Pieniądze w waszym życiu, czyli 'mieć czy być?'

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Raija
    Erotoman
    • Jan 2013
    • 416

    Pieniądze w waszym życiu, czyli 'mieć czy być?'

    Temat może i banalny, ale czy chcemy czy nie chcemy kasa rządzi naszym życiem...
    Jakie jest wasze podejście do tematu? Ważna, nieważna? Czy status majątkowy partnera jest dla was istotnym kryterium w doborze takiej osoby? Cierpicie na niedobór czy może nigdy nie było to dla was problemem? Nie pytam o stan portfela tylko raczej wasze odczucia w tym temacie, czyli odwieczne pytanie 'mieć czy być'.

    Ja akurat pochodzę z rodziny w której nigdy się nie przelewało. Przywykłam do tego, że zawsze trzeba było liczyć każdy grosz, odmawiać sobie wielu rzeczy, na wakacje za dzieciaka można było pojechać najwyżej do babci albo na kolonie nad jakieś podmiejskie jezioro, ciuchy po starszym bracie, zawsze za mało było na wszystko. Miałam przez lata jakiś taki kompleks, bo często musiałam sobie odmawiać różnych wyjazdów ze znajomymi czy innych przyjemności. Dopiero teraz gdy już jestem samodzielna, wyszłam na swoje, zaczynam postrzegać to inaczej. Wreszcie nie trzeba liczyć wydatków od pierwszego do pierwszego i aż dziwnie się z tym czuję... Bogata nadal nie jestem bo do tego mi bardzo daleko, ale po raz pierwszy od lat nie muszę bać się co będzie w ostatnich dniach miesiąca skoro zostało mi jakieś kilkanaście złotych. To jest fajne uczucie, ze można sobie pozwolić nawet na jakieś małe zbytki i poza tym spać spokojnie.

    W przypadku doboru partnera nie ma dla mnie znaczenia jego stan majątkowy, właśnie z tego powodu że sama rozumiem jak to jest gdy jest się pod kreską i nie ma się bogatych rodziców którzy w razie czego podrzuca jakiś pomocny grant. I generalnie uważam ze pieniądze są na pewno ważne w życiu, ciężko by było funkcjonować bez nich, ale mimo wszystko - nie są najważniejsze.
    A ja za dużo widzę, zbyt mocno czuję.
  • SweetChocolatte
    Erotoman
    • Jan 2014
    • 392

    #2
    W moim domu również się nie przelewało, choć z reguły starczało od pierwszego do pierwszego. Na wakacje również jeździłyśmy z siostrą do dziadków lub na kolonie czy obozy załatwione przez różne organizacje, choć i to wiązało się z wydatkami przed wyjazdem. Kiedy mama odeszła, zaczęło być trudniej, wówczas było trzeba liczyć się z każdym groszem, dzięki czemu nauczyłam się szanować pieniądze i nadal staram się nie żyć nader rozrzutnie, a dzięki temu mam parę groszy odłożone na subkoncie.

    Nigdy nie brałam pod uwagę dochodów przy wyborze partnera, choć przyznam, że po kilku latach bycia razem nadal bywa mi głupio, gdy ni z tego, ni z owego wydaje na mnie większą ilość gotówki

    Fakt, pieniądze są w życiu ważne, ale nie najważniejsze. Można mieć ich sporo, a czuć się jakby nie miało się nic, a można i mieć naprawdę niewiele, a czuć się bogatym ceniąc inne wartości.


    edit: Jako wolontariusz doskonale widzę, że często ci, którzy mają nie mało są bardziej zaborczy, zachłanni, pragną mieć tylko więcej, zaś ci, którym się w życiu nie powiodło, którym noga się powinęła potrafią być zadowoleni z tego, co mają, co mogą dostać. Oczywiście, nie jest to reguła.
    Last edited by SweetChocolatte; 09-04-14, 14:03.
    Nie oglądaj si za siebie, bo Ci z przodu ktoś przy****e

    Skomentuj

    • znowuzapilem
      SeksMistrz
      • Nov 2010
      • 3555

      #3
      Również pochodze z raczej biednej familii. Choć dach nad głową i jedzenie w lodówce zawsze było wiec nie ma co narzekać.
      Od zawsze potrafie tak pokombinować by na spodniach, butach i koszulkach była łyżwa także nie ma źle. Wszystko do czego doszedłem zawdzięczam tylko sobie.

      Jeśi chodzi o dobór partnerki czy przyjaciół to oczywiście wybiore biednych. Ludzie biedni są sto razy bardziej wartościowi. Opinie tą wyrobiłem na na prawde szerokim wachlarzu znajomych.
      Synek Ślonski - w barach szeroki, w żici wonski

      Skomentuj

      • Mgielka
        Ocieracz
        • Feb 2010
        • 188

        #4
        Tak juz mam, ze cale "miec" przemieniam w "byc". Ale nie bywam, nie szpanuje, nie bryluje. Podrozuje, dowiaduje sie nowych rzeczy, poznaje. A to z kolei sprawia, ze czuje sie bogatsza.

        Fajnie byloby miec i byc, nie przecze. Ale jako, ze (jak ludzie powyzej), nie bardzo moge, zdecydowanie wybieram "byc".

        Co do zwiazkow, uwazam, ze znalezienie sie na tym samym poziomie posiadania na starcie niweluje ryzyko pozniejszych oskarzen, pretensji czy domyslow co do powodow bycia z bardziej majetna ze stron. To daje taki komfort, ze nikt nas za 20 lat przy byle klotni czy przy rozstaniu nie oskarzy o interesownisc i niejasne pobudki wejscia w taki zwiazek. Jednak, jak wspomnialam to jest komfort, bonus. A zycie zyciem - tylko ludzie wyrachowani dobieraja sie przede wszystkim pod katem finansowym. Milosc nie to stawia sobie za priorytet. Znaczace roznice majatkowe moga byc przeszkoda, fakt, ale taka sama jak roznica wieku, status spoleczny, pochodzenie czy wyznanie. Nic, czego nie da sie przeskoczyc przy odrobinie dobrej woli, wzajemnej szczerosci, obopolnej uczciwosci, zaangazowaniu i wlozonej w zwiazek pracy.
        Too much is never enough.

        Skomentuj

        • wiarus
          SeksMistrz
          • Jan 2014
          • 3264

          #5
          Wiem co to znaczy gdy brakuje na fajki, jak to jest jeść kartofle z mlekiem przez tydzień, lub dwa.
          Znam też uczucie, gdy jedynym problemem jest : jak nie zmarnować kasy, bo wydać w całości - to głupota.
          Ideałem jest "złoty środek" między być a mieć. To samo dotyczy związku.
          "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
          James Jones - Cienka czerwona linia

          Skomentuj

          • Raija
            Erotoman
            • Jan 2013
            • 416

            #6
            Napisał wiarus
            Wiem co to znaczy gdy brakuje na fajki
            haha tak, to największy 'dramat', fajki do zycia przecież takie niezbędne...


            *nie bierz tego na powaznie, tez jestem palaczem, ale jednak jeśli musiałabym wybierać czy kupić fajki czy jedzenie to wybiorę to drugie.
            A ja za dużo widzę, zbyt mocno czuję.

            Skomentuj

            • barmetr
              Perwers
              • Feb 2009
              • 1399

              #7
              Pieniądz rządzi światem, a zatem mną również. Jestem chytry i trudno mi się z pieniędzmi rozstawać.
              Powtarzam sobie od wielu lat, że trzeba oszczędzać, bo nadchodzą ciężkie czasy. I dlatego czuję się finansowo zabezpieczony i uśmiecham się do ludzi na ulicach.
              Brzydzę się ludźmi, którzy płodzą dzieci, nie posiadając płatnego zajęcia ani majątku.

              Skomentuj

              • Raine
                Administrator
                • Feb 2005
                • 5246

                #8
                Nie określiłbym siebie jako dewaluującego (sic!) mamonę, ale w 99% przypadków jest dla mnie jedynie nośnikiem, środkiem osiągania celu - a nie celem jako takim.

                Najfajniejsze co mi się do tej pory w życiu trafiło, nie miało kompletnie nic wspólnego z pieniędzmi.

                Co do ludzi, fakt - łakomi jak świnie. Bardzo fajnie to przedstawił Guy Ritchie w "Przekręcie" (doskonała rola Alana Forda, to on wysmarował ów cytat). Może nawet nie tyle sama kasa, co - obsesja posiadania coraz więcej. Równie trafnie spuentował to zresztą "nasz" Kieślowski w ostatniej części "Dekalogu".

                To truly love someone is to strive for reconquering what has already been conquered.




                Regulamin Forum.

                Skomentuj

                • Falanga JONS
                  Banned
                  • Feb 2012
                  • 1156

                  #9
                  Z ludźmi bogatymi w zasadzie do czynienia nie miałem. Nie licząc głupot, typu koledzy (synowie trochę zamożniejszych ludzi) z liceum, którzy na początku miesiąca kupowali sobie Marlboro, by dwa dni później sępić od mnie Mocne.

                  Miałem za to do czynienia z laską, która wprawdzie sama do zamożnych się nie zaliczała, ale była takimi zafascynowana. Gdy stosunki miedzy nami z lekka się popsuły, lubiła mi dogryzać o mojej biedocie i za żadne skarby nie potrafiła zrozumieć, że takie docinki mnie nie ruszają, bo kieruję się zupełnie innymi wartościami.

                  Pochodzę ze zwykłej rodziny, nie powiem, że biednej, ale zwykłej. Mi tam w domu, jeśli chodzi o rzeczy podstawowe nigdy niczego nie brakowało, gorzej z czymś więcej. Dlatego mam szacunek do każdej złotówki. Kiedyś, ledwo po zakończeniu liceum, jeden koleżka narzekał "kiedy my będziemy mieli jakieś pieniądze", to wyjąłem z kieszeni siedem złotych i zadowolony z siebie odpowiedziałem "patrz, ja już mam ".

                  Dzisiaj wystarczy mi tyle, by mieć te parę złotych (konkretnie koło dychy) na koncie w przypadku jakiegoś tąpnięcia i tyle.

                  Skomentuj

                  • PabloXM
                    Gwiazdka Porno
                    • Sep 2009
                    • 1746

                    #10
                    Pieniądze są o tyle potrzebne, żeby mieć za co kupić jedzenie, kwiatek dla partnerki i móc się zabezpieczyć na wypadek jakieś niespodziewanej sytuacji. Śmieszą mnie ludzie, którzy mają dużo, ale brakuje im podstaw w wychowaniu albo krytycznego myślenia co powoduje, że w kryzysowej sytuacji zostaliby bez pomysłu. Wychowany zostałem w domu, gdzie czasem trzeba było zacisnąć pasa żeby zamknąć budżet, w bogactwie nie dorastałem i chociaż mam szacunek do pieniędzy to nie mam ochoty spać na kasie. Po prostu nie ciągnie mnie do posiadania wszystkiego co najlepsze, najmodniejsze, najdroższe. Ale jeśli praca, w której się będę spełniać przyniesie duże zarobki, wtedy nie pogardzę, chociaż nie oznacza to, że nagle się zmienię. Tak samo jak Falangę (o dziwota tutaj się zgadzamy) śmieszą mnie ludzie, którzy kogoś ustawiają wg. zarobków. Jest to żenujące, a w szczególności młodzież, która ma dużo z powodu bogatych rodziców i z pełną świadomością wbijają szpilę mniej zamożnym. Jakoś nie próbowałem się zadawać z takimi ludźmi bo wiem, że po jakimś czasie i tak zeszłoby na temat podziałów finansowych. Wolę zdecydowanie być, aczkolwiek widzę, że brak funduszy na podstawowe wydatki lub na drobne przyjemności powoduje frustrację, a w przypadku mniej odpornych na to ludzi rzucanie złośliwościami, że bogaci cec***ą się jednolitym zachowaniem. Trzeba po prostu wychodzić na jakiś mały plus, jeśli ma się ku temu szansę.

                    Nie kręcą mnie wycieczki do Tajlandii, SWAG najnowszym iPhonem albo Audi A6 w garażu hahah. Jasne, że dobrze jest uczciwie zarabiać aby odłożyć na przyszłość, albo po prostu mieć zabezpieczenie finansowe, ale nie traktuję wielkich zarobków jako obowiązek.
                    Stay fresh, no matter where you are.

                    Skomentuj

                    • DSD
                      Perwers
                      • Jan 2010
                      • 1275

                      #11
                      Ja chyba miałem podobnie jak inni - bez zbytków choć głodny nikt nie chodził. A że jestem trochę starszy to pamiętam jak za ubikację robiło nam w domu wiadro a myło się w dużej misce Teraz - no cóż, stać mnie aby się samemu utrzymać i co jakiś czas starczy na mały zbytek

                      Mam kolegę ze studiów. Facet waletował u mnie trzy lata, jadł chleb ze smalcem posypany Vegetą dla smaku etc. Po studiach w jakieś 10 lat dorobił się kilkudziesięciohektarowej posiadłości, piętrowej willi, ciągnika, koni, jeździł po świecie. Niedawno zastawił wszystko co miał i wybudował za to małą fabryczkę i teraz znowu walczy. Ot, taki rollercoaster.
                      'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)

                      Skomentuj

                      • Away
                        Gwiazdka Porno
                        • Oct 2009
                        • 1887

                        #12
                        U mnie też dach nad głową był, jedzenie w lodówce też. Biedy nie było, ale bogactwa też nie. Mogłam wyjechać na wycieczkę z klasą, pójść do kina raz na jakiś czas. Na studiach utrzymuję się sama, bo mamy nie było by stać żeby dawać mi niestety mnóstwo kasy na wynajem i żeby coś zjeść, dlatego tutaj śmieszy mnie większość(nie wszyscy) studenci, którzy ciągną kasę i to niemałą, prze****ą to na imprezy a później w połowie miesiąca jest płacz i lament, że mamo daj, bo noe ma co zjeść.
                        W sumie jedyne co tak mnie bardzo denerwuje to to, że muszę komuś płacić krocie za wynajem mieszkania a żeby dorobić się własnego to jedyną perspektywą jest 30 letni kredyt. Jak kiedyś odrobiłabym się swojego M to już byłoby coś.
                        A co do partnerów, to wszyscy byli mniej więcej na takim poziomie finansowym co ja.
                        Najbardziej niebezpieczne są kobiety, którym nie można się oprzeć.

                        Skomentuj

                        • Padre_Vader
                          Gwiazdka Porno
                          • May 2009
                          • 2321

                          #13
                          A ja myślę, że jeśli mam być nieszczęśliwy to wolę płakać w mercu niż w pksie. Nie mam problemu z tym, że stać mnie na to czy tamto. Nie lubię oszczędzać, co wynika między innymi z tego, że jak mi zacznie brakować to wiem jak ten stan szybko zmienić własną pracą. To co mam zawdzięczam tylko swojej pracy. W domu rodzinnym niczego nie brakowało, ale też nie były to złote widelce, jednak nie życzę nikomu takiego prezentu, jaki u progu dorosłości zapewnił mi dom rodzinny. Można powiedzieć, że wszystko zacząłem od zera, a nawet poniżej.

                          Nie do końca chce mi się wierzyć, że tu większość jest ludźmi, dla których pieniądze stanowią niby coś tak mało ważnego. Nie są najważniejsze, ale nikt mi nie wmówi, że jak jest ich wystarczająco to jest lepiej niż jak jest ich dużo. Bez pieniędzy czy z małą ich ilością bardziej możliwe są pewne napięcia, problemy, których z pieniędzmi po prostu się unika. Zasobny portfel pomaga żyć tak jak lubimy i jak byśmy chcieli, a nie tak jak musimy. Posiadanie pieniędzy nie musi być przeszkodą w "być".

                          Niestety jeśli chodzi o postrzeganie przez innych to mam w tej materii inne doświadczenia niż te opisane powyżej. Ludziom przeszkadza to, że innym powiodło się lepiej niż im samym. Jest piaskiem w oku to, że kogoś stać na więcej, że może sobie pozwolić na to czy tamto. To, że wchodząc do sklepu nie patrzę w pierwszej kolejności na cenę tylko np. na to czy sprawię tym (np. ciuchem, perfumem) żonie przyjemność, bo wiem, że jej się to podoba nie oznacza, że się obnoszę i robię coś na pokaz. Kto nie lubi sprawiać przyjemności bliskim? Komu więc przeszkadza to, że moja przyjemność bywa nieco droższa? Przecież przekazuje te same uczucia.

                          Niestety zauważyłem, że ludzi boli to, że przed 30-tką mam własny dom z ogrodem, samochody, kosztowne w utrzymaniu psy, wakacje itp. Od razu zaczynają się podejrzenia, że nie wiadomo skąd go na to stać, że na pewno jest wyzyskiwaczem, że na pewno rodzice kupili. A odpowiedź jest bardzo prosta. Praca, praca i jeszcze raz praca. I ryzyko, które się z nią wiąże. Chcesz mieć stabilność (to nie do Was tylko tak ogólnie) to pracuj na etacie w Biedronce, jako pracownik biurowy czy urzędnik. Ciesz się ze swojej trzynastki i wakacji pod gruszą (budżetówka), ciesz się z gwarantowanej ilości dni urlopu, ale nie oceniaj tych, którzy pracują inaczej, są bardziej przedsiębiorczy, chcą podjąć ryzyko, ale też liczą na większe przychody i stabilizację wynikającą nie z tego, że na matki boskiej pieniężnej będzie zrobiony przelew, ale z tego, że na koncie jest suma gwarantująca tę stabilizację nawet jeśli coś się wydarzy.
                          Teraz możecie ukamienować mnie, materialistę.
                          Last edited by Padre_Vader; 10-04-14, 08:49.
                          Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                          Skomentuj

                          • Raine
                            Administrator
                            • Feb 2005
                            • 5246

                            #14
                            A czemu kamienować od razu? Jestem bardziej zły na działalność władz, która szukając kasy gdzie się da, prędzej czy później dowali się właśnie do przedsiębiorców, którzy latami dorobili się jakichś majątków. Przykład leci z Francji, ile dowalili Gerardowi D., 75%?

                            Czyli co, najlepiej uwalić tych co dorobili się ciężką pracą, żeby więcej dać tym co pracować w ogóle nie chcą.

                            Statusem materialnym jeszcze jakoś nikt nie zrobił na mnie wrażenia. Sympatię i ciepło natomiast odczuwam (momentalnie) do "dzianych" ludzi, którzy się nie zatracili w pogoni za szmalem. I mimo posiadania paru domów czy samochodów, nadal chodzą w starych jeansach i machają na powitanie sąsiadowi pytając, jak leci i czy nie pomóc w czymś. Mam obok takich.

                            Taki Kulczyk na przykład. Nie byłbym w stanie uwierzyć, że to co robi to wyrachowany PR.



                            Przyznam, że takie sceny wielce radują moje serce. Fajnie byłoby mieć takiego człowieka za wujka i bynajmniej nie wziąłbym od niego złotówki.

                            To truly love someone is to strive for reconquering what has already been conquered.




                            Regulamin Forum.

                            Skomentuj

                            • KoneserSmaków
                              Erotoman
                              • Jan 2012
                              • 560

                              #15
                              Tak samo jak ten gest http://www.poznan.sport.pl/sport-poz...bor_zlota.html

                              Bardzo fajne zachowanie z jego strony.

                              Skomentuj

                              Working...