nim dłużej. Gdy wysunąłem swojego fiuta, moje nasienie zaczęło bardzo szybko wypływać z jego dziurki. Aż tyle mu wstrzeliłem? Momentalnie sięgnąłem po kilku chusteczek higienicznych i najpierw wytarłem jego, a potem siebie. Zużyte chusteczki znalazły się w koszu.
    - Było mi z tobą wspaniale – powiedział po chwili mój towarzysz.
    - Mnie z tobą również cudownie – odrzekłem z uśmiechem.
    - Zobaczysz, jak będzie, gdy się zamienimy – powiedział i mocno wyprostował swojego twardego penisa.
    Poczułem lekki strach. Takiego c***a jeszcze w dupie nie miałem. Mogłem mu dać wytrysk, to może by już nie chciał, ale zaraz pomyślałem, że takiej okazji przecież sobie nie odpuszczę.
    Zbliżyliśmy nasze twarze i zatopiliśmy usta w długim i namiętnym pocałunku. Olek jednocześnie gładził mi pośladki, rozszerzał je w dobrze mi znany sposób, aż poczułem jego palec, którym od wewnątrz masował mi prostatę…
    - Wchodź – odpowiedziałem szybko, wypinając się na niego.
    Zamknąłem oczy, zacisnąłem zęby, zagryzłem wargi i czekałem. Po takim kutasie spodziewałem się bólu, ale, kur… nie aż takiego! Aż mnie wygięło. Czułem jak przechodzi, jak się rozpycha nie bacząc na nic…
    Trwało to trochę, zanim Olek skończył, ale byłem zadowolony. Swoja spermę wystrzelił na moje plecy i sam mi ją powycierał. Ochroniarz, dokładny i sumienny.
    Teraz Olek szybko się ubrał. Wychodząc z mojego pokoju powiedział:
    - Dobranoc, Seba.
    - Dobranoc – odpowiedziałem ubierając się i wróciłem do swojego tłumaczenia.
    Do momentu, gdy skończyłem pracę nad "Intymnym dziennikiem Emily Stewarts", często powtarzałem moje – pełne namiętności – spotkania z ochroniarzem.
    Niestety – spodziewany kasowy sukces książki okazał się kompletną klapą. Ponieważ to ja nad nią pracowałem, zostałem – jak typowy "kozioł ofiarny" – bezceremonialnie wyrzucony z pracy
    z pracy. Dwa dni po mnie wymówienie złożył Olek.
    Później się dowiedziałem, że moje miejsce w wydawnictwie zajęła... Elwira, kuzynka prezesa.
    piszcie [email w profilu]
  • Rojza Genendel

    Pani od biologii
    • May 2005
    • 7704

    #2
    Mmm... dokładnie takie jak lubię. Dziekuję!
    Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

    Skomentuj

    • truskawka
      Ocieracz
      • Mar 2006
      • 126

      #3
      Jak dla mnie opowiadanie stylistycznie napisane świetnie, ale (może to troche nietolerancyjnie zabrzmi) nei lubie opowiadań o gejach
      +TruskawkA+

      Skomentuj

      • padme
        Erotoman
        • Mar 2006
        • 666

        #4
        o fajne....takie nietypowe.....fajne, bo geje sa fajni
        "Wyjmij także gałki oczne, bo wybuchną podczas pieczenia - użyj do tego noża do grejpfrutów i nożyczek."

        Skomentuj

        Working...