W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Ciężki żywot kobiety

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • t.s.
    Świętoszek
    • Mar 2009
    • 11

    Ciężki żywot kobiety

    Z dedykacją dla BezTabu


    Ciężkie jest życie kobiety. Nie wierzycie mi? To już nawet nie chodzi o to, że stwierdzają, że jestem łatwa, bo takie teksty to domena kretynów, z którymi nie zwykłam się zadawać. Nie chodzi też o małą fortunę, jaką wydaję na pigułki i gumki (bo zabezpieczenie przed ciążą swoją drogą, ale jak czasem nie uda się poznać nawet imienia kochanka, to fajnie nie przyjmować do siebie wszystkich jego chorób wenerycznych, nie?). Nie jest moim zmartwieniem też znudzenie seksem – bo wystarczy trochę wyobraźni, i do osiemdziesiątki się wszystkich swoich pomysłów nie zrealizuje. To czym w takim razie się przejmuję?

    Jak się, jasna cholera, bzyknęło prawie wszystkich facetów w mieście, to się zaczynają schody. No dobra, może nie naprawdę wszystkich – ale wszystkich nadających się do tego. Szerokim łukiem omijam na przykład gorliwie wierzących prawiczków – jak raz się takim zaopiekowałam, to potem przez rok ktoś mi podrzucał białe róże na wycieraczkę. A to była tylko laska z połykiem… Strach się bać, co by chłopaczyna zrobił, gdybym nie skończyła na grze wstępnej.

    W każdym razie ja już naprawdę nie mam kogo zaruchać. Zacznijmy od miejsca pracy – Darek, Krzychu, no i oczywiście szefo. Pierwszy oczywiście był Darek, bo najprzystojniejszy. Taki, że wiecie – ach! Gęste blond włosy i intensywnie zielone oczy, wyższy ode mnie o głowę i świetny w te sprawy. Miał chyba największego penisa, jakiego kiedykolwiek w sobie poczułam, w dodatku mógł zawsze. Wiecie, nigdy mu nie opadł ani nic. Tylko przy jeźdźcu strasznie mnie bolało… No ale cóż, warto było, dla pozostałych chwil z nim…

    Z Krzychem było już gorzej – wzięłam się za niego, bo Darek zaczął mi brzydnąć – w końcu ile razy można zasypiać koło tego samego samca? Niby wizualnie był całkiem niczego sobie, ale miał strasznie irytujący głos. Za to robił świetną minetkę – a może podobała mi się tak bardzo właśnie dlatego, że w czasie lizania przynajmniej nie gadał? O szefie nie ma co się rozpisywać… Byłam tak pijana, że dałabym się przerżnąć nawet wieszakowi na płaszcze, gdyby temu chciało się ruszyć.

    Na tym personel mojej pracy się kończy, chyba że policzyłabym jeszcze Kaśkę, dziewczynę Darka. Spotkaliśmy się kiedyś we trójkę. Nie powiem, ciekawe wrażenie, bo kiedy robiłam mu laskę, ona dobrała się do mnie i zatopiła język w mojej cipce. Niby doznania jak przy sześć dziewięć, ale o ileż silniejsze… Chociaż muszę przyznać, że tak naprawdę nie kręcą mnie kobiety. Ta nie była wyjątkowa – ale po prostu chciałam zobaczyć, jak to jest. Nie powiem, ciekawie, ale lesbijką to ja się nie urodziłam.

    Oczywiście nie ominęłam też sąsiadów. Najciekawiej wspominam jednego długowłosego trzydziestolatka. Poderwał mnie dość tandetnie – wpadł w jakieś święto, kiedy sklepy były pozamykane, i zapytał, czy mam cukier. Miałam akurat nieziemską chcicę, więc wsunęłam mu dłoń pod spodnie i stwierdziłam, że może dostać coś słodszego. Nie protestował, więc wciągnęłam go do środka. Wziął mnie na pieska, dając solidne klapsy. Przez trzy dni nie mogłam po nich usiąść, a jego żona przyglądała mi się z niechęcią, gdy mijałyśmy się na korytarzu. W sumie do dziś nie wiem, czy przyznał się jej do zdrady, czy po prostu zazdrościła mi piersi. A muszę przyznać, że od zawsze były moim powodem do dumy!

    Innym razem poznałam na imprezie dwóch kuzynów. Uznali chyba, że co w rodzinie, to nie zginie, i zaprosili mnie do hotelu. To był za****sty seks – jeden posuwał mnie klasycznie, a drugi w usta. W ogóle muszę się przyznać, że oral cholernie mnie podnieca – czasem mam wrażenie, że obciąganie sprawia mi większą frajdę niż sam orgazm. Rozumie się więc samo przez się, że czując penisa w ustach podczas bzykanka, doszłam błyskawicznie. W sumie ci chłopcy nie byli tacy dobrzy, ale był to dla mnie pierwszy taki układ, więc byłam cholernie na niego nakręcona.

    Zdarzało mi się umawiać na seks przez neta. Jakoś nigdy nie chciało mi się wierzyć, że to niebezpieczne – może dlatego, że faceci bali się mojej pewności siebie i żaden nie odważyłby się zrobić mi nic złego? Jeden z takich numerków zapamiętam chyba na całe życie… Koleś skuł mnie kajdankami i zerżnął ostro, a po wszystkim wsunął mi pięć stów do cipki i uznał, że tak dobre w łóżku są tylko dziwki, więc on nie będzie korzystał za darmo. Świadomość tego, że ktoś potraktował mnie tak absolutnie zwierzęco podnieciła mnie maksymalnie – potem przez długi czas, masturbując się, myślałam tylko o nim.

    Lubiłam też typowe jednorazowe numerki – ot, dwa drinki i obciąganko w dyskotekowym kiblu. Zdarzało się, że obsługa płoszyła nas odświeżaczami powietrza, ale częściej trafiały się sytuacje, kiedy ochroniarz zapragnął być następnym. Żeby nie było – nie zawsze korzystałam. Tylko wtedy, kiedy mi się podobał, ale ja jakoś ogólnie lubię mundurowych… Przynajmniej ze trzy razy płaciłam za mandaty w naturze, w tym raz pełnym serwisem na tylnym siedzeniu radiowozu, z oboma facetami z patrolu. W pozostałych sytuacjach wystarczyła dobra laska ze spustem na twarz.

    Swojego pierwszego razu jakoś nigdy nie mogłam sobie przypomnieć – nie dość, że cholernie młoda byłam, to jeszcze potwornie napruta, nie wiem, jakim cudem nie zemdliło mnie od przełknięcia spermy. Bardzo dobrze za to zapamiętałam swój pierwszy anal. Facet wjechał we mnie bezpardonowo, oczywiście nie dbając o żele czy tym podobne romantyczne akcenty. Widać uznał, że ślina wystarczy. Może i dla niego wystarczyła, ale ja następnego dnia nie poszłam do roboty, bo bałam się, że musiałabym usiąść. Cały bity dzień przeleżałam na brzuchu, przeglądając stronki porno i przeklinając, że tamtym panienkom tak łatwo przychodzi rżnięcie w tyłek. Postanowiłam wtedy, że będę kiedyś lepsza od nich i co tu ukrywać – udało mi się to dość szybko. A z facetem od pierwszego anala spotkałam się jeszcze raz, po paru miesiącach… i zapewniłam mu podobne wrażenia do moich. Wbiłam mu się w odbyt tak wielkim wibratorem, jakiego sama bałabym się wtedy użyć. Więcej nie odebrał telefonu ode mnie, a szkoda…

    Teraz widzicie już, jak ciężkie jest życie kobiety? Zaliczyłam wszystkich najprzystojniejszych facetów w mieście, a nie lubię przeżuwać dwa razy tego samego deseru. Tylko co ja mam teraz zrobić? Wyprowadzić się? Bo, cholera, na wibratorach i własnych palcach to za długo nie wyrobię. A z drugiej strony, podobno do Darka ma przyjechać jakiś dawno nie widziany kuzyn, na stałe mieszkający w Niemczech… Może wielkość sprzętu jest u nich rodzinna?



    Zapewniam, że opowiadanie jest mojego autorstwa.
    t.s.
  • kenta
    Ocieracz
    • Feb 2005
    • 178

    #2
    Ironia, humor, perwersja i fajne myśli zepsutej kobiety.
    Dobre.
    Dla starszych forumowiczów nie jest tajemnicą że nie znoszę autorki, tym bardziej można uwierzyć w moją pozytywną opinie.
    Dla takiej sąsiadki byłbym gotów przeprowadzić się do mniejszej budy i płacić wyższy czynsz

    K.

    PS: Rzeczywiście...można się zdziwić dlaczego pod tym opowiadaniem, napisanym (wklejonym) już ponad rok temu , nie było ani jednego komentarza.
    Pamiętam...jakiś czas obserwowałem sytuacje, cala seria tych opowiadań stała dość długo na pierwszej stronie, czytano je , ale nikt nic nie napisał. Znikły więc, spychane pomału ale skutecznie przez inne "dzieła", na dalsze, już rzadziej odwiedzane strony.
    0statnio edytowany przez kenta; 19-04-10, 00:48.

    Skomentuj

    • Nolaan

      #3
      Ja już to gdzieś czytałem...
      Rewela, Tess, rewela niech ja skonam.

      Skomentuj

      • kenta
        Ocieracz
        • Feb 2005
        • 178

        #4
        Co dobre to dobre... podnoszę, czytać ! Bo warto. (nawet nie wiem czy ta autorka jeszcze tu bywa, czy nie, ba... nawet przestałem ją nie-lubić haha Fajnie by było gdyby jednak dalej pisała, dobrze to robi.

        Skomentuj

        Working...