fanta - problem nie leży po jednej stronie (którą opisujesz).
Pytanie do panów. Brak wzwodu na pierwszej randce
Collapse
X
-
-
@fanta,
Odpowiedziałem Ci na zadane pytanie li tylko, nie komentując głębiej tła tej historii.
Niemniej czytając to co opisujesz trudno powstrzymać się od refleksji, że ten facet robi bolesny szpagat pomiędzy swoim prywatno-zawodowym życiem, a próbą potajemnych spotkań z Tobą.
Najwyraźniej przerasta go ta sytuacja.Skomentuj
-
Możesz rozwinąć myśl?
@fanta,
Odpowiedziałem Ci na zadane pytanie li tylko, nie komentując głębiej tła tej historii.
Niemniej czytając to co opisujesz trudno powstrzymać się od refleksji, że ten facet robi bolesny szpagat pomiędzy swoim prywatno-zawodowym życiem, a próbą potajemnych spotkań z Tobą.
Najwyraźniej przerasta go ta sytuacja.
Za rady "odpuść i znajdź innego" dziękuję, próbowałam, nie potrafię.
Jak pisał do mnie dzień wcześniej to pytał ile mam czasu. Miałam w sumie bez ograniczeń.
Jak przyszło co do czego, to jedne z pierwszych słów brzmiały "No, za dużo czasu to ja nie mam". Yyyyy0statnio edytowany przez sister_lu; 05-03-22, 20:18.Skomentuj
-
Wiesz, fanta, wygląda że albo trolujesz, albo jesteś bardzo niedojrzała, albo naprawdę straciłaś zmysły... Bo to wszystko co opisujesz nadaje się naprawdę tylko na wzruszenie ramion. Znacie się kilkanaście lat, facet trzy (!) razy napisał do Ciebie że 'z nami to już koniec', macie za sobą bóg wie ile nieudanych planów spotkaniowych które się nie udają bo jedno zostawiło włączone żelazko w wannie a drugie kota na balkonie, sama piszesz że to psychopata, a po drugiej stronie szali jedna nieudana, za to cichociemna randka. Gdyby w tym wszystkim było cokolwiek innego, bardziej zdrowego, to jakiekolwiek problemy z erekcją mogłyby zostać... no, ich efekt byłby zminimalizowany. Ale tak? To nie jest ani romans, ani fajna przygoda, ani chwila zapomnienia, ani zwierzęcy seks, ani ciekawa znajomość z pieprzykiem... Ja bym to rzucił, Ty sama piszesz że tego nie zrobisz, więc chyba naprawdę nie ma innego sposobu niż komisyjne nakarmienie faceta Viagrą, odczekanie aż zadziała, potem penetracja, a potem kończycie to bo się w końcu nawzajem zaliczyliście... Kurcze, to wszystko to naprawdę albo Monty Python, albo trolowanie...'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)Skomentuj
-
Kluczowym jest odpowiedz na pytanie: dlaczego Ci na nim zależy?
Link do...
Skomentuj
-
Skomentuj
-
-
Wiesz, fanta, wygląda że albo trolujesz, albo jesteś bardzo niedojrzała, albo naprawdę straciłaś zmysły... Bo to wszystko co opisujesz nadaje się naprawdę tylko na wzruszenie ramion. Znacie się kilkanaście lat, facet trzy (!) razy napisał do Ciebie że 'z nami to już koniec', macie za sobą bóg wie ile nieudanych planów spotkaniowych które się nie udają bo jedno zostawiło włączone żelazko w wannie a drugie kota na balkonie, sama piszesz że to psychopata, a po drugiej stronie szali jedna nieudana, za to cichociemna randka. Gdyby w tym wszystkim było cokolwiek innego, bardziej zdrowego, to jakiekolwiek problemy z erekcją mogłyby zostać... no, ich efekt byłby zminimalizowany. Ale tak? To nie jest ani romans, ani fajna przygoda, ani chwila zapomnienia, ani zwierzęcy seks, ani ciekawa znajomość z pieprzykiem... Ja bym to rzucił, Ty sama piszesz że tego nie zrobisz, więc chyba naprawdę nie ma innego sposobu niż komisyjne nakarmienie faceta Viagrą, odczekanie aż zadziała, potem penetracja, a potem kończycie to bo się w końcu nawzajem zaliczyliście... Kurcze, to wszystko to naprawdę albo Monty Python, albo trolowanie...
I rozumiem ludzi którzy nie rozumieją.
Potrafią to zrozumieć tylko osoby które miały do czynienia z socjopatą i wiedzą z czym to się je i jaki wpływ na ludzi wywierają.Skomentuj
-
Skomentuj
-
To chyba bardziej pytanie do psychologa.
Mam wrażenie, że cokolwiek nie napiszę będą to tylko puste słowa.
Socjopaci mają niesamowitą zdolność do kłamania, manipulowania, są przy tym obdarzeni takim urokiem osobistym i jakimś takim magnetyzmem, że ciężko być na to odpornym.
Niestety kiedyś weszłam w taką relację z koleżanką (relacja czysto koleżeńska), i też dawałam się tak okłamywać.
Do momentu kiedy prawdę zobaczyłam, zupełnie przypadkowo, na własne oczy. Relację zakończyłam.
Tej damsko-męskiej nie umiem zakończyć.
Od nastu lat facet działa na mnie tak, że sama się sobie dziwię jak można w takim układzie egzystować. Można.
No przepadłam wraz z pierwszym spojrzeniem.
Nie liczę na zrozumienie.Skomentuj
-
A dlaczego nie liczysz na zrozumienie? Ja nie mam z nim problemu, mimo że nigdy nie znalazłam się w podobnej sytuacji. Czytając Twoje wpisy staram się wejść w Twoje buty i "poczuć" Twoje rozterki (delikatnie mówiąc). Jestem daleka od tego, by doradzać Ci, co powinnaś zrobić w tej sytuacji, bo raz że Twoje pytanie nie dotyczyło tego, a dwa - swoje pytanie skierowałaś do mężczyzn. Twoja ostatnia wypowiedź pokazuje jednak, że nie do końca radzisz sobie z położeniem, w którym się znalazłaś. Spróbuj sobie odpowiedzieć na pytanie, czy tkwienie w takim układzie doprowadzi do tego, na czym Ci zależy (seksie z tym facetem?). I czy, jeśli nawet się uda, trwanie w takim niezdrowym pożądaniu nie będzie działać coraz bardziej destrukcyjnie na Ciebie? Może zamiast szukać rozwiązania "zagadki", dlaczego on zachowuje się tak, a nie inaczej, dlaczego nie chce się spotykać, warto zastanowić się, jak możesz pomóc samej sobie. Zdaje się, że sama trafnie zdiagnozowałaś problem z nim, więc niewiele dzieli Cię od tego, by się odciąć na dobre. Ale najpierw musiałabyś naprawdę tego chcieć. Bo z drugiej strony, mimo świadomości, z jakim problemem masz do czynienia, nadal dążysz do spotkania z nim, tego dotyczy bowiem pytanie, które zadałaś na początku.0statnio edytowany przez anyway90; 11-02-20, 16:11.Skomentuj
-
Nie musisz. Większość z nas nigdy nie była w relacji z socjopatą więc nie musi, a nawet nie jest w stanie Cię do końca zrozumieć.
Przy okazji Twojej historii poczytałem sobie o socjopatach.
Tak pierwsze z brzegu:
Kilka tam ciekawych rzeczy można odnaleźć jak choćby:
"Psychologowie zazwyczaj nie zalecają nikomu unikania czegokolwiek, ale tym razem celowo robię wyjątek. Jedynym naprawdę skutecznym sposobem radzenia sobie ze zidentyfikowanym przez nas socjopatą jest całkowite wykluczenie go z naszego życia."
"Nie mamy żadnego wpływu na zachowanie socjopaty, więc jego korygowanie również nie jest naszym zadaniem. Naszym zadaniem jest kształtowanie naszego własnego życia."
I tak można by cytować i cytować. Przy okazji zdałem sobie sprawę, że przez całe lata również miałem w otoczeniu socjopatę i popełniałem szereg błędów.
A tak wracając do tematu.
Może jednak spróbujesz wyrzucić z głowy myśli typu "przepadłam", "nie potrafię", bo wygląda na to, że to jedyna sensowna droga.Skomentuj
-
To wszystko prawda. Oni się nie zmieniają, czasem tylko stwarzają pozory żeby coś osiągnąć, a skoro nie ma szans na zmianę trzeba takich ludzi unikać.
Polecam książkę aut. Roberta D. Hare "psychopaci są wśród nas". Zdaniem autora, socjopaci A psychopaci to jedno.
Nie będę tego podważać bo nie mam kompetencji, ale książkę warto przeczytać. Niejedna osoba odkryje, że jest z kimś takim w relacji.
Tak, mam świadomość na czym polega to zaburzenie i że na własne życzenie pakuję się w jakieś gównoSkomentuj
-
No to chyba zamyka dyskusję... Ale widzisz, w pierwszym wpisie pytasz:
'Pytanie do facetów. Czy na jego miejscu byście odpuściili bo byłoby wam tak bardzo głupio, czy może jednak byście chcieli udowodnić że to była tylko chwilowa niedyspozycja?'
W takim razie nikt Ci na to nie odpowie - musisz zapytać jakiegoś socjopatę...'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)Skomentuj
-
Hmmm,
Poczytałem sobie o tych socjopatach co nieco i dając ponieść się wyobraźni postanowiłem wcielić się w rolę takiego osobnika.
Jeśli prawdą jest to wszystko co o nich wypisują, to wzbudzanie w drugiej osobie nieustającego pragnienia i pożądania jest niczym ulubione hobby.
Wyobrażam sobie, że po długim rozstaniu, godzę się wreszcie na wymarzoną przez moją ofiarę randkę. Wszystko w pośpiechu, w ukryciu, w atmosferze tajemniczości, żeby dodać całej scenie ponadprzeciętnej emocji. A kiedy jest już tak blisko, kiedy nadszedł czas pierwszego zbliżenia po długim zauroczeniu, umykam pozostawiając ją w bezkresnym nienasyceniu. Niech dalej nieskończenie mnie pożąda, niech tęskni, myśli o mnie jak o niezdobytym, odległym i nieuchwytnym...
Seks mógłby być niepotrzebnym przekroczeniem granicy, mógłby sprawić, że kolorowa mydlana bańka pęknie i cały czar pryśnie.
Domyślam się, że zauroczenie socjopatą (jak i każdym innym zdrowym człowiekiem) przychodzi wtedy, kiedy potrzebujemy kogoś bliskiego, kiedy wokół nas czujemy pustkę i samotność.
Czy antidotum na relację z socjopatycznym osobnikiem może być inna relacja z kimś zdrowym (?)Skomentuj
Skomentuj