A pewnie, że czasem się uśmiecham. Wczoraj wracałam do Wawy z Kielc i od Radomia jechałam mniej więcej równo z pewnym przystojnym kierowcą całkiem fajnego auta. Razem ruszaliśmy ze świateł (oczywiście wygrywałam ), co chwila się przepuszczaliśmy zerkając na siebie (na początku ukradkiem, później już bardziej nachalnie). Muszę przyznać, że coś takiego bardzo umila podróż. No i chapeau bas, Pan był w stanie dotrzymać mi tempa...
Mała rzecz, a cieszy
A tak na codzień to różnie bywa, uśmiecham się raczej wtedy gdy potrzebuję aby mnie ktoś wpuścił. Tak to nie zauważam wielu przystojniaków dla których warto wykrzywiać twarz
Mała rzecz, a cieszy
A tak na codzień to różnie bywa, uśmiecham się raczej wtedy gdy potrzebuję aby mnie ktoś wpuścił. Tak to nie zauważam wielu przystojniaków dla których warto wykrzywiać twarz
Skomentuj