Związki partnerskie ?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • bylejaki
    Świntuszek
    • Jul 2011
    • 70

    Związki partnerskie ?

    Hej,
    mógłby mi ktoś wyjaśnić o co chodzi w całym tym zamieszaniu w Sejmie ?
    Zupełnie nie kumam co takiego się zmieni po wprowadzeniu ,,związków partnerskich" Przecież nikt nikomu nie broni, żeby już dzisiaj napisać testament i zapisać w nim wszystko partnerowi oraz wybrać się na randkę do notariusza spisując w wzajemnych pełnomocnictwach co dusza zapragnie.
  • themati
    Ocieracz
    • Jan 2006
    • 128

    #2
    Hm.. wydaje mi się, że chcą ludzie uniknąć właśnie randek u notariusza.

    Tylko raz prawnie się połączyć w związek, a nie *******ić na każdym kroku w naszym biurokratycznym państwie z wszelkimi możliwymi kwestiami.

    Skomentuj

    • bylejaki
      Świntuszek
      • Jul 2011
      • 70

      #3
      No jasne, że płaci podatek. Małżonek go już zapłacił wychowując państwu kolejnego podatnika. W czym problem ?

      Skomentuj

      • Paveo
        Ocieracz
        • Feb 2006
        • 139

        #4
        @Red, nie kojarzę wszystkich projektów, ale jestem po lekturze wywiadu z Kluzik-Rostkowską w którym mówiła o kwestii spadkowej. Kwestia ta jest wyłączona w projekcie Dunina.


        Notariusz też nie prowadzi działalności charytatywnej i takie zabawy drogo kosztują.

        Skomentuj

        • kimirsen
          Ocieracz
          • Apr 2010
          • 120

          #5
          Napisał bylejaki
          No jasne, że płaci podatek. Małżonek go już zapłacił wychowując państwu kolejnego podatnika. W czym problem ?
          A ja nie widzę problemu, żeby małżonkowi małżonka też dać szansę wychowania kolejnego podatnika pozwalając na adopcję. Nie róbcie jednych lepszych od drugich.
          Poza tym sprawy spadkowe są naprawdę pogmatwane i osoby znające się na podatkach spadkowych wiedzą, że od takiego spadku partner bez umocowania formalnego zwiazku jest w ostatniej grupie podatkowej, co skutkuje najwyższą stawką podatku. Przejdźmy na praktykę...
          Jeżeli umiera jeden z partnerów, ich wspólny majątek (który np. razem zakupili w formie współwłasności) jest rozdzielony. 50% majątku należy do żyjącego, bo ma do niego prawa, a do drugiej połówki już niekoniecznie. I tutaj żadna wola spadkowa u notariusza nic nie da, bo pomimo tego w pierwszej kolejności przed partnerem są rodzice i rodzeństwo. Konkubinat i papiery od notariusza nic nie dają, a nawet w przypadku gdyby rodzina zmarłego partnera nie chciała żadnych praw, żyjący partner musiałby zapłacić najwyższy podatek od spadku po swoim mężu. Także ich własne mieszkanie po śmierci jednego, drugiego osobiście po przepisaniu będzie kosztowało ponad 75%.
          Proszę zwrócić uwagę, że te osoby całkiem bezużyteczne społecznie nie są, bo pracują i odprowadzają podatki, składki itp.

          Jeśli chodzi o informację lekarską, to podpisanie papieru u notariusza nic nie daje, ponieważ lekarz nie ma podstaw prawnych respektować taki papier od notariusza. To dla lekarza nie jest ani przepis, ani obowiązek. Ale na szczęście lekarze w Polsce to światli ludzie, w większości przypadków wiedzą, co to jest homoseksualizm i zwykle nie robią partnerowi problemów z informacją. Inaczej sprawa się ma, gdy jeden z partnerów jest np. aresztowany (obojętnie, czy słusznie czy nie) lub umiera, bo wtedy partner nic nie może.

          Poza tym, co komu przeszkadza i co komu ubędzie w życiu, że geje mogliby mieć te jakieś tam swoje związki (jakkolwiek nazywane, bo z tego co wiem, to jest najmniej istotna kwestia). Nie trudno wyobrazić sobie, że łatwiej załatwić wszystkie podstawowe życiowe sprawy urzędowo, niż jak niektórzy by chcieli (pewnie lobby notarialne; ) żeby z każdą pierdółką latać do notariusza i nabijać mu kasy za papier, który w większości przypadków jest mniej użyteczny niż ten toaletowy.

          Skomentuj

          • Stela7
            Tygryska
            • Aug 2009
            • 985

            #6
            U naszych zachodnich sąsiadów taka ustawa funkcjonuje od 12 lat,pod takimi i wieloma innymi względami nasz kraj to po prostu ciemnogród. Nie wiem co szkodzi zalegalizować związki partnerskie,żal ułatwić życie kilkaset tysiącom osób?
            "Miłość mierzy się potrzebą obecności"

            Skomentuj

            • Cicho_sza
              Erotoman
              • Apr 2012
              • 668

              #7
              Osoby z boku patrzące na politykę mają z tym jeszcze jeden problem (zwłaszcza młodzi), a mianowicie myślą, że "najpierw związki partnerskie, potem adopcja dzieci", da się palec, pożrą całą rękę. A to przecież tak proste nie jest... Osobiście popieram, poza tym wychodzę z założenia, że im mniej papierkowej biurokracji, tym dla nas, społeczeństwa, lepiej.
              Jestem śliczna, higieniczna, przy tym silna niczym tur
              Rozkoc***ę w sobie chłopców, za mną poszliby pod mur
              Bo jestem sprytna i wybitna
              Romantyczna także jesteś jak chłopięcy chór.

              Skomentuj

              • kimirsen
                Ocieracz
                • Apr 2010
                • 120

                #8
                No właśnie, ale w czym rzecz jest, że to nie jest proste? Wszystko siedzi w naszych głowach... bo tak zostaliśmy nakarmieni wychowaniem heteronormatywnym.



                Uprzejmie proszę, o nieedytowanie mojego wpisu. Poprawiłem tak, jak go napisałem pierwotnie.
                Last edited by kimirsen; 12-03-13, 15:41.

                Skomentuj

                • anduk
                  Koci administrator
                  • Jan 2007
                  • 3899

                  #9
                  Rzecz nie jest prosta z tego powodu, że są różne opinie o tym jak przekłada się model rodziny na kształtowanie dzieci i jak to wpływa na ich dorosłe życie. O ile związki dorosłych ludzi (tej samej czy też różnej płci) same w sobie nie budzą większych emocji to te emocje wychodzą gdy obserwuje się agresywne wtłaczanie na siłę genderowych idee-fixe małym dzieciom. Trudno powiedzieć czy da się osiągnąć jakiś konsensus, obydwie strony mocno się okopały a większość chyba jednak żyje innymi problemami dnia codziennego.
                  Last edited by anduk; 12-03-13, 08:10.
                  If you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.

                  Skomentuj

                  • tronko_mallorca
                    Świntuszek
                    • May 2009
                    • 51

                    #10
                    No właśnie też nie rozumiem skąd to zamieszanie. To już tylko kwestia czasu kiedy w Polsce będą związki jednoplciowe, nie ma od tego odwrotu - czasy i obyczaje się zmieniają. W Hiszpanii od 2005 roku są małżeństwa jednopłciowe z możliwością adopcji dzieci i nikogo to już od dawna nie bulwersuje. Rocznie stanowią one około 3-4% wszystkich ślubów we wszystkich comunidades, czyli w przedziale 3500 - 4300 ślubów rocznie. I nikt nie robi z tego jakiegoś wielkiego halo. Sam też takowy planuję

                    Co do badań nad rozwojem dzieci - były już takie przeprowadzane w wielu krajach i nie ma to najmniejszego znaczenia dla psychiki i rozwoju dzieci. Jak ktoś się uprze to poszukam źródeł. Sam nie zamierzam adoptować dzieci, ale uważam że wyjątkowo krzywdzące i po prostu podłe jest szafowanie opiniami ze środowisk katolickich w Polsce, które o wychowywaniu dzieci (mam na myśli księży) nie powinni się wypowiadać bo nie mają o tym zielonego pojęcia. I to właśnie nie rodzice jednopłciowi (ile nawet w Polsce jest takich rodzin gdzie są dzieci jednego z partnerów) a tacy denni politycy jak Pawłowicz, Rydzyk czy Pięta z Sobecką nakręcją spiralę nienawiści wobec dzieci wychowywanych w takich właśnie rodzinach. Ale to się już niedługo zmieni, społeczeństwo się liberalizuje, ludzie jeżdżą po świecie - wystarczy przyjrzeć się odwrotowi od kościoła co śmieszniejsze - im bardziej kościół wojuje, tym bardziej przegrywa. Jako przykład podam ex-katolicką Hiszpanię gdzie już niewiele osób chodzi do kościoła i daje sobą manipulować.
                    Last edited by iceberg; 12-03-13, 15:50.
                    "Vivir para uno significaría vivir a medias. El que vive para otros comparte muchas vidas"

                    Skomentuj

                    • kimirsen
                      Ocieracz
                      • Apr 2010
                      • 120

                      #11
                      Zastanówmy się, co jest powodem, że dzieci trafiają do domów dziecka? No chyba nie tylko z powodu śmierci rodziców, chociaż i wtedy jest jeszcze dalsza rodzina, ale w większości przypadków z patologii (można zakładać, że het*******ualnych związków, nawet tych przypadkowych). Mam koleżankę, która postanowiła uratować jedno dziecko z domu dziecka. Udało się jej.
                      Seksualność nie ma żadnego wpływu na wychowanie. Wszystkie lęki i fobie są w naszych głowach i to one są barierą.

                      Późniejsze życie takich dzieci owocuje tym, że są bardziej otwarte i tolerancyjne.

                      Skomentuj

                      Working...