W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Jak "podkręcić temperaturę" w wieloletnim związku?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • soridente

    #16
    Moja przyjaciolka twierdzi ze jestesmy "za blisko" w tym sensie, ze ja nigdy nie jestem niedostepna. Najgorsze jest to, ze ja nie mam takiej potrzeby, a mam strasznie duza potrzebe bliskosci (to wynika z tego, ze jak bylam dzieckiem, to nikt sie mna w domu nie zajmowal, wlasciwie jestem pewna, ze nie nikt mnie nie kochal). Zeby byc "niedostepna", to musialabym sie dosyc konkretnie nameczyc

    Skomentuj

    • Baggins
      Seksualnie Niewyżyty
      • Mar 2013
      • 272

      #17
      Cel uświęca środki.
      Ani połowy spośród was nie znam nawet do połowy tak dobrze, jak bym pragnął; a mniej niż połowę z was lubię o połowę mniej, niż zasługujecie.- B.Baggins

      Skomentuj

      • sister_lu
        PornoGraf

        Nadmorska Diablica
        • Jun 2007
        • 1491

        #18
        Soridente - może mieć rację Twoja przyjaciółka.
        Twoje dzieciństwo już się skończyło, jesteś w dorosłym związku. Twój mąż wybrał właśnie Ciebie. Dostałaś od męża troskę i miłość, nie musisz o nią zabiegać. Po prostu ją masz i według mnie nie grozi Ci jej utrata.

        Skomentuj

        • soridente

          #19
          Oj, już dawno się skończyło
          Właściwie nigdy nie miałam dzieciństwa - takiego normalnego, ale nie ma sensu o tym myśleć. Odkąd poznałam męża to mam rekompensatę - psy (zawsze chciałam mieć psa), spanie do południa w weekendy (jesteśmy "sowami" ), jak miałam 20-parę lat, to nawet dostałam miśka, który mi sięga do pasa Do dziś go mam

          Skomentuj

          • wiarus
            SeksMistrz
            • Jan 2014
            • 3264

            #20
            Myślę, że jesteś mistrzynią konfabulacji
            Gdybym się mylił /w co a priori wątpię/: pora na odrzucenie schematów i rozpoczęcie łamania tabu.
            "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
            James Jones - Cienka czerwona linia

            Skomentuj

            • soridente

              #21
              Napisał wiarus
              Myślę, że jesteś mistrzynią konfabulacji
              Gdybym się mylił /w co a priori wątpię/: pora na odrzucenie schematów i rozpoczęcie łamania tabu.
              Konfabulacji? Dlaczego? Co takiego nierealnego napisałam?

              Skomentuj

              • PZ IV
                Ocieracz
                • Dec 2015
                • 152

                #22
                nie wiem czy konfabulacji ale egzaltacji na pewno

                Skomentuj

                • wiarus
                  SeksMistrz
                  • Jan 2014
                  • 3264

                  #23
                  Napisał soridente
                  ... Co takiego nierealnego napisałam?
                  Po dwudziestu latach małżeństwa, kobieta nie wie co kręci jej męża?
                  Nie wie czego nie próbowali, lub z góry odrzuca co jej nie pasuje /potrzeba przynależności i inne frazesy/, ale dalej jest w szoku po widzianym na kimś gwałcie?
                  Wybiórcza skleroza, czy płaskość erotyczna?
                  Może facet zamiast związku partnerskiego, potrzebuje normalnej kobiety?
                  Może znudziło mu się delikatne klepanie po tyłku i szczyt polotu w formie loda /potrafią to już nastolatki/, a chce wyrafinowanej w seksie żony?
                  A może wzięłaś sobie ciepłe kluchy i chcesz być solidnie przerżnięta, zamiast przytulania na misiu?
                  Zdecyduj się na coś kobieto.
                  "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
                  James Jones - Cienka czerwona linia

                  Skomentuj

                  • przyjaciel40
                    Perwers
                    • Jul 2010
                    • 1116

                    #24
                    Napisał wiarus
                    Może facet zamiast związku partnerskiego, potrzebuje normalnej kobiety?
                    Może znudziło mu się delikatne klepanie po tyłku i szczyt polotu w formie loda /potrafią to już nastolatki/, a chce wyrafinowanej w seksie żony?
                    A może wzięłaś sobie ciepłe kluchy i chcesz być solidnie przerżnięta, zamiast przytulania na misiu?
                    Zdecyduj się na coś kobieto.
                    Nareszcie mądre rozważanie i konkretna podpowiedź
                    Nie dyskutuję z debilem! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.

                    Skomentuj

                    • soridente

                      #25
                      Napisał wiarus
                      Po dwudziestu latach małżeństwa, kobieta nie wie co kręci jej męża?
                      Nie wie czego nie próbowali, lub z góry odrzuca co jej nie pasuje /potrzeba przynależności i inne frazesy/, ale dalej jest w szoku po widzianym na kimś gwałcie?
                      Wybiórcza skleroza, czy płaskość erotyczna?
                      Może facet zamiast związku partnerskiego, potrzebuje normalnej kobiety?
                      Może znudziło mu się delikatne klepanie po tyłku i szczyt polotu w formie loda /potrafią to już nastolatki/, a chce wyrafinowanej w seksie żony?
                      A może wzięłaś sobie ciepłe kluchy i chcesz być solidnie przerżnięta, zamiast przytulania na misiu?
                      Zdecyduj się na coś kobieto.
                      Pisałam skrótowo, wyciągasz błędne wnioski. Dobra, wytłumaczę.

                      1. To nie był jakiś tam gwałt. Przykro mi, mój ojciec - alkoholik - gwałcił (niejeden raz) moją matkę. Jako dzieciak (kilkuletni) widziałam, jak moja matka chciała skoczyć z balkonu (na szczęście zrezygnowała). Jeśli myślisz, że czas załatwia wszystko, to się mylisz. Pewne rzeczy zostają w człowieku na zawsze. Dorastanie w rodzinie patologicznej jest jedną z tych rzeczy. NIE CHCIAŁAM O TYM PISAĆ. Przypominanie sobie o tym i mówienie/pisanie nie należy do rzeczy, które chcę robić, które dają mi dobre samopoczucie. Ale niestety mnie do tego zmusiłeś. Będę wdzięczna, jeśli następnym razem zachowasz odrobinę taktu.

                      2. Wiem, czego nie próbowaliśmy. Wiem, czego spróbować nie chcę - np. seksu analnego i mam prawo czegoś nie chcieć. Jeśli masz wątpliwości - zapytaj innych kobiet, czy mam do tego prawo.

                      3. Nie doczytałeś. Napisałam właśnie, że nie mamy związku partnerskiego. Jestem normalną kobieta.

                      4. Wiem, co kręci mojego męża. Koniecznie muszę wyliczać? Szukam czegoś nowego.

                      5. Tak, mam potrzebę przynależności i miłości. Nie jest to frazes. Skąd się ona wzięła - patrz punkt 1, zanim zaczniesz cokolwiek wyśmiewać.

                      6. Nie, nie wzięłam sobie "ciepłych kluch". Akurat cieżko go tak określić, co nie znaczy, że chce mnie zmuszać do czegokolwiek, bo WIE, że mam uraz. Jeżeli masz wątpliwości, że można mieć uraz na CAŁE życie, to przejdź się do psychologa i zapytaj, jak funkcjonują osoby DDA.

                      Skomentuj

                      • wiarus
                        SeksMistrz
                        • Jan 2014
                        • 3264

                        #26
                        O.K.
                        Nie wyśmiewam - szukam logiki i sprzeczności.
                        Przepraszam za uraz z dzieciństwa, lecz napisałaś o nim w liczbie pojedyńczej i w zupełnie innym kontekście. Myślę, że lepszym byłoby pominięcie tego faktu.
                        Opis związku sama zamotałaś i trudno go w ogóle zakwalifikować do związków - to raczej domowa umowa podległości.
                        Co do psychologii - pudło i nie będę tłumaczył dlaczego
                        Pisałem coś o analu?
                        Moim zdaniem, z takim podejściem nic nie osiągniesz. Chcesz, aby Ci wszyscy napisali:
                        -"biedactwo, to nie Twoja wina, bo przecież dajesz pomimo urazu z dzieciństwa?
                        Lepiej Ci? Chyba nie bardzo.
                        Mogę mieć swoje zdanie?
                        "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
                        James Jones - Cienka czerwona linia

                        Skomentuj

                        • joedoe
                          Perwers
                          • Aug 2014
                          • 1272

                          #27
                          Napisał soridente
                          Moja przyjaciolka twierdzi ze jestesmy "za blisko" w tym sensie, ze ja nigdy nie jestem niedostepna.[...] Zeby byc "niedostepna", to musialabym sie dosyc konkretnie nameczyc
                          Cos za cos.
                          Owszem. Twoja przyjaciolka ma duzo racji. Nie ceni sie tego co sie ma na zawolanie.
                          Moze sprobuj sie troche konkretnie nameczyc.
                          Na dluzsza mete moze sie oplacac.
                          (Mam tez duzo lat wiec wiem o czym mowie).

                          Skomentuj

                          • soridente

                            #28
                            Napisał wiarus
                            O.K.
                            Nie wyśmiewam - szukam logiki i sprzeczności.
                            Przepraszam za uraz z dzieciństwa, lecz napisałaś o nim w liczbie pojedyńczej i w zupełnie innym kontekście. Myślę, że lepszym byłoby pominięcie tego faktu.
                            Opis związku sama zamotałaś i trudno go w ogóle zakwalifikować do związków - to raczej domowa umowa podległości.
                            Co do psychologii - pudło i nie będę tłumaczył dlaczego
                            Pisałem coś o analu?
                            Moim zdaniem, z takim podejściem nic nie osiągniesz. Chcesz, aby Ci wszyscy napisali:
                            -"biedactwo, to nie Twoja wina, bo przecież dajesz pomimo urazu z dzieciństwa?
                            Lepiej Ci? Chyba nie bardzo.
                            Mogę mieć swoje zdanie?
                            Mozesz
                            Przepraszam, ze zareagowałam emocjonalnie - to przez to, ze sobie wszystko przypominalam w chwili pisania. Zawsze, jak o tym mysle, czuje sie jak takie male dziecko (w 42-letniej skorze), ktore ma ochote krzyczec i plakac.
                            Moj ojciec "wpoil" mi takie a nie inne wyobrazenie zwiazku. Czyt. traktowanie kobiety jak szmate. Maz tego nie robil nigdy, ma w ogromny szacunek do kobiet, dlatego go tak wtedy pokochalam.
                            Wlasciwie te 22 lata temu zakochalam sie przede wszystkim dlatego, ze dostrzeglam zupelne przeciwienstwo mojego ojca. I do dzisiaj to przeciwienstwo widze.
                            Dlaczego umowa podleglosci? Maz mnie naprawde do niczego nie zmusza. Ja wiem, ze to moze tak wygladac, ale ja CHCE tego zeby on niektore decyzje podjal, bo ja ich podjac nie potrafie. Nie siedze w domu, czekajac zeby mu uslugiwac, pracujemy razem (w dwoch miejscach w dodatku razem moze to wada - nie mamy jak sie za soba stesknic) . W sumie on mnie nauczyl zycia, bo rodzice tego nie zrobili.
                            Nie "daje" lubie sie z nim kochac. Mam uraz z dziecinstwa, ale nie uraz do wlasnego seksu - dzieki mezowi. Wiem, ze to bardzo nietypowe, ale te 22 lata temu najpierw sie do niego wprowadzilam, pomieszkalam, a potem poszlam do lozka dzisiaj mnie to w sumie bawi, ale wtedy sie balam jak cholera.

                            Anal byl przykładem rzeczy, ktorych nie robilismy (bo o nich pisales) i ktorych robic nie chce
                            Jak chcesz zrozumiec - pytaj. Na ile bede mogla, na tyle odpowiem


                            Napisał joedoe
                            Cos za cos.
                            Owszem. Twoja przyjaciolka ma duzo racji. Nie ceni sie tego co sie ma na zawolanie.
                            Moze sprobuj sie troche konkretnie nameczyc.
                            Na dluzsza mete moze sie oplacac.
                            (Mam tez duzo lat wiec wiem o czym mowie).
                            No w sumie... Jak wrocil z tygodniowego wyjazdu to bylo tak... Inaczej

                            Skomentuj

                            • wiarus
                              SeksMistrz
                              • Jan 2014
                              • 3264

                              #29
                              Mam nadzieje, że moderatorzy zdzierżą jeszcze jedno mądrzenie
                              Nie chcę zrozumieć
                              - Twoja sytuacja jest dla mnie czymś irracjonalnym, poza tym nie jestem zwolennikiem umartwiania się, wprost przeciwnie.
                              Ciągle wplatasz w swoje argumenty dwa fakty: uraz i patologię.
                              Nie masz z nimi kontaktu od dwudziestu lat, a ciągle motywujesz nimi swoje porażki.
                              To do niczego nie prowadzi. Tak, jak planowanie czegokolwiek w oparciu o własne braki i słabości. Dotyczy to wszelakiej strategii: od związku, biznesu, przemysłu, itd.
                              Męczy Cię to co jest? To zmień to i nie zrzucaj winy na przeszłość.
                              Nie jest ważne to co było, ważne jest co jest teraz i to co będzie.
                              Tyle w temacie.
                              "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
                              James Jones - Cienka czerwona linia

                              Skomentuj

                              • soridente

                                #30
                                Skoro nie chcesz zrozumiec, to po co sie interesujesz tematem?
                                Obecnie zyje mi sie calkiem dobrze, ale wspomnienia lubia wracac. Jezeli ktos kto powinien byc dla Ciebie oparciem przez 20 lat mowi Ci, ze jestes nikim (oxzywiscie na rozne sposoby), to potem masz ataki niskiego poczucia wlasnej wartosci. Nie zaliczylam na szczescie zbyt wielu powaznych porazek, wiec jako tako sie trzymam

                                Ok, to zalozmy, ze nie mysle o przeszlosci. Jaki z tego wniosek?

                                Co do działania - mam już pomysł Chciałam go nawet wcielić w życie, ale przewiało mi plecy i ledwo się zginam i prostuję
                                0statnio edytowany przez Gość; 21-11-16, 23:37.

                                Skomentuj

                                Working...