Po co mi slub...

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • e-rotmantic
    Perwers
    • Jun 2005
    • 1556

    #31
    Napisał Kazimierz1
    No i ta nazwa: "konkubent".. kojarzy się z meliną, żyrandolem z gazety zawieszonej na żarówce, oparami papierosów i wódki..
    Nie wiem, czy takie sformułowanie jest już przyjęte w prawie, ale wielokrotnie już spotkałem się z oficjalnym określeniem "partner życiowy". Mi się podoba.

    Skomentuj

    • Nilieth

      #32
      Napisał Ćwierćnuta
      W historii istniało coś takiego jak małżeństwa próbne (...) Para brała takie małżeństwo próbne na okres roku.
      Kojarzy mi się z małżeństwem majowym Celtów zawieranym w trakcie Beltaine, jednego z ich najważniejszych świąt.

      ,,Celtycką specyfiką było zawieranie próbnych małżeństw, na rok i dzień - jeżeli „małżeństwo” nie sprawdziło się przez ten czas, mężczyzna i kobieta mieli prawo odejść swoją drogą."


      @Aśka, :*
      Last edited by Gość; 05-08-09, 13:22.

      Skomentuj

      • Zwyczajnie
        Erotoman
        • Jun 2009
        • 412

        #33
        Mimo, że jestem jeszcze młoda i podobno mam czas, wiele się zmieni itd.. już dawno postanowiłam sobie, że nie wezmę ślubu. Wszystko jest pięknie przez jakieś 2 lata odkąd ludzie się poznają, albo dopóki nie żyją razem. kiedy ze sobą zamieszkają - wychodzi szydło z worka. 'ona cały dzień siedzi na nk', 'on cały dzień gra na komputerze czy ciągle nie ma go w domu, a ja się nudzę. i te jego brudne skarpetki wszędzie'. dochodzą codzienne problemy, codzienne stresy, rachunki, wieczny brak kasy, drobne niedogodności stają się problemami nie do przeskoczenia. Jak nie daj Boże pojawi się dziecko, to ludzie zaczynają żyć na krawędzi załamania nerwowego. Bo nie mogą się wyspać, bo muszą zmienić swój styl życia itp. Ludzie dzisiaj dorośleją wolniej, maja mniej obowiązków niż jeszcze jakieś 30 lat temu. Rodzice chcą im przychylić nieba, dać im to, czego sami nie mieli, co jest błędem. później spod klosza na głęboką wodę rzuca się życiowych inwalidów - facetów nie potrafiących trzymać młotka i dziewczyny nie potrafiące ugotować rosołu.

        Proszę potraktować z przymrużeniem oka moją wypowiedź,ale przesłanie jest jak najbardziej poprawne. ; )

        Nie chcę się bawić w rozwody, nie chcę się martwić jak powiedzieć swojemu mężowi, że już chyba nic do niego nie czuję, że wszystko się wypaliło. Bo przecież nigdy nie mamy pewności co będzie za xx lat po ślubie. A później kolejny problem, co z dziećmi? Kto się nimi będzie zajmował? Nie chcę ich krzywdzić.. dlatego rodziny nie chcę zakładać. Jeśli mam być z kimś szczęśliwa, to będę. Nie potrzebuję do tego ani papierka ani wielkiego wesela po którym goście tylko będą wypominać jakie prezenty dali : )

        Poza tym mam wrażenie, że w wielu przypadkach małżeństwo wiele psuje.. miałam tego dowód w pokoju obok..
        Forever young.

        Złe języki obgadują,
        dobre dają orgazmy.

        Skomentuj

        • oczak
          Erotoman
          • May 2007
          • 377

          #34
          Zwyczajnie, normalnie chyba się w Tobie zakocham. O małżeństwie myślisz mniej więcej to samo, co ja. Nic dodać, nic ując!
          oczak :::: Pragnę życia seksualnego, którego zostałem pozbawiony.
          --------------------------------------------------------------------------------------------------
          Erotoman aktywny na forum od połowy 2008 roku.

          Skomentuj

          • Zwyczajnie
            Erotoman
            • Jun 2009
            • 412

            #35
            Napisał oczak
            Zwyczajnie, normalnie chyba się w Tobie zakocham. O małżeństwie myślisz mniej więcej to samo, co ja. Nic dodać, nic ując!
            Cóż, mi nie pozostaje nic innego jak skorzystać bo ciężko będzie znaleźć kogoś o takim samym poglądzie na tą sprawę.

            Tak na poważnie.. z dnia na dzień przekonuję się coraz bardziej do tego, że mam rację : )
            Forever young.

            Złe języki obgadują,
            dobre dają orgazmy.

            Skomentuj

            • oczak
              Erotoman
              • May 2007
              • 377

              #36
              Napisał Zwyczajnie
              Cóż, mi nie pozostaje nic innego jak skorzystać bo ciężko będzie znaleźć kogoś o takim samym poglądzie na tą sprawę.
              Zdziwiłabyś się. Wiele chłopów myśli podobnie. Raczej kobiety żadko myślą tak jak Ty. Ale ja na propozycję Twoją się piszę

              Napisał Zwyczajnie
              Tak na poważnie.. z dnia na dzień przekonuję się coraz bardziej do tego, że mam rację.
              Ja też. To się nazywa ontologia, czyli budowanie wierzy o świecie na podstawie obserwacji i doświadczeń. A żadne małżeństwa jeszcze nie dały mi przykładu, że ich związek daje szczęście i sens wszystkiemu. Może taskie są, ale ja takich nie znam.
              oczak :::: Pragnę życia seksualnego, którego zostałem pozbawiony.
              --------------------------------------------------------------------------------------------------
              Erotoman aktywny na forum od połowy 2008 roku.

              Skomentuj

              • Zwyczajnie
                Erotoman
                • Jun 2009
                • 412

                #37
                Napisał oczak
                Zdziwiłabyś się. Wiele chłopów myśli podobnie. Raczej kobiety żadko myślą tak jak Ty. Ale ja na propozycję Twoją się piszę
                Faktycznie, dziwi mnie to. Może dlatego, że głównie spotykałam się z taką opinią wśród kobiet, taką jaką ja mam. A mężczyźni, których znam to zwolennicy ślubów. : ) To była Twoja propozycja!


                Ja też. To się nazywa ontologia, czyli budowanie wierzy o świecie na podstawie obserwacji i doświadczeń. A żadne małżeństwa jeszcze nie dały mi przykładu, że ich związek daje szczęście i sens wszystkiemu. Może taskie są, ale ja takich nie znam.
                Racja. Moja opinia wzięła się głównie z tego co obserwuję wokół siebie. Ludzie po kilku/nastu latach są ze sobą bo muszą. Z przyzwyczajenia. Żadne z nich po prostu nie cieszy się życiem. Każdy dzień wygląda tak samo, nic nie zmieniają bo im się po prostu nie chce. : ) O wspólnym sypianiu już nawet nie wspomnę. Są pewnie ludzie, którzy po wielu latach świata poza sobą nie widzą - ale wyjątek potwierdza regułę. Ja bynajmniej takich ludzi nie znam..
                Forever young.

                Złe języki obgadują,
                dobre dają orgazmy.

                Skomentuj

                • Gurgun
                  Erotoman
                  • Feb 2009
                  • 707

                  #38
                  Podłączam się do tych, którzy uważają ślub z terminem ważności za bezsens. Lepiej i łatwiej po prostu z drugą osobą pomieszkać, beż żadnych formalności. Efekt taki sam, a ile mniej komplikacji.
                  Gurgun - jaki jest każdy widzi

                  Skomentuj

                  • Nilieth

                    #39
                    Napisał Zwyczajnie
                    A później kolejny problem, co z dziećmi? Kto się nimi będzie zajmował? Nie chcę ich krzywdzić.. dlatego rodziny nie chcę zakładać.
                    Czyli nie chcesz mieć dzieci, tak?
                    Jeśli mam być z kimś szczęśliwa, to będę. Nie potrzebuję do tego ani papierka ani wielkiego wesela po którym goście tylko będą wypominać jakie prezenty dali
                    A jak będziesz z kimś bez papierka, to chcesz mieć dzieci czy dalej nie?
                    Napisał Zwyczajnie
                    Ludzie po kilku/nastu latach są ze sobą bo muszą. Z przyzwyczajenia. Żadne z nich po prostu nie cieszy się życiem. Każdy dzień wygląda tak samo, nic nie zmieniają bo im się po prostu nie chce. : ) O wspólnym sypianiu już nawet nie wspomnę.
                    Ważne słowo: przyzwyczajenie. Będąc małżonkiem nie odchodzisz z przyzwyczajenia, a czy będąc partnerem życiowym nie możesz mieć takich dylematów? Czy przyzwyczajenie do drugiej osoby tworzy się tylko wtedy, gdy ma za podkładkę świstek papieru?

                    Skomentuj

                    • Zwyczajnie
                      Erotoman
                      • Jun 2009
                      • 412

                      #40
                      Napisał Nilieth
                      Czyli nie chcesz mieć dzieci, tak?
                      A jak będziesz z kimś bez papierka, to chcesz mieć dzieci czy dalej nie?
                      Owszem. Nie chcę zakładać rodziny to znaczy nie chcę mieć ani męża ani dzieci. Poza tym istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie mogę ich mieć.. ale to nie temat na to. ; ) To nie znaczy, że nie lubię dzieci. Wręcz przeciwnie. Kocham,ale nie chcę mieć swoich. Po prostu.

                      Ważne słowo: przyzwyczajenie. Będąc małżonkiem nie odchodzisz z przyzwyczajenia, a czy będąc partnerem życiowym nie możesz mieć takich dylematów? Czy przyzwyczajenie do drugiej osoby tworzy się tylko wtedy, gdy ma za podkładkę świstek papieru?
                      Oczywiście, że można się przyzwyczaić i będąc w związku bez ślubu. Ale w takiej sytuacji, kiedy zdamy sobie z tego sprawę, że łączy Nas tylko i wyłącznie wspólne mieszkanie - można się po prostu spakować i odejść.. bez zbędnych ceregieli. Będąc zaobrączkowanym nie będzie to już takie proste.
                      Forever young.

                      Złe języki obgadują,
                      dobre dają orgazmy.

                      Skomentuj

                      • unter
                        Gwiazdka Porno
                        • Jul 2009
                        • 1884

                        #41
                        Napisał Nilieth
                        Decydując się na ślub, są raczej przekonani o tym, że chcą być razem na tzw. dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie itp. itd.
                        Jestem święcie przekonany, ze zdecydowana większość ludzi zawierających związek, czy to w kościele, czy w USC jest w 100% zdecydowana dotrzymać umowy/przysięgi małżeńskiej. Powiem więcej, głęboko wierzy, ze miłość pozwoli im pokonać każdą rafę jaką napotkają na swojej drodze. na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie ...
                        Dowody jak złudna jest ta wiara znajdziemy we własnym otoczeniu. Byla już o nich mowa, nie warto wiec ponownie przytaczać przykłady.
                        A wiec coś tutaj jest nie tak ....
                        Bez większej przesady można powiedzieć, ze jeśli chodzi o instytucje ślubu, to tradycje, przyzwyczajenia, i obyczaje działają destruktywnie na związek małżeński - zamiast uszczęśliwiać ludzi, czynią ich nieszczęśliwymi do grobowej deski.
                        Jeśli teraz wezniemy pod uwagę, ze wlasnie ludzie tworzą te zwyczaje, to stanie się jasnym, ze błąd leży po naszej stronie, a dokładnie w naszym wyidealizowanym spojrzeniu na życie. Ma być pięknie, czysto i anielsko. W rzeczywistosci po roku mówimy już o piekle.

                        Wracając do związku na czas określony - Idea jest przeraźliwie prosta, wręcz matematycznie sterylna :-)
                        Aby obronić stwierdzenie należy poprzeć je dowodem. I tak np.: stwierdzanie - jestem wobec ciebie uczciwy - jeśli nie znajdzie potwierdzenia w rzeczywistosci stanie się nieprawda. A to kwalifikuje już takiego "kłamczuszka" do wystawienia za drzwi. Bez żadnych korowodów prawnych. Bez publicznego prania brudów, bez horrendalnych kosztów, bez szarpania nerw...

                        Napisał Nilieth
                        Czyli najpierw okres próbny, a dopiero po nim można albo się ohajtac, albo pożegnać. Proste? Jasne, że tak.
                        Proste. I powszechnie stosowane.
                        Problem leży w braku odpowiedniej regulacji prawnej chroniącej prawa partnerów.
                        Napisał Nilieth

                        No jak są ubrane? Bo nie rozumiem, wyjaśnij o co Ci chodzi. A ile Ty liczysz sobie wiosenek? 18?
                        Chodziło mi o rozniecę w ubiorze takich par - ona jak na pokaz mody, on w dżinsach, adidasach i koszuli w kwiatki. Kto kogo ma głęboko w d... widać gołym okiem.
                        Gwoli scislosci dodam, ze "obrazek" najczęściej do znalezienia w starych małżeństwach

                        Pytanie o wiek jest nie na miejscu, ale co mi tam, niech stracę :-) Do klubów swingersow wpuszczają mnie bez sprawdzania dowodu osobistego. A teraz według zasady ja ci pokażę, ty mi pokażesz, a potem zrobimy wielkie bummm - powiedz mi ile to już razy oglądałaś nadejście jesieni?



                        Last edited by Astraja; 06-08-09, 11:42.

                        Skomentuj

                        • Nilieth

                          #42
                          Unter, jaką Ty czcionką piszesz???

                          Nie dam rady tego czytać, bo oczka mi się same mrużą. Od tego można dostać zmarszczek mimicznych, a ja aż tak szalona nie jestem, żeby się narażać na takie niebezpieczeństwo.

                          EDIT:
                          Bez większej przesady można powiedzieć, ze jeśli chodzi o instytucje ślubu, to tradycje, przyzwyczajenia, i obyczaje działają destruktywnie na związek małżeński - zamiast uszczęśliwiać ludzi, czynią ich nieszczęśliwymi do grobowej deski.
                          Powiem Ci tak. Moim zdaniem to nie instytucje czynią ludzi nieszczęśliwymi, tylko ludzie sami sobie są winni. Homo sapiens jako istota rozumna umie dokonywać wyboru, łączy się w pary, cementuje tak zwaną miłość podpisywaniem jakiegoś paktu i żyje. Ze sobą bądź obok siebie. Tak długo, aż coś się skończy, wypali i zmieni w zwykłą codzienność i straci swój pierwotny sens. Wtedy zamiast odejść, dalej tkwią ze sobą na siłę i w poczuciu musu. Zapominając, że to co ich trzyma przy sobie, to tylko kawałek papieru, który dobrowolnie podpisali i który można po prostu zignorować, bo nie ma żadnego znaczenia poza gwarantowaniem wspólnego rozliczania PITów.

                          Tak widzę to ja. Nie zagłębiam się w korowody prawne, w przepychanki sądowe, w pakowanie pieniędzy i nerwów w proces. A czemu? Bo jeśli ludzie nie potrafią się rozejść w sposób kulturalny i z poszanowaniem godności drugiego człowieka, z którym kiedyś tak wiele ich łączyło, to znaczy, że sami są sobie winni. Bo nie instytucja decyduje o tym, w jakiej atmosferze się rozstają, tylko oni sami.
                          Chodziło mi o rozniecę w ubiorze takich par - ona jak na pokaz mody, on w dżinsach, adidasach i koszuli w kwiatki. Kto kogo ma głęboko w d... widać gołym okiem.
                          Z tą ciuchową ignorancją, która ma być dowodem braku uczuć między dwiema osobami się nie zgodzę. Słyszałam już od kogoś mi bliskiego, że mogę sobie paradować nawet w worku po ziemniakach i mieć policzki wysmarowane sadzą, a i tak będę dla tej osoby wyglądać atrakcyjnie. Bo nie liczy się opakowanie, lecz to co nosisz w głębi siebie.

                          No ale ja się na modzie nie znam, więc i trudno mi powyższe zrozumieć. Dajmy sobie zresztą spokój. Ty masz swoją koncepcję, którą uważasz za idealne rozwiązanie, ja mam własną wizję tego zagadnienia i zakończmy w tym momencie to bezsensowne pukanie do drzwi, których i tak nikt nie otworzy.
                          A teraz według zasady ja ci pokażę, ty mi pokażesz, a potem zrobimy wielkie bummm - powiedz mi ile to już razy oglądałaś nadejście jesieni?
                          Pytasz się, ile razy podziwiałam zalotny balet jesiennych liści wplątanych w trzepot skrzydeł chłodnego wiatru?
                          Wystarczająco wiele, by mi sprzedali bez dowodu flaszkę w monopolowym.

                          EOT bo mnie mierzi ten temat.
                          Last edited by Gość; 06-08-09, 12:43.

                          Skomentuj

                          • Tom_Bombadil
                            Gwiazdka Porno
                            • Jul 2009
                            • 2382

                            #43
                            Napisał e-rotmantic
                            Nie wiem, czy takie sformułowanie jest już przyjęte w prawie, ale wielokrotnie już spotkałem się z oficjalnym określeniem "partner życiowy". Mi się podoba.
                            Co ciekawe "konkubent" pochodzi od słów "wspólnie mieszkać" więc teoretycznie nie powinno mieć pejoratywnego znaczenia.
                            Alea iacta est
                            Alea iacta est
                            Alea iacta est
                            Alea iacta est

                            Skomentuj

                            • e-rotmantic
                              Perwers
                              • Jun 2005
                              • 1556

                              #44
                              Napisał Kazimierz1
                              Co ciekawe "konkubent" pochodzi od słów "wspólnie mieszkać" więc teoretycznie nie powinno mieć pejoratywnego znaczenia.
                              Tak, tylko tak się składa, że ten wyraz nader często pojawia się w relacjach czy programach kryminalnych.

                              Skomentuj

                              • Eris
                                Perwers
                                • Feb 2009
                                • 851

                                #45
                                Konkubinat z przywilejami malzenstwa. Dla mnie rozwiazanie idealne.

                                Skomentuj

                                Working...