Hej . Witam jestem od jakiegoś czasu na forum czasami wchodzę poczytać różne wątki. Od jakiegoś czasu mam częste kłótnie z narzeczoną o pieniądze. Sprawa wygląda tak :
Aktualnie pracuje tylko ja ona od 2 miesięcy jest bezrobotna zostało jej na koncie kilka stówek które że tak powiem ma do swojego użytku.
Z mojej wypłaty (około 2 tyś) idzie na całą resztę rachunki, jedzenie, benzynę, i atrakcje...
Wydaje mi się że nie żałuje pieniędzy ale wkurza mnie to że np w tym miesiącu mieliśmy wyjazd na kilka dni do Krakowa miesiąc wcześniej odłożyłem troszkę więcej kasy żeby nie trzeba było na miejscu sobie żałować . I tak jakieś kolacyjkę, zwiedzania i tak na oko poszło 1tyś zł przez 4 dni :/ Ogólnie połowa miesiąca mi na koncie zostało 400 zł i rachunek do zapłacenia . A tu idziemy na zakupy spożywcze i ona chce sobie kupić jakiś ciuch (40zł niby miała zapłacić ze swoich ale zapomniała portfela i i tak ja zapłaciłem)
ok niby nic ale w tym miesiącu już trochę się wykosztowałem i wkurza mnie to że jeszcze coś chce, mimo że ogólnie nie żałuje jej ale wkurza mnie bo ja sobie nic nie kupuje . Nie wiem czy jestem materialistą i to pieprzon... jak ona twierdzi czy po prostu czuję się wykorzystany a do tego słyszy jeszcze taki tekst . Powiedzcie mi co mam o tym sądzić bo zwariuje ?
Wydaję mi się że ona po prostu nie umie zarządzać pieniędzmi boje się że po ślubie będzie to samo .... i nic się nie zmieni . Sorki że troszkę chaotycznie ale jeszcze jestem zdenerwowany...
Aktualnie pracuje tylko ja ona od 2 miesięcy jest bezrobotna zostało jej na koncie kilka stówek które że tak powiem ma do swojego użytku.
Z mojej wypłaty (około 2 tyś) idzie na całą resztę rachunki, jedzenie, benzynę, i atrakcje...
Wydaje mi się że nie żałuje pieniędzy ale wkurza mnie to że np w tym miesiącu mieliśmy wyjazd na kilka dni do Krakowa miesiąc wcześniej odłożyłem troszkę więcej kasy żeby nie trzeba było na miejscu sobie żałować . I tak jakieś kolacyjkę, zwiedzania i tak na oko poszło 1tyś zł przez 4 dni :/ Ogólnie połowa miesiąca mi na koncie zostało 400 zł i rachunek do zapłacenia . A tu idziemy na zakupy spożywcze i ona chce sobie kupić jakiś ciuch (40zł niby miała zapłacić ze swoich ale zapomniała portfela i i tak ja zapłaciłem)
ok niby nic ale w tym miesiącu już trochę się wykosztowałem i wkurza mnie to że jeszcze coś chce, mimo że ogólnie nie żałuje jej ale wkurza mnie bo ja sobie nic nie kupuje . Nie wiem czy jestem materialistą i to pieprzon... jak ona twierdzi czy po prostu czuję się wykorzystany a do tego słyszy jeszcze taki tekst . Powiedzcie mi co mam o tym sądzić bo zwariuje ?
Wydaję mi się że ona po prostu nie umie zarządzać pieniędzmi boje się że po ślubie będzie to samo .... i nic się nie zmieni . Sorki że troszkę chaotycznie ale jeszcze jestem zdenerwowany...
Skomentuj