Nie mogę się pozbierać.

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Palpatin
    Świętoszek
    • Nov 2006
    • 37

    Nie mogę się pozbierać.

    Chciałem podzielić się swoją historią z wami, może ktoś mi pomoże dojść dlaczego tak się stało a nie inaczej.

    Ja- student 24 lata, normalny, wiem czego chcę od siebie, świata.
    Ona- 22/3 lata(w przyszłym tyg urodziny), studentka chcącą zrobić karierę naukową.
    Jej głównym problemem było/jest to że nie może wyleczyć się ze swojego byłego. Byli ze sobą na II roku, zostawił ją tak po prostu, bez jakiegoś konkretnego powodu. Z tego powodu wpadła w depresje, z której leczy się/leczyła po dziś dzień czyli przez dwa lata.
    Studiujemy to samo, na tym samym roku(ja byłem rok wyżej ale musiałem zrobić roczną przerwę dlatego do nich dołączyłem) więc przez ten cały czas musiała chcąc nie chcąc widzieć go na uczelni.

    Do rzeczy, nas związek trwał przez pół roku. Zaczęliśmy się spotykać od listopada, w grudniu byliśmy nie oficjalną parą, tzn. najbliżsi znajomi wiedzieli, na uczelni staraliśmy się ukrywać, nie afiszować. Ludzi na roku niezbyt dużo i typy raczej które wbiją Ci nóż w plecy niż pomogą więc staraliśmy uniknąć plotek itp.. Ogólnie związek skończył się w połowie maja.

    Kiedy zaczęliśmy się spotykać była w związku z jednym gościem, miało się to już ku końcowi, ja byłem ostatecznym argumentem do zakończenia tej znajomości. To ona była stroną która wyszła z inicjatywą i dawała mi wyraźne znaki że jej się podobam itp.. Ogólnie wszystko działo się bardzo szybko do tego stopnia że już w grudniu praktycznie mieszkałem u niej(5 dnia 7 spałem u niej). Początkowo trochę mnie to przerażało i podchodziłem do tego z rezerwą, jednakże po nowym roku zacząłem się angażować coraz bardziej, zaczęło pojawiać się uczucie że chcę z nią być. Z jej strony jak to osoby z depresją bywały czasami ciężkie dni, najgorzej było gdy wracała do domu na weekend albo coś jej nie wychodziło na uczelni, wtedy nachodziły ją czarne myśli typu czy to ma sens, że ona nigdy się już nie zakocha itp., trwało to przeważnie jeden dzień, po czym było dobrze, nawet bardzo dobrze między nami. Doszliśmy nawet do wniosku że od przyszłego roku fajnie byłoby zamieszkać razem wtedy nie tracilibyśmy czasu na dojazdy do siebie( 30 min w jedną stronę). Wspólne plany na wakacje, Opner, przyjazdy do niej w odwiedziny jak tylko będzie to możliwe itp.. W lutym moja przyjaciółka, a jej dobra koleżanka urodziła dziecko, w szpitalu, a potem w domu mówiła parę razy że chce mieć ze mną dziecko, wtedy bardzo się z tego powodu cieszyłem, byłem szczęśliwy i taki łał, że to może już jest ta jedyna.

    Ogólnie wszystko zaczęło się pieprzyć w kwietniu(początek, połowa bez znaczenia), coraz częściej zaczęliśmy się kłócić, o coraz to mniejsze pierdoły. Dużo czasu poświęcała na karierę naukową, w tym organizacje konferencji naukowej. Jak dla mnie za dużo siedzieliśmy w domu, oczywiście były wyjścia na miasto itp. ale ja chciałem trochę częściej wychodzić. Czasami było tak że już byliśmy umówieni na wyjście do kina np. to nie szliśmy bo miała za dużo pracy albo źle się czuła. Gdy chciałem usiąść i porozmawiać o tym problemach to z jej strony nie było problemu, gdy powiedziałem że jestem trochę zazdrosny(nigdy nie kontrolowałem, w pełni ufałem) o to że spędzamy ze sobą mało czasu jako normalna para, bywało tak że przyjeżdżałem wieczorem, uczyliśmy się, pisali pracę itp., szliśmy spać a rano na uczelnie. To zrobiła mi wyrzuty że jestem zazdrosny o jej przyjaciela czy kolegę z którym organizuje konferencję, jak powiedziałem o tych nocach to stwierdziła że w takim razie jeżeli nie chcę to nie muszę spać u niej. Nie powiem zabolało mnie to trochę dlatego nie chciałem tego zmieniać. Wracając do kwietnia, wymyśliliśmy że na majówkę pojedziemy do Berlina. Zorganizowałem wszystko: przejazdy, noclegi tylko że trzeba było zapłacić wcześniej, ja nie miałem karty(czekałem na nową) a jej nie działała, z tego powodu pokłóciliśmy się w sumie najbardziej, do tego stopnia że przez jakiś czas nie odzywaliśmy się do siebie i stwierdziliśmy że nigdzie nie jedziemy. Karta przyszła tydzień później wszystko zorganizowałem na nowo i piszę do niej czy dalej chcemy jechać bo mam wszystko dograne tylko zapłacić a ona mi odpisała że jedzie na majówkę do domu i że mnie bardzo przeprasza. Wcześniej nic nie mówiła o tym że jedzie do domu, myślę sobie dobra, to ja jadę do Wawy, chciałem zwiedzić już od jakiegoś czasu. Pojechałem, wyszedłem z założenia że skoro ona mi nie powiedziała że jedzie do domu to ja jej nie powiedziałem że jadę do Wawy(to był chyba mój największy błąd jaki popełniłem). Na miejscu już dostałem zfochowane smsy że nic nie powiedziałem że jadę a okazało się że ona jednak została we Wrocławiu(nic nie powiedziała). Wracając umówiłem się że do niej przyjadę i spędzimy trochę czasu, początkowo się ucieszyła ale później doszło do tego że musiałem się "prosić" o to żebym przyjechał. Ogólnie reszta weekendu minęła nam dobrze ale czułem że coś jest nie do końca tak, była jakaś taka zimna.

    I teraz końcówka tego co się stało w maju. Po majówce napisała mi sms że "nie wiem czego chcę, nie chcę nikogo ranić, krzywdzić i sprawiać że są źli i smutni jak Ty". Powiedziałem sobie ok, trochę się jej zwaliło na uczelni(konfy i coś tam pozawalała). Ogólnie przez dwa tyg się nie widzieliśmy i nie pisaliśmy ze sobą ja nie pisałem bo nie chciałem naciskać, wymuszać. Ogólnie w kościach przeczuwałem że dzieje się coś złego i idzie to w stronę zerwania tylko że wiedziałem czego chcę i chciałem walczyć o nas. Pod koniec tych dwóch tygodni pojechała na konferencję do innego miasta, na tej konfie był też jej były(od depresji) a później miała być impreza integracyjna. Zobaczyłem ich zdjęcie jak się wspólnie bawią, ona przez leki ma słabą głowę i już wiedziałem że do czegoś dojdzie między nimi. We mnie coś pękło, poczułem się zdradzony, w przypływie złych emocji wrzuciłem na fb piosenkę "chryzantemy złociste". Następnego dnia dostałem sms że mnie nigdy nie zdradziła, że to wszystko jej wina, że to miało inaczej wyglądać i wie że wszystko już jest pozamiatane. Umówiliśmy się na poważną rozmowę. Ogólnie rozmowy nie było, zerwała ze mną słowami "nie bo ja teraz nie chcę" i "nie bo nie". Na następny dzień dostawałem od niej wiadomości że to jej wina, że mnie przeprasza itp., dostałem nawet sms z pytaniem "już nigdy nie dostanę od Cb czasu ?", gdy zapytałem czasu na co to odpisała "na nic, nieważne"(w sumie "nieważne" często używała, zwłaszcza w ciężkich tematach). Że żyje czymś innym i będzie żyć, żyje w poprzedniej znajomości, doszła do czegoś na terapii z Panią psycholog i jeżeli tego nie zrobi to będzie w życiu nieszczęśliwa, a i sms który mnie najbardziej rozbawił to że "jeżeli Cie to pocieszy to z nikim nie będę", "żebym postawił się w jej sytuacji i nie mówił jaka to jest po****na".

    Ogólnie jak prawa się skończyła ? Przez przypadek trafiłem na zdjęcia z klubu gdzie była impreza, na zdjęciu siedziała mu na kolanach a on ją trzymał za rękę. Widać że jej to nie przeszkadzało. Dla mnie była to najgorsza zdrada jaka może być, czyli zdrada emocjonalna. Na terapii u psychola doszła do tego że chce wrócić do swojej wielkiej miłości i dać mu drugą szansę. Zauważyłem to po tym jak od konfy zaczęli ze sobą coraz częściej pisać, kręcić się razem niby przypadkiem a teraz, pod koniec roku nawet się z tym nie ukrywali.

    Co do typa, opowiadała mi że na początku roku akademickiego złożył jej propozycję powrotu do siebie ale ona ją odrzuciła. Gdy ja się zapytałem czy ona by chciała to czekałem cały dzień na odpowiedź że nie. Raz czy dwa płakała mi wtulając się we mnie z jego powodu, mówiła jaki to idiota i jaka ona była ślepa że w nim była. Chciała rzucić studia albo przenieść się na inną uczelnie ale jej promotorka wybiła jej to z głowy. Wiem że on szukał z nią kontaktu, czasem ona do niego coś tam napisała. Jak dowiedział się że jesteśmy razem to coraz częściej uśmiechał się do niej czy patrzył, śmiał się że jestem jej "faworytem". Po rozstaniu to do mnie dotarło. Gościu jest typem cwaniaka. Jego starzy mają dwie prosperujące firmy a on pobiera stypendium socjalne w wysokości 900 zł(nie ukrywa tego, dużo ludzi na roku o tym wie), kusi mnie żeby napisać do dziekanatu donos że wyłudza pieniądze.

    W sumie dlaczego napisałem ten wątek ?
    Nie mogę sobie poradzić z tym dlaczego mnie rzuciła, chciałem walczyć, oddzielić grubą kreską to co było i wystartować raz jeszcze.
    Nie mogę sobie poradzić w jaki sposób mnie rzuciła i te wszystkie kłamstwa, które mi powiedziała/napisała rzutują na całe 7/8 miesięcy znajomości w tym sensie czuję się jakby mnie od samego początku okłamywała i posłużyła się mną jak trampoliną by do niego wrócić.
    Nie mogę sobie poradzić z tym że rzuciła mnie dla kogoś takiego jak on, osoby przez którą żyje w depresji włącznie z leczeniem się na nią przez 2 lata.

    P.S Przepraszam za chaos ale te emocje są we mnie jeszcze tak silne że ciężko mi się pozbierać, w tym o tym pisać.
  • diablo1990
    Ocieracz
    • Feb 2009
    • 88

    #2
    Jakby mi na ramieniu kobieta plakala z powodu bylego to bym jej zaznaczyl ,ze chyba zle trafila ze swoimi zalami. Bedac z kims nowym przeszlosc zostawia sie za soba , a nie jeszcze wiaze sie z kims - mysle ze w celu wsplonej przyszlosci lub jakiejs odskoczni od problemu - i *******i mu nad uchem jaki taki i owaki byl byly,no ****a jakas patologia...Daj sobie z dziewczyna spokoj,sama nie wie czego chce,uwierz ze lepiej ze wyszlo to w tym momencie niz np za 2 lata gdzie juz bardziej myslisz o wspolnej przyszlosci.A tamten jak juz raz tak jej zrobil to zrobi i kolejny.Olej babe ,a zobaczysz ze i tak przyleci do Ciebie kiedys z placzem.I wiem,ze mozesz napisac "latwo Ci mowie",ale sam przezylem powazne rozstanie z kobieta i po pewnym czasie pomyslisz- jak juz zejda emocje i ochloniesz- ze niebyla to kobieta dla Ciebie i lepiej ze sie stało jak sie stało.

    Skomentuj

    • Rozmarzona
      Seksualnie Niewyżyty
      • May 2012
      • 203

      #3
      No cóż..
      Panna potraktowała Cię przedmiotowo ..niektórzy stosują metodę ''klin -klinem'' i Ty własnie takim klinem byłeś- za pomocą Twojej osoby próbowała wybić z głowy tamtego.
      Straszne chamstwo , brak empatii ,egoizm i tp.
      Tak jak poprzednik myślę ,że zemści się to na niej wczesniej czy pózniej - jej książę kopnie ją w dupsko ..czy inny numer wywinie.Jak się ''nie wie czego chce'' to sie innym w głowie nie miesza (opowiastki o dziecku i tp.)
      Musisz odciąć tę znajomość drubą kreską - staraj się jak najmniej rozmyslać o przeszłości - z tej znajomości nic pozytywnego juz się nie urodzi. Myśl o sobie - byś i Ty nie skończył z depresją. Dobrze ,że tak szybko sie skończyło ..z każdego doświadczenia można wynieść jakąś naukę na przyszłość ..

      Skomentuj

      • takitamproblem
        Świntuszek
        • Feb 2014
        • 79

        #4
        z obserwacji wiem że obecnie coraz mniej osób umie być samymi po jakichś związkach. Wolą znaleźć sobie pocieszyciela/pocieszycielkę żeby im w tym pomógł/a. A to że potem ten ktoś zostanie kopnięty w dupe i zraniony, kogo to obchodzi. Liczą się oni i ich tragedia, ich ukochany były który rzucił a którego nadal się kocha.
        Moim zdaniem zrobiłeś błąd pisząc się na relację w której ona nadal tęskniła za byłym. Osobiście zawsze unikałem jak tylko się dało dziewczyn które były tuż po zerwaniu albo w widoczny sposób to zerwanie przeżywały. Uwerz że to idzie zauważyć najdalej na którymś z kolei spotkaniu. Zostałeś pocieszycielem, a przy wspaniałym byłym po prostu nie miałeś i tak szans, on był tym wspaniałym.
        Dla własnego dobra, olej ją w cholerę.
        Co do donosu nie wiem czy jest sens, u mnie na roku też ludzie pobierają socjala po 900 zł tylko dlatego ze nie można udokumentować ze zarabiają na tyle że nie załapaliby się nawet na najmniejszego socjala. Poza tym to nie on cię zostawił a ona, jeżeli już kogoś nienawidzić to proponuje właśnie ją.
        Dzięki za piosenkę chryzantemy złociste, jest świetna

        Skomentuj

        • Andrzej18
          Seksualnie Niewyżyty
          • Dec 2012
          • 291

          #5
          Chłopie obudź sie, ty ją wyrwałeś komuś pomogłeś sie rozstać to jak u Was pojawił sie kryzys to ktos jej pomogł Ciebie zostawic krótka piłka.
          Patrz dalej kiedy znow ktoś jej pomorze tego "idiote" zostawić założe sie,ze to kwestia czasu.

          Skomentuj

          • Palpatin
            Świętoszek
            • Nov 2006
            • 37

            #6
            Witajcie,

            Dzięki wszystkim za słowa, które pozwoliły mi otworzyć oczy i uświadomić sobie kim dla niej byłem tak naprawdę. Z dnia na dzień jest coraz lepiej, drugi raz do tej samej rzeki nie wejdę.

            Jeżeli każdemu w życiu pisane jest przeżyć nieszczęśliwą miłość, to mam nadzieje że ta już jest za mną

            Skomentuj

            Working...