Urodziny

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Dziurawy
    Banned
    • Sep 2014
    • 1

    Urodziny

    Opowiadanie fikcyjne. Postaci, imiona, wydarzenia - fikcyjne. Dalsze części już mam napisane, ale zastanawiam się, czy wrzucać od razu. Przejrzałem wcześniej parę opowiadań i wnioskuję, że moje jest stosunkowo długie, więc informuje. Za błędy z góry przepraszam. Życzę miłej lektury i zapraszam do komentowania oraz opiniowania. A jeśli ktoś ma krytykę zakorzenioną pod skórą na tyle grubo, że nie obejdzie się bez krytyki, to niech to chociaż będzie w jakimś stopniu konstruktywne ;-)

    Wracając z pracy do domu nie wiedziała czy jest bardziej poirytowana, czy to już może smutek. Kiedy tego samego dnia obudziła się rano, jego już nie było w domu. Wspominał coś, że musi wcześniej wstać do pracy. Kiedy przecierała oczy leżąc jeszcze na pół przytomna po przebudzeniu, dostrzegła na poduszce obok leżącą Kinder niespodziankę z przyczepioną karteczką z napisem ‘Wszystkiego najlepszego kochanie’. Nie wiedziała co o tym myśleć. Była z nim już od dwóch lat, od pół roku mieszkali wspólnie. Wiedział, że nie przepada za słodyczami. ‘Mógłby chociaż śniadanie przygotować zamiast tego jajka z czekolady’ – pomyślała. Pośpiesznie szykując się do pracy wsadziła prezent do torebki z myślą o tym, że zastąpi jej drugie śniadanie. W pracy dzień dłużył się i mijał raczej nudno. Próbowała zadzwonić do swojego ukochanego, żeby mu się pochwalić, że za chwilę skosztuje swój słodki prezent. Nie odebrał, więc pomyślała, że odłoży to na później. Kiedy jednak nie odbierał już kilkukrotnie, zaczęła się powoli irytować. Przecież wiedział, że jest wrażliwą osobą, a dwudzieste piąte urodziny są dla niej ważnym dniem. Mógłby chociaż durnego smsa wysłać, że jest zajęty, że nie ma teraz czasu rozmawiać, ale on nic... Po pracy zamierzała pojechać prosto do domu, jednak, gdy wychodziła z windy zaczepiły ją dwie koleżanki proponując urodzinową kawę i ciacho w pobliskiej kawiarni. „Znowu słodkie” – pomyślała. No ale dziewczyny były tak pozytywnie zakręcone, że nie potrafiła odmówić. Czas w kawiarni płynął szybko i przyjemnie. Właściwie to nawet lubiła takie spontaniczne wypady, odmóżdżające plotki w babskim gronie. Jednak co jakiś czas jej myśli bezwiednie błądziły wokół Filipa, gdy zerkała na ekran telefonu z nadzieją jakiejś wiadomości od niego.


    Filip imponował jej od kiedy tylko go poznała. Nie był pięknisiem, ale potrafił zadbać o swój wygląd. Starał się podkreślać różnice między płcią, co sprawiało, że wyróżniał się na tle dziesiątek przeciętniaków wokół niego, po prostu wyglądał jak facet. Na twarzy zostawiał delikatny zarost, częściej można było go spotkać w koszuli i marynarce niż przeciętnym t-shirtcie i bluzie z kapturem. Nie był jakoś wyjątkowo umięśniony, ale już na pierwszy rzut oka można było spostrzec, że ma wysportowaną sylwetkę. Biegał kilka razy w tygodniu, a oprócz tego rekreacyjnie odwiedzał siłownię. Charakter również miał interesujący. Nigdy się nie obrażał, podchodził do wielu spraw z odpowiednim dystansem, nawet jeśli były to żarty i docinki dotyczące jego osoby. Mimo, iż był interesującym człowiekiem, był bardzo skromny. Nigdy się nie przechwalał, aczkolwiek potrafił ciekawie opowiedzieć o swoich przeżyciach. Nie potrafiła się przy nim nudzić. Był pewny siebie, ale nie pyszny, czy arogancki. Nie był potrzebujący, nie szukał niczyjej aprobaty. Wiedział czego chce od życia i dążył do tego nie zważając na negatywne opinie, jeśli takie go dotykały.
    Miał znakomite poczucie humoru. Potrafił żartować, często miał w rękawie jakiś zabawny dowcip. Imponowała jej jego umiejętność błyskotliwej riposty. Zawsze potrafił znaleźć inteligentny komentarz rozbawiający innych, nawet w beznadziejnych sytuacjach. Uwielbiała jak opowiadał. O czymkolwiek. Nie zwykł marnować cennego czasu, często powtarzał, że każda sekunda mija bezpowrotnie, zazwyczaj niewykorzystywana przez ludzi. A każdy dzień ma ich aż 86 400. Unikał zajęć czasochłonnych, które nie przynosiły większych korzyści.
    Niczym kadzidło roztaczał wokół siebie aurę zagadki i tajemniczości. Nie wywierał wrażenia, a jednak można było wyczuć, że to on panuje nad sytuacją, że mimo tego, to on wszystko kontroluje. Często łapała się na tym, że zastanawia się, czy w ogóle mu się podoba. Rozmyślała co robi, co o niej sądzi, czy jest dla niego atrakcyjna. A chciała taka być. Nie spotkała nigdy wcześniej takiego faceta. Wszyscy, których do tej pory spotykała, byli w gruncie rzeczy podobni do siebie, żaden z nich nie wyróżniał się na tle innych. Często na pierwszych spotkaniach starali jej się przypodobać, natomiast on zawsze okazywał tylko tyle zainteresowania, ile sam otrzymywał. Nie obrażał się, jeśli to ona nie okazywała mu zainteresowania. Był cierpliwy i wyrozumiały, podobało jej się to. Zawsze czuła się przy nim podekscytowana. Czasem wystarczyło jedno, krótkie spojrzenie, aby pobudził jej całe ciało, jej wszystkie nerwy. To było wręcz hipnotyzujące. Był tak niesamowity, a jednocześnie tak zwyczajny. Czasem zastanawiała się, dlaczego wybrał akurat ją. Może nie zdawał sobie z tego sprawy, ale ona dobrze wiedziała, że tak naprawdę praktycznie każda kobieta chciałaby być na jej miejscu. Całe mnóstwo kobiet wręcz marzyło, by spotkać kiedyś takiego faceta i mieć go tylko dla siebie.

    Kiedy przebudził się rano, poczuł lekką ekscytację na myśl o tym dniu. Odwrócił się w jej stronę, leżała odkryta. Wyglądała cudownie, przytulona do poduszki spała słodko zatopiona w swoich sennych marzeniach. Lekko zadarta koszulka odsłaniała jej zgrabną pupę. Na biodrze dostrzegł delikatną gęsią skórkę. Miał nieodpartą ochotę przytulić ją, wtulić w swoje ramiona, całować, dotykać. Miał wrażenie, że pociągałaby go nawet w habicie lub opatulona w czador. Nie chciał jej jednak obudzić, nie tak sobie to zaplanował. Wstał, okrążył łóżko dokoła, podciągnął i przykrył ją kołdrą delikatnie cmokając przy tym w policzek. Poruszyła delikatnie głową jeszcze bardziej przytulając się do poduszki. Poszedł do szuflady wyciągając uszykowaną dzień wcześniej Kinder niespodziankę. Nieźle się musiał namęczyć zanim udało mu się przygotować ją tak jak zamierzał. Chwycił specjalny papier, napisał ozdobnym, zgrabnie powykręcanym pismem krótkie i tandetne „wszystkiego najlepszego”. Chciał tym zintrygować i lekko sprowokować. Następnie wyszedł z sypialni po zapalniczkę. Poprzypalał delikatnie krawędzie kartki, spryskał odrobinę swoim, a zarazem jej ulubionym męskim perfumem i ułożył na łóżku na swojej poduszce. Wiedział, że nie będzie wniebowzięta, nie przepada za słodyczami, ale miał nadzieję, że taki „prezent” będzie na tyle intrygujący, by skłonić ją do zastanawiania się co kombinuje. Lubił się z nią droczyć w ten sposób i zdawał sobie sprawę, że choć ona tego nie okazuje, jej też się to bardzo podoba. Spojrzał na nią ostatni raz, spod kołdry lekko wystawała jej lewa stopa. Gładka, zakończona pomalowanymi na czerwono paznokciami.
    Uwielbiał jej ciało: długie, zgrabne nogi, nienaganną figurę, nie za duże, ale za to pełne i jędrne piersi idealnie pasujące do jej sylwetki, piękną i gładką twarz ozdobioną onieśmielającym uśmiechem. Była naturalnie piękna. Makijaż nakładała jedynie na wyjątkowe okazje, uroczyste kolacje, wieczorne spotkania emanujące wykwintnością. Na co dzień zdobiła się jedynie swoim urzekającym uśmiechem i kolczykami. Lubiła delikatną biżuterię podkreślającą jej kobiecość, wiedział o tym. Często też oplatała szyję jakimś srebrnym łańcuszkiem.
    Pojechał do pracy, ale jedynie po to, aby wziąć dzisiaj wolne i móc dokładnie przygotować niespodziankę jaką dla niej szykował. Wiedział, że na mieście praktycznie wszystko jest otwarte dopiero od 10 rano, więc został jeszcze chwilkę w biurze, ale rzucić okiem na jakiś projekt, o co poprosiła go znajoma z działu. Ciężko było mu się skupić, ale przejrzał go dokładnie, powypisywał swoje wskazówki, którymi mogłaby się pokierować wprowadzając drobne poprawki. Zostawił też drobną niespodziankę. Wiedział, że Kaśce (współpracownicy) z całą pewnością nie można odmówić bystrego umysłu i inteligencji, więc postanowił to wykorzystać. Ułożył swoje wskazówki w taki sposób, aby pierwsze litery każdej z linijek stworzyły akronim, układając się w zadziorne „Uśmiechnij się!”. Lubił takie zabawy, a w tym przypadku dodatkowo szybciej zleciał mu czas. Następnie myjnia samochodowa, z czego akurat nie był zadowolony. Zawsze sam mył samochód, no ale tym razem miał mało czasu, na którym mu bardzo zależało. Następnie kwiaciarnia, w której musiał odebrać swoje dość nietuzinkowe zamówienie. Później fryzjer, parę sklepów spożywczych. Był marnym kucharzem, ale czego się nie robi dla ukochanej. Co prawda do tej pory jedyną potrawą jaką dla niej przygotowywał była jajecznica, ale dostał od zaufanego znajomego przepis na podobno sprawdzoną „kolację”. Oczywiście chciał sprawić jak najlepsze wrażenie, więc przygotował parę razy wcześniej to danie upewniając się, że nie spotka go żadna nieprzyjemna niespodzianka w dniu jej urodzin.
    No ale kiedy wrócił do domu i uzmysłowił sobie, że już za niecałą godzinę Klaudia powinna wrócić z pracy, trochę się zaniepokoił. W życiu by się nie spodziewał, że czas tak szybko mu zleci. Potrzebował czyjejś drobnej pomocy. W tej chwili dziękował losowi, że kiedyś na jakimś spotkaniu profilaktycznie wymienił się numerami telefonów z jej koleżanką z pracy. Błyskawiczny sms: „Zatrzymaj jakoś Klaudię na godzinę, błagam, Filip”. Wiedział, że zagranie na emocjach pisząc „błagam” będzie dobrą przynętą. Już po chwili otrzymał odpowiedź, „Jesteś mi winien przysługę, skarbeńku ;>” Troszkę go poirytowała jej zadziorna pewność siebie, no ale tym zajmie się później. Najważniejsze, że zyskał czas. Zabierał się za przygotowanie.

    Kiedy otwierała drzwi było już popołudnie, na oko tak z osiemnasta godzina. W jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, coraz więcej pytań. Miała nadzieję zastać go już w domu, przytulić się do niego, zapytać dlaczego się nie odzywał cały dzień. Chciała mu się wyżalić, jak ważna jest dla niej jego bliskość, wsparcie, poczucie bezpieczeństwa. Wchodząc do domu ogarnęło ją kompletne zaskoczenie. Zdążyła zrobić zaledwie dwa kroki, a ktoś zasłonił jej oczy podchodząc od tyłu. Tętno nagle przyspieszyło, serce zaczęło gwałtowniej uderzać. Przez tę jedną chwilę, ułamek sekundy, przez jej głowę przewinęły się dziesiątki scenariuszy. Przestraszyła się. Poczuła, że ktoś stojący za nią przyciąga ją do siebie. Sądząc po sylwetce, to był mężczyzna. Rozpoznała zapach perfum, to był jej mężczyzna. Przytulił ją do siebie od tyłu tak, aby ich ciała przylgnęły do siebie jak największą powierzchnią. Na karku i szyi poczuła jego oddech. Adrenalina zaczęła zamieniać się w ekscytację. Delikatnie ustami uszczypnął ją za uchem, szepcząc magnetycznie, aby zdjęła buty. Przy nachylaniu zorientowała się że prócz jego perfum w powietrzu unosi się woń kwiatów. Bardzo przyjemna, delikatna woń, lubiła ten zapach. Pod bosymi stopami poczuła coś aksamitnego. Jakby dywan, ale wyjątkowo cienki. Łaskotał ją miejscami, więc zachichotała uśmiechnięta. Wyprostowała się, wyginając się przy tym zadziornie jak kotka, ocierając plecami o jego klatkę piersiową. Znów naparł na nią. Zrozumiała sygnał, ruszyła powoli przed siebie. Rozweselona, a jednocześnie zaciekawiona, coraz bardziej podekscytowana. Co jakiś czas czuła na szyi i karku delikatne muśnięcia jego warg, jego ciepły, a jednocześnie ochładzający oddech. Przebierając zgrabnie nogami starała się prowokująco kręcić pośladkami próbując go pobudzić. Nagle przystanęli, znów delikatnie ją pocałował, kusząco przy tym szczypiąc ustami jej szyję. Uwielbiała to. Uwielbiała towarzyszące temu uczucie przyprawiające ją o dreszcze przyjemności. Jej ciało wówczas przechodziła jakby fala niewidzialnej, magnetycznie pozytywnej energii powodującej mimowolny błogi uśmiech na twarzy. Znów szepnął niskim, niemal mrukliwym, ekscytującym głosem, po czym oderwał dłonie uwalniając jej oczy. Była niesamowicie podekscytowana. Odwróciła się niemal natychmiast chcąc spojrzeć mu w oczu, przytulić się i pocałować go czule. Jednak jedyne, co mignęło jej przed oczami to jego ręka zamykająca drzwi. Była w łazience.
  • Olciakowa
    Świętoszek
    • Mar 2012
    • 27

    #2
    Przyjemnie, bardzo przyjemnie się czyta. Mogę prosić kolejne części?

    Jeśli chodzi o dłuższą...krytykę: interpunkcja na 5, składnia też. Może niektóre zdania banalne, ale jako całość bardzo mi się podoba.

    Skomentuj

    • Dziurawyy
      Świętoszek
      • Sep 2014
      • 4

      #3
      Jeśli chodzi o banalne zdania, to wiem. Dość często używam kolokwializmów i zdaję sobie z tego sprawę, aczkolwiek nie zamierzam tego zmieniać. Kolejna część:

      Zamknął błyskawicznie drzwi mając nadzieję, że nic nie dostrzeże, uwielbiał rozsiewać wokół siebie taką aurę tajemniczości. Wiedział, że skorzysta z kąpieli, którą dla niej przygotował. To był plan przygotowany na szybko, żeby zyskać jeszcze odrobinę czasu, bowiem stres towarzyszący tej sytuacji sprawił, że w kuchni nie szło mu najlepiej. To było dziwne uczucie. Zawsze zależało mu, aby jego plan był wykonany perfekcyjnie, ale nigdy aż tak się przy tym nie denerwował. Był prawie pewien, że to przez tę kobietę, to ona tak na niego działała. Gdyby chodziło o kogoś innego, akcja zostałaby wykonana idealnie, a on z każdą kolejną czynnością czułby się coraz bardziej pewny siebie, mając wszystko pod kontrolą, panując nad każdym, nawet najdrobniejszym szczegółem. Przynajmniej do tej pory tak było. To nie jest zwykła kobieta. Zależy mu na niej wyjątkowo, zależy mu na tym, żeby to ona czuła się przy nim wyjątkowo. Nie chciał, żeby była o niego zazdrosna, ale starał się, aby to inne kobiety były zazdrosne o nią. Szpinak prawie gotowy, teraz tylko dorzucić wcześniej przyrządzonego łososia oraz makaron, posypać natką pietruszki i za dwie minutki powinno być gotowe do nałożenia.

      Nie wiedziała co o tym myśleć, czuła się jednak przyjemnie. Jej wzrok z drzwi powędrował na aksamit zmysłowo okalający stopy. Zachichotała. Zawsze ją bawiły te jego zwariowane pomysły. Ciekawe ile płatków róż musiał użyć, aby obsypać nimi drogę do łazienki, a także prawie całą łazienkę. Poczuła nagłe podniecenie, gdy wyobraziła ich sypialnię, ich łóżko skąpane tymi aksamitnymi płatkami. Zawsze zastanawiała jak to jest kochać się w takim otoczeniu. Mogła śmiało powiedzieć, że to była jedna z jej fantazji. Z jednej strony mało oryginalne, bo przecież każda kobieta pewnie marzy o takim czymś, ale z drugiej jednak strony, ile z tych kobiet mogło je spełnić, ile je spełniło? Tak zwyczajne, a jednocześnie niezwykłe. Po chwili jednak jej myśli zeszły na ziemię. Niezbyt słoneczna pogoda oraz okno zasłonięte stosunkowo ciemnymi roletami wpuszczały niezbyt dużo światła. W tym momencie zauważyła, że po łazience porozstawiane są drobne świeczki aromatyzowane jakimś słodkim zapachem, którego nie potrafiła bliżej zidentyfikować. Przypominał jej wanilię. Kilka na parapecie, na półce obok zlewu, jednak większość koncentrowała się na brzegach pojemnej i wygodnej wanny wypełnionej o dziwo ciepłą wodą z dodatkiem pięknie pachnącego płynu do kąpieli, którego zapach mieszał się z delikatną wonią róż i świeczek. Odłożyła torebkę, zrzuciła z siebie znoszone przez cały cień ciuchy wraz z bielizną. W odbiciu lustra zobaczyła swoją nagą sylwetkę. Lubiła swoje ciało. Nie było idealne, ale ledwo zauważalne krągłości dodawały jedynie uroku. Filip kiedyś żartobliwie wspomniał, że niektóre kobiety biorę tę kwestię za bardzo do siebie i zamiast mieć krągłości, po prostu są okrągłe. Była dumna ze swojej figury. Nogi miała zgrabne, gładko ogolone. Jędrne i ponętne pośladki, pełne i kuszące piersi. Nieraz zdarzyło jej się dotykać wizualizując w wyobraźni swoje najskrytsze erotyczne fantazje. Odkrywała dzięki temu swoją cielesność. Inne kobiety raczej niechętnie przyznawały się do masturbacji, ale ona wiedziała, że to naturalne, i że prawie każdy zdrowy człowiek zdaje sobie z tego sprawę, często przecząc temu w słowach. Kiedyś zobaczyła w Internecie hasło „Najlepszy przyjaciel kobiety po trzydziestce” reklamujące wibratory i zastanawiała się wtedy przez jakiś czas jak to jest, kiedy bawiąc swoją kobiecość nie ogranicza się tylko do dłoni.
      Zanurzyła powoli nogi w wannie pełnej piany przygotowanej przez jego ukochanego. Poczuła kojące ciepło ogarniające jej ciało chowające się wodzie. Uwielbiała długie, gorące kąpiele pełne intymności. Nagłe podniecenie wywołane całą tą tajemniczością i nieprzeciętną sytuacją jeszcze nie minęło. Przesunęła świeczki tak, by bezpiecznie oprzeć głowę o brzeg wanny. Rozpuściła włosy, zanurzyła się możliwie cała w wodzie i upajała się spokojem i błogością. Ugięła kolana, rozciągnęła stopy, następnie sunęła palcami wzdłuż nóg, w stronę łydek, kolan. Głaszcząc w ten sposób uda, zaczęła oddychać głębiej, intensywniej. Była podniecona. Nie chciała jednak zabierać Filipowi przyjemności przeniesienia jej do krainy rozkoszy. Zgrabnie przesunęła dłonie z ud na wzgórek łonowy kierując je następnie w stronę brzuszka. Zastanawiała się co szykuje dla niej jej ukochany. Potrafił być tak zaskakujący, że kompletnie nie wiedziała czego może się spodziewać. Może będzie chciał ją gdzieś zabrać, może wymyślił randkę w jakimś niekonwencjonalnym miejscu, które nawet nie przyszło by jej do głowy.. Dłonie dotarły do piersi. Zaczęła je subtelnie masować okrężnymi ruchami drażniąc przy tym sutki opuszkami palców. Odchyliła głową do tyłu, wyprężając się i wypychając do przodu klatkę piersiową. Lubiła się dotykać w ten sposób, jednak teraz nie chciała się za bardzo w to angażować. Wiedziała, że im dłużej będzie dostarczała swojemu ciału przyjemność, tym trudniej będzie jej to potem przerwać. Kiedy poczuła na swoim ciele drobne dreszczyki przyjemności, postanowiła wrócić do rzeczywistości. Woda robiła się coraz chłodniejsza, więc przyszedł czas wyskakiwać z wanienki. Popluskała się jeszcze chwilę w wodzie i postanowiła wytrzeć ciało. Nie mogła się doczekać dalszych atrakcji przygotowanych przez misia. Na jednej z półek dostrzegła ręcznik, duży, puszysty bawełniany ręcznik, miękki w dotyku. Jej ulubiony. Opatuliła się nim jak małe dziecko, oparła o wannę i na parę chwil oddała kolejnym rozmyślaniom.

      Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Czekał już tylko na nią. Był tak poekscytowany, że nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu, w jednej pozycji dłużej niż kilka sekund. Nie mógł się doczekać jej reakcji. Był pewien, że jej się spodoba, w końcu była przekonana, że nie umie gotować. Podszedł cichutko do łazienki, aby uchylić delikatnie drzwi i podejrzeć jej piękne ciało być może okrywane właśnie strojem, który dla niej przygotował. Wiedział, w których szafkach trzyma bieliznę, więc zajrzał tam wcześniej, aby znaleźć tę, którą wybrali wspólnie może z miesiąc temu. Wiedział, że jej również się podoba, że czuje się w niej seksownie, kobieco, a jednocześnie komfortowo. Czerwone, koronkowe figi idealnie prezentowały się na jej ponętnej pupie. Do tego stanik, również zdobiony koronkami, idealnie prezentujący jej piękne piersi. Zastanawiał się nad pończochami, może rajstopami. Podniecały go jej cudne, zgrabne nogi okryte subtelnym ,nylonowym materiałem. To jednak kolidowałoby nieco z inną częścią jego planu i musiał zrezygnować. Prócz bielizny wybrał jeszcze sukienkę. „Małą czarną” idealnie eksponującą jej naturalny wdzięk i urok. Rozważał również jakieś szpilki, ale przecież nigdzie nie wychodzili, a poza tym buty mogły by zabić dotyk płatków róż okalający jej stopy. Mina zszokowanej kwiaciarki była nie do opisania kiedy zamawiał kilka tysięcy sztuk. Nacisnął klamkę, ale drzwi nie otworzyły. Zdziwił się. Celowo się pewnie zakluczyła, jakby przewidziała, że będzie chciał ją podejrzeć. Nieco zawiedziony zawołał jedynie niskim, prawie mrukliwym głosem „Skarbie, długo jeszcze?”.

      To dziwne, kiedy leżąc w wannie zastanawiała się co na siebie włożyć, pomyślała dokładnie o tej samej bieliźnie, którą dla niej przygotował. W kuszących, koronkowych figach czuła się równie seksownie, ale bardziej komfortowo niż w stringach, które według niej wydawały się nieco przereklamowane. Owszem, od czasu do czasu zakładała stringi zawiązywane sznureczkami po bokach bioder. Uwielbiała jak Filip rozwiązywał je później zębami. Jemu z resztą też się to podobało. Stanik również bardzo wygodny. Środek idealnie przylegający do klatki piersiowej, fiszbiny obejmujące całe piersi i również doskonale przylegające do ciała, ramiączka nie powodujące odgnieceń. Dodatkowo zdobiony koronkami, co nadawało mu niesamowitej nutki erotyzmu. Z całą pewnością rozbudzający widok. Dokładnie wytarła włosy, nałożyła bardzo delikatny makijaż, aby jeszcze bardziej podkreślić swoją atrakcyjność. Bardzo chciała mu się podobać. Użyła odrobinę perfum, nałożyła kieckę, i jeszcze parę pryśnięć perfum, aby pobudzić jego zmysły. Nagle rozległ się jego niski, niemal mrukliwy głos. Uwielbiała go, był taki.. ciepły, kuszący, erotyczny. Odparła równie mrukliwie i erotycznie, że za chwilę otworzy drzwi. Zamknęła oczy wedle polecenia i odsunęła suwak zamku. Uwielbiał ten jego styl. Niby nie rozkazywał, ale jednocześnie wydawał polecenia. Miarowy, spokojny głos świadczący o jego wewnętrznym spokoju, który jakże jej imponował. Ostrożny, a zarazem władczy ton sprawił, że cała w skowronkach zamknęła oczy nie mogąc się doczekać tego, co nastąpi.

      Drzwi się uchyliły i wtedy ją ujrzał. Seksownie ubraną, uśmiechającą się do niego z zamkniętymi oczkami, jakby delikatnie pomalowanymi. Była cudowna. Zdawała się być żywą personalizacją jego najskrytszych marzeń. Nigdy nie czuł się tak przy żadnej innej kobiecie. Miała w sobie „to coś”. Okrążył ją gwałtownie tak, aby na skórze mogła poczuć spowodowane tym ruchy powietrza. Stanął znów za nią, przyciskając ją do siebie, czując na swoim ciele jej plecy, pośladki. Zdawało mu się, że otarła się nimi rubasznie, co niemal natychmiast go podnieciło. Wiedział, że to nieuniknione. Oplótł ją ramionami kładąc ręce na brzuchu, sprowokował, by odwróciła głowę w jego stronę, wtedy pocałował ją czule, szepcząc przy tym aby jeszcze nie otwierała oczu. Poczuł jej dłonie na swoich, a następnie ich lekki nacisk. Subtelnie skierowała w górę jego palce, a tuż przed piersiami rozsunęła je na bok i odsunęła od swojego ciała. Uwielbiał kiedy się z nim droczyła w ten sposób, to tylko potęgowało jego pożądanie. W zamian szepnął jej do ucha, że cudownie pachnie. Uwielbiał jej zapach, zapach jej perfum, jej ciała. Popchnął ją lekko do przodu napierając coraz bardziej wypełnionym kroczem na jej seksowne pośladki, jednocześnie obejmując ją nadal ramionami. Zrobili kilka kroków, po czym zatrzymał ją stanowczym ruchem, znów zbliżył się do niej, obdarował jej usta kolejnym pocałunkiem. Pomalowała je jakąś bezbarwną pomadką o truskawkowym smaku. Uwielbiał kiedy to robiła, miał ochotę po prostu zjeść jej usta. Delikatnie opuszkami palców odkrył jej powieki, odgarniając przy okazji drobne kosmyki włosów zasłaniające jej śliczną buźkę.

      To co zobaczyła przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Specjalnie dla niej ułożył niesamowity dywan z płatków róż prowadzący do pokoju, w którym źródłem światła były dziesiątki zapalonych lampek porozstawiane po całym pomieszczeniu. Na środku stała ława przyozdobiona w biały obrusik, serwetki, świeczki. Uszykowane talerzyki, sztućce. Przy jednej stronie ławy ułożone były dwie pufy, które aż prosiły się żeby na nie usiąść. Dalej w tle stało ich łóżko, po którym zorientowała się, że to przecież sypialnia. Na łóżku pościel okryta jakimś aksamitnym materiałem, kilkanaście poduszek różnej wielkości poukładane według jakiegoś dziwnego schematu nadającego poczucie artystycznego nieładu. Po prostu nie mogła w to uwierzyć, cała ta sceneria nadawała sytuacji wręcz magiczny klimat. Przez ten jeden moment, tuż po otworzeniu oczu poczuła się jak księżniczka, choć jej królestwo ograniczało się do jednego pomieszczenia i jednego poddanego, a zarazem stało się dla niej całym światem. Zaledwie chwilę później zorientowała się, że zaszkliły jej się oczy. Chcąc ukryć to przed nim zrobiła trzy kroki w przód, podchodząc bliżej ławy. Jej oczom ukazała się miska z potrawą, której chyba nie znała. Makaron, dużo zielonego, jakieś mięso, może pomidory. Zachichotała rozweselona próbując ukryć wzruszenie. „Ugotowałeś kolację? Przecież nie umiesz gotować!” zawołała wyszczerzając zęby. „Warto było dla tego cudownego uśmiechu” – odpowiedział, po czym podszedł do niej, przytulił ją i cmoknął delikatnie w policzek.

      Skomentuj

      • Dziurawyy
        Świętoszek
        • Sep 2014
        • 4

        #4
        Usiedli na pufach ustawionych dość blisko siebie. Celowo tak je ustawił. Gdyby usiedli naprzeciw siebie, mogliby patrzeć na siebie bez ustanku, ale nie byłoby poczucia bliskości, które tak dużo dla niej znaczyło. Klaudia usiadła podwijając lekko sukienkę. Założyła jedną nogę na drugą tak, aby odkryć część uda po jego stronie. Wiedziała, że to zauważy, lubiła z nim igrać w ten sposób. A kiedy już go przyłapała na ukradkowym spoglądaniu, uśmiechnęła się prowokująco i zapytała rozweselona: „Czekasz aż Ci nałożę!?” Kiedy odrobinę zmieszany zaczął jej nakładać tajemniczej potrawy, zdała sobie sprawę, że jest całkiem wilgotna między nogami. Uwielbiała, kiedy rozbudzał tak jej kobiecość. Lubiła wprowadzać go w takie niewielkie zmieszanie, zaczepiając w jego podświadomości ledwo zauważalne poczucie niepewności. Zapytała lekko pogardliwie co dla niej przygotował. Przewidział to pytanie i wytłumaczył, uśmiechając się równie intrygująco, że pełnoziarnistą tagliatellę z wędzonym łososiem i szpinakiem. Nalał obojgu czerwonego wina wykorzystując to, aby móc jeszcze raz spojrzeć ja jej cudowną nogę, którą tak rubasznie eksponowała.
        „Nawet smaczne” – pomyślała. Zauważyła również, że często na nią spogląda. Uwielbiała ten wzrok, czuła się cudownie. Każde kolejne spojrzenie elektryzowało ją i podniecało jeszcze bardziej. Czuła na całym ciele dreszcze ekscytacji. Chciała się z nim jeszcze podroczyć, jedząc coraz częściej seksownie poruszała ustami, oblizywała się ponętnie co jakiś czas. Równie często spoglądała na niego, co on na nią. Wyglądał męsko, władczo. Siedział wyprostowany z rozstawionymi nogami i kolanami lekko skierowanymi w jej stronę. Schludnie uczesany, nawet nie zauważyła kiedy był u fryzjera. Ubrany w elegancką koszulę wsuniętą w spodnie zapięte eleganckim paskiem. Delikatny zarost zdobił jego pewny uśmiech. Nie miał na sobie ani krawatu, ani muszki. Nie nosił krawatów. Kiedy pytała się dlaczego, uśmiechał się jedynie i nie odpowiadał. Intrygowało ją to, ciekawiło. Każdy kolejny uśmiech milczenia sprawiał, że jeszcze bardziej chciała poznać odpowiedź. Jak nikt inny potrafił wzbudzić w niej ciekawość.
        Kiedy zjedli, nalał po jeszcze jednej lampce wina. Wino tylko wzmacniało ich pożądanie. Przysunęła się do niego, spojrzała mu w pobłażliwie w oczy pytając o deser jak niepewna dziewczynka zastanawiający się czy tatuś jest zły za to, co nabroiła. Przytulając się przy tym do niego, kokieteryjnie przewinęła przez palce każdy guzik jego koszuli kończąc na pasku od spodni. Wiedziała, że jest na nią napalony, widziała to w jego oczach, które rozbierały ją za każdym spojrzeniem. Usłyszała jedynie lubieżny szept, że deser dostała nad rankiem. „Mam nadzieję, że nie zjadłaś go do tej pory”. Na śmierć wypadło jej to z głowy. Znał ją na wylot. Wiedział, że słodki przysmak będzie na tyle intrygującym podarunkiem, że nie omieszka poinformować go przed delektowaniem się nim. To dlatego nie odpowiadał na jej telefony i smsy przez cały dzień. Wszystko dokładnie zaplanował. Chciał, aby dopiero teraz się nim uraczyła. Kiedy ona go kokietowała, Filip delikatnie wodził dłońmi po jej ramionach.
        Kiedy wstawała, udała, że się zachwiała i niby w celu podparcia dotknęła ręką jego krocza. Chciała sprawdzić czy jego oczy nie kłamią i czy rzeczywiście jest już aż tak podniecony. Nie myliła się. Nic tak jej nie pociągało jak jego pożądanie. Podwinęła odrobinę sukienkę, aby odsłaniała więcej ud. Podreptała do łazienki po torebkę z Kinder niespodzianką, którą zostawiła w łazience. Przy okazji sprawdziła makijaż, nie wymagał poprawek. Jedynie posmarowała po raz kolejny usta truskawkową pomadką. Wiedziała, że smak jej ust w połączeniu z czekoladą sprawi, że jej kochanek wręcz nie będzie się mógł oderwać od jej warg. Podniecała się na samą myśl o tym. Jej prawa dłoń powędrowała w stronę uda, podwijając sukienkę, kiedy dotarła między nogi, zorientowała się, że jest cała wilgotna. Przejechała palcami po majtkach, mając niesamowitą ochotę je odchylić, pogłaskać swoją mokrą kobiecość, poczuć ten niesamowity dreszcz rozkoszy.. Po chwili jednak wyciągnęła dłoń, poprawiła sukienkę, uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze i pognała do ukochanego delikatnie podskakując z ekscytacji.

        Podskoczyła do niego, złączyła mu nogi i usiadła okrakiem przodem do jego twarzy. Pokazała mu podarunek uśmiechając się przy tym jak mała dziewczynka, która właśnie znalazła schowane przez zajączka wielkanocnego jajeczko. Obróciła nim parę razy w dłoniach, przekładała z jednej ręki do drugiej, aby zrobiło się coraz cieplejsze. Skoro już dostała czekoladę, to dlaczego by jej nie wykorzystać – pomyślała. Po kilku chwilach fikuśnego obracania i przekładania, zaczęła wreszcie odwijać sreberko. Spoglądała co jakiś czas na swojego mężczyznę cmokając go kusząco. Gdy jednak wychylał głowę chcąc na dłużej posmakować jej truskawkowych ust, cofała je natychmiast karząc obejść mu się smakiem. Wiedziała, że jest jak nabuzowany. Że kiedy spuści go ze smyczy, rzuci się na nią jak wygłodniały wilk. Tak jak myślała, czekolada zaczęła się już rozpuszczać. Nie bojąc się pobrudzenia, przełamała czekoladowe jajko na pół. Powoli, kawałek po kawałku, kusząco ruszając ustami, jadła i brudziła się przy tym celowo. „Chcesz trochę?” – zapytała, niby przypadkowo ocierając kawałkiem czekolady jego brodę. „Ups”, zachichotała. Czując na podbrzuszu jego podniecenie, oparła się na nogach i przysunęła jeszcze bliżej. Podwinęła sukienkę jeszcze bardziej, ukazując na moment swoje koronkowe majteczki.
        Jej kochanek już powoli nie wytrzymywał. Wewnątrz wszystko prawie w nim wrzało. Przysunęła się jeszcze bliżej. Z każdym ruchem ocierała się podbrzuszem o jego nabrzmiałą z podniecenia męskość. Jego ręce błądziły po jej plecach i co jakiś czas schodziły na pośladki, dotykał je łapczywie. Ona wtedy obrzucała go wzrokiem, w którym mieszało się zaskoczenie z oburzeniem. Znów się droczyła. Patrząc na niego w alarmujący sposób jednocześnie wypinała pupę, dając coraz więcej pośladków do obmacania, przez co zsuwała się z niego odrobinę. W mig pochłonęli całą czekoladę. Patrzyła na niego lubieżnie i zaczęła przesuwać pobrudzone palce w kierunku ust. Oblizywała je, ponętnie posługując się językiem. Miał wrażenie, że każdy jej ruch odgrywał jakąś rolę, jakieś konkretne zadanie, że nic nie było przypadkowe. Uwielbiał ją taką, kiedy uwodziła go na każdym kroku. Kiedy już prawie miała w ustach ostatni umazany czekoladą palec swoje drobnej, delikatnej dłoni, chwycił go szybko i przysunął do swoich warg. Objął go nimi, a językiem zgarnął z niego całą czekoladę ssąc ją zachłannie. Zauważył, ze wygięła się delikatnie, podobało jej się to. Zbliżył się do jej twarzy i językiem przejechał po umazanej brodzie aż po kącik ust. Westchnęła cicho, przewróciła nieco twarz nadstawiając jej drugą stronę do oblizania. Wzdychała tak przy każdym kontakcie jego języka z delikatną bródką, policzkami.
        Położyła dłonie na jego klatce piersiowej. Zaczęła nimi wodzić obłędnie starając się dotykać to klatki, to brzucha, to czasem przechodząc na wysportowany i umięśniony tors. Czuła ruchy jego mięśni przy każdym obrocie tułowiem, a na swoich pośladkach jego spragnione dłonie. Odchylała się żeby zrobić mu jeszcze więcej miejsca, jednak uważając, by nadal nie mógł dotrzeć palcami tam, gdzie chciałby najbardziej. Zlizała z jego twarzy resztki czekolady i pocałowała namiętnie. Niemal natychmiast próbował ugryźć wargami jej język, swój wpychając w jej gardło, aż tchu nie mogła złapać. Walczyli ze sobą tymi miłosnymi pocałunkami, aż wreszcie oderwał się od niej. Chwycił za plastikowe jajko, które zostało po czekoladowej zabawie i pomachał nim kusząco przed jej wdzięcznymi oczkami szepcząc przy tym subtelnie. „Nie chcesz zabaweczki?”. Klaudia się zaciekawiła. Nie wiedziała co to za gierka, ale jak zwykle potrafił ją zaintrygować w nawet najmniej spodziewanym momencie. Spojrzała na niego z zaciekawieniem, uśmiechnęła się prowokująco i spytała: „Jedną, małą zabaweczkę? Miałam dziś nadzieję na inną zabawę. Poza tym myślałam, że dostanę więcej niż jedno jajeczko” – po czym przejechała dłonią po jego kroczu wyraźnie sygnalizując co ma na myśli. Poczuła sztywnego penisa tylko czekającego na wypuszczenie. Spodobało jej się, wykonała jeszcze parę ruchów na jego wypchanych spodniach. Poczuła jak wystawia biodra do przodu prosząc o kontynuację tego dość osobliwego masażu. Ona jednak chciała zabaweczkę.
        Chwyciła ustami plastikowe jajko, po czym oderwała ręce od jego klatki piersiowej. Wcześniej rozpięła dwa guziki by móc wsunąć dłonie pod materiał koszuli i móc bezpośrednio dotykać jego ciało. Otworzyła jajko i kompletnie ją zamurowało. Spodziewała się jakichś etykietek, instrukcji obsługi, kilku plastikowych części, z których mogłaby ułożyć jakąś bzdurną figurkę w gruncie rzeczy do niczego się nie nadającą. Spojrzała na niego, znów poczuła łzy wzruszenia napływające do zaszklonych oczu. Z jajka zaczęła powoli wyjmować srebrny łańcuszek z wplecioną w swoje ogniwa zgrabną literką F. W życiu sobie nie wyobrażała czegoś takiego. Przysunęła się do jego twarzy, zdążyła jedynie wyjąkać „dziękuję”, po czym natychmiast pocałowała go wycierając przy tym o jego twarz łzę spływającą po policzku. Nie wiedziała co powiedzieć, jak się zachować, więc po prostu wtuliła się w jego ramiona i całowała go bez słowa. „Dla takich chwil warto żyć” – pomyślał. Kiedy odrobinę się uspokoiła i spojrzała mu głęboko w oczy, uśmiechnął się do niej czule i opowiedział ile nerwów stracił, aż wreszcie udało mu się uszykować to tak jak zaplanował. Najpierw zmarnował z trzy jajka na samym odwijaniu sreberka w taki sposób aby go nie uszkodzić, potem kolejne kilka na odrywaniu czekolady tak, aby rozdzielić je na dwie równe połówki. Najwięcej trudu było ze złączeniem czekolady z powrotem w taki sposób, żeby wyglądała jak nienaruszona. Aż wreszcie wpadł na pomysł, aby delikatnie podgrzać zapalniczką jej ranty i je po prostu później skleić. „Przynajmniej dzieciaki Twojej siostry miały niezłą frajdę jak im przywiozłem 50 zabawek i czekoladek, które zmarnowałem” – dodał z uśmiechem.

        Wstał, zsuwając ją z siebie. Przez te kilka minut przynajmniej trochę ochłonął z podniecenia, bo zdawał sobie sprawę, że gdyby nie to, to dłużej już by chyba nie wytrzymał i po prostu rzuciłby się na nią jak wygłodniałe zwierzę. Wziął ją na ręce, i zaniósł w stronę łóżka. Położył ostrożnie na poduszkach, które wcześniej tak skrupulatnie poukładał. Chwycił jej lewą stópkę i oplótł ją łańcuszkiem zapinając go starannie. Zaczął powoli masować, dotykając subtelnie każdego palca, spoglądając z zaciekawieniem za każdym razem kiedy chichotała pod nosem z powodu łaskotek. Stał tuż przy łóżku, więc drugą stopę oparła o jego klatkę i spacerowała po niej bezwiednie, podziwiając jego wysportowaną figurę. Przybliżył usta, zaczął całować co jakiś czas, nadal subtelnie masując. Chwycił ustami jeden z palców, oblizał opuszkę ostrożnie. Jej ręce zaczęły spacerować powoli po prześcieradle, co jakiś czas kurcząc dłonie. Przechyliła głowę na bok i lekko odchyliła do tyłu, jednak nie za mocno, tak, aby nadal mogła patrzeć na niego, zaglądać mu w oczy, uśmiechać się do niego dając mu znak, że jej się podoba. Całował ją przesuwając się w górę. Co jakiś czas zmieniał nogę, wtedy ona za każdym razem kładła tę drugą coraz niżej na jego ciele, kierując się w stronę brzucha. Uwielbiała to. Uwielbiała kiedy tak obdarowywał pocałunkami całe jej ciało. Doszedł powoli do kolana, kiedy jego dłonie głaskały łydkę delikatnie przy tym łaskocząc. Przysunął ją odrobinę do siebie pochylił się nad nią odrobinę i zaczął stopniowo przesuwać usta w kierunku wewnętrznej części uda. Czuła się cudownie, zaczęła głęboko oddychać, z każdym wdechem wciągając jak najwięcej powietrza, przez co jej klatka piersiowa miarowo się unosiła. Jedną dłoń przesunęła na pierś, drugą zacisnęła na prześcieradle. Swoją wolną stopę oparła o pasek jego spodni starając się bezskutecznie do odchylić. Zjechała więc odrobinę w dół, poczuła lekkie drgnięcie. Mimowolnie przesunęła drugą dłoń na pierś, wysunęła je z dekoltu sukienki i zaczęła się pieścić. Delikatnie ugniatała, masowała na pół okrężnymi ruchami. Przesuwała je na chwile na brzuch by po chwili znów wrócić na piersi ze wzmocnionym doznaniem.
        Jego usta coraz bardziej przesuwały się w głąb ud. Poczuł jej stopę na swoim kroczu. Podniecało go to, mimowolnie przysunął się odrobinę bliżej, by ułatwić jej masowanie. Wiedział, że jej również się to podoba, zaczęła pieścić swoje piersi. Musiał coraz bardziej podwijać jej sukienkę, jej oddech stał się głębszy. Podwinął sukienkę tak, żeby mogła ją swobodnie przełożyć przez głowę i ściągnąć. Jego oczom ukazało się cudowne, pachnące ciało, tak bardzo kobiece, w seksownej bieliźnie. Lubił swoją ukochaną w seksownej bieliźnie. Wyglądała o wiele apetyczniej niż nago. Bielizna była dla niego jak przyprawa dla mięsa. Nagim też się można najeść, ale to nie do samo, bielizna dodawała smaku, aromatu, estetyki, kobiecości. Cudowne ciało skąpane w pieszczotach. Pochylił się nad nią jeszcze bardziej. Były jej urodziny, chciał jej dać jak najwięcej miłości, jak najwięcej przyjemności, jak najwięcej pieszczot, gdyby tylko potrafił, zabrałby ją na spacer po tęczy, tańczyłby z nią co wieczór na zorzy polarnej przy jej ulubionej muzyce.
        Rozsunęła nogi, żeby zrobić mu więcej miejsca. Uwielbiała jak ją tak całował, jak obdarowywał pocałunkami miłości każdy kolejny centymetr jej ciała dając jej poczucie miłości, ciepła, opiekuńczości. Często sama się dotykała, ale to nie było to samo. Kiedy on zajmował się jej ciałem, kiedy to on ją dotykał, pieścił, to było niemal magiczne uczucie, magiczne doznania. Jedne z najwspanialszych chwil w życiu, pełnych uniesień. Cały otaczający ją świat zanikał, istniała jedynie ona, sypialnia i jej kochanek. Czas stawał w miejscu. Nie potrafiła tego opisać słowami. To było coś niesamowitego, coś wręcz niewyobrażalnego, jak podróż na drugą stronę lustra. Chwyciła go za dłonie, splotła swoje palce wokół jego, zacisnęła je lekko i położyła przy swoim ciele na wysokości bioder. Czuła, że jego pocałunki coraz bardziej zbliżają się do kobiecości. Wręcz marzyła, żeby wreszcie odchylił majteczki, chciała poczuć tam jego usta, jego język. Oddech z głębokich wdechów zaczął się przeradzać w krótkie, gwałtowne westchnięcia.

        Skomentuj

        • Dziurawyy
          Świętoszek
          • Sep 2014
          • 4

          #5
          Uklęknął wygodnie między jej nogami. Jego cmoknięcia powoli przechodziły w przyjemny masaż językiem i ustami. Coraz częściej zmieniał stronę nie mogąc się doczekać aż wreszcie jej majtki zatorują mu drogę. Pocałunki stawały się coraz soczystsze. Dłonie przesunął na jej piersi, które wcześniej wysunęła ze stanika, zaczął je ugniatać delikatnie już ledwo powstrzymując swoje zapały. Jego język napotkał aksamitny materiał bielizny, przejechał parę razy tuż przy krawędziach. Czuła na skórze jego oddech, była prawie wniebowzięta.
          Kiedy jego wargi dotknęły materiału, poczuł, że przepełniły się wilgocią soków wypływających z krainy rozkoszy. Muskał ją subtelnie dmuchając od czasu do czasu żeby ją jeszcze bardziej pobudzić. Czuł jaka jest rozgrzana, jaka jest rozpalona. Nagle jednak podparł się na ramionach i przejechał językiem wzdłuż jej ciała, mijając po drodze podbrzusze, brzuch aż zatrzymał się na środku stanika znajdującego się między jej piersiami. Wsunął ręce pod jej plecy, kiedy podparła się na łopatkach, aby ułatwić mu rozpięcie biustonosza. Poradził sobie dość szybko, bez większych kłopotów. Oparł ją z powrotem na plecy, zaczął pieścić piersi. Czuł jak wygina swoje ciało wypinając je do przodu, uwielbiał doprowadzać do tego stanu swoją ukochaną, kiedy świadomość odgrywała coraz to mniejszą rolę, kiedy oddawała mu całkowicie swoje ciało, kiedy mógł obdarowywać ją coraz to przyjemniejszą dawką pieszczot. Cmoknął ją w kącik ust, następnie przechylił lekko jej twarz i poczęstował soczystym, czułym, namiętnym pocałunkiem. To było wspaniałe, kiedy ich języki igrały ze sobą, prowadząc miłosne przepychanki, gierki czułości. Masował jej piersi coraz gwałtowniej, co jakiś czas obdarowując pocałunkami raz jedną, raz drugą. Czuł jak brodawki stają się coraz bardziej wyraźne, jakby prosiły się o kolejne cmoknięcia. Całował dalej kierując się w stronę sutków. Drażnił je przy tym delikatnie zębami, lubił czuć jak twardnieją mu w ustach. Stymulował je merdając językiem jak szczeniak trzymający w pyszczku zabawkę. Całował je, ssał. Uwielbiała to. Ale gdzieś podświadomości wiedziała, że jedna z atrakcji ją ominęła.
          Przez kilka chwil przeczesywała dłońmi jego gęste, ciemne włosy, aż wreszcie zaczęła napychać nimi na jego głowę mając nadzieję, że posłusznie zacznie ją kierować w dół. Zrozumiał sygnał. Jego pocałunki powoli schodziły z piersi w stronę w brzucha. Jego język subtelnie masował każdy skrawek jej ciała. Wzdychała coraz głośniej nie mogąc się doczekać. Jej ciało przechodziły dreszcze przyjemności. Czasem zaczęła niekontrolowanie drgać. Kiedy podwijał jej majtki zębami, lekko uniosła biodra. Ściągnął ostatni element bielizny, upajając się cudownym widokiem jej lśniącej od soków kobiecości. Uklęknął znów między jej nogami, które dodatkowo lekko rozsunął i zanurzył się między jej uda. Rozchylił delikatnie jej płatki i zaczął głaskać subtelnie muszelkę spijając przy tym soki wypływające z jej wnętrza. Bawił językiem jej łechtaczkę słysząc w tle szybkie westchnięcia zamieniające się z czasem w krótkie, gwałtowne, niemal piskliwe pojękiwania. Uwielbiał kiedy w ten sposób pokazywała mu jaką rozkosz jej to sprawia. Szukał rękoma przy tym jej dłoni. Całując ją nieprzerwanie znalazł je na piersiach. Ścisnął je i podążał za jej ruchami ugniatającymi biust i podrażniającymi sutki. Ściskała je od czasu do czasu. Jedną rękę oderwał i skierował na łechtaczkę, żeby masować ją okrężnymi ruchami, całując jej kobiecość wokół wejścia. Jej ciało wyginało się obrazując rozkosz jaką jej dostarczał. Językiem znów stymulował łechtaczkę, wprowadzając do jej środka najpierw jeden palec ułożony opuszką ku górze. Masował jej wewnętrzne ścianki po czasie dokładając drugi palec. Wypinała mimowolnie biodra w jego stronę. Głowę odchyliła do tyłu. Ręce powędrowały za głowę, palcami ściskała prześcieradło i wplątane w nie płatki róż. Zawsze marzyła o tym, aby kochać się w łóżku skąpanym w takich płatkach. Nie kontrolowała już pojękiwań, liczyła się jedynie rozkosz jaką jej dostarczał. Głaskał ją palcami od wewnątrz jednocześnie ssąc łechtaczkę. Jej jęki stawały się coraz głośniejsze, coraz bardziej piskliwe. Wiedział, że już nad tym nie panuje. Jej niesamowite ciepło i wilgoć tylko potęgowała chęć pieszczenia. Czuł jak zaczynają się kurcze. Odpływała. Wygięła się w łuk, wypinając biodra w jego stronę, żeby nabić się na jego palce i język. Wydała z siebie niekontrolowany jęk ekstazy, po czym zaczęła dyszeć ciężko. Jej klatka unosiła się miarowo łapiąc powietrze w płuca. Oderwał się od niej, uniósł głowę. Spojrzał na nią, uśmiechnął się widząc tę błogość na jej twarzy.

          Odwzajemniła uśmiech. Nadal oddychała ciężko i gwałtownie. Nie uspokoiła się jeszcze. Pogłaskała go po twarzy swoimi drobnymi, delikatnymi dłońmi dziękując bezdźwięcznie za tę rozkosz, którą jej sprawił. Patrzyli sobie głęboko w oczy jeszcze przez jakiś czas zdając sobie sprawę jak bardzo ich to łączy, jak dużo znaczy dla nich taka bliskość, wzajemne oddanie. To było coś więcej niż tylko seks, to była kwintesencja ich relacji, ich uczuć, zaufania jakim darzyli siebie wzajemnie.
          Podniosła się z łóżka cały czas zatapiając wzrok w jego oczach, uśmiechnęła się czule uśmiechem, którym nigdy nikogo nie obdarzała, nawet swoich poprzednich facetów. To był uśmiech specjalnie dla niego. Pragnęła się do niego uśmiechać w ten sposób jak najczęściej, uwielbiała to robić. On również wiedział, że to nie jest zwykły uśmiech. Było w nim coś więcej, coś, co przyprawiało go o niemal o dreszcze. Kiedy uśmiechała się do niego w ten sposób, jego ciału towarzyszyło niemal magiczne uczucie. Coś podobnego co towarzyszy sportowcom, kiedy prawie setki tysięcy ludzi staje na stadionie i skanduje ich nazwisko. Uwielbiał ten szczery uśmiech pełen miłości, płynący z głębi serca. Podeszła do niego od tyłu przytulając się wdzięcznie i ocierając się piersiami o jego tors. Pocałowała go w szyję, następnie w policzek, kącik ust. Aż wreszcie znów całowali się czule. Jej dłonie powędrowały na jego klatkę piersiową, głaskały ją. Uwielbiała to, uwielbiała dotykać jego ciało, za każdym razem coraz bardziej poznając jego wysportowaną sylwetkę. Odpięła kolejny guzik koszuli, potem kolejny, schodząc dłońmi w dół i masując jego brzuch, podziwiając odznaczające się mięśnie.
          Był tak zaabsorbowany pocałunkami, że nawet się nie zorientował kiedy pozbawiła go koszuli. Uśmiechnęła się zadziornie kładąc ręce na dolnych partiach mięśni jego brzucha, tych skośnych. Uwielbiała je, niewiele części ciała tak ją podniecało jak te właśnie mięśnie. Uwielbiała schodzić ich linią w stronę zamka od paska jego stopni. Rozpięła go cmokając przy tym jego barki, kark. Wsunęła odrobinę nieśmiało dłonie pod jego spodnie i bokserki. Przytuliła się przy tym do niego. Jego ciało pachniało perfumem i jego żelem pod prysznic. Musiał się wykąpać niedługo przed nią. „Mmm, oo!” – zachichotała, kiedy poczuła w rękach sztywniejącego już penisa. Uśmiechnęła się do niego. Na jej twarzy malowało się rozbawienie pomieszane z zaciekawieniem. Zrobiła minę jak dziewczynka, która dostała nową zabawkę, zabawkę, która niesamowicie ją interesowała, ale jakby nie wiedziała co z nią zrobić. Wyciągnęła ręce, pozbawiła go nimi spodni oraz bokserek, po czym pchnęła go delikatnie na łóżko. Wyciągnęła jedno jego ramię tak, by mogła oprzeć o nie głowę jednocześnie przytulając się do niego. Cmokała go cały czas. Oplotła jedną rękę jego głowę głaskając na przemian policzek, bark, oraz część piersi. Drugą ręką powędrowała przez brzuch w stronę jego pachwiny.
          Czuła jego podnieconą męskość. Znów chciała się z nim trochę podroczyć. Spojrzała na niego z lekko kokietującym uśmiechem dotykając tę jego męskość tak, jakby nigdy wcześniej nie robiła i jakby nie wiedziała jak się do tego zabrać. Na jego twarzy namalowało się drobne zdziwienie. Spodobało jej się, jemu chyba zresztą też, bo nie zareagował w żaden inny sposób. Dotykała tak przez jakiś czas celowo wykonując serię niezrozumiałych ruchów. Droczyła się z nim udając, że próbuje znaleźć jakieś jakąś dogodną pozycję dla swojej dłoni. Czuła, że znów się przy tym podnieca, jej sutki ocierające się o jego ramię oraz pierś znów zaczęły powoli twardnieć. Między jej nogi z powrotem zawitała wilgoć. Spróbowała zsunąć lekko napletek patrząc z zaciekawieniem na jego minę i czekając na aprobatę. Lubiła tak z nim grać. Uśmiechnął się znacząco, więc powtórzyła ten ruch kilkukrotnie. Był już kompletnie sztywny. Podobało jej się to.
          Odkleiła się od niego na moment, by wyjąć z szuflady szafki nocnej prezerwatywę. Uklękła między jego nogami, nachylając się nad brzuchem. Cmoknęła odrobinę poniżej pępka, potem jeszcze troszkę niżej. Schodziła w ten sposób w dół, od czasu do czasu spoglądając na niego. Uśmiechał się do niej. Wiedziała, że mu się podoba, że jest mu dobrze. Całowała skośną linię jego dolnych partii mięśni brzucha jednocześnie czując między nogami, że robi się coraz bardziej wilgotna. Nie potrafiła się jeszcze przełamać by wziąć jego męskość do ust, ale starała się coraz bardziej do niej przyzwyczajać wiedząc, że sprawi mu to niemałą przyjemność. Przejechała po jego wierzchniej części językiem, głaskając do delikatnie. Czuła jak drgał, podobało mu się to. Nałożyła prezerwatywę na jego czubek, po czym objęła ustami jego główkę i posunęła delikatnie w dół, kierując rozwijającą się gumkę ku dołowi. Nie było aż tak źle i odrażająco jak się spodziewała. Wiedziała, że był czysty, wiedziała że dbał o higienę, ale jeszcze chyba za wcześnie, żeby się przemóc. Jednak prezerwatywa pozwalała jej przełamywać tę barierę. Spodobało jej się nawet, więc powtórzyła jeszcze kilka razy ten ruch. Usłyszała jak w pewnym momencie westchnął głęboko. Cieszyła się, że potrafi mu sprawić przyjemność.

          Podniosła się, spojrzała raz jeszcze w głąb jego oczu dostrzegając gwałtowne, ale nie agresywne pożądanie. Wiedziała, że dbał przede wszystkim o nią. Strasznie ją to cieszyło. Prócz tego jego oczy zdobił niesamowity spokój oraz troska. Usiadła okrakiem na jego biodrach. Oparła dłonie o klatkę piersiową, i poruszyła swoimi biodrami zahaczając pupą o jego męskość, Poprawiła pozycję i uśmiechając się do niego prowokująco ocierała się muszelką o jego penisa. Znów element droczenia, kochała się z nim droczyć i uwielbiała się z nim kochać. Wręcz nie mogła się doczekać kiedy wreszcie poczuje go w sobie. To niesamowite uczucie towarzyszące temu aż przyprawiało ją o dreszcze. Cofnęła jedną rękę za swoje pośladki pomagając mu trafić, znaleźć wejście do jaskini rozkoszy i ekstazy. Lubiła być na górze. Miała wtedy kontrolę. Mogła nad wszystkim panować. Poza tym uwielbiała mieć pod sobą tak męskiego i tak władczego faceta jak jej kochanek. To było niesamowite uczycie, kiedy poddawał się jej w ten sposób. Zaczęła nabijać się na niego na początku spokojnie. Wzdychała przy tym miarowo. Widziała po jego klatce, że również ma przyspieszony oddech. Stopniowo poruszała się coraz szybciej, coraz gwałtowniej, wprawiając tym samym swoje piersi w drobne podskoki. Zobaczył to, wyciągnął ręce, by mógł je pieścić, ugniatać. Odbijały się o jego dłonie niczym spokojne wieczorne fale o brzeg morza. Oddychała, a właściwie wzdychała już coraz głośniej, nabijała się na niego coraz głębiej. Nie miał jakiegoś specjalnie dużego penisa, był raczej zwykłej, przeciętnej długości, ale i tak nic innego nie sprawiało jej tyle przyjemności co on. Od czasu do czasu przestawała podskakiwać, a poruszała jedynie biodrami czując go w sobie. Lubiła to, on zresztą też, wiedziała o tym, Wpatrywał się w nią wtedy z podziwem, jak w obrazek. Uśmiechał się tak uroczo. Czuła jak jego starannie przystrzyżone włoski głaszczą i łaskotają jej łechtaczkę, chichotała przy tym uśmiechając się pod nosem. Ona prawie zawsze była idealnie ogolona, czuła się z tym dobrze, kobieco. Wiedziała, że jej partner za chwile dojdzie. Był maksymalnie podniecony, prawie u granic wytrzymałości. Nie chciała jednak tak szybko tego kończyć. Zsunęła się z niego. Pochyliła się nad nim i obdarzyła długim czułem pocałunkiem zyskując czas na to, żeby się trochę uspokoił. Pocałowała go jeszcze parę razy w szyję, cmoknęła kilkukrotnie w klatkę piersiową, liżąc delikatnie przy okazji jego sutki.
          Uśmiechnęła się jeszcze raz, tym razem zadziornie. Położyła wygodnie na brzuchu w sposób, aby pod biodrami znalazła się jedna z kilkunastu poduszek. Wypięła lubieżnie pupę w jego stronę i zakręciła nią seksownie. Położył się nad nią, opierając na ramionach. Teraz on się chciał z nią podroczyć. Pocierał penisem jej pupę, także zagłębienie miedzy pośladkami. Wiedział, ze jest równie podniecona co on, wypinała się w jego stronę prosząc aby wreszcie w nią wszedł. Wierciła tyłkiem, próbowała tak nim zakręcic aby wreszcie nabić się na jego sztywną i podnieconą męskość. To on miał jednak przewagę. Często zahaczał o muszelkę, po czym znów spacerował pocierając jej pośladki. Chichotała przy tym pod nosem co jakiś czas wołając „No ejj!” jak mała dziewczynka, która sama nie wiedziała czy jest bardziej podenerwowana czy rozweselona. Uwielbiał te jej chichoty i przekomarzanie się z nią. Pochylił się nad nią, pocałował i wszedł w nią zapierając jej dech w piersiach. Zaskoczyło ją to, ale równie mocno podnieciło. Rozchyliła uda odrobinę szerzej i wypięła jeszcze bardziej swoją muszelkę. Jego ruchy były powolne, ale stanowcze, głębokie. Niemal natychmiast zaczęła wzdychać, prawie na głos. Schlebiało mu to. Obcałowywał przy tym jej kark, szyję. Wiedział, że uwielbia być całowana w szyję, mnóstwo kobiet to uwielbia. Ale jego interesowała tylko jedna kobieta, tylko jedna szyja. Jedną dłoń oplótł wokół jej palców zaciskających prześcieradło, drugą wsunął pod jej ciało by popieścić jeszcze jej cudowne, jędrne, pełne piersi. Wraz z przyspieszonym oddechem jego ruchy stały się coraz bardziej energiczne. Jej westchnięcia znów zamieniły się w pojękiwania.
          Wyszedł z niej, ona szybko przechyliła się na plecy, rozkładając szeroko nogi, robiąc mu miejsce. Dyszeli oboje, ich ciała powoli zaczęły się pokrywać drobnymi kryształkami potu. Jaka ona była piękna leżąc tak pod nim i zapraszając go do środka.. Jak bardzo jej imponował, taki męski, władczy, a jednocześnie skłonny spełnić każdą jej prośbę, podatny na każdą jej sugestię. Pochylił się nad nią, znów w nią wszedł, tym razem od razu gwałtownie, rozpalony wręcz do granic wytrzymałości. Czuł jej ciepło, wilgoć, uwielbiał ją taką rozpaloną. Wiedziała, ze już długo nie wytrzyma, że jej kochanek też już niedługo dojdzie, Kochali się tak namiętnie, tak energicznie, skąpani w płatkach róż, przy blasku zapalonych świeczek na ławie. Niemal magiczny klimat. Przestała już kontrolować swoje jęki ekstazy, wiedziała, że już nie ma odwrotu. Jej świat ograniczył się do coraz cięższego oddechu jej kochanka, do jego coraz głośniejszych westchnięć, coraz to bardziej energicznych pchnięć. Jęknęła głośno. Zaczęła wić się pod swoim kochankiem jak kotka. Przez jej ciało zaczęły przechodzić spazmy rozkoszy. Wpiła paznokcie w jego plecy. Świat się zatrzymał. Jej świadomość odeszła na drugi plan, nie kontrolowała już niczego. Wszystko wokół zaczęło wirować, kręcić się dokoła w tańcu ekstazy, uniesienia. Straciła poczucie czasu, miejsca. Jej kochanek doszedł chwilę po niej. Wystrzelił nasieniem kilkukrotnie za każdym razem potęgując doznania.
          Uspokoiła się dopiero po chwili. Oddychała jeszcze głośno, łapiąc powietrze w piersi. On zsunął się z niej, położył obok. Pocałował. Ona znów obdarzyła go uśmiechem, tym uśmiechem przeznaczonym specjalnie dla niego, tylko dla niego. Przełożył rękę przez jej głowę, by mogła oprzeć się na jego ramieniu, na jego klatce. Objęła jego tors swoimi wycieńczonymi drobnymi ramionami. Spojrzała mu głęboko w oczy, po czym pocałowała czule. Wtulona w niego zamknęła oczy uświadamiając sobie, że właśnie spędziła jeden z najcudowniejszych dni w swoim życiu. Zasnęła jako najszczęśliwsza kobieta na świecie.

          Ocknęła się parę godzin później z głowa opartą o pierś kochanka. Otworzyła oczy chcąc sprawdzić, czy to aby nie był tylko sen. Uniosła wzrok w górę, na swojego ukochanego, na swojego mężczyznę. Taki męski, a spał tak słodko. Podniosła odrobinę głowę, cmoknęła go czule w policzek. Rozejrzała się po pokoju. W tle dostrzegła dogasające na ławie świeczki. Przejechała jedną stopą wzdłuż drugiej, aż na kostce poczuła delikatny dotyk srebrnego łańcuszka. Powędrowała dłonią po prześcieradle. Ścisnęła w niej jeden z napotkanych płatków róży. „Marzenia się spełniają” – pomyślała.

          Skomentuj

          Working...