W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Kobiety niepracujace

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Eris
    Perwers
    • Feb 2009
    • 851

    Kobiety niepracujace

    Zainspirowana watkiem nt. zwiazkow dla pieniedzy zalozylam ten temat.

    Co sadzicie o kobietach, ktore sa w zwiazku z milosci ale sa utrzymywane przez partnera? Kury domowe czy strazniczki domowego ogniska? Czy w dobie przedszkoli, szkol, posiadania 1-2 dzieci i automatyzacji, praca w domu na pelen etat ma jeszcze sens? Dlaczego wg. was decyduja sie na obranie takiej drogi i jakie moga byc tego konsekwencje? Ambicja czy lenistwo? Czy w zwiazku "wszystko jest wspolne", gdyz oboje pracuja na swoj sposb czy milosc nie usprawiedliwia dojenia finansowego?

    Nie mowie oczywiscie o kobietach, ktore nie pracuja chwilowo z jakiegos powodu ale o tzw. "zonach przy mezach" - kobietach czesto inteligentnych, wyksztalconych, ktore (z blizej nieznanych mi przyczyn) decyduja sie na rezgynacje z niezaleznosci finansowej.

    Zapraszam do dyskusji.
    0statnio edytowany przez Eris; 19-02-10, 21:48.
  • Gayka
    Gwiazdka Porno
    • Feb 2010
    • 1637

    #2
    Różnie to bywa. Ja bym się nie zgodziła na bycie kurą domową, ale miłość jest ślepa, a niejednokrotnie to nie jest tak, że to kobieta nie chce pracować tylko facet woli widzieć ją przy garach, dzieciach i innych obowiązkach domowych 24h na dobę. Byłam kiedyś z kimś takim i była to kwestia jego wychowania - jego mama nie pracowała, tylko opiekowała się domem, a tato był żywicielem rodziny. Wątpię, by 'normalny' facet zabronił swojej kobiecie pracować, a 'normalna' kobieta się na to godziła. Obowiązki domowe obowiązkami domowymi, ale ja wolę mieć tę świadomość, że jestem niezależna finansowo.
    GRAMMAR NAZI

    Skomentuj

    • daj_mi
      Emerytowany PornoGraf
      • Feb 2009
      • 4452

      #3
      Przez bardzo długi czas chciałam mieć bardzo dużo dzieci, piątka miała być absolutnym minimum, akceptowalnym minimum było 7, ale najchętniej to dużo, dużo więcej.
      Wyliczmy więc: pierwsze dziecko na piątym roku studiów, mam 23 lata. Drugie 25, trzecie 27, czwarte i piąte - obym się jeszcze wyrobiła przed trzydziestką. Ale najpewniej z pożądaną liczbą dzieci skończyłabym koło 35 roku życia. Nie dość, że szanse na pracę niewielkie, to jeszcze wbrew pozorom najmłodsze dzieci są całkiem malutkie... A potem już zostaje się aktywną babcią za chwilę.
      Uwielbiam obserwować kobiety, które świadomie wybrały model rodziny wielodzietnej, są naprawdę cudownymi piastunkami domowego ogniska. Nie mówię o życiu w skrajnej biedzie, gdzie dzieci biorą się z niewiedzy o antykoncepcji, tylko o takim wyborze. W swoim otoczeniu mam szansę obserwować koło piątki takich rodzin, gdzie dzieci jest od 5 do 9, to jest absolutnie świetna sprawa.
      Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

      Regulamin forum

      Skomentuj

      • Skinheads_Front
        Erotoman
        • Jun 2009
        • 530

        #4
        Żeby mieć 7 dzieci i utrzymać je na przyzwoitym poziomie to mąż musi zarabiać naprawdę dużo (matka 7 dzieci raczej prędko do pracy nie pójdzie, ze względu że wychowanie takiej gromadki jest bardzo pracochłonne).
        Eris, dzisiaj jest to coraz rzadsze zjawisko, gdyż koszty utrzymania rosną i tylko jedna osoba pracująca w małżeństwie po prostu czasem nie wystarczy nawet na utrzymanie gospodarstwa domowego, w którym jeszcze nie ma dzieci, a co dopiero mówić o rodzinie w której pojawiły się dzieci. Jeśli jednak mężczyzna zarabia naprawdę dużo to dodatkowy tysiąc-2 tysiące (zakładając, że nie jest ona jakąś specjalistką, która zarabiałaby prawdziwe kokosy) żony nie robiłoby większej różnicy dla budżetu domowego. W takiej sytuacji mężczyzna może sobie pozwolić na utrzymanie niepracującej żony i zapewnieniu dzieciom komfortowego wychowania w tradycyjnym modelu rodziny. Przeważnie jednak wykształceni, majętni mężczyźni (zakładając, że nie są ortodoksami religijnymi albo nie szukają utrzymanki, prywatnej prostytutki, młodej dupy z powodu kryzysu wieki średniego) cenią sobie kobiety wykształcone, ambitne, inteligentne, pragnące realizować się zawodowo i w gronie właśnie takich się obracają, a tym samym ciężko będzie im zmusić żony do zajmowania się tylko domem. Kobietę niepracującą może preferować biznesmenem niewykształcony, nie będący żadnym intelektualista, pochodzący z klasy robotniczej albo rodziny rolniczej, ortodoks religijny lub dresik bez szkoły robiący lewe interesy, które szuka blachary, a ona będzie leżeć i pachnieć. Dodać też należy mężów-sponsorów, dla których żona to utrzymanka i prywatna prostytutka. Mało który mój znajomy chciałby mieć żonę kurę domową. Dzisiaj jedna pensja to przeważnie po prostu za mało
        0statnio edytowany przez Skinheads_Front; 19-02-10, 22:21.

        Skomentuj

        • heroinka
          Świntuszek
          • Jan 2010
          • 42

          #5
          ja zdecydowanie nie dałabym się zamknąć w domu, jakkolwiek by to nazywać
          nigdy nie chciałabym być zależną finasowo od mojego mężczyzny
          to jest kwestia zdrowych ambicji do realizowania się w tym w czym jestem dobra, szacunku do samej siebie i jego szacunku do mnie oraz poczucia niezależności

          oczywiście wyjątkową sytuacją będzie jak kiedys kiedyś będziemy mieli dziecko, to posiedzę z tym bobasem trochę w domu, ale wykonując w jakimś stopniu zawód w domu lub na urlopie wychowawczym
          Nie słucham już tych smutnych słów
          Nie martwię się, poznaję śmiech [...]
          Czy mógłbyś dziś gdzieś ze mną iść?
          Nie mówiąc nic, po prostu być [...]

          Skomentuj

          • Rojza Genendel

            Pani od biologii
            • May 2005
            • 7704

            #6
            Powiem tak: jako feministka uważam ze kazda kobieta powinna mieć wybór. Tylko że ma to być JEJ wybor.
            Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

            Skomentuj

            • daj_mi
              Emerytowany PornoGraf
              • Feb 2009
              • 4452

              #7
              Napisał Skinheads_Front
              Kobietę niepracującą może preferować biznesmenem niewykształcony, nie będący żadnym intelektualista, pochodzący z klasy robotniczej albo rodziny rolniczej, ortodoks religijny lub dresik bez szkoły robiący lewe interesy, które szuka blachary, a ona będzie leżeć i pachnieć. Dodać też należy mężów-sponsorów, dla których żona to utrzymanka i prywatna prostytutka.
              Wszystkie sytuacje, które znam, a w których kobieta siedzi w domu dotyczą kobiet mądrych, po wyższych studiach (jedna po MELu, a to naprawdę niemały prestiż), jedna arystokratka (która poza zajmowaniem się ósemką dzieci dogląda gospodarstwa, a raczej trzech zatrudnionych w tym celu mężczyzn) - a ich mężowie też nie należą do wymienionych przez Ciebie typów. Jeden jest właścicielem potężnej fabryki, jeden to były ambasador, jeden ma księgarnię i sklep, jeden to prezes znanej firmy, jeden informatyk... Ludzie wykształceni, z madrymi żonami, gdzie wspólną decyzją było pozostanie kobiety w domu celem stworzenia odpowiedniej atmosfery domowej.
              Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

              Regulamin forum

              Skomentuj

              • Schatten
                Erotoman
                • Feb 2009
                • 608

                #8
                Zasadniczo nie interesuje mnie, jakie kto prowadzi życie i stąd nie oceniam kobiet będących, jak to się ładnie mówi 'przy mężu'...

                Z drugiej strony nie wierzę w to by prędzej czy później nie doszło do poczucia z jednej strony zależności - od osoby przynoszącej do domu pieniądze a z drugiej strony do poczucia, że się jest wykorzystywanym do zarabiania... Prędzej czy później w zdecydowanej większości przypadków zostanie to 'wyrzygane'.

                W życiu niewątpliwie warto być plastycznym. Wszystkie rozwiązania są czasowe.
                Poza tym warto też być maxymalnie niezależnym...
                Chyba że ma się świadomie ustalone inne priorytety.
                Tak czy inaczej niewątpliwie każda z postaw - kobiet pracujących 'na dwa etaty' i 'kur domowych' wymaga zrozumienia i szacunku
                ...some like it dirty/some like it clean/
                some like it tender/and some like it lean/
                some fuck for fun/some for prestige...

                Skomentuj

                • daj_mi
                  Emerytowany PornoGraf
                  • Feb 2009
                  • 4452

                  #9
                  I jakie trzeba mieć zaufanie do tej drugiej osoby, żeby złożyć w jej rękach całe swoje życie. Jaką trzeba być odpowiedzialną osobą, żeby móc nieść na swoich barkach obowiązek zapewnienia bytu drugiej istocie.
                  Serio, jeśli to w pełni świadoma decyzja, to według mnie jest to kwestią absolutnego zaufania, odpowiedzialności, harmonii, umiejętności budowania wspólnych celów.

                  I to, że trudniej jest zostawić taką osobę zależną od nas finansowo i to, że ciężej jest odejść bez własnych środków - może czasem to lepiej? Może wtedy ludzie bardziej walczą o to, co mają, nie traktują tego jak "przyszło było poszło".
                  Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                  Regulamin forum

                  Skomentuj

                  • Rojza Genendel

                    Pani od biologii
                    • May 2005
                    • 7704

                    #10
                    Napisał daj_mi
                    I to, że trudniej jest zostawić taką osobę zależną od nas finansowo i to, że ciężej jest odejść bez własnych środków - może czasem to lepiej? Może wtedy ludzie bardziej walczą o to, co mają, nie traktują tego jak "przyszło było poszło".
                    Gorzej. Nie jest dobrze z kims być z poczucia obowiązku.
                    Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

                    Skomentuj

                    • anduk
                      Koci administrator
                      • Jan 2007
                      • 3900

                      #11
                      Absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wychowanie nawet siedmiorga dzieci powinno spoczywać tylko na kobiecie (nawet jeśli ona nie pracuje)

                      Ja bardziej od pieniędzy moich rodziców potrzebowałem rozmowy z nimi
                      If you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.

                      Skomentuj

                      • Junona
                        Erotoman
                        • Aug 2007
                        • 468

                        #12
                        I jakie trzeba mieć zaufanie do tej drugiej osoby, żeby złożyć w jej rękach całe swoje życie. Jaką trzeba być odpowiedzialną osobą, żeby móc nieść na swoich barkach obowiązek zapewnienia bytu drugiej istocie.
                        Serio, jeśli to w pełni świadoma decyzja, to według mnie jest to kwestią absolutnego zaufania, odpowiedzialności, harmonii, umiejętności budowania wspólnych celów.
                        Wszystko pięknie, ale jakby cudowny nie był związek na początku to jednak kobieta, która nie bierze pod uwagę opcji, że rodzina się może po prostu posypac a ona zostanie na lodzie, bez pieniedzy,do ktorych byla przyzwyczajona, bez doświadczenia zawodowego a więc i bez większych perspektyw na pracę jest w moim mniemaniu po prostu głupia. (Znam niestety taki przypadek, gdzie mężusiowi po 40 tce odbijła szajba i zapłodnił jakąs 20 tkę z niczym zostawiając 2 dzieci i żonę, która na jego zyczenie nigdy wczesniej nie pracowała. Dzisiaj pracuje w sklepie z bielizną, bo cóż więcej mogła znalezc.)
                        Istnieje też niestety takie ryzyko jak to, że mąż cięzko zachoruje/ zginie w wypadku itd..trzeba robic wszystko co mozliwe, zeby się zawczasu zabezpieczyc na wszystkie okolicznosci i w razie czego potrafic byc samodzielną.
                        Przede wszystkim jednak samorealizacja zawodowa, która dla mnie też jest bardzo ważna toteż nie wyobrazam sobie siedzenia w domu z dziecmi i przy garach za nic w świecie. Oszalałabym, czułabym się gorsza i sfrustrowana. Po maciezynskim dziecko do złobka albo do babci a mama do pracy.
                        Szczerze podziwiam jednak kobiety, które rodzą 5-7 dzieci, choc niczego im nie zazdroszczę. Praca w domu to ciężka i niewdzięczna charówa - ja ledwo ogarniam chałupę w której mieszkam z 'mężem' i kotem.
                        Pain is an unavoidable side-effect of life.

                        Skomentuj

                        • Skinheads_Front
                          Erotoman
                          • Jun 2009
                          • 530

                          #13
                          Napisał daj_mi
                          Wszystkie sytuacje, które znam, a w których kobieta siedzi w domu dotyczą kobiet mądrych, po wyższych studiach (jedna po MELu, a to naprawdę niemały prestiż), jedna arystokratka (która poza zajmowaniem się ósemką dzieci dogląda gospodarstwa, a raczej trzech zatrudnionych w tym celu mężczyzn) - a ich mężowie też nie należą do wymienionych przez Ciebie typów. Jeden jest właścicielem potężnej fabryki, jeden to były ambasador, jeden ma księgarnię i sklep, jeden to prezes znanej firmy, jeden informatyk... Ludzie wykształceni, z madrymi żonami, gdzie wspólną decyzją było pozostanie kobiety w domu celem stworzenia odpowiedniej atmosfery domowej.
                          Jednak są to ludzie majętni, których stać na to żeby żona mogła siedzieć w domu i zapewne (z tego co pisałaś o tej atmosferze) musieli mieć jednak dość konserwatywne poglądy

                          Skomentuj

                          • daj_mi
                            Emerytowany PornoGraf
                            • Feb 2009
                            • 4452

                            #14
                            Rojza: Rozejrzałam się po wszystkich parach, jakie znam - przepatrzyłam rodziców moich znajomych z podstawówki, gimnazjum, liceum... W chwili obecnej nie jestem w stanie podać ani jednego przykładu ludzi dorosłych (40-50 lat), którzy są ciągle razem, gdzie oboje pracują. Jeśli jest w moim otoczeniu jakaś para, to kobieta jest osobą niepracującą (znam też jedną długoletnią parę, ale tam nie pracuje mężczyzna) i nie narzeka na swój los, wręcz przeciwnie, wszystko wydaje się być w najlepszym porządku.

                            Anduku: Ja nie mówię, że powinno spoczywać tylko na kobiecie. Ale że dużo łatwiej jest wychowywać dzieci, gdy chociaż jedna osoba trzyma cały czas rękę na pulsie (oczywiście nie w chory, zaborczy sposób), niż gdy obydwoje rodzice są zalatani za pieniędzmi. U mnie w domu od zawsze wyglądało to tak, że Mama z pracy przychodziła koło 18, zasypiając na stojąco i krzycząc, w weekendy wyganiając na podwórko, żebyśmy nie przeszkadzali przy sprzątaniu. Ojciec pracował, a potem uznawał, że ma swięte prawo do wolnego czasu, którego nie powinny mu zakłócać dzieci.
                            Nie żyło się obficie, ale i nie przymieraliśmy głodem, za to komunikacji nie było. Dlatego uważam, że w sytuacji, w której obie strony są co do tego zgodne i mogą sobie na to pozwolić, dobrze jest, by ktoś został w domu i o niego dbał.

                            Junono: Dlatego właśnie należy się zabezpieczać będąc jeszcze we dwójkę. Żadna z tych niepracujących kobiet, jakie znam, nie zostałaby na lodzie w razie utraty partnera - bo są na nie założone polisy, mają konta oszczędnosciowe, bo meżowie są ubezpieczeni.

                            Skinie: Tak, są to ludzie majętni. Ale mój post miał być przede wszystkim ostrą krytyką Twojego, w którym ludzi decydujących się na pozostawienie kobiety w domu określiłeś dość nieprzychylną opinią, według mnie skrajnie nieprawdziwą.

                            A jeszcze co do ambicji - uważam siebie za osobę ambitną. Wiem, że gdy zacznę pracować, poświęcę się temu niemal do granic siebie, bo kocham obserwować efekty swoich starań, dopinać swego, podnosić swoją wiedzę. I wiem też, że nie potrafiłabym dzielić swojego czasu między pracę a dom - najpewniej zaniedbałabym któreś. Czułabym się źle będąc złym pracownikiem, ale o wiele gorzej czułabym się będąc złą matką. Ilość znanych mi osób, które naprawdę dobrze potrafią godzić pracę z obowiązkami rodzinnymi mogę policzyć na palcach jednej ręki.
                            Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                            Regulamin forum

                            Skomentuj

                            • Holy inquisitor
                              Erotoman
                              • Aug 2009
                              • 756

                              #15
                              Nie neguję związku z tzw kurą domową. W moim otoczeniu jest parę takich par jak równie są i pary, w których oboje pracują i wszyscy sobie jakoś radzą.
                              Mój związek też był bliski temu modelowi życia. Żona po urodzeniu dwójki dzieci długo siedziała w domu, bo karmiła piersią. Łącznie wyszło około 3,5 roku i nie chciała wracać do pracy tylko wychowywać dzieci. Nie miał bym nic przeciwko gdyby nie to, że dostawała szajby, delikatnie mówiąc. Więc trochę ją pougniatałem i dała się przekonać, że ma wyjść do ludzi i wróciła do pracy. Stworzyliśmy więc związek na zasadach partnerskich, oboje pracujemy w pracy i w domu i jesteśmy szczęśliwą parą z dwojgiem wspaniałych dzieciaków.
                              Wracając do kobiet zostających w domu. Nie wszystkie zostają nimi z wyboru. Część z nich np. rodzi dzieciaki zaraz po ukończeniu szkół, siedzi z nimi kilka lat w domu, a potem budzą się z ręką w nocniku, bo nie mogą znaleść pracy z powodu braku doświadczenia zawodowego, a przecież po studiach nie pójdą sprzątać czy na kasę do supermarketu. Siłą rzeczy zostają w chałupi przez zasiedzenie.

                              Skomentuj

                              Working...