W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Karen Wagner - Naga w szkole

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • jastme
    Świętoszek
    • Aug 2007
    • 12

    Karen Wagner - Naga w szkole

    Poniżej przedstawiam Wam tylko kilka części, przetłumaczonego z języka angielskiego, opowiadania. Link do oryginalnej wersji i do dalszych części umieszczę na końcu. Znajdą się tam również linki do źródła, z przetłumaczoną treścią tych opowiadań.

    Zapraszam do lektury

    PONIEDZIAŁEK


    Kiedy w poniedziałek szłam do szkoły, zapowiadał się zwyczajny dzień, tak przynajmniej myślałam. Miałam na sobie czerwoną sukienkę w szkocką kratę i białą bluzkę. Jak na połowę września dzień był przyjemny, było nieco pochmurno, temperatura wynosiła około 20 stopni. Już od dwóch tygodni byłam w pierwszej klasie. Nazywam się Karen.

    Ale kiedy weszłam do szkoły głównymi drzwiami, musiałam się przepychać przez wielki tłum. Spytałam kogoś co się dzieje, ale nie miałam czasu wysłuchać odpowiedzi.
    -Ty jesteś Karen Wagner, tak? – powiedział jakiś facet.
    Przytaknęłam a on złapał mnie za ramię i przedarł się ze mną przez tłum. Nie wiedziałam kim jest, ale zaprowadził mnie do gabinetu dyrektora, który czekał już tam na mnie. Ludzie odsunęli się od drzwi o około metr, ale wciąż było bardzo głośno.

    Nie znałam go osobiście, jedynie z widzenia, ale wiedziałam oczywiście kim jest. Byłam zdziwiona, że on znał mnie.
    - O co chodzi? – spytałam go.
    - Hmm, tak. – zakrztusił się nerwowo, ale uśmiechnął się do mnie. – Została pani wybrana, panno Wagner.
    - Do czego? – Byłam zdumiona.
    - Nastąpiła zmiana w szkolnym regulaminie. – Powiedział. – Każdego tygodnia będziemy wybierać kilka uczennic. Proszę, tu pani znajdzie więcej informacji – wręczył mi broszurę.
    Spojrzałam na nią i zaróżowiłam się. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie nagiego mężczyzny i nagiej kobiety. Wydawało się dziwne, że dyrektor w szkole oficjalnie daje mi coś takiego.

    - Może pani przejrzeć ją później – powiedział. – Broszura wyjaśnia szczegóły naszego nowego programu, według którego co tydzień będziemy wybierać kilka uczennic, żeby przychodziły do szkoły nago. Nie będzie pani miała pozwolenia na noszenie jakiegokolwiek ubrania w ciągu tego tygodnia, oprócz butów i skarpet jeśli chcesz je zachować. Czy mogłaby się pani się teraz rozebrać?
    Strasznie się zaczerwieniłam.
    - Pan chce… żebym zdjęła ubranie… tutaj?
    - To program obowiązkowy panno Wagner. Mam tu kilku dżentelmenów, którzy pomogą zapewnić pani współpracę, jeśli zajdzie taka potrzeba. – Obejrzał się za siebie. Z tyłu czekało kilku barczystych facetów. – Ma pani dwie minuty od tej chwili.

    Ewidentnie nie miałam żadnego wyboru. Przełknęłam głośno ślinę i nerwowo, ale tak szybko jak tylko mogłam, zaczęłam zrzucać z siebie mój strój. Oprócz kilkorga moich najlepszych przyjaciół, tłum wokoło zaczął wiwatować. Nikt się nie poruszył, żeby mi pomóc.

    Jeden z barczystych gości wystąpił do przodu i zaczął zbierać moje ciuchy.
    - Ej, gdzie z nimi idziesz!? – Zawołałam wściekle.
    - Nie będziesz ich potrzebowała – odrzekł
    - Dostanie je pani z powrotem pod koniec dnia, panno Wagner – Powiedział mi dyrektor. Do końca tygodnia proszę przychodzić do szkoły w odpowiednim ubraniu.
    - A… Ale… - Byłam przerażona – Powiedział pan, że mogę zachować buty I skarpety!
    Zgodził się ze mną a umięśniony koleś rzucił mi je na podłogę.
    - Proszę iść i założyć je jeśli pani chce. – Powiedział dyrektor, uśmiechając się. Usiadłam na ławce i takoż zrobiłam. Nic mi nie pomogły i tak miałam gęsią skórkę na całym ciele.
    Dyrektor spojrzał na mnie bez najmniejszego wyrazu współczucia.
    - Na odwrocie broszury jest lista zasad, których musi pani się trzymać w trakcie programu. A teraz proszę lepiej iść do klasy. Życzę miłego tygodnia!

    Najpierw pognałam do toalety, żeby tylko uciec od tej masy ludzi, usiadłam na sedesie i zaczęłam czytać ulotkę. Przeczytałam ją kilka razy od deski do deski i zaczęło mi się robić niedobrze. Program został zaakceptowany przez radę rodziców i władze stanowe!


    Tak jak wspomniał dyrektor, znajdowała się tam lista zasad. Pierwsza mówiła, że mam przebywać w publicznych częściach szkoły, poza trzema na dzień przerwami na wyjście do toalety, z których żadna nie mogła być dłuższa niż 5 minut. Przed wfem musiałam korzystać z męskiej szatni i prysznica. Nie pozwalano mi zakrywać się jakimkolwiek ubraniem, książkami, plecakiem a nawet rękoma. Jeśli złamię tę zasadę, moje ręce zostaną związane lub zakute z tyłu w kajdanki!
    - Natychmiast wychodź z toalety, Karen – zawołała za mną asystentka dyrektora. Pośpiesznie spuściłam wodę i wyszłam na zewnątrz. Ponownie doszły mnie brawa i gwizdy uczniów, włącznie z paroma dziewczynami.
    Musiałam się przebić przez ten tłum aby pójść na lekcje. Było to trudne, bo chyba każdy chciał mi się przyglądać. Wreszcie dostałam się do klasy, ale byłam dziesięć minut spóźniona.
    - Hmm, chyba widzę, jaki jest powód twojego spóźnienia – Powiedział nauczyciel. Mieliśmy matematykę. Zajęłam swoje miejsce, jedynie z niewielką ulgą od wpatrujących się we mnie oczu. W klasie było mniej osób, ale większość z nich przez prawie całą lekcję patrzyła na mnie. Było mi zimno w pośladki od krzesła.
    W trakcie lekcji jeszcze raz przeczytałam broszurkę. Musiałam współpracować z nauczycielami, którzy chcieli, żebym asystowała im podczas prowadzenia zajęć. Byłam pewna, że będzie tak na biologii.. Zaczerwieniłam się, ale czytałam dalej. Musiałam się pokazywać każdemu uczniowi, który chciałby mnie obejrzeć, ułatwiać mu to i pomagać.

    - Karen!
    Podskoczyłam. Nauczyciel patrzył na mnie.
    - Tak, panie Dennison?
    - Podejdź tu proszę.
    Zdenerwowana wyszłam na środek klasy.
    - Dowiedziałem się, że możesz mi pomagać w ćwiczeniach. – Uśmiechnął się, niezłośliwie, ale był tak samo zainteresowany moim stanem jak reszta klasy.
    - Tak mi się wydaje. – Zgodziłam się, słysząc chichoty.
    - No to skoro i tak wszyscy na ciebie patrzą… Odwróć się do klasy!
    Wykonałam polecenie. Boże, to było tak upokarzające!
    - Czy ktoś może zaproponować jakiś matematyczny problem, dotyczący panny Wagner? – Zapytał.
    Połowa klasy podniosła ręce a pan Dennison kazał mi zapisywać na tablicy wszystkie ich pomysły.
    Obliczyć objętość moich piersi i ich procentowy udział w masie mojego ciała. Oszacować całkowitą masę piersi wszystkich uczennic w szkole. Obliczyć ilość dłoni, które jednocześnie mogłyby obejmować moje piersi, pośladki i wnętrze ud. Współczynnik tarcia w mojej pochwie. Równania opisujące jak długo zająłby mi stosunek seksualny z każdym chłopakiem z mojego rocznika i z całej szkoły, stworzone na podstawie różnych założeń, wprowadzonych jako zmienne. Obliczyć odległość między moimi ustami i gardłem a następnie na podstawie statystycznej długości penisa podać jak wielu chłopakom w szkole mogłabym zrobić „głębokie gardło”.

    Ich pomysły stawały się coraz bardziej dosadne. W końcu pan Dennison skończył je zbierać i kazał każdemu uczniowi zacząć obliczenia. Musiałam pozostać obrócona w stronę klasy gdy zaczął mierzyć moje ciało, biorąc dane potrzebne do obliczeń.
    Wreszcie lekcja się skończyła. Ponownie musiałam odważyć się wyjść na korytarz, gdzie byłam przedmiotem dogłębnej analizy i usiłowałam przejść wśród tego tłumu. Dowiedziałam się, że nagie będą musiały być 3 dziewczyny, po jednej z każdego rocznika. Co tydzień będą wybierane następne. Dwie nawet trochę cieszyły się z myśli o tym, że będą w centrum uwagi, jakkolwiek trzecia, pierwszoroczna, dostała ataku paniki i musiała zostać odwieziona do szpitala. Dowiedziałam się, że i tak będzie musiała dokończyć swój tydzień a potem karnie pozostawać nago w następnym. Wow…
    Moją następną lekcją była historia. Tutaj nauczycielka nie miała za bardzo jak mnie użyć. Surowo ostrzegła moich kolegów i koleżanki, że mają skupić się na temacie a nie na mnie. Uprzejmie przesadziła mnie na koniec klasy, więc można powiedzieć, że czułam coś w rodzaju odprężenia podczas jej lekcji.
    Trzeci był wf. W programie był basen, więc musiałam zostawić buty i skarpety w męskiej szatni, faceci przy tym popychali mnie i wprost pożerali wzrokiem. Na basen wyszłam już kompletnie naga. Nauczyciel przez połowę czasu kazał nam ćwiczyć pływanie różnymi stylami, a potem jak zawsze mieliśmy czas wolny, co oznaczało, że przez 20 minut możemy robić co chcemy, zanim pójdziemy pod prysznice i będziemy się przygotowywać do następnej lekcji.
    W czasie wolnym rozmawiałam krótko z moją koleżanką Cindy. Peszyła ją uwaga, jaką otrzymywałam od kolegów, więc odpłynęła ode mnie. Ja także chciałam odpłynąć, ale jeden z chłopaków złapał mnie za ramię. Miał na imię Mike, nie znałam go za dobrze.
    - Cześć – powiedziałam nerwowo, ale i tak się do niego uśmiechnęłam.
    - Jak ci się podoba takie chodzenie wszędzie nago? – Spytał Mike.
    Zaczerwieniłam się.
    - To bardzo zawstydzające – Powiedziałam mu – To będzie długi tydzień!
    Zachichotał.
    - Masz ładniutką, gołą dupkę – Powiedział – Może chcesz ją trochę wypchnąć do góry, tak żeby wystawała z wody i żeby kilku z nas mogło ją popodziwiać?
    Jeszcze bardziej się zaczerwieniłam.
    - Myślę, że i bez tego dobrze mnie widzicie!
    - Słyszałem, że masz robić wszystko o co zostaniesz poproszona. – Nalegał.

    - Ja też tak słyszałem – Powiedział inny koleś. – Panie Roquette! Czy ona nie ma pozować dla ludzi?
    Wfista podpłynął do nas i spytał co chcą, żebym zrobiła, Mike zwięźle mu to wyjaśnił. Pan Roquette spojrzał na mnie i westchnął.
    - Trudno się do tego wszystkiego przyzwyczaić, nie?
    Zażenowana, pokiwałam głową.
    - Obawiam się, że musisz to zrobić. Musisz akceptować wszystko czego ktokolwiek będzie od ciebie wymagał, chcąc cię pooglądać.
    Zacisnęłam zęby i wynurzyłam się z wody na tyle, żeby wystawały z niej moje pośladki.
    - Zostań tak, proszę! – Powiedział Mike, śmiejąc się. On i paru innych facetów znajdowało się tuż za mną. Jeszcze kilku stało z przodu, patrząc na moje nagie piersi. Czerwieniąc się, patrzyłam na nich, ale nie zmieniałam pozycji.
    - Tyle wystarczy, jak sądzę – Pan Roquette rzekł chłopakom a przy tym mnie. To było bardzo stresujące, tak przy nich stać, wślizgnęłam się do wody z ulgą. Byłam coraz bardziej zmęczona!
    Popływałam trochę w kółko a potem pan Roquette dmuchnął w gwizdek i musieliśmy wychodzić z wody. Musiałam iść do szatni chłopaków i brać z nimi prysznic. Większość z nich zdjęła kąpielówki i pokazywali mnie, i sobie nawzajem swoje erekcje.
    - Czy przynajmniej wolno mi się wytrzeć? – spytałam pana Roquette ze złością. Uśmiechnął się.
    - Myślę, że tak. Tylko nie zakrywaj się ręcznikiem zbyt długo.
    Wytarłam się szybko, potem pożyczyłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Faceci patrzyli na mnie gdy się ubierali. Założyłam z powrotem buty i skarpetki i wyszłam na korytarz, znów czując się bardziej zdenerwowana. Męska szatnia była pełna chłopaków, ale przynajmniej nie była całą szkołą.
    - Karen! – Mike dogonił mnie w tłumie. – Zatrzęsłam się nieco.
    - Czego ode mnie chcesz? – Zapytałam nerwowo.
    Wyszczerzył zęby, był lekko zawstydzony, ale wzruszył ramionami.
    - Ja tych reguł nie wymyślałem. Mogę z tobą pospacerować do następnej lekcji jeśli chcesz.
    Już zaczęłam sie od niego odwracać, ale był jedyną osobą, która w ogóle odezwała się do mnie tego dnia.
    - Uch, w porządku – Zgodziłam się. Po chwili dodałam grzeczne „dziękuję”,
    Po raz kolejny wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
    - W następnym tygodniu to mógłbym być ja. Znosisz to dobrze?
    - Cóż, to obrzydliwie krępujące – Zaczerwieniłam się. – Nie mam co do tego wyboru.
    - Cieszę się, że to ty musisz w tym uczestniczyć. Jesteś bardzo ładna, Karen!
    Spiorunowałam go spojrzeniem i zaczęłam uciekać.
    - Hej, no daj spokój, ma mi być przykro, że chcę cię widzieć bez ubrania? Bądź rozsądna. Dużo dziewczyn będzie musiało przez to przejść w tym roku. Jesteś tą, którą najbardziej chciałbym zobaczyć, to wszystko.
    Zatrzymałam się, wciąż się rumieniąc.
    - Ja… przepraszam. To dla mnie bardzo trudne. Postaram się być miła.
    - Zawsze jesteś miła – Powiedział – Zostańmy przyjaciółmi.
    - W… porządku – uśmiechnęłam się troszkę.
    - Chociaż wciąż mam zamiar cieszyć się z twojego widoku – powiedział wesoło.
    - Nie mogę cię powstrzymać – westchnęłam.

    Moją następną lekcją była ta, której obawiałam się najbardziej: biologia. Tak jak się spodziewałam, belfra wykorzystała okazję, żeby zacząć dyskusję o damskiej fizjologii, używając mnie jako modelki. Była młoda i bardzo ładna, chłopaki często specjalnie zadawali jej pytania w celu zawstydzenia jej, jednak nic jej nie zrażało. Nazywała się panna Hooker [am. ang. – dziwka], co zwiększało jeszcze rozrywkę.
    - Możecie być zainteresowani faktem, że w ciągu roku szkolnego część nauczycieli zostanie eee, powiedzmy, „zaproszona” do prowadzenia zajęć nago od czasu do czasu – zwróciła się do klasy. – Co za przepisy szkolne, hę? – uśmiechnęła się, czerwieniąc się lekko. Wszystkie chłopaki zaczęły sobie żartować.
    - Wykorzystamy to do testów, uczcie się pilnie, nie chcielibyście nie znać odpowiedzi na pytania, prawda? – znów się uśmiechnęła.
    Jej nastawienie było godne podziwu, choć doszłam do wniosku, ze nigdy wcześniej nie znajdowała się w takiej sytuacji jak moja: siedziałam na taborecie, całkowicie naga przed całą klasą a moje ciało służyło za pomoc naukową. Omawiała drugorzędne cechy płciowe, wskazując na moje piersi, włosy łonowe i inne, szczegółowo o nich opowiadając. Cieszyłam się, że ogoliłam pachy, to przynajmniej jedna rzecz, jaką miałam z głowy tego dnia.

    Wreszcie nadeszła pora na lunch. Grupka moich znajomych zebrała się wokół mnie i nie pozwalała nikomu przeszkadzać mi kiedy jadłam. To była jedyna przerwa, jaką miałam tego dnia. Oczywiście, wypytywali mnie szczegółowo jak spędziłam dzień i jak to jest być nagą przez cały czas w szkole oraz co planuję robić przez resztę dnia i tygodnia.
    - Nie sądzę, że pozwolą mi spędzić resztę tygodnia w domu, pod pozorem choroby – powiedziałam i przekazałam im to, co słyszałam o pierwszorocznej.
    - Więc po prostu chcesz to „zrobić”? – Spytała mnie Helen. – Przez cały tydzień chodzić po szkole nago?
    - Nie mam żadnego wyboru. – Zwróciłam uwagę, wzburzona. – Żadnego!
    Po lunchu był angielski a potem wos. Minęły tak jak reszta lekcji, mój nauczyciel od wosu nie mógł skupić uwagi na klasie i bez przerwy popełniał freudowskie przejęzyczenia gdy próbował jednocześnie patrzeć na mnie i uczyć. W końcu było po lekcjach. Poszłam do sekretariatu by poprosić o zwrot moich rzeczy.
    - A, panna Wagner, już miałem nadzieję, że ktoś tu pannę wysłał po lanie. – Zażartował dyrektor. Zawstydziłam się.
    - Chciałam tylko dostać moje ubranie. – Powiedziałam.
    - Och pewnie, oczywiście. Będzie pani pamiętać, żeby zostawić je jutro przed szkołą, nieprawdaż?
    - Z jakiegoś powodu wątpię, żebym o tym zapomniała. – Rzekłam i zaczęłam się ubierać.
    - Będzie pani musiała wyjść na zewnątrz, żeby się ubrać. – Powiedział ostro. – Czy przeczytała pani ulotkę w całości?
    Po raz kolejny się zaczerwieniłam.
    - Ups, przepraszam. – pośpiesznie wyszłam z jego biura i pobiegłam na zewnątrz, na parking. Usiadłam na trawie i zdjęłam spodnie, żeby móc rozpocząć ubieranie się. Kilku uczniów zatrzymało się i oglądało mnie gdy to robiłam.

    PONIEDZIAŁKOWY WIECZÓR

    Gdy przyszłam do domu, jak zwykle nikogo w nim nie było. Próbowałam odrabiać zadania domowe, ale trudno mi było się skupić. Co ja powiem rodzicom? „Cześć mamo, cześć tato, spędziłam nago cały dzień w szkole! A wam jak minął?” Mój ojciec był bardzo konserwatywny, mama tak samo, tak więc do kolacji nie wspomniałam o tym ani słowem. Kiedy siedzieliśmy przy stole, postanowiłam nie mówić o tym wcale, bo nie wiedziałam jak to powiedzieć.
    - Jesteś jakaś cicha, Karen – odezwała się moja matka. – Dobrze się czujesz?
    - Wszystko w porządku – powiedziałam do niej. Mój młodszy brat Jimmy, trzynastolatek rozmawiał z tatą o sporcie i tak nam minęła kolacja. Kiedy skończyliśmy jeść, poszłam do swojego pokoju, mówiąc, że mam zadanie do odrobienia. Po krótkim czasie rozległo się pukanie do drzwi i weszła mama, za nią mój tato. Zamknęli drzwi.
    - Co się dzieje? – Tato spytał swoim stanowczym acz przyjaznym tonem.
    - Och tatusiu! – doskoczyłam do niego a on mnie przytulił. – Kiedy poszłam do szkoły, dyrektor kazał mi się rozebrać do naga i musiałam być bez ubrania na każdej lekcji! – Wyrzuciłam to z siebie, pociągając nosem.
    Obejmował mnie, dopóki się nie uspokoiłam. Byłam zszokowana kiedy zerknęłam na jego twarz. W ogóle nie wydawał się być zły!
    - Wiem. – Powiedział mi. – My – twoja matka i ja poprosiliśmy o włączenie cię do tego programu. Uznaliśmy, że będzie to dla ciebie dobre doświadczenie.
    Nie wierzyłam własnym uszom! Popatrzyłam na mamę, kiwnęła głową z potwierdzeniem!
    - Uspokój się i posłuchaj, co mamy do powiedzenia. – Ciągnął ojciec.
    - Wy… wy „poprosiliście” – Nie mogłam złapać tchu.
    - Chcesz o tym posłuchać? – Zapytał mnie.
    - Nie! – Powiedziałam dziko. – Chcę, żebyście mnie z tego wyciągnęli!
    - Tak się nie stanie, skarbie. – Rzekła uspokajającym tonem mama. – Posłuchaj taty, proszę.
    Nie miałam na to ochoty, ale po kilku głębokich oddechach ponownie usiadłam i słuchałam sztywno.
    Uznali, że jestem zbyt nieśmiała. Niewystarczająco przystosowana do zmieniającego się świata. Kiedy zmieniło się prawo stanowe, długo o nim rozmawiali i ku ich własnemu zaskoczeniu, przekonali się, że oboje je popierają. Nie zaszkodzi mi się wyluzować, odciąć pępowinę i spróbować czegoś przygodowego dla odmiany.
    - Oboje jesteśmy za, moja droga. Będziesz musiała spróbować przez ten tydzień. Być może również w przyszłości będziemy cię wpisywać na tę listę. – Powiedziała mama, uśmiechając się do mnie. – Chcesz, żebym podwiozła cię jutro do szkoły?
    - Nie! – odparłam zdenerwowana. – Już wystarczy, że będę dobrze się bawić, rozbierając się na oczach setek ludzi przed wejściem!
    Po tych słowach wyszli z pokoju i nie zobaczyłam ich aż do chwili, kiedy życzyli mi dobranoc.
    0statnio edytowany przez jastme; 19-08-10, 16:49.
  • jastme
    Świętoszek
    • Aug 2007
    • 12

    #2
    WTOREK

    Gdy wstałam rano, zaczęłam kombinować jakby tu urwać się ze szkoły na tydzień, ale wtedy przypomniałam sobie historię dziewczyny z pierwszego roku. Nerwowo zaczęłam szukać ubrań, które mogłabym łatwo zdjąć, nie robiąc większego zamieszania. Założyłam niebieskie, rozpinane z tyłu spodnie i różową koszulkę z krótkim rękawem. Idąc do szkoły, starałam się unikać wzroku ludzi, nawet po drodze czułam się obserwowana.

    Znalazłam się przy głównym wejściu. Zamiast starych skrzynek pocztowych, znajdowało się przy nim pudełko z napisem „Do użytku przez nagich uczniów”. Wokół kręciło się kilku facetów. Przyszłam wcześniej, chcąc uniknąć wielkiego tłumu, takiego jak wczoraj. Lepiej się rozebrać przy małej liczbie świadków i potem wejść do środka, tak pomyślałam.

    Chłopcy obserwowali mnie i uśmiechali się. Kiedy się odwróciłam, słyszałam,
    komentarze.
    - Wygląda na to, że zaraz to zrobi!
    - Ma wspaniałe ciało, co nie?
    - Najlepsze cycki w szkole!
    - Chyba się boi.
    - Tak, jest nieśmiała. To sprawia, że jeszcze fajniej się ją ogląda.

    Byłam bardzo zdenerwowana, wzięłam kilka głębokich oddechów, wycierając ręce o moje spodnie. Skoro nie chcę rozbierać się przed tłumami, będę musiała się pospieszyć. Przełykając twardo ślinę, odwróciłam się do ściany, zdjęłam buty a potem pośpiesznie ściągnęłam koszulę, następnie opuściłam i zdjęłam spodnie. Z płonącą twarzą włożyłam ubrania do pudełka. Nie miałam na sobie nic oprócz skarpetek! Założyłam z powrotem buty i popędziłam w kierunku wejścia.

    Było zamknięte! Drzwi otwierano dopiero 15 minut przed rozpoczęciem zajęć! To oznaczało, że nie będę mogła wejść jeszcze przez 10 czy 15 minut. Z nadzieją wróciłam do pudełka z moimi rzeczami, ale zostało zamknięte.
    Skuliłam się, patrząc na chłopaków. Wszyscy się śmiali, zapewne świetnie się bawili, patrząc na moje nagie ciało.
    - Miałam nadzieję, że będę mogła wejść do środka – Powiedziałam anemicznie.
    - No to w czym problem? – Spytał mnie jeden z nich.
    - Teraz będę musiała tu stać, cała naga, dopóki nie otworzą drzwi! – Wybuchłam.
    - I co z tego? I tak będziesz musiała tak chodzić przez cały dzień – Zauważył racjonalnie. – Mamy tu parę minut twojego prywatnego pokazu. To nic w porównaniu z resztą dnia, prawda?
    - To nic… - Przyznałam powoli. - Ale tego się nie spodziewałam.
    Uśmiechnął się.
    ` - Nie skrzywdzimy cię, po prostu chcemy na ciebie patrzeć, ok.?
    Wstrząsnęłam bezsilnie ramionami i zmusiłam się do czekania z nimi aż drzwi do szkoły się otworzą.
    - Możemy porozmawiać? – Zapytał mnie jeden z chłopaków. Skinęłam głową.
    - Jestem Dennis. – Przedstawił się. – A ty jesteś Karen Wagner, wiem o tym.
    Przytaknęłam, czerwieniąc się.
    - Miło cię poznać, Dennis.
    - Miło poznać ciebie! – Uśmiechnął się i zaczęliśmy rozmawiać o piekle, przez jakie kazała mi przechodzić szkoła.

    Dyrektor otworzył drzwi.
    - O, widzę kilkoro wczesnych uczniów. – Uśmiechnął się.
    Wbiegłam do budynku z facetami tuż za mną. Do wejścia właśnie podjeżdżał szkolny autobus, z którego zaczęły się wylewać masy uczniów.
    - Panno Wagner. Zawołał mnie dyrektor, zatrzymałam się niechętnie.
    - Widzę, że jest pani gotowa do dzisiejszych lekcji. – Zauważył. Zaczerwieniłam się.
    - Nie mam innego wyjścia. – Przypomniałam mu.
    Zgodził się ze mną i ponownie uśmiechnął.
    - To prawda. Chcę jednak, by była pani tak pogodna i otwarta, jak tylko pani potrafi. To dla nas wszystkich przyjemność, że taka piękna dziewczyna chodzi po szkole nago, ale byłoby naprawdę cudownie, gdyby jeszcze się pani uśmiechała, była przyjazna i miła. Spróbuje pani?
    - Zrobię… co mogę… – Wyjąkałam nerwowo.
    - Świetnie, dziękuję!
    Do tego momentu minęły mnie dziesiątki uczniów i tyle zostało z mojego planu dostania się do klasy bez bycia wyeksponowaną dla całej szkoły.
    - Pamiętaj, by pozwalać ludziom przyglądać się tobie. – Przypomniał mi. – Przybierz teraz proszę jakąś miłą pozę.
    Serce podchodziło mi do gardła ze stresu, ale rozstawiłam szeroko stopy, splotłam dłonie z tyłu, opierając je o kark i wypięłam do przodu piersi.
    Uśmiechnął się i powiedział, że to było miłe. Patrzył na mnie przez kilka minut:
    - Spróbuj też tak – Cały czas z rozkraczonymi nogami ugnij kolana i kładąc na nich dłonie, wypnij się lekko do przodu.
    Zrobiłam jak mi polecił.
    - Tak jak teraz? – Spytałam.
    Potwierdził i kazał mi się obrócić, tak też zrobiłam.
    - Nie ruszaj się. – Powiedział a ja posłusznie spełniłam jego polecenie. – Hmm, tak jest dobrze. Teraz mamy możliwość zobaczyć dokładnie twoją małą.
    Wciąż stałam spokojnie, ale czułam się strasznie upokorzona. Nie widziałam co jest za mną, każdy mógł mnie obmacać od tyłu i nawet nie wiedziałabym kto to był!
    Wreszcie dyrektor wydał z siebie zduszony chichot, powiedział, że na razie wystarczy i kazał mi iść do klasy. Pobiegłam przez korytarz i wpadłam na matmę równo z dzwonkiem.
    - Czy wszyscy mają zadanie domowe? – Spytał pan Dennison. – Oczywiście nie oczekiwałem, że ty je odrobisz Karen – Zwrócił się do mnie. Wszyscy pozostali zadanie mieli.
    - Dlaczego miałabyś nie podejść do tablicy, żeby zrobić te zadania? Reszta klasy ci pomoże.
    Musiałam zapisać każde zadanie na tablicy a potem je rozwiązać poprzez napisanie odpowiedniego równania. Wciąż popełniałam błędy. Klasa śmiała się gdy wyliczyłam, że piersi stanowią 78% rozmiaru mojego ciała, piersi wszystkich naszych licealistek ważą więcej niż księżyc a moje ciało może być eksplorowane jednocześnie przez 94 ręce. Musiałam dokonywać poprawek, zgodnie z podpowiedziami innych uczniów. W następnych zadaniach byłam już lepsza, chociaż wszystkie tematy potwornie mnie upokarzały. Czerwieniłam się przez całą lekcję.
    Historia ponownie była dla mnie chwilą wytchnienia a nauczycielka naprawdę mi współczuła. Znów posadziła mnie na samym końcu klasy, niemal pod ścianą i ani razu nie wywołała mnie do tablicy.
    Po historii przekradłam się na korytarz i bardzo zdenerwowana pobiegłam na wf. Prawie weszłabym do szatni dziewcząt, ale przypomniałam sobie, że mam korzystać z męskiej. Westchnęłam i weszłam do środka.
    Dziś było przewidziane ćwiczenie skłonów, więc musiałam zostawić moją biżuterię w szafce. Kilku chłopaków przebierało się właśnie obok w strój sportowy. Jeden z nich, Pete, uśmiechnął się do mnie szeroko:
    - Nie masz za wiele do przebierania, co nie?
    - Nie bardzo – Odrzekłam mu, uśmiechając się nieśmiało i pospiesznie udałam się do sali gimnastycznej. Był w niej tylko pan Roquette.
    - Cześć Karen! Masz doświadczenie w gimnastyce i skłonach, prawda?
    Przytaknęłam. Przynajmniej był miły.
    - Miałam dodatkowe lekcje w gimnazjum.
    - Pomożesz mi dzisiaj przy demonstracjach? – Nieco zawstydzony, dodał – Miałem zamiar cię o to poprosić jeszcze w zeszłym tygodniu. Ale teraz… Jestem przekonany, że jeśli mi pomożesz, cała klasa będzie bardzo uważać.
    Zgodziłam się z nim i starając się pokazać głosem pewność siebie, dodałam, że i tak będę musiała być naga.
    Chłopcy zaczęli wychodzić z szatni a po chwili również dziewczęta. Zaczęliśmy od ćwiczeń rozciągających a potem musieliśmy obiec salę gimnastyczną kilka razy dookoła. Pan Roquette wykorzystał mnie do zademonstrowania podstawowych skłonów i poprosił, żebym pomogła kilku chłopaków, którym te skłony nie wychodziły. Bardzo im się to spodobało… Chociaż nie sądzę, żebym wiele im pomogła, wydawali się być jeszcze bardziej niezdarni. Bardziej niż do swoich ćwiczeń przykładali się do patrzenia na mnie.

    Pod koniec lekcji pan Roquette i ja pokazywaliśmy ćwiczenia akrobatyczne. Była to dla mnie największa rozrywka w szkole od kiedy kazano mi się rozebrać. Wreszcie zadzwonił dzwonek. Buty i skarpetki zostawiłam w szafce i poszłam pod prysznic, między chłopaków. Wszyscy już byli nadzy i pokazywali sobie swoje erekcje. Kazali mi pozostać pod prysznicem dopóki nie skończą mycia, poza tym po kolei wydawali mi polecenia, jakie mam przybierać dla nich pozy.
    - Czy możesz się też uśmiechać do nas? – spytał mnie jakiś chłopak.
    - S…próbuję… - Spróbowałam, ale czułam się niemal obrzydliwie niezręcznie pod prysznicem z tymi wszystkimi chłopakami, ale zmusiłam się do uśmiechania się do nich gdy stałam w różnych pozycjach i namydlałam moje ciało.
    Kiedy skończyli prysznic, wyszłam do szatni i szybko się wytarłam.
    - Bądź milutka! – rzuciło do mnie kilku facetów, wykrzywiających twarze w obleśnym uśmiechu. Jakimś cudem udało mi się uśmiechać gdy suszyłam i czesałam włosy, stojąc przodem do nich, wpatrujących się we mnie. Założyłam naszyjnik, kolczyki i bransoletkę, następnie skarpety i buty, i uśmiechnęłam się do nich ponownie.
    - Do zobaczenia później, chłopaki! – Rzekłam do wychodzących.

    - Zaczynasz się powoli do tego przyzwyczajać – Powiedział Mike. Czekał na mnie przed drzwiami. Tak mnie zaskoczył, że aż podskoczyłam, ale po chwili wzięłam oddech.
    - Wydaje mi się, że trochę tak… Ale wciąż będę bardzo szczęśliwa gdy ten tydzień się już skończy!
    - A ja nie! – Roześmiał się kpiąco. – Sorry, po prostu podobasz mi się taka.
    Zaczerwieniłam się, ale zachichotałam lekko.
    - Skoro i tak możesz na mnie patrzeć, to chyba lepiej, że podoba ci się to co widzisz.
    Ponownie uśmiechnął się szeroko.
    - Ty s e r i o się przyzwyczajasz!
    Miał rację! Później przez resztę dnia przyłapywałam się na tym, że miałam o wiele lepszy nastrój niż wcześniej. Nadal się wstydziłam, ale coraz lepiej znosiłam tę sytuację.
    Następną lekcją była biologia. Panna Hooker znów kazała mi wystąpić na środek klasy i usiąść na wysokim taborecie.
    - Zdejmij buty i skarpety, resztę lekcji możesz spędzić kompletnie naga, nie uważasz?
    Zarumieniłam się, ale musiałam to zaakceptować i rozebrać do końca. Siadając, patrzyłam na twarze ludzi z mojej klasy.
    - Rozłóż nogi! – Rozkazał jeden z moich kolegów. Tak też zrobiłam a kilku facetów zrobiło bardzo zadowolone miny.
    - Robisz się napalona jak tak siedzisz? – Spytał ten sam chłopak.
    - Przede wszystkim czuję się wyeksponowana i zawstydzona – Powiedziałam mu po krótkim namyśle. – I trochę mi zimno. – Dodałam a klasa wybuchła śmiechem.
    - Ale jesteś seksualnie podniecona gdy chodzisz po szkole nago i siedzisz bez ubrania przed całą klasą? – Panna Hooker wesoło drążyła temat.
    Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
    - Tak! – Przyznałam – Cóż, przychodzę tutaj po wfie gdzie musiałam brać prysznic ze wszystkimi facetami w grupie. Teraz siedzę tutaj i jestem obiektem dyskusji o edukacji seks…
    Klasa zareagowała przytłumionym śmiechem.
    - To doskonale naturalne – Wyjaśniła panna Hooker. – Kiedy na specyficzne okoliczności, jakich doświadcza Karen ma wpływ otoczenie, takie reakcje są naturalne dla niej a także dla każdej innej kobiety, to wynik ewolucji. Kreacjonista powiedziałby, że to właśnie zaplanował dla kobiety Bóg. Dyskomfort i poczucie wstydu są uwarunkowane społecznie, ale podniecenie, jakie przeżywa z powodu odarcia ze swojej intymności i poczucia bezsilności jest pierwotnym, ludzkim instynktem. Badania, jakie prowadzono w ciągu ostatnich kilku lat i ich wyniki zaowocowały zmianą polityki edukacyjnej na szczeblu lokalnym, także w naszej szkole. Podniecenie własną nagością jak i nasze demonstracje pomogą wam wszystkim wyciągać wnioski z tych odkryć.

    Czyżby mówiła, że nie muszę się wstydzić mojego podniecenia? Łatwo było jej mówić, to mnie ludzie oceniali, nie ją. A ja się oceniałam na podstawie opinii mojego otoczenia a nie badań.
    - Co teraz sądzicie o Karen, chłopcy? – Spytała panna Hooker. – Założyłabym się, że gdybym odsłoniła wam wszystkim genitalia, u was pewnie też zauważyłabym pewien stan podniecenia. – Kilku chłopaków pokiwało głowami, część się zawstydziła. Uśmiechnęła się. – To część waszej natury. Jeśli nauczycie się ją doceniać, będziecie szczęśliwsi w życiu. Jeżeli będziecie w tym tygodniu sympatyczniejsi dla Karen a ona uzna któregoś z was za pociągającego i okoliczności na to pozwolą, możliwe, że w rezultacie stworzycie przyjemny i korzystny dla was obojga związek.
    Potem jeszcze długo omawiała bez ogródek sprawy płci i rozmnażania, używając mnie do ilustracji swoich komentarzy aż wreszcie wypuściła nas gdy zadzwonił dzwonek na przerwę.
    - Będziemy ćwiczyć to, czego się nauczyliśmy. Dzięki! – Powiedział do mnie z zadowoleniem jeden z wychodzących z klasy chłopaków. Usiadłam na krześle, założyłam skarpetki i buty a potem udałam się na stołówkę.
    - Możemy się przyłączyć? – Zapytało kilku z chłopaków, którzy byli w Sali od biologii. Nie znałam ich.
    - Ja… ja tylko chciałabym mieć choć chwilę przerwy na lunch. Nawet nie znam was dwóch – Odmówiłam nieśmiało.
    - Ja jestem Jeff, to jest Rick. – Powiedział jeden z nich, uśmiechając się prostolinijnie.
    - A staracie się być dla mnie mili, bo panna Hooker wymyśliła sobie, że to może być prosty sposób, żebym dała się przelecieć, tak? – Spytałam ich oskarżającym tonem.
    - Hmm… no tak, zgadza się. – odrzekł Rick, zwieszając głowę. – Nie będziemy cię więcej niepokoić Karen, chodź Jeff. – Zaczął się szykować do odejścia a Jeff po krótkim wahaniu dołączył do niego. Przygryzłam wargę.
    - Hej!... Zaczekajcie! – Zawołałam, czerwieniąc się i próbując ich dogonić. Przynajmniej byli uczciwi. Może przynajmniej z którymś z nich albo z oboma mogłabym się zaprzyjaźnić. – Mogę z wami zjeść, jeśli chcecie!
    Przeszliśmy przez kolejkę i usiedliśmy przy stole. Oni naprzeciwko mnie.
    - Musi być trudno przyznać się przed całą klasą, że jesteś napalona. – Powiedział Jeff. – Jak na ciebie wpływają takie rzeczy?
    - To bardzo zawstydzające – Przyznałam. – Cały ten tydzień będzie cholernie zawstydzający!
    - Słyszałem, że po wfie musisz brać prysznic w męskiej szatni. – Powiedział Rick.
    - Racja. – Ugryzłam kęs mojej kanapki z szynką. Nie byłam głodna, ale uznałam, że lepiej coś zjem.
    - Czy oni… dotykają cię?
    Znowu się zaczerwieniłam.
    - Nie, tylko patrzą i każą mi pozować dla nich pod prysznicem.
    - Chciałabyś być dotykana przez chłopaków, oglądających cię pod prysznicem? – Spytał prowokująco Jeff. Spojrzałam na niego wkurzona.
    - Powiedziałaś, że to cię kręci. Panna Hooker powiedziała, że to normalna reakcja w tych okolicznościach. Podniecenie z grubsza jest pragnieniem kontaktu seksualnego, czyż nie? Więc jeśli rozpala cię masa facetów patrzących jak bierzesz prysznic, pewnie podobałoby ci się też jak cię dotykają.
    - Nie sądzę, ja… - Próbowałam się sprzeciwiać.
    - Jutro, kiedy będziesz się myć na ich oczach, wyobraź sobie jak byś się czuła gdyby mogli mieć ręce na twoim ciele. – Zaproponował mi z pogodnym uśmiechem.
    Ugryzłam kanapkę, dzięki czemu nie musiałam mu odpowiadać.
    - Co było dla ciebie do tej pory najtrudniejsze? – Spytał Rick.
    - Niech pomyślę… Pierwsze zdjęcie moich ciuchów, wczoraj. Obydwie lekcje biologii też były straszne.
    - A najlepsze momenty? Mam nadzieję, że nie wszystko było dla ciebie takie nieszczęsne.
    - Cóż… - Starałam się znaleźć jakieś pozytywne strony. – Wydaje mi się… Zajęcia w basenie były w porządku. Rozmawiałam też wczoraj z miłym chłopakiem. – Uśmiechnęłam się troszeczkę. – Najfajniej było się wreszcie ubrać na koniec wczorajszego dnia.
    Roześmiał się. Zjedli już swój lunch a ja nie miałam już ochoty na mój. Rick wyrzucił nasze resztki do śmietnika a potem opuściliśmy stołówkę.
    - Karen… stój w bezruchu przez minutę, okej? – Polecił mi Rick. Przysunął się bliżej, przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Byłam zaskoczona, ale to było miłe… Teraz ja go objęłam i wtuliłam nos w jego ramię. Nie odepchnął mnie, dopóki sama się nie odsunęłam.
    - Dz… dzięki! Potrzebowałam tego.
    - Chcesz jeszcze raz? – Zapytał Jeff, zgodziłam się i teraz on mnie przytulił.
    - Dzięki. – Powtórzyłam, uśmiechając się do nich. – Dziękuję wam obu.
    - Czyli teraz obaj możemy cię przelecieć? – Spytał Jeff i natychmiast dodał. – Żartowałem!
    Roześmiałam się. Wciąż musiałam stawić czoła zatłoczonemu korytarzowi, ale czułam się lepiej niż wcześniej w tych ciężkich dniach. Odprowadzili mnie pod salę języka angielskiego i poszli na własne lekcje. Pani Thompson, która dobiegała już wieku emerytalnego spojrzała na mnie z dezaprobatą gdy zajmowałam miejsce w ławce. Oczywiście inni też na mnie spoglądali. Nie odzywałam się przez całą lekcję i cieszyłam się, że nie wywołała mnie do tablicy.

    Wreszcie nadszedł czas na ostatnią dzisiejszą lekcję – wos. I znów pan Hansen, młody nauczyciel nie mógł się skupić na wykładzie, próbował patrzeć na mnie i uczyć jednocześnie. Nie udawało mu się a klasa raz po raz chichotała gdy popełniał błędy i komentowała je szorstko. Pocił się z zakłopotania a dla mnie ta sytuacja wcale nie była łatwiejsza.

    Kiedy lekcje się skończyły, pospieszyłam do drzwi wejściowych, przy których znajdowała się skrytka na ubrania, które musiałam w niej zostawić.
    - Panno Wagner? – Zawołał dyrektor gdy zatrzymałam się przed jego gabinetem. – Jak minął dzień?
    - Och… nieźle, tak myślę. – odparłam szybko, chciałam już się ubrać!
    - Czy dobrze pani spędza ten czas? – Zapytał z zaciekawieniem. – N a p r a w d ę zależy nam na tym, żeby było to dla pani miłe przeżycie, proszę o tym pamiętać.
    - Wcale nie! – Powiedziałam do niego, zaczerwieniona a także zdumiona. – To okropnie upokarzające chodzić samej po szkole bez żadnego ubrania, panie Harrison!
    - Popatrzył na mnie, zadumany.
    - Hmm, panno Wagner, rzekłbym, że nikt nigdy nie obiecywał nam, że życie będzie łatwe i przyjemne. Naszym zadaniem jest nauczyć się jak radzić sobie z problemami i przeciwnościami w życiu, jak odnosić sukcesy i jak dobrze żyć. Uważam, że ten program pomoże pani w tym. Poprosiłem panią o tę rozmowę, żeby przedstawić zalety tej sytuacji zamiast skupiać się tylko na oczywistych niedogodnościach.
    Zamyśliłam się na chwilę.
    - Zalety? – Zapytałam go w końcu. – Jakie tu mogą być zalety?
    Wyglądał na zaskoczonego.
    - Przede wszystkim jest to dla pani okazja do dojrzenia. Naprawdę nie nauczyła się pani niczego przez ostatnie kilka dni? W ogóle? Nie musi pani teraz odpowiadać. Proszę o tym pomyśleć.
    Wzruszyłam ramionami.
    - Są też inni uczniowie. Wszyscy wiele się uczą dzięki obserwowaniu pani. Większość chłopców wydaje się z tego cieszyć. To już cel wart sam w sobie, by dostarczyć innym radość panno Wagner.
    - Nigdy nie spodziewałabym się, że system nauczania będzie wymagał ode mnie, żebym robiła to w taki sposób. – Powiedziałam zażenowana. Westchnął.
    - Może pani się dobrze bawić, jeśli tylko pani tego chce. A jeśli pani nie chce i tak nikt pani nie pomoże, sugeruję również nad tym się zastanowić.
    - Mogę już iść? – Spytałam z pewną przekorą.
    Pozwolił mi odejść a ja pospieszyłam przed główne wejście i wreszcie się ubrałam.
    Gdy wróciłam do domu, rozmyślałam długo o słowach dyrektora. On… Moi rodzice… wszyscy uważali, że to będzie dla mnie korzystne. W przeszłości przecież zawsze chcieli dla mnie jak najlepiej! Trudno jest przyznać się nastolatce, że ktoś może wiedzieć więcej niż ona. Teoretycznie zdawałam sobie z tego sprawę, ale chyba nadszedł czas by naprawdę się do tych rad zastosować.
    0statnio edytowany przez jastme; 19-08-10, 16:47.

    Skomentuj

    • jastme
      Świętoszek
      • Aug 2007
      • 12

      #3
      WTORKOWY WIECZÓR

      Kiedy rodzice wrócili do domu, przyszli do mojego pokoju. Tato spytał mnie czy mam czas porozmawiać. Odpowiedziałam, że mogą zaczynać i tak zrobili.
      Dyskutowaliśmy długo. Ta rozmowa nie była dla mnie przyjemna, ale starałam się słuchać i zrozumieć to co do mnie mówili. A mówili, że nie mogę być tak nieśmiała. Uważali, że powinnam być dumna z siebie i ze swojego ciała. Ich zdaniem spędzenie nago całego tygodnia w szkole powinno być dla mnie zabawne i ekscytujące i chcieliby, żebym bawiła się przy tym lepiej niż dotychczas.
      - A co z Tobą, mamo? – Wytykałam jej. – Jak ty byś się czuła w takiej sytuacji na przykład u siebie w pracy?
      Zaczerwieniła się.
      - Och, to co innego… - Zaczęła a potem potrząsnęła głową i przyznała – A może nie tak bardzo.
      - Twoja mama niedługo otrzyma swoją szansę. – Powiedział tato, uśmiechając się. Wyglądała na przestraszoną, ale jestem pewna, że spyta go o to później i że zrobi wszystko co od niej będzie chciał.
      Na czas kolacji porzuciliśmy dyskusję, ale cały czas o niej myślałam, dlatego jadłam bez odzywania się. Kiedy Jimmy zmywał naczynia, spytałam tatę:
      - Uważasz, że poza szkołą też powinnam chodzić nago?
      Usadowił się w swoim fotelu.
      - Hmm, w domu oczywiście możesz robić co chcesz. Nie chodziłaś nago od czasu kiedy byłaś małą dziewczynką, ale mogłabyś, jeśli zechcesz.
      Desperacko zaczęłam się zastanawiać jak ubrać w słowa pytanie, które chodziło mi po głowie.
      - Czy odpowiedział ci na to co chciałaś wiedzieć skarbie? – Spytała moja mama. Zaczerpnęłam powietrza i potrząsnęłam głową. – Wal kawę na ławę. – Powiedziała z uśmiechem.
      - Co z… innymi miejscami? – Wyrzuciłam z siebie wreszcie, zaczerwieniona. – Szkoła jest bardzo… publiczna. Czy mam również zdejmować ubranie w innych miejscach publicznych?
      - Czy to taka straszna myśl? – Mama odpowiedziała pytaniem na pytanie. Siedziałam sztywno i słuchałam, ale nie odzywałam się ani słowem. – Jeśli to wystarczająco bezpieczne… Wydaje się być ciekawym przeżyciem i z pewnością sprawiłoby, że wielu młodych mężczyzn byłoby szczęśliwych widząc cię nago… Więc dlaczego by nie? Raz na jakiś czas. Albo kiedykolwiek.
      - I to nie tylko młodych. – Dodał tato a mama zaśmiała się na te słowa.
      - A co… z innymi rzeczami? Z seksem? – Dodałam. – Chcecie, żebym była bardziej rozwiązła? – Zaczerwieniłam się jeszcze mocniej.
      - A chcesz? – Spytał mój ojciec.
      Potrząsnęłam nerwowo ramionami.
      - W ciągu ostatnich lat czasy bardzo się zmieniły. – powiedział do mnie. – Proponuję ci spróbować wielu rzeczy. Wszystkiego co możesz. Jesteś młoda.
      Wszedł mój braciszek i spytał o czym rozmawiamy.
      Ominęliśmy tę kwestię i zmieniliśmy temat. Po pewnej chwili wyszłam na spacer i mijając mieszkalne ulice, skierowałam się w stronę śródmieścia.

      Według moich rodziców mogłabym po prostu… zrzucić ubranie i przejść się nago, prosto wzdłuż Ulicy Głównej. Onieśmielał mnie ten pomysł, ale wciąż szłam, rozmyślając o tym, o czym rozmawialiśmy. Zatrzymałam się przed sklepem i zaczęłam wpatrywać się w stroje bikini w witrynie. Tak naprawdę to myślałam o niezwykłych działaniach, jakich musiałam się podejmować w tym tygodniu. Po kilku minutach odwróciłam się od okna i kontynuowałam spacer. Nie patrzyłam gdzie idę i wpadłam na kogoś, upadliśmy oboje na chodnik. Obdarowałam go mnóstwem przeprosin gdy podnosiłam się na nogi.
      Był to Mike, chłopak, z którym chodziłam na wf.
      - Och, cześć Mike! – Powiedziałam.
      - Wiedziałem, że to ty. Przechodziłem akurat przez ulicę by powiedzieć ci cześć. – Odrzekł, uśmiechając się miło. – To uchh… to dziwne zobaczyć cię nagle w ubraniu.
      Zaczerwieniłam się, ale zachichotałam.
      - Co ty nie powiesz!
      - Mogę się przyłączyć? – Zapytał i kiedy skinęłam głową zaczął iść przy moim boku. Był na tyle uprzejmy, że nie zaczął rozmowy od nagości. Kupił mi deser lodowy i zaproponował przechadzkę do jakiegoś miejsca na uboczu, gdzie moglibyśmy spędzić czas bez obawy, że będzie mnie nachodził ktoś ze szkoły. Wyładowałam się na nim.
      - Nie mogę uwierzyć w ten tydzień w szkole! – Powiedziałam. – Moi rodzice mówią, że to super, dyrektor każe mi uznać to za atut… To jest dla mnie tak upokarzające, naprawdę muszę to robić a niemal nie mogę tego znieść!
      Słuchał uważnie moich narzekań na obecną sytuację, ale gdy po raz czwarty powiedziałam, że to niesprawiedliwe, żachnął się.
      - Nie sądzę, że masz tak źle. – Powiedział zupełnie poważnie.
      - Nie mam… źle? – Zaczęłam odczuwać do niego wrogość.
      - Wyluzuj! Oczywiście, że nie masz źle. Jesteś bardzo ładna. To nie tylko moje zdanie, wszyscy tak uważają. Co by było gdybyś nie była? W t e d y byłoby dopiero niedobrze. Co gdybyś była tą pierwszoroczniaczką, która była tak przerażona, że musiała iść do psychiatry? I tak będzie musiała przez to przejść, przez cały następny tydzień. Co ty na to? Ale i jej nic nie będzie, poradzi sobie ze swoim problemem a pewnego dnia będzie szczęśliwa, że tego dokonała. Z tobą już teraz jest wszystko ok, Karen. Nie twierdzę, że to jest dla ciebie i dla każdej innej dziewczyny łatwe, ale z tobą jest wszystko w porządku.
      Znów się zaczerwieniłam.
      - Skończyłaś już loda? – Przytaknęłam a on odstawił mój pucharek.

      Szliśmy wzdłuż ulicy. Nic nie mówił, po prostu szedł, patrząc na przejeżdżające samochody, domy, które mijaliśmy i drzewa.
      - Mike? – Odważyłam się wstępnie. – Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły.
      Uśmiechnął się, pokręcił przecząco głową.
      - Miałem nadzieję, że to ty nie jesteś na mnie zła. – Przyznał. – To w końcu nie ja muszę latać po szkole z gołym tyłkiem.
      - Moi rodzice myślą, że powinnam… spróbować również w innych miejscach. – Powiedziałam Mike’owi, różowiąc się.
      - Chodzić nago?
      - Tak.
      - Może pomogłoby ci to poczuć się swobodniej kiedy będziesz musiała się rozebrać w szkole? – Zasugerował, wpatrując się we mnie z uwagą.
      - To chyba… legalne dla mnie, żeby rozbierać się wszędzie. – Wciąż zawstydzona rozglądałam się nerwowo po ulicy.
      - Jasne, przepisy o nieprzyzwoitym zachowaniu się dziewcząt i kobiet zostały przecież anulowane. – Zgodził się ze mną Mike. Spojrzałam na niego, przypominając sobie, że przecież widział mnie nagą przez ostatnie dno, potem wzięłam głęboki wdech i ściągnęłam koszulkę przez głowę. Uśmiechnęłam się do niego niemrawo, ale to już się stało. Rzuciłam ją na chodnik i zdjęłam stanik. Mike uśmiechał się do mnie szczerze, w wielkim zadowoleniu. Pozbyłam się butów, następnie zsunęłam i zdjęłam spodnie i wreszcie moje majtki. Usiadłam na ziemi i włożyłam z powrotem buty.
      - Myślę że… robię się odważniejsza – zaśmiałam się, wstając naga od łydek w górę.
      - Jesteś niesamowita! – Wyksztusił z siebie i oglądając mnie, dodał – I piękna.
      Zmusiłam się do kolejnego uśmiechu.
      - Dzięki.
      - Przejdźmy się trochę. Dookoła kwadratu ulic a potem jeśli chcesz, możesz się z powrotem ubrać.
      - W porządku
      Spacerowaliśmy po kwadracie. Stresowałam się za każdym razem gdy obok nas przejeżdżał samochód. Za pierwszym razem chciałam skoczyć w krzaki, ale Mike złapał mnie za rękę.
      - Nie robisz nic złego! – Powiedział raźno i kazał mi stanąć przed samochodem na pełnym widoku. Ten zwolnił a potem odjechał, Mike wyszczerzył do mnie zęby.
      Nadjechał następny wóz. Mike tym razem chciał, żebym pomachała kierowcy. Nie zrobiłam tego, ale także nie schowałam się. Pomachałam przy następnym samochodzie, będąc w coraz lepszym humorze. W końcu dotarliśmy z powrotem do moich ubrań.
      - Jeden kwartał na dziś wieczór wystarczy. – Powiedziałam do Mike’a przepraszająco i szybko się ubrałam. Patrzył na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
      - Dobrze się bawiłaś?
      - Średnio. – Przyznałam. Teraz, kiedy byłam ubrana, wydawało mi się to o wiele bardziej do zniesienia. W ogóle nie stało się nic.
      0statnio edytowany przez jastme; 19-08-10, 16:47.

      Skomentuj

      • jastme
        Świętoszek
        • Aug 2007
        • 12

        #4
        ŚRODA

        Wstałam rano i udałam się do łazienki. Gdy brałam prysznic, rozmyślałam o swoim wczorajszym wieczornym spacerze. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam!

        Założyłam niebieskie dżinsy i białą koszulkę. Myślałam, czy warto zakładać stanik, jednak stwierdziłam, że po całym dniu bycia nago chcę mieć na sobie wszystkie ciuchy, które normalnie noszę.

        Zjadłam śniadanie, po czym poszłam do szkoły. Chciałam dotrzeć tam chwilę wcześniej, lecz nie chciałam znowu sterczeć na zewnątrz, jak to miało miejsce wczoraj. Byłam nieco bardziej odprężona podczas podróży do szkoły. Ten tydzień wciąż wydawał się katorgą, jednak zdecydowałam się na to nie wściekać.

        Dotarłam do szkoły, zanim którykolwiek z autobusów zdążył przyjechać. Przed wejściem stało już więcej dzieci, jednak nie był to duży tłum. Zauważyłam, że drzwi są już otwarte, bo kilku ludzi wchodziło i wychodziło. Wzięłam głęboki oddech podchodząc do skrzynki na ubranie.

        - Będziesz się teraz rozbierała? - jeden z chłopaków spytał z radością.

        - Poczekaj chwilę, proszę! - krzyknął inny z chłopców. Miał na imię Harold, znałam go z widzenia. Przełknęłam niespokojnie ślinę, on wyciągał aparat! - Chciałbym zrobić ci kilka zdjęć do albumu - powiedział - Wiesz, jak się rozbierasz.

        W tej chwili wyszedł dyrektor.

        - Czy muszę mu pozwolić robić zdjęcia? - zapytałam go. Czułam, że uszy mi płoną.

        - I tak będziesz chodziła nago cały dzień, czyż nie, panno Wagner? - zapytał mnie. Przytaknęłam - Wszyscy cię zobaczą. Nie widzę powodu, by robienie zdjęć miało cię zranić. Czyż nie?

        - Chyba nie... - przyznałam, znów przełykając ślinę.

        - Sugeruję, byś z nim współpracowała i mu pomogła - spojrzał w moją zdenerwowaną twarz i się uśmiechnął - Chciałbym, żebyś była tak miła, jak tylko możesz. Sądzę, że powinnaś cieszyć się nowym wyzwaniem tak długo, jak masz okazję. Odpręż się i czerp przyjemność, panno Wagner.

        - Popracujesz ze mną? - zapytał Harold - Proszę?

        Spojrzałam nad jego ramieniem. Właśnie przyjechał autobus pełen dzieci. To tyle, jeśli chodzi o unikanie tłumu.

        - No...dobrze. - z wahaniem się zgodziłam.

        - Panie Harrison? - Harold zwrócił się do dyrektora - Czy mógłbym zabrać jej ubrania, żeby mogła je jeszcze raz zdjąć podczas robienia zdjęć?

        Dyrektor przytaknął - Wydaje mi się, że da się zrobić.

        - OK, Karen, jesteś gotowa? Chodźmy tutaj. - Harold zwrócił się do mnie.

        Przytaknęłam, zaciskając dłonie na swoich spodniach. Dyrektor odsunął odrobinę tłum.

        - Czy możesz najpierw zdjąć koszulkę? Zwróć się w moją stronę i ją ściągnij. - poinstruował mnie Harold. Czerwieniąc się zrobiłam, co powiedział; przyglądało się mi około trzydziestu osób, a Harold zdążył już pstryknąć kilka zdjęć. - Uśmiechnij się, jeśli możesz - powiedział. Spróbowałam wymusić uśmirch. - Ładnie! - krzyknął dodając mi otuchy - Teraz rzuć koszulkę i powoli zdejmij stanik. Nie, patrz prosto w obiektyw... - Zwróciłam się w stronę aparatu i sięgnęłam na plecy, by rozpiąć stanik, po czym go zdjęłam. - Uśmiech! - przypomniał mi, a ja wyszczerzyłam zęby.

        - Teraz włóż koszulkę - zrobiłam, co polecił i chwilowo odetchnęłam. - Znowu się uśmiechnij... Teraz powoli ją zdejmij. Dobrze... uśmiech... Teraz wyrzuć ją w powietrze. - zrobiłam tak, po czym ją złapałam - Świetnie! - krzyknął entuzjastycznie - Zrób tak jeszcze raz - wyrzuciłam koszulkę ponownie, a on robił mi zdjęcia.

        Teraz przyglądało mi się już więcej ludzi. - Pomachaj im - Harold mnie poinstruował. Delikatnie pomachałam ręką.

        - Możesz znowu założyć koszulkę - powiedział. Zrobiłam to tak szybko, jak tylko mogłam i znowu się uśmiechnęłam, tym razem mniej wymuszenie - Podciągnij ją, żebyśmy mogli zobaczyć twoje piersi - powiedział, a ja to uczyniłam - Teraz opuść ją.

        - Popracujmy teraz nad dołem - powiedział - Proszę, zsuń powoli spodnie. - zrobiłam, o co prosił, powoli zsuwając dżinsy do kostek. - Teraz zrób to samo z bielizną. - To również zrobiłam - Wciągnij majtki... Teraz zdejmij spodnie... Uśmiech... Dobrze! Bardzo Dobrze! - uśmiechnął się. Tłum klaskał.

        - Czy możesz bardzo powoli zdjąć teraz koszulkę? - Zrobiłam tak, a on zrobił kilka kolejnych zdjęć - Wspaniale!

        Zadzwonił dzwonek, co mnie przestraszyło, jednak był to dopiero pierwszy dzwonek. Mieliśmy jeszcze 10 minut do rozpoczęcia zajęć. - Zaraz skończymy, - powiedział Harold - Zsuń teraz majtki... uśmiech... Pięknie. Odsuń się od nich. - zrobiłam to i znów byłam naga, z wyjątkiem butów i skarpetek. Tłum był uradowany. Zauważyłam, że przyglądało się już prawie 100 osób i spłonęłam rumieńcem.

        - Proszę, włóż znowu spodnie - poprosił Harold. Zrobiłam tak, a on pstryknął mi kilka zdjęć topless. - Teraz powoli je zsuń. Uśmiech! - powiedział. Spróbowałam się uśmiechnąć i powoli zsunęłam znowu spodnie.

        - Czas na zajęcia - powiedział dyrektor.

        Przytaknęłam i schowałam ubrania do skrzynki, gdy tłum wlewał się do budynku.

        - Dziękuję za pozowanie! - Harold powiedział ciepło - Było miło z tobą pracować!

        - Nie...Nie ma sprawy - powiedziałam nieco speszona. Otworzył przede mną drzwi i wszedł za mną do środka.

        - Będę robił ci zdjęcia z ukrycia między zajęciami - powiedział - Byłoby miło, gdybyś mogła mi pozować po szkole. Chciałabyś?

        Nerwowo się zarumieniłam - Może spytaj mnie później, co? - odparłam. Nie miałam zamiaru już pozować, lecz nie chciałam po prostu powiedzieć mu "nie".

        - W porządku, tak zrobię. - uśmiechnął się. - Do zobaczenia później. - rzucił jeszcze i obaj popędziliśmy na zajęcia.

        Po raz kolejny musiałam rozwiązywać zadania z algebry przy tablicy. Musiałam stać twarzą do klasy, gdy pan Dennison wyjaśniał różne problemy, następnie zapisywać je na tablicy i je rozwiązywać.

        - Nie dość się dziś starasz, Karen - powiedział pan Dennison, gdy zrobiłam błędy w pierwszych dwóch zadaniach. - Musisz zrozumieć, że mimo posiadania dobrej aparycji i ładnego ciała, wciąż nie zawadzi znać podstaw matematyki.

        - Przepraszam! - powiedziałam ze strachem, jednocześnie się rumieniąc.

        Kazał mi rozwiązać kolejne zadanie na tablicy, a mi udało się przez nie przebrnąć bez popełnienia błędu. Następnie zadał kolejne i tym razem się pomyliłam.

        - Znowu pomyłka - warknął pan Dennison - Kto chciałby pokazać Karen, gdzie zrobiła błąd?

        Tim, rumiany rudzielec, wstał i markerem poprawił mój błąd.

        - Dzięki - powiedziałam z uśmiechem.

        - Zapytaj go, co chce jako nagrodę - nakazał mi pan Dennison.

        Zarumieniłam się - Jak mogę cię wynagrodzić? - zapytałam nerwowo.

        - Cz-czy możesz u-u-usiąść mi n-na kolanach? - wydukał.

        - Usiądź z nim przez 5 minut - nakazał pan Dennison.

        Udałam się do jego stolika i usiadłam na jego kolanach, co klasa powitała uśmiechami. Moja lewa pierś była dokładnie na przeciwko jego twarzy.

        - Nie ruszaj się - wyszeptał Tim i ukradkiem polizał mój sutek! Zadrżałam, ale się nie ruszyłam. Lizał mnie przez całe 5 minut, po czym pan Dennison wrócił do omawiania matmy.

        - Wracaj tu, Karen - przywołał mnie pan Dennison, a ja z ulgą oderwałam się od Tima.

        - Teraz może będziesz bardziej uważna? - uśmiechnął się - Spróbujmy kolejne zadanie. Klaso, jeśli Karen znów pokaże brak zamiłowania do algebry, nie bójcie się wskazywać jej błędów.

        Wszyscy chłopcy byli chętni mi pomagać. Czułam wielkie napięcie, lecz udało mi się rozwiązać kilka zadań bezbłędnie, co pozwoliło mi przetrwać resztę lekcji.

        Skończenie algebry było wielką ulgą i szybko wyszłam na korytarz. Jednak wtedy zauważył mnie Harold i zaczął pstrykać więcej zdjęć. `Musiałam` mu pozować - cokolwiek mi nakazał! Oczywiście to wiedziałam.

        - Możesz położyć ręce na głowie? - poprosił, szczerząc się do mnie. Zarumieniłam się gniewnie, lecz zatrzymałam na korytarzu i wykonałam zadanie. Zrobił kilka kolejnych zdjęć. - Teraz odsuń od siebie bardziej stopy, proszę. - Zrobiłam tak, a on zrobił kolejne fotki. - Wyglądasz pięknie, gdy się tak rumienisz - zapewnił mnie - Odwróć się i bardzo powoli się pochylaj, aż będziesz mogła dotknąć rękoma podłogi. Nie, nie złączaj nóg. - zrobił tuzin zdjęć, gdy to robiłam. - Pochyl się odrobinę przy ścianie... dobrze... Teraz połóż ręce z tyłu i rozszerz pośladki.

        Kilku uczniów zachichotało. Czułam się zawstydzona, lecz pismo było jasne, że muszę spełniać takie prośby.

        - Dobra, możesz teraz iść - zwrócił się do mnie - Wielkie dzięki! - wyprostowałam się, starając jednocześnie nie upaść i popędziłam na lekcję historii.

        Nauczycielka zdecydowała się omówić historię ruchu praw kobiet. Zaczęła od sprawy praw do głosowania dla kobiet, później prawa do pracy i rewolucji seksualnej. Następnie przeszła do ruchu praw fizycznych Tytułu IX. Wspomniała, że konserwatywny ruch seksualny pod koniec wieku był połączony z problemem AIDS i wyjaśniła trend, że kobiety postrzegają się jako inne od mężczyzn.

        Gdy rozwiązano problem AIDS, wyleczono również inne choroby przenoszone drogą płciową, a trend innego traktowania kobiet i mężczyzn postępował. Jeden koledż zezwolił czirliderkom i dziewczynom z pomponami na występowanie nago. Kobiety zaczęły uprawiać profesjonalny sport nago, co przyczyniło się do wzrostu zainteresowaniem nim, podobnie jak sportami drużynowymi. Wcześniej zawody sportowe kobiet były ignorowane, lecz teraz zapełniały one stadiony, nadając nowe znaczenie szkołom i przyczyniając się do wzrostu dochodów z uprawiania sportu przez kobiety. Procesy sądowe nie zezwoliły na zakazanie tej praktyki, gdyż przynosiła ona dochody. Seks się sprzedaje.

        Rozciągnęło się to na biznes. Młode dyrektorki wywierały znacznie większe wrażenie, gdy zostawiały ubranie za drzwiami pokoju zebrań, zamiast domagając się równości płci.

        * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

        Program koszykówki na Centralnym Uniwersytecie miał kolejny słaby sezon. Oglądalność spadała, sprowadzono nowego trenera, lecz nauczyciele zaczęli dyskutować nad zawieszeniem programu.

        Kapitan czirliderek spotkała się z ich trenerem, a następnie z drużyną. Dwie z siedmiu dziewczyn odeszły; reszta zdecydowała się na nowy krok.

        Po próbie czekały w męskiej szatni, mając na sobie spódniczki oraz buty i skarpetki, jednak nie mając na sobie nic od pasa w górę. Większość była nieśmiała i zdenerwowana, lecz główna czirliderka stanęła przed drużyną koszykarzy i wyjaśniła pomysł. Po każdym zwycięstwie, w następnym meczu będą kibicowały topless. Jeśli drużyna pobije rekord zwycięstw, wygra mistrzostwa konferencji czy dostanie się do narodowego turnieju, zorganizowane zostaną imprezy, sponsorowane przez czirliderki.

        Po tym, jak drużyna wygrała pierwszą tercję na swoim parkiecie, dziewczyny zrzuciły koszulki i rzuciły się między graczy, tańcząc w hali, co spotkało się z entuzjazmem na trybunach. Kibicowały z nagimi piersiami przez kolejne dwie tercje, a drużyna wygrała 3-0.

        Sąd nakazał powrót do pełnego ubioru przez następnych kilka tygodni, a drużyna miała statystykę wygranych 1-3 podczas tych dwóch tygodni. Po słynnej decyzji sądu, czirliderki, wspierane przez pełną salę sądową, po dwóch dniach rozprawy otrzymały prawo do zdjęcia koszulek i staników. Wszystkie to szybko zrobiły. Sędzia patrzył się na nie, gdy urzędnik uciszał tłum; następnie ogłosił swoją decyzję: "Nie widzę przed sobą nic obscenicznego."

        * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

        Melanie wiedziała, że szansa na dostanie kredytu nie jest duża, lecz chciała założyć nową firmę, bo straciła pracę w firmie, w której przepracowała ostatnie 6 lat. Raz już odrzucono jej wniosek, a teraz miała spotkanie z komitetem kredytowym w banku.

        Przybyła 20 minut wcześniej i nerwowo patrzyła na ścienny zegar, gdy spotkanie się zbliżało. Przygotowała dokumenty przedstawiające jej biznesplan, zdolność kredytową (lecz to był spory kredyt!) i dowód, że istnieje podaż na to, co chciała robić. Kupiła nową szarą sukienkę i satynową bluzkę do tego.

        - Komitet kredytowy zbierze się za pięć minut - poinformował ją recepcjonista.

        Melanie udała się do toalety, by jeszcze raz sprawdzić makijaż. Czy zrobiła wszystko, co możliwe? Przebadała trzech mężczyzn z komitetu; znała ich nazwiska i miała jakieś o nich informacje. Znała historię banku w kwestii przyznawania kredytów.

        Nagle wpadł jej do głowy szokujący pomysł. Po chwili wahania, rozmyślania nad konsekwencjami braku kredytu, umalowała usta i szybko rozpięła bluzkę i stanik i zsunęła sukienkę. Zostawiła swoje ubrania na podłodze, zabrała teczkę i minęła wstrząśniętego recepcjonistę kierując się do pokoju spotkań. Na pluszowy dywan weszła sprężystym krokiem, lecz była zaczerwieniona. Stanęła twarzą w twarz z męskim komitetem nago, piękna i pociągająca.

        Dostała kredyt.

        * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

        Bonnie widziała za sobą błyskające niebieskie światła, lecz miała nadzieję, że odjadą. Jechała dalej, lecz wóz plicyjny wciąż jechał za nią. Wiedziała, że jechała odrobinę za szybko.

        Zadziałała szybko, wciskając stanik do schowka i przerzucając spodnie i koszulkę przez tylne siedzenie, następnie opuściła szybę. Gdy policjant przyszedł i poprosił o prawo jazdy, zawahał się i zamiast tego zapatrzył na nią. Zarumieniła się, upokorzona i zmieszana. - Przepraszam, panie władzo; jest taki piękny wieczór i przeważnie nikt nie zagląda do środka, a ubrania leżą na tylnej kanapie!

        Policjant zawołał swojego partnera, który również chwilę jej się przyglądał.

        - Wydaje mi się, że lepiej już pojedziemy - powiedział ten pierwszy.

        - Masz rację - przytaknął drugi, kiwając głową - Niech pani jeździ ostrożniej.

        * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

        - Ten trend postępuje i dlatego napotykamy coraz więcej programów takich, jak ten, w którym uczestniczy Karen Wagner - wyjaśniła nauczycielka - Rodzice i nauczyciele próbują pokazać wszystkie plusy, jakie są dostępne dla wszystkich studentów.

        Gdy lekcja się skończyła, podeszłam do jej stolika. - Dziękuję za dzisiejszy temat. - powiedziałam - Bardzo mi pomógł!

        - Cieszę się, że ci się podobał, Karen. - uśmiechnęła się, a ja popędziłam na wychowanie fizyczne.

        - Poczekaj chwilę, Karen! - usłyszałam i się zatrzymałam. To znowu był Harold.

        - Muszę iść na w-f, Harold! - zaprotestowałam.

        - W-f? Wspaniale! Chciałem przyjść na te zajęcia dziś i zrobić kilka zdjęć pod prysznicem i na basenie - wyszczerzył się w uśmiechu.

        Zarumieniłam się, lecz pozwoliłam mu na to i ruszyłam do szatni. Zrobił mi kilka zdjęć, gdy usiadłam na ławce i zdejmowałam buty i skarpetki.

        - Dziś będziemy nurkować - oznajmił pan Roquette. Zajęłam miejsce w kolejce. Gdy inni uczniowie ćwiczyli nurkowanie, Harold robił mi zdjęcia, a gdy nadeszła moja kolej, fotografował moje skoki.

        Każdy z nas oddał dwa skoki z niskiej deski, a następnie po jednym z wysokiej. Przez minutę stałam na krawędzi deski, pozując dla Harolda. Kilku chłopców zagwizdało. Pomachałam im i skoczyłam. Dostałam oklaski również za swoje następne skoki.

        Następnie mieliśmy czas wolny, a właściwie czas wolny dla klasy. Większość chłopców zebrała się wokół mnie i prosiła o pozowanie. Robiłam to tak chętnie, jak tylko mogłam. Harold robił zdjęcia wszystkiego!

        - Uklęknij proszę, Karen - jeden z nich mi polecił, gdy wychodziłam po drabince z wody.

        Uśmiechnęłam się szeroko i opadłam na kolana - Jasne! - odpowiedziałam uprzejmie, dobrowolnie rozsuwając kolana. Uniosłam ręce nad głowę i bez polecenia wypięłam pierś, prezentując nagie ciało przed chłopcami.

        - Teraz wstań i pochyl się do przodu, rozsuwając pośladki - polecił mi inny chłopak.

        Zarumieniłam się na ten pomysł, lecz szybko zrobiłam, co mi polecił.

        - Wyprostuj się i chwyć się za sutki - po minucie poprosił mnie ktoś inny.

        Zrobiłam, o co prosił. Każdy z jedenastu chłopców w klasie kazał mi przyjąć inną pozycję, a ja wypełniałam każdą prośbę.

        Nauczyciel zadął w gwizdek i ruszyliśmy do szatni.

        - Spotkamy się później, Karen - powiedział Harold - Być może weźmiesz dla mnie prysznic, żebym mógł zrobić zdjęcia. Mam tyle pomysłów, że mój aparat chyba tego nie wytrzyma.

        - Do zobaczenia później, Harold - powiedziałam czerwieniąc się, szczęśliwa, że przez chwilę nie będzie mnie podglądało oko aparatu.

        Zaczęłam brać prysznic, przyglądając się chłopcom, jak zdejmowali kąpielówki. Niektórzy wciąż wstydzili się rozbierać przede mną. Zachichotałam; było było, że chociaż raz chłopcy byli onieśmieleni!

        Nagle przypomniałam sobie, co mi wczoraj podsunął Jeff, o wyobrażeniu sobie chłopców dotykających mojego ciała. Zarumieniłam się.

        - Hej, co się stało? - zapytał mnie Mike.

        - N..nic! - zaprotestowałam. Na szczęście nie musiałam wyjawiać swoich myśli! Próbowałam myśleć o czymś innym, lecz nie mogłam odegnać pomysłu Jeffa! Chłopcy wciąż się na mnie patrzyli.

        - Wydaje mi się, że ją podnieciłeś - stwierdził jeden chłopak, szczerząc się w uśmiechu.

        - Ładnie ci sutki stwardniały - zauważył inny.

        Mike przytaknął.

        - Przepraszam - powiedziałam czerwieniąc się - Muszę stąd wyjść! - zaczęłam odsuwać się od pryszniców, chcąc ukryć się w toalecie dziewcząt tak szybko, jak to możliwe.

        - Jakiś problem? - zapytał pan Roquette, wchodząc pod prysznice z basenu.

        - Muszę iść do łazienki! - szybko wyjaśniłam.

        - Zaczęła się podniecać, gdy weszliśmy pod prysznic - wyjaśnił nauczycielowi jeden z chłopców.

        - Och - pan Roquette złapał mnie za ramię. - Zatrzymaj się, Karen. To normalne w tych okolicznościach. Idź, dokończ prysznic.

        - Ale... - zaczęłam protestować, lecz zamknęłam usta. Co mogłam powiedzieć? - Tak, sir. - odpowiedziałam krótko i ruszyłam pod prysznic, którego używałam.

        Chłopcy przyglądali się teraz bardzo uważnie - Rozsuń stopy, Karen! - zasugerował jeden chłopak - Potrząśnij cyckami dla nas!- Podnieś ręce nad głowę - musiałam wykonać każde polecenie. Zrobiłam tak, wciąż myśląc, jak by to było, gdybym pozwoliła im się dotykać.

        Wreszcie skończyli prysznic i poszli się ubierać. Musiałam iść z nimi do szatni i wycierać się przed nimi, lecz ponieważ musiałam założyć tylko buty i skarpetki, zdążyłam wyjść przed większością z chłopców.

        Skomentuj

        • jastme
          Świętoszek
          • Aug 2007
          • 12

          #5
          Dotarłam na lekcję biologii bez spotkania z Haroldem, co było ulgą. Zajęłam miejsce na krześle przed klasą, tak jak w ciągu ostatnich dwóch dni, następnie rozsznurowałam i zdjęłam buty oraz skarpetki, siadając kompletnie naga.

          - Och, miło widzieć, że dziś jesteś bardziej chętna do współpracy - pani Hooker uśmiechnęła się, zamykając drzwi do klasy - Czy ktoś z chłopców próbował być dla ciebie miły, by sprawdzić, czy interesują cię seksualnie?

          Zarumieniłam się - Hmm, tak, kilku próbowało.

          - I jak odpowiedziałaś? - zapytała, gdy klasa wpatrywała się we mnie.

          - Nie...uprawiałam.. seksu z nikim - powiedziałam zakłopotana, gdy klasa chichotała.

          - Jeszcze nie. - poprawiła mnie z uśmiechem.

          - Jasne - znów spłonęłam rumieńcem.

          - Dziś jesteś bardziej czy mniej podniecona niż wczoraj? - zapytała.

          - Bardziej - przyznałam, przełykając ślinę i myśląc o prysznicach.

          - To zupełnie naturalne - odparła - Napięcie seksualne będzie w tobie cały czas rosło - uśmiechnęła się - Jestem pewna, że chłopcy cały czas zwracają na to uwagę!

          Dalej omawiała sprawy reprodukcji, podczas gdy ja służyłam jako model pokazowy do jej zajęć.

          Wreszcie lekcja się skończyła.

          - Jutrzejsze zajęcia będą interesujące! - obiecała radośnie pani Hooker - Do zobaczenia jutro!

          Włożyłam skarpetki i buty, gdy reszta klasy wychodziła. Rick i Jeff czekali na mnie na zewnątrz.

          - Możemy się do ciebie przyłączyć na lunchu? - zapytał Rick.

          - Byłoby miło - odparłam uśmiechając się i ruszyliśmy do kawiarni na posiłek. Każdy z nas otrzymał tacę z jedzeniem i usiedliśmy przy pustym stoliku. Gdy tylko usiedliśmy, grupa innych chłopców chciała się do nas przyłączyć.

          - Moglibyście zostawić nas samych? - grzecznie spytał Jeff - Próbujemy dać tej biednej dziewczynie wytchnienie, żeby mogła zjeść.

          - No chyba - odparł jeden z chłopaków - Chodź, Eddie.

          - Chcieliśmy się tylko bliżej ci przyjrzeć - wyjaśnił Eddie - Nie mamy wspólnych zajęć, więc możemy tylko popatrzeć na korytarzu. Nie chcieliśmy ci przeszkadzać, wybacz!

          - Nie ma sprawy. Dzięki za szczerość. - odpowiedziałam, uśmiechając się do niego.

          Usiedli przy stoliku obok i obaj wciąż na mnie się gapili.

          - Spróbowałam tego, co sugerowałeś, pod prysznicem chłopców. - zarumieniona powiedziałam Jeffowi - Jak tylko zaczęłam, nie mogłam przestać! Bardzo się podnieciłam i zawstydziłam. Wszyscy chłopcy z radością zauważali, jak mi sterczą sutki.

          Wyszczerzył zęby - Pomyśl, jakbyśmy to my cię całą dotykali - zasugerował - Chciałbym to też zobaczyć!

          Pokazałam mu język, zachichotałam i wróciłam do jedzenia.

          - A gdybyś była cała pokryta tłuczonymi ziemniakami, a grupa chłopców by z ciebie jadła? - podpuścił mnie Rick.

          Zmarszczyłam nos. - Fuj!

          - Jeśli ktoś by cię o to poprosił.. Myślisz, że mogłabyś to zrobić? - zapytał.

          Zarumieniłam się. - Mam nadzieję, że nie. Proszę, nie sprawdzaj!

          Obaj chłopcy uśmiechnęli się.

          - Jak myślisz, moglibyśmy cię podotykać, żeby zobaczyć twoje twarde sutki? - zapytał Jeff - Na przykład po lunchu?

          - A co, jeśli nie? - odparłam.

          Rick puścił mi oko.

          Westchnęłam - No dobrze. - zgodziłam się niechętnie. - Po lunchu.

          Obaj uśmiechnęli się radośnie i skończyli jeść tak szybko, jak tylko mogli. Oddaliśmy nasze tace i wyszliśmy na dziedziniec.

          - Możesz zrobić to tutaj. - powiedział Jeff.

          - Dobrze. - przytaknęłam, rozglądając się wokół. Na dziedzińcu było kilkoro innych uczniów. Westchnęłam; nie wyobrażam sobie, bym mogła znaleźć bardziej ustronne miejsce.

          Chłopcy usiedli na ławce, a ja zdjęłam buty i skarpetki, następnie stanęłam przed nimi. Zarumieniłam się; byłam zupełnie naga. Spojrzałam im prosto w oczy, następnie uśmiechnęłam się i rozsunęłam nogi. Splotłam palce nad głową i pomyślałam, że jestem przed nimi kompletnie odsłonięta. Mogli wyciągnąć ręce i mnie dotykać, a ja musiałam im na to pozwolić. Bardziej się zarumieniłam. Mogli wsunąć swoje palce w moją cipkę lub, jeśli chcieli, bawić się moimi pośladkami. Czułam w sobie ciepło i podniecenie.

          Obaj wyszczerzyli się do mnie w uśmiechu. - Wow, to jest naprawdę super! - zakrzyknął Rick.

          Jeff uśmiechnął się - Wyglądasz, jakbyś naprawdę chciała to zrobić! - powiedział.

          Przytaknęłam, rumieniąc się.

          - Hej Karen! - ktoś powiedział, a ja przełknęłam ślinę. To był Harold! Szybko pstryknął mi kilka zdjęć, po czym śmiejąc się odszedł. Zarumieniłam się jeszcze bardziej, lecz nic na to nie mogłam poradzić. Jeff zaczął wstawać, lecz potrząsnęłam głową - Pozwól mu iść. I tak nic nie możesz zrobić. - patrzyłam, jak odchodzi.

          Nadszedł czas wracać na lekcje. Założyłam z powrotem skarpetki i buty i wróciłam do szkoły.

          Na lekcji angielskiego mieliśmy przez pierwszą połowę zajęć napisać wiersz. Napisałam krótką opowiastkę o dziewczynie, która przegrała zakład i musiała być seksualną niewolnicą w weekendy. Dziewczyna najpierw tego nienawidziła, lecz szybko to pokochała.

          - Czy ktoś skończył już pisać swój wiersz? - zapytała nauczycielka.

          Kilka osób podniosło ręce.

          - Ile osób napisało coś tak zawstydzającego na temat seksu, że nie chcą, by to ktokolwiek zobaczył? - zapytała nauczycielka.

          Moja dłoń powędrowała w górę, wraz z dłońmi połowy klasy. Następnie dołączyły następne - większość klasy.

          Uśmiechnęła się - Tak to jest, jak się pracuje z nastolatkami. - powiedziała. - Tylko seks z innymi nastolatkami wam w głowie, lecz nikt nie chce o tym rozmawiać.

          Klasa wybuchnęła śmiechem.

          - Czy ktokolwiek napisał nazwisko na swoim wierszu? Jeśli tak, zamażcie je lub wyrwijcie ten kawałek kartki. - przeszła po klasie, zbierając wiersze od uczniów. Następnie wróciła z powrotem na początek klasy, losowo mieszając wiersze!

          - Każdy z was przeczyta głośno jeden z wierszy napisanych przez innych uczniów. - oznajmiła radośnie. - Karen, możesz zacząć.

          Każda osoba musiała stanąć przed klasą i przeczytać wiersz kogoś innego. Wszyscy w klasie słuchali, próbując odgadnąć, czyjego autorstwa były wiersze.

          Musiałam przeczytać wiersz chłopca. Większość z nas czytała wiersz przeciwnej płci. Stanęłam na przedzie klasy i zaczęłam czytać wiersz, który zaczął się jak górnolotny romans.

          Jej usta są słodkie, jest ona piękna
          Jej ciało jest miękkie, lecz sprężyste

          Lecz szybko zaczęło być mniej miło:

          Chodzi ona wszędzie nago
          Jej tyłek i sutki są dumnie podkreślają
          Jej seksualność. Ona ma czelność
          Afiszować się przed złymi i dobrymi.

          Zatrzymałam się, czerwieniąc się i patrząc po klasie.

          - Dalej, Karen - poprosiła mnie pani.

          Przełknęłam ślinę i czytałam dalej.

          Karen Wagner, piękna blondynka
          Daje chłopcom na w-fie wycisk
          Naga od stóp do głów
          Kąpie się, aż wszyscy są czyści.

          Jest chłodna, lecz wciąż podniecona
          Jej sutki dumnie się prężą
          Z jej słodką buzią i wielkimi oczami
          Chciałbym ją mieć u siebie w domu!

          Klasa klaskała i gwizdała, a ja wróciłam na swoje miejsce. Usiadłam i słuchałam reszty wierszy. Niemal wszystkie wiersze chłopców były o mnie.

          Wreszcie zajęcia się skończyły, a ja uciekłam na korytarz. Miałam już tylko jedną lekcję. Nie było źle, to było zarządzanie.

          Przyszłam do klasy wcześniej. Pan Hansen uśmiechnął się szeroko, gdy weszłam i zajęłam swoje miejsce. Wciąż pozostawało kilka minut do końca przerwy.

          - Ładnie dziś wyglądasz - powiedział.

          - Dź-Dziękuję - odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech.

          - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, jeśli trochę się pogapię? - wyjaśnił przepraszając - Studium nauczycielskie nie przygotowuje na... na uczennice biorące udział w lekcjach nago.

          Lekko się zaczerwieniłam. - Mnie też nikt na to nie przygotowywał. - odpowiedziałam, następnie przełknęłam ślinę i zdecydowałam się nieco więcej wyjaśnić - Panie Hansen...Wydaje... Wydaje mi się, że wszyscy w szkole gapią się na mnie cały tydzień! "Muszę" im na to pozwolić. Nie wolno mi się zakrywać w żaden sposób i muszę pozować dla każdego, kto mnie o to poprosi. Ktokolwiek mnie o to poprosi, panie Hansen - zarumieniłam się jeszcze mocniej - Poza tym muszę uczestniczyć w lekcji w jakikolwiek sposób, jaki wymyśli nauczyciel.

          - Rzeczywiście. - w zamyśleniu przyglądał mi się przez chwilę - Nie jest łatwo wymyślić, jak mogłabyś pomóc w lekcji zarządzania. - przyznał - Przynajmniej ja nie mam pojęcia. Lecz jeśli masz jakiś pomysł, możesz coś zaproponować.

          Byłam zaskoczona, że nie wykorzystał on możliwości wykorzystania mnie na lekcji. Posłałam mu uśmiech. - Dziękuję... Będę aktywna!

          Inni uczniowe weszli do sali. Spędziłam zajęcia próbując rozproszyć pana Hansena uśmiechami, rozciąganiem się, gdy patrzył w moim kierunku i bawieniem się między moimi nogami. Kilka razy się zaciął, lecz ogólnie uczenie szło mu o wiele lepiej.

          Wreszcie przyszedł koniec lekcji! Wybiegłam z klasy i skierowałam się do frontowych drzwi, nie mogąc się doczekać, by zabrać swoje ubrania.

          - Hej, Karen! - to był Harold. Lekko posmutniałam, lecz odwróciłam się w jego kierunku i posłałam mu uśmiech. - Hej, Harold!

          - Cześć, Karen! - spojrzał na mnie lekko niepewnie. - Miałaś mi pozować po lekcjach, pamiętasz?

          Zarumieniłam się. - Haroldzie... To był ohydnie długi dzień... Nie możemy po prostu...

          Jego uśmiech zniknął - Nie chcesz. - spojrzał w dół. - OK, w porządku.

          Westchnęłam, uradowana. - Dzięki, Harold! Cieszę się, że rozumiesz! - ruszyłam z powrotem przed szkołę, lecz zatrzymałam się i spojrzałam w tył. - Harold?

          - Tak? - spojrzał w moją stronę.

          - Jesli chcesz, możesz robić zdjęcia, jak się ubieram - zaproponowałam.

          - Och. Lepsze to, niż nic. Dzięki - uśmiechnął się, doganiając mnie. - Lecz nie ubieraj się zbyt szybko, OK?

          - Spróbuję zrobić to powoli - obiecałam.

          Ruszyłam na zewnątrz i zobaczyłam, że inne dziewczęta już się ubierają.

          - Panno Wagner? - to był dyrektor.

          - Dzień dobry, Panie Harrison! - uśmiechnęłam się do niego.

          - Obecny tu Harold powiedział, że planował poprosić cię, żebyś chwilę mu pozowała po szkole. Widzę, że jest z tobą.

          Przytaknęłam - Ma zrobić kilka zdjęć, jak będę się ubierała. Proszę, czy mogę zabrać swoje ubrania?

          - Hmm... Cóż.. Wydaje się, że planował coś bardziej ambitnego. - Pan Harrison wziął moje ubrania i przejrzał je, nie dając ich mnie. - Właściwie to powiedziałem, że pomogę mu udostępniając boisko do piłko nożnej, salę gimnastyczną i tym podobne, by mógł zrobić ci zdjęcia w różnych miejscach. Nie chciałabyś przez chwilę zostać, panno Wagner?

          Spłonęłam rumieńcem. - Ja...uch...

          Uśmiechnął się. - Jesli zrobisz, o co prosi, to jestem pewien, że wszyscy skończymy za godzinę. Wtedy otrzymasz z powrotem swoje ubrania.

          - Właściwie, panie Harrison, chciałem zrobić więcej zdjęć, jak je zdejmuje lub nosi tylko część z nich. - Harold zwrócił się do dyrektora.

          - Wydaje mi się, że da się zrobić. - przytaknął - Gdzie chcesz zacząć, Haroldzie?

          Nie pozwolono mi "nawet" zaprotestować. Harold miał torbę z aparatem, a pan Harrison dał mi moje ciuchy.

          - Zacznijmy na boisku. - powiedział Harold, uśmiechając się i ruszyliśmy w drogę.

          Kazał mi stanąć na boisku i zrobił kilka zdjęć, prezentując różne kąty boiska i mnie. - Zdejmij buty i skarpetki - polecił i zrobił kilka zdjęć, jak byłam zupełnie naga. Następnie kilka fotek pod tablicą wyników, wciąż w pełnym negliżu, a następnie w biegu między krzesełkami.

          Kazał mi się ubrać, a następnie powoli rozebrać na trybunach, gdy robił kolejne zdjęcia. Musiałam to powtórzyć w dwóch innych miejscach na trybunach.

          - Teraz zróbmy to samo przy bramce - zaproponował. - To będzie na tyle.

          Lekko się zdziwiłam, gdy to powiedział. Ubrałam się i popędziłam do bramki, by skończyć sesję fotograficzną. Próbowałam się uśmiechać i być na tyle radosna, na ile to możliwe oraz chętnie wypełniałam polecenia Harolda. Uśmiechał się, robiąc zdjęcia, jak zsuwałam spodnie, rzucałam biustonosz w powietrze i kompletnie naga tańczyłam w bramce.

          - W porządku, Karen. To wszystko. - w reszcie powiedział.

          - Ty "tyle"? Mogę się ubrać? - przytaknął.

          Rozrzuciłam ubrania po całym boisku. Rzuciłam się ku majtkom i zaczęłam je ubierać, lecz zachichotałam i zdecydowałam się najpierw zebrać wszystkie ubrania, zanim je ubiorę. Harold szczerząc zęby przyglądał mi się - Nie przeszkadza ci, że jesteś jeszcze naga? - zapytał, jak podniosłam koszulkę.

          Zarumieniłam się. - To jest bardzo zawstydzające. - odpowiedziałam. - Spróbuj, żeby ktoś zabrał twoje ciuchy i zobacz, jak to jest!

          - Lecz wydajesz się być zrelaksowana - zauważył. - Wciąż nic na siebie nie założyłaś.

          - Och - znów się zaczerwieniłam i skończyłam zbierać ubrania, po czym szybko je założyłam na siebie.

          Harold uśmiechnął się i wrócił do szkoły. Zaoferował mi podwiezienie do domu, lecz odmówiłam; powiedziałam, że spacer mi nie zaszkodzi. Jednak na pożegnanie go uściskałam. Nie było powodu, żeby nie być miłym. Z uśmiechem na ustach ruszyłam do domu.

          Skomentuj

          • jastme
            Świętoszek
            • Aug 2007
            • 12

            #6
            ŚRODA WIECZÓR

            Dotarłam do domu przed kolacją.

            - Coś ciekawego się dziś działo, kochanie? - zapytała mnie mama.

            Rumieniąc się przytaknęłam. - Ten chłopak miał ze sobą aparat, a ja musiałam mu pozować, jak się rozbierałam przed szkołą. - odparłam. - Następnie dyrektor kazał mi zostać po szkole i pozować dla niego nago na boisku piłkarskim!

            Uśmiechnęła się - Wydaje się, że było fajnie. Sprawiło ci to radość?

            - Nie bardzo. To było ohydnie poniżające.

            Otoczyła mnie ramieniem. - Wiem, kochanie. Lecz to dla ciebie dobre. Spróbuj to zrozumieć i ucz się z tego tyle, ile się da.

            - Spróbuję, mamo. - uśmiechnęłam się do niej.

            - Obiad będzie za jakieś 10 minut. - poinformowała mnie.

            - Na chwilę muszę iść na górę. - odpowiedziałam.

            Ruszyłam do swojego pokoju, lecz Jimmy mnie na chwilę zatrzymał. - Widziałem cię po szkole. - powiedział. - Przynajmniej tak mi się wydawało, że to ty, chodząca po boisku nago.

            Zarumieniłam się. Nie byłam na to gotowa; nie zdecydowałam jeszcze, jak to powiedzieć Jimmy`emu.

            - To byłam ja. - przyznałam. - Jimmy... Chodź na górę.

            Poszedł za mną do mojego pokoju i pokrótce mu wyjaśniłam o tygodniu nagości i pokazałam pismo, które dał mi dyrektor. Słuchał uważnie, po czym przejrzał gazetkę. - Coś, o czym mówili mi inni chłopacy ze szkoły, lecz nie wydawało mi się to prawdopodobne. - powiedział. - Dziewczyny chodzące po szkole nago? Zostałaś wybrana i rzeczywiście to robisz?

            - Nie miałam wyjścia. Wciąż nie mam. - odparłam.

            Przytaknął. - W porządku. Wierzę ci. - wyszczerzył zęby - Jeden z moich nauczycieli powiedział dwóm dziewczynom, które gadały na lekcji, żeby wyszły na przód klasy i zdjęły swoje koszulki i spodnie. Obie odmówiły, a nauczyciel wysłał je do dyrektora. Ten zaraz przyszedł i kazał im się rozebrać do bielizny przed klasą! Jej, ale były zawstydzone. Było fajnie!

            - Co się stało potem? - zapytałam.

            - Och, odzyskały ubrania po lekcji. - odparł.

            - Wydaje mi się, że im nie było fajnie! - obruszyłam się.

            Przytaknął i się wyszczerzył: - nie "ja" im kazałem to zrobić!

            - Obiad gotowy! - krzyknęła mama.

            Zeszliśmy na dół i usiedliśmy do posiłku.

            - Czy będziesz chodziła nago w domu, czy tylko w szkole? - zapytał mnie z ciekawością.

            - Wyjaśniłam mu, o co chodzi - powiedziałam mamie i tacie, lekko się rumieniąc. Następnie uśmiechnęłam się do Jimmy`ego - Wydaje mi się, że skoro mogę to robić cały dzień w domu, to mogę to robić w zaciszu domowym! - wstałam i chichocząc zdjęłam ubranie, po czym z powrotem usiadłam do kolacji.

            - Wydaje mi się, że szkolny program działa. - tata się uśmiechnął. - Nie jesteś już tak wstydliwa, Karen.

            - Nie chcę się czuć zbyt pewnie, skoro jutro znowu muszę iść do szkoły nago. - westchnęłam - Będę tak chodziła tak radośnie i otwarcie, jak to możliwe! - przysięgłam.

            - Dobra dziewczynka! - zaklaskał.

            Po posiłku z powrotem się ubrałam. - Wrócę za chwilę, prawdopodobnie przed zmrokiem. - powiedziałam rodzicom i machając wyszłam.

            Ruszyłam ulicą, po czym następną, znowu skręciłam, machając i uśmiechając się do ludzi, których mijałam i samochodom, które obok mnie przejeżdżały. Zdecydowałam się samodzielnie zrobić coś wyzywającego i ryzykownego. Powiedziałam sobie, że muszę tylko znaleźć odpowiednie miejsce. Wreszcie się zdecydowałam i ruszyłam szukać miejsca. Zauważyłam ulicę zakończoną zaułkiem i zdecydowałam, że to jest to.

            Zauważyłam, że nikogo na zewnątrz nie było, co mnie usatysfakcjonowało. Pobiegłam na koniec ulicy i rozejrzałam wokół, następnie przełknęłam ślinę i zdjęłam ubranie. Zaczęłam z powrotem zakładać buty, lecz zachichotałam i zamiast tego zdjęłam skarpetki. Będę nago!

            Szukałam miejsca, gdzie mogę zostawić ubranie. Musiałam coś szybko znaleźć i żeby było to nie było miejsce łatwo dostępne. Zauważyłam półciężarówkę na chodniku i wrzuciłam ciuchy na pakę, po czym pobiegłam, żeby wrócić na główną ulicę.

            Na chodniku skręciłam w prawo i nerwowo zaczęłam myśleć, jak daleko mam iść. 10 przecznic? 5? Zdecydowałam się dodać cyfry na następnym domu, a jeśli wynik będzie jednocyfrowy, to tyle przecznic przejdę, zanim zawrócę. Rozejrzałam się nerwowo i zobaczyłam adres: 609. 69=15, 15=5. Muszę przejść 6 przecznic. Wydawało się to dużo, gdy dotarłam do pierwszej ulicy. Zadrżałam i zaczęłam wracać.

            Samochód zwolnił koło mnie i się zatrzymał! Spłonęłam rumieńcem.

            - Karen!

            Z fotela kierowcy wstał chłopak. To był Jeff! Rick wstał z fotela pasażera. Obaj szeroko się uśmiechali.

            - Co robisz? - zapytał Rick.

            Wzięłam głęboki, nerwowy oddech. - Tylko... spaceruję.

            - Gdzie są twoje ubrania? - zapytał Rick.

            - Zostawiłam je na pace półciężarówki. - wyjaśniłam. - Właśnie po nie idę.

            - Jeśli ona wciąż tam jest. - zauważył Jeff.

            Zarumieniłam się. O tym nie pomyślałam!

            - Chcesz, żebyśmy z toba poszli? - zaproponował Rick.

            - Um... OK. - przytaknęłam nerwowo.

            Obaj ruszyli ze mną z powrotem do półciężarówki. Wciąż tam stała!

            Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam z wdzięcznością, gdy Jeff wydobył moje ubrania. Chłopcy przyglądali mi się, jak się ubierałam, po czym wróciliśmy do ich samochodu.

            - Masz w planach jeszcze coś robić nago? - bez ogródek zapytał mnie Rick.

            Przełknęłam ślinę. - Myślałam o czymś interesującym i zabawnym, co mogę zrobić. - przyznałam - Miałam kilka pomysłów, lecz stchórzyłam. Spróbowałam tylko tego... na czym mnie przyłapaliście, chociaż nawet tego nie skończyłam.

            - Ale jesteś zainteresowana? - powiedział - Co ty na to, że jeśli wpadniemy na jakiś pomysł, ty go wykonasz?

            - Lub po prostu sama przedstawisz swój pomysł, a my cię zachęcimy do jego wykonania. - dodał Jeff.

            Powoli przytaknęłam. - W...porządku. Zobaczmy, jakie pomysły wam przyjdą do głowy. Coś... zrobię.

            - Myślę, że powinnaś się rozebrać teraz, jak rozmawiamy, by było dla nas wszystkich bardziej interesująco. - z nadzieją w oczach zasugerował Jeff.

            - Nie tutaj. - szybko odmówiłam, patrząc na ulicę, po czym zarumieniłam się. Chłopcy się śmiali. Przerażał mnie pomysł rozebrania się do naga, chociaż sama to zrobiłam.

            - Co powiesz na park? - zaproponował Rick, wciąż się uśmiechając, a ja się zgodziłam.

            Ruszyliśmy do parku położonego kilka przecznic dalej. Na niewielkiej polanie między drzewami stał tam stół piknikowy. Skierowałam się w jego stronę, a chłopcy podążyli za mną. Rozejrzałam się nerwowo; w parku byli inni ludzie, ale nie tutaj.

            - Nie ma nic nielegalnego w zdejmowaniu ciuchów - powiedział Jeff, uśmiechając się szeroko.

            - Wiem! - żachnęłam się, po czym westchnęłam - Przepraszam.

            Chłopcy wciąż wpatrywali się we mnie.

            Rozejrzałam się ponownie wokół, po czym zdjęłam buty i skarpetki. Zwróciłam się ku chłopakom i ściągnęłam koszulkę przez głowę, zdjęłam spodnie. Rozpięłam biustonosz, ściągnęłam majtki i stanęłam przed nimi nago.

            Jeff zebrał moje ubrania - Przypilnujemy ich, zanim nie ukończysz swojej następnej gry. - powiedział.

            - W porządku - zgodziłam się z wahaniem. - Co chcesz, żebym zrobiła?

            - Przespaceruj się sześć przecznic od swoich ciuchów - zasugerował Jeff. - Tak, jak chciałaś to zrobić wcześniej, lecz teraz na prawdę to zrób.

            Zarumieniłam się - OK, to jeden pomysł. Myślę, że to początek, dopóki nie wymyślimy czegoś innego.

            - Mogłabyś przejść się Główną Ulicą. - zasugerował Rick - Poruszysz wielu ludzi!

            - A gdybym poruszyła trochę mniej ludzi? - zapytałam niepewnie.

            - Co masz na myśli? - zapytał Jeff.

            Spojrzałam zza drzew na resztę parku. - Mogłabym pobiec wzdłuż krańca parku, nago. - powiedziałam, drżąc nerwowo.

            - Musisz przejść całą tą drogę. - powiedział Rick, uśmiechając się. - Inaczej nie dostaniesz ubrania.

            Przytaknęłam.

            - To nawet nie jest wyzwanie. Nie założysz butów. - powiedział Jeff. - W porządku, jeśli to zrobisz, zgodzę się, żeby oddać ci ubrania. - przyznał. - Ruszaj, kiedy będziesz gotowa, Karen!

            Przełknęłam ślinę. Mogłam powiedzieć, że potrzebuję butów! Lecz słowo się rzekło. Wyjrzałam z parku, wzięłam głęboki oddech, minęłam ogrodzenie i zaczęłam biec.

            Wybrałam kierunek, gdzie było mniej ludzi i nie napotkałam nikogo przez pierwszych około 50 jardów. Przebiegłam obok głównego wejścia, gdzie zobaczyłam grupę młodzików: trzynasto- i czternastolatków. Śmiali się i klaskali, gdy ich mijałam i ruszyli za mną. Byłam zdenerwowana, lecz nie zaczepiali mnie, po prostu ruszyli za mną, żeby popatrzeć.

            Ruszyłam dalej wzdłuż ogrodzenia. Nie mogłam biec; na chodniku wystawały korzenie, leżały kamienie i gałęzie, a nastąpienie na nie było bolesne. Jednak szłam tak szybko, jak mogłam. Zawahałam się przed minięciem kobiety w średnim wieku, która szła ścieżką, lecz dzieciaki były wciąż za mną. - Dobry wieczór! - powiedziała, uśmiechając się, jak mnie zobaczyła. - Hej! - odpowiedziałam, rumieniąc się, i ruszyłam dalej.

            Młode małżeństwo pchało wózek w kierunku przeciwnym do mnie. Chłopak zatrzymał się i mi przyglądał, aż jego żona go szturchnęła, wtedy oboje ruszyli z miejsca, a ja ich minęłam. Nic do mnie nie powiedzieli, ale nie miałam im tego za złe.

            Minęłam kilkoro innych ludzi idących w obu kierunkach. Para starszych panów była uprzejma. - Dobry wieczór, panienko. - powiedział jeden z nich. - Piękna pogoda na spacer - dodał drugi. - Jest miła noc. - przyznałam i szybko ich minęłam. Młodszy chłopak zagwizdał, jak go wyprzedziłam. Jak się odwróciłam, zauważyłam, że ruszył w swoją stronę.

            Starsza kobieta zatrzymała mnie i nazwała ulicznicą. Mocno się zaczerwieniłam i uciekłam. Kiedy spojrzałam wstecz, zauważyłam, że gani nastolatków, którzy za mną podążali, lecz ci tylko minęli ją ze śmiechem.

            Dalej szłam wokół parku, tak szybko, jak mogłam. Musiałam minąć boisko do siatkówki, na którym toczyła się zacięta gra. Jak przechodziłam obok, strona, która która mnie zauważyła, rozproszyła się i zobaczyłam, jak ktoś z drugiej strony ścina piłkę nad siatką. Uderzyła ona jednego z graczy w głowę!

            - Wszystko w porządku? - zawołałam.

            Chłopak zszedł na brzeg boiska i usiadł. Inny podszedł, by go zbadać, po czym spojrzał na mnie i się uśmiechnął. - Nic mu nie będzie. Chcesz go zastąpić, mała?

            - Nie teraz. - szybko odmówiłam i ruszyłam dalej.

            - Panna Wagner! - spojrzałam w kierunku, z którego dobiegał głos i znowu mocno się zarumieniłam. To był pan Harrison, dyrektor! Szeroko się uśmiechał - Czynisz duże postępy, panno Wagner!

            - Em... - patrzyłam na niego bezradnie.

            Zlustrował mnie od stóp do głów - Nawet bez butów. Bawi cię to, panno Wagner?

            - Tak mi się wydaje... - odparłam zmieszana - Muszę. Miło pana widzieć, panie Harrison! - wyminęłam go , a on zamachał, lecz mnie nie zatrzymywał.

            Wreszcie dotarłam do miejsca, gdzie Jeff i Rick czekali z moimi rzeczami. - Oddaj je! - zawołałam z desperacją w głosie.

            - Odwróć się i najpierw powdzięcz się przez chwilę przed swoimi fanami - polecił mi Rick. Próbowałam wyrwać mu ubranie, lecz trzymał je poza zasięgiem moich rąk.

            - Rick! - protestowałam.

            - Po prostu pozwól im się lepiej przyjrzeć - doradził mi Jeff.

            Zarumieniłam się, lecz zwróciłam ku niewielkiemu tłumowi. Pozowałam z rozstawionymi nogami i rękami na pośladkach, następnie obróciłam w koło, zanim znów nie stałam twarzą do nich. Wszyscy zaklaskali. Chłopcy się uśmiechali, a dziewczyny chichotały.

            - Czy teraz mogę się ubrać? - błagałam.

            Rick przytaknął i oddał mi ciuchy, a ja szybko się ubrałam. Nastolatki zniknęły, a ja wybiegłam z parku, Jeff i Rick ruszyli za mną.

            - Zrobiłaś to! - powiedział Jeff, uśmiechając się do mnie i mocno mnie przytulił - Przeszłaś całą drogę wokół parku, kompletnie naga!

            Rick również mocno mnie przytulił - To wymagało dużo odwagi i samozaparcia. - powiedział poważnie.

            - Dzięki. - drżałam, lecz udało mi się uśmiechnąć - Dzięki za... Za bycie tutaj i upewnienie się, że mi się uda. - wzięłam głęboki oddech i wreszcie zachichotałam.

            - Dobrze się bawiłaś? - zapytał Jeff, szeroko się uśmiechając.

            - Wydaje mi się.. teraz, jak już to zrobiłam... że nie było źle - przyznałam.

            Chłopcy podwieźli mnie do domu, następnie odprowadzili pod drzwi.

            - Która godzina? - zapytałam.

            - Około 20:30. - odparł Jeff.

            - Nie jest tak późno, jak sądziłam. - rozejrzałam się wokół i zachichotałam. Jutro w końcu będę znowu cały dzień nago w szkole! - Poczekajcie chwilę, proszę. - powiedziałam, patrząc na chłopców z werandy, po czym ponownie się przed nimi rozebrałam. Zachichotałam ponownie i zeszłam w dół i obu mocno przytuliłam i pocałowałam. - Dzięki za ekscytujący wieczór. - powiedziałam.

            - To my dziękujemy! - odpowiedział Rick.

            Odwróciłam się i wbiegłam po schodach, po czym weszłam do domu, zostawiając ubrania na zewnątrz.

            - Witaj, Panno Ekshibicjonistko! - powiedziała mama, uśmiechając się do mnie.

            - Cześć, mamo! - spojrzałam na siebie. - Zdecydowałam się zostawić ubrania na zewnątrz. - wyjaśniłam, rumieniąc się.

            - Widzę - pokiwała radośnie. - Nie oczekiwałam tego, ale to jest oczywiście w porządku.

            - Mam zamiar otwierać drzwi i w ogóle, będąc nago. - powiedziałam z determinacją.

            W tym momencie Jimmy wyszedł z salonu i się uśmiechnął. - Cześć siostrzyczko! - odwrócił się - Hej, chłopaki, chodźcie tu!

            Stałam zszokowana, mocno się czerwieniąc, gdy kilku chłopców weszło do kuchni. Wszyscy szeroko się uśmiechali.

            - Karen, to moi przyjaciele. - Jimmy mnie przedstawił, szeroko się uśmiechając. - To Jack, Don, Roger, Dave i Harry.

            - Cz-Cześć - wydukałam nerwowo.

            - Cześć Karen! - Miło Cię poznać! - wszyscy mówili razem, bardzo entuzjastycznie.

            - Gramy w salonie. Chcesz się do nas przyłączyć? - Jimmy mnie zaprosił.

            - Um... Ja... - nerwowo próbowałam wymyślić, że mam inne zajęcia.

            - Dlaczego nie, kochanie? - mama mi przerwała. Przyjaciele Jimmy`ego entuzjastycznie na to przystali.

            - W...porządku. - poddałam się i ruszyłam za nimi do salonu.

            - Więc w co gracie? - zapytałam. W kącie leżał stosik gier Jimmy`ego.

            - Gramy w Ryzyko - powiedział jeden z chłopców. - Lecz może znajdziemy coś ciekawszego.

            - Na przykład co? Rozbieranego pokera? - inny chłopak się roześmiał.

            - Twister by był w porządku. - ktoś zaproponował - Chcesz zagrać w Twistera, Karen?

            - Bądźmy mili. - zaprotestował Jimmy, patrząc na kolegów. - Ona nie musi biegać przed wami nago.

            Wszyscy zamilkli i spojrzeli nerwowo na Jimmy`ego, a potem na mnie.

            - Dź...Dzięki, Jimmy. - powiedziałam po chwili, po czym spojrzałam na chłopców. - Lecz nie wściekaj się na przyjaciół. Wydaje mi się, że wiem tak, jak każdy, że zupełnie inaczej jest mieć w pokoju nagą dziewczynę. Nie jest..Normalne... być też tą dziewczyną! To bardzo zawstydzające. - powiedziałam, patrząc na moje nagie ciało i znów się rumieniąc. - Lecz... To jedna z szans, jakie mam.

            - Co lubisz robić? - zapytał jeden z chłopców.

            Byłam zaskoczona tym pytaniem. - Nie mam nic konkretnego na myśli. - odparłam. - Miałam zamiar połazić po domu. Powiedziałam mamie, że będę otwierała drzwi nago, jeśli ktoś przyjdzie. - przyznałam. - Nie będę się ubierała aż do snu.. Cóż, aż do wyjścia jutro ze szkoły. - dodałam, lekko się uśmiechając.

            - Co chcesz robić? - zapytał.

            - Pogram z wami i w ogóle. - odparłam. - Możecie na mnie patrzeć, jeśli chcecie.

            - Obrócisz się, żebyśmy mogli zobaczyć twój tyłek? - chłopiec mnie poprosił.

            Przytaknęłam i obróciłam się, następnie zakołysałam tyłkiem i zachichotałam. - I jak?

            - Co ty na to, żebyśmy użyli cię jako nagrody? Będziesz pozowała dla zwycięzcy lub coś podobnego. - ktoś zaproponował.

            Było to mniej upokarzające nić rzeczy, które musiałam robić w szkole. - OK - zgodziłam się.

            Zaczęli nową partię Ryzyka. Za każdym razem, gdy ktoś podbijał państwo, kazał mi przybrać inną pozę. Przyjmowałam każdą prośbę tak radośnie, jak mogłam, gdy pozowałam przed chłopcami z szeroko rozstawionymi nogami czy pochylając się do tyłu klęcząc na podłodze.

            Jimmy został wyeliminowany z gry przez jednego z chłopaków. - Czy masz coś specjalnego za większe wygrane? - z nadzieją zapytał chłopiec. Już kazał mi stojąc pochylać się do przodu, opierając dłonie na ziemi.

            Wyprostowałam się, podeszłam do niego i dałam krótkiego całusa w usta. - I jak? - zapytałam.

            - Wspaniale! Mój pierwszy całus od nagiej laski! - zakrzyknął.

            - Twój pierwszy całus od kogokolwiek! Może z wyjątkiem psa. - Tak, jego mama go nie całuje. - Tak jak i twoja.

            Wrócili do gry, a ja musiałam przyjmować wiele innych póz i dawać każdemu z chłopaków buziaka. Zwycięzca całej gry przyciągnął mnie do siebie i wymusił dłuższy pocałunek. Na początku się wahałam, ale odprężyłam się i odwzajemniłam pieszczotę.

            Była prawie 23:00. Chłopcy musieli iść do domu. Każdy z nich grzecznie podziękował mi za grę podczas ich gry. Wyszłam na zewnątrz i stanęłam na werandzie. - Było fajnie. - uśmiechnęłam się. - Do zobaczenia kiedyś, może!

            Gdy odeszli, zebrałam ubranie i zabrałam do środka. Wybrałam nowe ciuchy na następny dzień i wyniosłam na dwór, zostawiając je na werandzie. Ubiorę się na zewnątrz, jak będę gotowa do szkoły. Poszłam do łóżka spać nago. Przeważnie noszę pidżamę, ale zdecydowałam się na razie niczego nie zakładać.

            Skomentuj

            • jastme
              Świętoszek
              • Aug 2007
              • 12

              #7
              Naked in School Collection

              Karen Naked in School:
              Monday, Tuesday, Wednesday (1, 2), Thursday (1, 2, 3), Friday (1, 2, 3).

              Bibliografia:
              Karen Wagner - Naga w szkole: Poniedziałek
              Karen Wagner - Naga w szkole: Wtorek
              Karen Wagner - Naga w szkole: Środa

              Skomentuj

              • DSD
                Perwers
                • Jan 2010
                • 1275

                #8
                Pomysł niezły ale już we wtorek zaczyna nużyć. Dowód na to że odrobina pruderii i tekstyliów sa niezbędne, inaczej erotyka stałaby się banalna jak wszystko inne.
                'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)

                Skomentuj

                • alolblolclol
                  Świętoszek
                  • Mar 2009
                  • 5

                  #9
                  to jest...

                  Okropne, Bezsensowne, i Nierealne.. (wg. mnie..)

                  ja jeśli (będąc kobietą)bym się znalazł w takiej sytuacji- zadźgał bym się czymkolwiek w kiblu po pierwszej lekcji, a słysząc takie słowa od rodziców - uciekł bym z domu, albo się powiesił ...

                  Skomentuj

                  • DSD
                    Perwers
                    • Jan 2010
                    • 1275

                    #10
                    Oczywiście że to jest nierealne, ale opowiadanie erotyczne może czasem popuścić wodze fantazji... Problem w tym że ten jeden pomysł nie wystarczy na cały cykl opowiadań. Kiedyś w liceum każda klasa miała przygotować występ kabaretowy. Jedna wpadła na niezły pomysł, ale tylko jeden... i występ który na początku mnie zachwycił po kilkunastu minutach już tylko nużył...
                    'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)

                    Skomentuj

                    • Onanizka
                      Świętoszek
                      • Sep 2012
                      • 17

                      #11
                      lubię czytac o Karen Wagner, napisałam wszystkie części na tu na forum, niedługo zaczynam tam robic własnego pomysłu kontynuację. no bo przecież ona, np. obiecała Rickowi i Jeffowi że będzie ich niewolnicą... o tym napiszę. na razie mam tam tylko cały tydzień o Karen.

                      Skomentuj

                      Working...