Wakacyjna praca cz. I (1/2)

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • tomasz1994
    Świętoszek
    • Dec 2017
    • 3

    Wakacyjna praca cz. I (1/2)

    Opowiadanie, które macie przed oczami to fikcja w czystej postaci. Jeśli Wam się spodoba, to proszę o jakiś komentarz, bo mam napisane kolejne 4 części przygód Marty i Tomka...

    Jako 18-letni facet podjąłem męską decyzję. Pora wreszcie zarobić parę groszy i przestać prosić się rodziców o kasę na własne potrzeby. W końcu są wakacje, więc wolnego czasu mam, aż w nadmiarze. W tym celu przejrzałem lokalną gazetę z ogłoszeniami. Szukano głównie kierowców TIRów, ekspedientek z aktualną książeczką sanepidowską oraz informatyków z doświadczeniem. Liczyłem na jakąś ofertę pomocnika na budowie albo kelnera na imprezach, jednak jak na złość żadne z ogłoszeń nie było skierowane do takiej osoby jak ja. Gdy już straciłem nadzieję, na znalezienie wakacyjnej pracy, na ostatniej stronie zauważyłem krótką ofertę: „Zatrudnię do pomalowania mieszkania, tel. 691-065-xxx”. Pomyślałem sobie: „z braku laku, dobre i to”. Co prawda z ogłoszenia nie można było się dowiedzieć praktycznie niczego, ale postanowiłem zadzwonić i zapytać.
    - Tak, słucham? – w słuchawce zabrzmiał miły, kobiecy głos.
    - Dzień dobry, dzwonię w sprawie oferty dotyczącej malowania mieszkania. Aktualne?
    - Jasne. Jeśli masz czas wpadnij na ul. Bukową 32a i obgadamy szczegóły. Jestem dzisiaj cały dzień w domu, więc możesz przyjść o której chcesz.
    - O, świetnie! mieszkam dosłownie 3 km dalej, więc niedługo mógłbym podejść. Powiedzmy, że przed 11.00 się zjawię, dobrze?
    - Ok., czekam. Do zobaczenia – odpowiedziała moja rozmówczyni, po czym się rozłączyła.
    Z głosu wywnioskowałem, ze moja potencjalna pracodawczyni ma ok. 25-30 lat. Postanowiłem jak najszybciej udać się do niej i dowiedzieć o szczegółach, by w razie czego od razu przystąpić do poszukiwania innej pracy.
    Niespełna godzinę później stałem przed drzwiami dużej posiadłości znajdującej się przy ul. Bukowej. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi niesamowicie atrakcyjna, brązowooka, mniej więcej 25 letnia brunetka. 165-170 cm wzrostu, ok. 55 kg wagi, ubrana w czarny T-shirt i jasne, jeansowe szorty, co sprawiło, że pierwszą rzeczą jaką zobaczyłem po otwarciu drzwi, były jej niesamowicie długie i piękne nogi. Na widok jej nagich ud od razu poczułem sztywniejącego penisa. Miałem nadzieję, ze tego nie zauważy. Zacząłem rozmowę:
    - Witam, ja w sprawie ogłoszenia.
    - Ach tak, czekałam na Ciebie. Zapraszam do środka.
    Przekraczając próg domu, moim oczom ukazał się widok bardzo nowoczesnego, świetnie umeblowanego mieszkania. Wystrój pomieszczeń wskazywał, iż jego właściciel musiał być człowiekiem zamożnym.
    - Ale ma Pani cudowny dom – powiedziałem, rozglądając się po salonie, do którego zaprowadziła mnie piękna nieznajoma. – Myślałem. że nic nie przebije tego wspaniałego ogrodu, a okazuje się że wewnątrz jest jeszcze piękniej.
    - Heh, no tak jestem dumna z tego domu, bo sama go zaprojektowałam, każdy pojedynczy element. Pracuję jako architekt i zawsze marzyłam, żeby mieć taki dom. A poza tym, nie żadna pani tylko Marta, w końcu nie jestem dużo starsza od ciebie. Ile masz lat, 19?
    - Tydzień temu skończyłem 18. A tak w ogóle to jestem Tomek – odpowiedziałem, podając dłoń właścicielce domu.
    - Czyli raptem jestem starsza o 8 lat… Dobra, przejdźmy do meritum, bo nie mam za dużo czasu, pracuje właśnie nad olbrzymim projektem, który muszę oddać za 3 dni. Przedstawię ci moją ofertę, ok.?
    - Jasne, zamieniam się w słuch.
    - Mam całkiem sporo do roboty. Dom składa się z 4 pokoi: salonu, mojej sypialni, pokoju gościnnego i garderoby. Do tego kuchnia, łazienka i korytarz. Do pomalowania są ściany i sufit we wszystkich 4 pokojach. Ile czasu będziesz na to potrzebował?
    - Biorąc pod uwagę jak wielkie są Pani…. To znaczy twoje pokoje, myślę że ok. tygodnia, tym bardziej, że chciałbym pracować max. 5h dziennie. Mam tez obowiązki w domu, a poza tym właśnie zacząłem kurs na prawo jazdy, więc nie mogę poświęcać całego czasu na wakacyjną pracę.
    - Jasne, nie ma problemu. Jeśli chciałbyś zarobić jeszcze trochę więcej, to później mógłbyś pomóc mi w pracach w ogrodzie. Kilka drzewek trzeba usunąć, kilka przesadzić, kilka dosadzić, takie zwykłe ogrodowe prace. Poza tym planuję postawić skalniak i potrzebuję silnego faceta, który woziłby taczką kamienie. Zainteresowany?
    - Pewnie. Uwielbiam pracę na świeżym powietrzu, pod warunkiem, że to nie środek zimy.
    - Czyli mogę na ciebie liczyć? – spytała cudownie się uśmiechając i w zasadzie nie pozostawiając mi wyboru.
    - Raczej tak. Chciałbym się jeszcze dowiedzieć ile bym mógł u Ciebie zarobić?
    - Płacę 10 zł/h. Pasuje?
    - Przyznam się, że spodziewałem się nieco większej stawki…
    - 10 zł/h to chyba niezła stawka za niezbyt przemęczającą pracę. Zresztą nikt nie mówi, że nie dostaniesz jakiegoś bonusu za wykonaną rzetelnie pracę – uśmiechnęła się bardzo dziwnie i puściła do mnie oczko. Moja zboczona wyobraźnia zinterpretowała to dość dwuznacznie, ale za chwilę pomyślałem: 26-letnia - wnosząc po domu i ogrodzie - bardzo bogata Pani architekt na pewno nie marzy o niczym więcej niż o seksie z 18-letnim prawiczkiem, który mieszka u mamusi i chcę sobie dorobić w wakacje, malując mieszkania… Powiedziałem że się zastanowię i dam znać jutro. Gdy już wychodziłem, Marta powiedziała:
    - Zastanów się dobrze. Uwierz mi, że praca u mnie jest dosyć przyjemna – mówiąc to ponownie się uśmiechnęła w ten sam sposób co przed chwilą i znów przez ułamek sekundy zinterpretowałem to jako podtekst erotyczny.
    Gdy wróciłem do domu poszukałem innych ofert pracy w Internecie. Znalazłem ich multum, mógłbym zarobić znacznie więcej w krótszym okresie czasu. Nieco smuciło mnie, że Marta, mimo ze wydawała się bardzo bogata zaproponowała mi takie słabe warunki płacy. Przez cały dzień zastanawiałem co zrobić. Wybrać lepiej płatną pracę czy ofertę Marty. Gdy kładłem się spać złapałem się na tym, że przez calutki dzień myślałem tylko o cudownej pani architekt. Zapewne to było powodem mojego snu. W owej nocnej fantazji, do mojego domu przyszła Marta. Była ubrana dokładnie tak samo, jak w momencie, gdy widziałem ją po raz pierwszy. Celem jej wizyty było namówienie mnie do podjęcia pracy u niej. Powiedziałem Marcie, że ciągle się waham. Uśmiechnęła się lubieżnie i powiedziała, że może jej się uda przekonać mnie, po czym nagle, nie wiadomo skąd zaczęła płynąć muzyka. Nie jestem pewny, ale to był chyba jazz. Marta popchnęła mnie na fotel, a sama stanęła w odległości 1 m ode mnie. Zaczęła powoli, w rytm muzyki tańczyć. Cudownie kołysała biodrami. Po kilku minutach tego zmysłowego tańca zdjęła buty. Nie przestawała tańczyć. Byłem jak zahipnotyzowany. Po chwili ściągnęła także skarpetki. Po kolejnych kilku minutach tańca, płynnym ruchem zdjęła najpierw T-shirt, a następnie szorty. Została w samej bieliźnie. Mój penis był już w pełnej gotowości. Marta zbliżyła się do mnie i powoli zsunęła mi spodnie, a następnie koszulkę. Zostałem w samych bokserkach, ale nie na długo, bowiem już po chwili, również i ta część mojej garderoby, za sprawą mojej bogini wylądowała obok fotela. Pani architekt patrząc się prosto w moje oczy zaczęła zbliżać swoją twarz prosto do mojego przyrodzenia. I właśnie wtedy…. zbudził mnie sąsiad koszący trawnik. Myślałem, że go zabije. Wakacje, godzina 6.30, miałem najpiękniejszy sen w swoim życiu, a ten kretyn, akurat wtedy musiał włączyć ten swój ku****ski ciągniczek. Byłem wściekły jak osa, ale przynajmniej jedna sprawa się wyjaśniła. W dalszym ciągu całą moją uwagę pochłaniała Marta, co nie pozostawiło mi wyjścia. Zadzwoniłem do niej, by móc usłyszeć jej niebiański głos.
    - Cześć, Tomek, tak? – usłyszałem w słuchawce.
    - Yyy, cześć, tak, skąd wiedziałaś? – odpowiedziałem kompletnie zaskoczony.
    - Zapisałam sobie twój nr gdy wczoraj dzwoniłeś. I co, jaka decyzja?
    - Przyjmuję ofertę
    - Świetnie. Mógłbyś zacząć jeszcze dzisiaj?
    - Mam dzisiaj jazdy na kursie na prawko.
    - Cały dzień?
    - Nie, od godziny 16.00 jestem wolny
    - Świetnie, zatem czekam na ciebie o 16.30, ciemno robi się dopiero o 21.00 więc zdążysz pomalować pokój gościnny jeszcze dzisiaj. – Marta nie postawiła mi wyboru
    - Ok., w takim razie do zobaczenia o 16.30 – powiedziałem, kończąc naszą rozmowę.

    Punktualnie o 16.30 stałem pod jej drzwiami z łomocącym sercem. Nie zdążyłem zadzwonić do drzwi, gdy te się otworzyły, ukazując mym oczom obiekt moich fantazji sennej. Marta była ubrana jeszcze seksowniej niż wczoraj. Miała na sobie sukienkę w kwiatki sięgające do kolan, ze sporym dekoltem. Od razu zauważyłem, że jej piersi, które wczoraj wydawały mi się raczej niewielkie, w tej sukience wyglądają na znacznie większe niż sądziłem. Powiedziałbym, ze ich rozmiar był idealny. Zobaczyłem także, że jej cudowne stopy są bose
    - Cześć, ale dziś upał, co? – rozpoczęła rozmowę Marta.
    - No, podczas jazd spociłem się jak świnia – od razu dotarło do mnie, co też za głupotę palnąłem, więc natychmiast dodałem – ale spokojnie, nim przyszedłem do pracy, wziąłem prysznic, więc się nie martw.
    Zaśmiała się serdecznie pokazując śnieżnobiałe, równiutkie zęby. Mój członek zaczął powoli zmieniać swój rozmiar. Spytałem:
    - To co, mogę zaczynać?
    - Jasne, kupiłam ci robocze ubranie. Spodnie, koszulka, buty. Są w łazience, możesz iść i się przebrać.
    Dopiero wtedy uświadomiłem sobie że przyszedłem malować mieszkanie, odstrzelony jak na rozmowę kwalifikacyjną, aplikując na posadę dyrektora banku. Dobrze, że Marta pomyślała o jakimś roboczym ubraniu dla mnie. Wszedłem do łazienki i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to otwarty kosz na brudną bieliznę. Stał na wprost od wejścia, także nie dało się go nie zauważyć. Moje robocze ubrania leżały w dużej torbie koło prysznica. Po jej otwarciu okazało się ze oprócz butów, spodni i koszulki były także bokserki. Stwierdziłem, że Marta pomyślała, iż po pracy będę chciał brać prysznic i przebierać się we własne, czyste ubranie, stąd uznałem tę sytuację za dość normalną sprawę. Gdy się rozebrałem zobaczyłem ze mój penis jest bardzo pobudzony. Przypomniało mi się, ze przez ostatnie 4 dni nie robiłem sobie dobrze, choć zwykle co 2 dzień odwiedzam strony o wiadomej tematyce celem ulżenia sobie. Gdy stałem tak zupełnie nagi w łazience Marty spojrzałem na kosz z bielizną. Wyglądał jakby zapraszał by do niego zajrzeć. Moja chora wyobraźnia, znowu przez chwilę nakazała mi myśleć, że Marta nie przez przypadek zostawiła go otwartym. W środku leżały tylko stanik i figi. Przez kilka sekund stałem masując sobie penisa i zastanawiałem się co zrobić. Podniecenie wygrało z rozumem i wyjąłem ubrania mojej pracodawczyni. Teraz mój przyjaciel był w stanie 100% erekcji. Najpierw dokładnie obejrzałem stanik, a potem wziąłem do ręki majtki. Cudowne, czarne figi. Gdy zbliżyłem je do twarzy, by powąchać jak pięknie pachnie muszelka mojej bogini, nagle ktoś zapukał do drzwi. Myślałem ze dostanę zawału.
    - Tomek, wszystko w porządku?
    - Yyy, tak a czemu?
    - Nie chcę cię poganiać, ale przebierasz się już z 10 min. a zaraz będzie 17.00. Boję się ze nie zdążysz pomalować pokoju?
    - Już wychodzę.
    Szybko wrzuciłem bieliznę do kosza i zamknąłem go, po czym błyskawicznie wskoczyłem w robocze ubranie i wyszedłem z łazienki.
    Marta stała pod drzwiami:
    - Sorki, że tak długo, ale kumpel napisał, że robi dzisiaj grilla i musiałem mu odpisać – zacząłem się usprawiedliwiać, wymyślając coś na poczekaniu.
    - Tak? Ok., ale wydaje mi się ze telefon położyłeś na stole w kuchni…
    - Yyy, - k***a, ale dałem się złapać, nie wiedziałem jak z tego wybrnąć, zacząłem coś wymyślać na szybko. – yyyy, to znaczy on napisał mi wcześniej, ja zapomniałem odpisać i w łazience zastanawiałem się czy warto iść czy może lepiej zostać w domu.
    - Aha – uśmiechnęła się szeroko. Byłem pewien, że nie kupiła mojej głupiej wymówki.
    Zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego i powiedziała:
    - Dobra, masz tu folię, pookrywaj wszystko dokładnie, a potem zacznij malować. Tutaj masz przyszykowane kanapki i herbatę w termosie, a farby stoją tam w kącie. Sufit oczywiście na biało. Te dwie ściany na kremowo, a te 2 na wiśniowo, jasne?
    - Tak jest pani kierowniczko.
    Uśmiechnęła się i wyszła mówiąc:
    - Jestem w salonie, gdybyś czegoś potrzebował.
  • tomasz1994
    Świętoszek
    • Dec 2017
    • 3

    #2
    Po 6h skończyłem. Była już godzina 23.00
    Poszedłem do Marty, pracującej na komputerze w salonie
    - Jeszcze pracujesz?
    - Tak, mówiłam ci ze mam ważny projekt do skończenia. Ale na dziś już wystarczy pracy. A ty pomalowałeś?
    - Tak, możesz iść obejrzeć efekt mojej ciężkiej pracy.
    Poszliśmy do pokoju i Marta powiedziała:
    - No, no, nielichy z ciebie malarz. Wygląda więcej niż dobrze. Mam ci zapłacić od razu czy jak skończysz całość?
    - Może być potem.
    - Ok., jak chcesz. To idź do łazienki i weź prysznic. Twoje ciuchy, które zostawiłeś porozrzucane po całej łazience ułożyłam na parapecie.
    Znowu poczułem się głupio. Tak mnie wystraszyła wtedy w łazience że wszystkie ubrania faktycznie zostawiłem porozrzucane.
    Gdy wszedłem do łazienki zobaczyłem ciuchy poskładane w kostkę. Oznaczało to, że moje majtki także trzymała w dłoni. Ponownie tego dnia poczułem duże podniecenie. Wszedłem pod prysznic i wiedziałem, że nie wytrzymam jak sobie teraz nie zwalę. Masturbowałem się myśląc o Marcie, o jej cudownych nogach, bosych stopach, o jej kształtnym tyłku. Wyobrażałem sobie jak zjawiskowo musi wyglądać nago. Po 3 min prysznicowych fantazji nadszedł potężny finał.. Wyszedłem spod prysznica, ubrałem „cywilne” ciuchy i poszedłem pożegnać się z Martą. Gdy mnie zobaczyła powiedziała:
    - Wyglądasz jakby prysznic dobrze ci zrobił…
    Pomyślałem: „oj dobrze mi zrobił, nawet nie wiesz jak dobrze”
    - Tak, byłem zmęczony po całym dniu. – odpowiedziałem Marcie.
    - Ale teraz z twojej twarzy emanuje wręcz błogość i spełnienie – zażartowała moja pracodawczyni, trochę mnie tym zawstydzając.
    - Prysznic po całym dniu harówy, to najlepsza rzecz na świecie.
    - Zgadzam się. Ale znam inną, równie dobrą. Szklaneczka whiskey. Masz ochotę? Z tego co mówiłeś jesteś już pełnoletni, prawda?
    - No tak, od tygodnia mogę pić na legalu. Napiszę tylko rodzicom SMS, że będę bardzo późno.
    - Ok., to ja nalewam.
    Wlała do szklanek trochę coli, a następnie sporą ilość whisky i wręczyła mi szkło.
    - Siadaj i opowiadaj – zaczęła rozmowę
    - A o czym?
    - Tak słabo się znamy, ze nie mamy wspólnych tematów. Może dobrze byłoby to zmienić, skoro masz u mnie pracować przez kolejne 2 tygodnie?
    - Jestem jak najbardziej za – odpowiedziałem.
    - Znam jedną grę z czasów studenckich, która pozwala poznać nieco drugiego człowieka. Zasady są następujące: po kolei mówimy jakieś zdanie. Jeśli to prawda to nie pijemy, jeśli zaś kłamstwo to robimy łyk whiskey. Dla przykładu. Ja mówię: skończyłam gimnazjum, i nikt z nas nie pije, bowiem oboje już ten etap życia mamy za sobą. Teraz ty mówisz np. mieszkam w tym domu. I pijesz tylko ty, bo o mnie to zdanie jest prawdziwe, a o Tobie już nie. Łapiesz zasady?
    - Chyba czaję, zaraz okaże się w praktyce.
    - Ok. to ja zaczynam – powiedziała Marta. – Urodziłam się w Polsce.
    Nikt z nas nie sięgnął po szklankę.
    - Ok., teraz ja – powiedziałem. – umiem grać na skrzypcach.
    Marta sięgnęła po szklankę i napiła się.
    - Serio umiesz grać na skrzypcach? – zaśmiała się serdecznie. – w życiu bym nie pomyślała.
    - Wiem, trochę przypał, ale mama się kiedyś uparła i mnie zapisała do szkoły muzycznej.
    - Czemu przypał, to świetne, że umiesz grać. Koniecznie będziesz musiał mi kiedyś pokazać
    - Chętnie ci pokaże – odpowiedziałem pospiesznie, co zabrzmiało mocno dwuznacznie, o czym oboje doskonale wiedzieliśmy, ale żadne z nas nie dało o tym po sobie poznać.
    - Dobra, teraz moja kolej – powiedziała Marta. - Nie płakałam na Titanicu
    Oboje wzięliśmy swe szklanki do ust.
    – Wiedziałam, że romantyk z Ciebie, a te skrzypce tylko mnie w tym utwierdziły - powiedziała Marta. Miała doskonały humor, cały czas śmiała się ukazując swoje piękne ząbki
    - Czytasz mnie jak otwartą księgę - odrzekłem.
    - Twoja kolej, Tomku
    - Jestem w związku – zaryzykowałem i przez chwilę pomyślałem że nieco przesadziłem, ale Marta - jakby to było pytanie o kolor firanek w jej salonie - po prosu wzięła szklankę i pociągnęła duży łyk. Na chwilę straciłem kontakt z rzeczywistością, ale momentalnie oprzytomniałem i też pociągnąłem wielki łyk alkoholu.
    - Ok., skory ty wszedłeś na taki grunt, to będę kontynuować – powiedziała Marta. - Uprawiałam seks z dziewczyną.
    Patrzyłem na Martę, ale ona nie zamierzała sięgnąć po szklankę. Ja, chcąc być fair, musiałem sięgnąć po szklankę i upić łyk.
    - Wiedziałam! To fajnie, że czekasz na dobrą chwilę, a nie bzykasz się z byle kim, gdzieś na wiejskiej dyskotece. Szanuje
    - Cieszę się, że tak to widzisz. A co z tobą? Jesteś lesbijką? Jak to się stało ze miałaś przygodę z dziewczyną?
    - Nie, jestem raczej hetero, ale 2 razy zdarzyło się pogrzeszyć z inną kobietą. Raz to była korepetytorka w czasach licealnych, a raz dziewczyna, z którą zabrałam się na stopa. Być może nadarzy się okazja, by opowiedzieć, którąś z historii.
    Oczami wyobraźni widziałem Martę uprawiającą seks z inną dziewczyną, co sprawiło iż natychmiast pewna część mojego ciała stwardniała. Musiałem lekko się podnieść, bo twardy penis skryty w spodniach zaczął mnie uwierać. Z pewnością wypukłość na moim kroczu, a także wiercenie się zostało zauważone przez obiekt moich westchnień.
    - To teraz moja kolej – powiedziałem. - Nie oglądam porno.
    Oboje wzięliśmy swe szklanki do ust.
    - jest już późno, więc ostatnie pytanie i się rozchodzimy. Ok.? – powiedziała Marta.
    Byłem bardzo zasmucony, bo liczyłem, że gra przerodzi się w coś większego, wiec z wielką niechęcią odpowiedziałem:
    - Dobrze, skoro tak chcesz.
    - Nigdy nie wąchałam cudzej bielizny – wypaliła Marta.
    Byłem zamurowany, zrobiło mi się gorąco. Skąd wiedziała? Udawać, że nie mam pojęcia o czym mówi, czy jednak sięgnąć do szklanki. Przypatrywała mi się dokładnie.
    - Nie napijesz się Tomku? – spytała.
    Nie miałem wątpliwości. Na 100% wiedziała co robiłem przez te 10 min spędzone w łazience po przyjściu. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że w momencie, gdy byłem w łazience i Marta mnie przestraszyła pukaniem do drzwi, odruchowo zamknąłem kosz. Wypity alkohol delikatnie uderzył mi do głowy i przełamał wszystkie bariery.
    - W sumie masz rację, skoro gramy fair to fair. – wziąłem szklankę i pociągnąłem łyk whiskey, co było równoznaczne z dopiciem do końca.
    - Czemu to zrobiłeś? – spytała Marta.
    - Nie mogłem się powstrzymać…
    - Podnieca cię to?
    - Szczerze mówiąc to…tak, zdecydowanie tak.
    - Nie krępuj się, to normalne, tym bardziej ze jesteś w takim wieku, że hormony buzują. Wąchałeś jakieś inne majtki oprócz tych z moich łazienki?
    - Nie, to był pierwszy raz.
    - Dobra Tomek, czas już na Ciebie. Jutro bądź o 9.00, bo masz do pomalowania salon. 50m2, więc ciężki dzień cię czeka. Wstała i zaczęła odprowadzać mnie do drzwi.
    Gdy staliśmy przy drzwiach powiedziała:
    - Fajny z Ciebie gość. Twoja przyszła dziewczyna będzie wielką szczęściarą. Przystojny, pracowity, romantyk, a do tego szczery. Wiesz co… pomyślałam, że za tę szczerość należy ci się mała nagroda.
    - Jaka? – spytałem mocno podniecony, mówiąc szczerze liczyłem na pocałunek.
    - Poczekaj chwilkę – wyszła do kuchni i po 2 minutach wróciła z pakunkiem owiniętym kolorowym papierem. Wyglądało jak prezent. - odpakuj w domu. Do jutra.
    - Na razie – powiedziałem, zamykając drzew.
    Wyszedłem, będąc mocno niepocieszonym. Co ona mi dała w tym pakunku? Czekoladę? Piwo? Co to ma być? Nie miałem pojęcia co o tym myśleć.
    Gdy doszedłem do domu, od razu pobiegłem do swojego pokoju i rozpakowałem prezent. Nie spodziewałem się niczego co miało by sprawić mi radość. Pomyliłem się okrutnie. W pudełku były… białe, koronkowe majtki, wraz z dołączoną karteczką „Masz tu ode mnie coś, co miałam cały dzisiejszy dzień na sobie”. Natychmiast zamknąłem drzwi do pokoju na klucz, rozebrałem się i zacząłem delektować się moim prezentem. Wąchałem jakby to były najdroższe perfumy. Majtki pachniały nieziemsko. Momentalnie mój penis był gotowy do działania. Wziąłem go w dłoń, wyobrażając sobie, iż jest to ręka Marty. Kilka minut masowania penisa, połączonego z wąchaniem majtek sprawiło, że osiągnąłem drugi tego dnia, równie mocny orgazm. Położyłem się spać, aby jak najszybciej minęła noc i aby nastąpił poranek. Poranek, w którym po raz kolejny będę miał okazję napawać się widokiem Marty. Miałem nadzieję, ze sen z poprzedniej nocy także przyjdzie i tej. Niestety, tak się nie stało. Obudziłem się o godz. 6.00. Obok mnie leżał mój najcenniejszy prezent jaki kiedykolwiek otrzymałem. Gdy tylko zobaczyłem koronkowe majtki Marty, znowu miałem ochotę na ręczną robotę. Ale powstrzymałem się. Wszak, być może dzisiaj będzie okazja, by zaznać rozkoszy orgazmu w domu Marty…

    KONIEC cz. I

    Skomentuj

    • james_blond
      Ocieracz
      • Aug 2014
      • 167

      #3
      Dalej! Dalej! Dalej!

      Skomentuj

      • tomasz1994
        Świętoszek
        • Dec 2017
        • 3

        #4
        Skoro pojawił się 1 pozytywny komentarz, to łapcie część 2

        Wakacyjna praca cz. II - "Ganek"
        Nie mogłem doczekać się chwili, gdy ponownie zobaczę moją boginię, więc zamiast stawić się do pracy o godz. 9.00, to pojawiłem się już o 8.00. Otworzyła mi w samym szlafroku.
        - Tomek, co ty tu robisz? Miałeś być o 9.00 – spytała Marta, mówiąc to w taki sposób, jakby była moją matką albo szkolną wychowawczynią, a ja bym coś przeskrobał.
        - Zdawało mi się ze mówiłaś coś o 8.00.
        - Nieee, wyraźnie mówiłam o 9.00 – odpowiedziała zasłaniając nieco poły szlafroka.
        - Wcześniej zacznę, wcześniej skończę – powiedziałem, aby nieco rozładować napiętą atmosferę.
        Moja bogini zaprosiła mnie do środka i poszła do łazienki się ubrać. Dzień był pochmurny i dość chłodny jak na lipiec. Po kilku minutach wyszła z łazienki ubrana w ciemne jeansy, białe skarpetki i biały T-shirt. Byłem wściekły na pogodę, że zabrała mi taki widok ciała Marty, jaki miałem okazje podziwiać wczoraj. Moja pracodawczyni zaprowadziła mnie do salonu, a następnie przyniosła farby i kanapki, po czym poinformowała mnie zimnym tonem głosu:
        - Wiesz co robić. Dokładnie tak jak wczoraj. Do roboty!
        Dzisiaj na jej ustach nie gościł nieschodzący z twarzy uśmiech, jak miało to miejsce kilkanaście godzin temu. Wydawała się surowa i na coś wściekła. Co gorsza dla mnie, w ogóle nie nawiązała do prezentu, który wręczyła mi ostatniej nocy.
        Przez cały dzień ciężko pracowałem, ani przez sekundę nie widząc Marty. Przyszło mi na myśl, ze gdy wczoraj przetrzeźwiała, przeanalizowała naszą grę, prezent jaki mi złożyła i postanowiła się wycofać. Wszystko na o wskazywało. Malowanie skończyłem przed godziną 19.00. Chciałem poinformować o tym Martę, dlatego obszedłem cały dom, ale nigdzie jej nie zastałem. Wyszedłem więc przed dom. Moja bogini siedziała na wiklinowym fotelu, znajdującym się na ganku. Była zajęta lekturą ksiązki „Sto lat samotności” Marqueza. Nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Aby zaznaczyć moją obecność chrząknąłem. Niczego to nie zmieniło, Marta nadal zdawała się nie mieć pojęcia o mojej obecności. W końcu głośno powiedziałem:
        - Już skończyłem malować twój salon.
        - Dobrze. Masz tu 170zł za pracę za dzisiaj i wczoraj. – powiedziała podając mi pieniądze.
        - Dziękuję.
        - Jutro o 10.00?
        - Jasne. Marta, nim sobie pójdę, chcę o coś spytać. Obraziłaś się na mnie za coś, czy o co chodzi?
        - Nie, dlaczego?
        - No bo wczoraj zachowywałaś się zupełnie inaczej.
        - Wczoraj było wczoraj, dzisiaj jest dzisiaj. Kobieta zmienną jest, nie słyszałeś?
        - Coś mi się obiło o uszy. Słuchaj, chciałem ci podziękować za prezent, bardzo mi się spodobał…
        - Nie ma za co. Cieszę się, ze przypadł ci do gustu.
        - Czy swoim dzisiejszym zachowaniem chcesz mi dać do zrozumienia, ze mam na nic więcej nie liczyć?
        - A na co liczysz, drogi Tomku?
        - No nie wiem. Na cokolwiek.’
        - Co, dzisiaj też chciałbyś moje majtki?
        - Yyy, szczerze mówiąc to tak, bardzo chciałbym je znów powąchać. Najlepiej teraz.
        - No dobrze, niech będzie. Dam ci taką możliwość. Ale najpierw rozbieraj się.
        - Gdzie? Tutaj? Na ganku twojego domu? 50 m od ulicy? Przecież jest 19.00, ciemno zrobi się za 2 h.
        - No i? przeszkadza ci to?
        - Yyy, no w sumie to trochę tak. To jest boczna droga, ale mimo wszystko co kilka minut jakiś samochód przejeżdża. Nie mówiąc już o rowerzystach czy biegających dzieciakach sąsiadów.
        - No to skoro ci to przeszkadza, to zmykaj do domu.
        - Nie, nie czekaj… Dobra, ale po co mam się rozbierać? Mówiłaś ze dasz mi powąchać majtki.
        - Rozbieraj się i nic nie gadaj albo sp****aj do domu. Czytam książkę i nie mam czasu na polemiki.
        Rozejrzałem się dookoła. W ogrodzie przed domem rosły liczne krzewy, które mocno przysłaniały ganek domu, jednak posesja nie posiadała w ogóle płotu. Z ulicy prawdopodobieństwo, że ktoś zobaczy co się dzieje było nikłe, choć nie mogłem tego wykluczyć, ale za to istniało ogromna szansa, że akurat Martę zechce odwiedzić sąsiadka, kurier przywiezie przesyłkę albo dzieciakom sąsiadów wpadnie piłka do ogrodu i wbiegną ją zabrać. Każda z powyższych sytuacji zakończyła by się tak samo. Zobaczono by mnie kompletnie golusieńkiego. Mimo wszystko wizja kolejnej erotycznej przygody z Martą była zbyt kusząca. Zdjąłem t-shirt, potem buty, skarpetki i spodnie. Zostałem w samych bokserkach. Marta spytała:
        - Głuchy jesteś czy co? Rozbieraj się znaczy ściągaj wszelkie łachy.
        Nim zdjąłem bokserki rozejrzałem się dookoła. Nikogo nie było widać, co ostatecznie utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto to zrobić. Powoli zsunąłem ostatnią cześć mojej odzieży. Pierwszy raz w życiu stałem przed kobietą kompletnie nagi.
        Marta nadal siedziała wpatrując się w powoli podnoszącego się mojego członka. Sterczałem tak jak jakaś rzeźba, w ogóle się nie poruszając, tylko moja fujarka rosła i rosła. A Marta trzymając w rękach książkę obserwowała moją kuśkę z odległości mniej więcej 1 m. Napawała się tym widokiem. Czas płynął, mój członek sztywniał, a Marta wpatrywała się w niego niczym w najpiękniejszy obraz Leonarda da Vinci. Po jakiś 3 minutach nie wytrzymałem i spytałem w końcu:
        - Co teraz?
        - Zamknij mordę. Kazałam ci się odzywać? – syknęła Marta.
        - Przepraszam.
        - Teraz biegnij do skrzynki na listy i wyjmij zawartość?
        - Do tej skrzynki na listy znajdującej się przy samej drodze?
        - A widzisz jakąś inną skrzynkę?! Za******aj!
        Serce biło mi jak młot, ale mimo wszystko postanowiłem to zrobić. Raz, że ton głosu Marty zdawał się nie przyjmować sprzeciwu, dwa, byłem cholernie ciekawy cóż takiego znajduje się w skrzynce, trzy, moje podniecenie i adrenalina wzięły górę nad rozumem. Zamknąłem oczy i pobiegłem ile sił w nogach. Przy skrzynce raz jeszcze się rozejrzałem. Na szczęście żadnej żywej duszy. Tylko z posesji, znajdującej się po drugiej stronie ulicy dobiegały odgłosy grillowania. Zabrałem pospiesznie paczkę włożoną do skrzynki i pobiegłem z powrotem na ganek.
        - Daj mi paczkę i odwróć się – wydała rozkaz Marta.
        Posłusznie wykonałem polecenie.
        - A teraz ręce do tył.
        Odgiąłem ręce i wtedy na nadgarstkach poczułem zatrzaskujące się kajdanki.
        - Dobra, teraz odwróć się z powrotem, przodem do mnie – ponownie rozkazała mi moja bogini, co czym prędzej wykonałem.
        - Klękaj!
        - Jak sobie życzysz, Pani.
        - A teraz zacznij wąchać moje stopy.
        Miała na sobie te same białe, krótkie skarpetki co rano.
        Zbliżyłem twarz do jej stóp. Poczułem zapach jej płynu do płukania tkanin. Prawdopodobnie lawendowy. Zacząłem coraz mocniej wwąchiwać się. Nigdy nie myślałem, że taka sytuacja może być podniecająca, wręcz przeciwnie, zawsze uważałem takie akcje za mocno odpychające. Jednak teraz, kiedy moja twarz była niemal dotykała skarpetek boskiej Marty, czułem tylko i wyłącznie niebywałe podniecenie. Padła komenda: „Liż!”
        Od razu przystąpiłem do dzieła. Kompletnie nagi, lizałem skarpetki 26-letniej pani architekt na ganku jej domu. Nieźle jak na 18-letniego prawiczka! Miałem tylko nadzieje, że nikt nas nie widzi.
        - Dobra, ściągnij zębami mi te skarpetki.
        Nie było to łatwe zadanie i bardzo się namęczyłem, ale po kilku minutach walki udało się. Przed sobą miałem teraz boskie stopy Marty. Widząc je z odległości kilku centymetrów byłem pod olbrzymim wrażeniem jak zadbane stopy ma moja pracodawczyni. Mój sztywniutki penis, do którego odpłynęła chyba cała krew z organizmu, także zdawał się być przeszczęśliwy.
        - Na co czekasz?
        Wiedziałem doskonale co mam robić. Zacząłem lizać bez opamiętania, ssać palce patrząc przy tym w oczy Marty. Moje skrępowane z tyłu ręce nieco utrudniały mi zadanie, ale przestałem zwracać uwagę. Kompletnie zatraciłem się, mając w ustach paluszki Martusi. Przestałem przejmować się, że ktoś może nas obserwować. Gdy Marta powiedział: „starczy”, byłem totalnie rozczarowany. Było to najprzyjemniejsze polecenie, jakie kiedykolwiek przyszło mi wykonywać. Niestety dla mnie, dobiegło końca.
        Marta wstała i zdjęła swe jeansowe spodnie, po czym usiadła z powrotem na swoim wiklinowym fotelu.
        - Teraz możesz wąchać moje majtki, ale pamiętaj ze jeżeli jakakolwiek część twojego ciała dotknie mojego, to będziesz za*****ał w takim stroju jaki masz teraz na sobie, z tymi kajdankami do swojego domu. Mamusia będzie musiała cię rozkuć. Z tego co mówiłeś mieszkasz 3 km stąd, więc sąsiedzi będą mieli niezłe kino.
        - Dobrze, moja Pani – odrzekłem.
        Byłem już na maksa wkręcony w swoją rolę sex-niewolnika mojej pracodawczyni.
        Marta rozszerzyła nieco swe cudowne nóżki, dzięki czemu moim oczom ukazał się widok granatowych majtek. Zbliżyłem nos na 5 cm od muszelki mojej bogini i zacząłem zaciągać się jej zapachem. Cała ta zabawa musiała ją mocno podkręcić, bowiem doskonale widziałem, że materiał zakrywający jej skarb jest cały mokry od jej soczków. Uważałem, żeby nie dotknąć jej rozchylonych nóg. Miałem nadzieje, że ta chwila nigdy się nie skończy. Martusia pachniała nieziemsko. Oddałbym wszystko co mam, żeby przedłużyć tę niebiańską chwilę, choćby o minutę. Ale niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Marta powiedziała:
        - Dobra, odwróć się, rozkuję cię.
        Gdy to uczyniła spojrzała na mojego twardego jak skała penisa i powiedziała:
        - A teraz zwal sobie konia, patrząc mi prosto w oczy.
        Nie trzeba było mi 2 razy powtarzać. Wziąłem fujarę w rękę i po kilku ruchach, wpatrując się w Martę, siedząca w granatowych majtkach, mokrych od jej soków oraz w bialutkim T-shircie, pod którym widać było wyraźnie twarde sutki, osiągnąłem najmocniejszy orgazm dotychczasowego życia, na oczach najcudowniejszej kobiety jaką kiedykolwiek spotkałem. W tym momencie nie interesowało mnie już kompletnie nic. Nawet to, ze z kierunku ulicy dochodziła rozmowa 2 idących chodnikiem kobiet. Olbrzymia eksplozja, wylądowała prosto na deskach ganku. Trysnąłem na kilkadziesiąt centymetrów. Nie przestawałem masować, penisa, patrząc prosto w oczy mojej bogini. Kompletny odlot. Niestety szybko zostałem sprowadzony na ziemię przez Martę, która powiedziała:
        - Dobra, ubieraj się i zmykaj. Jutro o 10.00 malujesz moją garderobę
        Moja dobrodziejka wzięła swoje spodnie i skarpetki i weszła do środka, zostawiając mnie nagiego, przed swym domem.

        Koniec cz. II
        P.S. jeśli wam się podoba, dajcie znać, cz. III dotyczy lesbijskiej historii, o której wspomina Marta w pierwszym opowiadaniu...

        Skomentuj

        • Don Kam

          #5
          W końcu coś ze stópkami

          Czekam na więcej

          Skomentuj

          • DrHyde
            Świętoszek
            • Nov 2014
            • 27

            #6
            niektórych szczegółów mógłbyś sobie darować, np: Zadzwoniłem dzwonkiem

            Skomentuj

            • Dzi
              Świntuszek
              • May 2011
              • 76

              #7
              Napisał tomasz1994
              Koniec cz. II
              P.S. jeśli wam się podoba, dajcie znać, cz. III dotyczy lesbijskiej historii, o której wspomina Marta w pierwszym opowiadaniu...
              Dalej

              Skomentuj

              Working...