W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Karczma nad Styksem

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Maryja_dziewica
    Perwers
    • Nov 2011
    • 902

    Karczma nad Styksem

    W wątku tym poruszamy tematy związane z jedyną obok podatków pewną rzeczą na tym świecie, czyli śmiercią. Kto wypiera ją ze świadomości niechaj spierzcha na drugi koniec forum, ja tymczasem postawię pierwsze pytanie.


    Jakiego wieku chcielibyście dożyć?


    Jeśli chodzi o mnie, na pewno nie jest to wiek starczy. Nie cec***e mnie kurczowe trzymanie się życia za wszelką cenę, a obserwacje otoczenia nie nastrajają pozytywnie. Nie mam ochoty męczyć siebie i innych moimi licznymi chorobami i niedołęstwem, dlatego liczę na to, że wyciągnę kopyta nie później niż ok. 65 roku życia. Myślę, że tyle czasu wystarczy mi na zrealizowanie większości pragnień obecnych i przyszłych oraz zaznanie odrobiny szczęścia. W sumie nie byłoby mi żal zejść mając i 40 lat, o ile czułabym się spełniona. Co jeśli moja powłoka cielesna pociągnęłaby 70. urodzin? Mam już wizję tego dnia. Skaczę z samolotu w pięknym miejscu, podziwiam widok i jestem nim tak zaabsorbowana, że zapominam otworzyć spadochron. Ups To byłby epicki koniec Mariah Show. Generalnie mam nadzieję, że nie będę zmuszona strzelić się samoboja, bo w następnym wcieleniu znowu miałabym przerąbane.
    "Ideały są jak gwiazdy. Jeśli nawet nie możemy ich osiągnąć, to należy się według nich orientować."
  • TenderSugar
    Ocieracz
    • Feb 2012
    • 147

    #2
    Napisał Maryja_dziewica
    Jeśli chodzi o mnie, na pewno nie jest to wiek starczy. Nie cec***e mnie kurczowe trzymanie się życia za wszelką cenę, a obserwacje otoczenia nie nastrajają pozytywnie. Nie mam ochoty męczyć siebie i innych moimi licznymi chorobami i niedołęstwem, dlatego liczę na to, że wyciągnę kopyta nie później niż ok. 65 roku życia. Myślę, że tyle czasu wystarczy mi na zrealizowanie większości pragnień obecnych i przyszłych oraz zaznanie odrobiny szczęścia. W sumie nie byłoby mi żal zejść mając i 40 lat, o ile czułabym się spełniona. Co jeśli moja powłoka cielesna pociągnęłaby 70. urodzin? Mam już wizję tego dnia. Skaczę z samolotu w pięknym miejscu, podziwiam widok i jestem nim tak zaabsorbowana, że zapominam otworzyć spadochron. Ups To byłby epicki koniec Mariah Show. Generalnie mam nadzieję, że nie będę zmuszona strzelić się samoboja, bo w następnym wcieleniu znowu miałabym przerąbane.
    Modne to się jakieś ostatnio zrobiło, takie myślenie, że nie, nie wyobrażam sobie siebie jako ciężaru na starość dla innych, że samobójstwo w odpowiednim wieku czy w wypadku choroby, że liczy się jakość życia, a nie długość (z tym się zgodzę nawet). Mało kto ma jaja by jednak się zabić, czy to z powodu niepewności tego, co po drugiej stronie ma być (albo i nie być), nie chce robić tego rodzinie, czy właśnie ta rodzina go trzyma. Albo po prostu najbardziej pierwotny instynkt człowieka - przetrwać i walczyć o swoje życie.

    Chce żyć tak długo jak będę miał ku temu powody. Tak długo, aż to moje życie będzie miało dla mnie sens, będzie mi dawało trochę radości, będzie żyć dla kogo. Lub dla czegoś.
    60-70 lat wydaje się mi w tej chwili ok. Ale wiem, że to się pewnie zmieni w zależności od mojej sytuacji w danym wieku.

    Skomentuj

    • Gayka
      Gwiazdka Porno
      • Feb 2010
      • 1637

      #3
      Ja się boję starości i nie chciałabym jej dożyć. Liczę na jakiś wypadek pozbawiający mnie życia na miejscu tudzież we śnie, jak bozia da (byle szybko i w bezboleśnie, i bez świadomości umierania), jak tylko zacznę mieć problemy ze sprawnością i zdrowiem. Na samobójstwo nie miałabym odwagi.
      GRAMMAR NAZI

      Skomentuj

      • Nolaan

        #4
        Ja na dzień dzisiejszy nie myślę o starości z kilku względów. Po pierwsze mężczyźni w mojej rodzinie, zwłaszcza ze strony ojca, żyją krótko, znaczy tak gdzieś do pięćdziesiątki i fajrant. Aczkolwiek ze strony mamy są wytrzymalsi, pod 80 dochodzą i dalej. Średnio licząc więc około 60 może mi się uda dojechać jeśli wcześniej nie zabiją mnie wrzody, rak albo wypadek losowy.

        Jednakowóż bać się jest deczko czego zważywszy na możliwości emerytalne jakie mnie mogą czekać ale skoro całe życie cierpię na chroniczny niedobór gotówki i dóbr wszelakich to i na stare lata jakoś sobie poradzę jeśli zdrowie pozostanie we względnym i jako takim porządku.

        Boję się śmierci, to jasne, ale jakoś ostatnio nie pałam panicznym ku niej przestrachem jak niektórzy. I tak od tego nie ucieknę, więc po co się pietrać za bardzo i?

        Pociesza mnie kilka aspektów z tym związanych - wiem, że można umrzeć godnie nawet leżąc w łóżku i będąc chorym na coś nieuleczalnego. Dwa - żywię nadzieję spotkania się po drugiej stronie Styksu z tymi moimi bliskimi co odeszli wcześniej. Fakt, najpierw będę musiał rozliczyć się z życia z Bogiem, ale to już moja sprawa i Jego
        Tak, wierzę w Boga i życie po śmierci. Moja niechęć do Kościoła i alergiczny stosunek do rytuałów mszalnych nie wyklucza tego. A jak będzie przekonam się kiedy przyjdzie na mnie czas.

        Skomentuj

        • MsMisska
          Perwers
          • Jan 2012
          • 1409

          #5
          Na tą chwilę to chciałabym dożyć 70-75 lat z tymże wolałabym być w pełni świadoma i jeszcze żebym mogła sama koło siebie zrobić wszystko. A jeśli nie byłoby mi to dane to faktycznie wolałabym umrzeć wcześniej coby nie być ciężarem dla innych. I tak jak Gayka nie odważyłabym się na samobójstwo. Chciałabym umrzeć szybko i bezboleśnie ale jak to będzie to nie wiem. Ale fakt, boję się samego momentu śmierci, jak cholera.

          Skomentuj

          • iceberg
            PornoGraf
            • Jun 2010
            • 5111

            #6
            Co do wieku - trudno mi się wypowiedzieć bo zawsze jest jeszcze coś do zrobienia/zobaczenia - na to pewnie 140 by nie starczyło. Myślę, że chciałbym żyć do momentu kiedy jestem świadomy, samodzielny i umiem/mogę się cieszyć tym, że żyję. Nie chciałbym wegetować jako śliniąca się roślinka na łóżku zdana na opiekę innych.
            Jak umrzeć? W nieświadmości - czyli np. we śnie, spokojnie zasnąć... to takie zwykłe i przyziemne ale chyba dobre. Czy boję się śmierci? Już chyba nie, po prostu śmierć we śnie jest chyba w tym wszystkim "najprzyjemniejszą" opcją. Ewentualnie nagle, szybko i gwałtownie - np. w wybuchu bomby podłożonej pod moim fotelem w autobusie - bez świadomości co mnie zabiło i czasu na przestraszenie się.
            Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

            Skomentuj

            • Gayka
              Gwiazdka Porno
              • Feb 2010
              • 1637

              #7
              Z Ice'm mamy tak samo - tej świadomości umierania się boimy.
              GRAMMAR NAZI

              Skomentuj

              • snata
                Erotoman
                • Mar 2009
                • 612

                #8
                mam dość podobny punkt widzenia co Maryi. Ja w ogóle mam problem z jakimś silnym doświadczaniem i przeżywaniem tego życia.... Ostatnio nawet przeżyłem burzę będąc na grani Czerwonych Wierchów i zupełnie się nie bałem, ani nie przyszła żadna chwila przemyśleń dotyczących doczesnego życia. Często stawiam siebie przed pytaniem " czy moje życie jest bez znaczenia?! "
                Kocham muzykę i niech tak zostanie

                Skomentuj

                • PabloXM
                  Gwiazdka Porno
                  • Sep 2009
                  • 1746

                  #9
                  Chciałbym jak najdłużej zachowywać zdrowie umysłowe, i cielesne. Nie ma nic gorszego, niż jakby dzieci / wnuki zmagały się ze świadomością, że bliska im osoba przez to się coraz bardziej od nich odsuwa, bo już szwankuje pamięć, czy któraś część ciała staje się bezwładna. Przeraża mnie sytuacja, kiedy musiałbym stopniowo się ograniczać tylko do obszaru województwa, potem powiatu, a na końcu do rejonu miasta, że musiałbym zrezygnować z jazdy samochodem, bo nie posiadałbym takiej koordynacji. Z jednej strony starość może być fajna - poranna prasa na balkonie, jakaś kawka, rozmowy z wnukami. Zabolałoby mnie, jakby się ode mnie odsunęli twierdząc, że jestem stary i niepotrzebny, tylko "coś im ciągle pierniczę nad uchem". Wiadomo, że dzieci nie mogą siedzieć cały czas w domu, i opiekować się (uchowaj Perunie) starcem, ale liczę na to, że się nie odwrócą plecami. Czytałem jakiś czas temu o alternatywie dla domów spokojnej starości (które bezprawnie noszą taką nazwę) - kilka osób wieku babciowym / dziadkowym zawiązuje grupę koleżeńską, wynajmują dom, i wspólnie mieszkają, pomagając sobie. I cieszy się to - oczywiście na zachodzie, w Polsce tego prawie nie ma - dużym powodzeniem. Wydaje mi się, że samopoczucie staruszka (i atmosfera) ma wpływ na jego myślenie o śmierci.

                  Jak chciałbym umrzeć? Najpierw wybrałbym się we wszystkie miejsca, o których odwiedzeniu myślałem przez całe życie, zrobić kilka rzeczy "na do widzenia", i usatyskacjonowany tymi przeżyciami umrzeć z uśmiechem na ustach, we śnie. Ewentualnie sytuacja hipotetyczna, tzn. w przypadku jakiegoś kataklizmu, usiąść w wygodnym fotelu, zapalić papierosa, odkapslować piwo, słuchawki na uszy, i niech mnie pochłonie
                  Stay fresh, no matter where you are.

                  Skomentuj

                  • Burbon2009
                    Erotoman
                    • Jun 2009
                    • 571

                    #10
                    Najgorsze co nas i naszą rodzinę może spotkać to gdy sami nie możemy sobą się zajmować, wiem z doświadczenia jak taka sytuacja jest trudna dla wszystkich i bardzo wyczerpująca. Dziadka mojego dopadło wszystko chyba co mogło miał bodajże z 6 wylewów ( 7 go zabił ) raka prostaty wielkości pomarańcza i wiele innych. Sam odkąd pamiętam nic nie mógł zrobić wszystko trzeba było za niego robić, spacery tylko na wózku, trzeba było go ubrać/nakarmić,ogolić/położyć. Jeszcze jakby było mało kontakt był z nim minimalny,nie wiem jak mój tata/babcia znim się porozumiewali bo ja nic nie rozumiałem z tego co mówił, tak jakby się z dzieckiem rozmawiało coś strasznego. Przykre co powiem ale dopiero po śmierci dziadka wszyscy odżyli, babcia jakby odmłodniała o kilka dobre lat.

                    Także najważniejsze żeby było zdrowie, będzie zdrowie to i nawet w naszym kraju jakoś to przeżyjemy .

                    Skomentuj

                    • Ned
                      Seksualnie Niewyżyty
                      • Aug 2011
                      • 267

                      #11
                      Jak cześć przedmówców, nie chciałbym dożyć momentu, gdy trwałe będę niezdolny do życia, warzywem oczekującym w bólu na śmierć.

                      Samą śmierć zdecydowanie chciałbym przeżyć świadomie. Umiera się raz w życiu i chce tego w pełni doświadczyć. Ekscytuje mnie myśl o tym, ale nie na tyle bym chciał przyspieszyć naturę

                      Skomentuj

                      • Maryja_dziewica
                        Perwers
                        • Nov 2011
                        • 902

                        #12
                        Wow, dzięki za odpowiedzi. Cieszę się, że jest taki odzew

                        Czy byliście w stanie popełnić samobójstwo/poddać się eutanazji w razie kalectwa lub powoli i boleśnie zabijającej was choroby?

                        Pewnie już domyślacie się, że ja tak. Wolałabym eutanazję, ale gdyby opiekowała się mną rodzina, zapewne musiałbym poradzić sobie sama. Najbardziej boję się skończyć jako świadome wszystkiego warzywo niezdolne do zakończenia własnego cierpienia Musiałabym mieć wielkiego farta, by ktoś przezwyciężył swój egoizm i dobił mnie. Nie chciałabym też latami leżeć w stanie śpiączki, która o zgrozo może być świadoma...


                        Mimo wszystko gdyby ktoś mnie zaatakował z intencją kropnięcia mnie, walczyłabym do końca. Prędzej zabiję siebie i kogoś w samoobronie niż pozwolę mnie zgwałcić lub zabić. Nie będzie mi jakąś gnida mieszać w grafiku. Taki lekki ze mnie control freak
                        "Ideały są jak gwiazdy. Jeśli nawet nie możemy ich osiągnąć, to należy się według nich orientować."

                        Skomentuj

                        • Attyla
                          Seksualnie Niewyżyty
                          • Apr 2012
                          • 235

                          #13
                          Napisał Maryja_dziewica
                          Czy byliście w stanie popełnić samobójstwo/poddać się eutanazji w razie kalectwa lub powoli i boleśnie zabijającej was choroby?

                          Pewnie już domyślacie się, że ja tak.
                          Marysiu droga to takie pitolenie bez sensu i teoretyzowanie że aż mleko kwaśnieje . Nie masz pojęcia o tym czy byłabyś w stanie popełnić samobójstwo czy nie, dopóki nie zaczniesz go popełniać . I nikt tego nie wie na pewno, możemy tylko zakładać że byśmy chcieli tak zrobić i to wszystko. Udało mi sie kilka razy uśmiechnąć do śmierci i dalej nie wiem czy dałbym radę pójść dalej ...mam nadzieję że dam radę jak przyjdzie pora.
                          "Człowiek jest tyle wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

                          Skomentuj

                          • MsMisska
                            Perwers
                            • Jan 2012
                            • 1409

                            #14
                            W tej chwili nie potrafię jednoznacznie stwierdzić czy poddałabym się eutanazji. Samobójstwa na pewno nie popełniłabym, za 'mientka' jestem.

                            Skomentuj

                            • Maryja_dziewica
                              Perwers
                              • Nov 2011
                              • 902

                              #15
                              Mam pojęcie Attylko drogi
                              "Ideały są jak gwiazdy. Jeśli nawet nie możemy ich osiągnąć, to należy się według nich orientować."

                              Skomentuj

                              Working...