Tajemnice

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • PawelM
    Świętoszek
    • Jul 2015
    • 30

    Tajemnice

    W ośmiotysięcznym miasteczku jest niewiele do roboty. Nic więc dziwnego, że Agnieszkę poznałem w dyskotece, będącej tu jedyną rozrywką. Znajduje się we wsi, dwa kilometry na zachód, więc można się tam dostać bez problemu nawet pieszo. Taki właśnie spacer zrobiliśmy ze Staśkiem i Wiktorem, moimi dobrymi przyjaciółmi, pewnego letniego wieczoru. Było ciepło a na ciemnym odcinku szosy między miastem a wsią nad nami świeciły gwiazdy. Piliśmy piwo z puszek. W rozmowie o wyrywaniu dziewczyn przerzucaliśmy się przechwałkami, zapominając o faktycznych umiejętnościach i wyglądzie. Przed wyjściem z domu sprawdziłem czy w portfelu jest prezerwatywa. Była tam. Ta sama od kilku miesięcy.
    - Czuję, że dzisiaj zamoczę chłopaki. - powiedziałem.
    - Ta, jak wpadniesz do stawu u Krzyśka po pijaku. - walnął Stasiek a Wiktor zarechotał.
    - Już widzę jak się na ciebie rzucają Maciek. Do Caprio nie jesteś.
    Mieli rację. Trochę mi brakowało. I centymetrów i urody i śmiałości. Miałem jednak silne postanowieniei zdecydowałem, że nie będę podpierał ściany fantazjując z moimi funflami. Wyjdę ze swojej strefy komfortu i podejmę śmiałą próbę. Strach mi wszedł w pięty na samą myśl o spojrzeniu pięknej dziewczynie w oczy. Agnieszkę zobaczyłem przy barze. Ucieszyłem się. Siedziała sama na wysokim stołku i sączyła drinka. Wtedy nie przeszło mi do głowy, że patrzę na przyszłą żonę. Twarz dobrze kojarzyłem z widzenia. Spotykałem ją tutaj i na mieście, gdzie nie było trudno wpaść na siebie. Nawet wiedziałem jak ma na imię. Kiedyś byłem świadkiem jej rozmowy z koleżanką. Zawsze miała miły uśmiech i kojarzyła mi się z osobą pogodną, wręcz nie mającą żadnych problemów.

    Ze swoją szczupłą sylwetką, prostymi blond włosami i drobnymi rysami twarzy wpisywała się stuprocentowo w mój typ. Przed zagadaniem postanowiłem nabrać odwagi. Najlepszym
    sposobem na to, przynajmniej mi znanym było usiąść z kolegami w wlać w siebie kolejne piwo. Tak też zrobiłem. Pokazałem chłopakom mój cel, prosząc aby nie gapili się za bardzo, ale skutek był jak zwykle odwrotny.
    - Ale niunia - rzucił po swojemu Stasiek.
    Ja cieszyłem się, że nie leci mu ślina z ust.
    - Nie twoja liga. Zapomnij. - dodał Wiktor.
    Wyciągnąłem rękę do niego.
    - Zakładzik, że wyjdziemy stąd razem?
    - Pewnie, że wyjdziemy. My w trójkę.
    - Nie pajacuj. Wiesz o co mi chodzi. Ja z nią. To jak?
    - O whisky - przybił.
    Jeszcze zanim skończyliśmy pierwsze piwo Stasiek szturchnął mnie i pokazał na bar.
    - Patrz.
    Odwróciłem głowę i od razu pożałowałem. "Moja" blondyneczka rozmawiała z wysokim brunetem i najwyraźniej słuchała go z zainteresowaniem. Z przykrością zauważyłem, że on jej się podoba.

    Chwilę potem tańczyli. Zeszło ze mnie powietrze. Chłopaki postawili mi kolejny browar.
    - Wiesz jaką łychę lubię Maciek, nie? Ma być Czerwony Johnnie Walker.
    Nawet mu nie odpowiedziałem. Gapiłem się w parkiet, żeby od czasu do czasu dostrzec jej rozpromienioną twarz i poczuć szpilki w brzuchu. Nie zauważałem i nie miałem ochoty zauważać innych potencjalnych celów na dzisiejszy wieczór. Blondynka z brunetem wrócili do baru. Coś zazgrzytało. Z jej twarzy zniknął uśmiech. Kłócili się, choć tego nie słyszałem. Po chwili on wyszedł.

    Co za dupek - pomyślałem. Kto zostawia kobietę. Ona siedziała chwilę i też wyszła. Ruszyłem za nią. Stała pod ścianą dyskoteki i paliła. Zupełnie nie pasowało to do niej. Stanąłem w pobliżu i zbierałem się na odwagę. Gdy uśmiechnęła się, podszedłem. Czułem, że drżą mi nogi i bałem się, że to zobaczy.
    - Wszystko w porządku?
    - Nie wiem. Chyba tak. Zatańczymy? - spytała gasząc papierosa.
    Nie wiem co to było, ale w żołądku poczułem ciepło. Cudowne uczucie. Chciałem, żeby nie mijało.
    - A twój chłopak?
    - On? Nie jest moim chłopakiem.
    Obserwowała moją reakcję. Chyba mi ulżyło. Prowadząc Agnieszkę na parkiet postanowiłem przejść obok stolika kolegów. Poklepałem ramię Wiktora:
    - Pamiętasz jaką lubię Whisky?
    Obaj podnieśli kciuki w górę.
    - Powodzenia stary. Wypijemy razem.
    Tańczyliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim. Byłem zaskoczony, że tak łatwo idzie. Żaden ze mnie gawędziarz, a tu proszę. Ja opowiadałem, ona słuchała i śmiała się. Jakbyśmy znali się od zawsze. Zeszło ze mnie napięcie i czułem się już swobodnie. Jakbyśmy wychowali się na jednym podwórku. Nie chciała rozmawiać o brunecie, więc nie naciskałem. Miałem nadzieję, że poszedł na dobre i nie kręci się gdzieś. Wyglądał na człowieka, którego lepiej omijać. Mógłby mnie zdeptać przypadkowo i nawet tego nie zauważyć. Z głośników popłynęła wolna piosenka. Agnieszka położyła mi głowę na ramieniu. Poczułem się cudownie, lecz po chwili coś zakuło, gdy przypomniałem sobie ją wtuloną w bruneta. Nie wiedziałem czy to zazdrość, czy mobilizacja mojego organizmu do walki o kobietę. A było o kogo walczyć. Do mnie bardziej pasowała wzrostem. Jemu sięgała głową do klatki.
    - Jak ma imię twój olbrzym? - spytałem.
    - Piotrek. I nie jest mój. Możemy skończyć o nim?
    Przystałem na to. Zamówiłem taksówkę.

    Zanim noc się skończyła piliśmy drinka u mnie. Odkryłem, że jest wrażliwa i mieliśmy podobne poczucie humoru. Rozmawialiśmy o filmach i o książkach. Lubiła podobnie jak ja wycieczki rowerowe i piesze. Na szczęście nie mieszkała z Piotrem. Ulżyło mi. Wznieśliśmy kilka śmiesznych, wręcz absurdalnych toastów zginając w pół ze śmiechu po czym zaproponowałem poważniejszy:
    - Za to, że cię poznałem ... Agnieszko.
    Spoważniała. Nasze usta spotkały się w dyskretnym pocałunku. W pokoju było nienaturalnie cicho. Tykał zegar. Smak ust Agnieszki, jej zapach, gorący oddech, to wszystko było dla mnie jak piękna bajka. Bałem się, że pryśnie jak bańka mydlana. Ża zaraz przypomni sobie o istnieniu bruneta. Jak ja go nienawidzę! Zagłębiłem się w usta Agnieszki. Jeknęła cicho. Pieściłem jej włosy i szyję. Nie protestowała. Wstaliśmy. Objęła mnie. Byłem cały rozpalony. Ona też. Całowaliśmy się namiętnie. Gdy poczułem jej drobną dłoń na dżinsach, mój mały był gotowy. Odpięła rozporek. Zrobiło mi się gorąco. Wsunęła dłoń. Pieściła mi go. Bardzo umiejętnie. Wyjęła ze spodni i masowała. Całowałem ją namiętnie. Pieściłem ładnie zaokrąglone biodra i dość masywne jak na szczupłą osobę pośladki.

    Pociągnąłem za kołnierzyki koszuli i delikatne guziczki ustąpiły posłusznie. Odpiąłem seksowny koronkowy zielony stanik i zobaczyłem te cuda. Były drobne, ale bardzo jędrne. Pieściłem
    i lizałem jasne sutki, odkrywając co Agnieszka lubi. Nagle uklękła. Próbowałem ją powstrzymać, ale niezbyt stanowczo. Czułem się lekko skrępowany. Nigdy mój penis nie był tak blisko twarzy kobiety. Ściągnęła napletek i oblizała od jąder przez wędzidełko aż po główkę. Znała mojego ptaka lepiej niż ja sam. Nie do końca cieszyło mnie odkrycie, jakie umiejętności posiada. Chyba wolałbym sam ją wielu rzeczy nauczyć. No tak. Ale jeśli miałbym być nauczycielem, to na pewno nie seksu. Wzięła do buzi mój członek. Nie wiedziałem jak się zachować. Spojrzała na mnie. Przeczesałem
    dłonią jej miękkie włosy. Połknęła go do połowy. Za drugim razem całego. Wyobrażałem sobie nasze intymne chwile bardziej romantycznie, ale postanowiłem nie narzekać.
    Nagle zadzwonił telefon. Westchnąłem wkurzony i przewróciłem oczami. Był w mojej kurtce w przedpokoju. Komu przyszło do głowy dzwonić o trzeciej rano? Postanowiłem, że to zignoruję.

    Ucichł ale tylko na chwilę. Pomyślałem, że chłopaki się martwią, bo nic nie mówiąc zniknąłem. Choć mogli podejrzewać, co się ze mną dzieje,może woleli się upewnić.
    - Chyba odbiorę.- powiedziałem.
    To był Stasiek. Jak myślałem, martwili się. Podziękowałem koledze nie szczędząc ironii po czym wróciłem do salonu. Agnieszka wstawała właśnie okrywając piersi bluzką. Byłem zawiedziony.
    - Co robisz? Zostań.
    Podszedłem i pocałowałem ją.
    - Nie powinniśmy.
    - Proszę. - nalegałem i rozsunąłem znów bluzkę.
    Poczułem rozkosz gdy przylgnęła do mnie gorącymi piersiątkami. Namierzyła ręką mój wzwód. Czysta rozkosz. Chwyciłem jej majteczki, a ona mnie za ręce. Spojrzała mi w oczy.
    - Nie. Proszę.
    Oczy przeczyły słowom.
    - Tak. Proszę.
    Napierałem powoli. Cofała aż usiadła na łóżku. Pozwoliła zdjąć majteczki i rozłożyła uda. Wąska, wygolona cipka miała ten sam jasny kolor co sutki. Miałem nadzieję, że gumka z portfela nie skruszała. Wyjąłem i rozerwałem opakowanie.
    - Możemy bez tego jak chcesz. - zaproponowała.
    - Serio?
    - Lubię czuć.
    - No dobrze.
    Położyłem się na niej i po kilku namiętnych pocałunkach wszedłem jak w masełko. Objęła mnie udami. Było romantycznie, powoli i namiętnie. Czułem jej zapach. Słyszałem oddech i pojękiwanie. Mój mały czuł gorące i wilgotne wnętrze jej jaskini.

    Tej nocy spełniliśmy się kilkakrotnie. Opadliśmy z sił około południa. Leżała na mnie zamyślona gdy zadzwonił jej telefon. Sięgnęła go z szafki:
    - Cześć. ... Nie. W domu. ... Na pewno ... A co się stało ... dobrze ... poczekaj chwilę.
    To był chyba brunet. Wyszła do innego pokoju. Zauważyłem jej zaniepokojenie. Zająłem się śniadaniem dla nas dwojga.
    - Kiedy się teraz zobaczymy? - spytałem, gdy w końcu weszła do kuchni.
    Była już prawie ubrana i w pośpiechu czesała rozczochrane włosy. Nie ruszyła nic ze stołu.
    - Zadzwonię. Możemy się jeszcze zobaczyć, ale do końca września. Potem wyjeżdżam na studia do Krakowa. Uniosłem brwi ze zdziwienia.
    - To ile ty masz lat?
    Uśmiechnęła się tylko.
    - Kobiety nie pyta się o wiek. Nie wiesz o tym? Skończyłam liceum i dostałam się na polonistykę.
    - Super. Ale szkoda. Już cię polubiłem.
    Najwyraźniej moje słowa spodobały się Agnieszce. Pocałowała mnie tak jak się całuje ukochanego mężczyznę. Upiła łyk zimnej kawy i wybiegła.

    Nie liczyłem na wiele. Chłopakom na drógi dzień zdałem relację z zaliczenia laseczki upajając widokiem opuszczonych szczęk. Coś się ze mną jednak działo. Wróciłem do domu i tęskniłem. Dwa dni później wpadliśmy na siebie na mieście. Szła z kimś za rękę. Gdy się mijaliśmy uśmiechnęła się do mnie i pomachała. Poczułem się dziwnie. Właściwie to trafił mnie piorun. Zrozumiałem, że się zakochałem. Zaraz potem dotarło do mnie, że nie jestem panem sytuacji. Kumplom mogłem wmówić wszystko, ale sobie już niekoniecznie. To ona pociągała za sznurki. Przebierała jak w ulęgałkach a ja miałem być jedną z nich. Bałem się, że skończę jako odrzucony kundel po latach łaszenia sie o względy.

    Ucieszyło mnie gdy zadzwoniła tydzień później. Umówiliśmy się na lody i kawę. Na trzeźwo Agnieszka była dużo bardziej powściągliwa. Szwędaliśmy się po mieście, wygłupialiśmy jak każda zakochana para, właśnie rozpoczynająca przygodę. Pocałunki smakowały podobnie jak pamiętnej nocy. Ale to musiało mi wystarczyć. Przyszedł wieczór. Odprowadziłem ją pod dom. Mieszkała na zadbanym blokowisku. Do późna rozmawialiśmy na otoczonej zielenią ławce pod jej klatką. Na pożegnanie dostałem namiętny pocałunek i cały w skowronkach podreptałem do domu. Miałem dziewczynę. A przynajmniej tak wtedy o niej myślałem.

    Nie mogąc czekać do kolejnej soboty, po pracy w środę wykąpałem się postanowiłem zadzwonić do Agnieszki.
    - Hej. Robisz coś wieczorem? Może wpadnę?
    - Wiesz ... dzisiaj nie bardzo.
    Nic nie mówiłem zachęcając ją do rozwinięcia myśli.
    - Jestem umówiona.
    - Piotrek?
    Nie odpowiedziała.
    - Zadzwonię jutro.
    - Ok. Pa.

    Odłożyłem słuchawkę i chiało mi się wyć. Czułem się rozdarty i rozdrażniony. Było coś jeszcze. Na dżinsach pojawiło się wybrzuszenie. To pewnie z napięcia - pomyślałem. - Dlaczego jestem podniecony? A więc nie mam dziewczyny. Na razie. Ale postanowiłem, że nie odpuszczę. Musiałem odreagować. Zadzwoniłem do Staśka. Na szczęście na kumpli mogłem liczyć. Skupiliśmy się na zalewaniu robaka do drugiej nad ranem. Obudził mnie potworny kac i miła niespodzianka. Wyświetlacz telefonu wskazywał pięć nieodebranych połączeń. Wszystkie od ... Agnieszki. Serce przyspieszyło. Natychmiast oddzwoniłem.
    - Cześć. Możemy się spotkać? - spytała jakby nigdy nic.
    - Ale ... teraz?
    - Jak nie możesz to nie.
    - Nie ... no, jasne. Pewnie że mogę.
    Zadzwoniłem do szefa i wziąłem urlop. Jeszcze przed dziewiątą rano byłem pod klatką Agnieszki. Rodziców nie było w domu i zaprosiła mnie do środka. Była jeszcze w koszuli nocnej. Objęła mnie na przywitanie.
    - Dzięki, że przyjechałeś.
    - Coś się stało?
    - Chciałam cię zobaczyć. Przepraszam. Zostaniesz?
    - Nie szkodzi.
    Agnieszka zrobiła mi kawę, bez której rano nie potrafię funkcjonować i pokazała mi swój pokój. Wciąż wyglądał jakby mieszkała tu mała dziewczynka. Parada przeróżnych barw i półki pełne pluszaków. Usiadła na wersalce po turecku. Ja obok niej. Gładziłem jej seksowne, lecz słabo opalone udo.
    - Na pewno wszystko gra? Jeszcze cię nie widziałem z taką minką.
    - Sama nie wiem. Tęsknię za tobą. Jestem dziwna. Nie planowałam tego.
    - Nie? A jakie były plany?
    - Miałam cię zaliczyć. Wiem co myślisz.
    Pocałowałem Agnieszkę. Zaczęliśmy się pieścić i po chwili kochaliśmy się. Było znów świetnie. Powinna być nieśmiałą i niezręczną kochanką, tymczasem odkrywałem nowe umiejętności. Po wszystkim przytulaliśmy się znów długo. Dobrze mi z nią - pomyślałem. Okna pokoju wychodziły na północ, więc wciąż było w miarę chłodno i przyjemnie mimo upałów.
    - Kim my dla siebie jesteśmy? - spytałem.
    - W marzeniach jesteś moim facetem. Jak tylko uporam się z moją przeszłością. Ale ... nie poproszę cię, żebyś czekał.
    - Poproś. - wyszeptałem i chwyciłem ją delikatnie palcem pod bródkę, obracając ku sobie - Poczekam. Będę czekał wieczność.
    Objęła mnie mocno. Jej rozgrzane ciało uwodziło zapachem. Wtuliłem nozdrza w jedwabiste włosy.

    Agnieszka nazajutrz miała spotkać się i rozmówić z Piotrem. Ja z chłopakami uderzyliśmy na piwko. Wolałem na wszelki wypadek zająć czymś myśli. Głównym wątkiem wieczoru była Agnieszka. Tym razem nie byłem zdobywcą. Opowiadałem co czuję do Agnieszki. Obiecałem, że ją poznają. Nerwowo zerkałem na zegarek. Dochodziła dziewiąta. Moja Agusia już się szykuje na spotkanie.

    Nie mogłem skupić myśli. Nagle wstałem i pożegnałem się z chłopakami. Wciąż patrzyli za mną w osłupieniu, gdy opuszczałem zadymioną knajpę.
    Sadziłem szybkie kroki mając nadzieję, że nie będzie za późno. Gdy dotarłem pod jej blok, ściemniało się. Światło w jej pokoju paliło się. Zatrzymałem rękę przed przyciskiem domofonu i cofnąłem sie w krzaki. Dobrze, że miałem na sobie ulubioną brązową skórę. Zaczynało robić się chłodno. Czekałem piętnaście minut. Wyglądała elegancko i seksownie. Ubrała się w szpileczki i czarną mini.

    Ruszyłem za nią trzymając dystans. Miałem nadzieję, że nie weźmie taksówki, ale na szczęście nasze zadupie można przejść spacerem w dziesięć minut. Piotr mieszkał w małym domu z gestym ogrodem. Zadzwoniła i czekała. Poczułem kluchę w gardle na widok jego wysokiej sylwetki. Pocałowała go w polik zanim przepuścił ją w furtce. Potem zniknęli i znów to poczułem. Jakby podekscytowanie. Lekko mnie mdliło i świdrowało w brzuchu. Serce biło szybciej. Nie chciałem myśleć, co się dzieje w środku, ale myśli same się pojawiały jak natrętne muchy. Pewnie on pochwali jej wygląd. Ona podziękuje. Będą rozmawiać. Może poczęstuje ją winem. Czułem, że coraz ciężej mi się oddycha. Nie myśląc długo przeskoczyłem ogrodzenie. W takim ogrodzie nikt nie mógł mnie zobaczyć z zewnątrz. Uświadomiłem sobie, że ogrodów często pilnuje jakiś czworonogi kudłacz. Rozejrzałem się. Nic nie zaszczekało. Wypuściłem powietrze z płuc i ruszyłem w kierunku jedynego świecącego się okna. Było zamknięte i przez zasłony nic nie widziałem, poza ich niewyraźnymi sylwetkami. Siedzieli chyba po przeciwnych stronach stołu. W więc w porządku.

    Rozmawiają. Zaraz Pan Piotr usłyszy wyrok. Wzruszy ramionami i odprowadzi ją do furtki. A może padnie na kolana? Nagle jego cień podniósł się z krzesła. Obszedł stół i odgarnął jej włosy. Domyślałem się, że chyba zakłada jej coś na szyję. Co jest ****a? - pomyślałem. Bardzo chciałem zrozumieć co się dzieje.

    Miałem ochotę wejść do środka i się ujawnić, ale szybko mi przeszło. Cień na oknie powiększył się. Kucnąłem plecami do muru. Po chwili na trawie obok padł snop światła z sąsiedniego okna. Upewniając się, że jestem bezpieczny wstałem i lekko wychyliłem, żeby widzieć pomieszczenie pod kątem. To była sypialnia. Zasłony nie były domknięte dokładnie. Podszedłem bliżej do uchylonego okna.

    Siedział na skraju łóżka. Serce prawie wyskakiwało mi przez gardło. Co się dzieje? Czyżby numerek rozchodniaczeK? Czy mogłaby mi to zrobić? To nie było najważniejsze pytanie. Bardziej zastanawiało mnie dlaczego jestem podniecony. Dotknąłem penisa przez spodnie. Był twardy. Czy właśnie dowiedziałem się czegoś o sobie? Wszystko na to wskazywało. Agnieszka weszła i zatrzymała się dwa metry przed nim. Poczułem kluchę w gardle. Nie wiedziałem co mi nie daje spokoju w jej wyglądzie. Nagle to zrozumiałem. Na szyi miała czarną, skórzaną pobrożę z metalowym kółkiem na smycz. Jak suka. Moja słodka stoi tam przed nim z obrożą!

    Obserwowałem w milczeniu. Nieświadomie pocierałem dłonią o wypukłość spodni. Oni też milczeli. Obserwował ją. Była poważna. Chyba lekko drżała. Ze strachu? Z podniecenia? Nie miałem pojęcia. Może ją szantażuje?
    - Poznałam kogoś. - powiedziała.
    Chwilę zbierał myśli.
    - W porządku. No to zrywamy umowę, jak ci obiecałem, gdy tylko się zaangażujesz.
    - Dzięki.
    Stała dalej. Milczeli. Upływały sekundy.
    - Mogę dzisiaj zostać?
    - Pewnie. Jesteś zawsze mile widziana. Rozbieraj się.
    Moje żyły chyba wypełniła lawa. Zrobiło mi się duszno. Agnieszka nie ruszywszy się z miejsca zsunęła ramiączka sukienki. Patrzył na jędrne piersi i rozpinał dużą klamrę paska. Podczas gdy ona zdejmowała buty i majtki on wyswobodził sporego penisa. Gdy już stała całkiem naga, z łobuzerskim uśmiechem waląc konia spytał:
    - Tego pragniesz?
    - Tak. Wyruchasz mnie?
    - Pomyślę. Jeśli mi powiesz kim jesteś i ładnie poprosisz.
    - Suką. Jestem suką. Proszę. Zerżnij mnie.
    Podszedł i zapiął jej smycz do obroży. Zaciągnął ją na łóżko i przywiązał krótko. Rozsunął jej nogi szerzej i kazał tak pozostać. Cofnąłem się trochę, gdy ruszył w kierunku okna. O sekundę za późno. Zauważył mnie. Waliło mi serce. Przyłożyłem palec do ust. Postanowił mnie nie wydać. Zauważyłem szeroki, lekko kpiący uśmiech. Z przerażeniem patrzyłem jak zamyka lufcik i domyka zasłonę. Mogłem równie dobrze już iść do domu. Postanowiłem jednak zostać. Napięcie i podniecenie nie dawały mi spokoju. Musiałem je jakoś rozładować. Zostałem i marszczyłem freda.

    Wyobrażałem sobie co Piotr robi z moją kobietą. Gdy już byłem blisko, wyobraziłem sobie ich razem. Jej wypiętą pupę i to jego wielkie coś. Pomyślałem o jej mince, gdy jej to wkłada i wtedy wystrzeliłem. Chwilę potem, gdy już ochłonąłem i zaspokojony siedziałem na ogrodowym kamieniu, gdy już podniecenie nie zaciemniało mi oczu poczułem zazdrość. Moja kobieta była tam w środku. I była rżnięta. Pierwsza myśl, to wtargnę tam i zabiorę do domu. Wstałem z kamienia, ale usiadłem znów.

    Niech się stanie. Nie ujawnię się teraz. Cierpliwie czekałem. W końcu otworzyły się drzwi. Agnieszka szła do furtki. On za nią naciągając spodnie i zapinając rozporek. Przy furtce stali chwilę i szeptali, ale nie słyszałem o czym. Znów miałem ochotę ujawnić się. Podbiec tam i choć na chwilę ją przytulić. Wyznać jak bardzo ją kocham. Zobaczyć jej reakcję na mój widok. Ale to nie był dobry moment. Teraz tylko bym ją zaskoczył. Nie wiem jak by zareagowała. Postanowiłem, że porozmawiamy, ale gdy przyjdzie czas. Na pożegnanie uśmiechnęła sięi zrobiła ciao paluszkami. Furtka trzasnęła i usłyszałem szpileczki Agnieszki na chodniku.

    Byłem pewien, że ta dziewczyna będzie moją żoną. Postanowiłem, że zrobię wszystko. Będę ją rozpieszczał do obrzydzenia. Będę jej pozwalał na wszystko.
    Last edited by PawelM; 31-01-19, 17:40. Powód: Poprawa formatowania
  • Anioka.M
    Ocieracz
    • Feb 2009
    • 102

    #2
    Nie zainteresowała mnie treść Twojego opowiadania. Dla mnie słabe.

    A formatowanie tekstu to jakaś masakra .


    Anka

    Skomentuj

    • PawelM
      Świętoszek
      • Jul 2015
      • 30

      #3
      Napisał Anioka.M
      Nie zainteresowała mnie treść Twojego opowiadania. Dla mnie słabe.

      A formatowanie tekstu to jakaś masakra .


      Anka
      Ale dziękuję, że przeczytałaś. Zmieniłbym formatowanie, ale chyba nie można edytować. Poszperam po opcjach.

      Co bardziej Ci się nie podobało? Fabuła czy forma?

      Skomentuj

      • Anioka.M
        Ocieracz
        • Feb 2009
        • 102

        #4
        Napisał PawelM
        Ale dziękuję, że przeczytałaś. Zmieniłbym formatowanie, ale chyba nie można edytować. Poszperam po opcjach.

        Co bardziej Ci się nie podobało? Fabuła czy forma?

        Nie dziękuj. Nie przeczytałam. Sorry, ale tego nie da się czytać.

        Skomentuj

        • breathed
          Seksualnie Niewyżyty
          • Aug 2005
          • 269

          #5
          Ciekawie się rozwija akcja
          Jak dla mnie spoko - spodziewałbym się jednak pociągnięcia tematu z końcówki opowiadania
          Jedynie formatowanie ci się rozjechało - zapewne prze kopiowanie z jakiegoś worda albo notatnika...

          Skomentuj

          Working...