W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Tajemnice 2 - Narzeczona

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • PawelM
    Świętoszek
    • Jul 2015
    • 30

    Tajemnice 2 - Narzeczona

    Po lecie pozostało tylko wspomnienie. Żyłem od weekendu do weekendu, zbijając ciągnący się po pracy czas przy kuflu ze Staśkiem i Wiktorem. Miałem ich teraz na okrągło. Pracowaliśmy razem w warsztacie samochodowym mojego taty, który kiedyś odziedziczę, stając się szefem chłopaków. Agnieszka była moją przyjemnością zarezerwowaną tylko na soboty i niedziele, odkąd zaczęła studia w Krakowie. Często rozmyślałem co będzie z nas za para. Mechanik i polonistka. Właściciel firmy i polonistka będzie brzmiało lepiej, ale to przyszłość.

    Agnieszka szybko się zmieniała od wyjazdu. Zaczęła nosić wielkomiejskie ciuchy i malować się dyskretniej. Chodziłem ulicami Krakowa dumny jak paw z nią u boku, czerpiąc satysfakcję z przepełnionych pożądaniem spojrzeń przechodzących facetów i chłopców. Mała szczypta niepokoju i zazdrości, gdy ona odwzajemniała spojrzenia z kokieterią, szybko stała się moim przyjacielem.
    - Bo sobie kiedyś kark skręcisz.
    Tylko się uśmiechała, jak niegrzeczna dziewczynka przyłapana na podkradaniu cukierków. Nieraz prowokowała mnie odpowiedziami wyszeptanymi do ucha: "Fajny. Dałabym mu gdyby tylko poprosił", albo "Mmm. Wysoki i przystojny. Założę się, że ma większego od ciebie". Rżała jak głupia ze śmiechu gdy wykręcałem jej rękę.

    Mimo ograniczonego czasu bardzo szybko poznawaliśmy się nawzajem. Będąc w Krakowie poznałem kiedyś jej kolegów z uczelni. Spędzała z nimi sporo czasu w pubach i mówiła o nich wesoła gromadka. Faktycznie szybko przekonałem się, że lubą pożartować i pośmiać się. Nieraz docinali Agnieszce w dość bezpośredni i niewybredny sposób, jaki nie każdy partner by tolerował. Ja okazywałem dystans i wspaniałomyślną wyrozumiałość. Wesoła gromadka zawsze witała Agnieszkę całusami w policzek. Czekałem aż wszystkich obcałuje, następnie ja się witałem. Wracając w niedzielne wieczory do domu już w połowie drogi tęskniłem za nią i jej nieznośnym temperamentem, czekając na kolejny nudny tydzień ze smętnymi opowieściami Wiktora i Staśka przy piwie. Rozmyślałem o wesołych kompanach Agnieszki z wrażeniem, że za ich "bezinteresownym towarzystwem" kryje się nieodparta chęć włożenia kutasa w moją dziewczynę przy najbliższej nadarzającej się okazji.
    Agnieszka szybko połapała się, że jej zainteresowanie facetami dobrze na mnie działa. Czasem to ona przyjeżdżała do mnie na sobotę. Odkąd jesienią ktoś wpadł na pomysł wybudowania w miasteczku klubu bilardowego, nie byliśmy skazani na siedzenie w domu lub zadymionych pijalniach. Agnieszka świetnie symulowała, że nie potrafi wbić bili do uzy, a moi koledzy rywalizowali jak lwy o rolę nauczyciela. Nie wyobrażałem sobie, że można kokietować takich nudziarzy jak moi kompani, a jednak widziałem to na własne oczy. Była ubawiona po pachy w ich towarzystwie i czasem prawiła takie komplementy, że aż trudno im było spojrzeć na mnie.
    Coraz bardziej czułem, że to ta kobieta, mając świadomość, że nie zawsze będzie z nią lekko, ale zawsze, a przynajmniej przez długie lata Agnieszka będzie przykuwała uwagę facetów wyglądem. Czego nie załatwi wygląd, załatwi jej uwodzicielskie zachowanie. Podjąłem decyzję. U najlepszego jubilera w mieście kupiłem złoty pierścionek. Na moment kiedy padnę przed nią na kolana wybrałem wigilię, przypadającą we wtorek w tym roku. Najchętniej pojechałbym po Agnieszkę już w piątek, gdy tylko na uczelni zaczęła się przerwa świąteczna, ale zadzwoniła, że ma małą imprezkę i spytała, czy nie będzie mi przykro, jeśli przyjedzie w sobotę. Umówiliśmy się, że odbiorę ją z dworca o piętnastej.
    W życiu nie dorównam Agnieszce temperamentem, ale tej soboty zamierzałem ją zaskoczyć. Zapowiadała się świetna pogoda i stwierdziłem, że świetnie będzie, jeśli przed zaręczynami rozerwiemy się trochę w EnergyLandii. W piątek oszczędzałem się przy piwie, żeby w sobotę o dziewiątej móc prowadzić. O dziesiątej byłem pod akademikiem. Cisza jakby wszyscy wymarli. No tak - pomyślałem - mało jeszcze został. Większość w drodze do domów. Byłem zbyt podekscytowany i pełen energii, żeby czekać na windę. Z kwiatami wbiegłem na drugie piętro po schodach. Z każdym stopniem serce waliło mi mocniej i rósł wesoły banan na mojej twarzy. Podniosłem rękę, żeby zapukać w drzwi pokoju dwieście pięć. Nie zapukałem. Nacisnąłem na klamkę. Drzwi uchyliły się. W środku zupełna cisza. Zobaczyłem puste łóżko Izy - współlokatorki Agnieszki. Ruszyłem powoli. Po przejściu progu stanąłem jak wryty. Banan spadł z twarzy. Agnieszka spała jak niemowlę. Ręka na jej nagim ciele należała do nieznanego mi bruneta. Leżał za jej plecami z twarzą wtuloną w rozpuszczone włosy. Od pasa w dół byli przykryci. Leżące na środku wykładziny dwie pary majtek szybko rozwiały moje złudzenia.
    Stałem tak w bezruchu wgapiając oczy w Agnieszkę. Jaka ona była piękna. Powoli zaczynały do mnie docierać konsekwencje tego co właśnie widziałem. Coś dziwnego działo się z moim ciałem. Spośród wielu odczuć byłem pewien, że mam mdłości. Coś świdrowało w dole brzucha. Poczułem wzwód. Co jest ****a? - pomyślałem. Walczyłem z myślą, żeby tam się dotknąć i pocierać. Nieźle by pomyślała, gdyby nakryła mnie na tym.

    Pomyślałem o pierścionku w mojej kieszeni. I co teraz z nim. Przyszła pora decyzji, którą podjąłem w sekundę. A właściwie to chyba nawet nie decydowałem. Nawet przez chwilę nie miałem wątpliwości, że na łóżku przede mną leży moja przyszła żona. Mimo to było pewne, że najbliższa rozmowa nie będzie łatwa. Wyjąłem bilety z kieszeni i krząknąłem.
    - Wstawaj kochanie. Szkoda dnia.
    Agnieszka przeciągnęła się i przetarła oczy. Obserwowałem jak uśmiech na jej twarzy znika wraz z resztkami snu, a jego miejsce zajmuje panika. Zakryła się kołdrą po szyję. W jej oczach widziałem strach i reszki nadziei, gdy patrzyła na mnie błagalnie.
    - Kolegi się nie wstydzisz, a mnie tak? - powiedziałem starając się zabrzmieć łagodnie i podając jej majtki z podłogi.
    Założyła je pod kołdrą. Sięgnęła z podłogi stanik i założyła, po czym usiadła na łóżku skrywając twarz w dłoniach. Szlochała cichutko. Brunet odkąd się obudził nie powiedział słowa. Ubrał się nie unikając mojego wzroku i wyszedł. Usiadłem na podłodze przed nią. Chwyciłem delikatnie za rękę.
    - Chodź do mnie. Przytul się. - powiedziałem.

    Wtulona w moje ramię rozpłakała się całkiem. Myślałem, że już bardziej nie można, ale przekonałem się, gdy powiedziałem, że ją kocham. Podałem chusteczkę, żeby wysmarkała nos.
    - Ja .... ja ... Zostawisz mnie Maciek, prawda?
    Spadł mi kamień z serca. Najbardziej obawiałem się dowiedzieć, że byłem tylko jej zabawką i że to już koniec. Ale teraz w jej oczach widziałem szczerość. To były oczy osoby, która jest świadoma co zrobiła i wie, że jej świat się wali. Zobaczyłem też w nich, że mnie kocha i że nie wie co robić.
    - Wyjdę stąd tylko jeśli mnie wyrzucisz. Ogarnij się. Czekam w samochodzie.
    Po kilku czułych całusach wypuściłem ją z ramion i opuściłem akademik. Przyszła po pół godziny z małą walizeczką. Zauważyłem smutek na jej twarzy gdy się zbliżała. Pomogłem jej włożyć walizeczkę do bagażnika i otworzyłem drzwi. Gdy oboje byliśmy w środku znów wyciągnąłem dwa bilety do parku rozrywki i uśmiechnąłem się szeroko.
    - To nie ma sensu Michał.
    Chwyciła mnie za rękę. Zrozumiałem, że zrywa ze mną.
    - Nie znasz mnie. Będę cię tylko raniła. Nie zawsze panuję nad tym co robię.
    - Kochasz mnie?
    Przytaknęła a spod powiek wypłynęły wielkie łzy.
    - W takim razie tylko to się liczy. Masz rację. Nie znam cię. Ale ty też mnie nie znasz do końca.
    Włączyłem silnik, bo zima wdzierała się do środka. Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Opowiedziałem Agnieszce o moich dziwacznych pragnieniach. Słuchała uważnie a na jej twarzy coraz wyraźniej malowało się osłupienie. Gdy skończyłem omal nie parsknąłem śmiechem mimo powagi naszej rozmowy. Miała wręcz idiotyczny wyraz twarzy.
    - Czyi chcesz, żebym się puszczała?
    - Nie uważasz, że dwa takie dziwolągi jak my będą stanowić świetną parę?
    Uśmiechnęła się, ale tylko na moment i znów posmutniała.
    - Dasz mi trochę czasu. Muszę sobie wszystko przemyśleć. Nie dzwoń na razie i pamiętaj, że cię kocham.
    Wróciliśmy do miasteczka odpuszczając sobie rozrywkę. Odwiozłem Agnieszkę i wróciłem do siebie. To były najtrudniejsze święta w moim życiu. Wszystko dookoła mnie denerwowało włącznie z choinką, a siedzenie przy stole z rodzicami ciągnęło się w nieskończoność jak najgorsza tortura. Wciąż zerkałem na telefon w nadziei że zadzwoni, ale gnojek milczał złośliwie. Po świętach nigdzie nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca. Znacznie wcześniej niż zwykle urywałem się z wieczornego piwka z przyjaciółmi. Siedząc samotnie w domu wielokrotnie waliłem konia rozmyślając o Agnieszce. W każdej z fantazji zdradzała mnie z innym, na wiele różnych sposobów. Myślenie o niej w ramionach innego stawało się moją obsesją. Mój żarcik o dwóch dziwolągach chyba ma o wiele więcej wspólnego z prawdą niż mi się wydawało. Obiecałem Agnieszce, że nie będę dzwonił, ale tak kusiło, że nie wytrzymałem. Nie odebrała, a nawet odrzuciła połączenie. Próbowałem jeszcze wielokrotnie, ale z podobnym skutkiem. Coraz bardziej docierało do mnie, że nie potrafię bez niej żyć. Ogarniała mnie rozpacz.
    Na dzień przed sylwestrem ubrałem się i wyszedłem wieczorem. Szedłem dobrze mi znaną trasą aż doszedłem do domu z wysokim żywopłotem. Po kilku dzwonkach Piotr wyszedł otworzyć mi furtkę. Był zaskoczony moją wizytą. Nie byłem pewien jak mnie przywita, ale zachował się wobec mnie jeśli nie przyjacielsko, to przynajmniej w porządku. Zaprosił mnie do środka i poczęstował piwem. Interesowało mnie co łączy go z Agnieszką i na czym stoję.
    - Myślę, że Agnieszka cię potrzebuje. - powiedział.
    Uniosłem brwi a on mówił dalej.
    - Jest wrażliwa i bardzo chwiejna. Same emocje i obsesje. Pędzi na oślep sama nie wiedząc dokąd. Nią trzeba pokierować stary.
    - Chciałbym wiedzieć, czy ty nią wciąż nie kierujesz, jeśli rozumiesz co mam na myśli.
    - Znam się na ludziach i wiem, że będziesz dla niej odpowiednią podporą. Facetem od uczuć. Ja byłem zawsze tym od emocji. Żeby było jasne Michał. Robiłem z Agnieszką różne rzeczy, ale nigdy nic nas nie łączyło. To były zawsze poszukiwania wrażeń.
    Uśmiechnąłem się i uniosłem kufel. Przy toaście puścił do mnie oko. Wydawał mi się coraz bardziej w porządku. Opowiedziałem mu o naszych ostatnich problemach i spytałem czy pomoże mi dotrzeć jakoś do Agnieszki. Wierzyłem, że może pomóc jej zrozumieć, jak bardzo jesteśmy dla siebie stworzeni.
    - Będzie dzisiaj u mnie. - wypalił nagle.
    Osłupiałem. Pojawiły się moje przyjaciółki mrówki, depczące żołądek i jelita.
    - Przyjdzie co ciebie? Skąd wiesz?
    - Dzwoniła. Ale nie mówiła nic konkretnego. Tylko, że chce się spotkać.
    Pierwszą myślą było, żeby już iść, ale kolejna szybko ją wyparła. Serce podeszło mo do gardła. Miałem nadzieję, że Piotr zgodzi się na mój pomysł.
    - Słuchaj. Nie powinienem cię o to prosić...
    - Chcesz zostać? To co zobaczysz może ci się nie spodobać. Ale twój wybór.
    Piotr zaprowadził mnie do sypialni i poprosił, żebym tu poczekał. Wziął wszystko na siebie, a ja miałem mu zaufać. Zgodziłem się. Zamknął za mną drzwi, a parę minut później przyszła Agnieszka. Wystarczyło, że ją słyszałem. Serce zaczęło wariować.
    - Cześć. - powiedziała zdawkowo.
    Nie rozmawiali za dużo. Odgłosy mogły świadczyć, że robi jej herbatę. Wsłuchiwałem się w milczeniu i słyszałem w głowie własny puls.
    - Wyrzuciłeś już obrożę?
    - Jest cały czas. Chcesz w niej paradować przy Michale?
    - Znasz go?
    - Tak. Pasujecie do siebie. Zrobi dla ciebie wszystko.
    - Nie sądzę. Jakby mnie zobaczył u ciebie, spaliłabym się ze wstydu. I tak już się skompromitowałam. Nie wiem co robić.
    - Powiem ci. Zapomnij o obroży. Wróć do domu, zadzwoń do niego.
    - Umówmy się na jeszcze jeden miesiąc. Ostatni. Chcesz? Możesz dopisać do umowy na co masz ochotę. Podpiszę wszystko.
    - Zgoda. Ale mam warunek. Na umowie mają być dwa podpisy. Twój i Michała.
    Agnieszkę najwyraźniej zamurowało na tyle, że nie była w stanie nic odpowiedzieć. Piotr otworzył drzwi od sypialni i poprosił mnie do salonu. Czułem, że nogi mi się uginają ale ruszyłem. Siedziała na kanapie i wyglądała ślicznie w swojej białej bluzeczce na guziki i czarnej mini. Włosy luźno opadały na ramiona. Na fotelu obok leżała smycz z obrożą. Otworzyła usta i wstała. Widziałem, że chciała podbiec do mnie ale się zawahała. Wyciągnąłem ku niej ręce i wpadliśmy sobie w objęcia. Cudownie było poczuć jej zapach i wtulić w siebie gorące drobne ciałko. Głęboki długi pocałunek polał miód na moje serce. Jej radość ze spotkania ze mną była autentyczna. Chciała coś powiedzieć, ale bałem się łzawego usprawiedliwiania i przeprosin. Przyłożyłem palec do jej ust.
    - Chodź. Musimy pogadać. - powiedziałem, po czym zwróciłem się do Piotra. - Dasz nam chwilę sam na sam?
    - Jasne.
    Piotr taktownie wyszedł do kuchni. Zbierałem myśli, żeby nie zabrzmiało głupio ani banalnie. Przytulałem Agnieszkę, pieściłem i w końcu wyszeptałem jak ją kocham. Oboje przyznaliśmy, że jesteśmy na siebie skazani. Nie chciałem ograniczać jej w niczym i powiedziałem to jasno. Chcę być z nią tylko jeśli da się poznać jaka jaką jest. Wyjąłem z kieszeni pierścionek i padłem na kolana. Przez chwilę była oszołomiona. Złapała się za usta. Czekałem. Po chwili gdy doszła do siebie przyklękła też i objęła mnie mocno szepcząc namiętne "tak".
    Staliśmy z kolan i pieściliśmy się na stojąco.
    - Nie tutaj. - wyszeptała. - Chodźmy do ciebie.
    - To też sypialnia. Wyglądasz seksownie, wiesz.
    Piotr wszedł do sypialni, gdy się całowaliśmy. Nie przeszkodziło to nam.
    - No,no. Chyba jestem niepotrzebny we własnym domu.
    Agnieszka spytała mnie szeptem, czy chciałbym, żeby Piotr został. Usłyszeć coś takiego od świeżo upieczonej narzeczonej - bezcenne. Obróciłem Agnieszkę ku niemu a sam stanąłem za nią.

    - Co sądzisz o piersiach mojej narzeczonej Piotr? Prawda, że ładne?
    Odpiąłem najwyższy guziczek jej bluzki. Potem kolejny. Piotr był już przy nas. Wsunął dłoń pod bluzkę. Agnieszka przeniosła pocałunki na niego. Ręka Piotra powędrowała pod stanik i zajęła się piersiami. Ja pieściłem jej brzuch i pośladki, całując jednocześnie szyję. Podniecenie Agnieszki narastało z każdą sekundą. Moje też. Poczułem jej dłoń na dżinsach, ale nie tylko ja. Piotra też pieściła. Wyglądało na to, że sytuacja stała się klarowna. Oboje wiedzieliśmy czego wzajemnie oczekujemy. Mogłem ostrzyć już sobie ząbki na przygody pełne erotycznej perwersji z moją nową narzeczoną. Zgrzytnęły rozporki i po chwili wiedziałem, że nie mam największego w tym pokoju. A do tego różnica była spora.

    - Jak to jest w końcu z tym rozmiarem? - spytał Piotr.
    - Lubię gdy kutas jest wielki. - odpowiedziała.
    Potem pocałowała mnie w usta, żeby złagodzić swoje słowa. Zsunąłem majtki Agnieszce. Stanęła szerzej. Wsuwając rękę między jej uda natknąłem się na jego rękę.
    - Teraz Piotrek kochanie. Ty później.

    Posłuchałem. Spodobało mi się to. Piotr pieścił jej szparkę, pozostawiając mi całowanie szyi i pieszczenie jej bioder.
    - Zerżniesz mnie? - spytała patrząc na niego.
    Usiadła na skraju łóżka i rozsunęła uda. Ja wszedłem na łóżko dalej, żeby mogła się o mnie oprzeć. Chwyciłem nogi Agnieszki za kostki i rozsunąłem szeroko. Oparłem brodę na jej barku i oboje patrzeliśmy na to co zrobi Piotr. Klęknął przed łóżkiem i pieścił penisem jej wargi. Nie spieszył się. Lekko się poruszałem. Ocieranie się małym o nagie plecy Agnieszki podniecało mnie. Chciałem, żeby już Piotrek pchnął i żeby to wielkie coś znalazło się w mojej Agnieszce. Ale on spowalniał, sprawiając że odchodziła od zmysłów z każdym przeciągnięciem główki penisa po szparce. Szyja Agnieszki była cała spocona i pachnąca. Słyszałem z bliska jej płytki i szybki oddech.

    No i stało się. Wszedł. Pisnęła kilka razy. Penetrował ja głęboko. Oburącz pieścił jej sutki. Agnieszka obróciła głowę i całowaliśmy się namiętnie. Czułem jak wbija paznokcie w moją skórę. Piotr rżnął i rżnął aż odleciała. Dopiero wtedy przerwała pocałunek i wgryzła się w moje ramię. Piotr pchał całą siłą lędźwi. Gdy zaczął finiszować zrobiło mi się gorąco. Nie dlatego, że nadchodziła moja kolej. Piotr nie miał gumki i właśnie zalewał jej szparkę. Poczułem mdłości. I wielkie podniecenie. Chciałem być natychmiast po nim i zrobić to samo. Skończyć w mojej narzeczonej.

    Gdy tylko wyjął brudnego ptaka wszedł nad nią. Penis dyndał tuż przy naszych twarzach. Czułem jego zapach. Agnieszka wylizała do czysta prącie i jądra. Nadeszła moja kolej. Zamieniliśmy się z Piotrem miejscami. Gdy klęknąłem on rozciągnął jej nogi szeroko. Ku mojemu utrapieniu (i podnieceniu) ze szparki wypłynęło całe morze mleczka. Skrzywiłem się. Chciałem jednak jak najszybciej wsadzić tam mojego Wacusia. I nagle Agnieszka zmieniła zdanie:

    - Z tobą dzisiaj nie chcę. Ale możesz się poocierać jeśli chcesz.
    Zaczęli się czule całować. Cipka ociekała wulgarnie. Ocierając się małym o gorące udo Agnieszki doszedłem szybciej niż bym chciał.

    Noc była gwiaździsta i ciepła jak na zimę. W sam raz na spacer z narzeczoną. Trzymaliśmy się za ręce, gdy odprowadzałem Agnieszkę do domu. Następnie wróciłem do siebie. Każde z nas zabrało do przeczytania po egzemplarzu umowy, którą przygotował Piotr.
Working...