W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Dlaczego w Polsce uwaza sie, ze technika i szkoly policealne sa dla debili?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Eris
    Perwers
    • Feb 2009
    • 851

    #31
    Napisał daj_mi
    Nie no, to już się niżej zaczęło.

    Studiuję na ekonomii na UW, swego czasu zaczynałam na Jednoczesnych Ekonomiczno - Matematycznych UW, "elitarny kierunek", który z 60 startujących kończy ok. 8 osób. Ja nie jestem w tych 8 ale przyznaję, że na matmie to już naprawdę trzeba się uczyć. Czasu nie było na nic.
    A ekonomia... nasze hasło to "najlepiej w Polsce uczymy ekonomii" :>
    Zawsze dziwilam sie czemu na UW nawet na niszowych kierunkach sa 2 toki - indywidualny/jednoczesny/miedzywydzialowy whatever i zwykly. Widocznie ten pierwszy to normalne studia z dawnych lat, ktore jeszcze trzymaly poziom a ten drugi to masowka dla debili, ktorzy maja zapewnic pieniazki z ministerstwa.

    Jesli faktycznie mierzi cie poziom masowki, to trzeba bylo zostac na jednoczesnych. Podobno prawdziwe studia na tym kiedys polegaly - ze sie non stop zakuwalo.

    Napisał daj_mi
    Ogólnie problem jest już w liceum. Z matury wycofano już całki czy pochodne... pochodnych to już nawet nie ma w programie.
    I teraz pani na zajęciach z mikroekonomii zamiast liczyć naprawdę proste rzeczy, tłumaczy bandzie tumanów, czym są pochodne. A to w ogóle nie powinna być jej działka, bo to powinno zrobić i utrwalić liceum.

    I analiza matematyczna na studiach zamiast dawać podstawy całek podwójnych (jak jeszcze kilka lat temu) zaczyna od tłumaczenia podstaw typu logarytmy, a do całek w ogóle nieraz nie dociera. I potem prowadzący rachunek prawdopodobieństwa zamiast operować na całkach, to tłumaczy, czym są. A potem prowadzący od statystyki zamiast mieć bazę z rachunku, to musi go solidnie maglować i tłumaczyć raz jeszcze :/
    To przeciez jest jakas zenada

    Zdaje sobie sprawe, ze przecietnemu zjadaczowi chleba calki nie sa do szczescia potrzebne. Ale za dawnych czasow idea liceow ogolnoksztalcacych byla taka, ze sa to szkoly przygotowywujace do studiow (w konkretnej dziedzinie - konkretny profil). Sam ogolniak niewiele daje i faktycznie wtedy jest to masa "nieprzydatnej wiedzy". Inaczej ma sie sprawa z kierunkami matematycznymi, gdzie te calki faktycznie sa potrzebne do roznych obliczen. Wtedy klops. To nawet nie jest tak, ze wszyscy to tepaki. Po prostu stracone lata w szkole, zanizony poziom sa trudne do nadrobienia nawet przy najlepszych checiach i zdolnosciach.

    Skomentuj

    • John Anthony
      Seksualnie Niewyżyty
      • Jul 2010
      • 271

      #32
      Co do całek to rzucę taki kontrowersyjny pomysł, że większości ludzi nawet związanymi z kierunkami technicznymi wystarczy intuicja (co to robi i jak się używa) + program do automatycznego liczenia.

      Ciężko jest znaleźć całkę symboliczną której da radę człowiek a nie da np. Mathematica.
      A hard man is good to find

      Skomentuj

      • Garf
        Świntuszek
        • Jun 2010
        • 57

        #33
        Akcja 'nie każdy musi być magistrem' będzie przybierać na sile, a jako, że aż tylu magistrów nie potrzeba, w kraju gdzie i tak dla ludzi po studiach pracy nie ma (znaczy nie takiej w której dałoby się tą wiedzę jakoś wykorzystać), to różne zawodówki, policealne itd będą pewnie zdobywać nowych absolwentów.
        Pogląd, że tam chodzą sami 'debile' chyba wziął się stąd, że ja kiedyś był boom na naukę, to miało przynieść pieniądze w przyszłości, a do innych szkół niż ogólniaki itp szli ci co niby nic nie umieli, albo im się nie chciało (W sumie dalej wiedza się przydaje, przykre jest to, że częściej nasi 'myśliciele' pracują na zachodzie).
        Debila człowiek raczej sam z siebie robi, no ostatecznie jest to jakiś wpływ środowiska.
        Jak powiedział pewien kat - "Każdy ma prawo być porąbany"

        Skomentuj

        • Garf
          Świntuszek
          • Jun 2010
          • 57

          #34
          Napisał Eris
          Zawsze dziwilam sie czemu na UW nawet na niszowych kierunkach sa 2 toki - indywidualny/jednoczesny/miedzywydzialowy whatever i zwykly. Widocznie ten pierwszy to normalne studia z dawnych lat, ktore jeszcze trzymaly poziom a ten drugi to masowka dla debili, ktorzy maja zapewnic pieniazki z ministerstwa.

          Jesli faktycznie mierzi cie poziom masowki, to trzeba bylo zostac na jednoczesnych. Podobno prawdziwe studia na tym kiedys polegaly - ze sie non stop zakuwalo.



          To przeciez jest jakas zenada

          Zdaje sobie sprawe, ze przecietnemu zjadaczowi chleba calki nie sa do szczescia potrzebne. Ale za dawnych czasow idea liceow ogolnoksztalcacych byla taka, ze sa to szkoly przygotowywujace do studiow (w konkretnej dziedzinie - konkretny profil). Sam ogolniak niewiele daje i faktycznie wtedy jest to masa "nieprzydatnej wiedzy". Inaczej ma sie sprawa z kierunkami matematycznymi, gdzie te calki faktycznie sa potrzebne do roznych obliczen. Wtedy klops. To nawet nie jest tak, ze wszyscy to tepaki. Po prostu stracone lata w szkole, zanizony poziom sa trudne do nadrobienia nawet przy najlepszych checiach i zdolnosciach.

          W ramach komentarza.
          Ja przez średnią szkołę do całek nie dotarłem. W zasadzie to w średniej przedmioty ścisłe omijałem z daleka, nie dlatego, że kompletnie nie umiałem liczyć, ale nauczyciele byli głównie nastawieni na korki, cóż (w podstawówce nie miałem problemu z matmą itp). I rzeczywiście na studiach był problem (chociaż tu fakt, że na ścisłe poszedłem przez przypadek). Tyle, że na studiach byli tacy wykładowcy, którzy umieli tak wszystko wyłożyć, że się to łapało bez większych problemów. Może nie do poziomu 'orła', ale jednak.
          Poziom nauki jest zaniżany, ale inna sprawa, że uczą rzeczy, które niejednokrotnie się nie przydają w życiu. Nie mam lekarstwa na nasze polskie szkolnictwo, ale zmiany dobre (nie jakieś tam) są potrzebne.
          Jak powiedział pewien kat - "Każdy ma prawo być porąbany"

          Skomentuj

          • John Anthony
            Seksualnie Niewyżyty
            • Jul 2010
            • 271

            #35
            Napisał e-rotmantic
            Ta intuicja wyrabia się właśnie podczas procesu nauki, rozumienia i rozwiązywania np. całek. Potem szczegóły się zapomina, ale zostaje ta bezcenna intuicja.
            U mnie intuicję co do zastosowań całek wyrobiła fizyka, ale to pewnie osobnicze.

            Za moich czasów Mathematica dobrze radziła sobie tylko z całkami z pierwszego semestru. Potem to już kulała. Miała skuteczność 20 - 30%. Najbardziej irytujące było, jak sobie cwanie wykombinowywała wynik w postaci jakiegoś kosmicznego szeregu. Żadnego pożytku z takiego wyniku.
            Ósemka jest już całkiem niezła, ale szczerze mówiąc ja jej używam już od po-studiach, więc tak długo jak szereg jest szybko zbieżny (żeby procka nie obciążać), to mi wystarcza .
            A hard man is good to find

            Skomentuj

            • e-rotmantic
              Perwers
              • Jun 2005
              • 1556

              #36
              Napisał John Antony
              U mnie intuicję co do zastosowań całek wyrobiła fizyka, ale to pewnie osobnicze.
              Nie, to też, jak najbardziej. Nie mniej, stosujesz całki do tej fizyki, musisz je jakoś rozumieć, rozwiązywać, schodzić do szczegółów. Taka praca wyrabia inżynierską intuicję, która zostanie, gdy już się zapomni ułamki proste.
              Napisał RedJane
              A dlaczego - podepnę się, bo temat i tak sobie zbacza w różne strony - uważa się, że praca na frilansie to nie praca?
              Bo nie masz zapewnionych stałych dochodów ani też nie masz stałych zobowiązań. Wydaje mi się, że takie podejście mają np. rodzice, rodzina, która martwi się o członka rodziny, który nie ma stałego zatrudnienia, tylko co najwyżej "dorabia". Według mnie, z punktu widzenia pracy jako takiej, frilance to jest ciężka harówka. Nie tylko trzeba robić, ale ciągle szukać i zapewniać sobie, żeby mieć, co robić. Z drugiej strony, ta forma zatrudnienia średnio daje wyższe dochody. W sumie jak wszędzie - większe ryzyko = możliwość większego zysku.

              Skomentuj

              • John Anthony
                Seksualnie Niewyżyty
                • Jul 2010
                • 271

                #37
                Napisał e-rotmantic
                Nie, to też, jak najbardziej. Nie mniej, stosujesz całki do tej fizyki, musisz je jakoś rozumieć, rozwiązywać, schodzić do szczegółów. Taka praca wyrabia inżynierską intuicję, która zostanie, gdy już się zapomni ułamki proste.
                Nie muszę. Mogę postępować według algorytmu że jak widzę równanie postaci
                coś = całka z coś od coś do coś to po prostu wrzucam to w CAS i mam wynik.

                Część rozumienia wykonuję po prostu pisząc równanie z tą całką, reszta jest mechaniczna.


                Dla mnie dobra inżynieria zawsze sprowadzała się w sumie do zdolności znalezienia jak największej części zadanego problemu, która jest już zrobiona, tak, żeby zrobić możliwie mało i mieć efekty.

                Co ciekawe, czasami nawet da się sprzedać całkiem nieźle rzeczy które są po prostu sklejkami z wkładem własnym rzędu 10 godzin roboczych.

                To tak połowicznie ad freelancingu .
                A hard man is good to find

                Skomentuj

                • Sexy_man
                  Perwers
                  • Feb 2007
                  • 1163

                  #38
                  Napisał Eris
                  No wiem, ze im sie wydaje i probuje odkryc przyczyne tego wydawanie sie Dlaczego w polsce przyjelo sie, ze kazdy kierunek studiow daje czlowiekowi bog wie co?
                  Bo studia wiążą się z kilkoma bardzo przyjemnymi rzeczami:
                  - rozwijanie swoich zainteresowań, swoich pasji
                  - otrzymywanie za darmo wiedzy, materiałów
                  - możliwość poznania autorytetów w swoich dziedzinach
                  - nawiązywanie nowych kontaktów z rówieśnikami
                  - studenckie życie: "klimat" studencki, imprezy, akademiki, wygłupy, flirty - wszystko to z ludźmi w podobnym wieku i o podobnych zainteresowaniach.
                  - ulgi studenckie w opłatach.
                  I inne.

                  I to przez całe 5 lat.
                  Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa.

                  Skomentuj

                  • outgoing
                    Perwers
                    • Apr 2009
                    • 807

                    #39
                    Napisał Eris
                    Ale kto, kiedy i w jakim celu zrobil te nagonke?
                    to pytaj tych co ją robili...ja jestem niezły w wielu rzeczach ale nie czytam w myślach.

                    Napisał RedJane
                    Pozostałe generują absolwentów, którzy w czasach naszych rodziców nie dostukaliby się nawet matury.
                    true story

                    Napisał RedJane
                    Stada magistrów nie są w stanie zrozumieć czytanej instrukcji, wygenerować tekstu pozbawionego błędów i posiadającego wstęp, rozwinięcie i zakończenie, ale za to są pozbawione myślenia przyczynowo-skutkowego.
                    Niestety profesorowie też nie kumają myslenia przyczynowo - skutkowego w Polsce, przynajmniej w naukach społecznych

                    Napisał RedJane
                    No ale każdy ma prawo do edukacji, a ponieważ od pogłowia studentów zależy przychód danej uczelni, więc coraz łatwiej się dostać na studia i coraz trudniej z nich wylecieć. Efekty - widać.
                    Jak już gdzieś pisałem, jak każdy ma po równo to każdy ma gówno...

                    Napisał daj_mi
                    A ekonomia... nasze hasło to "najlepiej w Polsce uczymy ekonomii" :>
                    Polscy ekonomisci to banda kretynów w większości. Wystarczy na ideas repec popatrzeć.

                    Napisał daj_mi
                    I analiza matematyczna na studiach zamiast dawać podstawy całek podwójnych (jak jeszcze kilka lat temu) zaczyna od tłumaczenia podstaw typu logarytmy, a do całek w ogóle nieraz nie dociera. I potem prowadzący rachunek prawdopodobieństwa zamiast operować na całkach, to tłumaczy, czym są. A potem prowadzący od statystyki zamiast mieć bazę z rachunku, to musi go solidnie maglować i tłumaczyć raz jeszcze :/
                    Uu to za moich czasów na konkurencyjnej uczelni warszawskiej to na analizie to mielismy teorię miary i topologię

                    Napisał e-rotmantic
                    Sytuacja edukacji w Polsce jest taka, że tylko tępaki nie posiadają intelektualnej zdolności, żeby wyrobić sobie mgr przed nazwiskiem, a debili nie stać nawet na licencjata czy inżyniera. Tylko żebym nie został źle zrozumiany. Nie mówię o wszystkich ludziach bez wyższego wykształcenia, tylko o takich, którzy nawet gdyby mieli wszelkie warunki i chcieli skończyć studia, nie daliby rady.
                    Coraz częściej myślę, że Ci którzy studiów nie robią są tak de facto inteligentniejsi

                    Napisał RedJane
                    Cytat o biurku był mój. A chodziło o jakieś dziwne przekonanie panujące w narodzie, że jak się człowiek zaczepi w jakiejś budżetówce, to złapał Pana Boga za nogi. Praca w budżetówce za biurkiem jest doskonała ...dla kobiet, które mają bogatych mężów.
                    Zazwyczaj nie ma z tego w ogóle pieniędzy, no ale za to można się spokojnie rozmnażać, bo raczej nie wywalają po macierzyńskim.
                    Po pierwsze urzędnicy powinni zarabiać więcej ale powinno ich być mniej. Po drugie jest to tak samo dziwne przekonanie jak to że jeśli studiuje połowa narodu to jesteśmy geniuszami w skali światowej.

                    Napisał John Anthony
                    Ciężko jest znaleźć całkę symboliczną której da radę człowiek a nie da np. Mathematica.
                    ło Panie, to trzeba mieć jeszcze Mathematicę a to nie takie oczywiste na Polskich uczelniach.

                    Napisał Sexy_man
                    Bo studia wiążą się z kilkoma bardzo przyjemnymi rzeczami:
                    - rozwijanie swoich zainteresowań, swoich pasji
                    Chlanie

                    Napisał Sexy_man
                    - otrzymywanie za darmo wiedzy, materiałów
                    Polemizowałbym, dobre książki są drogie jak **** na polskie warunki


                    Napisał Sexy_man
                    - możliwość poznania autorytetów w swoich dziedzinach
                    kpisz prawda? autorytety albo wymarły albo wyjechały. Na ISI Highly Cited są dwie osoby z polskich uczelni, z dziedziny medycyny, która de facto publikuje dużo więcej niż inne. Z trudniejszych publikacyjnie dziedzin nie ma nikogo.


                    Napisał Sexy_man
                    - nawiązywanie nowych kontaktów z rówieśnikami
                    - studenckie życie: "klimat" studencki, imprezy, akademiki, wygłupy, flirty - wszystko to z ludźmi w podobnym wieku i o podobnych zainteresowaniach.
                    Jeszcze więcej chlania, palenie zielska i ruchanie


                    Napisał Sexy_man
                    - ulgi studenckie w opłatach.
                    I inne.

                    I to przez całe 5 lat.
                    No właśnie a później jeszcze można niezobowiązująco ciągnąć zasiłek dla bezrobotnych
                    0statnio edytowany przez outgoing; 16-04-11, 20:42.
                    The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

                    Skomentuj

                    • anduk
                      Koci administrator
                      • Jan 2007
                      • 3901

                      #40
                      I analiza matematyczna na studiach zamiast dawać podstawy całek podwójnych (jak jeszcze kilka lat temu) zaczyna od tłumaczenia podstaw typu logarytmy, a do całek w ogóle nieraz nie dociera.
                      Zależy od kierunku i wymiaru godzin. Na mojej uczelni zaczęło się od logarytmów a skończyło na całkach potrójnych.

                      Inna sprawa, że przydatność ich poza akademicką rzeczywistością jest mocno wątpliwa
                      0statnio edytowany przez anduk; 17-04-11, 10:15.
                      If you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.

                      Skomentuj

                      • daj_mi
                        Emerytowany PornoGraf
                        • Feb 2009
                        • 4452

                        #41
                        Anduk, sęk w tym, że to wszystko zawęża się z roku na rok.
                        Mój rocnzik jeszcze znał pochodne z liceum, ale już rok kolejny nie.
                        I studia muszą się dostosować.
                        Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                        Regulamin forum

                        Skomentuj

                        • outgoing
                          Perwers
                          • Apr 2009
                          • 807

                          #42
                          Matematyka poza kwestiami akademickimi rozwija też kreatywność i umiejętność rygorystycznego wnioskowania, które to przydają się również poza akademią...
                          The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

                          Skomentuj

                          • e-rotmantic
                            Perwers
                            • Jun 2005
                            • 1556

                            #43
                            Napisał daj_mi
                            Anduk, sęk w tym, że to wszystko zawęża się z roku na rok.
                            Mój rocnzik jeszcze znał pochodne z liceum, ale już rok kolejny nie.
                            I studia muszą się dostosować.
                            I tu jest pies pogrzebany, że niby "muszą" się dostosować. System powinien działać tak jak kiedyś - to nie uczelnia ma się dostosowywać do niskiego poziomu studentów, tylko student powinien dostosować się do wysokiego poziomu uczelni. Jak nie daje rady, to droga wolna.

                            Skomentuj

                            • outgoing
                              Perwers
                              • Apr 2009
                              • 807

                              #44
                              Napisał e-rotmantic
                              I tu jest pies pogrzebany, że niby "muszą" się dostosować. System powinien działać tak jak kiedyś - to nie uczelnia ma się dostosowywać do niskiego poziomu studentów, tylko student powinien dostosować się do wysokiego poziomu uczelni. Jak nie daje rady, to droga wolna.
                              Polejcie mu bo dobrze prawi!!!
                              The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

                              Skomentuj

                              • John Anthony
                                Seksualnie Niewyżyty
                                • Jul 2010
                                • 271

                                #45
                                Napisał outgoing
                                Matematyka poza kwestiami akademickimi rozwija też kreatywność i umiejętność rygorystycznego wnioskowania, które to przydają się również poza akademią...
                                Z umiejętnością rygorystycznego wnioskowania się zgodzę, co do kreatywności powiem że MOŻE rozwijać, ale w wydaniu większości nauczycieli licealnych i nawet akademickich nie rozwija.

                                Praktycznie nauczanie matematyki nawet na porządnym poziomie sprowadza się do uczenia ludzi klasy heurystyk które można stosować do klasy problemów, zaś człowiek który to opanuje właściwie nie musi się wykazać większą kreatywnością.

                                Za czasów liceum mi się wybitnie podobały zadania z olimpiady fizycznej (zwłaszcza doświadczalne) i informatycznej, bo wymagały dość znaczącej ilości myślenia niesztampowego. Nie ulegają prostym heurystykom.

                                Nawet do tej pory biorę sobie zadania z nich (no i różnych ACM-ów, ale to inna rzecz) i robię, żeby utrzymywać mózg w przyzwoitej formie, bo jednak większość problemów z którymi walczę w pracy są proste, a zabawa jest w tym żeby się z nimi nie namęczyć.

                                Zobacz sobie np. tegoroczne zadanie z fizycznej:




                                Potrzebowałem całego dnia żeby znaleźć rozwiązanie dające zadowalającą dokładność, a z tego co pamiętam czas trwania konkursu to 4h (z drugiej strony mózg się bardziej spina).
                                0statnio edytowany przez John Anthony; 17-04-11, 17:33.
                                A hard man is good to find

                                Skomentuj

                                Working...