To może opisze swoj, mimo że juž to gdzies tu robilem. Po rejsie bylem przez 12 dni bez wytrysku. Dla mnie to bardzo dużo bo potrafie pare razy dziennie i tak codziennie. Akurat nikogo w domu nie było bo wyjechali na caly dzień. Zrobilem lewatywe i zacząlem masowac prostate przez odbyt moim kochanym wieszakiem. Przez 4h leżałem w wannie i posuwalem sie bez ditykania penisa. Śluzu wycieklo ze mnie tyle że starczyloby na dwa normalne wytryski i mialem male bajorko na podbrzuszu i zciekalo (przed samym wytryskiem wszystko wzialem na palce i zlizałem). W koncu stwierdzilem że czas dac upust. Masowalem prostate i pecherzyki nasienne. Zaczalem sobie trzepać i ruchałem swoj tyłek. Gdy poczułem, że dochodze myślalem że mi rozerwie kutasa

Zacząłem tryskać, trząść się i jęczeć. Leżąc w wannie na plecach oblalem sciane ze sobą, wlosy, twarz (część polecialo do ust), klatke, brzuch i podbrzusze. Trwalo to z 15-20 sek. Pod koniec jak już przestałem tryskać sperma zaczela poprostu wypływac nieprzerwanym strumieniem. Magia :3