Jedna nazywała go swoim koreczkiem, druga swoim świderkiem, inna swoją gałązką koralu, inna szpuncikiem, patyczkiem, grajcarkiem, sprężynką, żądełkiem, wisiorkiem; inna mówiła: moje słodycze twardziuchne, mój stojaczek, moja kiełbaska cieplutka, moja kusiunia słodka...
Nie mogłam się oprzeć. Fragment książki "Gargantua i Pantagruel", mowa o narządzie pięcioletniego chłopca...
Skomentuj