W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Tajemnice 3 - Umowa

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • PawelM
    Świętoszek
    • Jul 2015
    • 30

    Tajemnice 3 - Umowa

    Zaparzyłem herbatę, dodałem cytryny i miodu, tak jak lubi Agnieszka i ruszyłem z zamówieniem do salonu. Nie udało mi się uniknąć spojrzenia na komodę z trzema szufladami. W górnej gdzieś pod stertą innych papierów leżały dwie kopie umowy. Ustaliliśmy a Agnieszką, że kiedyś przeczytamy je razem. Nie wiem ile razy toczyłem wewnętrzną walkę, żeby uchylić szufladę. Raz będąc sam w domu pokusa zwyciężyła i miałem jeden egzemplarz w ręku. Spojrzałem ukradkiem, tak jakby to miało się nie liczyć i przeczytałem tytuł:
    "Akt własności".
    Chyba zacząłbym czytać dalej, gdyby właśnie nie wróciła Agnieszka. Mieszkaliśmy już razem i spędzaliśmy razem każdą chwilę. Spotykaliśmy się z Wiktorem i Staśkiem, często chodząc na bilard. Nadrobiliśmy zaległości w kinie, w kulturze no i przede wszystkim w łóżku. Agnieszka była nienasycona i mogłaby się kochać bez przerwy. Było nam razem świetnie. Zdawała się ignorować innych facetów i miałem nadzieję, że to przejściowe. Każde błahe spojrzenie czy flirt z innym natychmiast podnosiły mi ciśnienie i sprawiały, że czułem pełnię życia. Tymczasem nasze narzeczeństwo kwitło w najlepsze. Ustaliliśmy datę ślubu na czerwiec, tuż po egzaminach Agnieszki.

    Przed świętami Wielkanocnymi mieliśmy mnóstwo pracy, więc zostałem z chłopakami w sobotę, żeby zrobić parę samochodów. Agnieszka mimo to przyjechała z Krakowa. Postanowiła przygotować dla nas placek po węgiersku i po pracy planowałem zaprosić chłopaków na wódeczkę. Agnieszce brakowało trochę do tytułu mistrza kuchni, więc trzymałem za nią kciuki, nadzorując przebieg prac. Co prawda od domu do warsztatu kulawy przeszedłby w dwie minuty, ale i tak siedzieliśmy na skype i kiedy mogłem wychodziłem z kanału do kanciapki, żeby z nią chwilę pogadać. Zamykałem się, siadałem żeby mieć widok na kanał i chłopaków przez dużą szybę a potem łączyliśmy się na wideo.
    - Hej skarbie. Jak posiłek?
    - Może coś z tego będzie. - zachichotała stojąc na środku salonu. - Jesteśmy sami?
    - Sami.
    Przeczucie mnie nie myliło, dlaczego tak się upewnia, że nie ma chłopaków przy laptopie. Odpięła guziczki bluzki.
    - Wolniej. - poprosiłem.
    Gdy robiła dla mnie striptiz, ja pieściłem Wacusia pod biurkiem. "Gdzie ja znajdę taką żonę?" Dużo bym dał, żeby chłopaki też mogli popatrzeć, ale mogliby poczuć się skrępowani. Jeszcze nie do końca byli wtajemniczeni w temat, ale miałem nadzieję, że to tylko kwestia czasu.
    - Wiesz na co mam ochotę? - spytała, gdy była w bieliźnie. Po chwili odpowiedziała sobie sama. - Na wielkiego, twardego c***a.
    To właśnie Agnieszka, którą kocham. Nie musiałem być Einsteinem, żeby się domyślić, że nie chodzi jej o mojego maluszka. Mimo to zaproponowałem.
    - Poczekaj. Biegnę. Chłopaki dadzą sobie radę chwilę beze mnie.
    - Odpuść sobie. - zakpiła. - Mówię o mężczyźnie nie o chłopcu. No, ale nie ma tu żadnego więc jakoś muszę sobie poradzić.
    Z lodówki wyjęła dwa ogórki, chwilę przyglądając się obu, po czym wybrała większego.
    - Chyba ten. Jak myślisz?
    Umoczyła go w majonezie i oblizała. Uwielbiam tą kobietę! Kocham ją! Z szyderczym uśmiechem dziwki sugestywnie lizała majonez z ogórka. Zwolniłem masturbację, żeby nie wystrzelić za szybko. Kątem oka zauważyłem Staśka wychodzącego z kanału. Spanikowałem. Kilka szybkich kroków i wiedziałem, że mam mało czasu. A potem otworzą się drzwi. Nawet nie próbowałem chować ptaka w spodnie. Po prostu nasunąłem koszulę.
    - Będziesz nam potrzebny Michał. Przy silniku.
    - Już idę. Daj mi pięć minut.
    - Jasne.
    Siedzenie przy laptopie z opuszczoną do połowy klapą musiało wyglądać głupio. Mina Staśka dobitnie mi to potwierdziła. Nie wnikał i wyszedł. Gdy znów podniosłem klapę, zrobiło mi się przyjemnie gorąco. Agnieszka wsuwała brudny ogórek pod stanik. Wychodził górą między piersiami.
    - W końcu coś dużego. - powiedziała i usiadła tuż przed kamerą okrakiem. Jeszcze zdążyłem zobaczyć, że zsunęła majteczki na bok. Usłyszałem hałas w garażu. Stasiek z Wiktorem ledwo trzymali silnik z minami greckich herosów. Zerwałem się i wybiegłem z odsieczą.

    Pozostały trzy samochody, a potem impreza i weekend. Do warsztatu wjechało czarne BMW. Dobrze je znałem. Piotr wysiadł i przywitał się ze mną. Chłopaki zajęli się maszyną a my pogawędką.
    - Co tam u was? - spytał.
    - Super. A u ciebie?
    - U mnie dzieje się. Jak zawsze. Szkoda, że się nie odezwaliście. Liczyłem na fajną zabawę.
    - Ja też. Ale wiesz. Niedługo ślub. Nie ma teraz klimatu.
    - Czuję, że byś chciał. Może powinieneś to obejrzeć. Mąż powinien znać żonę.
    Wziąłem od niego pendrive'a.
    - Co to jest?
    - Zajrzyj do katalogu A. Jak Agnieszka. Idę coś zjeść. Chcesz się przyłączyć?
    Zawahałem się przez chwilę. Miałem ochotę zrobić coś i to natychmiast. Usiąść przed komputerem i wetknąć małe urządzenie do portu USB.
    - Nie... ja... - podniosłem pendrive.
    - Jasne. - uśmiechnął się. - Miłej zabawy.
    Gdy wyszedł spytałem chłopaków, czy dadzą radę sami. Rozsadzały mnie emocje. W katalogu były dwa pliki z rozszerzeniem avi. Kliknąłem na pierwszym. Zaczęło się od hałasu i chaosu. To co widziałem było klasą liceum przed lekcją. W powietrzu latały papierowe samoloty. Kamera zatrzymała się na dziewczynie siedzącej w ławce. Miała blond włosy spięte w kitkę. A więc tak wyglądała Agnieszka rok temu. Może dwa. Ktoś krzyknął, że nie ma nauczyciela. Niektórzy wyszli z klasy ale większość została, w tym Agnieszka. W drzwiach zjawił się Piotr. Był w skórze a na nogach miał mokasyny. Zdecydowanie przewyższał posturą chłopaków z klasy. Agnieszka podbiegła przywitać go mokrym całusem. Rozległy się pomruki.
    - Co tu robisz?
    - Chciałem cię zobaczyć.
    Jeden z chłopaków zamknął na zamek drzwi. Piotr podsadził Agnieszkę na ławkę. Rozłożyła nogi. Nagranie zatrzymało się. ****a! Dawno nie byłem tak wściekły. I co dalej? Dała mu? Czy to tylko jaja. Czy ludzie z klasy Agnieszki, których ciągle mijam na ulicy, wiedzą o niej o wiele więcej niż ja?
    Odpaliłem drugi film. Tu musi być odpowiedź. Już widziałem oczami wyobraźni jak Piotr wyciąga zwoje wielkie zwierzę i wpycha jej przy wiwatach młodych zwyrodnialców. Niestety na filmie nie było klasy. Najpierw w ogóle prawie nic nie widziałem. Ciemna noc. W końcu otworzyły się drzwi i kamerzysta gdzieś wszedł. Widziałem drewniane grube belki i snopki siana. Po chwili pojawiła się twarz dziewczyny. Była poważna i miała ciemne włosy. Kamera przesunęła się na kolejną, też brunetkę. Trzecia z kolei twarz należała do mojej Agnieszki. Na szerszym planie zobaczyłem, że dziewczyn jest pięć i wszystkie są nagie. Mężczyzna po czterdziestce, ze sporym brzuchem, ale elegancko ubrany chodził obok nich i oglądał.
    - Ta i ta. - powiedział w końcu wskazując na pierwszą brunetkę i Agnieszkę.
    Podał Piotrowi kilka banknotów i uścisnęli dłonie. Piotr założył obu dziewczyną obroże i przypiął smycz. Na koniec filmu dziewczyny zakładają majtki i koszule. Mężczyzna wyprowadza je, wsiadają do mercedesa i odjeżdżają.
    Musiałem ochłonąć chwilę zanim wróciłem do garażu pomóc chłopakom. Czy tylko ja w tym mieście nie wiem nic o mojej narzeczonej? Odpiąłem spodnie i jeszcze szybko zwaliłem konia.

    Został ostatni samochód. Akurat byłem w kanale, gdy zadzwoniła Agnieszka.
    - Nie mogę teraz za bardzo mała. - powiedziałem do słuchawki trzymanej w usmarowanej ręce.
    - Myślałam, że nam coś doradzisz. Nie wiem jak przyprawić sos.
    Prośba o poradę kuchenną nie zdziwiła mnie ani trochę. W końcu przy garach wymiatam podobno nieźle. Zaniepokoiło mnie coś innego i zaraz uświadomiłem sobie co.
    - Jak to nam?
    - Nie zapraszałam go. Sam przyszedł.
    Poczułem ucisk podniecenia w żołądku. Wiedziałem, że chłopaki mnie zabiją, gdy znów ich zostawię samych z kolejnym samochodem, ale chciałem jak najszybciej znaleźć się przy komputerze.
    - Dacie radę? - spytałem i wybiegłem do kanciapy, którą nazywaliśmy biurem.
    Połączenie było cały czas aktywne. Agnieszka mieszała w garnku a Piotr stał za nią i zaglądał przez ramię. Nie wiem w jaki tajemniczy sposób trzymanie ją za dupę miało polepszyć jakość sosu.
    - No co tam? - spytałem.
    - A jesteś. - Agnieszka odwróciła się i uśmiechnęła do kamery. - Zobacz kto przyszedł kochanie.
    - Widzę. To czego nie wiesz?
    - W sumie to sos wyszedł świetny. Nie Piotrek?
    Podała mu trochę na łyżce. Przełykając pieścił jej tyłeczek.
    - Zaraz cię pacnę tą łyżką. - powiedziała ze sztucznym oburzeniem.
    - Staram się być dobrą żoną. Zabierz łapy.
    Nie tylko nie zabrał. Odgarnął jej włosy i całował szyję nie napotkawszy na najmniejszy ślad protestu. Co prawda Agnieszka prosiła wielokrotnie, żeby przestał, ale jej zachowanie przeczyło słowom.
    - Dobrą żoną? Masz na myśli wierność? Nie dasz rady piękna. To naprawdę trudne. Żadnych spojrzeń. Żadnych flirtów z facetami. Żadnych pieszczot.
    Wymieniał i wsunął dłoń pod fartuch kuchenny. Druga ręka gdzieś zniknęła na dole. Mógłbym się założyć, że właśnie ją palcuje, choć nic nie widziałem.
    - Jesteś pewna, że właśnie tego chcesz? Suka zawsze będzie suką. Zawsze będzie cię ciągnęło do faceta.
    - Przestań. Podniecasz mnie.
    Po tej dziwnej prośbie znów zachowała się sprzecznie odwracając głowę ku niemu i całując, jakby chciała zjeść. Nagle odwrócił ją przodem do kamery i do mnie. Zsunął fartuch z ramion obnażając piersi.
    - Myślę, że powinniśmy jak najszybciej podpisać umowę Michał. Taka kobieta i wierność to czyste marnotrawstwo.
    Znów przywarli do siebie ustami a jego silne dłonie pieściły jej delikatne piersi. Nie mogłem nie przyznać mu racji. Wyglądali razem nieziemsko. On ją dotykał w moim domu a ja tu w garażu ledwo oddychałem z wrażenia. Bardzo chciałem być teraz tam z nimi. Chłopaki obrobią się jakoś sami. Postanowiłem tam pójść.

    Zawołałem Staśka i Wiktora. Trochę już wiedzieli w co się z Agnieszką bawimy, ale nie byłem pewien czy do końca rozumieją i jak zareagują. Ale raz kozie śmierć. Jeśli się mają dowiedzieć, to chyba nie będzie lepszego momentu.
    Weszli do "biura". Ekran był opuszczony.
    - Pamiętacie chłopaki jak kiedyś mówiłem wam o Agnieszce? Zaraz pomyślicie, że jesteśmy popieprzeni, ale muszę wam coś pokazać.
    Podniosłem wyświetlacz. Agnieszka wciąż całowała się namiętnie na środku salonu, a ręce Piotrka biegały po jej ciele.
    - O ****a. - tyle tylko był w stanie wyrzucić z siebie Wiktor.
    - Ja *******ę. - dodał błyskotliwie Stachu.
    - Lecę tam chłopaki. Zostawię włączony komputer. - powiedziałem i narzuciłem kurtkę w biegu.
    Nic nie odpowiedzieli. Może to i lepiej. Chwilę później byłem w salonie. Przywitałem się z żoną i jej kochankiem ruchem dłoni i postanowiłem być niemym obserwatorem. Zanim usiadłem w rogu zsunąłem spodnie. Agnieszka mieszała sos a on uwalił się na mojej kanapie jak John Wayne. Ciężko obute nogi rozłożył szeroko i masował dłonią penisa. Rozmiar i grube żyły dookoła robiły wrażenie.
    - Wyłączę sos, żeby się nie przypalił. Chcesz mnie zerżnąć?
    W jej cichym głosie była niepewność i nadzieja.
    - Będziesz posuwana. Ale po podpisaniu umowy. Przynieś ją.
    Zanim Agnieszka wróciła i położyła na ławie dwie identyczne kartki, Piotr przywołał mnie gestem, więc dosiadłem się do nich. Im dalej przegryzałem się przez tekst umowy, tym bardziej robiło mi się gorąco. Na mocy dokumentu pozostawało nam nie więcej praw niż czarnoskóremu mieszkańcowi plantacji bawełny na południu Stanów Zjednoczonych dwa stulecia temu. Choć południe Polski to nie południe Stanów a czasy niewolnictwa dawno minęły, chciałem poczuć ten dreszcz, choćby w zabawie. Agnieszka też chciała.
    Oboje podpisaliśmy. I staliśmy się jego niewolnikami. Od tej pory mógł nas karać. Dokument pozwalał nam mieszkać razem, ale Piotr mógł wezwać Agnieszkę do siebie w każdej chwili, a ona winna mu posłuszeństwo nie mogła odmówić pod żadnym pozorem. Musiała również meldować się gdzie jest i pytać o pozwolenie, gdy chciała na przykład jechać do Krakowa.
    - Widziałeś ostatni punt Michał? - spytała.
    - Jak w średniowieczu. Kto by pomyślał, że prawo pierwszej nocy przetrwa do dzisiaj.
    Obojgu nam ostatni punkt spodobał się wyjątkowo. Tuż po weselu zawiozę Agnieszkę do niego i noc poślubną spędzę w pustym łożu. Gdy następnego dnia odpiorę ją od niego, będziemy wolni. Umowa dobiegnie końca.

    - Zerżniesz mnie teraz? - spytała wchodząc mu na kolana i łasząc.
    Wskazał palcem miejsce miedzy swoimi udami.
    - Na podłogę. Odeszłaś z własnej woli a teraz prosisz o powrót. Dziś masz mi okazać szacunek.
    Agnieszka usiadła na podłodze przed Piotrem. Nie musiał mówić czym dla niego jest okazanie szacunku. Wzięła wielkiego penisa w rękę i masowała, z początku wolno. Widok odbierał mi oddech. Z bliska jej rączka na tym czymś wydawała się blada i drobna. Skóra wchodziła na wielki łeb, gdy ręka wędrowała w górę, a gdy szła w dół do samej nasady, spod napletka wychodziły sine żyły. Piotr założył ręce za głowę i rozsiadł się wygodnie. Agnieszka ocierała się piersiami o jego uda.
    - Nikt tego tak nie robi jak ty kochanie.
    - Wiem. Nikt nie ma takiego c***a jak ty.
    - Co za usta. - pokręcił głową z podziwem mówiąc do mnie.
    Agnieszka zaczęła od jąder i przeciągnęła językiem po prąciu po samo wędzidełko. Pieściła je chwilę po czym połknęła członek. Byłem ciekaw ile tego wejdzie w jej drobne usta, ale ciekawość zeszła na drugi plan wyparta przez emocje. W końcu moja narzeczona obciągała innemu facetowi, i to przewyższającemu mnie rozmiarem o dwie klasy. W milczeniu masturbowałem się obok nich. Przeczesał jej włosy jak dobry pan. Przytuliła policzek do dłoni.
    - Dobra sunia. Teraz głębiej. - Łagodny ton kontrastował ze skalą prośby.
    Agnieszka już połykała członek głęboko. Przynajmniej tak mi się wydawało. Wchodził prawie cały w jej usta. Gdy znów go połknęła zobaczyłem lekki strach w jej oczach, który też mi się udzielił.
    - Może wystarczy? - zaproponowałem.
    - Nikt w tym mieście nie obciąga jak Agnieszka. Trochę wiary w żonę Michale.
    Pogłaskał jej włosy. Agnieszka chrząknęła, zakrztusiła się, ale ostatnie trzy centymetry penisa zniknęły w jej buzi. Chwilę tak ją przytrzymał, a gdy puścił wypluła penisa i oddychała ciężko, jak człowiek będący zbyt długo pod wodą. Kapało jej z ust. Penis też ociekał.
    - Dobra sunia. teraz ręką.
    Zniżyła głowę między jego nogi i zaczęła lizać jądra. Dłoń masowała członek zamaszyście. To była dłoń z naszym pierścionkiem zaręczynowym. Lizanie jąder mieściło się w moich kanonach, ale gdy usiadł szerzej, a ona zeszła językiem na odbyt, poczułem lekki niesmak.
    - Cudowna dziewczyna. - skomentował Piotr.
    Usta Agnieszki wyprawiały cuda z jego jądrami. Ręka kursowała coraz szybciej, aż Piotr zmrużył oczy. Stęknął cicho. Z penisa trysnęło. Fala chlapnęła na włosy Agnieszki. Kolejne dużo słabsze, ale bardzo obfite leniwie spływały po członku, ręce Agnieszki i pierścionku.

    - Dobrze się spisałam?
    - Hołd przyjęty. Czas na Michała.
    Agnieszka złapała szatański plan Piotra w lot. Rozłożyła palce dłoni, między którymi ciągnęło się nasienie. Wiedziałem, że się nie wykręcę i nie zamierzałem. Wylizałem paluszki do czysta i tym samym umowa przypieczętowana hołdem nabrała ważności.
    Piotr wyszedł zapowiadając na odchodne, żeby Agnieszka była pod telefonem, bo być może zostanie wezwana. Zostaliśmy sami, a przynajmniej tak myślałem, póki nie przypomniałem sobie o laptopie i kamerze. Wiktor i Sławek wciąż byli w zakładzie.
    - W porządku Michał?
    - Pewnie. Czemu nie.
    Agnieszka za mną zakładała stanik i majtki.
    - Aktualne dzisiaj wieczorem?
    - Jasne. Wódeczka się chłodzi. Szczeny wam opadną jak spróbujecie placka Agnieszki.
Working...