Na tę chwilę siedemnastoletni Grzegorz czekał jak na spełnienie marzeń. Prawie wzorowy uczeń technikum , bez nałogów miał właśnie spełnić swe odwieczne marzenie. To dziś właśnie miał przeżyć tę jedną jedyną chwilę z swą poznana tutaj, w tym mieście dziewczyną. Sylwia, jego obiekt westchnień miała podobnie jak on siedemnaście lat. Poznali się na zorganizowanej zabawie andrzejkowej w jego szkole. Ot, typowo męska klasa zaprosiła klasę równolatków w której to przeważający procent stanowiły dziewczęta. Parę tańców, wolne kawałki w trakcie których mógł przytulić tę atrakcyjną dziewczynę i rozmowy na dworze sprawiły że jakoś tak sobie przypadli do gustu. Potem , te spotkania popołudniowe, trzymanie się za ręce, pierwsze pocałunki. Mieszkał na stancji, do domu było ponad 80 kilometrów i to właśnie dziś, w ten piątkowy wieczór miało się stać to na co jak mu się wydawało on i Sylwia czekali i bardzo pragnęli. W mroźny styczniowy wieczór, ogarnąwszy swój pokoik czekał na swą ukochaną i jedyną. Dom w którym mieszkał był praktycznie tylko do jego dyspozycji. Właścicielka wpadała od czasu do czasu mieszkając z swą córką , która nie tak dawno urodziła dziecko. Wiadomo, matka z całych sił starała się pomagać swej jedynaczce. Grzegorz pomieszkiwał tu już drugi rok i u Pani Renaty miał dobrą opinię. Zero imprez i sprowadzania do domu kolegów, punktualność powrotów i ogólne zachowanie chłopca dawało właścicielce domu pewność że jest to osoba warta zaufania. Raz w tygodniu, w sobotę na sprzątanie domu przychodziła dobiegająca pięćdziesiątki pani Maria. U niej też maił nieposzlakowaną opinie. Nieraz pomagał jej w czynnościach jakie wykonywała będąc w domu. Do swego rodzinnego domu jeździł co dwa tygodnie , tak że fakt iż teraz nie będzie nie był niczym nowym. Był w poprzednim tygodniu i teraz po skończonych lekcjach przygotowywał swój pokój na wizytę dziewczyny. Wracając z „budy” w kiosku „Ruchu” z bijącym sercem poprosił o opakowanie prezerwatyw. Pani bez żadnych oporów podała mu opakowanie jedynych słusznych na te lata 90-te ubiegłego stulecia „Stomili”. W pobliskim sklepie spożywczym bez większych problemów zakupił butelkę „Sangri”. Nikt nie pytał go o dowód, ot wyglądał na rasowego osiemnastolatka. Teraz posprzątawszy pokój oczekiwał na przybycie dziewczyny. Umówili się na dziewiętnastą i ta pora powoli się zbliżała. Podniecony, zdając sobie sprawę że za parę chwil nastąpi jego pierwszy raz oczekiwał na przybycie swej ukochanej. Nie miał doświadczenia w tych sprawach. Jego kontakty z płcią przeciwną były bliskie zeru. Owszem , jak każdemu w tym gorącym okresie dojrzewania zdarzyło się oglądać „świerszczyki” lecz na tym i na lekcjach przysposobienia do życia w rodzinie jego edukacja seksualna się zakończyła. Teraz miał doznać tego o czym w myślach marzył. Siedział jak na szpilkach. Minęła chwila i usłyszał dzwonek. Momentalnie podniósł się z fotela i skierował swe kroki w kierunku drzwi wejściowych. Szybko i sprawnie przekręcił klucz i jego oczom ukazała się ta wyczekiwana dziewczyna.
- Cześć – przywitała go.
- Cześć - wyrzucił z siebie patrząc na nią.
Gdy pomagał jej ściągnąć kurtkę dojrzał jak seksownie i z gustem ubrała się na to spotkanie. Czarna bluzka z koronkowymi wstawkami super współgrała z jej kruczoczarnymi włosami. Czarna spódniczka mini i czarne grube rajstopy dopełniały reszty jej stroju. Zsunęła z nóg czarne kozaki.
- Choć do pokoju – wydukał z siebie.
Po chwili byli już w pokoju. Chłopak czuł podniecenie. Jego penis prawie chciał rozerwać materiał slipek jaki go otaczał.
- Otworzę wino – powiedział i drżącymi dłońmi począł majstrować korkociągiem przy butelce wina.
Sylwia usiadła zaplatając nogę na nogę co jeszcze bardziej rozkojarzyło chłopaka. Jakoś udało mu się otworzyć butelkę i nalać do wcześniej przygotowanych kieliszków. Ujął je w obie dłonie i zbliżył się do dziewczyny siedzącej na wersalce.
- Dziękuję – powiedziała biorąc kieliszek z jego dłoni.
Usiadł przy niej. Zarówno on jak i ona posmakowali wina . Odłożył kieliszek na podłogę i objął ją czule. Ich usta zbliżyły się do siebie. Zadziałał jak automat. Gdy jego prawa dłoń obejmowała dziewczynę, lewa zsunęła się w dół i dotknęła jej nóg. Dotykał ją na wysokości kolan czując ten materiał rajstop okalający jej boskie nogi. Przesuwał swą dłoń wyżej tak że po chwili począł podnosić jej spódnicę ku górze. Sylwia odłożyła swój kieliszek na podłogę. Jej dłoń powędrowała na jego udo.
- Kupiłeś to? – zapytała odsuwając swe usta od jego ust.
- Tak, mam – odparł i natarł swymi ustami na jej usta.
Czuł smak jej szminki. Był mega podniecony. Jego ptaszek stał na baczność i był już teraz mega wilgotny. Preejakulat po prostu zalewał materiał slipek chłopca. Jego dłoń posuwała się coraz wyżej i wyżej odsłaniając to co dziewczyna skrywała pod swą czarną spódniczką. Jej dłoń też nie próżnowała, dotarła do rozporka i powoli zaczęła go rozpinać. Teraz wszystko zaczęło się toczyć bardzo szybko. On zsunął swą dłoń oplatającą jej kark na jej piersi. Druga z jego dłoni dotarła do jej łona okrywanego nadal przez rajstopy i majtki. Bez pardonu począł zsuwać te przeszkody ku dołowi. Sylwia szybko i bez żadnych za hamowań rozpięła rozporek jego spodni i gdy tylko podniósł lekko ku górze swe pośladki zsunęła jego spodnie i majtki ku dołowi uwalniając sterczącego penisa. Nadal ich usta były złączone w wymianie pocałunków. Chłopak poczuł jak ręka Sylwii chwyta jego starczącą pałę. On dotarł palcami swej dłoni do jej myszki i…….
To było nieprzewidziane i dla niego straszne. Wystarczyły dwa, może trzy ruchy jej dłoni na jego ptaszku i Grzegorz trysnął nasieniem. Nie miał takiego zamiaru, nie chciał, nie to było jego celem , ale niestety tak się stało. Zdążył tylko jęknąć z rozkoszy i poczuł jak jego ptaszek wypluwa z siebie nasienie.
- Grzesiu, no co Ty? – zapytała dziewczyna wycofując ospermioną dłoń i cofając usta od jego ust.
Nie odparł nic. Czuł się podle. Nie tak to miało być. Nie tak to planował. Jego penis począł maleć. Sytuacja stawała się tragikomiczna. Tkwili teraz oboje na tej wersalce. Ona z ściągniętymi do kolan rajstopami i majtkami, on z zsuniętymi do kolan spodniami i slipkami. Przestał cokolwiek robić dalej. Jego dłonie opadły na wersalkę. Czuł wstyd i zażenowanie.
- Sylwia , może spróbujmy jeszcze raz –zaproponował chcąc w jakiś sposób zmyć z siebie hańbę .
- Dobrze, spróbujmy -odparła.
Chęci miał dobre. Jednakże jego organizm nie miał zamiaru poddać się jego komendom. Pomimo tego że dziewczyna robiła wszystko by ziściło się jego i jej marzenie, penis Grzegorza nie miał zamiaru osiągnąć rozmiarów właściwych by móc spenetrować wnętrze dziewczyny.
- Grzesiu, nic z tego, to nie ma sensu - usłyszał to jak wyrok z ust dziewczyny.
Starał się, chciał by mu stanął, a tu nic. Nic na to nie mógł pomóc. Pozostał wstyd, zażenowanie.
- Wiesz, może potem, za tydzień, no ja nie wiem – powiedziała dziewczyna naciągając na siebie spuszczoną wcześniej bieliznę.
- Przepraszam………. Ja nie wiem – wydukała z siebie chłopak.
- Już dobrze, umówimy się za tydzień, a teraz to idę – odparła, próbując pocieszać chłopaka.
Odprowadził ją do drzwi i pomógł nałożyć kurtkę. Pocałunek na do widzenia i trzaśnięcie drzwiami. Pozostał sam. Wściekły, jakoś upokorzony na swój sposób. Wrócił do pokoju. Usiadł, jego wzrok utkwił na butelce „Sangrii”. Nie myśląc długo nalał sobie kieliszek wina. W głowie tłukło się ze sto myśli. Wychylił duszkiem pierwszy kieliszek, potem drugi. Siedząc prawie do północy obalił prawie cały litr wina . Rozebrał się i runął na łóżko zapadając w sen.
- Cześć – przywitała go.
- Cześć - wyrzucił z siebie patrząc na nią.
Gdy pomagał jej ściągnąć kurtkę dojrzał jak seksownie i z gustem ubrała się na to spotkanie. Czarna bluzka z koronkowymi wstawkami super współgrała z jej kruczoczarnymi włosami. Czarna spódniczka mini i czarne grube rajstopy dopełniały reszty jej stroju. Zsunęła z nóg czarne kozaki.
- Choć do pokoju – wydukał z siebie.
Po chwili byli już w pokoju. Chłopak czuł podniecenie. Jego penis prawie chciał rozerwać materiał slipek jaki go otaczał.
- Otworzę wino – powiedział i drżącymi dłońmi począł majstrować korkociągiem przy butelce wina.
Sylwia usiadła zaplatając nogę na nogę co jeszcze bardziej rozkojarzyło chłopaka. Jakoś udało mu się otworzyć butelkę i nalać do wcześniej przygotowanych kieliszków. Ujął je w obie dłonie i zbliżył się do dziewczyny siedzącej na wersalce.
- Dziękuję – powiedziała biorąc kieliszek z jego dłoni.
Usiadł przy niej. Zarówno on jak i ona posmakowali wina . Odłożył kieliszek na podłogę i objął ją czule. Ich usta zbliżyły się do siebie. Zadziałał jak automat. Gdy jego prawa dłoń obejmowała dziewczynę, lewa zsunęła się w dół i dotknęła jej nóg. Dotykał ją na wysokości kolan czując ten materiał rajstop okalający jej boskie nogi. Przesuwał swą dłoń wyżej tak że po chwili począł podnosić jej spódnicę ku górze. Sylwia odłożyła swój kieliszek na podłogę. Jej dłoń powędrowała na jego udo.
- Kupiłeś to? – zapytała odsuwając swe usta od jego ust.
- Tak, mam – odparł i natarł swymi ustami na jej usta.
Czuł smak jej szminki. Był mega podniecony. Jego ptaszek stał na baczność i był już teraz mega wilgotny. Preejakulat po prostu zalewał materiał slipek chłopca. Jego dłoń posuwała się coraz wyżej i wyżej odsłaniając to co dziewczyna skrywała pod swą czarną spódniczką. Jej dłoń też nie próżnowała, dotarła do rozporka i powoli zaczęła go rozpinać. Teraz wszystko zaczęło się toczyć bardzo szybko. On zsunął swą dłoń oplatającą jej kark na jej piersi. Druga z jego dłoni dotarła do jej łona okrywanego nadal przez rajstopy i majtki. Bez pardonu począł zsuwać te przeszkody ku dołowi. Sylwia szybko i bez żadnych za hamowań rozpięła rozporek jego spodni i gdy tylko podniósł lekko ku górze swe pośladki zsunęła jego spodnie i majtki ku dołowi uwalniając sterczącego penisa. Nadal ich usta były złączone w wymianie pocałunków. Chłopak poczuł jak ręka Sylwii chwyta jego starczącą pałę. On dotarł palcami swej dłoni do jej myszki i…….
To było nieprzewidziane i dla niego straszne. Wystarczyły dwa, może trzy ruchy jej dłoni na jego ptaszku i Grzegorz trysnął nasieniem. Nie miał takiego zamiaru, nie chciał, nie to było jego celem , ale niestety tak się stało. Zdążył tylko jęknąć z rozkoszy i poczuł jak jego ptaszek wypluwa z siebie nasienie.
- Grzesiu, no co Ty? – zapytała dziewczyna wycofując ospermioną dłoń i cofając usta od jego ust.
Nie odparł nic. Czuł się podle. Nie tak to miało być. Nie tak to planował. Jego penis począł maleć. Sytuacja stawała się tragikomiczna. Tkwili teraz oboje na tej wersalce. Ona z ściągniętymi do kolan rajstopami i majtkami, on z zsuniętymi do kolan spodniami i slipkami. Przestał cokolwiek robić dalej. Jego dłonie opadły na wersalkę. Czuł wstyd i zażenowanie.
- Sylwia , może spróbujmy jeszcze raz –zaproponował chcąc w jakiś sposób zmyć z siebie hańbę .
- Dobrze, spróbujmy -odparła.
Chęci miał dobre. Jednakże jego organizm nie miał zamiaru poddać się jego komendom. Pomimo tego że dziewczyna robiła wszystko by ziściło się jego i jej marzenie, penis Grzegorza nie miał zamiaru osiągnąć rozmiarów właściwych by móc spenetrować wnętrze dziewczyny.
- Grzesiu, nic z tego, to nie ma sensu - usłyszał to jak wyrok z ust dziewczyny.
Starał się, chciał by mu stanął, a tu nic. Nic na to nie mógł pomóc. Pozostał wstyd, zażenowanie.
- Wiesz, może potem, za tydzień, no ja nie wiem – powiedziała dziewczyna naciągając na siebie spuszczoną wcześniej bieliznę.
- Przepraszam………. Ja nie wiem – wydukała z siebie chłopak.
- Już dobrze, umówimy się za tydzień, a teraz to idę – odparła, próbując pocieszać chłopaka.
Odprowadził ją do drzwi i pomógł nałożyć kurtkę. Pocałunek na do widzenia i trzaśnięcie drzwiami. Pozostał sam. Wściekły, jakoś upokorzony na swój sposób. Wrócił do pokoju. Usiadł, jego wzrok utkwił na butelce „Sangrii”. Nie myśląc długo nalał sobie kieliszek wina. W głowie tłukło się ze sto myśli. Wychylił duszkiem pierwszy kieliszek, potem drugi. Siedząc prawie do północy obalił prawie cały litr wina . Rozebrał się i runął na łóżko zapadając w sen.
Skomentuj