W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Mroczny żniwiarz..

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • toxicgirl
    Banned
    • May 2006
    • 783

    Mroczny żniwiarz..

    temat trudny, cięzki, ale tak bezpośrednio nas dotyczacy..

    jak Wy myślicie i śmierci? czy może jest dla was poprostu czymś nieuniknionym, ale staracie sie o niej nie myslec?

    czy moze tak bardzo wierzycie w Boga ze bedzie ona dla was w pewnm sensie wybawieniem..?


    czy moze nie boicie sie jej, zyjecie w mysl zasady 'Złego diabli nie biorą' ?

    czy moze macie na jej punkcie obsesje 'towarzyszy' wam co dzien, czujecie jej oddech na plecach, zyjecie w przeswiadczeniu ze w kazdej chwili, kazdej sekundzie mozecie poczuc jej 'zimne szpony' i zabierze was ze soba.

    -może ktoś z Was już stanol z nia oko w oko, moze byliscie jedna noga po tamtej stronie, ale wrociliscie?


    tak naprawde to tylko my - żyjący cokolwiek o niej wiemy,bo śmierc to ból, tęsknota, ogromna strata kogoś bliskiego..

    dziś straciłam bardzo bliską mi osobe, była przy mnie w trudnych momentach, miałam w niej oparcie...czuje jak mnie sciska w srodku, płakać już nie mam czym..miała 23 lata..dziś w nocy zakończyła swoje zycie.. -bardzo Was prosze niech ten teamt nie bedzie pocieszeniem dla mnie, skupcie sie na tym co napisałam wyżej.
  • paffcio
    Banned
    • Mar 2006
    • 2286

    #2
    Taka jest kolej rzeczy przychodzimy,żyjemy ,umieramy najgorsze jest w tym to gdy umieraja młode osoby a przed smiercią jeszcze się męczą .Nie boję się śmierci ,jestem ciekaw jak to jest kiedy serce przestanie bić ,czy jest świetlisty tunel i dalsze życie w innym wymiarze czy po prostu przeistaczamy sie w garść pyłu .

    Skomentuj

    • e-rotmantic
      Perwers
      • Jun 2005
      • 1556

      #3
      Dla mnie śmierć to po prostu koniec. Nie wierzę w jakiekolwiek byty, jestestwa ani życia po śmierci.

      Dosyć buńczucznie mogę stwierdzić, że absolutnie nie boję się śmierci. Ale to tylko gadanie. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym stanął z nią "oko w oko". Pewnie narobiłbym w majty i taki byłbym mądry. Jednak z całą pewnością bardziej od śmierci boję się umierania;bólu i cierpnień, które mogą temu towarzyszyć. Dużo bym dał, żeby móc "zarezerwować" sobie niespodziewaną, ale późną śmierć podczas snu.

      Mało jest osób, których śmierć mogłaby mnie ruszyć, załamać, przyprawić o smutek. Są tylko dwie takie osoby: brat i narzeczona.

      Osobiście o śmierci myślę stosunkowo często. W chwilach słabości nachodzą mnie takie klasyczne rozterki egzystencjalne, czy to brnięcie przez życie, walka o byt, o miłość, zakładanie rodziny, wychowywanie dzieci... czy ta gra jest w ogóle warta świeczki, a może prościej po prostu poddać się grawitacji na 15-tym piętrze wieżowca?... Bez wątpienia, taką postawę można nazwać tchórzostwem, ale co by mnie to obchodziło, skoro już by mnie nie było... Zaznaczam, że nie są to typowe myśli samobójcze, tylko rozważania bardziej filozoficzne...

      Śmierć jest końcem i tylko końcem.

      Skomentuj

      • toxicgirl
        Banned
        • May 2006
        • 783

        #4
        wlasie..
        nie myslicie tez czasem tak: po co robic cokolwiek w zyciu, jak i tak ono sie skonczy i niewiemy kiedy, moze dzis, moze jutor, moze za rok albo za 60 lat..

        Skomentuj

        • paffcio
          Banned
          • Mar 2006
          • 2286

          #5
          ale nicnierobienie powoduje po pewnym czasie nudę

          Skomentuj

          • Raine
            Administrator
            • Feb 2005
            • 5250

            #6
            Nie myślę o śmierci, nie mam na to czasu. Zresztą, nie czuję się filozofem. Mam małą teorię na temat tego co może wydarzyć się "po", ale póki co - zachowam ją tylko dla siebie.

            Sposób na spokój? Dobry humor. Chociażby artykuły z prasy, niektóre naprawdę absurdalne.
            Gdzieś wyczytałem, bodajże w Przekroju, że jakiś komik przygotował kilka kawałów i kiedy zmarł, zaczęły się prawdziwe jaja. Dom w spadku dostało dwóch zaciekłych wrogów, było tego sporo. Jak znajdę, wkleję.

            A póki co, całkiem fajne dwa ( 1 , 2 ) artykuły o Prima Aprilis

            To truly love someone is to strive for reconquering what has already been conquered.




            Regulamin Forum.

            Skomentuj

            • Ćwierćnuta
              Emerytowany PornoGraf
              • Feb 2009
              • 1870

              #7
              Jestem katoliczką, w życie po śmierci wierzę. Na co dzień podchodzę do faktu śmierci normalnie, ale kiedy jestem w kiepskiej formie zaczynam się bać, że nagle wszystko może się skończyć. Boję się wtedy zamknąć oczy, bo najgorszą śmiercią była dla mnie zawsze śmierć nieświadoma - we śnie. Ale na szczęście to są pojedyncze chwile. Przerażająca jest dla mnie natomiast świadomość, że nagle, z dnia na dzień, mogę stracić kogoś bliskiego. Na co dzień jednak wolę myśleć o tym, co jest teraz, nie o tym, co by było, gdyby zdarzyło się jakieś nieszczęście.

              Oko w oko ze śmiercią stanęłam kilka lat temu, kiedy próbowałam się zabić, ale mnie odratowali. Do dziś nie wiem, jak mogłam być aż tak głupia.
              Ssanie na czekanie.

              Skomentuj

              • Karsa Orlong
                Świętoszek
                • Feb 2009
                • 40

                #8
                Jedyne czego się obawiam to to, że zejdę zanim moje dzieci staną na nogi. Nie ukrywam, że przeraża też mnie myśl o wieloletnim umieraniu w bólu lub, że moje ciało straci sprawność podczas gdy mózg ją zachowa.
                Obawiam, się że śmierć to koniec ostateczny. Oczywiście, gdzieś tam głeboko jest wiara, że po śmierci będzie coś lepszego niż jest teraz.
                Umrzemy, zobaczymy . To będzie najbardziej hardcorowy eksperyment w moim życiu.
                - People who never care about anything will never understand the people who do.
                - Yeah, but we won't care.

                Skomentuj

                • Kamil B.
                  Emerytowany PornoGraf
                  • Jul 2007
                  • 3154

                  #9
                  Straciłem już dziadka, dwóch kumpli. I pewnie jeszcze wiele pogrzebów przede mną. Jednak moim zdaniem każdy musi kiedyś odejść, wiadomo, przez pierwszy okres czasu czujemy ogromny ból i żal, czemu on/ona, czemu tak wcześnie. Jednak po jakimś czasie dochodzimy do wniosku (Ci wierzący w istnienie Nieba), że odszedł/odeszła do lepszego świata.

                  Sam śmierci się nie boję. Jedynie co mnie obawia to to, że mogę umierać w męczarniach i w strasznym bólu.

                  Skomentuj

                  • toxicgirl
                    Banned
                    • May 2006
                    • 783

                    #10
                    to moze ja powiem,

                    mialam okres kiedy myslam ze smierc czych na mnie, przesladuje mnie i lada chwila mnie dopadnie, byl to okres kiedy zylam w strachu przed ludzmi, samą soba.


                    potem przyszedl etap kiedy jej pragnelam, bylam z nia oko w oko gdy probowalam sie zabic.

                    dzis czuje bol po stracie bliskich, sama sie boje smierc, i kazdy z nas sie jej boi bo tylko glupiec nie boi sie tego co nieznane , a smierc jest dla nas nieznana, tnz tem moment'odchodzenia' i tego co jest potem..

                    wierze w Boga, w anioly, demony, diabła...

                    ale boje sie tego co mnie czeka po smierci.

                    Skomentuj

                    • anduk
                      Koci administrator
                      • Jan 2007
                      • 3900

                      #11
                      jak Wy myślicie i śmierci?
                      Szkoda mi życia na myślenie o śmierci A jako, że nie wierzę w raj, niebo i piekło to tym bardziej nie mam ciśnień
                      If you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.

                      Skomentuj

                      • jezebel
                        Emerytowany Pornograf

                        Zboczucha
                        • May 2006
                        • 3667

                        #12
                        NIe tyle boję się samej śmierci, co cierpienia z nią związanego ale jeszcze bardziej obawiam się kalectwa.
                        Rzadko o niej myślę. Nie skupiam się też na tym, że wszystko co robię nie ma sensu, bo i tak przestanę kiedyś istnieć - robię to wszystko dla siebie, a kiedyś będę robić dla dzieci. Zapisuję w pamięci każde "dziękuję" - to mi uświadamia, że mój pobyt tutaj, nie jest taki całkowicie pozbawiony sensu.
                        Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

                        Skomentuj

                        • sister_lu
                          PornoGraf

                          Nadmorska Diablica
                          • Jun 2007
                          • 1491

                          #13
                          Śmierci samej w sobie się nie boję. Nie będę wiedziała, że nie żyję. Myślę, że po śmierci jest tak samo, jak w sytuacji, gdy się straci przytomność. Po prostu nicość, pustka.
                          Boję się śmierci bliskich osób, cierpienia przed nią.
                          W śmierci najokrutniejsze jest to, że obnaża nasze tajemnice; że ciało, które pozostaje, może budzić strach, odrazę.
                          Moje marzenie to po prostu zniknąć bez śladu

                          Skomentuj

                          • Rojza Genendel

                            Pani od biologii
                            • May 2005
                            • 7704

                            #14
                            Nie myślę obsesyjnie o śmierci, ale nie unikam też myśli nad ten temat. Przeciwnie, zdarza mi się nad tym zastanawiać. Nie przeraża mnie to, raczej zaciekawia.
                            Uważam że po śmierci nie ma już nic: znikają nasze uczucia, intelekt, osobowość... Dlatego warto życie wykorzystać jak najlepiej. Nie zmarnować go.

                            Śmierć grabi ze świata piękno
                            zbiera dawne plony, by przyspieszyć nowe.
                            Milcz, serce;
                            Trwaj, pokoju.

                            Wzrost lepszy jest od rozkładu;
                            Słyszę świst ostrza, co życie od życia rozdziela.
                            Milcz, pokoju;
                            Trwaj, serce.

                            Śmierć przechodzi,
                            czyniąc drogę dla życia i czas dla życia.

                            Nienawidzę umierania i zabijania, nie śmierci.
                            Milcz, serce;
                            nie protestuj.
                            Trwaj w pokoju i żalu
                            i milcz.

                            (Stephen R. Donaldson)
                            Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

                            Skomentuj

                            • Neverminder
                              Seksualnie Niewyżyty
                              • Jun 2007
                              • 229

                              #15
                              Staram sie o tym nie myslec, bardzo cenie sobie zycie, jest to chyba pomimo wszystko najpiekniejsza dotychczas poznana rzecz, z drugiej strony nie rozumiem ludzi ktorzy oplakuja tragedie dziejace sie na swiecie w ktorych ginie ogrom ludzi mimo, ze bezposrednio ich to nie dotyka, nie ma wielu osob ktorych smierc byla by dla mnie tragedia, watpie by bylo ich tyle ile palcow u jednej reki. W boga nie wierze, dla mnie to bzdura, ludzie wierza gdyz sa rzeczy ktorych nie potrafi wyjasnic nauka, a oni po prostu nie moga zniesc tego ze nie sa w stanie ich pojac.
                              Mam wiele teorii na temat tego co jest po smierci, najbardziej boje sie tej w ktora glosi, ze jest to poprostu koniec koncow, ze dalej nie ma po prostu nic, nie jestem w stanie ogarnac, ze moze mnie na tym swiecie nie byc. Z innej strony zastanawiam sie czy nie jest tak ze dusza to nie zadna przereklamowana religijna blachostka, lecz rzecz realna, ze cialo jest tylko cialem i po jego smierci, dusza przechodzi na wyzszy poziom egzystencji, biorac pod uwage to jak slabo poznany jest mozg czlowieka, to w jak niewielkim stopniu jego rzeczywistych mozliwosci jest wykorzystywany, mozliwosci jest bardzo wiele. Zaciekawilo mnie to ze podobno w jakichs badaniach, kazde cialo po smierciu wazy o 21 gramow mniej, bez wzgledu na to czy byl to czlowiek 50 czy 100 kilogramowy. Moze jest to rzeczywiscie "waga duszy"? Jest nawet film"21 gramów"

                              Skomentuj

                              Working...