Opowiadanie fikcyjne. Postaci, imiona, wydarzenia - fikcyjne. Dalsze części już mam napisane, ale zastanawiam się, czy wrzucać od razu. Przejrzałem wcześniej parę opowiadań i wnioskuję, że moje jest stosunkowo długie, więc informuje. Za błędy z góry przepraszam. Życzę miłej lektury i zapraszam do komentowania oraz opiniowania. A jeśli ktoś ma krytykę zakorzenioną pod skórą na tyle grubo, że nie obejdzie się bez krytyki, to niech to chociaż będzie w jakimś stopniu konstruktywne ;-)
Wracając z pracy do domu nie wiedziała czy jest bardziej poirytowana, czy to już może smutek. Kiedy tego samego dnia obudziła się rano, jego już nie było w domu. Wspominał coś, że musi wcześniej wstać do pracy. Kiedy przecierała oczy leżąc jeszcze na pół przytomna po przebudzeniu, dostrzegła na poduszce obok leżącą Kinder niespodziankę z przyczepioną karteczką z napisem ‘Wszystkiego najlepszego kochanie’. Nie wiedziała co o tym myśleć. Była z nim już od dwóch lat, od pół roku mieszkali wspólnie. Wiedział, że nie przepada za słodyczami. ‘Mógłby chociaż śniadanie przygotować zamiast tego jajka z czekolady’ – pomyślała. Pośpiesznie szykując się do pracy wsadziła prezent do torebki z myślą o tym, że zastąpi jej drugie śniadanie. W pracy dzień dłużył się i mijał raczej nudno. Próbowała zadzwonić do swojego ukochanego, żeby mu się pochwalić, że za chwilę skosztuje swój słodki prezent. Nie odebrał, więc pomyślała, że odłoży to na później. Kiedy jednak nie odbierał już kilkukrotnie, zaczęła się powoli irytować. Przecież wiedział, że jest wrażliwą osobą, a dwudzieste piąte urodziny są dla niej ważnym dniem. Mógłby chociaż durnego smsa wysłać, że jest zajęty, że nie ma teraz czasu rozmawiać, ale on nic... Po pracy zamierzała pojechać prosto do domu, jednak, gdy wychodziła z windy zaczepiły ją dwie koleżanki proponując urodzinową kawę i ciacho w pobliskiej kawiarni. „Znowu słodkie” – pomyślała. No ale dziewczyny były tak pozytywnie zakręcone, że nie potrafiła odmówić. Czas w kawiarni płynął szybko i przyjemnie. Właściwie to nawet lubiła takie spontaniczne wypady, odmóżdżające plotki w babskim gronie. Jednak co jakiś czas jej myśli bezwiednie błądziły wokół Filipa, gdy zerkała na ekran telefonu z nadzieją jakiejś wiadomości od niego.
Filip imponował jej od kiedy tylko go poznała. Nie był pięknisiem, ale potrafił zadbać o swój wygląd. Starał się podkreślać różnice między płcią, co sprawiało, że wyróżniał się na tle dziesiątek przeciętniaków wokół niego, po prostu wyglądał jak facet. Na twarzy zostawiał delikatny zarost, częściej można było go spotkać w koszuli i marynarce niż przeciętnym t-shirtcie i bluzie z kapturem. Nie był jakoś wyjątkowo umięśniony, ale już na pierwszy rzut oka można było spostrzec, że ma wysportowaną sylwetkę. Biegał kilka razy w tygodniu, a oprócz tego rekreacyjnie odwiedzał siłownię. Charakter również miał interesujący. Nigdy się nie obrażał, podchodził do wielu spraw z odpowiednim dystansem, nawet jeśli były to żarty i docinki dotyczące jego osoby. Mimo, iż był interesującym człowiekiem, był bardzo skromny. Nigdy się nie przechwalał, aczkolwiek potrafił ciekawie opowiedzieć o swoich przeżyciach. Nie potrafiła się przy nim nudzić. Był pewny siebie, ale nie pyszny, czy arogancki. Nie był potrzebujący, nie szukał niczyjej aprobaty. Wiedział czego chce od życia i dążył do tego nie zważając na negatywne opinie, jeśli takie go dotykały.
Miał znakomite poczucie humoru. Potrafił żartować, często miał w rękawie jakiś zabawny dowcip. Imponowała jej jego umiejętność błyskotliwej riposty. Zawsze potrafił znaleźć inteligentny komentarz rozbawiający innych, nawet w beznadziejnych sytuacjach. Uwielbiała jak opowiadał. O czymkolwiek. Nie zwykł marnować cennego czasu, często powtarzał, że każda sekunda mija bezpowrotnie, zazwyczaj niewykorzystywana przez ludzi. A każdy dzień ma ich aż 86 400. Unikał zajęć czasochłonnych, które nie przynosiły większych korzyści.
Niczym kadzidło roztaczał wokół siebie aurę zagadki i tajemniczości. Nie wywierał wrażenia, a jednak można było wyczuć, że to on panuje nad sytuacją, że mimo tego, to on wszystko kontroluje. Często łapała się na tym, że zastanawia się, czy w ogóle mu się podoba. Rozmyślała co robi, co o niej sądzi, czy jest dla niego atrakcyjna. A chciała taka być. Nie spotkała nigdy wcześniej takiego faceta. Wszyscy, których do tej pory spotykała, byli w gruncie rzeczy podobni do siebie, żaden z nich nie wyróżniał się na tle innych. Często na pierwszych spotkaniach starali jej się przypodobać, natomiast on zawsze okazywał tylko tyle zainteresowania, ile sam otrzymywał. Nie obrażał się, jeśli to ona nie okazywała mu zainteresowania. Był cierpliwy i wyrozumiały, podobało jej się to. Zawsze czuła się przy nim podekscytowana. Czasem wystarczyło jedno, krótkie spojrzenie, aby pobudził jej całe ciało, jej wszystkie nerwy. To było wręcz hipnotyzujące. Był tak niesamowity, a jednocześnie tak zwyczajny. Czasem zastanawiała się, dlaczego wybrał akurat ją. Może nie zdawał sobie z tego sprawy, ale ona dobrze wiedziała, że tak naprawdę praktycznie każda kobieta chciałaby być na jej miejscu. Całe mnóstwo kobiet wręcz marzyło, by spotkać kiedyś takiego faceta i mieć go tylko dla siebie.
Kiedy przebudził się rano, poczuł lekką ekscytację na myśl o tym dniu. Odwrócił się w jej stronę, leżała odkryta. Wyglądała cudownie, przytulona do poduszki spała słodko zatopiona w swoich sennych marzeniach. Lekko zadarta koszulka odsłaniała jej zgrabną pupę. Na biodrze dostrzegł delikatną gęsią skórkę. Miał nieodpartą ochotę przytulić ją, wtulić w swoje ramiona, całować, dotykać. Miał wrażenie, że pociągałaby go nawet w habicie lub opatulona w czador. Nie chciał jej jednak obudzić, nie tak sobie to zaplanował. Wstał, okrążył łóżko dokoła, podciągnął i przykrył ją kołdrą delikatnie cmokając przy tym w policzek. Poruszyła delikatnie głową jeszcze bardziej przytulając się do poduszki. Poszedł do szuflady wyciągając uszykowaną dzień wcześniej Kinder niespodziankę. Nieźle się musiał namęczyć zanim udało mu się przygotować ją tak jak zamierzał. Chwycił specjalny papier, napisał ozdobnym, zgrabnie powykręcanym pismem krótkie i tandetne „wszystkiego najlepszego”. Chciał tym zintrygować i lekko sprowokować. Następnie wyszedł z sypialni po zapalniczkę. Poprzypalał delikatnie krawędzie kartki, spryskał odrobinę swoim, a zarazem jej ulubionym męskim perfumem i ułożył na łóżku na swojej poduszce. Wiedział, że nie będzie wniebowzięta, nie przepada za słodyczami, ale miał nadzieję, że taki „prezent” będzie na tyle intrygujący, by skłonić ją do zastanawiania się co kombinuje. Lubił się z nią droczyć w ten sposób i zdawał sobie sprawę, że choć ona tego nie okazuje, jej też się to bardzo podoba. Spojrzał na nią ostatni raz, spod kołdry lekko wystawała jej lewa stopa. Gładka, zakończona pomalowanymi na czerwono paznokciami.
Uwielbiał jej ciało: długie, zgrabne nogi, nienaganną figurę, nie za duże, ale za to pełne i jędrne piersi idealnie pasujące do jej sylwetki, piękną i gładką twarz ozdobioną onieśmielającym uśmiechem. Była naturalnie piękna. Makijaż nakładała jedynie na wyjątkowe okazje, uroczyste kolacje, wieczorne spotkania emanujące wykwintnością. Na co dzień zdobiła się jedynie swoim urzekającym uśmiechem i kolczykami. Lubiła delikatną biżuterię podkreślającą jej kobiecość, wiedział o tym. Często też oplatała szyję jakimś srebrnym łańcuszkiem.
Pojechał do pracy, ale jedynie po to, aby wziąć dzisiaj wolne i móc dokładnie przygotować niespodziankę jaką dla niej szykował. Wiedział, że na mieście praktycznie wszystko jest otwarte dopiero od 10 rano, więc został jeszcze chwilkę w biurze, ale rzucić okiem na jakiś projekt, o co poprosiła go znajoma z działu. Ciężko było mu się skupić, ale przejrzał go dokładnie, powypisywał swoje wskazówki, którymi mogłaby się pokierować wprowadzając drobne poprawki. Zostawił też drobną niespodziankę. Wiedział, że Kaśce (współpracownicy) z całą pewnością nie można odmówić bystrego umysłu i inteligencji, więc postanowił to wykorzystać. Ułożył swoje wskazówki w taki sposób, aby pierwsze litery każdej z linijek stworzyły akronim, układając się w zadziorne „Uśmiechnij się!”. Lubił takie zabawy, a w tym przypadku dodatkowo szybciej zleciał mu czas. Następnie myjnia samochodowa, z czego akurat nie był zadowolony. Zawsze sam mył samochód, no ale tym razem miał mało czasu, na którym mu bardzo zależało. Następnie kwiaciarnia, w której musiał odebrać swoje dość nietuzinkowe zamówienie. Później fryzjer, parę sklepów spożywczych. Był marnym kucharzem, ale czego się nie robi dla ukochanej. Co prawda do tej pory jedyną potrawą jaką dla niej przygotowywał była jajecznica, ale dostał od zaufanego znajomego przepis na podobno sprawdzoną „kolację”. Oczywiście chciał sprawić jak najlepsze wrażenie, więc przygotował parę razy wcześniej to danie upewniając się, że nie spotka go żadna nieprzyjemna niespodzianka w dniu jej urodzin.
No ale kiedy wrócił do domu i uzmysłowił sobie, że już za niecałą godzinę Klaudia powinna wrócić z pracy, trochę się zaniepokoił. W życiu by się nie spodziewał, że czas tak szybko mu zleci. Potrzebował czyjejś drobnej pomocy. W tej chwili dziękował losowi, że kiedyś na jakimś spotkaniu profilaktycznie wymienił się numerami telefonów z jej koleżanką z pracy. Błyskawiczny sms: „Zatrzymaj jakoś Klaudię na godzinę, błagam, Filip”. Wiedział, że zagranie na emocjach pisząc „błagam” będzie dobrą przynętą. Już po chwili otrzymał odpowiedź, „Jesteś mi winien przysługę, skarbeńku ;>” Troszkę go poirytowała jej zadziorna pewność siebie, no ale tym zajmie się później. Najważniejsze, że zyskał czas. Zabierał się za przygotowanie.
Kiedy otwierała drzwi było już popołudnie, na oko tak z osiemnasta godzina. W jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, coraz więcej pytań. Miała nadzieję zastać go już w domu, przytulić się do niego, zapytać dlaczego się nie odzywał cały dzień. Chciała mu się wyżalić, jak ważna jest dla niej jego bliskość, wsparcie, poczucie bezpieczeństwa. Wchodząc do domu ogarnęło ją kompletne zaskoczenie. Zdążyła zrobić zaledwie dwa kroki, a ktoś zasłonił jej oczy podchodząc od tyłu. Tętno nagle przyspieszyło, serce zaczęło gwałtowniej uderzać. Przez tę jedną chwilę, ułamek sekundy, przez jej głowę przewinęły się dziesiątki scenariuszy. Przestraszyła się. Poczuła, że ktoś stojący za nią przyciąga ją do siebie. Sądząc po sylwetce, to był mężczyzna. Rozpoznała zapach perfum, to był jej mężczyzna. Przytulił ją do siebie od tyłu tak, aby ich ciała przylgnęły do siebie jak największą powierzchnią. Na karku i szyi poczuła jego oddech. Adrenalina zaczęła zamieniać się w ekscytację. Delikatnie ustami uszczypnął ją za uchem, szepcząc magnetycznie, aby zdjęła buty. Przy nachylaniu zorientowała się że prócz jego perfum w powietrzu unosi się woń kwiatów. Bardzo przyjemna, delikatna woń, lubiła ten zapach. Pod bosymi stopami poczuła coś aksamitnego. Jakby dywan, ale wyjątkowo cienki. Łaskotał ją miejscami, więc zachichotała uśmiechnięta. Wyprostowała się, wyginając się przy tym zadziornie jak kotka, ocierając plecami o jego klatkę piersiową. Znów naparł na nią. Zrozumiała sygnał, ruszyła powoli przed siebie. Rozweselona, a jednocześnie zaciekawiona, coraz bardziej podekscytowana. Co jakiś czas czuła na szyi i karku delikatne muśnięcia jego warg, jego ciepły, a jednocześnie ochładzający oddech. Przebierając zgrabnie nogami starała się prowokująco kręcić pośladkami próbując go pobudzić. Nagle przystanęli, znów delikatnie ją pocałował, kusząco przy tym szczypiąc ustami jej szyję. Uwielbiała to. Uwielbiała towarzyszące temu uczucie przyprawiające ją o dreszcze przyjemności. Jej ciało wówczas przechodziła jakby fala niewidzialnej, magnetycznie pozytywnej energii powodującej mimowolny błogi uśmiech na twarzy. Znów szepnął niskim, niemal mrukliwym, ekscytującym głosem, po czym oderwał dłonie uwalniając jej oczy. Była niesamowicie podekscytowana. Odwróciła się niemal natychmiast chcąc spojrzeć mu w oczu, przytulić się i pocałować go czule. Jednak jedyne, co mignęło jej przed oczami to jego ręka zamykająca drzwi. Była w łazience.
Wracając z pracy do domu nie wiedziała czy jest bardziej poirytowana, czy to już może smutek. Kiedy tego samego dnia obudziła się rano, jego już nie było w domu. Wspominał coś, że musi wcześniej wstać do pracy. Kiedy przecierała oczy leżąc jeszcze na pół przytomna po przebudzeniu, dostrzegła na poduszce obok leżącą Kinder niespodziankę z przyczepioną karteczką z napisem ‘Wszystkiego najlepszego kochanie’. Nie wiedziała co o tym myśleć. Była z nim już od dwóch lat, od pół roku mieszkali wspólnie. Wiedział, że nie przepada za słodyczami. ‘Mógłby chociaż śniadanie przygotować zamiast tego jajka z czekolady’ – pomyślała. Pośpiesznie szykując się do pracy wsadziła prezent do torebki z myślą o tym, że zastąpi jej drugie śniadanie. W pracy dzień dłużył się i mijał raczej nudno. Próbowała zadzwonić do swojego ukochanego, żeby mu się pochwalić, że za chwilę skosztuje swój słodki prezent. Nie odebrał, więc pomyślała, że odłoży to na później. Kiedy jednak nie odbierał już kilkukrotnie, zaczęła się powoli irytować. Przecież wiedział, że jest wrażliwą osobą, a dwudzieste piąte urodziny są dla niej ważnym dniem. Mógłby chociaż durnego smsa wysłać, że jest zajęty, że nie ma teraz czasu rozmawiać, ale on nic... Po pracy zamierzała pojechać prosto do domu, jednak, gdy wychodziła z windy zaczepiły ją dwie koleżanki proponując urodzinową kawę i ciacho w pobliskiej kawiarni. „Znowu słodkie” – pomyślała. No ale dziewczyny były tak pozytywnie zakręcone, że nie potrafiła odmówić. Czas w kawiarni płynął szybko i przyjemnie. Właściwie to nawet lubiła takie spontaniczne wypady, odmóżdżające plotki w babskim gronie. Jednak co jakiś czas jej myśli bezwiednie błądziły wokół Filipa, gdy zerkała na ekran telefonu z nadzieją jakiejś wiadomości od niego.
Filip imponował jej od kiedy tylko go poznała. Nie był pięknisiem, ale potrafił zadbać o swój wygląd. Starał się podkreślać różnice między płcią, co sprawiało, że wyróżniał się na tle dziesiątek przeciętniaków wokół niego, po prostu wyglądał jak facet. Na twarzy zostawiał delikatny zarost, częściej można było go spotkać w koszuli i marynarce niż przeciętnym t-shirtcie i bluzie z kapturem. Nie był jakoś wyjątkowo umięśniony, ale już na pierwszy rzut oka można było spostrzec, że ma wysportowaną sylwetkę. Biegał kilka razy w tygodniu, a oprócz tego rekreacyjnie odwiedzał siłownię. Charakter również miał interesujący. Nigdy się nie obrażał, podchodził do wielu spraw z odpowiednim dystansem, nawet jeśli były to żarty i docinki dotyczące jego osoby. Mimo, iż był interesującym człowiekiem, był bardzo skromny. Nigdy się nie przechwalał, aczkolwiek potrafił ciekawie opowiedzieć o swoich przeżyciach. Nie potrafiła się przy nim nudzić. Był pewny siebie, ale nie pyszny, czy arogancki. Nie był potrzebujący, nie szukał niczyjej aprobaty. Wiedział czego chce od życia i dążył do tego nie zważając na negatywne opinie, jeśli takie go dotykały.
Miał znakomite poczucie humoru. Potrafił żartować, często miał w rękawie jakiś zabawny dowcip. Imponowała jej jego umiejętność błyskotliwej riposty. Zawsze potrafił znaleźć inteligentny komentarz rozbawiający innych, nawet w beznadziejnych sytuacjach. Uwielbiała jak opowiadał. O czymkolwiek. Nie zwykł marnować cennego czasu, często powtarzał, że każda sekunda mija bezpowrotnie, zazwyczaj niewykorzystywana przez ludzi. A każdy dzień ma ich aż 86 400. Unikał zajęć czasochłonnych, które nie przynosiły większych korzyści.
Niczym kadzidło roztaczał wokół siebie aurę zagadki i tajemniczości. Nie wywierał wrażenia, a jednak można było wyczuć, że to on panuje nad sytuacją, że mimo tego, to on wszystko kontroluje. Często łapała się na tym, że zastanawia się, czy w ogóle mu się podoba. Rozmyślała co robi, co o niej sądzi, czy jest dla niego atrakcyjna. A chciała taka być. Nie spotkała nigdy wcześniej takiego faceta. Wszyscy, których do tej pory spotykała, byli w gruncie rzeczy podobni do siebie, żaden z nich nie wyróżniał się na tle innych. Często na pierwszych spotkaniach starali jej się przypodobać, natomiast on zawsze okazywał tylko tyle zainteresowania, ile sam otrzymywał. Nie obrażał się, jeśli to ona nie okazywała mu zainteresowania. Był cierpliwy i wyrozumiały, podobało jej się to. Zawsze czuła się przy nim podekscytowana. Czasem wystarczyło jedno, krótkie spojrzenie, aby pobudził jej całe ciało, jej wszystkie nerwy. To było wręcz hipnotyzujące. Był tak niesamowity, a jednocześnie tak zwyczajny. Czasem zastanawiała się, dlaczego wybrał akurat ją. Może nie zdawał sobie z tego sprawy, ale ona dobrze wiedziała, że tak naprawdę praktycznie każda kobieta chciałaby być na jej miejscu. Całe mnóstwo kobiet wręcz marzyło, by spotkać kiedyś takiego faceta i mieć go tylko dla siebie.
Kiedy przebudził się rano, poczuł lekką ekscytację na myśl o tym dniu. Odwrócił się w jej stronę, leżała odkryta. Wyglądała cudownie, przytulona do poduszki spała słodko zatopiona w swoich sennych marzeniach. Lekko zadarta koszulka odsłaniała jej zgrabną pupę. Na biodrze dostrzegł delikatną gęsią skórkę. Miał nieodpartą ochotę przytulić ją, wtulić w swoje ramiona, całować, dotykać. Miał wrażenie, że pociągałaby go nawet w habicie lub opatulona w czador. Nie chciał jej jednak obudzić, nie tak sobie to zaplanował. Wstał, okrążył łóżko dokoła, podciągnął i przykrył ją kołdrą delikatnie cmokając przy tym w policzek. Poruszyła delikatnie głową jeszcze bardziej przytulając się do poduszki. Poszedł do szuflady wyciągając uszykowaną dzień wcześniej Kinder niespodziankę. Nieźle się musiał namęczyć zanim udało mu się przygotować ją tak jak zamierzał. Chwycił specjalny papier, napisał ozdobnym, zgrabnie powykręcanym pismem krótkie i tandetne „wszystkiego najlepszego”. Chciał tym zintrygować i lekko sprowokować. Następnie wyszedł z sypialni po zapalniczkę. Poprzypalał delikatnie krawędzie kartki, spryskał odrobinę swoim, a zarazem jej ulubionym męskim perfumem i ułożył na łóżku na swojej poduszce. Wiedział, że nie będzie wniebowzięta, nie przepada za słodyczami, ale miał nadzieję, że taki „prezent” będzie na tyle intrygujący, by skłonić ją do zastanawiania się co kombinuje. Lubił się z nią droczyć w ten sposób i zdawał sobie sprawę, że choć ona tego nie okazuje, jej też się to bardzo podoba. Spojrzał na nią ostatni raz, spod kołdry lekko wystawała jej lewa stopa. Gładka, zakończona pomalowanymi na czerwono paznokciami.
Uwielbiał jej ciało: długie, zgrabne nogi, nienaganną figurę, nie za duże, ale za to pełne i jędrne piersi idealnie pasujące do jej sylwetki, piękną i gładką twarz ozdobioną onieśmielającym uśmiechem. Była naturalnie piękna. Makijaż nakładała jedynie na wyjątkowe okazje, uroczyste kolacje, wieczorne spotkania emanujące wykwintnością. Na co dzień zdobiła się jedynie swoim urzekającym uśmiechem i kolczykami. Lubiła delikatną biżuterię podkreślającą jej kobiecość, wiedział o tym. Często też oplatała szyję jakimś srebrnym łańcuszkiem.
Pojechał do pracy, ale jedynie po to, aby wziąć dzisiaj wolne i móc dokładnie przygotować niespodziankę jaką dla niej szykował. Wiedział, że na mieście praktycznie wszystko jest otwarte dopiero od 10 rano, więc został jeszcze chwilkę w biurze, ale rzucić okiem na jakiś projekt, o co poprosiła go znajoma z działu. Ciężko było mu się skupić, ale przejrzał go dokładnie, powypisywał swoje wskazówki, którymi mogłaby się pokierować wprowadzając drobne poprawki. Zostawił też drobną niespodziankę. Wiedział, że Kaśce (współpracownicy) z całą pewnością nie można odmówić bystrego umysłu i inteligencji, więc postanowił to wykorzystać. Ułożył swoje wskazówki w taki sposób, aby pierwsze litery każdej z linijek stworzyły akronim, układając się w zadziorne „Uśmiechnij się!”. Lubił takie zabawy, a w tym przypadku dodatkowo szybciej zleciał mu czas. Następnie myjnia samochodowa, z czego akurat nie był zadowolony. Zawsze sam mył samochód, no ale tym razem miał mało czasu, na którym mu bardzo zależało. Następnie kwiaciarnia, w której musiał odebrać swoje dość nietuzinkowe zamówienie. Później fryzjer, parę sklepów spożywczych. Był marnym kucharzem, ale czego się nie robi dla ukochanej. Co prawda do tej pory jedyną potrawą jaką dla niej przygotowywał była jajecznica, ale dostał od zaufanego znajomego przepis na podobno sprawdzoną „kolację”. Oczywiście chciał sprawić jak najlepsze wrażenie, więc przygotował parę razy wcześniej to danie upewniając się, że nie spotka go żadna nieprzyjemna niespodzianka w dniu jej urodzin.
No ale kiedy wrócił do domu i uzmysłowił sobie, że już za niecałą godzinę Klaudia powinna wrócić z pracy, trochę się zaniepokoił. W życiu by się nie spodziewał, że czas tak szybko mu zleci. Potrzebował czyjejś drobnej pomocy. W tej chwili dziękował losowi, że kiedyś na jakimś spotkaniu profilaktycznie wymienił się numerami telefonów z jej koleżanką z pracy. Błyskawiczny sms: „Zatrzymaj jakoś Klaudię na godzinę, błagam, Filip”. Wiedział, że zagranie na emocjach pisząc „błagam” będzie dobrą przynętą. Już po chwili otrzymał odpowiedź, „Jesteś mi winien przysługę, skarbeńku ;>” Troszkę go poirytowała jej zadziorna pewność siebie, no ale tym zajmie się później. Najważniejsze, że zyskał czas. Zabierał się za przygotowanie.
Kiedy otwierała drzwi było już popołudnie, na oko tak z osiemnasta godzina. W jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, coraz więcej pytań. Miała nadzieję zastać go już w domu, przytulić się do niego, zapytać dlaczego się nie odzywał cały dzień. Chciała mu się wyżalić, jak ważna jest dla niej jego bliskość, wsparcie, poczucie bezpieczeństwa. Wchodząc do domu ogarnęło ją kompletne zaskoczenie. Zdążyła zrobić zaledwie dwa kroki, a ktoś zasłonił jej oczy podchodząc od tyłu. Tętno nagle przyspieszyło, serce zaczęło gwałtowniej uderzać. Przez tę jedną chwilę, ułamek sekundy, przez jej głowę przewinęły się dziesiątki scenariuszy. Przestraszyła się. Poczuła, że ktoś stojący za nią przyciąga ją do siebie. Sądząc po sylwetce, to był mężczyzna. Rozpoznała zapach perfum, to był jej mężczyzna. Przytulił ją do siebie od tyłu tak, aby ich ciała przylgnęły do siebie jak największą powierzchnią. Na karku i szyi poczuła jego oddech. Adrenalina zaczęła zamieniać się w ekscytację. Delikatnie ustami uszczypnął ją za uchem, szepcząc magnetycznie, aby zdjęła buty. Przy nachylaniu zorientowała się że prócz jego perfum w powietrzu unosi się woń kwiatów. Bardzo przyjemna, delikatna woń, lubiła ten zapach. Pod bosymi stopami poczuła coś aksamitnego. Jakby dywan, ale wyjątkowo cienki. Łaskotał ją miejscami, więc zachichotała uśmiechnięta. Wyprostowała się, wyginając się przy tym zadziornie jak kotka, ocierając plecami o jego klatkę piersiową. Znów naparł na nią. Zrozumiała sygnał, ruszyła powoli przed siebie. Rozweselona, a jednocześnie zaciekawiona, coraz bardziej podekscytowana. Co jakiś czas czuła na szyi i karku delikatne muśnięcia jego warg, jego ciepły, a jednocześnie ochładzający oddech. Przebierając zgrabnie nogami starała się prowokująco kręcić pośladkami próbując go pobudzić. Nagle przystanęli, znów delikatnie ją pocałował, kusząco przy tym szczypiąc ustami jej szyję. Uwielbiała to. Uwielbiała towarzyszące temu uczucie przyprawiające ją o dreszcze przyjemności. Jej ciało wówczas przechodziła jakby fala niewidzialnej, magnetycznie pozytywnej energii powodującej mimowolny błogi uśmiech na twarzy. Znów szepnął niskim, niemal mrukliwym, ekscytującym głosem, po czym oderwał dłonie uwalniając jej oczy. Była niesamowicie podekscytowana. Odwróciła się niemal natychmiast chcąc spojrzeć mu w oczu, przytulić się i pocałować go czule. Jednak jedyne, co mignęło jej przed oczami to jego ręka zamykająca drzwi. Była w łazience.
Skomentuj