W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Hipersomia

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • selenograf
    Ocieracz
    • Mar 2010
    • 182

    Hipersomia

    „Wszystkie pachnidła Arabii...” pomyślał Michał, kiedy Pani dyrektor Aleksandra Parchut weszła do studia zaimprowizowanego w salce narad Banku Gesten. Michałowi przebiegał przez głowę szekspirowski cytat za każdym razem, kiedy w pobliżu przechodziła napalona kobieta. Zawsze wtedy zwracał wzrok na nią i starał się spojrzeć prosto w oczy. Jednak kobieta nawet nie spojrzała w stronę mężczyzny. Rzuciła zdawkowe „dzień dobry” gdzieś w przestrzeń. Usiadła przy stole konferencyjnym przed i oddała się pod opiekę asystentki fotografa. Majka zaraz założyła na ramiona klientki pelerynkę i przystąpiła do nakładania podkładu, pudru, poprawiania makijażu. Pani Dyrektor zamknęła powieki. Majka nie przerywając pracy spojrzała na szefa zaciekawiona. Znała jego dar, a zarazem przekleństwo. Michał skinął głową w stronę Majki. Dziewczyna uśmiechnęła się kącikiem ust i kontynuowała przygotowywanie dyrektor Parchut do sesji folderowej.

    Michał doceniał kaprys genetyczny, który różnił go od innych mężczyzn. Bardzo ułatwiał relacje damsko-męskie. Każdy z innych samców homo sapiens w codziennych sytuacjach nie jest w stanie rozpoznać w kobiecie podniecenia bez sięgania dłonią między jej nogi. Ci co wrażliwsi na sygnały niewerbalne rozpoznawali zainteresowanie w bliskim kontakcie. Odczytywali je z mowy ciała czy tembru głosu. Jednak przecież przychylność i chęć nawiązania bliższego kontaktu niekoniecznie musi wtedy oznaczać gotowość do aktu seksualnego tu i teraz. Mityczne feromony z kolei bardziej oddziałują na podświadomość, niż na uświadomienie damskiej potrzeby. A Marcin po prostu był w stanie wyczuć zapach wilgotnej cipki nawet u kobiety przechodzącej w odległości półtora metra. W dodatku nie tylko kiedy była w zwiewnej letniej sukience, ale i opatulonej szczelnie w kombinezon narciarski. Lekarze mają na to fachowe określenie: hipersomia.

    Przypadłość ujawniła się w okresie dojrzewania w dość przykrych okolicznościach. Michał na wycieczce szkolnej wyczuł, że coś jest nie tak ze schabowym w Zajeździe pod Kogutem w Biskupicach. Jako jedyny odmówił zjedzenia obiadu. Nie był w stanie przełknąć ani kęsa nawet z zaciskając skrzydełka nosa palcami. Od tej pory czuł się atakowany zewsząd woniami, które zwykle nie były zbyt miłe. Na szczęście z biegiem czasu nadwrażliwość na poszczególne wonie wygasała. Michał nadal miał subtelną wrażliwość zapachową i co za tym idzie smakową. Teraz były już tylko cztery zapachy, które sprawiały, że mężczyzna zyskiwał nos wyżła. Pierwszy to woń wanilii - był w stanie na przykład rozpoznać czy jest naturalny, czy laboratoryjny. Drugi zapachem wiązał się ze stylonową tkaniną, na szczęście coraz rzadziej występującą w produkowanych aktualnie ubraniach. Trzeci zapach to krewetki, za którymi przepadał od zawsze. No i ostatni zapach, na który Michał był najbardziej wrażliwy. Zapach kobiecego podniecenia.

    Pani Dyrektor Parchut ewidentnie starała się być uosobieniem profesjonalizmu. Miała na sobie stalowy żakiet, spódnicę dwa centymetry przed kolanem i jasnoszarą bluzkę na perłowe guziczki. Natężenie kobiecego zapachu jasno sugerowało Michalowi, że grafitowa lycra na nogach oznacza pończochy, a nie rajstopy. Całość ubioru uzupełniały klasyczne pantofle na lekkim obcasie. Zarówno krój ubrania, delikatny makijaż, brak biżuterii oraz fryzura „na pazia” wydawały jasny komunikat. „Zimna, kompetentna, niedostępna”. Fotograf domyślał się, że zapewne współpracownicy, podwładni i przełożeni o pani Oli mówili o niej po cichu „aseksualna korposuka”. Schludna, czysta i mało emocjonalna.

    Michał nie dał się zmylić pozorom. Być pani Ola może była czysta i schludna. Trudno powiedzieć. Na większość intymnych zapachów kobiety Michał był niewrażliwy. Jego zmysły były na szczęście obojętne na dbałość o higienę, nie musiał więc skanować zamiłowania Polek do czystości. Wewnętrzny radar włączał się dopiero w chwili, kiedy podniecenie uwalniało w damskim ciele źródełko wilgotności. Wtedy mógł wskazać źródło zapachu wśród 100 absolwentek wydziału pielęgniarstwa ustawionych do absolutoryjnego zdjęcia. A teraz zmysł zapachu wyraźnie wskazywał, ze na pewno głowa była pani dyrektor wypełniona po brzegi kosmatymi myślami, a nie formułami i tabelami excela. A na majtkach z pewnością można by dojrzeć sporą plamę wilgotności.

    Pani Ola kojarzyła się Michałowi z chwilą, kiedy po raz pierwszy poczuł zapach podnieconej kobiety.. Poczuł, ale nie rozpoznał. Podczas egzaminu do liceum zlokalizował jako źródło nie znanego wcześniej zapachu blondwłosą młodą nauczycielkę. Opiekowała się grupą podczas rozwiązywania zadań z matematyki, przechadzała się z gracją między stolikami. Raz nawet nachyliła się nad Michałem i wtedy o nowej woni aż się zakręciło w głowie. Kojarzyła mu się z cytrynowym sorbetem i miętą zaprawioną odrobiną kardamonu. Zastanowiła przyszłego licealistę i rozproszyła na tyle mocno, że zrobił trzy błędy w prostych równaniach. Jasnowłosa matematyczka nie objęła klasy Michała, prowadziła równoległą i chłopak widział ją tylko podczas przerw oraz na zastępstwach. Musiała mieć nielichy temperament, bo tajemnicza zapachowa aura otaczała ją bardzo często. Rozwiązanie zapachowej zagadki przyniósł biwak w Karpaczu. Jolka zdjęła majtki, rozłożyła przed Michałem uda i chłopak mógł do woli rozkoszować się zapachem i smakiem lekko piżmowych woni, w których tonęła kobiecość klasowej piękności. Cipki licealnej matematyczki nigdy nie poczuł tak blisko. Wspominał ją tylko wielokrotnie długo po maturze podczas długich seansów wyobraźni na chwilę przed zaśnięciem.

    Kontakt panią Oleńką przywołał licealne wspomnienia. Gdyby jej ciemnobrązowe włosy przefarbować na blond, mogłaby uchodzić za bliską krewną niebiańskiej matematyczki. Brązowy kolor oczu, ich oprawę i zmysłowy kształt ust miały identyczne. A na dodatek owa pedagogiczna piękność także miała na imię Aleksandra. Największym psikusem losu był jednak fakt, że cipka pani Oli miała identyczny odcień, co pierwszy poznany przez fotografa zapach podnieconej kobiety.

    Pani dyrektor nadal poddawała się zabiegom potrzebnym przed sesją z zamkniętymi powiekami. Michał jednak wyczuwał, że poziom jej podniecenia nie maleje, a wręcz przeciwnie. Jednak tego można się było spodziewać. Jeszcze pstrykając zdjęcia na studiach swoim amatorskim Canonem zauważył, jak często pod wpływem obiektywu w kobiecej duszy budzą się chucie. Na pewno zdecydowanie częściej, niż w innych neutralnych sytuacjach. Z perspektywy czasu Michał przyznawał, że to właśnie nadwrażliwość na kobiece wonie mogła mocno zaważyć na wyborze zawodu. Został artystą fotografem, bo chciał jak najczęściej patrzeć na podniecone kobiety. Nawet jeśli one nie wiedziały, że on je rozszyfrował. I nawet, jeśli relacja artysta-modelka miała wyraz li i jedynie platoniczny.

    Maja skończyła poprawiać fryzurę pani dyrektor. Kiedy Michał zapalał kolejne lampy, asystentka gestem zaprosiła klientkę przed ściankę. Pani Ola stanęła wyprostowana, prawie na baczność. Fotograf spojrzał na ekran Canona i skadrował jej sylwetkę do pasa.
    - Proszę się odwrócić lekko bokiem. Trochę bardziej. O tak dobrze. Teraz odwrócić głowę w stronę obiektywu... – Michał wydawał polecenia beznamiętnym tonem, a managerka w ułamku sekundy je wykonywała. Wreszcie spełniła jego oczekiwania. Przed pierwszą klatką spojrzenia obojga zetknęły się na dłuższą chwilę. Michał uświadomił sobie wtedy, że kobieta wie, że odczytał jej nastroje pod maską profesjonalizmu. I że wie, że on ma tego świadomość. Uśmiechnęła się subtelnie.
    - Idealny uśmiech. Proszę go utrzymać – wykrztusił Michał, ale od tej chwili nie był w stanie skupić się na pracy. Widać było, że pani dyrektor jest rozbawiona zakłopotaniem mężczyzny. Jednak między jej udami nie przestawała pulsować gorąca wilgotność. Fotograf zerknął w stronę stołu. Majka uprzątnęła już swoje akcesoria i musiała mieć spory ubaw. Wielokrotnie była świadkiem, kiedy szef rozpoznawał u klientki podniecenie i umiejętnie uwodził ją minuta po minucie sesji. W kulminacyjnym momencie dyskretnie ulatniała się i nie próbowała nawet rzucać aluzji na temat jednoznacznych sytuacji. Teraz jednak sytuacja była naprawdę niecodzienna. Nigdy jeszcze Majka nie widziała, żeby Michał stracił podczas sesji rezon.
    - Przynieś mi z samochodu zapasowe obiektywy – fotograf wręcz warknął do asystentki.
    - Ale... - Majka próbowała protestować wskazując wzrokiem czarną torbę z akcesoriami.
    - Po prostu zrób to – Michał zacisnął zęby, jak zawsze w stresowych chwilach.

    Majka wyszła krokiem typu „foch numer osiem” i z udawaną starannością zamknęła za sobą drzwi.
    - Robimy przerwę – klientka nie czekając na odpowiedź wyszła sprzed obiektywu. Podeszła do stołu konferencyjnego i lekko pochyliła się po stojącą ciut dalej butelkę z wodą mineralną. Michał patrzył jak urzeczony w jej krągłe pośladki opięte szarą tkaniną. Dał się sprowokować. W dwie sekundy znalazł się za kobietą. Uklęknął i jego głowa znalazła się o centymetry od źródła upajającej woni, oddzielona od niej tylko podwójną warstwą tkaniny. Pani dyrektor nie wydawała się zaskoczona takim obrotem zdarzeń. Spokojnie nalała do szklaneczki wody, wyprostowała się i małymi łyczkami gasiła pragnienie. Michał uniósł krawędź spódnicy i podsunął wysoko, odsłaniając wąski pasek stringów. Spódnica była na tyle ciasna, że pozostała zsunięta w pasie. Nagie pośladki pani dyrektor jeszcze bardziej zafascynowały fotografa. Położył na nie obie dłonie jednocześnie wdychając z rozkoszą zapach kobiecych soków. Pani Ola nadal milczała, ale spadła z niej zbroja obojętności. Stanęła w lekkim rozkroku. Oddychała nierówno.

    Michał nie wstając z kolan ujął kobietę w biodrach obrócił przodem do siebie. Teraz przed oczami miał trójkąt szarojasnych majtek. Oczywiście zmysły nie myliły. Batyst był cały zroszony damskimi sokami. Mężczyzna zbliżył nos do cipki. Zrobił długi wdech, starając się nie uronić ani cząsteczki zapachu. Tak. Cytryna, mięta, kardamon. Odchylił na bok krawędź majtek. Między płatkami cipki połyskiwała wilgoć. Fotograf wsunął w nią dwa palce naraz. Powoli, aż po same knykcie. Ola odchyliła głowę i jęknęła. Michał masował sklepienie jej pochwy, czując jak pulsuje podnieceniem. Wysunął palce równie wolniutko. Kobieta spojrzała w dół. Spomiędzy rozchylonych ust wysunął się koniec języka i oblizał spierzchnięte wargi. Michał spojrzał kobiecie w oczy i wbił w nią palce tym razem szybko i mocno. Ola chwyciła go za nadgarstek. Prowadziła mężczyznę według swojej melodii. Poruszała biodrami zataczając nimi jakieś skomplikowane figury. Fotograf starał się wczuwać w ciało kobiety. Masował opuszkami środkowego i wskazującego ciasne wnętrze, drażnił opuszką kciuka łechtaczkę. Kolejnymi poruszeniami dłoni wywoływał kolejne fale wilgoci. Spojrzał w górę na twarz Oli, mimo oporu jej ręki oderwał się od cipki i patrząc kobiecie w oczy zlizał jej wilgoć ze swoich palców.
    - Ambrozja to mało powiedziane – mruknął pod nosem.
    “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
    Alexander Woollcott
Working...