Dżem dobrym.
Dzisiaj naszło mnie na porozmawianie o emocjach, a szczególnie o tej jednej, wokół której cały świat się ponoć kręci, czyli miłości.
Jak to z nią jest? Wszędzie jej pełno - w mediach, w rozmowach itp. Sam jednak wydaje się, że nie jestem w stanie z siebie jej wykrzesać. Ktoś może powiedzieć, że jestem jeszcze młody i przyjdzie czas, kiedy zalęgną mi się motyle w brzuchu. Mimo wszystko znam siebie dobrze jak nikt inny i odnoszę wrażenie, że czegoś mi brakuje aby móc ten "stan" potencjalnie osiągnąć. Wzorców ze strony rodziców? A może to strach? Wygodnictwo? Po prostu charakter? A może nie mam duszy? Miałem niestety tendencję do wmawiania sobie uczuć względem kobiet, gdy tak naprawdę mogłyby one w oka mgnieniu zniknąć z mojego życia i niewiele by mnie to ruszyło. I choć z zakochiwaniem się u mnie jest poruta, to jednak nie lubię ranić ludzi i kiepsko by było, gdybym miał wejść z kimś w związek, by potem nagle stwierdzić, że nadal się do tego zmuszam, zerwać i w ten sposób skrzywdzić kogoś innego.
W każdym razie - może można coś zrobić w tym kierunku, żeby zalążki tego typu odczuć pielęgnować. I tu pada moje pytanie o Wasze poglądy na ten temat ogólnie, o tzw. higienę emocjonalną, o to jak Wy dbacie o wachlarz Waszych uczuć itp. itd.
Dzisiaj naszło mnie na porozmawianie o emocjach, a szczególnie o tej jednej, wokół której cały świat się ponoć kręci, czyli miłości.
Jak to z nią jest? Wszędzie jej pełno - w mediach, w rozmowach itp. Sam jednak wydaje się, że nie jestem w stanie z siebie jej wykrzesać. Ktoś może powiedzieć, że jestem jeszcze młody i przyjdzie czas, kiedy zalęgną mi się motyle w brzuchu. Mimo wszystko znam siebie dobrze jak nikt inny i odnoszę wrażenie, że czegoś mi brakuje aby móc ten "stan" potencjalnie osiągnąć. Wzorców ze strony rodziców? A może to strach? Wygodnictwo? Po prostu charakter? A może nie mam duszy? Miałem niestety tendencję do wmawiania sobie uczuć względem kobiet, gdy tak naprawdę mogłyby one w oka mgnieniu zniknąć z mojego życia i niewiele by mnie to ruszyło. I choć z zakochiwaniem się u mnie jest poruta, to jednak nie lubię ranić ludzi i kiepsko by było, gdybym miał wejść z kimś w związek, by potem nagle stwierdzić, że nadal się do tego zmuszam, zerwać i w ten sposób skrzywdzić kogoś innego.
W każdym razie - może można coś zrobić w tym kierunku, żeby zalążki tego typu odczuć pielęgnować. I tu pada moje pytanie o Wasze poglądy na ten temat ogólnie, o tzw. higienę emocjonalną, o to jak Wy dbacie o wachlarz Waszych uczuć itp. itd.
Skomentuj