Mam 17 lat i czuję, że straciłem już sporo z życia, ale na tym się nie skończy, bo nadal nie wychodzę do ludzi. Często wagaruję, grozi mi sprawa w sądzie, bo szkoły nie obchodzi przyczyna. Nie chcę by to wyglądało jak użalanie się, ale nie wychodzę, bo mam od dawna kompleksy na punkcie twarzy (rozumiem dojrzewanie itp. ale to zbyt nasilone), nie mogę pogodzić się z tym, że wszyscy mają takie czyste buzie, a ja jeden na setki taki, mowa oczywiście o moim otoczeniu. Mam też kilka kg więcej niż max dozwolona waga, chociaż jem dziennie nie więcej jak 1500 kalorii, 0 fast foodów, drobne słodycze może raz na 2 tyg,tak na oko, przyznaję, że jedząc z 1000 byłbym głodny, ale bez przesady, 1500 nie jest dużo, a mimo to przytyłem. Taki koleś miesiącami nie mógł wychodzić z domu, jadł za trzech i jak na złość schudł 2 kg nie wiem jak to robią, ale strasznie mnie to denerwuje...powtarzałem klasę, był okres, że bardzo dobrze się uczyłem, ale w końcu doszedłem do wniosku, że nie ma to nic wspólnego z inteligencją (której tak pragnę, bo chcę potrafić szybko się wysławiać, także w necie, głównie tego jeśli chodzi o umysł) i ten brak to kolejny powód mojej złości. Każdy głupi nauczy się wiersza czy dat na sprawdzian, zachwycać się sobą to się powinno wtedy, gdy nauka nas bawi, gdy ogarniamy wszystko za jednym przeczytaniem, a nie bezmyślnym poświęcaniem czasu na prace domowe i chęcią wykonania wszystkiego na tip top. Inni nie muszą. Byłem małym kujonem-karierowiczem w spodenkach, działającym na nerwy rówieśnikom (nie chodzi tylko o wyzwiska). Nigdy nie miałem dziewczyny. Miałem za to przyjaciółkę i dobrego kumpla - od ponad 6 lat przeszłość, byle błahostka i koniec znajomości. Żałuję, z drugiej strony ładny nigdy nie byłem, więc nie na dobre by to wyszło. To niegłupi ludzie, mogę ich tylko przeprosić, tylko po co, dla siebie? Chciałbym się zmienić do końca tegorocznych wakacji, ale nie wiem kompletnie jak. Czy jest szansa wyjścia z tego ,,domowymi" sposobami? W innym temacie pisałem o tym, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi, to prawda... za dużo gier chyba, ale jakby zapomniałem, nie wiem. WIem, że możecie to uznać za typowe problemy nastolatka, ale to nie jest takie łatwe. Ciągle żyję życiem tych lepszych, uważam, że są niedoświadczeni przez los i nie interesuje ich równowaga, nie rozumieją, że prędzej czy później każdy czegoś złego doświadcza. Nie sądzę, by zareagowali inaczej niż załamaniem, skoro teraz jedynym ich zadaniem jest stawianie sobie nowych celów, 0 świadomości. Uważam, że ludzi powinno interesować moje szczęście, przecież mam prawo być szczęśliwy, ale są tacy, którzy myślą, że to oni są najszczęśliwsi na świecie. Mają wysokie mniemanie o sobie i nie dadzą sobie nic wmówić, nie napisałem wszystkiego, za duży strach chyba, ale oczekuję normalnych rad, nie wyśmiewania, dla mnie to są powody i na razie nic nie poradzę, że tak myśle o sobie.
@edit trochę wstyd mi za ten post. Dodam tylko jeszcze, że nie gram już w nic i nie jestem uzależniony w znaczeniu, że nie mogę się oderwać. Bez trudu odchodzę, ale nie jest ciekawie jak kiedyś.
@edit trochę wstyd mi za ten post. Dodam tylko jeszcze, że nie gram już w nic i nie jestem uzależniony w znaczeniu, że nie mogę się oderwać. Bez trudu odchodzę, ale nie jest ciekawie jak kiedyś.
Skomentuj