Idiotka. Debilka. Kretynka.
Pewnie mogłam znaleźć jeszcze sto różnych określeń na to, co zamierzałam właśnie zrobić. Dlaczego się zgodziłam? Z ciekawości? Z nudy? Z nudy i ciekawości? Zawsze żądna nowych doświadczeń, ale tym razem chyba przesadziłam.
Szłam pod rękę z mężczyzną. On w idealnie dopasowanym garniturze, ja w naprawdę króciutkiej “małej czarnej” opinającej kobiece kształty. Dla obserwatora pewnie byliśmy jak para idąca na kolację do wykwintnej restauracji. Moja sukienka ledwo zakrywała paski podtrzymujące pończochy. Wyglądałam jak prawdziwa suka. Jego to kręciło.
Stanęliśmy przed drzwiami domu, do którego nas zaproszono. Głośno wciągnęłam powietrze.
- Pamiętaj, że nie musisz robić niczego, na co nie masz ochoty. Możesz popatrzeć. Jak będziesz chciała, wyjdziemy. Tylko powiedz, kiedy.
Nie umiałam wydobyć z siebie słowa. Jedyny gest, na który się odważyłam, to lekkie – prawie niewidoczne – skinięcie głową. Zaschło mi w ustach.
Potrzebowałam drinka.
Najlepiej dwóch.
Dwóch podwójnych.
Drzwi się otworzyły i weszliśmy do domu. W sam środek orgii.
Na pozór wyglądało to jak każde inne przyjęcie. Wielka sala balowa, jednak nie było tam parkietu do tańczenia. Skórzane sofy o różnych rozmiarach – podwójne, potrójne, jak i ogromne narożniki. Parę pojedynczych foteli. Przy niektórych kanapach stały szklane stoliki “do kawy”. Razem z nami w środku było około dwudziestu – maksymalnie trzydziestu - osób.
Zaczęłam panikować. Spodziewałam się, że będzie może pięć, góra sześć. Musiałam uspokoić oddech. Zawsze mogłam wyjść, prawda?
Do mojej głowy wtargnęła myśl: “chcesz tu być. Chcesz to zobaczyć. A jeszcze bardziej pragniesz w tym uczestniczyć”. W końcu zdobyłam się na odwagę, by tu przyjść. Przecież tyle razy uprawiałam już seks. Z różnymi partnerami… Był tylko mały szczegół. Jeden partner, zero obserwatorów. Chyba, że ktoś przypadkiem się napatoczył. Teraz, dziś, miałam zrobić to z – cholera wie – iloma osobami. Mężczyźni? Kobiety? BDSM? Nie mówiąc o tym, że inni będą patrzeć. Specjalnie. Nie wiedziałam, czy naprawdę tego chcę.
Podeszłam do baru, rozglądając się wokół. Na oko wszyscy mieli ukończone dwadzieścia pięć lat. Maksymalny wiek to chyba trzydzieści sześć. W porządku. Przynajmniej nie ma tu dzieciaków. Towarzystwo na tyle poważne, iż mam prawo myśleć, że co się dzieje tutaj, zostaje tutaj. Nie jest rozgłaszane poza mury tej posiadłości.
Każdy miał jakąś tożsamość. Zasada była jedna: nie przedstawiamy się. Nie rozmawiamy o swojej przeszłości, ani gdzie chcemy skończyć za dwadzieścia lat. W końcu nie przyszliśmy tu, aby się poznawać. Nie w ten sposób. Wszyscy przyszli tu dla zabawy, seksu. Pieprzenia. Nie nazywam już tego uprawianiem miłości, bo nie lubię głosić podobnych herezji. Zwykłe, wulgarne i wyuzdane *******enie, na które wszyscy czekają.
Piękne, szalenie zgrabne kobiety. Pewnie część z nich jest czyjąś żoną, może nawet przyszły tu z mężem. Reszta – jak ja – żądna przygód. Może są bardziej odważne ode mnie. Może to nie jest ich “pierwszy raz”.
Przystojni, pewni siebie mężczyźni. Atmosfera jest gęsta od nagromadzonego testosteronu. Da się wyczuć najróżniejsze zapachy drogich wód kolońskich, które uderzają kobietom do głów. Osaczają. Otwierają je. Wszystkie są chętne, nawet ja – zawstydzona, nieco zagubiona – poczułam wilgoć między nogami. Siadam na stołku barowym, zakładając nogę na nogę. Ten manewr powoduje, że moja sukienka podjeżdża wyżej na udo, a ja czuję jak koronka majtek ociera się o czułe miejsca. Wręcz sprawia, że chcę się pozbyć wszystkiego, co mam na sobie.
Mężczyzna, z którym przyszłam, staje za mną i dla rozluźnienia kładzie mi obie ręce na karku. Powoli go ni to ściska, ni masuje. Przyjemna pieszczota sprawia, że trochę się odprężam.
Zamawiamy drinki.
- Gość po prawej pożera cię wzrokiem, odkąd tu weszliśmy. - Owionął mnie ciepły oddech tuż przy uchu. Zerkam w tamtą stronę zawstydzona jak pensjonarka. Na twarzy wykwita mi rumieniec. Czuję, jak moja skóra się pali.
"Gość po prawej" okazuje się być wysokim brunetem. Krótko przystrzyżone włosy, trzydniowy, męski zarost na twarzy. Figlarne spojrzenie ciemnych, brązowych oczu. Dopasowana koszula i mucha zawiązana na kołnierzu. Kąciki ust lekko podniesione w zapraszającym, niemym geście. Czarny garnitur pewnie szyty na miarę. I to ciało (!), które rysowało się pod tym wszystkim, krzyczało: "facet dba o mnie".
Miałam ochotę sama o nie zadbać. Skinął głową i dotarło do mnie, że się zagapiłam. Odwróciłam wzrok, by po chwili nabrać odwagi i uśmiechnąć się do niego.
Zaczęłam się zastanawiać, jak smakują te pełne usta. Chciałam poczuć jego dłonie na swoim ciele. Stopniowo pieszczące każdy zakamarek, wypukłość. Przenikające mnie pieszczotą kuszącą, nie do wytrzymania. Sama zapragnęłam zbadać każdy mięsień rysujący się pod koszulą. Całować i lekko kąsać kark. Aż w końcu wziąć jego męskość do buzi.
Pieprzyć się z nim.
Patrząc na mężczyznę, zapragnęłam dużo więcej. Dowiedzieć się, kim jest i co tu robi.
Błąd.
Dziś wszyscy byliśmy bez imion. On także, i miał taki pozostać. Prawdopodobnie po wyjściu stąd już nigdy się nie spotkamy. Musiałam łapać okazję, póki mogłam.
Wyrzuty sumienia odstawiam na później.
To jest moja noc.
I wykorzystam ją do cna.
Obserwowałam rozwój sytuacji, który według mnie zachodził zbyt szybko. Pewnie był normalny dla tego typu "imprez".
Dwie kobiety weszły na blat baru. Klęcząc na nim, zdjęły z siebie sukienki, zostając w samej bieliźnie. W ich wypadku oznaczało to cienkie, koronkowe i prawie niewidoczne stringi. Nadal siedząc na krześle, miałam bardzo dobry widok na obie panie. Wzajemnie pieściły swoje bujne piersi, nie przestając się całować.
Poczułam narastające podniecenie. Uwaga większości osób w pomieszczeniu skupiła się na owej parce. Jedna z nich – szatynka z włosami spiętymi w kok – położyła drugą na barze. Rozłożyła jej nogi tak, że teraz wisiały po obu stronach wąskiego blatu. Widząc to, barman złapał jedną kostkę leżącej, a ktoś inny drugą, żeby nie mogła się ruszać. Jeszcze jeden facet unieruchomił dłonie kobiety. Szarpnęła się, unosząc biodra do góry, lecz z własnego doświadczenia wiedziałam, że nie zrobiła tego po to, by się wyrwać, tylko czuć ich dominację nad sobą.
Patrzenie na nią stawało się perwersyjne, jednak nie mogłam oderwać wzroku. Wilgoć chyba przesiąkała mi już przez majtki. A ja zaczęłam się zastanawiać, jakie to uczucie, być na miejscu skrępowanej blondyny.
Szatynka pochyliła się nad nią i mocno pocałowała w rozchylone, chętne usta. Jej kochanka wydała z siebie głośny jęk i zauważyłam, że ręka dominy porusza się na cipce leżącej pod nią kobiety.
Rozejrzałam się po sali, spostrzegając, że porobiły się małe luki. Niektórzy przenieśli się na kanapy i tam zajęli sobą. Reszta – jak ja – obserwowała piątkę zgromadzoną przy barze.
Poczułam na szyi ciepły oddech i ciało partnera tuż przy swoich plecach. Na tyłku miałam jego wzwód. Wrażenie, jakby chciał się przebić przez cienki materiał sukienki. Dłonie mężczyzny spoczęły na piersiach, które mocno ścisnął.
Sapnęłam z wrażenia.
Spojrzałam w stronę grupki.
Rozłożona na barze kobieta jęczała coraz głośniej.
Nieświadomie przyjęłam jej rytm, bo pieszczoty stały się mocniejsze.
Ręka partnera zjechała na moje udo.
Pod sukienkę.
Lekko pociągnął za pasek od pończoch i odchylił materiał majtek palcem. Spojrzałam pytająco na niego, kątem oka zauważając, że mężczyzna, który zwrócił moją uwagę na początku, teraz otwarcie gapił się na nas.
Na mnie.
Podnieconą...
Aaaa!
Z palcami w swojej spragnionej kobiecości. Kochanek pieścił mnie dłonią, całując szyję i dekolt, gdzie tylko mógł sięgnąć.
Chciałam się temu oprzeć, bo poczucie wstydu było silne.
Porażało.
Przyjemność narastała.
Blondyna na blacie nadal była unieruchomiona, lecz mężczyzna stojący nad nią, właśnie wpychał swój członek do jej ust. Szatynka pieściła językiem wargi i łechtaczkę, jednocześnie pieprząc kobietę palcami.
Reszta... nie widziałam reszty.
Jakby ich nie było.
Fala przyjemności zalała mnie i blondynę.
Doszłyśmy równocześnie, krzycząc.
W momencie orgazmu, spojrzałam w oczy obserwującego nas bruneta.
Wiedziałam, że tej nocy będzie mój.
Albo to ja będę należeć do niego.
Postawił mi drinka, rozmawialiśmy. Mało z tego pamiętałam. Szczególną uwagę zwracałam na jego ruchy, sposób bycia, zapach perfum. Mój ulubiony One million. Mieliśmy odrobinę prywatności w tym wszystkim, partner gdzieś zniknął, a reszta uczestników przeniosła się do dalszej części sali.
Brunet kusił, uwodził i… był w tym doskonały. Zmiękczył mnie, więc nici z mojej dominacji. Wcale na nią nie liczyłam. (No, może odrobinę.) Dokończyliśmy drinki i zapadła cisza. Nie była niezręczna, raczej pełna oczekiwania.
- Idź po niego.
- Słucham? - Wydawało mi się, że mogłam się przesłyszeć. Jednak następne zdanie sprawiło, że zrobiłam się mokra jak nigdy. Pragnęłam przyspieszyć czas.
- Chcę, żeby był przy tym, jak będę cię pieprzyć.
Odeszłam od baru, z marnym skutkiem próbując poprawić sukienkę. Po chwili dałam sobie spokój. Rozejrzałam się po sali i znalazłam osobę, z którą natychmiast potrzebowałam zniknąć.
***
Poszliśmy do osobnego pokoju. Świadomość, że tej nocy nie będę tylko patrzeć, porażała. W towarzystwie dwóch mężczyzn, lekko pijana, przestraszona, jednak maksymalnie podniecona. Oczekiwałam na dalszy rozwój wypadków.
Brunet z baru nie czekał, wplótł rękę w moje włosy i mocno, natarczywie przyciągnął do siebie i pocałował głęboko w usta. Zajęczałam podczas tego pocałunku, który pobudził mnie jeszcze bardziej. Nie potrzebowałam żadnej gry wstępnej. Chciałam poczuć jego kutasa w sobie i nie obchodziło mnie, że ktoś na nas patrzy. I, że tym “kimś” jest mój partner. Staczałam się.
Pogrążałam w sobie i o to jemu chodziło. Chciał uwolnić ze mnie żądze i wydobyć na sam wierzch.
Pragnął suki. Więc zaraz miałam nią być.
Przyszły kochanek odwrócił mnie tyłem, opierając o łóżko. Lekko się zachwiałam i pomógł mi w utrzymaniu równowagi. Kolanem zmusił, bym stanęła w rozkroku.
Zadarł sukienkę aż do pasa i między łopatkami poczułam napór jego ręki, pod którym musiałam się ugiąć. Stałam wypięta. Czułam, że zsuwa mi majtki i jęknęłam.
Nie było odwrotu.
Nie zamierzałam protestować. Przymknęłam oczy i przygryzłam lekko wargę, by uciszyć niepokój w głowie.
Chciałam spróbować i przyjąć wszystko, co miał mi dać. Zaczął od klapsa. Uśmiechnęłam się. Czy aż tak łatwo było mnie rozszyfrować? Następny klaps.
Mmm…
Mężczyzna wsunął we mnie palec.
Potrzebowałam czegoś większego. Brunet chciał chyba sprawdzić moją cierpliwość, bo bawił się ze mną.
Spojrzałam w stronę swojego partnera, który obserwował całą scenę ze stoickim spokojem, siedząc w fotelu.
Wiedziałam, że był podniecony. A ja… Cóż, ja również.
Poczułam delikatne pocałunki na udach i język na swojej płci. Przestałam zastanawiać się nad poczuciem wstydu i całą resztą.
Doznania stały się bardziej intensywne, kiedy w końcu im na to pozwoliłam.
Głośno jęczałam. Kołdra tłumiła moje jęki do czasu, gdy czyjaś dłoń pociągnęła mnie za włosy. Język w cipce nadal wyczyniał cuda, przez które ciężko było mi się skupić. Kiedy czułam, że dłużej tego nie zniosę, przestał. W tym samym momencie partner trzymający moją głowę, włożył mi twardy członek do buzi.
W tej chwili przyjęłam go z wdzięcznością.
Spróbowałam wziąć całego i mimowolnie udławiłam się. Wyszedł i ponownie go wzięłam.
Zaczęłam ssać.
Usłyszałam rozpinaną klamrę paska i szelest spuszczanych spodni. Kutas w moich ustach napęczniał jeszcze bardziej, a ja poczułam jak między nogami rozrywa mnie następny członek.
Doszłam szybko.
Nie pierwszy i nie ostatni raz tej nocy.
Rozdzierali mnie.
Znałam obydwa te uczucia osobno, ale jednocześnie dostarczały niesamowitych wrażeń.
Gdyby nie mocne ręce trzymające za biodra i poruszające moją pupą oraz dłoń we włosach kontrolująca całkowicie ruchy głowy, nie wiem, czy dałabym radę.
Rozkosz rozlewała się po moim ciele falami, a oni jakby tego nie widzieli.
Nie mieli litości.
W pewnym momencie wyszli obaj.
Nagle poczułam, że chcę więcej.
Obrócili mnie na plecy i zamienili się miejscami.
Znajomy członek zaczął poruszać się we mnie.
Wypchnęłam biodra w jego stronę tak, jak lubił.
Zajęczałam, gdy wszedł jeszcze głębiej.
Głowę miałam nad krawędzią łóżka.
Poczułam silną, obcą dłoń we włosach i pocałunki na szyi.
Dwie ręce ściskały moje piersi w zupełnie innym rytmie.
Niemożliwym było dla mnie kontrolować się teraz.
Wygięłam plecy w łuk i jęczałam.
Coś mówili, ale nie zwracałam na to uwagi.
Mężczyzna stojący nade mną złapał mnie mocno za szczękę i odchylił głowę do tyłu.
W tej pozycji przytrzymał za szyję.
Wzięłam jego sterczący, twardy penis do ust.
Lizałam i ssałam, chcąc sprawić mu jak najwięcej satysfakcji.
Końcem języka podrażniłam sam czubek wrażliwej główki, od czego się wzdrygnął.
Zajęczał, chwycił mocniej za szyję. Spróbowałam wziąć więcej jego męskości do ust.
Jedną dłonią złapałam za jądra, drugą docisnęłam kochanka za pośladki do siebie.
Lekko się udławiłam.
W odpowiedzi dostałam jeszcze więcej do połknięcia.
Między nogami znów czułam pulsowanie, oddech mi się urywał i dochodziłam.
Postarałam się rozluźnić mięśnie gardła, żeby umożliwić partnerowi bardziej swobodne ruchy.
Czułam, że napęczniał.
Pod językiem byłam w stanie wyczuć delikatne żyłki.
Przymknęłam oczy, w tej pozycji było mi dość niewygodnie.
Kolory zlały się w jedno, czerń i czerwień oraz fala szumu uderzyły mi do głowy w momencie silnego, długiego orgazmu.
Krzyknęłam.
Miałam całego kutasa w ustach i gardło zalała mi jego sperma.
Drugi kochanek doszedł, wbijając się mocno we mnie.
Doznania oszołomiły mnie.
Straciłam na chwilę kontakt ze światem.
Pewnie mogłam znaleźć jeszcze sto różnych określeń na to, co zamierzałam właśnie zrobić. Dlaczego się zgodziłam? Z ciekawości? Z nudy? Z nudy i ciekawości? Zawsze żądna nowych doświadczeń, ale tym razem chyba przesadziłam.
Szłam pod rękę z mężczyzną. On w idealnie dopasowanym garniturze, ja w naprawdę króciutkiej “małej czarnej” opinającej kobiece kształty. Dla obserwatora pewnie byliśmy jak para idąca na kolację do wykwintnej restauracji. Moja sukienka ledwo zakrywała paski podtrzymujące pończochy. Wyglądałam jak prawdziwa suka. Jego to kręciło.
Stanęliśmy przed drzwiami domu, do którego nas zaproszono. Głośno wciągnęłam powietrze.
- Pamiętaj, że nie musisz robić niczego, na co nie masz ochoty. Możesz popatrzeć. Jak będziesz chciała, wyjdziemy. Tylko powiedz, kiedy.
Nie umiałam wydobyć z siebie słowa. Jedyny gest, na który się odważyłam, to lekkie – prawie niewidoczne – skinięcie głową. Zaschło mi w ustach.
Potrzebowałam drinka.
Najlepiej dwóch.
Dwóch podwójnych.
Drzwi się otworzyły i weszliśmy do domu. W sam środek orgii.
Na pozór wyglądało to jak każde inne przyjęcie. Wielka sala balowa, jednak nie było tam parkietu do tańczenia. Skórzane sofy o różnych rozmiarach – podwójne, potrójne, jak i ogromne narożniki. Parę pojedynczych foteli. Przy niektórych kanapach stały szklane stoliki “do kawy”. Razem z nami w środku było około dwudziestu – maksymalnie trzydziestu - osób.
Zaczęłam panikować. Spodziewałam się, że będzie może pięć, góra sześć. Musiałam uspokoić oddech. Zawsze mogłam wyjść, prawda?
Do mojej głowy wtargnęła myśl: “chcesz tu być. Chcesz to zobaczyć. A jeszcze bardziej pragniesz w tym uczestniczyć”. W końcu zdobyłam się na odwagę, by tu przyjść. Przecież tyle razy uprawiałam już seks. Z różnymi partnerami… Był tylko mały szczegół. Jeden partner, zero obserwatorów. Chyba, że ktoś przypadkiem się napatoczył. Teraz, dziś, miałam zrobić to z – cholera wie – iloma osobami. Mężczyźni? Kobiety? BDSM? Nie mówiąc o tym, że inni będą patrzeć. Specjalnie. Nie wiedziałam, czy naprawdę tego chcę.
Podeszłam do baru, rozglądając się wokół. Na oko wszyscy mieli ukończone dwadzieścia pięć lat. Maksymalny wiek to chyba trzydzieści sześć. W porządku. Przynajmniej nie ma tu dzieciaków. Towarzystwo na tyle poważne, iż mam prawo myśleć, że co się dzieje tutaj, zostaje tutaj. Nie jest rozgłaszane poza mury tej posiadłości.
Każdy miał jakąś tożsamość. Zasada była jedna: nie przedstawiamy się. Nie rozmawiamy o swojej przeszłości, ani gdzie chcemy skończyć za dwadzieścia lat. W końcu nie przyszliśmy tu, aby się poznawać. Nie w ten sposób. Wszyscy przyszli tu dla zabawy, seksu. Pieprzenia. Nie nazywam już tego uprawianiem miłości, bo nie lubię głosić podobnych herezji. Zwykłe, wulgarne i wyuzdane *******enie, na które wszyscy czekają.
Piękne, szalenie zgrabne kobiety. Pewnie część z nich jest czyjąś żoną, może nawet przyszły tu z mężem. Reszta – jak ja – żądna przygód. Może są bardziej odważne ode mnie. Może to nie jest ich “pierwszy raz”.
Przystojni, pewni siebie mężczyźni. Atmosfera jest gęsta od nagromadzonego testosteronu. Da się wyczuć najróżniejsze zapachy drogich wód kolońskich, które uderzają kobietom do głów. Osaczają. Otwierają je. Wszystkie są chętne, nawet ja – zawstydzona, nieco zagubiona – poczułam wilgoć między nogami. Siadam na stołku barowym, zakładając nogę na nogę. Ten manewr powoduje, że moja sukienka podjeżdża wyżej na udo, a ja czuję jak koronka majtek ociera się o czułe miejsca. Wręcz sprawia, że chcę się pozbyć wszystkiego, co mam na sobie.
Mężczyzna, z którym przyszłam, staje za mną i dla rozluźnienia kładzie mi obie ręce na karku. Powoli go ni to ściska, ni masuje. Przyjemna pieszczota sprawia, że trochę się odprężam.
Zamawiamy drinki.
- Gość po prawej pożera cię wzrokiem, odkąd tu weszliśmy. - Owionął mnie ciepły oddech tuż przy uchu. Zerkam w tamtą stronę zawstydzona jak pensjonarka. Na twarzy wykwita mi rumieniec. Czuję, jak moja skóra się pali.
"Gość po prawej" okazuje się być wysokim brunetem. Krótko przystrzyżone włosy, trzydniowy, męski zarost na twarzy. Figlarne spojrzenie ciemnych, brązowych oczu. Dopasowana koszula i mucha zawiązana na kołnierzu. Kąciki ust lekko podniesione w zapraszającym, niemym geście. Czarny garnitur pewnie szyty na miarę. I to ciało (!), które rysowało się pod tym wszystkim, krzyczało: "facet dba o mnie".
Miałam ochotę sama o nie zadbać. Skinął głową i dotarło do mnie, że się zagapiłam. Odwróciłam wzrok, by po chwili nabrać odwagi i uśmiechnąć się do niego.
Zaczęłam się zastanawiać, jak smakują te pełne usta. Chciałam poczuć jego dłonie na swoim ciele. Stopniowo pieszczące każdy zakamarek, wypukłość. Przenikające mnie pieszczotą kuszącą, nie do wytrzymania. Sama zapragnęłam zbadać każdy mięsień rysujący się pod koszulą. Całować i lekko kąsać kark. Aż w końcu wziąć jego męskość do buzi.
Pieprzyć się z nim.
Patrząc na mężczyznę, zapragnęłam dużo więcej. Dowiedzieć się, kim jest i co tu robi.
Błąd.
Dziś wszyscy byliśmy bez imion. On także, i miał taki pozostać. Prawdopodobnie po wyjściu stąd już nigdy się nie spotkamy. Musiałam łapać okazję, póki mogłam.
Wyrzuty sumienia odstawiam na później.
To jest moja noc.
I wykorzystam ją do cna.
Obserwowałam rozwój sytuacji, który według mnie zachodził zbyt szybko. Pewnie był normalny dla tego typu "imprez".
Dwie kobiety weszły na blat baru. Klęcząc na nim, zdjęły z siebie sukienki, zostając w samej bieliźnie. W ich wypadku oznaczało to cienkie, koronkowe i prawie niewidoczne stringi. Nadal siedząc na krześle, miałam bardzo dobry widok na obie panie. Wzajemnie pieściły swoje bujne piersi, nie przestając się całować.
Poczułam narastające podniecenie. Uwaga większości osób w pomieszczeniu skupiła się na owej parce. Jedna z nich – szatynka z włosami spiętymi w kok – położyła drugą na barze. Rozłożyła jej nogi tak, że teraz wisiały po obu stronach wąskiego blatu. Widząc to, barman złapał jedną kostkę leżącej, a ktoś inny drugą, żeby nie mogła się ruszać. Jeszcze jeden facet unieruchomił dłonie kobiety. Szarpnęła się, unosząc biodra do góry, lecz z własnego doświadczenia wiedziałam, że nie zrobiła tego po to, by się wyrwać, tylko czuć ich dominację nad sobą.
Patrzenie na nią stawało się perwersyjne, jednak nie mogłam oderwać wzroku. Wilgoć chyba przesiąkała mi już przez majtki. A ja zaczęłam się zastanawiać, jakie to uczucie, być na miejscu skrępowanej blondyny.
Szatynka pochyliła się nad nią i mocno pocałowała w rozchylone, chętne usta. Jej kochanka wydała z siebie głośny jęk i zauważyłam, że ręka dominy porusza się na cipce leżącej pod nią kobiety.
Rozejrzałam się po sali, spostrzegając, że porobiły się małe luki. Niektórzy przenieśli się na kanapy i tam zajęli sobą. Reszta – jak ja – obserwowała piątkę zgromadzoną przy barze.
Poczułam na szyi ciepły oddech i ciało partnera tuż przy swoich plecach. Na tyłku miałam jego wzwód. Wrażenie, jakby chciał się przebić przez cienki materiał sukienki. Dłonie mężczyzny spoczęły na piersiach, które mocno ścisnął.
Sapnęłam z wrażenia.
Spojrzałam w stronę grupki.
Rozłożona na barze kobieta jęczała coraz głośniej.
Nieświadomie przyjęłam jej rytm, bo pieszczoty stały się mocniejsze.
Ręka partnera zjechała na moje udo.
Pod sukienkę.
Lekko pociągnął za pasek od pończoch i odchylił materiał majtek palcem. Spojrzałam pytająco na niego, kątem oka zauważając, że mężczyzna, który zwrócił moją uwagę na początku, teraz otwarcie gapił się na nas.
Na mnie.
Podnieconą...
Aaaa!
Z palcami w swojej spragnionej kobiecości. Kochanek pieścił mnie dłonią, całując szyję i dekolt, gdzie tylko mógł sięgnąć.
Chciałam się temu oprzeć, bo poczucie wstydu było silne.
Porażało.
Przyjemność narastała.
Blondyna na blacie nadal była unieruchomiona, lecz mężczyzna stojący nad nią, właśnie wpychał swój członek do jej ust. Szatynka pieściła językiem wargi i łechtaczkę, jednocześnie pieprząc kobietę palcami.
Reszta... nie widziałam reszty.
Jakby ich nie było.
Fala przyjemności zalała mnie i blondynę.
Doszłyśmy równocześnie, krzycząc.
W momencie orgazmu, spojrzałam w oczy obserwującego nas bruneta.
Wiedziałam, że tej nocy będzie mój.
Albo to ja będę należeć do niego.
Postawił mi drinka, rozmawialiśmy. Mało z tego pamiętałam. Szczególną uwagę zwracałam na jego ruchy, sposób bycia, zapach perfum. Mój ulubiony One million. Mieliśmy odrobinę prywatności w tym wszystkim, partner gdzieś zniknął, a reszta uczestników przeniosła się do dalszej części sali.
Brunet kusił, uwodził i… był w tym doskonały. Zmiękczył mnie, więc nici z mojej dominacji. Wcale na nią nie liczyłam. (No, może odrobinę.) Dokończyliśmy drinki i zapadła cisza. Nie była niezręczna, raczej pełna oczekiwania.
- Idź po niego.
- Słucham? - Wydawało mi się, że mogłam się przesłyszeć. Jednak następne zdanie sprawiło, że zrobiłam się mokra jak nigdy. Pragnęłam przyspieszyć czas.
- Chcę, żeby był przy tym, jak będę cię pieprzyć.
Odeszłam od baru, z marnym skutkiem próbując poprawić sukienkę. Po chwili dałam sobie spokój. Rozejrzałam się po sali i znalazłam osobę, z którą natychmiast potrzebowałam zniknąć.
***
Poszliśmy do osobnego pokoju. Świadomość, że tej nocy nie będę tylko patrzeć, porażała. W towarzystwie dwóch mężczyzn, lekko pijana, przestraszona, jednak maksymalnie podniecona. Oczekiwałam na dalszy rozwój wypadków.
Brunet z baru nie czekał, wplótł rękę w moje włosy i mocno, natarczywie przyciągnął do siebie i pocałował głęboko w usta. Zajęczałam podczas tego pocałunku, który pobudził mnie jeszcze bardziej. Nie potrzebowałam żadnej gry wstępnej. Chciałam poczuć jego kutasa w sobie i nie obchodziło mnie, że ktoś na nas patrzy. I, że tym “kimś” jest mój partner. Staczałam się.
Pogrążałam w sobie i o to jemu chodziło. Chciał uwolnić ze mnie żądze i wydobyć na sam wierzch.
Pragnął suki. Więc zaraz miałam nią być.
Przyszły kochanek odwrócił mnie tyłem, opierając o łóżko. Lekko się zachwiałam i pomógł mi w utrzymaniu równowagi. Kolanem zmusił, bym stanęła w rozkroku.
Zadarł sukienkę aż do pasa i między łopatkami poczułam napór jego ręki, pod którym musiałam się ugiąć. Stałam wypięta. Czułam, że zsuwa mi majtki i jęknęłam.
Nie było odwrotu.
Nie zamierzałam protestować. Przymknęłam oczy i przygryzłam lekko wargę, by uciszyć niepokój w głowie.
Chciałam spróbować i przyjąć wszystko, co miał mi dać. Zaczął od klapsa. Uśmiechnęłam się. Czy aż tak łatwo było mnie rozszyfrować? Następny klaps.
Mmm…
Mężczyzna wsunął we mnie palec.
Potrzebowałam czegoś większego. Brunet chciał chyba sprawdzić moją cierpliwość, bo bawił się ze mną.
Spojrzałam w stronę swojego partnera, który obserwował całą scenę ze stoickim spokojem, siedząc w fotelu.
Wiedziałam, że był podniecony. A ja… Cóż, ja również.
Poczułam delikatne pocałunki na udach i język na swojej płci. Przestałam zastanawiać się nad poczuciem wstydu i całą resztą.
Doznania stały się bardziej intensywne, kiedy w końcu im na to pozwoliłam.
Głośno jęczałam. Kołdra tłumiła moje jęki do czasu, gdy czyjaś dłoń pociągnęła mnie za włosy. Język w cipce nadal wyczyniał cuda, przez które ciężko było mi się skupić. Kiedy czułam, że dłużej tego nie zniosę, przestał. W tym samym momencie partner trzymający moją głowę, włożył mi twardy członek do buzi.
W tej chwili przyjęłam go z wdzięcznością.
Spróbowałam wziąć całego i mimowolnie udławiłam się. Wyszedł i ponownie go wzięłam.
Zaczęłam ssać.
Usłyszałam rozpinaną klamrę paska i szelest spuszczanych spodni. Kutas w moich ustach napęczniał jeszcze bardziej, a ja poczułam jak między nogami rozrywa mnie następny członek.
Doszłam szybko.
Nie pierwszy i nie ostatni raz tej nocy.
Rozdzierali mnie.
Znałam obydwa te uczucia osobno, ale jednocześnie dostarczały niesamowitych wrażeń.
Gdyby nie mocne ręce trzymające za biodra i poruszające moją pupą oraz dłoń we włosach kontrolująca całkowicie ruchy głowy, nie wiem, czy dałabym radę.
Rozkosz rozlewała się po moim ciele falami, a oni jakby tego nie widzieli.
Nie mieli litości.
W pewnym momencie wyszli obaj.
Nagle poczułam, że chcę więcej.
Obrócili mnie na plecy i zamienili się miejscami.
Znajomy członek zaczął poruszać się we mnie.
Wypchnęłam biodra w jego stronę tak, jak lubił.
Zajęczałam, gdy wszedł jeszcze głębiej.
Głowę miałam nad krawędzią łóżka.
Poczułam silną, obcą dłoń we włosach i pocałunki na szyi.
Dwie ręce ściskały moje piersi w zupełnie innym rytmie.
Niemożliwym było dla mnie kontrolować się teraz.
Wygięłam plecy w łuk i jęczałam.
Coś mówili, ale nie zwracałam na to uwagi.
Mężczyzna stojący nade mną złapał mnie mocno za szczękę i odchylił głowę do tyłu.
W tej pozycji przytrzymał za szyję.
Wzięłam jego sterczący, twardy penis do ust.
Lizałam i ssałam, chcąc sprawić mu jak najwięcej satysfakcji.
Końcem języka podrażniłam sam czubek wrażliwej główki, od czego się wzdrygnął.
Zajęczał, chwycił mocniej za szyję. Spróbowałam wziąć więcej jego męskości do ust.
Jedną dłonią złapałam za jądra, drugą docisnęłam kochanka za pośladki do siebie.
Lekko się udławiłam.
W odpowiedzi dostałam jeszcze więcej do połknięcia.
Między nogami znów czułam pulsowanie, oddech mi się urywał i dochodziłam.
Postarałam się rozluźnić mięśnie gardła, żeby umożliwić partnerowi bardziej swobodne ruchy.
Czułam, że napęczniał.
Pod językiem byłam w stanie wyczuć delikatne żyłki.
Przymknęłam oczy, w tej pozycji było mi dość niewygodnie.
Kolory zlały się w jedno, czerń i czerwień oraz fala szumu uderzyły mi do głowy w momencie silnego, długiego orgazmu.
Krzyknęłam.
Miałam całego kutasa w ustach i gardło zalała mi jego sperma.
Drugi kochanek doszedł, wbijając się mocno we mnie.
Doznania oszołomiły mnie.
Straciłam na chwilę kontakt ze światem.
Skomentuj