W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Single

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Wujek

    #16
    Ja tam uważam że osoby, które twierdzą że są singlami - podswiadomi chca być kochany, chca znaleźć tego partnera. A okresleniem siebie jako singiel dają do zrozumienia otoczeniu że nie chcą na siłe być z byle kim, a chcą się wreszcie ustatkowac.
    Jest to jakby taka bariera, zabezpieczenie siebie przed skrzywdzeniem a i zabezpieczenie by nie skrzywdzic innych.
    Nie twierdze że niema osób, które naprwde są i zyją wedlug teorii "singla" ...ale moge przypuszczec ze to tylko odsetek - bo cała reszta używa tej nazwy tylko po to by "schronic" się przed osądami innych.

    Skomentuj

    • Niechciany__
      Seksualnie Niewyżyty
      • May 2009
      • 282

      #17
      A ja się z Tobą, Frodo, nie zgodzę. Jestem singlem już cztery lata. Od niecałego roku serio próbuję to zmienić. Ale to nie brak fartu jako takiego, to raczej kwiestia tego, że moja wybranka uznała, że nie pasujemy do siebie. Nawet mi radzi, by zmienić wybrankę, co uważam za perwersję.. zdarzyło mi się pójść za tą radą, ale cóż.. wybranka, to wybranka, jest tylko jedna, jak Neo w Matrix.. Z czym się nie zgadzam? ano z tym, że to lenistwo i uzalanie się są przyczyną.. zgodzę się tylko na braj fartu w doborze.. wybranki..

      Jeden bolesny przypadek może zniechęcić, Frodo.. Znam kobietę, dziś ma 53 lata.. Gdy miała dwadzieścia kilka, poznała faceta.. na swojej uczelni.. romans trwał pół roku.. facet okazał się "szemrany" - brał nie swoje.. wyszła z tego sprawa opisywana w gazetach.. ją podejrzewano o współudział.. na szczęście dla niej nie oskarżono jej.. Ale nieufność do facetów została.. Niektóre wydarzenia zmieniają paradygmaty na zawsze - na całe życie.. To ten sam proces, co "pranie mózgu" - czyli programowanie neurolingwistyczne. Kiedyś napisze o nim wątek, jeśli mi pozwolą..

      nie znam Refluxa, sądzę jednak że ta odpowiedź, ponieważ wygląda, że jest szczera, świadczy właśnie o tym, że potrafi spojrzeć na siebie krytycznie i z boku. A to świadczy o dojrzałosci, Jezebel. Nie bierz tego jako atak, Ty sama niestety ferujesz czasami wyroki zbyt szybko. Ale tak mamy w zasadzie wszyscy, my, ludzie.

      Napisał krauzak
      Ja tam uważam że osoby, które twierdzą że są singlami - podswiadomi chca być kochany, chca znaleźć tego partnera.
      I tu masz wg mnie 100% racji. I - - trafiłeś w sedno..
      0statnio edytowany przez anduk; 06-05-09, 06:36.
      * * * * * * * *
      Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa - nie zmienia to jednak faktu, że inteligencja idzie często w parze z chamstwem i nietolerancją.

      Skomentuj

      • jezebel
        Emerytowany Pornograf

        Zboczucha
        • May 2006
        • 3667

        #18
        Cytat:
        Napisał krauzak Zobacz post
        Ja tam uważam że osoby, które twierdzą że są singlami - podswiadomi chca być kochany, chca znaleźć tego partnera.
        I tu masz wg mnie 100% racji. I - - trafiłeś w sedno..
        Ale czy to nie jest oczywiste? Przecież miłość, bycie kochanym, to naturalna potrzeba człowieka. Bycie singlem wg mnie nie wyklucza chęci na miłość.
        Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

        Skomentuj

        • Niechciany__
          Seksualnie Niewyżyty
          • May 2009
          • 282

          #19
          Napisał jezebel
          Ale czy to nie jest oczywiste? Przecież miłość, bycie kochanym, to naturalna potrzeba człowieka. Bycie singlem wg mnie nie wyklucza chęci na miłość.
          To jest oczywista oczywistość i okrągłe kulki oraz kwadratowe kwadraty.

          To, co kolega krauzak moim zdaniem miał jednak prawdopodobnie na myśli to pogląd, że wiekszość singli nie jest singlami z wyboru, a ze strachu przed odpowiedzialnością za drugiego człowieka.

          Jako ludzie ocenimy potencjalnego partnera pod kątem "dopasowania" - takiego szeroko pojętego. Pytanie po co? Wg mnie dlatego, że poszukujemy gwarancji na dobry zwiazek, na rozwój, na to, że można partnerowi (partnerce) zaufać, że nas nie zostawi, nie zdradzi itd., że nie "pozabijamy się" na skutek różnic w charakterach, że nasze materialne i emocjonlane potrzeby w tym zwiazku nie doznają w przyszłości uszczerbku.

          Zarówno Ty sama, jezebel, jak i ja - każde z nas - a twierdzę, że jest to udziałem wiekszości singli - doznało w przeszłości wielu rozczarowań. I to powoduje, że jesteśmy (nie "my" Ty i ja, tylko "my" single) ostrożni - np. w przenoszeniu znajomości wirtulanych do realnego świata. Wielu internetowych korespondentów rozmówców odpowiada nam intelektualnie, ale boimy się stracić tę intelektualną ucztę poprzez uzupełnienie znajomosci warstwą fizyczną - i nie mam tu na mysli jedynie seksu - i przez to utratę warstwy dyskusyjnej.

          Obserwuję to dosyć często np. we własnym życiu. Rozmawiam z kimś przez Internet latami, dzwonimy do siebie, bywa imtymnie .. potem dochodzi do spotkania i w ciągu około 2 miesięcy nie ma już internetowych rozmów.. Skończyły się tematy? A próby wszczęcia rozmów na gadu gadu są kwitowane: "nie mam czasu, rozmawiam".
          Nieuchronnie pojawia się myśl o tym, że atrakcyjność intelektualna, dyskusyjna, przeminęła, że już nasze poglądy nie są dla rozmówczyni tak ważne i inspirujące jak dawniej.. i nie ma znaczenia, czy ma ona uzasadnienie, czy nie. Pojawia się też projekcja na samoocenę, niezbyt pozytywna projekcja. I oczywiście nie można za to winić tego kogoś.

          Sądzę, że większość singli ma podobne doświadczenia / odczucia i utrzymuje się w stanie singla właśnie w celu uniknięcia rozczarowań. Dla mnie to strach przed porażką..

          I tak powstaje dylemat: tworzyć i rozwijać znajomości czysto internetowe czy szukac w sieci partnera na życie? No, ale to temat na inny wątek, prawda?
          * * * * * * * *
          Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa - nie zmienia to jednak faktu, że inteligencja idzie często w parze z chamstwem i nietolerancją.

          Skomentuj

          • toxicgirl
            Banned
            • May 2006
            • 783

            #20
            ladniej brzmi singile niz stara panna, nie ??

            Skomentuj

            • jezebel
              Emerytowany Pornograf

              Zboczucha
              • May 2006
              • 3667

              #21
              O nomenklaturze w tej sprawie już było toxic trochę się spóźniłaś
              Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

              Skomentuj

              • jacocha
                Świętoszek
                • Feb 2009
                • 30

                #22
                Zastanawiałem się kiedyś, skąd u mnie wzięła się taka niechęć do instytucji jaką jest małżeństwo. Długo kombinowałem, aż odpowiedzi udzielił mi jakiś naukowiec, który stwierdził w TV, że ta niechęć jest uwarunkowana genetycznie. Zgadzałoby się to z opiniami kolegów-singli, którzy mówili, że ich dziadek ożenił się w wieku 52 lat, wujek - 46 a ojciec - 42.

                I śmieszą mnie opinie, że jest spowodowane wygodnictwem, brakiem odpowiedzialności itp.

                Skomentuj

                • evika
                  Perwers
                  • Nov 2006
                  • 1083

                  #23
                  pisałam w temacie przed "kataklizmem, wszystko wcięło. Pisałam róznie.

                  Teraz pomyslałam sobie,że by byc singlem, trzeba mieć jednak pewne predyspozycje do tego. Trzeba byc silnym psychcznie. Pisze to rzecz jasna o byciu singlem z wyboru. Wybory tez rózne bywają. Alo chcemy byc sami, bo uwazamy,ze tak dla nas najlepiej, albo jestesmy sami, bo nie chcemy się związac z kims tylko dlatego, by nie zostac samemu, a nie spotkalismy nikogo, kogo bysmy zaakceptowali jako partnera.

                  Skomentuj

                  • jkjkkkt
                    Banned
                    • Dec 2006
                    • 146

                    #24
                    Mam niesamowite predyspozycje do bycia singlem.
                    Powody - jestem niesamowicie wygodna, nie lubię się poświęcać ani dostosowywac (studiuję, ale mam własny pokój, bo nie wyobrażam sobie mieszkac z kimś), lubię świecic światło po nocach, miec bałagan w pokoju, lubię wstawac o której chce, robic co chce. Wiele razy odrzuciłam zaproszenia na wyjście gdzieś, bo zwyczajnie mi się nie chciało.
                    Nigdy nie byłam towarzyska, ludzie w większości mnie irytują i im nie ufam.
                    Zawsze było mi dobrze samej, nie czułam potrzeby posiadania kogokolwiek.
                    Ewentualne decyzje o małżeństwie czy dziecku mnie przerażają, bo potem nie będzie już można zrobic kroku w tyłu.
                    0statnio edytowany przez jkjkkkt; 05-06-09, 07:03.

                    Skomentuj

                    • jezebel
                      Emerytowany Pornograf

                      Zboczucha
                      • May 2006
                      • 3667

                      #25
                      I jak jkjkkt? Zmieniłaś zdanie? W Twoim życiu pojawił się ktoś na kim zaczęło Ci zależeć - co stało się z potrzebą bycia samą?
                      Zastanawia mnie to zdanie:
                      Zawsze było mi dobrze samej, nie czułam potrzeby posiadania kogokolwiek.
                      Takich osób lepiej jest unikać, bo jeśli ktoś miałby być ze mną, z uwagi na li tylko chęć posiadania kogoś, to ja dziękuję
                      Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

                      Skomentuj

                      • Niechciany__
                        Seksualnie Niewyżyty
                        • May 2009
                        • 282

                        #26
                        Kurde i znów mnie wezmą za klakiera ..

                        Ktoś kiedyś powiedział (o małżeństwie), że to jest coś w którym oboje małżonkowie muszą być na 100% .. Nie 50% Ty i 50% ja.. Można to oczywiście rozszerzyć (i trzeba) na związek bez małżeństwa..

                        A czemu 100% / 100% a nie 50% na 50% ? To proste, naprawdę

                        W wersji 50% na 50% uzależniamy związek od tego, czy ta druga strona wniesie swój wkład. A zatem oczekujemy od drugiej strony utrzymania związku. Bo przecież my swoje 50% już wnieśliśmy?

                        W wersji 100% na 100% sami bierzemy na siebie odpowiedzialność za związek, w całości. I choć wygląda to na masochizm, śmiem twierdzić, że związki, które przetrwały próbę czasu, właśnie do takich należą..

                        Dlaczego o tym napisałem? Bo posiadanie kogoś w związku to model 0%/100% - egoistyczny. Oczekujemy, że wszystko w związku będzie zależeć od partnera, a my jak książę czy księżniczka będziemy tylko brać. Wszak posiadamy tę drugą osobę, jest ona naszą własnością...

                        I to mi się nie spodobało.. Jeśli to OT, to przepraszam
                        * * * * * * * *
                        Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa - nie zmienia to jednak faktu, że inteligencja idzie często w parze z chamstwem i nietolerancją.

                        Skomentuj

                        • Nolaan

                          #27
                          Mnie na myśl jeszcze przychodzi jeden powód - zawiedzione oczekiwania, rozstania, nieudane związki. To z pewnością powoduje, że wiele osób bezpowrotnie zamyka się na partnerstwo.
                          To raz, jeśli idzie o mnie. Próbowałem, nie wychodziło, więc jestem na nie, bo solidnie za każdym razem wyłapywałem po tyłku. Nie mówię, że jestem całkowicie bez winy bo tak nigdy nie było ale za duży bilans strat. Dwa - nie lubię się ograniczać, a z tym mi się związki kojarzą. Trzeba się nagiąć, dostosowywać do drugiej osoby... Nie chcę tak. Kiedy jestem solo jestem wolny, żyję tylko tak jak ja chcę. Możecie pisać, że to głupie, szczeniackie i kompletnie niedojrzałe, ale tak jest. Trzy, które jest niejako zaprzeczeniem dwójki - póki nie będę na tyle samodzielny zawodowo i materialnie, żeby utrzymać ewentualną rodzinę swoją, nie chcę się wiązać. Łapaniue dziewczyn na słowa, że "będzie lepiej" kiedy nie jest to nie w moim stylu.
                          Poza tym i innymi powodami wymienionymi przez Jezebel w moim przypadku istnieje jeszcze piętno patologii wyniesione z domu. Nie chcę, żeby jakaś dziewczyna, nawet po rozstaniu, myślała czy mówiła to co moja mama o moim ojcu. Poza tym jestem dość trudny we współżyciu, ciężko ze mną na dłuższą metę wytrzymać. Tak jak jest jest dobrze i póki co nie zamierzam tego stanu rzeczy zmieniać.
                          Nie wynika to z mojego lenistwa, czy braku odpowiedzialności. Tylko z różnych odmian lęku przed powtórzeniem się tego co już kiedyś przerabiałem.
                          0statnio edytowany przez Gość; 22-10-09, 13:16.

                          Skomentuj

                          • e-rotmantic
                            Perwers
                            • Jun 2005
                            • 1556

                            #28
                            Tak ostatnio rozmyślałem na ten temat. Przede wszystkim, należy odróżnić bycie singlem od staropanieństwa czy starokawalerstwa. Stara panna czy kawaler to człowiek, który chce założyć związek / rodzinę, tylko mu to nie wyszło - krótko mówiąc, nieudacznik. Singiel z definicji jest z wyboru i tylko z wyboru, który nie jest podyktowany tym, że nikt go po prostu nie chce. Często ludzie głoszą na lewo i prawo, że są singlami, choć tak naprawdę to stare panny lub kawalerowie, których po prostu nikt nie chce, i zasłanianie się filozofią singla bardzo im odpowiada.

                            Prawdziwy singiel świadomie wybiera taką drogę z wielu powodów. Często są to ludzie niezależni, którzy na pierwszym miejscu stawiają karierę, a więc dużo wśród nich biznesmenów czy bizneswoman. Innym powodem mogą być dotkliwe porażki poniesione w związkach. Są to też ludzie, którym po prostu się nie spieszy - dobrze im samym, ale nie wykluczają związku, gdy spotkają na swojej drodze "tego kogoś", ale nie byle kogo.

                            Osobiście mam duży szacunek dla singli, którzy obrali taką drogę, aby nie zatruwać życia innym. Zdają sobie sprawę, że mają ciężki charakter, albo że nie chcą zakładać rodziny, nie lubią iść na kompromis, zmieniać czegokolwiek w swoim życiu itp. Cenią swoją wolność i niezależność i zdają sobie sprawę z tego, że z takim charakterem nie nadają się do związku, bo wyniszczą partnera. Jest to bardzo zdrowe podejście i cenię takich ludzi.

                            Natomiast żywcem na stosie spaliłbym baby, które są singielkami z dzieckiem. Mam tu na myśli kobiety, które były singielkami przed i po urodzeniu potomstwa. Taka kobieta jest singielką i nie chce się z nikim wiązać, ale chce zaspokoić swoje macierzyńskie instynkta. Wybiera więc sobie ładnego, dorodnego tatusia i pozwala mu się zapłodnić, a potem posyła go w ****. Takie ****y wieszałbym za suty i powoli obsmażał w ogniu.

                            Skomentuj

                            • Arctor
                              Ocieracz
                              • Oct 2006
                              • 134

                              #29
                              Napisał jezebel
                              Mnie na myśl jeszcze przychodzi jeden powód - zawiedzione oczekiwania, rozstania, nieudane związki. To z pewnością powoduje, że wiele osób bezpowrotnie zamyka się na partnerstwo.
                              To pierwsze u mnie. Kiedyś baaardzo angażowałem się w związku. Dostałem bardzo mocnego "kopa w dupę" co trochę "skrzywiło mi psychikę". Od tamtego czasu tak mam, że unikam angażowania się i np. jakiś czas temu jedna pani zaproponowała mi abym z nią zamieszkał. Skutkiem tego było paniczne wręcz wycofanie się z tej znajomości. Taki lęk przed powtórką z przeszłości.
                              Drugą przyczyną jest moja praca po godzinach. Mój komputer widział już na cudzych dyskach takie rzeczy, że przestałem wierzyć w jakąkolwiek wierność w związku (gdyby mój sprzęt dostał się w niepowołane ręce to pewnie byłby mały wysyp spraw rozwodowych). Podejrzewam, że gdybym teraz wszedł w jakiś stały związek, to mając świadomość co ludzie "wyczyniają" przy swoich komputerach, podejrzewałbym partnerkę o podobne atrakcje.

                              Skomentuj

                              • jezebel
                                Emerytowany Pornograf

                                Zboczucha
                                • May 2006
                                • 3667

                                #30
                                Odnośnie tych komputerowych śladów zdrady przyszło mi coś na myśl - czasem warto mieć wśród własnych doświadczeń i takie. Dlaczego? Bo w większości przypadków człowiek potem rozumie jak żałosne to jest, a jak cenne to co posiada. Myślę, że to jak taki kopniak w dupsko. Oczywiście są i tacy co brną nieskończenie, dla niektórych jest to już część ich życia. Znam takich, mają świadomość jak żałośni są i nawet przestali szukać dla siebie usprawiedliwień, a ich połówki podobno żyją w niewiedzy - w to nie wierzę, trzeba być ślepym, chcieć być ślepym. Często wygodniej jest przymknąć oko, bo np robi się to samo
                                Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

                                Skomentuj

                                Working...