Monika w ogrodzie botanicznym.

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • twisttime
    Banned
    • Jan 2010
    • 3

    Monika w ogrodzie botanicznym.

    Ten plik pochodzi z ośrodka Gniazdo - Opowiadania Erotyczne, pod adresem http://www.opowiadania.org

    Autor: Aicha & Michał

    Tytuł: (Nie)złe zachowanie

    W ciepłe dni Monika lubiła pójść sobie do ogrodu botanicznego,
    gdzie w harmonii odgłosów natury mogła w spokoju czytać swoje
    ulubione książki o miłości. Zagłębiała się tam w przygody
    bohaterów powieści i ich sercowe perypetie nasycone umiarkowanym
    erotyzmem. Czasem płakała nad losami zakochanych, czasem
    ekscytowała się łóżkowymi scenami, wyobrażając sobie samą siebie na
    miejscu namiętnych bohaterek.
    Miała swoją ulubioną ławkę i przesiadywała na niej często wczesnym
    przedpołudniem, ponieważ w tych godzinach nikt tutaj zazwyczaj nie
    przychodził. Ławka stała w bocznej, urokliwej alejce parku,
    cofnięta nieco dzięki małej zatoczce osłoniętej z trzech stron
    gęstymi krzewami.
    W ten poniedziałek było bardzo ciepło, a i książka, którą Monika
    dzisiaj czytała, była gorącej treści. Traktowała o kobiecie, która
    w łóżku wymieniała mężczyzn jak rękawiczki oraz, co było
    najbardziej ekscytujące, nie gardziła też kobietami. Taką książkę
    mogła czytać tylko w samotności, żeby nikt przypadkiem nie mógł
    jej zajrzeć przez ramię. Spaliłaby się ze wstydu, gdyby ktoś z
    domowników nagle odkrył, o czym czyta dobrze ułożona dziewczynka z
    przykładnego domu.
    Chwilami książka opisywała dalej posunięte sytuacje i mówiła o
    takich detalach, że Monika zaczynała czuć wilgoć w pewnym miejscu
    i nie mogła odpędzić myśli, aby dotknąć się tam. Poczucie, że jest
    sama jedna w tym ogrodzie, prowokowało ją do sięgania ręką pod
    krótką dżinsową spódniczkę. Przykładała wtedy rękę do swojej
    szparki przez majteczki i lekko ją masowała.
    Kiedy kolejny podniecający fragment opowieści skłonił ją do
    odłożenia na chwilę książki, żeby właśnie trochę się podotykać,
    poszła jeszcze dalej w swym zapamiętaniu i rozchyliwszy mocniej
    kolana włożyła od góry rękę za swoje figi, żeby sprawdzić, co tam
    się naprawdę dzieje. Stwierdziwszy z pewnym zadowoleniem, że do
    bardzo mokrego środka wchodzą jej swobodnie dwa a nawet trzy
    paluszki, pomyślała, że dobrze byłoby zrobić sobie cichutki orgazm.
    I wtedy w oddali wyczuła jakiś ruch. Natychmiast wyszarpnęła rękę
    z majtek, złączyła kolana i spojrzała przed siebie. Piętnaście
    metrów dalej, przy sąsiedniej alejce, na jedynej widocznej z tego
    miejsca ławce, przodem do niej siedziała młoda kobieta w jasnych
    tweedowych spodniach i założywszy nogę na nogę paliła papierosa.
    Puszczając kłęby szarego dymu przyglądała się koronom drzew.
    Monika miała kilka pytań w głowie. Czy ta kobieta długo już tu
    siedzi i czy mogła stamtąd widzieć jej zbyt rozchylone nogi. No,
    ładnie!
    Oczywiście, że mogła. Prawdę mówiąc mogła ją nawet od kilku minut
    obserwować. Trzeba więc wiać stąd czym prędzej. Czuła, że
    czerwieni się na twarzy.
    Z drugiej jednak strony, kobieta mogła jej wcale nie zauważyć. Być
    może interesuje ją tylko przyroda, drzewa, ptaki... Równie dobrze
    mogła przyjechać do tego miasta z daleka, więc i tak nigdy więcej się
    nie zobaczą ponownie... Może zaraz sobie pójdzie?
    Po kilku minutach Monika uspokoiła się zupełnie. Pomógł jej powrót
    do fascynującej lektury. Tymczasem słońce przesunęło się na
    bezchmurnym niebie i krzewy zacieniły już jej ławkę, natomiast
    miejsce, gdzie siedziała nieznajoma, znalazło się w zasięgu jego
    ciepłych promieni.
    Jakaś drobna rzecz spadła z góry i stuknęła o drewno ławki. Monika
    spojrzała do góry zastanawiając się, co też może spadać z drzew
    ponad nią przy tak lekkim powiewie wiatru. Nie znajdując jednak
    wyjaśnienia, powróciła do czytania. Następna drobna rzecz spadła
    jej na otwartą książkę. Był to maleńki szary kamyk. Taki, jakich
    miliony znajduje się w żwirowej alejce pod nogami. Wtedy doszło
    do niej, że ktoś rzuca w nią tymi drobnymi kamyczkami. Ona...? Ta
    kobieta...? Podniosła głowę i wydawało jej się, że siedząca
    naprzeciwko kobieta przypalając sobie kolejnego papierosa patrzy
    na nią znacząco. A może jej się zdaje tylko...
    Czytanie nie szło jej już tak dobrze, bo powracała do niej myśl o
    tej kobiecie. Podrywa ją, czy co...? Obiecała więc sobie, że
    przeczyta tylko rozdział do końca i pójdzie do domu na obiad.
    Wtedy kolejny kamyk musnął ją po nosie, po czym wpadł jej za
    bluzkę i zatrzymał się na górnej krawędzi stanika tuż koło
    ramiączka.
    Nieco zbulwersowana tą bezczelnością dziewczyna złapała wreszcie
    swoją vis a vis na tym, jak podnosi z ziemi drobne kamyczki i
    gromadzi w przymkniętej dłoni. Tym razem kobieta wyraźnie puściła
    do niej oko. Co jest grane? Przecież Monika na pewno jej nie zna
    Czego ona może chcieć? Lesbijka?... Postanowiła na razie nie zwracać
    na nią uwagi. Udawała, że czyta dalej książkę.
    Ponieważ od dłuższego czasu przestały do niej dolatywać kamyczki,
    Monika ostrożnie podniosła wzrok i popatrzyła w dal. Momentalnie
    jednak opuściła oczy w dół. Zarejestrowany przez mgnienie oka
    obraz przedstawiał kobietę siedzącą w rozkroku i trzymającą rękę w
    rozpiętych od góry spodniach. To niemożliwe...! Chyba jej się
    zdawało... Ostrożnie spojrzała jeszcze raz i pozwoliła sobie
    zatrzymać wzrok nieco dłużej na tym kadrze. Nie inaczej: kobieta
    właśnie tak siedziała. Monika zauważyła jednoznaczny ruch jej ręki
    pod materiałem. Tak! Nieznajoma onanizowała się tam na ławce i
    bezczelnie patrzyła się w kierunku Moniki. Co za świnia!
    Początkowo oburzenie było tak wielkie, że dziewczyna znów
    postanowiła zabierać się stąd, a po drodze przechodząc obok tej
    świntuchy powiedzieć do niej kilka słów na temat jej nieprzyzwoitego
    zachowania. To jest poniżej krytyki. Zboczona baba! Za chwilę
    jednak pomyślała, że nie będzie z tego powodu robiła żadnej afery,
    tylko nie będzie zwracać na nią uwagi po prostu. Jednak była
    jeszcze inna przyczyna, że nie zamknęła książki i nie poszła stąd.
    Była... bardzo ciekawa, co może się jeszcze wydarzyć. Powróciła
    więc do czytania, a raczej do udawania, że czyta, bo od pewnego
    momentu całą sobą skupiona była na obecności tej nienormalnej kobiety.
    Bała się patrzeć w tamtym kierunku, ponieważ nie chciałaby, aby
    tamta pomyślała sobie, że... no, właśnie. Wolała nie kończyć tej
    myśli. I tak, szybko mijał czas. Wreszcie Monika odważyła się
    znowu bardzo ostrożnie popatrzeć w tamtym kierunku, niby to
    patrząc w zupełnie innym Kobieta miała znowu założoną nogę na
    nogę i paliła kolejnego papierosa. Z pewną ulgą, ale też i sporą
    dozą niedosytu, Monika próbowała czytać dalej.
    Przez kilka, może kilkanaście minut udawało jej się nawet rozumieć
    czytane zdania, gdy nagle, zupełnie blisko usłyszała chrzęst
    kroków po żwirowej alejce. Ktoś zbliżał się powoli w jej kierunku.
    Nie unosząc głowy spojrzała przed siebie. Ławka naprzeciw była pusta.
    Wkrótce ponad stronicami książki zobaczyła spiczaste beżowe
    pantofle na wysokim obcasie i rozszerzane kremowe spodnie. Nie
    śmiała podnieść głowy. Widziała tylko, jak spodnie w butach
    podeszły do ławki i usiadły z jej lewej strony. Nie wie do dziś,
    dlaczego nie mogła podnieść głowy i spojrzeć na tę kobietę.
    Napięcie było tak wielkie, że Monika na dłuższy czas przestała
    oddychać. Patrzyła wciąż w jeden wydrukowany wyraz na otwartej
    stronie i zupełnie nie wiedziała, jak ma się teraz zachować.
    Poczuła zapach perfum.
    Tymczasem nieznajoma usadowiwszy się wygodnie na ławce rozstawiła nogi
    szeroko i tak jak wtedy, tak i teraz rozpięła spodnie i włożyła sobie
    tam rękę. Monika kątem oka widziała górny brzeg
    białych koronkowych majtek i poruszającą się pod nimi dłoń.
    Absolutnie nie mogła pojąć, dlaczego jeszcze stąd nie poszła.
    Dlaczego pozwala tej zboczonej babie robić przy niej takie rzeczy?
    Co ma jej powiedzieć? Ponieważ nie znalazła na te pytania
    odpowiedzi, doszła do jedynego słusznego wniosku, że sama chyba
    też jest zboczona. Odkryła, że ta niesamowicie ordynarna sytuacja
    zaczyna ją podniecać.
    Gdy kobieta położyła swoją dłoń na jej dłoni, Monika ze
    zniecierpliwieniem wyzwoliła się spod tego dotknięcia. Lecz gdy po
    raz drugi poczuła ciepłe dotknięcie obcej ręki, nie cofnęła już
    swojej. Nieznajoma chwyciła jej przegub, przyciągnęła go do siebie
    i położyła jej dłoń na gołym fragmencie swojego ciała, a Monika
    poczuła pod palcami gorący i miękki brzuch. Stawiała lekki opór, kiedy
    współtowarzyszka parkowej przygody wsuwała jej dłoń w swoje
    majtki. Patrząc wciąż w otwartą książkę wyczuła pod palcami
    najpierw szorstkość włosów łonowych, a za moment popychana w dół ręka
    natrafiła na miękkie i chłodne od wilgoci wargi sromu. Naciskane z
    góry palce weszły do mokrego wnętrza i wtedy Monika przestała
    kontrolować swój oddech. Stał się słyszalny i drżący.
    - Ała! - wyszeptała nieznajoma i zaczęła rytmicznie poruszać
    biodrami, prawą ręką przytrzymując się Moniki odsłoniętego kolana.
    Dziewczyna sama zaczęła poruszać palcami w szparce nieznajomej
    zdając sobie sprawę, że po raz pierwszy w życiu dotyka tam inną
    kobietę. Niesamowity był fakt, że to poruszanie palcami sprawiało
    komuś widoczną przyjemność. Dopiero gdy książka spadła jej z kolan
    ma ziemię, odważyła się pierwszy raz spojrzeć w twarz kobiety.
    Zobaczyła wtedy niezwykłe jasnoniebieskie przymrużone oczy,
    haczykowaty nos z rozwartymi nozdrzami i pełne, wykrzywione w
    rozpustnym grymasie usta. Zauważyła jeszcze prawie czarne, krótko
    obcięte włosy i kilka małych srebrnych kolczyków w małżowinach
    uszu. Kiedy oczy dwu kobiet spotkały się na moment, nieznajoma
    rozchyliła uszminkowane wargi i mrugnąwszy znacząco okiem
    zatrzepotała wysuniętym lekko językiem.
    Zanim Monika zdołała wyjaśnić sobie znaczenie tego gestu, kobieta
    przyciągnęła ją do siebie i wpiła się wargami w usta dziewczyny.
    Kiedy przerwały soczysty pocałunek, obie zaczerpnęły tylko
    powietrza i znów złączyły usta razem. Monika zdążyła jeszcze
    odnotować, że ten pocałunek nawet trochę nie był podobny do
    pocałunku z Waldkiem na klatce schodowej w zeszłym roku.
    Nieznajoma miała długi, mięsisty, chropowaty język i tym językiem
    wchodziła bardzo głęboko w jej buzię. Monika miała wrażenie, że za
    chwilę poliże jej gardło. Używała też obficie śliny, co czyniło te
    pocałunki bardziej nieprzyzwoitymi. Repertuar miała wyjątkowy, ale
    najbardziej Monikę podniecało wkładanie usztywnionego i
    wyprostowanego języka posuwistymi ruchami, co kojarzyło jej się ze
    stosunkiem. Nadmiar śliny wyciekał jej wtedy po brodzie i gdy
    łapała oddech, nie zdołała uniknąć krótkich siorbnięć.
    Momenty te czyniły to zdarzenie tak niemoralnym, że Monice
    przypomniały się sceny z jakiegoś obrzydliwego filmu
    pornograficznego, który kiedyś pokazała jej koleżanka. Wtedy,
    kiedy patrzyła, robiło jej się niedobrze. Teraz wszystko, co robi
    ta baba, podnieca ją. Pomyślała o sobie, że jest złą dziewczynką.
    Ręka nieznajomej powędrowała między nogi złej dziewczynki, palce
    sprawnie wtargnęły pod materiał majtek, ściągnęły go mocno z obu
    stron w wąski pasek i pociągnęły do góry. Materiał wpił się w
    Moniki szparkę krojąc ją na pół. Nieznajoma jednocześnie przerwała
    lizanie jej buzi i obserwowała teraz uważnie je twarz. To
    spotęgowało jeszcze bardziej rozpustny nastrój dziewczyny.
    Odważyła się spojrzeć w jasnoniebieskie oczy swojej dręczycielki.
    Chciała coś powiedzieć, ale wszystko co udało jej się z siebie
    wydobyć, to było nieporadne, lekko przeciągnięte "Oooj!"
    Odciągnąwszy na bok krok majtek nieznajoma zagłębiła nieco
    środkowy palec w pochwie Moniki i kciukiem namacała wybrzuszenie z
    łechtaczką. Dziewczyna znowu jęknęła.
    - Pokaż piersi! - nieznajoma beznamiętnym tonem z lekką chrypką w
    głosie odezwała sie pierwszy raz.
    Jedną ręką zsunęła jej ramiączko trykotowej bluzeczki, drugą
    sięgnęła za stanik i wyjęła z miseczki niedużą bielejącą
    trójeczkę. Oparłszy przedramię na Moniki obojczyku dłonią uciskała
    jej prawy cycuszek. Kciukiem i wskazującym palcem masowała
    odstającą brodawkę w taki sposób, jakby regulowała radio
    potencjometrem lub delikatnie ale z premedytacją pstrykała w sutek
    tymi samymi palcami sprawdzając jakby, czy jeszcze rośnie i
    twardnieje.
    Lewa jej ręka powróciła do czekającej otwartej szparki między
    Moniki nogami. Pochyliła głowę i uważnie przyglądała się swoim
    penetracjom w najintymniejszym miejscu dziewczyny. Rozchylała srom
    na boki, żeby zajrzeć do środka, maczała palce we wnętrzu, żeby
    ocenić szerokość pochwy, gorącą, śliską wydzielinę przenosiła na
    łechtaczkę i z wyczuciem trzepotała nią na wszystkie strony przy
    pomocy całej dłoni.
    Monika była tak pochłonięta przeżywaniem tej sytuacji, że niemal
    straciła kontakt z otoczeniem. Dopiero szelest wdrapującej się na
    pobliskie drzewo wiewiórki przywrócił jej przytomność umysłu.
    Zaczęła najpierw nieśmiało, potem coraz bardziej stanowczo bronić
    się i wyswobadzać od natarczywych rąk nieznajomej. Wreszcie wzięła
    się w garść i odezwała się najbardziej stanowczo, jak umiała.
    - Nie możemy tego robić... Może nas ktoś zobaczyć... Aresztują
    nas...
    - Nie pieprz! - odpowiedziała nieznajoma. - Nikt cię nie zobaczy.
    A jak cię zobaczy, to będzie miał ubaw. Przecież robiłaś sobie
    dobrze, jak siedziałaś tu sama i nie przejmowałaś się, że cię
    widzę...
    - Muszę już iść do domu. Naprawdę! - Monika mówiła pospiesznie,
    poprawiając na sobie bieliznę i ubranie.
    - Hej! Przecież lubisz to. Zrób to ze mną albo będziesz sama
    później się brandzlować. - uśmiechnęła się do niej i pocałowała
    ją znowu.
    Monika wstała z ławki na dygocących nogach i rozejrzała się dokoła
    ponad krzewami. Rzeczywiście nikogo nie zobaczyła. Uspokoiła się
    więc nieco i znowu pozwoliła się dotykać. Nieznajoma siedząc na ławce
    ustawiła ją sobie przodem między swoimi kolanami i sięgnęła jej do
    bioder pod spódnicą. Jednym mocnym pociągnięciem zsunęła jej
    majtki aż do butów. Monika znowu poczuła się bezbronna i drżąc z
    niepokoju poddała się wprawnemu obmacywaniu.
    Tym razem było jeszcze bardziej niemoralnie, bo nieznajoma włożyła
    jej kciuk do pochwy, a środkowym palcem naciskała na wejście do
    pupy. Drugą ręką podniosła jej spódnicę do góry i w chwilę
    później, ten sam miękki i chropowaty język Monika poczuła na
    łechtaczce. Znowu świat jej zawirował.
    - Stań na ławce! - poradziła jej nieznajoma. - Będziesz mogła
    patrzeć, czy ktoś przypadkiem nie idzie.
    Monika chaotycznie wyzwoliła się z majtek, przeszkadzających jej
    przy kostkach i czując się kompletną ladacznicą wdrapała się na
    ławkę. W ten sposób jej odkryte łono znalazło się ponad głową
    nieznajomej. Rozejrzała się wokół ponad krzewami i upewniwszy się,
    że jest bezpiecznie oczekiwała dalszych pieszczot.
    Nieznajoma zadarła głowę do góry i rozpoczęła swoją wirtuozerię.
    Włożyła Monice dwa palce do pochwy i kręcąc nimi wewnątrz
    zagłębiała je rytmicznie. Monika nie mogąc utrzymać równowagi na
    trzęsących się z podniecenia nogach jedną ręką przytrzymała się
    ramienia nieznajomej i jedną stopę postawiła na oparciu ławki. Na
    zmianę to kciuk, to język drażnił jej łechtaczkę. Czuła się jak
    gwałcona dziwka i robiło jej się coraz przyjemniej. Sama
    przytrzymywała sobie spódniczkę wyżej, żeby patrzeć na ten
    nieprawdopodobny akt perwersji, a niekontrolowane skurcze mięśni
    brzucha i pośladków przydawały jej jeszcze rozkoszy. Wreszcie przy
    akompaniamencie tłumionych okrzyków poczuła przetaczający się
    przez nią całą wściekły orgazm.
    W kulminacyjnym przedłużającym się spazmie zamknęła oczy i
    przycisnęła swój krok do twarzy nieznajomej obejmując ręką jej
    głowę. Na wewnętrznej powierzchni sromu czuła przesuwające się
    kształty brody, nosa i ust.
    Otworzyła oczy i wyczerpana usiadła opuściwszy nogi z ławki na
    ziemię. Nieznajoma objęła ją ramieniem i zapytała:
    - Często miewasz takie odloty?
    - Nigdy w takich okolicznościach - odpowiedziała Monika wstydliwie
    i dodała zbliżając swoje usta do ucha towarzyszki:
    - Chciałabym teraz odwzajemnić się...
    To nie była kurtuazja. Chciała naprawdę. Powstało w niej dziwne
    uczucie do tej kobiety. Chciała być przy niej, nie opuszczać jej i
    być na jej skinienie. Chciała zobaczyć jej nagie ciało, przytulić
    się do niej, poczuć jej ciepło, zapach i gładkość skóry. Czuła się
    przy niej bezpiecznie i nie chciałaby się z nią rozstawać. A nade
    wszystko chciałaby doświadczyć teraz j e j odlotu.
    Nieznajoma wstała z ławki, bezceremonialnie opuściła spodnie razem
    z majtkami, odwróciła się tyłem do Moniki i wsparłszy się dłońmi o
    brzeg ławki wypięła tyłek w jej kierunku. Mokry srom zabłyszczał
    zawiłym wzorem brązowych warg. Wraz z małym pomarszczonym
    otworkiem ponad nim poruszał się miarowo wśród obfitego ciemnego
    zarostu.
    - Liż mnie mała! - zaproponowała i zastygła tak wyczekując.
    Monika położyła dłonie na jej pośladkach i rysującą się czerwoną
    szparkę kciukami obu rąk rozszerzyła maksymalnie. Tym razem
    perspektywa dalszego świntuszenia wywoływała w niej niepohamowaną
    ekscytację...
  • Edik
    Świętoszek
    • Mar 2009
    • 9

    #2
    jak dla mnie bomba

    Skomentuj

    • Saddistic Anal
      Ocieracz
      • Jun 2009
      • 131

      #3
      Czyta się całkiem fajnie ale ja dostrzegłem tu dwu-stylowość, która mnie lekko razi i nie zaznaczenie myśli jako zdań, ale to tylko moje prywatne czepialstwo. Ogólnie opowiadanie jest fajne.

      Pokój z widokiem na wojnę.

      Skomentuj

      • Rozmowca
        Świętoszek
        • Feb 2010
        • 5

        #4
        Znam Aichę osobiście i wiem, że ma wiele ciekawych opowiadań. Szkoda, że gniazdo zniknęło z internetu.

        Skomentuj

        • Milenart
          Świntuszek
          • Aug 2013
          • 61

          #5
          Super. Mokra się zrobiłam jak to czytałam.

          Skomentuj

          Working...