W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Opera

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • MwRekawiczkach
    Świętoszek
    • Nov 2022
    • 4

    Opera

    Jeżeli kiedykolwiek zobaczysz w operze kobietę, która w Twojej opinii pasowałaby do autorki tego bloga, to będę nią właśnie ja.

    “O miłości oddanej i wiernej”, “Opiewająca potęgę miłości małżeńskiej” – takimi słowami opisuje się Fidelio, jedyną operę Ludwiga van Beethovena. Na jego nieszczęście, tytuł tego dzieła kojarzy mi się z czymś zupełnie przeciwnym, ale o tym innym razem.

    Nie będę oryginalna stwierdzając, że kobieta dobiera ubranie pod okazję – chociaż wydaje mi się, że coraz rzadziej. Ja lubię pójść o krok dalej. Dobierając garderobę, wyobrażam sobie różne scenariusze zdarzeń, które mogą mnie spotkać. Nie zaklinam rzeczywistości i nie tworzę przyszłości, chociaż lubię tak o sobie myśleć. Jestem zawsze przygotowana na mniej lub bardziej przypadkowe sytuacje. Tym razem zakładam długą, czarną, rozkloszowaną spódnicę, czarny skórzany top i długie – oczywiście czarne, skórzane rękawiczki. Pod spódnicą mam pończochy, które podtrzymuje pas – tego wieczoru to jedyny element bielizny, jaki mam na sobie. Włosy spięte, by nie odwracały uwagi od rękawiczek, sięgających aż do 3/4 ramion. Na koniec zakładam wysokie, czerwone szpilki – oczywiście pod kolor ust.

    Tak ubrana jadę samotnie na Fidelio, gdzie spotkam wiele małżeństw, przybyłych dla uczczenia swojego związku. Czy takim ubraniem stanowię zaprzeczenie typowej żony? Tego nie wiem, ale mam szczerą nadzieję, że na mój widok niejedna potęga miłości małżeńskiej dzisiaj zadrży. Po wejściu do opery odwieszam płaszcz i powolnym krokiem udaję się na górę. Stuk wysokich obcasów niesie zapowiedź krzywych spojrzeń wielu obecnych tu kobiet, których mężowie przez chwilę zapomną o “miłości oddanej i wiernej”.

    Wybieram kameralne miejsce na najwyższym balkonie. Widziałam już tę operę, więc gorszy widok rekompensuje mi kameralne miejsce, wśród trójki nieznajomych osób. Teraz zaczyna się moja gra. Czekając na korytarzu, bacznie obserwuję osoby wchodzące na balkon. Zauważam jednego młodego chłopaka, na wzór roztargnionego studenta oraz – jakżeby inaczej, parę w średnim wieku. Mężczyzna ubrany w ciemny garnitur, zaś jego żona ma na sobie ciemne, nudne spodnie i białą koszulę. Pora zająć miejsce. Wchodzę na balkon i po zmysłowym “dobry wieczór” zajmuję swoje miejsce, pomiędzy dwójką opisanych wyżej mężczyzn. Przechodzę powoli, szeroka spódnica ociera się o nogi moich towarzyszy, którzy w chmurze moich ulubionych Guilty dokładnie przypatrują się moim ruchom.

    Nie trzeba być czarownicą, by przewidzieć, że żona mojego towarzysza skorzysta jeszcze z toalety, by poprawić swój wygląd. Dlaczego nie pomyślała o tym przed wyjściem z domu? Ja tymczasem powolnym ruchem ściągam rękawiczki, z których jedna niechcący upada mi na podłogę. Mój – chyba mogę tak stwierdzić – wielbiciel ją podnosi. Wywiązuje się między nami przyjemny dialog – o operze, sztuce i …moich rękawiczkach, które zdaje się podziwiać. Wtedy też poznałam jego imię, jednak teraz pozostanie Panem K. Podczas rozmowy cały czas trzyma moją rękawiczkę, przesuwa po niej palce, tak jakby wyobrażał sobie dotyk mojej dłoni.

    Nasza rozmowa zostaje przerwana w momencie, gdy jego żona wchodzi na balkon. Pan K zakłopotany całą sytuacją, szybkim ruchem chowa zwiniętą rękawiczkę do kieszeni marynarki i natychmiast wyprostowuje się na fotelu. W całym przypływie zażenowania spowodowanego tym, że bał się oddać mi rękawiczkę, czuję się zlekceważona. Z totalnego ogłupienia moją osobą, w jednej chwili Pan K staje się zamknięty, nieobecny i przerażony. Zachowuje się bardzo nieładnie i zasługuje na karę.

    Nadchodzi czas rozpoczęcia opery, co dla mnie stanowi początek kolejnego etapu gry.



    W I akcie opery prowadzę od czasu do czasu niezobowiązującą rozmowę z młodym studentem. Ostentacyjnie kładę rękę na jego kolanie komentując przebieg wydarzeń na scenie. Mam szczerą nadzieję że Pan K to widzi.
    Rozpoczyna się przerwa. Proponuję studentowi wyjście i rozmowę na korytarzu. Nie chce dać Panu K okazji do oddania mi rękawiczki kiedy żona znowu go opuści. To byłoby zbyt proste. Mam dla niego inny plan. Biorę rękawiczkę, torebkę i wychodzimy.

    Stojąc na korytarzu kontynuujemy lekką rozmowę podczas której wzrok mam skupiony wyłącznie na drzwiach prowadzących na nasz balkon. Z jednej chwili zauważam żonę Pana K zmierzającą do toalety.
    Przepraszam studenta i proszę żebyśmy spotkali się już na balkonie. Ja tymczasem idę do toalety. krocząc Spokojnie zakładam rękawiczkę i wyobrażam sobie myśli Pana K, kiedy zorientuje się że na balkonie nie ma tylko mnie i jego żony. Czy będzie przekonany, że wyjawiłam jego sekret? Zastanawiam, się czy moja druga rękawiczka wciąż znajduje się w jego kieszeni czy leży już na moim miejscu.

    Staję obok żony Pan K przy lustrze. Poprawiam usta szminką i słyszę żartobliwe: “co się stało z Pani druga rękawiczką”. Odpowiadam, że komuś bardzo się dzisiaj spodobała i mam nadzieję że jeszcze ja odzyskam. Odpowiedziała tylko uśmiechem pełnym niezrozumienia. Wracamy razem na balkon, a ja Nie znajduje rękawiczki na swoim miejscu.

    Rozpoczyna się II akt opery. Mniej więcej w jego połowie wstaję i przechodząc obok Pana K dyskretnie dotykam go po ramieniu, dając znak, by podążył za mną. Korytarze są całkowicie puste i delikatnie przyciemnione. Na ostatnim piętrze pełno jest tajemniczych zakamarków, a jeden z nich zakrywa ciemna zasłona. Staje właśnie przy niej, czekam ok minuty, aż w drzwiach pojawi się pan K. Podchodzi do mnie a ja chwytając go za krawat zaciągam do ciasnego pomieszczenia. “Odzyskam rękawiczkę teraz czy oddasz mi ją przy swojej zonie”? – pytam chłodno. Pan K grzecznie wyjmuje rękawiczkę tłumacząc że w ogóle nie planował mi jej oddawać. Na pytanie dlaczego, wypowiedział kilka banalnych tekstów, o tym jak bardzo zwróciłam jego uwagę. Dodał że chciał mnie po mnie pamiątkę. Nie ukrywam że bardzo mi się to spodobało. Od razu pomyślałam, że podczas seksu z żoną jego uwaga będzie skupiona na mnie i na mojej rękawiczce schowanej w jego samochodzie.

    Klęknij – szorstko wyrzuciłem z siebie w jego stronę. Pan K bez najmniejszego protestu wykonał polecenie. Całkowicie, jakby oczekiwał kary za przywłaszczenie rękawiczki. Schyl się i połóż ręce na podłodze – dodałam. Robiąc krok w jego stronę wbijam obcas w jego dłoń. Słyszę syknięcie z bólu, po czym odsuwam stopę. “Niedobry Pan K” – dodaję. Każę mu podnieść głowę i spojrzeć mi w twarz. Po tych słowach uderzam go rękawiczką w twarz. Widzę w jego oczach podniecenie. Zakładam rękawiczkę, i przytrzymując się ściany zakładam nogę na bark Pana K, w taki sposób, że czubek czerwonej szpilki dotyka jego twarzy.

    Wkładam rękę pod spódnicę, na co Pan K reaguje zagryzieniem warg. Mokra powierzchnia rękawiczek na moich palcach odbija się w towarzyszącym nam półmroku. Bez chwili zawahania wkładam palce do ust Pana K, któremu nawet przez myśl nie przyjdzie jakikolwiek sprzeciw.

    Teraz już czujesz, co straciłeś – mówię zdejmując nogę. Może gdybyś mi nie zabrał rękawiczki – kto wie…. Zostawiam Pana K i odchodzę. Nie wracam na salę tylko schodzę na dół. Po odebraniu płaszcza czekam w lobby do zakończenia opery. Po pewnym czasie, wśród schodzących ludzi zauważam studenta, który niczego nie świadomy z troską pyta się mnie dlaczego wyszłam przed czasem. Zwalając winę na gorsze samopoczucie pytam, czy możemy wyjść na zewnątrz. Patrząc na parking szukam wzrokiem Pana K w towarzystwie żony. Słuchając komentarzy chłopaka na temat opery śledzę wzrokiem przejeżdżający samochód kierowany przez Pana K. Czy możesz mnie odprowadzić do samochodu? – pytam i nie czekając na jego odpowiedź chwytam go za rękę i przechodzimy przez uliczkę parkingu wprost przed przejeżdżającym Panem K. Rzucam w jego stronę ostatnie spojrzenie.

    Dziewczyna w rękawiczkach
Working...