Koniec po bardzo burzliwych dwóch latach

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • suszi191
    Świętoszek
    • Mar 2015
    • 2

    Koniec po bardzo burzliwych dwóch latach

    Cześć, z góry chciałbym się ze wszystkimi przywitać i ostrzec, że nadchodzi dłuższa litania, bo zwyczajnie nie mam komu się wygadać, a chyba muszę.
    Chyba, bo chyba skończył się mój związek z kobietą, którą miałem za tą jedyną, chociaż nawet na tym forum nieraz czytałem jak to w tym wieku jeszcze gówno wiemy i nie ma takiej opcji, to ja zawsze, po każdej kłótni i każdym rozłamie wciąż wierzyłem, że damy radę i będzie tylko lepiej. Ale tym razem myślę, że to koniec. I nie wiem co z tym fantem zrobić.
    Nie będę opisywał całej naszej historii, bo wierzcie, że można by z tego zrobić parę sezonów niskobudżetowego serialu z ameryki łacińskiej, więc opisze wszystko pokrótce.
    Poznaliśmy się zaraz przed maturami, pierwsze 3 miesiące były słodkie i niewinne, pierwszy poważny związek dla mnie i dla niej. Potem zaczęło się psuć i jak zaczeliśmy się wtedy kłócić tak już nie przestaliśmy i nasz związek zamienił się w pasmo ciągłych kłótni i godzenia się. Kłótnie średnio co kilka dni, w przeciągu roku może ze 2 razy był tydzień bez kłótni. Zrywała ze mną dobre 10 razy, ale ja zawsze wierzyłem, że będzie lepiej.
    To naprawdę piękna kobieta o dobrym sercu, jest świetnym człowiekiem, do rany przyłóż. Gdyby tylko była stabilna emocjonalnie.
    Jakoś od pół roku kłótnie się zmieniły, chyba zaczęło się już wszystko wypalać. Nieraz słyszałem, że jestem dupkiem, sukinsynem i plagą tego świata, raz w samochodzie wykrzyczała mi twarz, że mnie nienawidzi. Nie robię z siebie świętego, z początku odpowiadałem na to obojętnością ale z czasem przestałem się kontrolować i darliśmy się na siebie nawzajem. Najlepsze, że wszyscy nasi znajomi powtarzają, jaką to my jesteśmy świetną parą i że jesteśmy dla ncih przykładem. Dobre.
    Zawsze po każdej kłótni chciałem być z nią dalej, bo wiem że w głębi duszy to najlepszy człowiek jakiego poznałem i nigdy nie spotkam drugiej takiej kobiety i że ten brak stabilności ma swoje podstawy w jej przeszłości.
    Ale teraz już coś we mnie pękło, mam dość. Zacząłem chodzić do psychologa, bo nie daje już rady, nie tylko z powodu mojego związku, ale głównie. Nie chce rano wstawać, bo nie widzę ku temu powodu, najchętniej spakowałbym plecak i wyjechał przed siebie. 2 dni temu pokłóciliśmy się o to, że wyszedłem ze znajomymi na miasto bez niej. Że to nie tylko moi znajomi, że nie chciałem jej zabrać. Że miałem do niej przyjechać następnego dnia, a o 13 wciąż nie dawałem kontaktu. Po drodze usłyszałem żebym się ****ł, ja jej kazałem się ode mnie od****ć. To nie tak miało wszystko wyglądać, nie wiem co z tym wszystkim robić. Serce mi podpowiada, żeby jechać do niej i ratować to dalej, a mózg żeby w końcu dać spokój bo tylko się zniszczymy nawzajem.

    Chyba to wszystko w jak najkrótszej formie, nie oczekuje żadnych odpowiedzi, które mi wskażą palcem co robić, chciałem po prostu żeby ktoś przeczytał co mam do powiedzenia.
  • iceberg
    PornoGraf
    • Jun 2010
    • 5100

    #2
    Piszesz że pojechałbyś ratować...
    Tylko co i po co? Według mnie już i tak się z tym za długo szarpiecie.
    Piszesz że jest świetnym człowiekiem, z dobrym sercem i do rany przyloz... tzn może dla świata bo na tobie to całe dobro odreagowuje?
    Dajcie sobie czas odpocząć od siebie i jeśli po czasie okaże się, ze jest do czego wracać to spróbujcie OBOJE nad tym pracować. A jeśli nie będzie do czego wrócić to znaczy że posypało się już dużo wcześniej i trzeba ten epizod zostawić za sobą.
    Nie wiem czy słusznie ale mam wrażenie, że trzymasz się jej na siłę, bo wspólnie znajomi, bo nie wierzysz, że kogoś znajdziesz i będziesz sam. Ten lęk powoduje, że brniesz w to coraz głębiej a nic dobrego z tego nie wynika.
    Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

    Skomentuj

    • suszi191
      Świętoszek
      • Mar 2015
      • 2

      #3
      Po części masz rację, ale nigdy nie starałem się ratować tego związku ze względu na znajomych, rodzinę, a po prostu daltego, że ją kocham. Znam swoją wartość i wiem, że prędzej czy później znalazłbym kogoś innego, ale najzwyczajniej w świecie nigdy tego nie chciałem. Zawsze gdy emocje opadały to przypominałem sobie te wszystkie dobre chwile z naszego związku i chciałem iść w to dalej.

      Skomentuj

      • iceberg
        PornoGraf
        • Jun 2010
        • 5100

        #4
        Nauka polega nie tylko na wyciąganie wniosków z miłych doświadczeń ale również z tych złych. Ty przypominasz sobie tylko to co dobre a zapominasz o tym co było złe bezkrytycznie... i to się msci na tobie

        A moje spostrzeżenia bazują tylko na tym co opisales, nie mam wiedzy ponad to co tu piszesz, więc wnioski mogą być nieprecyzyjne
        Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

        Skomentuj

        • unter
          Gwiazdka Porno
          • Jul 2009
          • 1884

          #5
          Napisał suszi191
          ... to ja zawsze, po każdej kłótni i każdym rozłamie wciąż wierzyłem, że damy radę i będzie tylko lepiej. Ale tym razem myślę, że to koniec. I nie wiem co z tym fantem zrobić.
          My faceci już tak mamy, przed wyrzuceniem/porzuceniem naprawiamy, poprawiamy tak długo jak nam sil starczy.
          Ratuj się, to nie jest kobieta, która urodzi Ci zdrowe dzieci i przy której dożyjesz spokojnej starości.

          Skomentuj

          • Mrau2
            Seksualnie Niewyżyty
            • Nov 2011
            • 207

            #6
            unter dobrze mówi - zdrowy związek jest wtedy, gdy zapobiega się problemom, a nie ratuje się go w nieskończoność.
            Poza tym... może będziecie parą, ale nic ponad to, że macie dobre wspomnienia. Coraz bardziej będziesz miał jej dosyć - zwłaszcza, że z biegiem czasu i doświadczenia poznaje się coraz to nowych ludzi, którzy mogliby być partnerem którejś ze stron. Po co wtedy się szarpać o te kilka straconych lat? Słowa "stracone lata" to oczywiście ponury żart w tej sytuacji.

            No i skoro się tak kochacie to uważaj, żeby nie zaciążyć, bo wtedy będzie ci żal zostawiać ją z dzieckiem i stracisz swoje wspaniałe życie. A czy Ona ma swoje życie? Może ma, ale woli Twoje... nie wiadomo po co.
            Nie wstanę! Tak będę leżał!

            Skomentuj

            • DSD
              Perwers
              • Jan 2010
              • 1275

              #7
              Napisał suszi191
              Kłótnie średnio co kilka dni, w przeciągu roku może ze 2 razy był tydzień bez kłótni. Zrywała ze mną dobre 10 razy, ale ja zawsze wierzyłem, że będzie lepiej. (...) Gdyby tylko była stabilna emocjonalnie (...) Nieraz słyszałem, że jestem dupkiem, sukinsynem i plagą tego świata, raz w samochodzie wykrzyczała mi twarz, że mnie nienawidzi. (...) z czasem przestałem się kontrolować i darliśmy się na siebie nawzajem. (...) Po drodze usłyszałem żebym się ****ł, ja jej kazałem się ode mnie od****ć.
              Wygląda na emocjonalny rollercoaster. Niektórzy może lubią takie 'mocne przeżycia', ale to:

              Zacząłem chodzić do psychologa, bo nie daje już rady, nie tylko z powodu mojego związku, ale głównie. Nie chce rano wstawać, bo nie widzę ku temu powodu, najchętniej spakowałbym plecak i wyjechał przed siebie.
              ... pokazuje że już masz depresję. To nie ma sensu.
              'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)

              Skomentuj

              • Zebraa
                Gwiazdka Porno
                • Nov 2013
                • 1614

                #8
                Powiem tak: byłam w takim związku, z tym że mój partner był ciut ode mnie starszy... Po bardzo krótkim czasie zaczęły się kłótnie... było wiele chwil, które ważyły na tym, że chciałam z nim być, ale kłóciliśmy się ciągle. Najpierw o rzeczy ważne, nasze wspólne błędy, potem o wszystko.
                Ale w pewnym momencie ktoś pomógł mi zrozumieć, że nie tak powinno wyglądać życie. Można być szczęśliwym, można wybaczać sobie i nie wracać do przeszłości, której już nie zmienimy, można wspólnie pracować nad związkiem...
                Jesteś jeszcze bardzo młody, ona też. Oboje możecie być wspaniałymi ludźmi, ale coś sprawia, że nie możecie być we wspaniałym związku razem.
                Możesz spróbować z nią poważnie i na spokojnie porozmawiać, dać sobie ostatnią szansę, pracować oboje nad związkiem. Jeśli oboje powiecie sobie co jest nie tak i ta druga osoba to zaakceptuje może coś by z tego mogło być.
                Jeżeli ona nie będzie chciała rozmawiać, uzna że nie ma w tym jej winy - podziękuj.
                Tylko pamiętaj: wina zawsze leży po obu stronach, nie zawsze po równo ale nigdy tylko w jednej osobie.
                Rozstańcie się możliwie bezboleśnie i bez obrażania i innych głupich słów, skoro macie wspólnych znajomych lepiej będzie jak zostaniecie obojętnymi znajomymi niż wrogami.
                Zwą mnie Zimną Suczą i uważam to za komplement.

                Skomentuj

                • wiarus
                  SeksMistrz
                  • Jan 2014
                  • 3264

                  #9
                  Nie ma takiego gówna, z którego nie dałoby się podnieść.
                  Podobnie jest z uczuciem.
                  Spakuj ten plecak i zapomnij o niej.
                  Kiedyś w przyszłości, patrząc na kobietę dla której będziesz wszystkim, tak jak ona dla Ciebie, uśmiechniesz się na wspomnienie tego co przeżywałeś.
                  "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
                  James Jones - Cienka czerwona linia

                  Skomentuj

                  • Gandalf71
                    Seksualnie Niewyżyty
                    • Dec 2014
                    • 208

                    #10
                    Napisał suszi191
                    ...
                    Jakoś od pół roku kłótnie się zmieniły, chyba zaczęło się już wszystko wypalać. Nieraz słyszałem, że jestem dupkiem, sukinsynem i plagą tego świata, raz w samochodzie wykrzyczała mi twarz, że mnie nienawidzi. Nie robię z siebie świętego, z początku odpowiadałem na to obojętnością ale z czasem przestałem się kontrolować i darliśmy się na siebie nawzajem. ...
                    No niestety wszystko na temat.... Niby wiem co napisać, ale jakoś nie przychodzi to łatwo... Daj sobie spokój chłopie... dwa lata to jeszcze nie stracone życie

                    Pozdrawiam
                    Gandalf
                    P.S. Nie czytałem odpowiedzi na ten post.
                    Nikt nie jest idealny. Ideały są nudne.
                    Każdy ma swoje małe, większe lub nawet ogromne tajemnice.

                    Skomentuj

                    • holly
                      Perwers
                      • Feb 2009
                      • 1090

                      #11
                      Najgorzej jest odpuścić, chłopie. Zwłaszcza w związku w którym są zerwania i powroty. Ten moment kiedy rezygnujesz ze związku i nagle stajesz twarzą w twarz z konsekwencjami, że sam, że bez niej, że jak to już więcej nigdy... to jest przerażające. Zostawiasz coś znanego, dobrego i fajnego i zostajesz z jakąś *****wą nieokreśloną szerzej perspektywą...

                      Ale potem jest już lepiej.
                      Serio.
                      C'est la vie.

                      Skomentuj

                      • PSJ
                        Ocieracz
                        • Dec 2016
                        • 198

                        #12
                        W końcu dziewczyno!
                        2 lata męki???

                        Skomentuj

                        Working...