Witam,
To mój pierwszy post na tym forum, ale już od jakiegoś czasu przeglądam niektóre tematy Zacząłem ostatnio trochę się nad sobą zastanawiać i doszedłem do wniosku, że coś jest ze mną nie tak.
Uważam siebie za biseksualistę. Mam 23 lata, od około 3 lat spotykałem się od czasu do czasu z facetami na przygodny seks, ale to wszystko. Bez zaangażowania, żadnych uczuć, bez zobowiązań. Zwyczajne rozładowanie napięcia seksualnego.
Od pół roku mam dziewczynę. Wspaniała kobieta, kocham ją, ona mnie również. Wszystko między nami jest ok. Problem polega na tym, że od jakiegoś czasu znowu mam ochotę na spotkanie z facetem. Cel czysto seksualny - zaspokoić swoje potrzeby. Ta potrzeba jest tak silna, że powoli darzę mniejszym zainteresowaniem swoją kobietę (po prostu spotkanie z facetem siedzi mi w głowie i czasami nie mogę o niczym innym myśleć). Wiem, że wszystko wróciłoby do normy gdybym zaspokoił się z kimś, ale przypuszczam, że za parę miesięcy cała sytuacja powtórzyłaby się.
Dziwne jest też to, że co jakiś czas (właśnie co parę miesięcy) ciągnie mnie, żeby znowu spróbować seksu z mężczyzną. Jak już się na to zdecyduje, to na spotkaniu nie jestem już tak entuzjastycznie nastawiony, a po wszystkim chcę jak najszybciej o wszystkim zapomnieć - napięcie rozładowane, więc można wrócić do swoich codziennych zajęć.
Przy tych wszystkich moich seksualnych dziwadłach jestem pewien, że wciąż kocham swoją kobietę i seks z nią cały czas sprawia mi przyjemność. Gdybym spotkał się z facetem to przypuszczam, że byłoby między nami jeszcze lepiej bo zaspokoiłbym tą chorą zachciankę obcowania z członkiem
Co Wy o tym myślicie? Wiem, że to nie jest normalne, ale może ma ktoś jakieś logiczne wytłumaczenie? Pewnie muszę się leczyć
To mój pierwszy post na tym forum, ale już od jakiegoś czasu przeglądam niektóre tematy Zacząłem ostatnio trochę się nad sobą zastanawiać i doszedłem do wniosku, że coś jest ze mną nie tak.
Uważam siebie za biseksualistę. Mam 23 lata, od około 3 lat spotykałem się od czasu do czasu z facetami na przygodny seks, ale to wszystko. Bez zaangażowania, żadnych uczuć, bez zobowiązań. Zwyczajne rozładowanie napięcia seksualnego.
Od pół roku mam dziewczynę. Wspaniała kobieta, kocham ją, ona mnie również. Wszystko między nami jest ok. Problem polega na tym, że od jakiegoś czasu znowu mam ochotę na spotkanie z facetem. Cel czysto seksualny - zaspokoić swoje potrzeby. Ta potrzeba jest tak silna, że powoli darzę mniejszym zainteresowaniem swoją kobietę (po prostu spotkanie z facetem siedzi mi w głowie i czasami nie mogę o niczym innym myśleć). Wiem, że wszystko wróciłoby do normy gdybym zaspokoił się z kimś, ale przypuszczam, że za parę miesięcy cała sytuacja powtórzyłaby się.
Dziwne jest też to, że co jakiś czas (właśnie co parę miesięcy) ciągnie mnie, żeby znowu spróbować seksu z mężczyzną. Jak już się na to zdecyduje, to na spotkaniu nie jestem już tak entuzjastycznie nastawiony, a po wszystkim chcę jak najszybciej o wszystkim zapomnieć - napięcie rozładowane, więc można wrócić do swoich codziennych zajęć.
Przy tych wszystkich moich seksualnych dziwadłach jestem pewien, że wciąż kocham swoją kobietę i seks z nią cały czas sprawia mi przyjemność. Gdybym spotkał się z facetem to przypuszczam, że byłoby między nami jeszcze lepiej bo zaspokoiłbym tą chorą zachciankę obcowania z członkiem
Co Wy o tym myślicie? Wiem, że to nie jest normalne, ale może ma ktoś jakieś logiczne wytłumaczenie? Pewnie muszę się leczyć
Skomentuj