Witam.
Wiem, że trochę tego jest ale naprawdę gorąco proszę, przeczytajcie całość, wyraźcie swoje zdanie. Proszę.
Moja historia jest taka jak z pewnością wiele innych. Od zawsze byłem skryty w sobie, wstydliwy, pozbawiony pewności siebie. Wiem, że to moja wina - uświadamiać mi tego nie trzeba.
Do tej pory miałem jedną dziewczynę - było to w 2,3 klasie gimnazjum a etap do którego z nią doszedłem to buziak w policzek na do widzenia.
Przerwa, można się śmiać - należy mi się.
Ok, jedziemy dalej. W dziewczynie o której mowa byłem mocno zakochany, nie wiem może było to silne zauroczenie - może byłem za młody by to zrozumieć. W każdym razie rozstanie bardzo mnie bolało... Z początku zachowałem się totalnie jak gnojek - byłem obrażony na nią. Z czasem mi to minęło ale zraziłem się do dziewczyn kompletnie...
Od tego momentu minęło jakieś 7 lat. Tak, przez te 7 lat nie miałem żadnej dziewczyny. Jeśli ktoś czytał uważnie to już wie - pomijam to, że jestem prawiczkiem. Ja w życiu nie całowałem dziewczyny w usta.
Druga przerwa - pośmiali się - wycieramy monitor i lecimy dalej. (:
Jak wspominałem już po pierwszym zawodzie miłosnym się poddałem. Od tamtej pory unikałem jakichkolwiek sytuacji w których np byłbym sam na sam z dziewczyną. Starałem się je traktować tak jak przedstawicieli mojej płci, zupełnie bezinteresownie choć zawsze chciałem się z jakąś zakumplować. Chciałem znaleźć bratnią duszę. Chciałem mieć przyjaciela.
W minione wakacje poznałem zupełnie przypadkowo dziewczynę, na pewnym portalu - młodsza ode mnie o właśnie 7 lat. Nie wyzywajcie od pedofilów, proszę. Przeczytajcie dalszą część historii zanim napiszecie jakiś durny komentarz.
Po miesiącu prawie skype'a postanowiłem, że się z Nią spotkam. Chociaż odległość jaka nas dzieli to niemal 500 km. Dlaczego chciałem się z Nią spotkać? Bo ma wspaniały charakter i wydawało mi się, że może to właśnie Ona może być tą moją bratnią duszą. Uwierzcie, to czego chciałem uniknąć to zakochanie się w Niej.
Nie udało się...
Kilka dni sprawiło, że serce mocniej zabiło. Pierwszy raz od bardzo dawna. Niestety stchórzyłem i o swoim uczuciu powiedziałem dopiero po powrocie. No ale ok, od tamtego momentu widziałem się z Nią i powiedziałem jej to. Błahostka dla kogoś normalnego ale dla mnie to było coś naprawdę wielkiego. Niestety zabrakło odwagi aby ją pocałować - ona uratowała sytuację całując mnie w policzek. Ech, wiem... przerwa na śmiech.
Ostatnio tematy na jakie piszemy dotyczą seksu. Wiem, że ma to już za sobą - co więcej robiła to kilka razy z dwoma chłopakami jakich miała. Mam przez to sporo wątpliwości czy to w ogóle ma sens. No bo postawcie się w mojej sytuacji - jesteście 22-letnim facetem bez jakichkolwiek doświadczeń. Poznajecie dziewczynę młodszą o kilka lat która w porównaniu do Was jest zdecydowanie bardziej w temacie. że tak to ujmę.
Tu pojawia się masa wątpliwości z mojej strony. Co byście sobie myśleli w takiej sytuacji? Czy jest sens to ciągnąć? Kocham ją ale nie chce jej zrazić do facetów a jak dojdzie do zbliżenia i konfrontacji moich zachowań - totalnego żółtodzioba - i jej, dziewczyny młodszej ode mnie ale znającej się na rzeczy to może się tak właśnie skończyć - jej rozczarowaniem.
Pytam o to ponieważ spotykam się z Nią niedługo i wiem, że będzie mieć przez kilka dni wolny dom i wszystko się może zdarzyć.
Jakieś rady, sugestie? Opinie krytyczne także mile widziane, zasłużyłem sobie..
Pozdrawiam ciepło.
Wiem, że trochę tego jest ale naprawdę gorąco proszę, przeczytajcie całość, wyraźcie swoje zdanie. Proszę.
Moja historia jest taka jak z pewnością wiele innych. Od zawsze byłem skryty w sobie, wstydliwy, pozbawiony pewności siebie. Wiem, że to moja wina - uświadamiać mi tego nie trzeba.
Do tej pory miałem jedną dziewczynę - było to w 2,3 klasie gimnazjum a etap do którego z nią doszedłem to buziak w policzek na do widzenia.
Przerwa, można się śmiać - należy mi się.
Ok, jedziemy dalej. W dziewczynie o której mowa byłem mocno zakochany, nie wiem może było to silne zauroczenie - może byłem za młody by to zrozumieć. W każdym razie rozstanie bardzo mnie bolało... Z początku zachowałem się totalnie jak gnojek - byłem obrażony na nią. Z czasem mi to minęło ale zraziłem się do dziewczyn kompletnie...
Od tego momentu minęło jakieś 7 lat. Tak, przez te 7 lat nie miałem żadnej dziewczyny. Jeśli ktoś czytał uważnie to już wie - pomijam to, że jestem prawiczkiem. Ja w życiu nie całowałem dziewczyny w usta.
Druga przerwa - pośmiali się - wycieramy monitor i lecimy dalej. (:
Jak wspominałem już po pierwszym zawodzie miłosnym się poddałem. Od tamtej pory unikałem jakichkolwiek sytuacji w których np byłbym sam na sam z dziewczyną. Starałem się je traktować tak jak przedstawicieli mojej płci, zupełnie bezinteresownie choć zawsze chciałem się z jakąś zakumplować. Chciałem znaleźć bratnią duszę. Chciałem mieć przyjaciela.
W minione wakacje poznałem zupełnie przypadkowo dziewczynę, na pewnym portalu - młodsza ode mnie o właśnie 7 lat. Nie wyzywajcie od pedofilów, proszę. Przeczytajcie dalszą część historii zanim napiszecie jakiś durny komentarz.
Po miesiącu prawie skype'a postanowiłem, że się z Nią spotkam. Chociaż odległość jaka nas dzieli to niemal 500 km. Dlaczego chciałem się z Nią spotkać? Bo ma wspaniały charakter i wydawało mi się, że może to właśnie Ona może być tą moją bratnią duszą. Uwierzcie, to czego chciałem uniknąć to zakochanie się w Niej.
Nie udało się...
Kilka dni sprawiło, że serce mocniej zabiło. Pierwszy raz od bardzo dawna. Niestety stchórzyłem i o swoim uczuciu powiedziałem dopiero po powrocie. No ale ok, od tamtego momentu widziałem się z Nią i powiedziałem jej to. Błahostka dla kogoś normalnego ale dla mnie to było coś naprawdę wielkiego. Niestety zabrakło odwagi aby ją pocałować - ona uratowała sytuację całując mnie w policzek. Ech, wiem... przerwa na śmiech.
Ostatnio tematy na jakie piszemy dotyczą seksu. Wiem, że ma to już za sobą - co więcej robiła to kilka razy z dwoma chłopakami jakich miała. Mam przez to sporo wątpliwości czy to w ogóle ma sens. No bo postawcie się w mojej sytuacji - jesteście 22-letnim facetem bez jakichkolwiek doświadczeń. Poznajecie dziewczynę młodszą o kilka lat która w porównaniu do Was jest zdecydowanie bardziej w temacie. że tak to ujmę.
Tu pojawia się masa wątpliwości z mojej strony. Co byście sobie myśleli w takiej sytuacji? Czy jest sens to ciągnąć? Kocham ją ale nie chce jej zrazić do facetów a jak dojdzie do zbliżenia i konfrontacji moich zachowań - totalnego żółtodzioba - i jej, dziewczyny młodszej ode mnie ale znającej się na rzeczy to może się tak właśnie skończyć - jej rozczarowaniem.
Pytam o to ponieważ spotykam się z Nią niedługo i wiem, że będzie mieć przez kilka dni wolny dom i wszystko się może zdarzyć.
Jakieś rady, sugestie? Opinie krytyczne także mile widziane, zasłużyłem sobie..
Pozdrawiam ciepło.
Skomentuj