Problemy w małżeństwie

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • negat1v31
    Świętoszek
    • Mar 2014
    • 1

    Problemy w małżeństwie

    Witam,

    Mam 34 lata, żonę 30 lat i syna 2 lata , jesteśmy razem już 8 lat z czego 3 lata po ślubie. W ciągu ostatnich kilku miesięcy nie układa nam się w związku , często się kłócimy, zostało wypowiedzianych dużo słów których nie da się wymazać z pamięci. Koleżanka w pracy (36 lat) zauważyła ze jest ze mną coś nie tak, zacząłem jej się „wypłakiwać” w telefon, dużo pisaliśmy o tym, okazało się ze mamy dużo wspólnego, nie ma dnia żebyśmy nie wymienili ze sobą kilka zdań, była ze mną w kryzysie jak szwedalem się z butelka wódki po mieście i pilnowała żeby mi sie nic nie stało, czuje ze bardziej ona dba o mnie niż własna żona. Pisze jej o wszystkim co czuje, o moich rozterkach, radościach, o wszystkim, mam wrażenie ze zaczęło nas łączyć coś więcej, jest chemia i iskrzy jak cholera, oczywiście do niczego nie doszło ale nakręcamy się każdego dnia coraz bardziej. Nie potrafię się teraz otworzyć na żonę, do tej pory nie sądziłem ze są takie kobiety na świecie które tak by do mnie pasowały jak ta koleżanka z pracy. Nie wiem co robić, w domu myśle tylko o niej, chciałbym się do niej przytulać cały czas bo bardzo mi tego brakuje ale nie chce tez rozbijać rodziny i ranić bliskie mi osoby. Nie mam komu o tym powiedzieć, nie mam kogo się doradzić co robić w takiej sytuacji. Może tutaj znajdę odpowiedz ?
  • iceberg
    PornoGraf
    • Jun 2010
    • 5100

    #2
    Trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona. W domu kryzys więc żona jest ta zła i w ogóle beee, natomiast znajoma jest super "bo rozumie i pocieszy". Tylko, że to złudne bo z żoną jak piszesz też było dobrze. I nie masz gwarancji że ze znajomą nie będzie tak samo. I wtedy co? Uciekniesz do kolejnej?
    Nad związkiem się pracuje a nie szuka ucieczki. Problemem jest to, że pociesza cię koleżanka a nie kumpel, do niego byś raczej do łóżka nie wskoczył .
    Zrobisz jak uważasz ale wedlug mnie najpierw powinieneś spróbować z żoną naprawić to co było a dopiero jak nie wyjdzie myśleć o rozstaniu. I dopiero wtedy zacząć się rozglądać za kimś innym.
    Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

    Skomentuj

    • pawrad
      Świętoszek
      • Jun 2009
      • 14

      #3
      Tak jest zawsze to samo, w małżeństwie się ****e jakieś wzajemne żale, pretensje a ciśnienie w majtkach narasta a człowiek nie wie co ze sobą zrobić.
      A w pracy jest koleżanka. Ona jest inna, ona słucha, ona ma czas, zawsze pomoże i jest tym kimś kim była kiedyś ona. Tylko!!!
      Czasami tak jest ze są dzieci i coś się kończy ale to stan przejściowy wiem to z własnego żyjcie bo mam 2 dzieci ale tez wiem jedno inna miska tylko na początku będzie smakować inaczej później i tak będzie będzie to samo a problemy narosną czyli kredyt, alimenty m, podział majątku itp.

      Skomentuj

      • unter
        Gwiazdka Porno
        • Jul 2009
        • 1884

        #4
        Napisał pawrad
        ... inna miska tylko na początku będzie smakować inaczej później i tak będzie będzie to samo a problemy narosną czyli kredyt, alimenty m, podział majątku itp.
        Ot i to cala prawda o kłopotach życia we dwoje i o roli usłużnej (i zakochanej) miski z pracy.

        Skomentuj

        • Shani
          Świntuszek
          • Aug 2012
          • 71

          #5
          Napisał negat1v31
          Koleżanka w pracy (36 lat) zauważyła ze jest ze mną coś nie tak, zacząłem jej się „wypłakiwać” w telefon, dużo pisaliśmy o tym, okazało się ze mamy dużo wspólnego
          Jak to mozliwe, że zawsze jak się jakiś bidulek zechce pożalić i wysmarkiwać komuś w rekaw, to od razu spada z nieba chętna pocieszycielka... Oczywiscie obowiązkowo ideal bez żadnych wad

          Napisał negat1v31
          mam wrażenie ze zaczęło nas łączyć coś więcej, jest chemia i iskrzy jak cholera, oczywiście do niczego nie doszło ale nakręcamy się każdego dnia coraz bardziej.
          No wiadomo że iskrzy, w ogóle same petardy & fajerwerki! Sęk w tym, że świńtuszenie na boku mało kiedy jest za friko

          Napisał negat1v31
          Nie potrafię się teraz otworzyć na żonę, do tej pory nie sądziłem ze są takie kobiety na świecie które tak by do mnie pasowały jak ta koleżanka z pracy.
          Powiedz to żonie. Ma prawo wiedzieć, że tak diametralnie zmienił ci sie "swiatopogląd"
          Napisał negat1v31
          Nie wiem co robić, w domu myśle tylko o niej, chciałbym się do niej przytulać cały czas bo bardzo mi tego brakuje ale nie chce tez rozbijać rodziny i ranić bliskie mi osoby.
          Ale ty już własnie rozbijasz rodzinę. Na razie walisz młoteczkiem w podstawy zaufania ale ewidentnie przebierasz nogami, zeby walnąć w nie czymś dużo wiekszym. Co najsmutniejsze, uznajesz własną żone i matkę twoich dzieci za bezrozumną idiotkę, za której plecami można robić co sie żywnie podoba. To że (jeszcze) nie wie co ci lata po głowie nie znaczy,że się nie dowie gdy np. ktoś życzliwy doniesie jaki z ciebie "płaczek".
          Last edited by Shani; 16-12-19, 19:32.

          Skomentuj

          • zbuntowany
            Seksualnie Niewyżyty
            • Apr 2006
            • 237

            #6
            Napisał negat1v31
            Mam 34 lata, żonę 30 lat i syna 2 lata , jesteśmy razem już 8 lat z czego 3 lata po ślubie.
            Ile pomagasz przy dzieciach? 2 lata u dziecka to może być na prawdę ciężki okres dla rodziców. Córka u nas jakoś przeszła to gładko, ale syn... rany... ten tak zwany bunt 2 latka to nie jest fikcja. Z dnia na dzień aniołek, który nauczył się mówić tak, poplose, dziekuje... odkrywa słowa NIE, NIE CHCE i buntuje się przeciwko każdej jednej rzeczy jaką chcesz zrobić. Z dnia na dzień proste przebranie pieluchy z czegoś co da się przeżyć staje się ciężką walką, strategią w połączeniu z walką psychologiczną.

            Związek przechodzi różne etapy. Posiadanie dzieci to nie jest tylko kolorowa bajka. Ja też miałem nie raz dość... i nie raz jeszcze będę miał. I nie raz mnie kusiło i to aby skoczyć w bok i to aby skoczyć z dachu. Ale wystarczy abym pomyślał, zwłaszcza o córce, że dowie się, że albo już więcej nie zobaczy Tatusia albo nie będzie go widzieć codziennie, aby poczuć tych zdradzieckich ninja krojących cebulę... To pozwala zacisnąć pięści i wytrzymać jeszcze trochę. Mimo tego, że staram się po pracy pomóc przy dzieciach... nie raz odpadnę z młodym przy usypianiu... W poniedziałek wychodząc do roboty, traktuję to po części jako odpoczynek i rozumiem, że mojej żonie jest jest łatwo.

            Jest taka scena z Simpsonów, która bardzo zapadła mi w pamięć, kto oglądał ten wie:



            PS.:
            I żeby nie było, że jęczę i że zawsze jest źle - Nie jest. Bywa za****ście! Ja się tylko odnoszę klimatem do pytania głównego.
            Attached Files

            Skomentuj

            Working...