Old 08-09-10, 14:08   #1
R.K.
Świętoszek
 
Zarejestrowany: Sep 2010
Postów: 2

Płeć: Mezczyzna
Wymarzona praca Moniki - epizod 1(1)
- Monisiu, bądź tak dobra i przynieś mi z biura szefa teczki z marca i kwietnia – poprosiła słodkim głosem, bez cienia uśmiechu, Agnieszka. – Tylko raz, dwa… jeśli mogę prosić.
- Ok., już idę – zgodziłam się bez entuzjazmu.
„Co za przemądrzała ****!” – pomyślałam w duchu o Agnieszce. -„ Cholera, ile się człowiek musi namęczyć z takimi ważnymi lalami, żeby załapać się do roboty!”
Od półtora miesiąca byłam na okresie próbnym w tej firmie i liczyłam, że kiedy się skończy zostanę w niej na stałe. W naszym mieście ciężko było o pracę, a to była największa firma i jedyna na takim poziomie w promieniu pięćdziesięciu kilometrów. Kiedy usłyszałam, że wśród setek podań, moje zostało wybrane, omal nie zeszłam ze szczęścia.
Minusem tej sytuacji było to, że od początku, gdy się tu pojawiłam niewiele się mogłam nauczyć, za to wszystkie moje przyszłe - o ile dostane tę robotę - koleżanki wyręczały się mną ile wlezie. Cóż, taki widocznie los początkujących.

Gabinet szefa działu czyli Tomasza Gutowicza znajdował się na końcu korytarza. Jak zwykle dostępu do niego broniła Kaśka Zwolińska, sekretarka o wyglądzie seksbomby. Blond włosy, bajeczny makijaż, drogie ciuchy i nogi od samej ziemi, do samej… no wiadomo. Oczywiście nie musze dodawać, że były zakończone szpilkami, w których ja zabiłabym się po trzech minutach.
- Dzień dobry, ja po papiery do szefa – rzuciłam w jej stronę. – Agnieszka Dobrowolska mnie przysłała.
Kaśka ledwie spojrzała na mnie spod blond grzywki i nie przestając zerkać w jakiś kolorowy magazyn, powiedziała:
- Wejdź, Tomek akurat jest wolny.
Oczywiście musiała podkreślić, w jak bardzo dobrych stosunkach jest z szefem i powiedzieć o nim po imieniu, ale mnie akurat mało to obchodziło. Świat Kaśki i mój były odległe od siebie o miliony kilometrów.
- Dzięki – odpowiedziałam tylko do jej pochylonej głowy, pukając do drzwi Gutowicza.

Gdy usłyszałam, ze mogę wejść, wsunęłam się do gabinetu nieco trwożliwie. Nie, nie jestem strachliwa, po prostu Tomasz Gutowicz działał na mnie jak… cholera, nie wiem jak, ale robiło mi się zawsze ciepło w jego obecności, a ciałem zaczynały wędrować stada mrówek.
- Dzień dobry.
- Cześć Monika, co cię do mnie sprowadza? – jego piwne, wesołe oczy patrzyły na mnie z uwagą.
- Po… potrzebuję teczki z marca i kwietnia dla Agnieszki – jakoś wydobyłam z siebie głos. – Podobno są u pana.
Uśmiechnął się ciepło do mnie, tak jak nikt inny w tej firmie, odkąd tu jestem. Zawsze się tak uśmiechał. Na jego policzkach pojawiły się dołeczki, które pięknie pasowały do uśmiechu i oczu.
- Przestań z tym panem! – pogroził mi palcem. – Podoba ci się u nas?
Chyba tylko jego to interesowało. Wszyscy inni mieli to gdzieś.
- Tak – przyznałam. – Tylko chciałabym więcej się nauczyć, zanim zacznę pracę na stałe.
Zaśmiał się rubasznie.
- Podoba mi się twoja pewność siebie, że u nas zostaniesz – stwierdził, podnosząc się zza biurka. – Teczki są w regale z tyłu za mną. Weź te, które potrzebujesz, ja muszę na chwilę wyjść. Cześć!

Wyszedł, zostawiając po sobie w pokoju zapach drogich perfum. Usiadłam na chwilę w jego skórzanym fotelu i chłonęłam ten zapach. Jak zwykle ciekawiło mnie, dlaczego na jego biurku nie ma żadnych zdjęć rodziny. Ani żony, ani dzieci. Nie był stary, ale trzydziestka stuknęła mu już pewnie z pięć lat temu, więc takie zdjęcia na pewno by pasowały do jego biurka. W sumie jednak, co mi do tego.
Podniosłam się, żeby zabrać to po co przyszłam i potrąciłam stojącą na brzegu biurka filiżankę. Jak pech to pech! Była w niej niedopita kawa, która zalała wiszący na oparciu fotela sweter.
„ O w mordę!” – pomyślałam nerwowo.
Rzuciłam się w stronę regału i zaczęłam szukać w pośpiechu tych dwóch, cholernych teczek.
„ ****a mać! Na drugi raz niech sobie hrabina Agnieszka sama po nie chodzi!” – psioczyłam pod nosem.
W końcu je znalazłam i nieszczęśliwa jak tylko można, w pośpiechu chciałam opuścić gabinet Gutowicza. W połowie drogi między biurkiem, a drzwiami ruszyło mnie sumienie. Złapałam sweter Tomka i postanowiłam go zaprać. Na szczęście, jako szef, miał w swoim gabinecie małą łazienkę, wiec może uda mi się to załatwić zanim wróci, tak, że nie będzie z tego sensacji. Nawet jeśli pozna się, że sweter jest mokry, to jest na tyle fajny, że nie będzie miał o to pretensji.

Nie wiem ile czasu spędziłam w łazience, bo czyściłam ten sweter jak szalona, aż dostałam wypieków na twarzy. Częściowo z pośpiechu, częściowo z nerw. Właśnie z radością stwierdziłam, że po plamie nie został nawet mały ślad i pora się ewakuować, gdy usłyszałam lekkie skrzypnięcie. Ktoś wchodził do pokoju! W jakimś niezrozumiałym, pośpiesznym odruchu przymknęłam drzwi łazienki, ale nie do końca, bojąc się, że narobię hałasu. Starając się nie oddychać, przytulona do zimnej, niebieskiej glazury zerkałam przez szparę między drzwiami a futryną w stronę gabinetu.

„Ktosiem” był oczywiście Tomek. Wszedł do pokoju, pogwizdując pod nosem i rozsiadł się w fotelu, najwyraźniej nie zauważając, że coś jest nie tak. Przez chwilę bawił się telefonem komórkowym, a potem uruchomił komputer. Monitor ożył, zamigotał Windowsem, a potem Tomek wpisał coś w Googlach.
Kolejne kliknięcia i… nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Ekran wypełnił się gołymi tyłkami, cyckami i penisami. Tomek – jedyna osoba w tej firmie, na której mi zależało – oglądał sobie w najlepsze jakiegoś pornosa. Poczułam, jak zaczynają mnie piec policzki. Do jasnej cholery, co ja robię! Podglądam faceta oglądającego pornosa! Co ja sobie myślę?! Przecież on ma do tego prawo! Chciałam się wycofać, żeby nie patrzeć na to, ale – po pierwsze – bałam się, że odkryje moja obecność, gdy się poruszę, a po drugie – głupio się przyznać – nie mogłam oderwać wzroku od tej sceny.
Tym bardziej, że Tomek po chwili zaczął pocierać dłonią swoje krocze. Patrzyłam zafascynowana jak przód jego spodni na wysokości rozporka pęcznieje z każdą minutą. Zaschło mi w gardle, a między nogami pojawiło się uczucie ciepła. Gdy po chwili w dłoni szefa działu pojawił się naprężony, żylasty penis omal nie przewróciłam się w swojej kryjówce. Podniecona, musiałam przygryzać wargi, żeby nie dać się zdominować przez błądzące po moim ciele ciarki. Dłonie zacisnęłam mocno w pięści, żeby nie zacząć się masturbować. Przyszło mi to z wielkim trudem, ale w końcu po kilku chwilach Tomek wyprężył się fotelu i z sino czerwonego łebka penisa wystrzeliła w stronę biurka strużka spermy.

„ ****a!” – zaklęłam w duchu, przekonana, ze teraz szef będzie musiał skorzystać z łazienki, żeby doprowadzić się do porządku. Nic takiego się jednak nie stało. Niepotrzebnie się denerwowałam. Tomasz wyciągnął z pudełka kilka chustek i wytarł członka z tego co zostało po jego zabawie. Odetchnęłam nieco z ulgą, ale moja sytuacja nie wyglądała najlepiej. Byłam uwięziona w łazience szefa, podniecona jak cholera i wciąż nie dostarczyłam papierów Agnieszce. Niezbyt fajnie!
Tomasz tymczasem kontemplował zakończone dopiero co onanizowanie z przeszczęśliwą i nieco głupawą miną, która odebrała mu wiele z jego uroku. Trwało to tyle, że zaczęłam odczuwać ból kolan, na których klęczałam. Wcześniej nie docierało to do mnie, bo byłam podniecona i skoncentrowana na tym co działo się tuż obok. Teraz jednak prosiłam w duchu los, żeby Tomek gdzieś wyszedł. Niestety, nie zanosiło się na to. Mało tego po chwili w gabinecie zameldowała się jeszcze Kaśka z filiżanką kawy na tacy.
- Miała być kawa za dwadzieścia minut i jest – uśmiechnęła się do Tomka, pokazując przy okazji swoje bielutkie zęby, których nie powstydziłyby się największe gwiazdy Hollywoodu.
- Dzięki – Tomek mrugnął okiem do swojej sekretarki. – A co z resztą mojej prośby?

Kaśka postawiła kawę na komodzie pod ścianą i usiadła na biurku szefa.
„ Co ta zdzira sobie myśli?!” – pomyślałam oburzona, zazdrośnie patrząc na jej odsłonięte przez zadartą spódniczkę uda. Ależ ona miała nogi!
- Sekretariat zamknięty, automatyczna sekretarka włączona, szefie – zameldowała Kaśka.
Tomasz wyciągnął rękę w jej stronę i bezceremonialnie wsunął dłoń pod mini panny Zwolińskiej.
- Uwielbiam, kiedy jesteś taka posłuszna – pochwalił sekretarkę Gutowicz.
- Zawsze jestem – stwierdziła krótko Kaśka.
Dotarło do mnie, co tu się będzie za chwilę działo. Podniecające ciepło, które wyparowało ze mnie, wracało z większą mocą. Poczułam jak oblepia mnie swoimi lepkim mackami. Zamarłam, bojąc się, że cokolwiek może mnie zdradzić. Zdawałam sobie sprawę z niestosowności tego co robię, ale nie mogłam teraz się ujawnić, jak gdyby nigdy nic. W duchu musiałam się też przed sobą przyznać, że tak naprawdę nie chciałam tego. Dlatego wlepiłam oczy w tych dwoje w gabinecie, którzy najwyraźniej mieli zamiar się dobrze zabawić.
__________________
Baldwin
R.K. jest offline   Reply With Quote
Old 08-09-10, 14:10   #2
R.K.
Świętoszek
 
Zarejestrowany: Sep 2010
Postów: 2

Płeć: Mezczyzna
Wymarzona praca Moniki - epizod 1(2)
Tomek z oczami błyszczącymi podnieceniem powiedział:
- Udowodnij, że jesteś zawsze posłuszna!
- Co mam zrobić, szefie? – Kaśka bez problemu weszła w rolę.
- Rozbierz się!
Sekretarka uśmiechnęła się znacząco pod nosem.
- Zupełnie? – spytała.
- Na razie… zostań w majtkach! – postanowił Tomek.
Zafascynowana patrzyłam jak boska Katarzyna, zadzierająca nosa i nielubiana przez nikogo w firmie, powoli, zgrabnie poruszając biodrami pozbywa się kolejnych części ubioru. Błękitna koszulka, czarna mini, szpilki – stosik na wykładzinie rósł takim samym tempie jak moje podniecenie. Gutowicza zresztą także, bo po chwili rozpiął rozporek, aby zrobić więcej miejsca napierającemu na materiał spodni członkowi.
W tej chwili zazdrościłam Kaśce wielu rzeczy. Najbardziej jednak tego, że była tak blisko z Tomkiem i urody. Po ciuchami kryło się ciało o idealnych proporcjach i pięknym złocisto-brzoskwiniowym odcieniu skóry, wypracowanym w solarium. Cóż, wszystko co najlepsze dla Tomka.

Kaśka celebrowała dłuższą chwilę moment pozbycia się biustonosza, ale w końcu i on opadł na podłogę, obok reszty jej ciuchów. Została tylko w stringach, czyli prawie naga. Z pewną satysfakcją stwierdziłam, że jej piersi są nieco za małe i śmiało mogłaby sobie pożyczyć moich. Po wcześniejszym przypiekaniu, bo były straszliwie blade.
- Cudowne – jęknął zachwycony Tomek. – Chodź do mnie!
Kaśka wykonała polecenie bez zastanowienia. Odepchnęła lekko obrotowy fotel i stanęła między nogami swojego szefa, który nieco niezgrabnie opuszczał spodnie i slipy w dół. Gdy się od nich uwolnił, z rozbawioną miną wyciągnął nożyczki z szuflady i przeciął w dwóch miejscach sznurki stringów.
- Fajnie będzie myśleć, że do końca pracy nic nie masz pod spódniczką – stwierdził najwyraźniej zadowolony.
- Były drogie – stwierdziła równie rozbawiona co szef Kaśka.
- Bądź miła kotku, to dostaniesz większą premię – powiedział cicho Tomek.
- Jestem miła.
- Wiem. Klęknij!

Patrzyłam na klęczącą między nogami Tomka Kaśkę i zaczynałam tracić kontakt z otaczającym mnie światem. Wlepiłam wzrok w wypielęgnowanie dłonie sekretarki, ozdobione długimi pomalowanymi na czerwono paznokciami, ściskającymi pęczniejącego w nich członka. Czułam, że palą mnie policzki i robię się wilgotna. Z otwartą buzią, czując, że zasycha mi w gardle, wpatrywałam się w wysuwający się ze lśniących czerwienią, pięknych ust język. Na ginący między nabrzmiałymi wargami czubek penisa. Na…
Jasna cholera! Już przestałam się wpatrywać, bo właśnie trąciłam nogą niewielki kosz. Jestem pieprzoną ciamajdą!

Kaśka z oczami rozszerzonymi z przerażenia podniosła się w pośpiechu i próbowała się zasłonić swoją koszulką.
- ****a! – stęknęła. – Kto tu jest?!
Za to Tomek wykazał stoicki spokój. Siedział nadal ze sterczącym członkiem i rzucił w moją stronę.
- Zastanawiałem się, kiedy w końcu coś wywiniesz i dzięki temu ujawnisz.
Stałam za drzwiami i bałam się wyjść, choć wiedziałam, że to mi nic nie pomoże. Stało się! Dałam ciała!
- Wyjdź stamtąd Moniko!
Kaśka patrzyła na mnie z nienawiścią, gdy wychyliłam się zza drzwi.
- Wiedziałeś, że ona tam jest?! – syknęła ze złością w stronę Tomka.
Spojrzał na nią rozbawiony.
- Zorientowałem się jakiś czas temu – odpowiedział.
Koszulka Kaśki poleciała na bok, a ona rzuciła się w stronę szefa z pięściami.
- Jesteś chory!
Tomek unieruchomił ręce swojej sekretarki z dziecinną łatwością.
- Uspokój się! – warknął i posadził ją na swoim miejscu, a sam zaciągnął slipy i podszedł do mnie.

Stałam jak sierota, nie bardzo wiedząc jak się zachować w tej sytuacji. Było mi głupio i wiedziałam jedno. Właśnie straciłam robotę.
- Prze… przepraszam pana… ja… - zaczęłam dukać, gdy stanął przy mnie.
W jego oczach zobaczyłam groźne, ciemne błyski.
- Przeprosiny tu nie wystarczą, chyba sama rozumiesz, prawda?
Miał rację. Miał rację jak cholera!
- Tak wiem, ale…
- Przestań! – warknął.
Zanim zdążyłam się zorientować, ścisnął w swojej dłoni moją pierś. Wzdrygnęłam się, ale trzymał mocno.
- Rozumiesz?! – zapytał ostro.
- Tak, ale…
- Żadnych „ale”!
- Ja… ja nie chcę! – mój głos zabrzmiał płaczliwie.
- Skarbie, nie rozumiesz sytuacji – szepnął mi do ucha Tomek, ściskając mnie jednocześnie za drugą pierś. – Będzie tak jak ja zachcę albo skończy się to dla ciebie bardzo… nieprzyjemnie, rozumiesz?
Kiwnęłam głową na zgodę, ale wszystko krzyczało we mnie: ODWAL SIĘ!
- Rozumiesz?! – syknął głośniej, mocniej przy tym ściskając moje piersi.
- Auu… taak!

Powoli, zupełnie się nie spiesząc Tomek zaczął rozpinać guziki mojej koszuli. Czułam, że całą twarz zalewa mi czerwień.
- Proszę pana… - nie bardzo wiedziałam co chcę powiedzieć.
- Cicho!
- Ale…
- Cicho! – zabrzmiało po raz drugi, a zaraz potem moja koszula zsunęła się z mojego ciała na podłogę.
- Kaśka pomóż mi! – rozkazał Tomek, rozsuwając suwak mojej spódnicy.
Usłyszałam ciche stąpanie stóp i po chwili wypielęgnowane dłonie sekretarki ściągały ze mnie bieliznę.
- Jesteś pewien? – spytała Kaśka szefa.
- Pewnie! – zawołał radośnie.
Byłam naga. Zacisnęłam nogi, wstydząc się swojego podniecenia i jego oznak. Byłam wilgotna, jak trawa po deszczu. Początkowe nieprzyjemne wrażenie z wpadki jaką było odkrycie mnie w łazience przez tych dwoje, ustąpiło niezrozumiałej fascynacji i podnieceniu. Czułam się tak jakbym wciąż siedziała w łazience i patrzyła na wszystko z boku. Cholernie byłam ciekawa jak to się potoczy dalej.

Tomek podprowadził mnie do biurka i położył na nim brzuchem do góry. Ręce splótł mi nad głową i trzymał mocno w nadgarstkach. Poczułam chłodne dłonie Kaśki na swoim ciele. Potem język. Ciepły. Zwinny. Na szyi, piersiach i brzuchu. Czułam jak nabrzmiewają mi sutki i oblałam się kolejnym rumieńcem, uświadamiając sobie, że również Tomek to widzi. Było mi coraz przyjemniej.
- Niżej! – zarządził tymczasem Gutowicz.
Kaśka rozchyliła moje nogi i przejechała dłonią po niewielkim pasku włosków na moim łonie. Szarpnęłam się, czując uderzenie rozkoszy. Zaraz potem kolejne, coraz mocniejsze, gdy palce Kaśki zaczęły pieścić moją łechtaczkę i płatki cipki.
- Liż ją! – syknął Tomek straszliwie podniecony.
Zapomniałam już jak to wszystko się zaczęło. Język tak nielubianej przeze mnie Kaśki zanurzył się w mojej wilgotnej szparce. Jęknęłam cicho. Tomek nie musiał mnie już trzymać. Byłam ich. Zniewolona pieszczotami. Puścił moje ręce i zaczął pieścić stwardniałe piersi. Jego członek sterczał na wprost mojej twarzy i po chwili wsunął mi go do ust.
- Ssij! – wymruczał.
Głowa pulsowała mi setkami uderzeń na minutę. Penis Tomka rósł mi w ustach, a między nogami rozpętało się szaleństwo rozkoszy wywołanej pieszczotami Kaśki. Zatracałam się.

Z emocji, które we mnie buzowały, nie poczułam nawet, kiedy znaleźliśmy się na podłodze. Kaśka i Tomek działali sprawnie niczym tryby tej samej maszyny. Rozumieli się bez słów.
Przez zasnuwającą mój wzrok mgłę podniecenia dostrzegłam leżącą na miękkiej wykładzinie Kaśkę. Jej idealne ciało wyglądało na niej nieco groteskowo, ale pomyślałam o tym tylko przez sekundę, bo zaraz moje oczy wlepiły się w jej całkowicie i starannie wygolone łono oraz zaczerwienione lśniące kroplami podniecenia płatki cipki. Poczułam jak Kaśka przyciąga mnie do siebie, pochylając moją twarz ku swojemu skarbowi.
- Twoja kolej – wymruczała cicho.
Hamulce puściły. Nie zastanawiałam się czy chcę tego. Czy właśnie z Kaśką?
Po prostu zanurzyłam swoje rozpalone usta w jej wilgotnej szparce i zaczęłam ją pieścić.

Jeśli w tym momencie miałam jeszcze jakieś przebłyski świadomości, to skończyły się one już po chwili. Na biodrze poczułam dotyk dłoni Tomka, a zaraz potem pulsujący czubek jego członka między płatkami. Przesuwał nim tylko po nich , a ja czułam, że oszaleję. Pragnęłam tylko, żeby przestał się droczyć, wszedł we mnie i zerżnął. Tylko tyle. Chciałam to wykrzyczeć, ale Kaśka wciąż trzymała moją głowę, nie pozwalając mi oderwać się od pieszczenia jej szparki. W końcu na małą chwilę uścisk zelżał, a ja głosem zduszonym przez jęk, wydyszałam:
- Wsadź mi! Zerż…
Głos uwiązł mi w gardle, gdy nabrzmiały penis Tomka z łatwością wbił się w moją cipkę od tyłu. Od tej pory liczyły się tylko jego kolejne potężne pchnięcia. Przed oczami wirowały mi kolorowe koła. Podniecenie i rozkosz rozsadzały mnie od środka. Nie bardzo miałam siłę na pieszczenie Kaśki, więc oparłam tylko głowę na jej łonie i zacisnęłam dłonie na jej małych piersiach. Moje biodra same dostosowały się do uderzeń Tomka, tańcząc w ich rytmie. Odlatywałam.
Zdążyłam jeszcze poczuć, jak ciało Kaśki wypręża się, a ona jęcząc głucho szczytuje, a potem mną samą targnęła eksplozja orgazmu. Zamarłam, poddając się jej sile, a po kilku kolejnych pchnięciach Tomka, poczułam jak wychodzi ze mnie i strzela na mój tyłek i plecy, ciepłymi strużkami nasienia.
- O taak! Grzeczne dziewczyny! – powiedział chrapliwie, wyciskając na nasze ciała resztki swojej spermy.

Żadne z nas nie miało siły na cokolwiek przez pierwsze kilka chwil. Gabinet wirował mi przed oczami. Byłam totalnie oszołomiona. Raczej nie zdawałam sobie do końca sprawy, co się właśnie stało. W tym momencie miałam w dupie wszelkie konsekwencje tego zdarzenia. Ważne było to, że było mi dobrze i, że w ogóle to się stało. Świadomość wracała do mnie bardzo powoli. Witałam ją niechętnie. W końcu jednak przyszła.
Ciało wciąż pulsowało przeżytą rozkoszą, ale dotarło do mnie, że właśnie dałam się zerżnąć szefowi działu i jego uroczej sekretarce. Stało się i się nie odstanie. Jednak zakiełkowała we mnie myśl: co z tego wyniknie?
Tomek ubierał się nieśpiesznie i patrzył na mnie z rozbawieniem.
- Niezła jazda, prawda? – zapytał.
Nie wiedziałam co powiedzieć, a właściwie jakiej odpowiedzi on się spodziewa. Milczałam.
- Odebrało ci mowę? – ironizował. – Naprawdę jesteśmy nieźli!
Ta ostatnia uwaga była rzucona w stronę łazienki, w której doprowadzała się do porządku Kaśka. Jej twarz pojawiała się w drzwiach na chwilę.
- Jasne! Tylko co ona z tym zrobi? – w jej głosie słychać było niepokój.
Tomek spojrzał mi w oczy.
- No, Monika… odpowiedz Kaśce! – powiedział.

Jego głos znów miał to łagodne, miłe brzmienie. W oczach pojawiły się przyjazne błyski. Czułam jednak, że pod tym wszystkim skrywa nie mniejszy niepokój, niż jego sekretarka.
- Monika! – ponaglał zniecierpliwiony.
Wciąż milczałam. Przez tą chwilę czułam, że mam nad nimi władzę. Złudzenie, ale jakże miłe.
- Nic – powiedziałam zdecydowanie.
- Co „nic”?! – warknęła Kaśka ze złością.
Na twarzy Tomka pojawiał się szeroki uśmiech. Wiedział już!
- Nic z tym nie zrobię – dodałam, by dotarło to do Kaśki.
Jej głębokie westchnięcie, sprawiło, że się roześmiałam. Dlaczego w trakcie tak się nie bała?
- Wiedziałem! Nie myliłem się co do ciebie! – Tomek klasnął w dłonie i wskazał mi palcem łazienkę. – Właściwie nie powinienem ci jej pokazywać, bo już się z nią zapoznałaś, ale skorzystaj z łazienki!
Dopiero teraz dotarło do mnie, że wciąż jestem naga, podczas, gdy oni oboje, wyglądali tak, jakby nic się tu przed chwila nie wydarzyło.
- Kaśka śmigaj do siebie! – zarządził Tomek. – Impreza trochę się przeciągnęła.
Mrugnął w moją stronę okiem, a ja zaczerwieniłam się zawstydzona.

Gdy doprowadziłam się do ładu i pojawiłam z powrotem w gabinecie Tomek zachowywał się jak wcześniej. To znaczy jak przed tą historią z podglądaniem i pieprzeniem.
- Gotowa? – zapytał.
Skinęłam głową, że tak.
- Ochłonęłaś? – zadał drugie pytanie.
- Tak.
- Ok., to bierz te teczki i idziemy na dział! – zarządził.
Szłam za nim potulnie i próbowałam sobie poukładać wszystko w głowie. Szło mi nie najlepiej. Jedyne czego byłam pewna, to tego, że Tomek z Kaśką naprawdę mi dogodzili. Było mi dobrze. Do tej pory moje życie erotyczne było raczej średnio udane i ten biurowy trójkąt sprawił, że krew zawrzała mi w żyłach. Tyle wiedziałam. Z całą resztą dałam sobie spokój. Zobaczymy co przyniesie los.

Pięć minut później Tomek pojawił się w dziale, którego był szefem. Rzadko tu bywał, toteż jego podwładne wpadły w lekki popłoch, ale zauważyłam też, że większość z nich reaguje na niego podobnie jak ja. Dyskretnie poprawiały fryzury i ciuchy, zerkając z nad papierów ukradkiem. W ich spojrzeniach można było wtedy odnaleźć cząstkę fascynacji, która była moim udziałem. Ciekawe, prawda.
Spojrzenie Agnieszki mówiło za to, jak była zła, że tyle mi się zeszło. Przed wybuchem powstrzymywała ją tylko obecność szefa.
- Agnieszka, przepraszam cię, że zatrzymałem Monikę dłużej – powiedział tomek. – To moja wina! Miałem akurat trochę pilnej, papierkowej roboty i pomyślałem, że w ramach nauki dobrze jej zrobi, jak mi pomoże. Nie gniewasz się, prawda?
Ach, ten jego głos! Agnieszka od razu złagodniała, zapewniając, że nic się nie stało.
- Cieszę się, że nie popsułem ci pracy – słodził dalej Tomek. – Zresztą wiem, że na was zawsze mogę liczyć i nie będzie żadnych zaległości w pracy.
- Jasne – przyznała mu rację Agnieszka. – Wiesz, że tak.
- Dzięki – Tomek uznał sprawę za zakończoną i odwrócił się do wyjścia.
Agnieszka za jego plecami, spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Aha, jeszcze jedno – przypomniał sobie Tomek. – Chciałem wam oznajmić, że od pierwszego macie nową koleżankę.
Wszystkie wlepiłyśmy w niego zdumiony wzrok.
- A tak! Monika rzeczywiście dużo mi dzisiaj pomogła i przekonałem się, że sporo już umie – uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam, że się czerwienię. – Dlatego pomyślałem, że nie ma sensu czekać na koniec jej okresu próbnego, bo wiem, że sobie poradzi. Idę właśnie załatwić to teraz do kadr.
Milczałyśmy wszystkie, zaskoczone tą niespodziewaną deklaracją.
- Mówię, to teraz wam wszystkim, bo liczę jak zwykle w takich sytuacjach, że przyjmiecie ją ciepło – podsumował Tomek.
Wyszedł, pozostawiając po sobie zapach drogich perfum.
- Coś ty mu tam pomogła? – dociekała Agnieszka, raczej niezadowolona.
- Eee, nic wielkiego – zbyłam ją wymijająco.
Byłam zadowolona. Zaliczyłam niezłe rżnięcie i dostałam pracę. Jak na jeden dzień – SUPER!

C.D.N.
__________________
Baldwin
R.K. jest offline   Reply With Quote
Old 09-09-10, 11:35   #3
DSD
Perwers
 
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: na 9 liter
Postów: 1 275

Płeć: Mezczyzna
Jakoś bez wyrazu. Nie doczytałem do końca. Może za to dowcip:
Szef do sekretarki:
-Jaki dziś mamy dzień?
-Niepłodny, panie dyrektorze, niepłodny...
__________________
'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)
DSD jest offline   Reply With Quote
Old 09-09-10, 15:27   #4
ladyshy
Świętoszek
 
Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Postów: 6

Płeć: Kobieta
Zupełnie się nie zgadzam, że bez wyrazu. Bardzo sympatyczne..
__________________
Trochę perwersji jeszcze nikomu nie zaszkodziło..
ladyshy jest offline   Reply With Quote
Old 10-09-10, 08:32   #5
przyjaciel40
Perwers
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: LEGNICA
Postów: 1 116

Płeć: Mezczyzna
niezłe opowiadanie
doczytałem do końca ciekawe ale .....standard...........
przyjaciel40 jest offline   Reply With Quote
Old 16-08-12, 14:54   #6
pokojowka81
Świętoszek
 
Zarejestrowany: Aug 2012
Postów: 6

Płeć: Mezczyzna
swietne
pokojowka81 jest offline   Reply With Quote
Old 16-08-12, 22:12   #7
TOMASZTBG
Ocieracz
 
Zarejestrowany: Nov 2009
Miasto: Tarnobrzeg
Postów: 107

Płeć: Mezczyzna
Przeczytałem do końca moźe być .
__________________
...
TOMASZTBG jest offline   Reply With Quote
Old 23-08-12, 21:17   #8
Xespur
Świętoszek
 
Zarejestrowany: May 2012
Postów: 15

Płeć: Mezczyzna
Ja też przeczytałem, wciągające
Xespur jest offline   Reply With Quote
Odpowiedz
Wróć   FORUM EROTYCZNE - BEZTABU > BEZ TABU > Opowiadania erotyczne > Opowiadania Autorskie

Tags
hardcore, onanizm, oral. seks grupowy.

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
UśmieszkiOn
[IMG] kod jest On
HTML kod jest Off

Skocz do forum

--


Powered by vBulletin®
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 09:57.
   Archiwum