Dlaczego w Polsce uwaza sie, ze technika i szkoly policealne sa dla debili?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Eris
    Perwers
    • Feb 2009
    • 851

    Dlaczego w Polsce uwaza sie, ze technika i szkoly policealne sa dla debili?

    Jak w temacie.

    Rozumiem, ze ukonczenie zasadniczej szkoly zawodowej i praca na budowie do konca zycia moze nie byc szczytem marzen wiekszosci ludzi.

    Niemniej istnieje szereg zawodow, ktorych wykonywanie wymaga pewnego poziomu inteligencji, talentu i umiejetnosci lecz niekoniecznie studiow wyzszych (badz te mozna robic juz w trakcie pracy, by podniesc swoje kwalifikacje).

    Do takich zawodow naleza mn. fryzjer, kosmetyczka, sekretarka, kucharz, cukiernik i wiele innych.
    W czesci z tych zawodow odnajda sie nawet najambitniejsi (miedzynarodowe konkursy np. kulinarne) a wiekszosc z nich zapewnia godne zycie i mozliwosc otworznia wlasnej dzialanosci gospodarczej.

    Zdaje sobie sprawe, ze ktos kto konczy edukacje na tytule technika farmacji/elektroniki czy innego kierunku technicznego badz lekarskiego moze czuc niedosyt i chciec kontynuowac edukacje na studiach. Ale to sa konkretne kierunki po ktorych praca jest.

    Mi chodzi glownie o te wszystkie pseudokierunki (najczesciej humanistyczne i posiadajace egzotyczne nazwy). Pomijajac promile prawdziwych pasjonatow, mlodzi ludzie nie maja czego na nich szukac. Nie potrafie zrozumiec czemu wybieraja jakis gowniany kierunek (czesto na prywatnej uczelni zaocznie) zamiast przyzwoite studium dzienne?

    Jesli sie boja, ze beda ciezko pracowac za najnizsza krajowa jako popychadla bez mozliwosci awansu - przeciez wlasnie taka opcja czeka ich po studiach. Jesli boja sie, ze nie znajda pracy w zawodzie i beda musieli sie przekwalifkowac i zalozyc wlasny biznes - wlasnie taka opcja czeka ich po studiach. Predzej po gownianych studiach niz po dobrym studium.

    Przeciez wlasnie po tych studiach czeka ich denna, ciezka praca za marne grosze a czesto w efekcie koncowym dorabiaja tytul technika do studiow, by miec konkretny fach w reku i moc z czegos zyc. Wiec po to traca cenne lata zycia?

    Czy w swiadomosci polakow tytul magistra wciaz tak wiele znaczy mimo iz studia zostaly kompletnie umasowione?

    Kwestia dyskusyjna jest rowniez dalsza edukacja po uzyskaniu tytulu licencjata/inzyniera. Czy naprawde po 3/3,5 roku dalsza edukacja w trybie natychmiastowym jest konieczna? Czy nie lepiej, by studia magisterskie byly albo studiami przygotowywujacymi do studiow doktoranckich albo studiami podnoszacymi kwalifkacje zawodowe dla ludzi juz pracujacych (cos na ksztalt obecnych dyplomowek). W wielu krajach wiekszosc osob konczy edukacje na 4-letnim licencjacie i nie jest przez to mniej kompetentna od naszych magistrow.
  • Jacenty
    Emerytowany PornoGraf
    • Jul 2006
    • 1545

    #2
    Właśnie w tym umasowieniu leży problem. Nie chodzi o to, że studia mają być dostępne tylko dla wybranych, ale o to, że zostały zachwiane proporcje w ilości ludzi z wyższym wykształceniem. Teraz byle prywatna "uczelnia" produkuje tysiące magistrów i tak naprawdę nie wiadomo co z nimi począć. Właśnie produkuje, nie kształci. Również sama młodzież ma na ten temat spaczone spojrzenie. Wielu podchodzi do tematu w klasyczny sposób: płacę więc należy mi się dyplom. Nie ważne czy chodzę na wykłady i czy cokolwiek potrafię. A efekty tego widać gołym okiem. Składa taki świeżo upieczony "magister" bez żadnego doświadczenia podanie do pracy i od razu wymaga samodzielnego stanowiska, samochodu, komórki, laptopa i niebotycznej pensji. Oczywiście to wszystko mu się należy bo on ma dyplom magistra czy inżyniera. Obserwuję co jakiś czas takie zjawisko i widzę, że niektórzy "inżynierowie" posiadają ledwie co ogólną wiedzę z zakresu szkoły średniej. Niestety dyplom to nie wszystko, potrzebne jest jeszcze doświadczenie. Dopiero wiedza w połączeniu z doświadczeniem daje wyniki. Stąd być może ta obiegowa opinia, że to szkoły dla debili, skoro byle miernocie wręcza się dyplom wyższej uczelni.
    Kolejnym problemem jest podejście pracodawców. Wielu stawia niebotyczne wymagania. Nawet od ekspedientki w kiosku żąda się wyższego wykształcenia i znajomości kilku języków. Nie mówiąc o wieku max 25 lat i oczywiście min 10 lat doświadczenia zawodowego. To są kurioza ale niestety tak jest.
    Last edited by Jacenty; 14-04-11, 05:26.
    Po ślubie nie jest lepiej, ale czasem jest częściej

    Uwaga! Nie klikać w ten link pod żadnym pozorem!

    Skomentuj

    • Nolaan

      #3
      Dokładnie, Ruda. Teraz to już nie te czasy, że studia były jakąś pomocą przy znalezieniu zawodu, niestety.

      Skomentuj

      • Nolaan

        #4
        A z wyższym już lepiej? Gadanie. To, ze skończysz studia niczego nie gwarantuje. Może, ale nie musi. A znam osoby takie, jak Ruda pisze. Studiów nie mają i całkiem dobrze im się wiedzie.

        Skomentuj

        • Nolaan

          #5
          W tym kraju? Polityk Ale do tego na bank studiów mieć nie trzeba.

          Skomentuj

          • Eris
            Perwers
            • Feb 2009
            • 851

            #6
            Sa pewne zawody ktore wymagaja wyzszego wyksztalcenia - lekarz, prawnik, inzynier.

            Te tzw. smieciowe prace czyli handel, biuro, obsluga klienta dostaja zwykle osoby z wyzszym humanistycznym po egoztycznych kierunkach.

            Natomiast nie sadze, by praca fryzjerki, kucharza czy kosmetyczki polegala na siedzeniu 8h za biurkiem/przy sluchawce telefonu i wciskaniu ludziom kitu.

            Oczywiscie lepiej jest skonczyc jakiekolwiek studia niz skonczyc edukacje na zwyklym ogolniaku ale ja nie o tym pisalam.

            Mi chodzilo o szkoly policealne/technika, ktore daja konkretny zawod vs smieciowe studia, ktore tego zawodu nie daja.

            Skomentuj

            • Eris
              Perwers
              • Feb 2009
              • 851

              #7
              Ja sie z tym wszystkim zgadzam ale to nadal nie odpowiada na moje pytanie "

              Bo to, ze studia w wielu wypadkach nie determinuja przyszlej kariery zawodowej to jest jasne. To, ze jesli ktos pracuje, stara sie w danym kierunku, to ma do tej dzialki duzo latwiejsze dojscia - tez jest jasne.

              To jednak nijak nie tlumaczy tych tysiecy absolwentow, ktorzy swoj kierunek maja totalnie gdzies, nie robia nic dodatkowego i ida na studia dla mitycznego tytulu magistra.

              Skomentuj

              • Eris
                Perwers
                • Feb 2009
                • 851

                #8
                No wiem, ze im sie wydaje i probuje odkryc przyczyne tego wydawanie sie Dlaczego w polsce przyjelo sie, ze kazdy kierunek studiow daje czlowiekowi bog wie co?

                Skomentuj

                • NieznanyNikomuR
                  Świętoszek
                  • Apr 2011
                  • 26

                  #9
                  Myślę, że cały ten problem nie dotyczy samych struktur pracowniczych i tego, który zawód jest "naj" z pośród miliona innych. Być może utarło się społecznie, że do technikum i szkół policealnych chodzą osoby z nikłym albo zerowym poziomem aspiracji, pozbawionych większych ambicji życiowych i ... głupich, krótko mówiąc, bo On/Ona nam coś tam kiedyś zrobiła, zachowała się tak a nie inaczej... Na osobiste zdanie ma wyłącznie wpływ własnego środowiska.

                  Nie wiem, czy mnie zrozumieliście... xD
                  Nazywam moją Ukochaną różnymi sformułowaniami. Nie zdziw się, jeśli przeczytasz o mojej cudownej nocy z Kaczuszką.

                  Skomentuj

                  • ninaaa

                    #10
                    Decydując się na studia nie każdy myśli tylko o pięniądzach jakie w przyszłości będzie zarabiac. Dla niektórych jest to po prostu kwestia ambicji i dązenia do samorealizacji. Wyjaśnij mi jakiej inteligencji potrzebuje fryzjer albo cukiernik? zaintrygowało mnie to Ja wolę klepac biedę niż zarabiac miliony jako np. kucharka. To jest kwestia indywidualnego wyboru

                    Skomentuj

                    • Eris
                      Perwers
                      • Feb 2009
                      • 851

                      #11
                      Zalezy jaka kucharka ale nawet prowadzenie glupiej budki z hotdogami wymaga pewnej przedsiebiorczosci ergo inteligencji.

                      Gdyby faktycznie bylo tak, ze po studiach czeka wszystkich praca malo platna ale ambitna - to byloby super. Niestety realia sa inne i nie chodzi tylko o pieniadze.

                      Nikt mi nie wmowi, ze wklepywanie danych do komputera, praca w telemarketingu badz szczerzenie sie do klienta i proponowanie mu najnowszej oferty czegos tam jest pochwala ambicji, rozwoju intelektualnego i samorealizacji. To juz lepiej byc tym cukiernikiem i jakis wlasny przepis wymyslec.

                      Skomentuj

                      • ninaaa

                        #12
                        Uszanuj wybór innych. To, że ty wolisz byc cukierikiem niż pracowac w telemarketingu nie znaczy, że jest dobrą receptą dla wszystkich. Mnie same studia bardzo dużo dały. Ukierunkowały, otworzyły oczy i baaardzo poszerzyły horyzonty. Nie wiem czy bez nich potrafiłabym się tak rozwinąc. Praca to zupełnie inny temat. Podejrzewam, że raczej nieczego w swoim zawodzie nie znajde ale mimo to nie żałuję. "Egzotyczne kierunki", które tak krytykujesz wg mnie są jak najbardziej słuszne. Miejsc na nich i tak jest niewiele a nauka musi się rozwijac. W Polsce potrzebujemy specjalistów od kultury arabsjkiej czy indyjskiej tak samo jak cukierników i fryzjerów

                        Skomentuj

                        • daj_mi
                          Emerytowany PornoGraf
                          • Feb 2009
                          • 4452

                          #13
                          Ależ po arabistyce czy kierunkach koncentrujących się wokół rzadkich języków w ogólności naprawdę jest co robić, jeśli ktoś jest zmyślny. Takie osoby są na pniu prane do przedsiębiorstw, zwłaszcza jeśli mają jakieś przeszkolenie ekonomiczne, matematyczne czy w ogólności poświęcone analizie danych. Także do dziennikarstwa.

                          Eris, mi się wydaje, że trochę też ludzie chcą się łudzić, że po studiach płaca będzie wyższa. To, że dobrze prosperujący cukiernik czy fryzjer zarabia więcej niż telemarketer to fakt, ale jednak każdy ma nadzieję, że będzie kimś wyżej niż telemarketer...
                          Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                          Regulamin forum

                          Skomentuj

                          • Soundsleep
                            Erotoman
                            • Mar 2011
                            • 734

                            #14
                            Napisał daj_mi

                            Eris, mi się wydaje, że trochę też ludzie chcą się łudzić, że po studiach płaca będzie wyższa. To, że dobrze prosperujący cukiernik czy fryzjer zarabia więcej niż telemarketer to fakt
                            Bycie cukiernikiem, kucharzem, czy fryzjerką, to nie jakieś tam rach ciach, to po prostu często artyści. Taki koleś może skończyć szkołę gastronomiczną, ale co mu to da, jeżeli brak mu wyobraźni, czy jakichkolwiek innych zmysłów?

                            Mi się wydaje, że studenci wybierają takie kierunki, by:
                            a) studia jakoś szybko przeszły (stąd wielki tłok na pedagogice na przykład)
                            b) by kierunek był oryginalny, żeby była możliwość chwalenia się w towarzystwie, że jest oryginalny (stąd wybór takich kierunków orientalnych)
                            c) wybierają coś z myślą co jest teraz na topie. Kompletnie nie zastanawiają się, czy jak skończą studia, to będą mieć pracę w tym zawodzie.
                            d) wybierają kierunki z myślą o wysokich zarobkach (a tu trzeba często mieć coś więcej niż dyplom)

                            Rzadko, który student wybiera kierunek z pasji, z powodu swych zainteresowań, czy oddania się specjalizacji przez całe życie.

                            Nie wspomnę już o wielkim wysypie szkół niepublicznych, takich ja AP Edukacja na przykład, która produkuje studentów jak mięso do hamburgerów.

                            Mnie jednak dziwi fakt, że ludzie którzy się wybierają na jakiś oblegany kierunek, nie zastanawiają się ani przez chwilę, że mogą mieć problemy ze znalezieniem pracy. No chyba, że są przekonani, że są najlepsi i potrafią się wybić.

                            Po za tym, do Polski zaczyna wkraczać moda u pracodawców, że nie patrzą na dyplom, ale na doświadczenie, na to, co potrafią robić, tak jak jest to od wielu lat w Ameryce.

                            Skomentuj

                            • Nolaan

                              #15
                              Mnie jednak dziwi fakt, że ludzie którzy się wybierają na jakiś oblegany kierunek, nie zastanawiają się ani przez chwilę, że mogą mieć problemy ze znalezieniem pracy. No chyba, że są przekonani, że są najlepsi i potrafią się wybić.
                              To nie jest domena tylko kierunków obleganych. U mnie na archeologii jest średnio na roku 25-30 osób. Choć i tak wykładowcy gadają, że to dużo (do legendy przeszedł rok, na którym był tylko 1, tak jeden, student ), i wcale nam to nie gwarantuje znalezienie pracy, co to to nie. I dlatego ja mam teraz zgryz, bo poszedłem za pasją, za marzeniami i teraz zaczynam wątpić czy to był dobry wybór na przyszłość.

                              Skomentuj

                              Working...