Mam taki problem.
Jakiś czas temu skończyłem związek ze swoją dziewczyną. Strasznie się wkręciłem w tę znajomość i bardzo zależało mi na jej ogólnym szczęściu. Też w łóżku.
Problem polega na tym, że to zrykoszetowało we mnie trochę. Na początku wiem, że mogłem być twardy jak skała przez naprawdę długi czas (pierwsza padała kondycja a nie mały...)
Teraz jednak... Jest inaczej. Jakoś nie umiem się podniecić pomysłem seksu. Moje myślenie "Ale fajnie, zaraz zarucham, jaram się" zmieniło się na "mam nadzieję, że jej będzie dobrze... trochę nuda". W rezultacie do łózka idę bardziej "bo tak się złożyło" a nie z faktycznej potrzeby.
Zdarza mi się czasem się samemu nakręcić. I jak za starych dobrych dni mógłbym wyburzać ściany swoim penisem. Ale tak jest częściej gdy złoży się że mam jakieś niewiarygodne ciśnienie. Akurat. Ale tak sam z siebie? Różnie to bywa.
Z jednej strony wiem iż orgazm kobiety często jest w głowie i tak dalej. Ale mój "strach" przed "I co? To już? To wszystko co masz do zaoferowania? Liczyłam na więcej" absolutnie mnie paraliżuje i zniechęca do wszystkich zabaw.
Macie jakieś słowa otuchy?
Jakiś czas temu skończyłem związek ze swoją dziewczyną. Strasznie się wkręciłem w tę znajomość i bardzo zależało mi na jej ogólnym szczęściu. Też w łóżku.
Problem polega na tym, że to zrykoszetowało we mnie trochę. Na początku wiem, że mogłem być twardy jak skała przez naprawdę długi czas (pierwsza padała kondycja a nie mały...)
Teraz jednak... Jest inaczej. Jakoś nie umiem się podniecić pomysłem seksu. Moje myślenie "Ale fajnie, zaraz zarucham, jaram się" zmieniło się na "mam nadzieję, że jej będzie dobrze... trochę nuda". W rezultacie do łózka idę bardziej "bo tak się złożyło" a nie z faktycznej potrzeby.
Zdarza mi się czasem się samemu nakręcić. I jak za starych dobrych dni mógłbym wyburzać ściany swoim penisem. Ale tak jest częściej gdy złoży się że mam jakieś niewiarygodne ciśnienie. Akurat. Ale tak sam z siebie? Różnie to bywa.
Z jednej strony wiem iż orgazm kobiety często jest w głowie i tak dalej. Ale mój "strach" przed "I co? To już? To wszystko co masz do zaoferowania? Liczyłam na więcej" absolutnie mnie paraliżuje i zniechęca do wszystkich zabaw.
Macie jakieś słowa otuchy?
Skomentuj