Moge śmiało utożsamić się z autorką owego wątku.. Cóż. Mam podobną sytuację. Mąż seks traktuje jak zło konieczne. Ale to samiec alfa, który lubi zdobywać a nie być zdobywanym. A ja jestem nimfomanką i narzucam się mu z seksem do tego stopnia, że potrafi mnie odepchnąć gdy mu obciągam, bo nie ma ochoty, a ja moge sie ruchac na okraglo. Ktoś pisał, że wzudzenie w nim zazdrości powinno pomóc. Faktycznie działa. Próbowałam. Wzbudzilam w nim taką zazdrość (zobaczył że ktoś inny pożąda mnie bardziej niż on i flirtuje ze mną przy nim) , że przez kolejne pół roku był ogierem z najgłębszych fantazji. Robiliśmy to wszędzie i na różne sposoby. Nie obawialismy, ze ktos nas przylapie.. Ale temat ucichl ponownie.. No i na nowo ja nienasycona a on oziebly.. Wiec totalne niedopasowanie. Walcze z tematem ponownie.. Wzbudzanie zazdrości Już nie działa. Wręcz przynosi odwrotne skutki.
Brak dopasowania seksualnego w malzenstwie....
Collapse
X
-
Ludzie to na cholerę się męczyć z kimś takim żyje się raz, a skoro obecny partner nad nie daje tego czego oczekujemy to trzeba szukać dalejSkomentuj
-
Zwykle twierdzę to samo, w wieku około dwudziestu paru lat, po paru miesiącach /latach/ związku jest to najlepsze rozwiązanie. Później czasami może być to trudne.
Przykład z życia moich znajomych:
każde z nich było wcześniej po rozwodzie i po ponad dziesięciu latach nowego małżeństwa, żona kumpla zachorowała.
Rzuciłbyś ją diablo?"Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
James Jones - Cienka czerwona liniaSkomentuj
-
Wiarus, po prostu patrzysz troszkę inaczej na świat niż młody, jurny dla którego istotne jest tylko zaspokojenie libido .
Ale spokojnie, ten młody też kiedyś dojdzie do wieku gdzie seks jest może i ważny ale nie najważniejszy i liczą się też inne sprawy w związku. Fakt, niedopasowanie które wychodzi na początku a szczególnie naiwna wiara że "ślub wszystko zmieni" jest mało poważne.Skomentuj
-
Nie popadajmy w skrajnosci typu choroba partnera zacznijmy od tego, ze najczesciej zwiazek czy malzenstwo zaczyna sie partolic poprzez problemy w lozku.Skomentuj
-
Mój związek rozpadł się po 20-tu latach (w tym 15 latach małżeństwa). Rozpadł się przede wszystkim przez powoli pełzające niedopasowanie seksualne. Na początku było super - ilościowo i jakościowo wszystko działało jak trzeba. Wiadomo jednak, czas płynie do przodu, my się zmieniamy, zmienia się nasze życie itd. Nie ma co rozprawiać, każdy to wie...
Po kilku latach małżeństwa nasze potrzeby zaczęły się "rozjeżdżać". Ja byłem taki na "co drugi dzień", a moja żona na "dwa razy dziennie" (upraszczając). Myślę, że to był moment, w którym mogliśmy jeszcze zrobić coś sensownego ale nieświadomie go przegapiliśmy. I teraz tak - ja chcę co drugi dzień, żona dwa razy dziennie, a kochamy się... raz w miesiącu. Dlaczego? Bo ta powiększająca się różnica w naszych potrzebach prowadziła do konfliktów. Były kłótnie, oskarżenia, podejrzenia, czasowe rozstania. Żona, przez brak współżycia, czuła się niekochana, a ja niedowartościowany jako mężczyzna. Zacząłem traktować seks jako zło konieczne czy zadanie do wykonania próbując uprawiać go na siłę. Koszmarny błąd. Zadaniowe podejście skończyło się u mnie niechęcią do coraz mniej udanych zbliżeń (brak zaangażowania, problem ze wzwodem itd). Trudno było oszukać naturę. Nie pomagały wymyślne zabawy, bielizna, viagry i inne fortele. Jak się nie chce to po prostu się nie chce i już. A kiedy któregoś dnia, po kolejnym nieudanym seksie usłyszałem - ty impotencie! - lawina ruszyła niszcząc wszystko. Było już tylko gorzej albo nawet i dramatycznie. Nie pomogły wizyty u psychologa, seksuologa, poradniach małżeńskich itd. Okręt zatonął...
Niełatwo było się ostatecznie rozstać po tylu latach. Ta dramatyczna walka o bycie razem "pomimo wszystko" skończyła się przegraną. Dodatkowo, każde z nas, ma teraz głęboki uraz i niechęć przed kolejnym związkiem. Była żona nie znalazła sobie do tej pory nikogo (8 lat po rozstaniu). Ja miałem partnerkę przez ok. 5 lat i próbowałem powoli budować nowy związek ale stare demony wróciły. Wystarczyło kilka niepotrzebnych słów w niewłaściwym momencie i wszystko się rozsypało. Szkoda...
Do dzisiaj nie wiem czy taki związek z niedopasowaniem seksualnym można ratować. Myślę, że trzeba zacząć wszystko od szczerej rozmowy, udać się do psychologa, który specjalizuje się w terapii małżeństw. Chyba tylko osoba mająca wiedzę w tym temacie i patrząca na problem z pewnej perspektywy jest w stanie pomóc. Jeśli jednak nie da się już nic uratować to warto chociaż wiedzieć dlaczego tak się stało i rozstać w jak najmniej traumatyczny sposób.
Współczuje Ci tej sytuacji i życzę pozytywnego rozwiązania problemu.Skomentuj
Skomentuj