Jak w temacie... Mam 21 lat i "życie łóżkowe" zaczęłam niedawno, bo miesiąc temu. Mam na prawdę wspaniałego partnera, z którym najpierw łączyła mnie zwykła przyjaźń, później zaczęło się rodzić "coś więcej". Ufam mu w pełni, we wszystkich aspektach życia, mogę powiedzieć wszystko. Facet jest doświadczony, ale niesamowicie wyrozumiały, powoli "wprowadza mnie w temat". Ale no właśnie... Nie mamy ogólnych problemów z zaufaniem czy wstydem wobec siebie, jednak ja niesamowicie boję się "przejąć inicjatywę". Na razie nasze zbliżenia są bardziej... jednostronne (?). On wykazuje praktycznie całą inicjatywę, a ja boję się cokolwiek zrobić, wstydzę się ze się wygłupię. Chciałabym się przełamać i zacząć współpracować, ale totalnie mi nie wychodzi.
Ogólnie jestem osobą dość wstydliwą, strasznie boję się porażek i narobienia sobie wstydu i niestety przeniosło się to również do łóżka. Mimo iż ogólnie partnera się w ogóle nie wstydzę, wiem, że mnie nigdy nie wyśmieje czy nie obrazi przez mój brak doświadczenia, mimo ze wciąż powtarza że mam się nie przejmować, że wszystko samo przyjdzie, że mam czas... Ja się boję że nie przyjdzie. Czuję się niesamowicie skrępowana kiedy tylko pomyślę o przejęciu inicjatywy. a bardzo chciałabym żeby On też miał z tej zabawy więcej przyjemności...
Czy przesadzam i mam po prostu czekać? Rzeczywiście jakoś "samo przyjdzie"? Znając siebie, boję się porażki w tej kwestii.
No i mam również głupią obawę cały czas, że On, jako osoba doświadczona, widzi moje wszystkie nieudolne błędy, że w końcu przestanie Go to bawić a zacznie denerwować. I w ogóle dziwię się, że chce mnie "znosić"...
Przesadzam? Co mogę ze sobą zrobić?
z góry dziękuję
Ogólnie jestem osobą dość wstydliwą, strasznie boję się porażek i narobienia sobie wstydu i niestety przeniosło się to również do łóżka. Mimo iż ogólnie partnera się w ogóle nie wstydzę, wiem, że mnie nigdy nie wyśmieje czy nie obrazi przez mój brak doświadczenia, mimo ze wciąż powtarza że mam się nie przejmować, że wszystko samo przyjdzie, że mam czas... Ja się boję że nie przyjdzie. Czuję się niesamowicie skrępowana kiedy tylko pomyślę o przejęciu inicjatywy. a bardzo chciałabym żeby On też miał z tej zabawy więcej przyjemności...
Czy przesadzam i mam po prostu czekać? Rzeczywiście jakoś "samo przyjdzie"? Znając siebie, boję się porażki w tej kwestii.
No i mam również głupią obawę cały czas, że On, jako osoba doświadczona, widzi moje wszystkie nieudolne błędy, że w końcu przestanie Go to bawić a zacznie denerwować. I w ogóle dziwię się, że chce mnie "znosić"...
Przesadzam? Co mogę ze sobą zrobić?
z góry dziękuję
Skomentuj