W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Nowa rodzina Moniki

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • padme
    Erotoman
    • Mar 2006
    • 666

    #16
    obcisłe carne getry
    chyba legginsy
    "Wyjmij także gałki oczne, bo wybuchną podczas pieczenia - użyj do tego noża do grejpfrutów i nożyczek."

    Skomentuj

    • latarnia morska

      #17
      Nowa rodzina Moniki (5)

      Przepraszam, że znowu odpowiadam rano – mam nadzieję, że to się skończy. Dziś fachowiec przywozi naprawiony router i będę dostępny także wieczorem.
      DSD – zgadzam się z Tobą, że opowiadanie jest pompatyczne, nawet nieco zbyt barokowe. Dla usprawiedliwienia – powstało dawno i było PIERWSZYM opowiadaniem erotycznym, jakie spłodziłem. „Ũbung macht den Meister”. Wydaje mi się, że w kolejnych styl ewoluuje. Porównaj chociażby z niedawną, choć już nie najnowszą, „Panią Prezes” (to broń Boże nie kryptoreklama). Mam jednak do niego sentyment (w końcu to pierworodne) i dlatego nie kombinowałem ze zmianą stylu. Lubię je takie, jakie jest.
      Nessi – (ale wymyśliłaś sobie nazwę – jak zdrobnić nonstopness?) - wydaje mi się, że myślimy i czujemy bardzo podobnie. Cholera, czytając Twoje posty (wybacz, pozwoliłem sobie przejrzeć też przy innych tematach), zaczynam czuć drżenie i leciutkie wibracje... Przepraszam, jeśli zbyt osobiście...
      Padme – toż to czysty „Pigmalion”! Rozbawiłaś mnie. Właśnie getry, a nie legginsy! Choć chodziło o to samo. Wiem, że ta część ubrania tak się właśnie nazywa w niektórych częściach kraju. W moich okolicach mówi się „getry”. To regionalizm, nieświadomie wskazujący skąd pochodzimy (choćbyśmy starali się to ukryć). Ja na przykład pochodzę z miejsca, w którym „z migawką jadę na krańcówkę” (to zrozumieją tylko osoby, które znają ten regionalny dialekt).
      I w końcu sharoon – no cóż, chyba spełnię Twoją prośbę...


      Nowa rodzina Moniki (5)



      PIĄTEK, DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ


      Wieczorne słońce rzucało długie cienie na zalesione szczyty. Monika stała w kuchni, patrząc na zachód słońca. Zjedli właśnie wspólną kolację i teraz Piotr pracował we własnym pokoju, raz jeszcze powtarzając materiał do zbliżającego się egzaminu dojrzałości. Egzaminu, który właściwie, z bycia Mężczyzną, zdał już w ciągu ostatnich dni. Zdawał go zresztą codziennie, jako kochanek i jej opiekun... Czuła się szczęśliwa. Przez ostatnie dwa tygodnie wszelkie jej obawy i lęki rozwiały się bezpowrotnie. Znów czuła się Kobietą...
      Ostatnie dni były cudowne. Piotr okazał się najwspanialszym kochankiem, jakiego mogła sobie wymarzyć. Był tak delikatny, tak wrażliwy, a jednocześnie tak dbający o ich wspólny dom, tak bardzo starający się wywiązywać z codziennych prozaicznych spraw, jak sprzątanie, pranie, zakupy... W codziennych miłosnych zapasach odkrywali wciąż na nowo swoje ciała, nienasyceni sobą, nie pamiętający o całym świecie. Piotr miał niewyczerpaną energię i równie niewyczerpaną inwencję. Codziennie, po wykonaniu niezbędnych, coraz bardziej przykrych w tej sytuacji, obowiązków (jej pracy, jego szkoły i nauki), stawali się parą oszalałych z miłości kochanków, wciąż gotowych do nowych bojów. Ich wspólna sypialnia (od tej pamiętnej soboty dwa tygodnie temu Piotr przeniósł się do łóżka Moniki) z podwójnym łożem była świadkiem cudownych uniesień, zaklęć miłości, czułych szeptów i głośnych okrzyków rozkoszy. Bywało, że w ciągu doby, zwłaszcza w weekendy, gdy mieli więcej czasu, Piotr trzy – cztery razy dziennie składał nasienie w jej ciele, a ona przyjmowała je bez żadnych oporów wspinając się w skurczach kolejnych orgazmów na niebotyczne szczyty.
      Kobieta uśmiechała się do siebie. Znów czuła miłość. Miłość Kobiety do Mężczyzny. To uczucie, zapomniane przez nią piętnaście lat temu, ale drzemiące cały czas w jej duszy wybuchło teraz z nieposkromioną siłą. Kochała Piotra, kochała swego Mężczyznę, swego Kochanka, którego sama sobie urodziła... Fakt, że był jej synem, młodszym o dwadzieścia jeden lat, obecnie niewiele dla niej znaczył. Świat, który określiłby ich związek mianem patologii, nie musiał o tym wiedzieć. Kochała Piotra i czuła się kochana...


      Dziś pragnęła go jeszcze bardziej niż zwykle. Czuła delikatne kłucie w dole brzucha, a jej ciało przepełnione było pożądaniem. Wiedziała, co to znaczy, przeżywała ten stan co miesiąc. W jej jajnikach wytworzyło się jajeczko, które teraz przesuwało się właśnie jajowodami w stronę macicy. Zaczynały się jej najbardziej płodne dni, a ona nie była zabezpieczona...
      Właściwie była trochę zła na siebie. W miłosnych uniesieniach tak bardzo się zapamiętała, że zapomniała o tym, że powinna o to zadbać. Ponad tydzień temu, pod koniec miesiączki, próbowała wprawdzie odwiedzić jedynego ginekologa w miasteczku, ale był akurat na urlopie, wracał dopiero za trzy dni, zaś do większego, powiatowego miasta, nie chciało się jej jechać. Do innych środków, poza tabletkami hormonalnymi, nie miała zaufania, nie potrafiła się przemóc, aby je stosować, a trzy próby eksperymentów z prezerwatywami zakończyły się kompletnym fiaskiem. Piotrowi odzienie z gumowego kombinezonu całkowicie uniemożliwiało osiągnięcie rozkoszy (tak samo było kiedyś z Markiem), a ona sama czuła nieprzyjemne pieczenie, być może jakiś rodzaj alergii na lateks.
      „Trudno Kochany” - pomyślała rozbawiona - „dziś będziesz musiał skupić się wyłącznie na pieszczotach”.


      Skończyła wieczorne porządki w kuchni i poszła do sypialni. Przechodząc obok łazienki usłyszała, że Piotr właśnie bierze prysznic, widocznie skończył już naukę. Za chwilę przyjdzie nagi do sypialni, od pamiętnej soboty nie używali bowiem piżam. Myśl, że za chwilę ujrzy jego cudowne, młode ciało, obudziła w niej jeszcze większe pożądanie.
      Pościeliła łóżko, zapaliła solną lampkę, której blask co noc oświetlał ich pokój, tworząc idealny klimat dla ich igraszek. Postanowiła się rozebrać, aby zaraz po Piotrze wziąć gorącą kąpiel. Zdjęła spódnicę i figi, gdy nagle zadzwonił telefon. Koleżanka z banku dopytywała się o jakieś nieistotne dokumenty, które załatwiała dziś w pracy.


      Zaaferowana rozmową nie zauważyła, że Piotr wszedł właśnie do sypialni. Widok Moniki, pochylonej nad telefonem, w samym tylko swetrze, z wypiętymi cudownie pośladkami, obudził w nim żądzę. Podszedł do kobiety, która odkładała właśnie słuchawkę i chwycił ją od tyłu za piersi.
      - Ach... Piotr! - zawołała zaskoczona odwracając się.
      - Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. Jesteś cudowna... Tak bardzo mnie podniecasz...
      - Och Piotr, przestań, jestem brudna, muszę..... mmm.... - Monika przerwała, gdyż młodzieniec zamknął jej usta gorącym pocałunkiem.
      Oboje opadli na łóżko. Ich języki splotły się w namiętnym tańcu. Ręce Piotra wsunęły się pod sweter, pieszcząc wyprężone sutki matki. Jego dotyk, jeszcze bardziej ją rozpalił. Wyciągnęła dłoń i chwyciła jego wyprężonego w potężnej erekcji członka. Czuła, jak bardzo jest rozpalony. Zaczęła powolutku przesuwać dłonią w górę i w dół, pieszcząc nabrzmiałego penisa syna.
      - Piotr, przestań... przerwij... muszę Ci coś powiedzieć – udało jej się uwolnić od zachłannych ust młodzieńca.
      Piotr spojrzał na nią roziskrzonymi oczyma. Jego dłonie nadal pieściły jej piersi.
      - Moniko... czy coś się stało? - zapytał poważnie.
      - Najdroższy, posłuchaj... Wiem, że mnie pragniesz... ja Ciebie też... ale dziś nie możemy, tak jak byśmy chcieli... Wiesz, że jestem niezabezpieczona, trochę to zaniedbałam, a od dziś zaczęły mi się dni płodne.... Wiesz, co by było, gdyby... gdybyśmy.... To mogłoby mieć straszliwe konsekwencje....
      Piotr nic nie odpowiedział. Jego dłonie coraz mocniej pieściły jej wyprężone sutki, półkolistymi ruchami gładził cudowne piersi ukochanej kobiety. Wreszcie chwycił brzeg swetra i ściągnął go z Moniki. Patrzył teraz na jej ponętny, duży biust swobodnie kołyszący się w rytm jej przyspieszonego oddechu, wyraźnie wskazującego, jak jest podniecona.
      - Są takie piękne, takie jędrne... - wyszeptał – Są większe niż zwykle...
      - To dzięki twoim codziennym pieszczotom... I trochę dlatego, że zawsze są takie w dni płodne... - Monika pochyliła się, chcąc pocałować kochanka, ten jednak ją przytrzymał.
      - Ja też Ci chcę coś powiedzieć....


      Jego wzrok był poważny, bardzo poważny. A jednocześnie tak bardzo pełen ciepła, oddania i miłości.
      - Pamiętam, jak mi opowiadałaś o Tacie, o Marku... Pamiętam, jak mówiłaś o Waszych planach na przyszłość, o Waszych marzeniach. O tym, że oboje pragnęliście mieć trójkę dzieci, ale los sprawił, że tylko mnie dane było przyjść na świat... - przerwał na chwilę, szukając właściwych słów, aby wyrazić dokładnie wszystko to, co chciał, co musiał powiedzieć.
      - Teraz ja jestem Twoim Mężczyzną... Zająłem miejsce ojca... na zawsze... Myślę, że tam gdzie jest, nie ma nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie... I spełnię Twoje pragnienia... Powiedziałem Ci to już wtedy, kiedy po raz pierwszy, razem, w moim pokoju.... - głos mu się zaczął łamać – Moniko... Chcę mieć z Tobą dziecko...
      Monice zakręciło się w głowie. Deja vu. Jej klątwa. Spełniała się do końca...
      - Piotr, posłuchaj, nie mów tak – musiała przekonać syna, zanim stanie się to, czego się obawiała. Obawiała i... podświadomie pragnęła.
      - Piotr, nie możemy... Kocham Cię Mój Mężczyzno, ale nie zapominaj, że bez względu na wszystko jesteśmy matką i synem. Nie możesz być ojcem swojego rodzeństwa. To co dotychczas zrobiliśmy, to już jest zakazane, ścigane przez prawo....
      - Miłość ma własne prawa – przerwał jej, gładząc jednocześnie jej brzuch i łono – Właśnie powtarzałem historię... Czy wiesz, że w starożytności zachowania dziś piętnowane były na porządku dziennym? W Grecji i Rzymie dzisiejsi geje i lesbijki byli nie tylko akceptowani. Homoseksualizm był wręcz w dobrym tonie. A w Egipcie... Wręcz nakazem religijnym było, aby faraon żył ze swoją siostrą, matką, córką... Izyda, najważniejsza bogini Egiptu, była siostrą swego męża, Ozyrysa, a ich syn, Horus...


      Monika czuła, że zaraz zemdleje. Te słowa, wypowiadane tak spokojnie, kruszyły ją, osłabiały... Wiedziała, że jeszcze chwila i ulegnie. Zdarzy się nieuniknione.
      - Piotr, proszę... – próbowała jeszcze, coraz słabiej tłumaczyć, przekonać jego, siebie...
      - Piotr, pomyśl o konsekwencjach... To było wtedy, ale teraz... Dziś to zabronione, karane... A poza tym... jestem już za stara, nie mam dwudziestu, trzydziestu lat....
      - Wyjedziemy stąd – te słowa wypowiedziane spokojnym, zdecydowanym tonem uderzyły ją jak pięść – wszystko przemyślałem. Za dwa tygodnie zdaję maturę, więc nic mnie nie będzie tu trzymało. Ty też możesz znaleźć pracę gdzieś indziej. A jeżeli chodzi o Twój wiek... Właśnie dlatego to zrobię. Dam Ci rodzinę, której tak bardzo pragniesz. Dam Ci dom, dzieci... Chcę zestarzeć się z Tobą...


      Ostatnia granica została przekroczona. Nie było już odwrotu. To musiało się stać. Teraz... Tej nocy... Bez względu na konsekwencje... Monika już nie mogła, już nie chciała się dalej opierać... Poddała się ogarniającej ją fali pożądania....
      Położyła się na boku, tyłem do syna. Uniosła nogę i zbliżyła jego wyprężonego penisa do swojej rozwartej, wilgotnej, gotowej na jego przyjęcie muszelki.
      - Zrób to... Teraz... - szepnęła.
      Piotr nie czekał ani chwili. Tak bardzo tego pragnął. Pchnął mocno i poczuł jak główkę członka otulają rozkosznie gorące, śliskie od soków wargi sromowe.
      - Aaach... jak cudownie... - jęknął – tak dobrze....
      Jego penis był ogromny. Nigdy jeszcze kobieta tak mocno go nie czuła. Rozrywał ją, wchodził wciąż głębiej i głębiej, coraz dalej wewnątrz niej.
      - Piooootr!!... Kocham Cię!!!... Głębiej, wbij się głębieeej!... Wypełnij mnie całąąąą!... - Monika zaczęła tracić zmysły z rozkoszy.
      Czuła go każdą komórką ciała, każdym nerwem. Rozkosz była nie do opisania. Wiła się po łóżku, dociskając pośladki do jego przyrodzenia, pragnąc wchłonąć go całego, do końca. Wchodził w nią i wychodził, jego jądra obijały się o jej nabrzmiałą łechtaczkę, stymulując ją coraz bardziej. Monika straciła wszelkie hamulce. Teraz już tego chciała, była samicą w rui, zapomniała o całym świecie... Jej kobiecość domagała się spełnienia...


      Poruszał się coraz szybciej, coraz mocniej. Czuła, jak zaczyna drgać, ona też dochodziła. Uniosła się i nie wypuszczając penisa Piotra z pochwy usiadła na nim, tyłem do mężczyzny. Nabijała się na sterczący pal, wypełniał całą jej pochwę, wydawało się, że dociera aż do wnętrza macicy, wiedziała, że jeszcze chwila i znajdzie się tak wysoko, jak jeszcze nigdy nie była.
      - Ooooochh.... Pioootr.... On jest cudownyyyy.... fantastycznyyyy.... taki dużyyyy.... - zaczęła krzyczeć nie panując nad sobą.
      Poruszała się coraz szybciej. Dłońmi pieściła swe nabrzmiałe piersi. Piotr trzymał ją z tyłu za biodra. Jego członek do końca, aż do nasady tkwił w pochwie, a mimo to poruszał biodrami, starając się jeszcze głębiej, jeszcze dalej wejść w jej ciało.
      - Aaach... aaach... zaraaaz.... aaach.. trysnęęęę... - jęknął, wiedząc, że dłużej nie da rady. Czuł, jak penis nabrzmiewa, czuł znajome uczycie cudownego swędzenia, kiedy nasienie, uwolnione z jąder, pędziło nasieniowodami w górę, na wolność, spełnić swoją misję...
      - Taaaak... taaak... Wypełnij mnie... swoim nasieniem.... Zapłoooodnij mnieee.... - dla Moniki czas stanął w miejscu – Zrób mnieeee matkąąą....


      Rozkosz nie mogła narastać w nieskończoność. Jeszcze dwa pchnięcia, jeszcze jedno... Ciało Piotra wygięło się w łuk. Wbił się najgłębiej, jak potrafił, po same jądra. W tym samym momencie Monika znalazła się najwyżej w swoim życiu, wyżej, niż kiedykolwiek z Markiem. Opadła na sterczący, drgający penis i zastygła w bezruchu...
      - Aaaaaaaaa......


      We wnętrzu kobiety gorące wytryski białej, życiodajnej mazi znaczyły jej pochwę, wlewały się do szeroko otwartej szyjki macicy. Miliony zdrowych, silnych plemników popłynęły w głąb płodnego, niezabezpieczonego wnętrza kobiety, dążąc do ukrytego w macicy, gotowego na ich przyjęcie jajeczka...


      Piotr chwycił Monikę za piersi i pociągnął na siebie. Opadła na niego tyłem jęcząc z rozkoszy. Wciąż tryskał w nią, choć już coraz słabiej. Czuła, jak nasienie wypełnia ją całą. Jak wlewa się w nią, jak wypełnia jej pochwę, jej płodną macicę, jak wciąż nienasycenie wypływa z członka Piotra. Cała drżała, skurcze je pochwy, zaciskającej się rytmicznie na penisie wysysały ostatnie krople zdrowej, młodzieńczej spermy, wciągały ją głębiej, wciąż głębiej...


      Przez długi czas oboje dochodzili do siebie. Piotr leżał na wznak, ciężko oddychając. Monika leżała na nim, na plecach, z zamkniętymi oczyma. Ich spocone ciała rozkosznie kleiły się do siebie. Kobieta czuła, że umiera, że całe jej dotychczasowe życie odchodzi. Jej klątwa... wypełniała się do końca.
      Penis Piotra wysunął się z jej muszelki. Wraz z nim z pochwy trysnęła fontanna nasienia i jej soków znacząc pościel. Monika zsunęła się z Piotra i obróciła do niego. Leżał spokojnie, patrząc na nią z miłością.
      - Piotr.... Co teraz będzie???
      Jego wzrok był tak ciepły, tak głęboki... Tylko Marek potrafił tak patrzeć... A może to był właśnie Marek?...
      - Teraz... Być może właśnie stajemy się Mamą i Tatą.... I chyba musimy założyć nową rodzinę....


      Za oknem świecił księżyc...


      EPILOG


      SIEDEM MIESIĘCY PÓŹNIEJ


      Monika obudziła się wczesnym świtem. Za plecami czuła spokojny oddech śpiącego Piotra. Leżała na boku, tyłem do niego. Tak było jej najwygodniej. Za oknami słyszała wrzaskliwy krzyk mew szukających w jesienny poranek śniadania nad falami morza. Była szczęśliwa. Była bezpieczna.
      Ostatnie pół roku było szaleństwem, pełnym obaw i nadziei, strachu i miłości. Matura Piotra, potem jego egzamin na studia w odległej uczelni, sprzedaż domu, kupno domu, zmiana pracy, zmiana tożsamości, fałszowanie dokumentów, aby świat nie poznał prawdy.... Tak dużo się wydarzyło... Chwilami ogarniała ją panika, miała dość, żałowała tego co się stało... Gdyby nie Piotr... Był przy niej, tak dojrzały mimo młodego wieku, taki odpowiedzialny i troskliwy. Prawdziwy Jej Mężczyzna. To w sumie za jego sprawą dała radę przetrwać to wszystko...
      Udało się, choć było ciężko. Opuścili na zawsze przytulne górskie miasteczko, to jej miejsce na ziemi, jej i Marka... Teraz byli tu, nad morzem, w miasteczku pachnącym rybami, pełnym krzyku mew i turystów wypełniających w sezonie plaże... Oszczędności wystarczyło na kupno większego domu – pensjonatu, prowadzonego przez Monikę. Piotr pomagał jej w weekendy i wieczorami, po powrocie z zajęć na politechnice w odległym o 30 kilometrów mieście wojewódzkim. Stworzyli własny dom... Jej i Piotra miejsce na ziemi...


      Piotr nie zapomniał o niczym. Parę dni temu oświadczył kobiecie, że musi pilnie na dwa dni wyjechać. Nie pytała go o nic, przekonała się przez te wszystkie miesiące, że może mu w pełni ufać. Kiedy wrócił, ujrzała w jego ręku omszałą urnę z prochami Marka. Nie powiedział jej jak ją zdobył, jakim cudem otworzył grób i wykradł pudełeczko. Zapewnił ją jedynie, że nikt się nie zorientuje.
      „Nie mogłem go tam zostawić” - powiedział.
      Wczoraj wieczorem poszli na długi spacer nad morze, aż do półwyspu z latarnią morską i niewielkim molo. Kiedy stanęli na jego końcu Monika otworzyła urnę i wsypała zawartość w morskie fale. Potem puściła urnę i patrzyła, jak wolno znika w głębinach.
      „Tu Ci będzie tak samo dobrze, jak tam” - myślała - „A przynajmniej jesteś blisko swojej rodziny”.


      Jej życie zatoczyło pełny krąg. Po dwudziestu latach zaczynała życie na nowo. Klątwa się dokonała, choć pozwoliła jej się odrodzić. Odruchowo pogładziła się po coraz bardziej wypukłym, z tygodnia na tydzień większym brzuchu. Głęboko w jej macicy dojrzewało nowe życie. Owoc Miłości jej i Piotra...
      Początkowo obawiała się tej ciąży. Wpadła w przerażenie, kiedy okazało się, że jej uległość, zapomnienie się siedem miesięcy temu zaowocowała konsekwencjami. Na szczęście kolejne badania nie pozostawiły wątpliwości. Dziecko rozwijało się prawidłowo. A do tego Piotr... Był przy niej, cały czas... Czuła się przy nim tak bezpieczna.
      „Jeszcze tylko dwa miesiące” - pomyślała.


      Poczuła ruch za sobą. Piotr nie spał, wpatrywał się w nią pełnymi, wyspanymi oczami.
      - Dzień Dobry, Tatusiu – uśmiechnęła się do ukochanego – Poleż jeszcze chwilę, a ja zrobię dla nas kawę.
      - Mmmmm.... - mruknął rozkosznie – Nie wstawaj jeszcze.
      Wyciągnął dłoń i pogładził ją po nabrzmiałych piersiach. Były ogromne, pęczniejące mlekiem, gotowe do spełnienia swojej życiowej roli. Przesunął rękę niżej, na brzuch. Poczuł pod palcami poruszającą się skórę. Ich dzieciątko też się obudziło.
      - Moni... - wyszeptał – Jaka jesteś piękna... Taka duża...
      - To normalne w tym stanie Kochany – Kobieta czuła, jak dotyk mężczyzny rozpala jej pożądanie – A poza tym, to Twoja sprawka....
      - Mmmhmm – mruknął potakująco – I wcale nie żałuję... Chcę jeszcze...
      Poczuła na pośladkach drgnięcie jego członka. Widok jej pełnych piersi, okrągłego brzuszka, obudził jego żądzę. Nie opierała się, też tego pragnęła. Ułożyła się na boku, odsłaniając swoją nabrzmiałą muszelkę.
      - Zrób to tak, od tyłu. Tylko bądź delikatny Najmilszy. To już trzeci trymestr. Niedługo pewnie czeka Cię post.
      Był bardzo delikatny, wręcz subtelny. Jego penis wsunął się bez trudu do jej obszernej już, pęczniejącej pochwy. Czuła go tak wyraźnie, tak dokładnie wypełniał ją całą...


      W tej pozycji oboje bardzo szybko dochodzili. Po kilku minutach Monika poczuła skurcze orgazmu. Krzyknęła głośno i znieruchomiała, a mięśnie pochwy zacisnęły się na członku mężczyzny. Piotr czując skurcze też wystrzelił, napełniając nasieniem wnętrze ukochanej kobiety...


      Leżał teraz na boku, wtulony w plecy Moniki. Jego dłonie błądziły po jej dużych piersiach, krągłym brzuchu, muszelce, z której wyciekało nasienie... Kobieta, spełniona, patrzyła na zdjęcie Marka, stojące na kominku. Uśmiechnęła się do niego. To zdjęcie było pamiątką jej poprzedniego życia, zrodzonego w tragedii, pełnego nadziei i tragicznie zakończonego. To zdjęcie i ten młody mężczyzna, leżący obok niej... Tym razem będzie inaczej... Tym razem, razem z Piotrem....


      „Śpij spokojnie, Kochany Braciszku” - pomyślała - „Masz godnego następcę”.


      Jej klątwa, jej deja vu, odpłynęły bezpowrotnie. Miała Nową Rodzinę. Jej własną...

      Copyright (c) by latarnia morska

      I to już naprawdę koniec...
      0statnio edytowany przez Gość; 05-10-10, 09:03.

      Skomentuj

      • nonstopness
        Świętoszek
        • Mar 2010
        • 19

        #18
        prosi się o jeszcze, ale już sobie wyobrażam co Ty byś tam pisał, ich dziecko zakochało by się w Piotrze a Monika zginęłaby w tragicznym wypadku?
        co nie zmienia faktu, że przeczytałabym chętnie, jeśli jeszcze coś byś napisał...
        Heh, nie mam pojęcia jak się to zdrabnia, możesz mówić jak chcesz... Nessi ładnie. Całkiem przyjemnie brzmi.
        I cóż, wiele tych moich postów nie ma (jeszcze) , i nie musisz przepraszać.

        Skomentuj

        • latarnia morska

          #19
          Nessi – no i właśnie dlatego nie będzie dalszego ciągu Moniki. Ta duologia jest zamknięta. Dalej byłoby już tylko powielanie pomysłów. Wprawdzie... pałęta mi się gdzieś po zwojach mózgowych trzecia część (wcale nie miałem zamiaru uśmiercać Moniki), trochę bardziej (nawet mocno) kryminalna, ale... to może przyszłość. Na razie w wolnym czasie pracuję nad czymś innym, co wkrótce opublikuję na BT jako całkowitą premierę. I to może być całkowite zaskoczenie dla znających poprzednie opowiadania... Ciekawe, jak będzie przyjęte.
          A co do kolejnych „wypocin”, to myślę, że niedługo Aleksander opowie o swoich kolejnych doświadczeniach... (poprzednich opowiadań nie komentowałaś, a nie ukrywam, że jestem ciekaw Twojego zdania).

          Skomentuj

          • kidd
            Świntuszek
            • Apr 2009
            • 73

            #20
            Latarnia jaki Ty masz olbrzymi talent. wydaj książkę z serią opowiadań. Będę jednym z pierwszych kupujących.

            Skomentuj

            • latarnia morska

              #21
              Dzięki Kidd, miło słyszeć. Dawno Cię nie było, zatem, tym bardziej miło. Hmm... wydanie... Daj spokój, to tylko zabawa, przelewanie fantazji na e-papier. Kto to wyda? W naszym zakłamano-kato-antyaborcyjnym kraju?...

              Skomentuj

              • DSD
                Perwers
                • Jan 2010
                • 1275

                #22
                Mały OT: myślę że dałoby się to wydać. Ja w tym 'zakłamanym katolskim' kraju w każdym kiosku widzę świerszczyki, czasem nawet gejowskie...
                'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)

                Skomentuj

                • nonstopness
                  Świętoszek
                  • Mar 2010
                  • 19

                  #23
                  Dorzuć swoją historię, zbierz w całość i wydaj. Ja też kupię.

                  Skomentuj

                  • Żonusia
                    Ocieracz
                    • Feb 2009
                    • 108

                    #24
                    Dołącze się do poprzednich osób. Też kupię !
                    Hm.. jestem fanką Aleksandra, ale to już mówiłam ale dopiero teraz przeczytałam Monike. Jestem pod wrażeniem ! szkoda że to już koniec.. ale tak.. skup się na tym erotyzmie w "zadaniu"

                    Skomentuj

                    • bedacy_soba
                      Świętoszek
                      • Aug 2015
                      • 1

                      #25
                      bardzo milo sie czytalo, az zal ze koniec

                      Skomentuj

                      Working...